wtorek, 26 czerwca 2012

27.Czasem słowa przynoszą ulgę...

Po koncercie odbyła się impreza zamknięta.Same gwizdy RockParis i osoby z ich otoczenia.Oprócz Matta,Isaac i Tommy praktycznie nikogo tam nie znali dlatego bardzo ucieszyli się na widok Pascala i Allana.Blondyn szczerze przytulił obu mężczyzn wyrażając swoją radość.

-Świetny występ chłopaki-powiedział Pascal-Alain kazała was pozdrowić.Oglądał transmisję,był zachwycony.
-A jak on się czuje?-zapytał basista.
-W sumie to dobrze,ale jakoś dziwnie się zachowuje.Dziś jak do niego przyszliśmy leżał i patrzył tempo w sufit a na nasz widok zmusił się do uśmiechu.
-A jak coś mówimy,opowiadamy to czasem się wyłącza jakby był nieobecny,zamyślony-dorzucił Allan.

Tommy wiedział,że tak będzie.Alain cierpiał samotnie,a tajemnica,którą skrywał zżerała go od środka.
-Jutro go odwiedzę-powiedział po chwili blondyn-pogadam z nim.
-To fajnie,dziękuje.Ucieszy się,mam wrażenie,że cię polubił-Pascal poklepał basistę po ramieniu.
Tommy uśmiechnął się.W głębi czuł,że tak naprawdę okłamywanie Pascala nie leży w niczyim interesie ale obiecał milczeć.
Po chwili do mężczyzn podeszli członkowie jednego z występujących tego wieczoru zespołu.Mężczyzna w półdługich ciemnych włosach uśmiechnął się na widok Pascala .
-Hej,wiedziałem,że tu będziesz-rzekł brunet.
Francuz wyciągnął dłoń na przywitanie ale po chwili szczerze przytulił mężczyznę.
-Jestem Ravi Dhar a to mój zespół The Heartless.
Blondyn podał mu rękę.Chodź nie znał ich osobiście,ich twórczość nie była mu obca.Lubił ich kawałki.
-Gratuluje występu,nawet bez wokalisty warto was posłuchać.Świetnie gracie-powiedział Ravi,co wywołało szczery uśmiech na twarzy chłopaków.
-Słuchajcie,a poza graniem w zespole Adama Lamberta coś porabiacie?-zapytał po chwili.
-W sumie to nie.Teraz mamy trasę koncertową ale ona kończy się w grudniu.Potem pomyślimy nad jakimś zajęciem-powiedział Isaac.
-Wiecie,gdybyście byli zainteresowani to my w od grudnia będziemy szukać gitarzysty i perkusisty.Bardzo nam się podobała wasza gra,myślę,że wstępne przesłuchanie to byłaby tylko formalność.
-Może byście na początku grudnia zagrali z nami jeden koncert w LA,w jednym z klubów.Taka mała próba współpracy-zaproponował jeden z członków zespołu.
-Jeśli zgra to się z naszymi planami to bardzo chętnie-rzucił Isaac.
-Widzę,że menadżer ci już nie potrzebny-zaśmiał się Pascal,poklepując Raviego po plecach.Widać było,że dobrze się znają.
-Długo się znacie?-zagadnął Tommy.
-Pascal organizował mój pierwszy koncert w Paryżu.Jest świetny w tym co robi i bardzo znany w branży muzycznej.Nawet nie wiecie z jakimi gwiazdami współpracował,tylko takiego skromnego udaje-Ravi zaśmiał się-A potem zaprzyjaźniliśmy się i tak już pozostało.A skoro mowa o przyjacielach ,gdzie Alain?-zapytał mężczyzna,spoglądając badawczo na Allana.
-Niestety nie mógł przyjść,problemy zdrowotne.Dlatego przyszedłem z naszym przyjacielem Allanem.
-Pozdrów go od nas,szkoda,że nie będziemy mieli okazji się spotkać.Jutro wyjeżdżamy.Gramy jeszcze parę koncertów w Europie.Taka mini trasa.
Mężczyźni cały wieczór spędzili w swoim towarzystwie.Rozmawiali o muzyce,całej branży i o wspólnych znajomych."Jack Daniels"towarzyszył im cały wieczór.


Tommy powoli otwierał oczy.Dźwięk dzwoniącego telefonu potęgował i tak straszny ból głowy.
Kac morderca...Sięgnął po telefon i na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.Dzwoni Adam L.
-Hej-powiedział półprzytomny blondyn.
-Cześć skarbie,obudziłem cię,jest 12?
-Wiesz,afterparty...
Adam zaśmiał się ze zrozumieniem.Często sam umierał po takich imprezach.
-Kochanie-zaczął powili wokalista-daliście świetny koncert,rewelacja.Jestem z ciebie taki dumny,a to co powiedziałeś...-Adamowi załamał się głos-Dziękuje ci-wyszeptał.Tommy słyszał w jego głosie,że słowa mieszają się z łzami.
-Skarbie,nie płacz,proszę...Tak bardzo chciałbym cię teraz przytulić-Tommy poczuł jak jego oczy robią się wilgotne.
-Wiem jak wiele to musiało cię kosztować,doceniam to.Uczyniłeś mnie wczoraj najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.Twoje słowa wypaliły twoje imię w moim sercu już na zawsze-wokaliście wciąż łamał się głos.Tragały nim jeszcze te wszystkie emocje,jakich doświadczył wczoraj.
-Kiedy tak stałem na tej scenie,bez ciebie,uświadomiłem sobie jak bardzo cię potrzebuję do życia,że tylko przy tobie to co robię ma sens.Byłem głupi,ze wcześniej miałem jakieś obawy.Kocham cię i chce żeby wiedział to cały świat,no i teraz może już nikt nie będzie próbował mi ciebie odebrać-powiedział ściszonym głosem blondyn.
-Skarbie co ty mówisz?-zdziwił się Adam.
-Dobrze wiesz.Ty jesteś mega przystojny i uroczy.Faceci ciągle się tobą interesują.Mógłbyś mieć każdego.A ja jestem tylko chudawym blondynem z niewyjściową twarzą.Więc nie dziw się,że mam pewne obawy.
Adam zaśmiał się.Obawy ukochanego wydały my się takie słodkie.
-Kochanie,dla mnie jesteś wszystkim czego chce i potrzebuję.Twoje obawy są bezpodstawne.To ciebie pragnę bardziej niż następnego oddechu,rozumiesz?Tylko ty się liczysz dla mnie.
-Kocham cię i tak bardzo już tęsknie.
-Ja też,dlatego rozmawiałem z Monte i...wracacie za 2 dni,wysłałem ci bilety lotnicze na emalia.
-Wow,jesteś wielki.Dziękuje kochanie teraz ty mnie uszcześliwiłeś.
-Tommy,muszę kończyć,dziś ja mam występ.Trochę się denerwuje,pierwszy w Europie.Łatwiej by mi było gdybyś był obok.
-Dasz radę kochanie,powalisz ich na kolana.Myśl o mnie na scenie.Kocham cię,pa.

Tommy wyszedł z pokoju chcąc podzielić się z Isaackiem wiadomością o szybszym powrocie.Apartament był pusty.Na stole leżała mała karteczka Poszedłem na spacer i kupić parę drobiazgów.

Blondyn spojrzał za okno.Leżący śnieg i niska temperatura skutecznie odstraszały od pieszych wędrówek.Dziwił się Isaacowi,że wyszedł w taką pogodę.Ale sam wiedział,że jego też to czeka.Wczoraj obiecał odwiedzić Alaina w szpitalu i chciał dotrzymać słowa.Martwił się o niego.
Zjadł śniadanie,zamówił taksówkę.Po 30 minutach był w szpitalu.
Alaina przenieśli z intensywnej terapii na zwykła szpitalną salę,więc blondyn miał małe problemy by go odnaleźć w tym ogromnym miejskim szpitalu.

Tommy zapukał do drzwi ale nikt nie odpowiedział.Delikatnie je uchylił.Alain spał.Blondyn po cichu wszedł,nie chciał go budzić tylko położyć na stoliku świeże owoce jakie dla niego kupił.Niestety jedno z jabłek postanowiło narobić szumu i z hukiem spadło na podłogę.Mężczyzna obudził się od razu.Na jego twarzy pojawił się naprawdę szczery uśmiech.
-Przepraszam-powiedział blondyn-nie chciałem cię obudzić.
-No coś ty,ciesze się,że przyszedłeś.

Tommy wziął krzesło stojąc w rogu sali i usiadł przy łóżku.
-Jak się czujesz?-zapytał basista.
Nagle ten cały pogodny wyraz twarzy Alaina znikł -Dobrze,za dwa dni wychodzę-powiedział bezuczuciowo
Tak naprawdę nie cieszył się z powrotu do domu,bał się tego.
Tommy położył mu dłoń na ramieniu-Pascal martwi się o ciebie.
-Wiem,jak wrócę do domu wszystko się ułoży,wróci do normy.Potrzebuję tylko paru dni-jego głos zaczął się łamać ale na twarzy nie malowały się żadne emocje.

Blondyn siedział w milczeniu próbując znaleźć odpowiednie słowa.Doszedł do wniosku,że szczerość będzie najlepsza.Zaczął powoli mówić
-Alain,nie będę udawał,że wiem co czujesz,bo tak nie jest.Ale wiem,że cierpisz.Co zrobisz jak po powrocie do domu Pacal będzie chciał...ciebie.?
Alain podkulił nogi i oparł na nich głowę.Zacisnął dłonie na pościeli-Zacisnę zęby i do przodu.Dam radę.
Tommy wiedział,że to nie rozwiązanie.Poczuł ogrom współczucia dla tego młodego mężczyzny,który walczył z bólem,cierpieniem ale i upokorzeniem jakiego doznał.

Po chwili blondyn zauważył,że ramiona Alaina zaczynaną drżeć.Cały odczuwany przez niego ból zmaterializował się i przybrał formę łez.Francuz obejmował ramionami swoje kolana.Próbował nie płakać,ale czuł,że tylko teraz i tylko przy basiście może pozwolić sobie na chwilę słabości.Na chwilę szczerości wobec samego siebie.

Tommy usiadł obok niego na łóżku.Położył jego ręce na swoich ramionach i napierając na jego plecy dłońmi zmusił do przytulenia się.Mężczyzna nie protestował.Wtulił się w niego i płakał.Był jak bezbronne skrzywdzone dziecko,skrywające swoją tajemnicę i wciąż pytające"Dlaczego mnie to spotkało?".Siedzieli w milczeniu dłuższą chwilę ale blondyn doszedł do wniosku,że to dobry moment na zmuszenie go do działania.
-Alain jeśli nie chcesz o tym powiedzieć Pascalowi to porozmawiaj z kimś innym,z lekarzem
,psychologiem.Daj sobie pomóc.Musisz to z siebie wyrzucić.To przyniesie ci ulgę.Nie udawaj,że nic się nie stało.To niczego nie zmieni.

Mężczyzna wciąż płakał.Blondyn miał wrażenie,że jego słowa wogóle do niego nie docierają.Ale mylił się.
Wciąż tuląc się do Tommy'ego ,Alain powoli i przez łzy zaczął mówić.

-Nie pamiętam ich twarzy...
Ich?...blondyn zacisnął powieki i dłonie.Poczuł dziwne uczucie w żołądku.
-Poczułem jak coś uderza mnie w głowę.Straciłem orientację i upadłem na podłogę.Jeden z nich mnie podniósł ,drugi ściągnął spodnie.Śmiali się...Znów uderzyłem o coś głową,chyba w ścianę.Zamroczyło mnie.Jeden z nich ściągnął spodnie i usiadł na sedesie.Ten drugi pchnął mnie w jego stronę,usiadłem na jego...
Alain zacisnął dłonie na koszulce basisty.Drżał.
-Krzyczałem,ale ten stojący przede mną ściągnął spodnie i zatkał mi sobą usta.Dławiłem się nim,moimi łzami i krwią,którą czułem w ustach.Chciałem się wyrwać ,uciec,ale tan drugi...ten ból co czułe,rozrywał mnie od środka.Jakby rozgrzany do czerwoności metali przypalał moje wnętrze.Nie miałem siły walczyć,bałem się,bolało mnie,tak bardzo bolało Tommy...
Blondyn czuł jak zaczyna go mdlić w żołądku.Opisywana przez Alaina scena stawała mu przed oczami.
-Dalej nie pamiętam co było.Chyba z bólu traciłem przytomność,czułem tylko jak zamieniają się rolami i wszystko zaczynało się od początku.W pewnej chwili już tylko czekałem aż skończą...błagałem,żeby skończyli. A potem usłyszałem twój głos.
Tommy jeszcze mocnej przytulił go.Chciał z nim dzielić ten ból.Ale wiedział,że tak naprawdę te słowa powinien usłyszeć Pascal z Allanem.
-Porozmawiaj z chłopakami,oni cię kochają.
-I dlatego nie mogę im tego opowiedzieć.Chciałbyś,żeby Adam ci opowiadał jak ktoś go przerżnął z detalami i szczegółami?
Tommy pokiwał przecząca głową.Alain miał rację,nie chciał by tego.
-Ale chciałbym,żeby mi zaufał i powiedział co czuje.Chciałbym być dla niego wsparciem w takiej chwili chodź sam bym cierpiał.Ale na tym polega  miłość.Wiem,ze to dla ciebie trudne,więc jeśli chcesz ja im to powiem.Okaż im zaufanie a nie zawiedziesz się.
Alain wciąż wtulał się w blondyna i płakał.Ale jego słowa brzmiały tak sensownie,że nie mógł mu nie przyznać racji.Bał się ale powoli zaczynał rozumieć,że sam nie da sobie z tym rady i musi wyznać prawdę.
-Oni zaraz mają przyjść do mnie.Więc,jeśli możesz...?
Drzwi do sali otworzyły się.Pascal i Allan stali zaskoczeni zastaną sytuacją.Tommy tulił Alaina a ten płakał.
-Alain,co się dzieje?-zapytał Pascal.
Tommy wstał i podszedł do mężczyzn.
-Możemy porozmawiać,za chwile do niego przyjdziecie.
-Alain?-krzyknął Pascal,ale młody mężczyzna wciąż milczał i płakał.

Usiedli na korytarzu.Tommy zaczął bardzo powoli mówić,dlaczego Alain tak dziwnie się zachowuje.Opisał  przebieg tamtego feralnego wieczoru.Starał się tak dobierać słowa by ich przekaz był jak najmniej brutalny.Ale żadne słowa nie były wstanie zmniejszyć bolesnego przesłania tej opowieści.
Pierwsza reakcją Pascala była złość,był wściekły na ukochanego,że milczał a potem wybuchnął na basistę,że  powinien odrazu wyznać prawdę.Był zły na ten klub,tamtych facetów.Epitety rzucane pod ich adresem roznosiły się po korytarzu.Potem złość ustąpiła miejsca rozpaczy i bezradności.Mężczyźni nawzajem przytulali się szukając ukojenia w swych ramionach.
-Musicie być silni dla niego.On was teraz potrzebuje-powiedział basista-Jak będzie gotów,sam wam opowie co się stało i co czuje.Teraz naważniejsza jest dla niego wasza bliskość i zrozumienie.
Pascal wziął głęboki oddech.Spiął wszystkie mięśnie.Odnalazł w sobie wystarczająco dużo siły by przekroczyć próg szpitalnej sali Alaina i tak porostu go przytulić i być dla niego wsparciem.Allan też stanął na wysokości zadania.W trójkę siedzieli w małym pomieszczeniu,które teraz wypełniała ich wspólna miłości,zrozumienie i wsparcie.Bez zbędnych słów.

Tommy wracał do hotelu z uśmiechem na twarzy i poczuciem,że zrobił to co było słuszne.Chciał o wszystkim opowiedzieć ukochanemu.Wybrał numer telefonu.
-Skarbie coś się stało?-usłyszał głoś czarnowłosego.
-Nie chciałem tylko pogadać z tobą.Czuje się tu bardzo samotny bez ciebie.Isaac się gdzieś włóczy a ja wróciłem ze szpitala i siedzę sam w pustym apartamencie.
-Jeszcze tylko 2 dni.
Tommy wziął głęboki oddech.-W sumie to dzwonie by...
Powoli zaczął opowiadać całą sytuację Alaina i to co  miało dzisiaj miejsce w szpitalu.Adam czuł w jego głosie jak bardzo blondyn przeżywa tą sytuację.
-Zachowałeś się jak prawdziwy przyjaciel.Ale przyznam ,że jestem trochę zazdrosny,że tuliłeś obcego faceta.
-Potrzebował tego,poza tym wiesz,że jestem tylko twój.A jeszcze jedno.
Ton głosy basisty diametralnie się zmienił.Brzmiał entuzjastycznie.
-Wczoraj,po koncercie podszedł do nas Ravi Dhar ze swoim zespołem The Heartless.Kojarzysz ich?
-Tak,grali po was,a ty chyba masz ich płytę-powiedział niepewnie czarnowłosy.
-Zaproponowali mi i Isaacowi wspólny występ w LA w grudniu.Poszukują gitarzysty i perkusisty i to właśnie nas widzieliby w zespole.
-Ale jak ty to sobie wyobrażasz?-głos Adama zdradzał jego niezadowolenie.
-Normalnie.W grudniu mamy tylko jeden koncert.Trasa praktycznie się już kończy.Wiesz to naprawdę okazja dla nas.
Wokalista chwilę milczał.Tommy wyczuł,że chyba nie podziela on jego entuzjazmu.
-Adam,jesteś tam?
-Tak jestem,rozumiem skarbie,że szukasz nowych wrażeń ale nie,ja się nie zgadzam.Wiem,że trasa się kończy,ale mamy zaplanowane wstępy telewizyjne i radiowe.Po za tym musimy popracować nad nową płytą.
-Ty mnie chyba źle zrozumiałeś-chłodno powiedział basista-ja nie pytam cię o pozwolenie.
-A powinienieś.Jako lider zespołu nieformalnie jestem twoim szefem,wiąże cię ze mną kontrakt,więc moje zdanie ma znaczenie w tej kwestii.
Tommy milczał.Adam jeszcze nigdy nie narzucał mu swojej woli z pozycji szefa.Basista ujrzał inne oblicze ukochanego,którego nie znał.
-Poza tym skarbie-wokalista spuścił z tonu-myślałem,że po trasie będziemy mieć czas tylko dla siebie.Zrozum mnie.
-Jakoś nie miałeś z tym problemu,kiedy nieoficjalnie podjąłeś decyzje o współpracy z Queen-odpowiedział Tommy,czując jak ponoszą go emocje.
-Kochanie,porozmawiamy jak wrócisz-uciął temat Adam.
-Po co?Ty już podjąłeś decyzje,szkoda tylko,że nie biorąc pod uwagę mojego punktu widzenia.Ale masz rację dajmy temu spokój.Kocham cię ale...nieważne.Powodzenia na koncercie.Pa.
Adam chciał coś jeszcze powiedzieć ale sygnał w telefonie zakomunikował przerwanie połączenia.Ostatnie czego mu było trzeba przed koncertem to kłótnia z blondynem.Wiedział,że nie ma prawa zabraniać nic ukochanemu ale uczucia jakie nim kierowały sprawiły,że nie mógł postąpić inaczej.



1 komentarz:

  1. Tommy w roli psychoterapeuty stanął na wysokości zadania. Ale zdziwiło mnie zachowanie Adama. To było... egoistyczne. No i niepotrzebna kłótnia się z tego zrobiła. Tak to już chyba w życiu jest, że jak jest za wesoło, to coś musi się zepsuć. Ciekawy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń