czwartek, 14 czerwca 2012

24.Czasem lepiej coś przemilczeć...

Bardzo się cieszę,że coraz więcej osób czyta moje opowiadanie,to bardzo miłe.Sympatyczne też jest czytanie waszych szczerych opini,dlatego też proszę o komentarze.KITTY.



Bariera językowa sprawiła,że przez dłuższą chwile Tommy z Isaackiem nie mogli odszukać Psacala.Przemierzając kolejne piętra ujrzeli go siedzącego w głębi korytarza.Na ich widok próbował wykrzesać z siebie chodź lekki uśmiech ale zalewające jego serce cierpienie wymuszało na twarzy tylko grymas bólu.

-Co z nim?-zapytał Tommy siadając koło mężczyzny.Ten milczał.Nie umiał rzeczowo odpowiedzieć na to pytanie .Położenia jego ukochanego nie mogły oddać żadne słowa.Tommy objął go ramieniem.

-Najważniejsze ,że żyje-powiedział,delikatnie poklepując go po plecach.Mężczyzna ulegając ogarniającej go rozpaczy wtulił się w blondyna.Oczy się zaszkliły,a powieki już nie miały siły zatrzymać łez.Siedzieli tak chwile,w milczeniu,w ciszy.Tommy pomyślał o Adamie.Nagle ból wynikający z rozstania zmalał na rzecz myśli,że chodź jest on daleko jest bezpieczny.W obliczu tragedii jego priorytety się zmieniły.
Po chwili na korytarzu pojawił się Allan.Pascal,wziął głęboki oddech i otarł łzy.Młody Francuz usiadł obok niego i bez zadawania pytań po prostu się wtulił.Tommy odsunął się.Pascal szeptał coś do ucha młodemu mężczyźnie,który w tej chwili,w tym dziwnym życiowym układzie znalazł swoje miejsce w jego ramionach.Delikatnie głaskał go po włosach.Stykali się policzkami,pozwalając by ich łzy mieszały się ze sobą.
Mężczyzna,którego kochali toczył samotną walkę o kolejny oddech,o prawo do życia.
Po kilku minutach wyszedł lekarz.Jego łagodny uśmiech wzbudził nadzieję w sercach oczekujących.Po chwili spytał -Który z panów to współmałżonek?
-Ja-odpowiedział Pascal.
-Proszę,może pan wejść do niego.

Pascal podszedł do drzwi ale nagle zatrzymał się-Panie doktorze,czy on tez może wejść?-zapytał wskazując na Allana-jest dla nas jak rodzina.

Lekarz chwile się wahał-Dobrze,ale tylko na kilka minut.
Po chwili zniknęli w szpitalnej małej sali.

Tommy spojrzał na Isaacka.Uśmiechnęli się do siebie.Zrozumieli,że wczoraj Pascal nie był z nimi do końca szczery,albo nie był szczery sam ze sobą.Podobnie jak jego ukochany,uległ urokowi Allana a fakt,ze pozwolił mu z taką łatwością wtulić się w siebie świadczył,że fizyczna bliskość z nim nie jest mu obca.On nie był tym trzecim,oni byli trójcą,jednością,całością.

Pascal klęknął przy łóżku ukochanego.Ten co chwile otwierał oczy i próbował uśmiechnąć się widząc dwie najbliższe mu osoby.
-Jak się czujesz?-spytał Allan.
-Jestem cały obolały,nawet leki nie pomagają.Dobrze was widzieć.
Pascal nic nie mówił,tylko wtulał twarz w dłoń Alaina.Płakał.Allan położył dłonie na jego ramionach.
-Będzie dobrze...
-Bałem się,że cię stracę-powiedział łamiącym się głosem.-Jesteś dla mnie taki ważny,kocham cię.Powinienem uważać na ciebie,pilnować cię,przepraszam...
-Skarbie,to nie twoja wina,daj spokój.Najważniejsze,że teraz jesteś przy mnie...jesteście-dodał spoglądając na Allana.
-Dajmy mu odpocząć-zasugerował Allan-Chodźmy do domu.
Pascal nachylił się nad ukochanym i złożył delikatny pocałunek na poranionych wargach.
-Kochanie zawołaj na chwile Tommy'ego-poprosił Alain.
Pascal kiwnął głową a Allan tylko się uśmiechnął i machnął ręką.

Po kilku minutach wyszli.Chodź wciąż po ich twarzach spływały łzy,to jednak na ustach był uśmiech.
-Wygląda marnie,ale czuje się dobrze-powiedział Pascal.

Tommy szczerze ucieszył się na ta wiadomość,chodź widok Alaina w tej gejowskiej łazience przeczył temu co przed chwilą usłyszał.
-Prosił byś na chwile wszedł-powiedział Pascal,sam trochę zdziwiony prośbą ukochanego.

Basista otworzył niepewnie drzwi.Usiadł na krześle obok łóżka.Alain powoli otworzył oczy.Uśmiechnął się.
-Dziękuje ci-powiedział łamiącym się głosem.
-Nie ma za co,znalazłem cię przypadkiem.
-Nie za to...dziękuje ci za spodnie.Wiem,że mi je ubrałeś jak byliśmy jeszcze sami.Pomogłeś mi ukryć moją największą ranę i to co by najbardziej zraniło Pascala.
-On...?
-Nie,nie powiedziałem mu.I proszę ty też zachowaj to dla siebie.Za bardzo go kocham,ich...Czasem z miłości lepiej przemilczeć pewne sprawy.Rany się zagoją ale złamane serca nie.

Tommy pokiwał tylko głową i położył dłoń na dłoni Alaina.Blondyn próbował zrozumieć co Francuz mógł teraz czuć,ale nie był wstanie.Sam przecież nie zaznał bliskości z mężczyzną, nie mówiąc już o brutalności tego aktu.Dlatego nawet nie starał się wypowiedzieć żadnych słów.W tym momencie całkiem obcych dwoje ludzi połączyła cisza i spojrzenia.
-Wracaj do zdrowia.Zobaczymy się jutro albo 18 jak będziemy na koncercie-przerwał milczenie basista.
- Kupię bilety-powiedział Alain i machnął ręką na pożegnanie.
Kiedy Tommy wyszedł mężczyzna wtulił się w poduszkę.Udawany przed wszystkimi uśmiech znikł.Cały jego ból zmaterializował się i przybrał obraz łez.Wiedział,że rany fizyczne szybko się zagoją ale te w jego głowie pozostaną na zawsze.Jego ciało zostało zbrukane przez obcego mężczyznę,który wtargnął w niego w najbrutalniejszy sposób.Czuł się poniżony i upokorzony.Teraz leżał sam w tej pustej chłodnej sali ze swoim bólem, z swoją tajemnicą.

Po godzinie mężczyźni byli juz w hotelu.Tommy wyciągnął telefon:Już jestem skarbie...wszystko ok.Kocham cię.
Po chwili dostał odpowiedź:To dobrze,teraz mogę spokojnie zasnąć.Tez cie kocham.

Ostatnie słowo,nie wypowiedziane w taksówce ale zawarte w wiadomości było dla niego najważniejsze.Złość Adama odeszła ustępując miejsca trosce i miłości. 


Tommy długo nie mógł zasnąć.Przez jego głowę przechodziło tysiące myśli.Ale jedna wyjątkowo silna nie dawała mu spokoju.Chodź Pascal z Allanem obydwaj bardzo kochali Alaina,tylko ten pierwszy w oczach ludzi miał do niego prawo.Był jego mężem.Tylko dlatego mógł pojechać karetką,wejść na ostry dyżur,wypełnić potrzebne dokumenty i podpisać zgodę na podawane leki.Gdyby był tylko jego partnerem nie miałby prawa głosu.Gdyby Adamowi coś się stało...nie liczył bym się.
Ta myśl zabolała go bardzo.Kochał go ponad wszystko ale w chwili zagrożenia jego życia byłby zwykłą osobą z jego otoczenia,bo decydować o ważnych sprawach może tylko rodzina. Chce być jego rodziną,kocham go...
Uśmiechnął się wiedząc z czym to się wiąże.Z tą ciepłą myślą zasnął.



2 komentarze:

  1. Agnes Scarlet May14 czerwca 2012 13:13

    Czyżby szykował się ślub? W twoich bohaterach jest bardzo dużo ciepła, miłości i szacunku do siebie nawzajem. Bardzo mi się to podoba. Ale strasznie mi szkoda Alaina, bo z największą tragedią został właściwie, sam, bo Tommy w końcu wróci do Adama, a on na własną prośbę nie będzie miał z kim porozmawiać. A przecież to bardzo ważne, żeby w takich chwilach nie dusić wszystkiego w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, będzie ślub... Tak Tak ... juz nie mogę się doczekać..
    Ciekawa jestem reakcji Adama, no bo kiedyś sie dowie czego pragnie Tommy.. :)

    OdpowiedzUsuń