wtorek, 11 września 2012

44.Pamiątki z Londynu

To ostatni odcinek przed moim wyjazdem. Następny pojawi się w październiku.
Dziękuje wam wszystkim za komentarze. Wielką radochę sprawia mi ich czytanie. Doceniam, że wciąż jesteście ze mną i czytacie moje opowiadanie. Będę tęsknić. Pozdrawiam.
Przepraszam za błędy :-(


Tommy wciąż miał problem z akceptowaniem związku Maxa z Isaaciem. Ale bardzo się starał. Kiedy makijażysta miał wyjść ze szpitala, pojechał tam z przyjacielem. Chciał go wspierać. Zabrał wszystkie rzeczy Maxa do auta w czasie, gdy Isaac pomagał ukochanemu dotrzeć do samochodu.
- Wszystko ok? - zapytał zielonooki, widząc spiętego basistę.
- Jasne, po prostu muszę się do was przyzwyczaić.
- To chyba nie jest dla ciebie, aż tak trudne?
Tommy uśmiechnął się tylko i przemilczał odpowiedź. Nie chciał sprawiać przykrości Isaacowi, ale też nie chciał na siłę udawać, że wszystko jest w porządku.
- I jak rozmowa z Adamem? - zapytał brunet. Blondyn uśmiechnął się szczerze. Cieszył się, że przyjaciel jednak o nim myśli.
- Dobrze. Wyjaśniliśmy sobie wiele rzeczy.
- Cieszę się. Może teraz już wszystko będzie ok. Chce żebyś był naprawdę szczęśliwy - powiedział brunet, poklepując przyjaciela po ramieniu.
- Jestem, Isaac. Po wczorajszej rozmowie i nocy wiem, że mając przy sobie Adama, mam wszystko czego mi potrzeba do szczęścia. On jest ostatnim elementem mojej życiowej układanki.
- A kiedy porozmawiasz ze mną? - zapytał brunet - Wiesz, o co mi chodzi.
- Kiedy będę wszystko wiedział. Nie chce teraz o tym rozmawiać. Dzisiaj jedziemy do Londynu, jutro koncert, wracamy do domu, a potem musimy z Adamem zawieść Neila do ośrodka. Nie chce się martwić na zapas. A wy jakie macie plany po powrocie do domu?- zapytał basista, próbując zmienić temat.
Max spojrzał na Isaaca, ale ten tylko wzruszył ramionami.
- Ja muszę poszukać mieszkania do wynajęcia - powiedział zielonooki - W LA nie jest to takie łatwe.
- To może spróbuj gdzieś na obrzeżach, albo w jakieś mniejszej miejscowości. Masz motor, zawsze do centrum możesz sobie dojechać.
- Myślałem o tym, ale sam nie wiem. Wynajmę tam, gdzie po prostu coś będzie.
- A ty Isaac? - zapytał blondyn.
- Mam gdzie mieszkać jeszcze przez dwa miesiące, a potem zobaczę gdzie Max zamieszka, to może poszukam czegoś w pobliżu.
- Myślałem, że zamieszkasz w San Diego, jak ja z Adamem.
- Wcześniej  tak planowałem, by być bliżej ciebie, was, ale teraz muszę pozmieniać swoje plany i dostosować do nowej sytuacji.
- Nic nie musisz - burknął basista.

Samochód zatrzymał się  koło schroniska. Isaac pomógł Maxowi wysiąść i zaprowadził go do pokoju. Tommy skierował swoje kroki do baru.
- Podwójną whisky - powiedział.
Po chwili szklanka była pusta.
- Jeszcze raz to samo - rzekł do barmana.
- I co, lepiej ci? - usłyszał głos przyjaciela - Co jest grane? Mam dziwne wrażenie, że w samochodzie sugerowałeś, że mam wybrać,czy chcę być bliżej ciebie, czy Maxa.
- Po prostu nie chce byś mieszkał daleko. Chce móc wsiąść w samochód i po kilku minutach być u ciebie, przy tobie. Zawsze, gdy będę tego potrzebował albo ty. Dobrze wiesz, że na odległość obaj będziemy się męczyć.
Isaac usiadł na barowym krześle i kiwnął na barmana - To samo dwa razy poproszę.
- Wiem, ale tak się ułożyło nam życie Tommy. Ja chce być z Maxem, stworzyć z nim jakiś stabilny układ. Dobrze mi z nim. Ty masz już swój stały ląd, Adama. Zamieszkacie razem. Życie to nie trasa koncertowa. Będziecie mieli swoje sprawy, spotkania rodzinne, swój świat. Dla mnie nie będzie tam miejsca. Wiesz, że nikt nie zrozumie tego, co jest między nami. Musimy nauczyć się żyć osobno.
Isaac wypił wishky i zacisnął zęby. Słowa, które wypowiedział łamały mu serce.Wziął głęboki wdech, próbując zapanować na smutkiem, który go ogarniał.
-  To co nas łączy, nie ma definicji ani wykładni. Tkwimy między przyjaźnią a miłością. Nasze serce są rozdarte.Twoje mniej niż moje, bo to, co czujesz do Adama jest tak silne, że wypełnia cię bezgranicznie. Ja staram się pokochać Maxa. Chce by był częścią mojego życia, był w moim sercu. A ty, Tommy musisz mu tam zrobić miejsce. Musisz mi pomóc być szczęśliwym.
- Masz rację. Bardzo kocham Adama, najbardziej na świecie i wiem, że to samolubne, że chce cię mieć wciąż przy sobie. Ale inaczej nie potrafię.
- Gdybyśmy grali teraz w szachy powiedziałbym PAT. Ale to nie gra tylko życie. Nie będzie drugiego rozdania, nie pokierujemy inaczej naszymi krokami.
Tommy głośno westchnął.
- Zawszę będziesz mógł na mnie liczyć. Kiedy tylko będziesz mnie potrzebował zadzwonisz, przyjedziesz. Zawsze Tommy... Ale wiem, że kiedy jesteś przy Adamie masz już wszystko czego potrzebujesz. Widzę jak śmieją ci się oczy, gdy na niego patrzysz, jak rozpływasz się pod wpływem jego dotyku. I wiem, że mógłby zastąpić ci wszystko i wszystkich, nawet powietrze. Tylko gdy z nim coś ci się nie układa to szukasz wsparcia gdzie indziej i u mnie je znajdujesz. Zawsze będę twoim przyjaciele, tylko albo aż....

Tommy położył dłoń na udzie przyjaciela i uśmiechnął się do niego ciepło.
- Kochanie środek dnia, a ty pijesz?- ciepły głos Adama zaskoczył blondyna.
- Zmarzłem trochę- odpowiedział. Wokalista przytulił jego drobne ciało. Intensywne uczucie ciepła rozlało się w jego wnętrzu. Na chwilę zamknął oczy, rozkoszując się zapachem ukochanego.
- Spakowałem nas już, za pół godziny jedziemy do Londynu. Jutro jest koncert i konferencja - powiedział czarnowłosy.
- To ja zmykam, pomogę Maxowi w pakowaniu . Do zobaczenia w aucie - powiedział Isaac i ruszył w kierunku wyjścia.

Po  południu byli już w Londynie. Adama zawsze fascynowało to miasto. Zlepek różnych kultur, narodowości. Można tu było spotkać praktycznie każdego mieszkańca świata i wyznawcę każdej religii. Tu mieszkały też wielkie gwiazdy współczesnego świata - Madonna czy Elton John. Dla młodego artysty, jak Lambert, był to raj. Nowoczesne hale koncertowe, doskonale wyposażone studia nagraniowe, wspaniali muzycy chętni do współpracy.Wokalista czuł, że mógłby tu zamieszkać. Spojrzał na ukochanego śpiącego na jego ramieniu. Uśmiechnął się. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić Tommy'ego na stałe mieszkającego w tym deszczowym i mglistym mieście.

- Idziemy już na miasto? - zapytał blondyn Adama. Wokalistę wcale nie zdziwił entuzjazm basisty.
- Kochanie, jutro sklepy też są czynne.
- Jakie sklepy, ja chce pozwiedzać.
- Jasne, sklepowe półki w sklepie Fendera. Myślisz, że nie wiem, że mają tu jeden z największych sklepów w Europie.A ty masz sporą kolekcję gitar.
- A ty dwie kosmetyczki cieni i lakierów, a wciąż kupujesz nowe - odpowiedział, wystawiając czarnowłosemu język.
- Idź z Isaaciem. Ja jestem padnięty. Wieczorem skoczymy do jakiegoś klubu.
- Pewnie"Heven"- zaśmiał się blondyn - Jak chcesz, ja zmykam. Kocham cię.
- Ja ciebie też, tylko się nie zgub.
Tommy posłał całusa w kierunku ukochanego i wyszedł z pokoju.


- Ja nigdzie nie idę. Jestem głodny i zmęczony- powiedział Isaac słysząc propozycję Tommy'ego.
- Świetnie. Mam ciebie i Adama, ale jak przychodzi, co do czego, to nie mam z kim iść na miasto.
Basista spuścił głowę, chowając swoje niezadowolenie za pasmami blond włosów.
- Ja mogę z tobą pójść, jeśli chcesz. Należałem się w szpitalu. Pochodziłbym trochę.
Ratliff trochę zdziwił się propozycją Maxa, ale chętnie na nią przystał. Isaac nie był przekonany, czy to dobry pomysł, ale nie zaoponował.

Po kilku minutach wyszli z hotelu. Tommy założył ciemne okulary i kaptur. Nie chciał by ktokolwiek go rozpoznał. Na początku rozmowa się im w ogóle nie kleiła.Wymienili kilka opinii na temat Londynu. Co im się tu podoba, co nie.
- Jeśli chcesz mogę poszukać mieszkania blisko San Diego - zaczął mówić niespodziewanie Max - Adam coś wspominał mi o angażu na stałe. Mieszkanie bliżej niego na pewno ułatwiłoby mi pracę pod względem organizacyjnym. Do LA też nie jest, aż tak daleko. Godzina samochodem, 40 minut motorem.
Tommy kilka razy spojrzał na zielonookiego spod ciemnych okularów. Milczał, nie wiedząc, co w sumie powiedzieć.
- Dziękuje - wyszeptał basista - To wiele dla mnie znaczy. Z chęcią z Adamem pomożemy ci coś znaleźć.
- Mam nadzieje, że z czasem Isaac zamieszka ze mną, ale na to przyjedzie jeszcze czas. Najpierw musimy dokładnie określić swoje relacje.
- Kochasz go? - zapytał Tommy.
- Tak, zakochałem się w nim. To cudowny facet. Wiele nas łączy. Wiem, że ty uważasz mnie jeszcze za gówniarza, a 8 lat różnicy to sporo, ale my tego nie odczuwamy. Dobrze jest mi z nim, chodź wiem, że zawsze będę musiał się nim dzielić z tobą. Na swój sposób cię kocha.
- Ja jego też. Wierze jednak, że tak jak Adam jest dla mnie najważniejszy, tak ty z czasem będziesz dla Isaaca. Ale masz rację, on zawsze będzie istotną częścią mojego życia. Fajny jest z ciebie chłopak, naprawdę. Mam nadzieje, że będziecie razem szczęśliwi. Chce tego dla niego.

Max uśmiechnął się ciepło. Słowa basisty zabrzmiały jednocześnie, jak przyzwolenie i błogosławieństwo ich związku w jednym. Milczenie przerwał dźwięk telefonu Maxa.
- Słucham cię. Nie dawno wyszliśmy, a ty już się stęskniłeś?
Max nic nie mówił dłuższą chwilę, tylko wsłuchiwał się w słowa ukochanego.
- Dobrze, nie ma sprawy.Wyśle MMS. Kiedy wrócimy? Nie wiem, nie martw się. Jest ok. Pa.

Kiedy dotarli do sklepu Fendera, Tommy stanął na chwilę przed szklaną wystawą. W centralny punkcie znajdowała się czerwona gitara, ze strunami w kolorze złota. Fikuśny napis Fender widniał tuż pod mostkiem. Kilkanaście warstw krwisto-czerwonego lakieru, tworzyło idealne gładką powierzchnię. Gdyby nie cena, gitara byłaby idealna. Basista tylko głośno westchnął i wszedł do sklepu.Spędzili w nim prawie dwie godziny. W między czasie Max wyszedł by zadzwonić , tak jak prosił go o to wcześniej Isaac. Na dworze robiło się już ciemno.

Wracając Tommy wciąż mówił o gitarze swoich marzeń. Nagle jego uwagę przykuł duży salon tatuaży.
- Chodź- powiedział do Maxa i pociągnął go za rękę.
Wysoki, postawny mężczyzna, siedzący w środku robił duże wrażenie. Praktycznie był cały wytatuowany. Oprócz tatuaży było widać jego zamiłowanie do piercingu, co składało się na jego całkiem ciekawy wygląd. Na ścianach widniały zdjęcia przedstawiające jego arcydzieła.
- Co mogę dla panów zrobić? - zapytał właściciel salonu.
- Szukam tatuażu. Nie chce, by był krzykliwy, raczej symboliczny- miłosny.
- Imię ukochanej?
- Yyyy, ukochanego.
- Jakaś konkretna lokalizacja?
- Chcę, by był widoczny. Myślałem o zewnętrznej stronie dłoni.
- Może ozdobne inicjały, albo jakaś sentencja z wyszczególnieniem liter, serce z imieniem, jakiś symbol coś znaczący tylko dla was?
- Sam nie wiem. Może jego imię. Jest dla mnie symbolem wszystkiego.
- Proszę się na spokojnie zastanowić. Tu są katalogi ze zdjęciami, może któreś się panu szczególnie spodoba - powiedział mężczyzna, podając trzy grube albumy.
Tommy oglądał dokładnie wszystkie po kolei, ale w głębi czuł, że chciałby, aby jego tatuaż był tylko jego, niepowtarzalny. Chciał coś prostego, a zarazem wymownego.
- Wiem - powiedział po chwili- Chcę napis wykonany czarnym tuszem, a pierwsze litery wycieniowane czerwonym. Zawsze miłość. Always love.

Tak, te słowa były idealne. Tommy wiedział, że już zawsze będzie kochał Adama, a pierwsze litery nie pozostawiały wątpliwości, kto jest jego miłością. Czuł, że to będzie idealna pamiątka z Londynu.
Max  pokiwał tylko głową, winszując pomysłu blondynowi. Kolejne czarne linie powoli tworzyły kolejne litery. Po 30 minutach napis zdobił jego dłoń. Widniał z boku, od od połowy kciuka do nadgarstka.
- Adam będzie zachwycony - powiedział Max, kiedy wracali już do hotelu. Ty też...pomyślał, uśmiechając się do siebie.Tommy spojrzał na zegarek. Nie było ich 4 godziny.
- Pośpieszmy się, wieczorem mamy iść wszyscy do klubu. Mam chęć na morze whisky.

Tommy skutecznie naciągał rękaw od bluzy, by Adam nie zauważył tatuażu. Opatrunek mógł ściągnąć za godzinę i dopiero wtedy chciał zaskoczyć ukochanego. Wokalista siedział w łazience i szykował się do wyjścia. Tommy miał ochotę na kąpiel, ale w zaistniałe sytuacji wolał nie moczyć dłoni. Chciał na chwilę zadzwonić do Neila, ale ktoś zapukał do drzwi.
Widok młodego mężczyzny z ogromnym pakunkiem zaskoczył blondyna.
- Pan Adam Lambert?
- Nie, proszę poczekać. Adam ktoś do ciebie.
Wokalista po chwili wyszedł z łazienki w połowie skończonym makijażem. Spojrzał na przybysza i uśmiechnął się.
- Kochanie podpisz za mnie potwierdzenie odbioru. W sumie ten pan przyniósł coś dla ciebie.
- Dla mnie?
Spojrzał na mężczyznę i pakunek. Dopiero po chwili zauważył, że jego kształt jest bardzo sugestywny.
Wydukał dziękuje i zabrał paczkę.
- Adam, co to jest?
- Twoja pamiątka z Londynu - zaśmiał się czarnowłosy - Chciałem żeby miejsce naszego ostatniego koncertu miło ci się kojarzyło. Potraktuj to jako wstęp do kolejnej trasy, w którą na pewno razem wyruszymy.
Serce Tommy'ego zabiło mocniej. Przeczuwał, co to może być i nie mógł w to uwierzyć. Zaczął powoli rozwijać grafitowy papier, odsłaniając zawartość pakunku.
- O boże, Adam to Fender...
Zabrakło mu słów. Przejechał palcem po idealnej czerwonej gładzi. Po chwili wstał i rzucił mu się na szyję.
- Skarbie, dziękuje ci. Jest idealna, ty jesteś idealny.
Spojrzał ponownie na gitarę.
- Nie mogę uwierzyć, że mi ją kupiłeś. Skąd wiedziałeś?...A Max i ten jego dziwny telefon od Isaaca - dodał  po chwili.

Połączył swoje usta z jego wargami w długim, namiętnym pocałunku - Kocham cię - wyszeptał blondyn, po czym dodał - Ale ja już mam swoją pamiątkę z Londynu. Poczekaj chwilę.
Adam nie ukrywał swojego zaskoczenia - Kupiłeś coś?

Blondyn odwrócił się od ukochanego -Można tak powiedzieć. Ała- syknął, zrywając gwałtownie opatrunek. Ponownie spojrzał w niebieskie oczy wokalisty - To jest moja pamiątka - wyszeptał, pokazując swoją dłoń czarnowłosemu.

Mężczyzna wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany.Wziął głęboki oddech, próbując coś powiedzieć, ale żadne słowo nie chciało mu przejść przez gardło. Tommy nieświadomie spełnił jedno z jego marzeń. Zawsze chciał, by jakiś tatuaż związany z jego osobą, zdobił ciało ukochanego. To był piękny symbol uczuć basisty do niego. Adam przytulił drobne ciało blondyna najmocniej jak potrafił. Jego milczenie i łzy w pełni oddawały jego odczucia związane z nowym tatuażem Tommy'ego.
 - To jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie dla mnie zrobiłeś.Kochanie, dziękuje ci. Jest cudowny - wyszeptał.
- Zawsze miłość - powiedział blondyn- Będzie nas łączyć zawsze miłość.









środa, 5 września 2012

Informacja

Postanowiłam założyć osobnego bloga o tematyce twincest. Na razie umieszczę na nim moje dwa one-shoty i prolog. Pierwszy rozdział opowiadania" Granice miłości" pojawi się dopiero w październiku, ponieważ wyjeżdżam na  dłuższy okres. Mam nadzieję, że dopadnie mnie wtedy wena i jak wrócę to coś opublikuję. Zapraszam wszystkich na www.granicemilosci-twincest.blogspot.com
Jeśli chodzi o Adommy, to we wtorek dodam nowy odcinek, a kolejny dopiero po powrocie. Trochę odpoczniecie ode mnie. Pozdrawiam.Buziaki!

wtorek, 4 września 2012

43. Przerwane milczenie

Adam jechał taksówką w nieznanym sobie kierunku. Mijał kolejne kolorowe lokale, ale żaden z nich nie wydał mu się na tyle atrakcyjny, żeby do niego zajrzeć. Wiedział, że upicie się w tej sytuacji nic nie zmieni, ale kłamstwo blondyna na trzeźwo, było dla niego trudne do zniesienia. Czuł się zraniony. Z jednej strony był wściekły na Tommy;ego. Okłamał go mimo, iż obiecywali sobie szczerość. Z drugiej martwił się o niego. Fakt, że basista ukrywa przed nim jakąś chorobą mogło tylko oznaczać, że to coś poważnego. Nie wiedział co jest gorsze. To, że ukochany go zranił, czy to, że może mu się coś stać.
- Proszę jechać do schroniska - powiedział do kierowcy.

Dwa kilometry przed miejscem docelowym, poprosił go, by się zatrzymał. Zapłacił za kurs i postanowił resztę trasy przejść pieszo. Chciał trochę ochłonąć, poukładać myśli. W jego głowie kłębiło się mnóstwo pytań. Pragnął poznać na nie odpowiedzi. Dlaczego mnie okłamujesz? Nie ufasz mi? Co ci jest? Czy cię stracę? Zadając te pytania, zaczął płakać. Miał złe przeczucia.

Zimny wiatr owiewał jego twarz. Zmarznięty śnieg, skrzypiał pod jego butami. Każdy kolejny krok przybliżał go do schroniska, gdzie miał odbyć rozmowę, na którą nie wiedział, czy ma ochotę. Szedł powoli. Serce wystukiwało jednostajny rytm. Kilka głębokich wdechów uspokoiło jego nerwy. Czuł, że kłótnia nic nie pomoże, nic nie zmieni. Potrzebował wyjaśnień.

Tommy i Isaac siedzieli w pokoju. Kominek stojący w rogi dawał przyjemne ciepło,ale teraz żaden z nich nie był wstanie się nim rozkoszować. Blondyn milczał. Po jego policzkach spływały pojedyncze łzy. Osoba, której potrzebował teraz najbardziej, była gdzieś daleko. Brunet, co chwilę zerkał na przyjaciela, ale ten unikał jego wzroku.
- Porozmawiaj ze mną - wyszeptał Isaac - Proszę.
- Najpierw wszystko wyjaśnię Adamowi. On pierwszy musi usłyszeć, że ja...

Tommy głośno westchnął i ukrył twarz w dłoniach. Jego ramiona delikatnie drżały. Choć Isaac był blisko, bez ukochanego czuł się samotny.
- Powiedz mi tylko, czy to coś poważnego. Błagam cię, bo zwariuje.
- Isaac, nie wiem sam, nie jestem pewien. Podejrzewam, co to może być, ale uwierz mi nie chcesz bym się teraz z tobą tym podzielił. Za cztery dni mam umówioną wizytę w San Diego. Kiedy się upewnię, wtedy ci powiem.
- Teraz, to mnie dopiero nastraszyłeś.

Isaac wstał i klęknął koło przyjaciela. Przytulił go mocno. Tommy wtulił twarz w jego szyję i rozpłakał się. Brunet głaskał go delikatnie po plecach, sam z trudem powstrzymując się przed płaczem.
- Obiecaj, że zawszę będziesz przy mnie - wyszeptał blondyn.
- Zawsze i wszędzie. Wiesz o tym - odpowiedział Isaac.

Po chwili do pokoju wszedł Adam. Sytuacja w jakiej zastał ukochanego z przyjacielem nie miała dla niego teraz istotnego znaczenia. Tommy podniósł głowę i spojrzał na wokalistę. Mężczyzna miał zapuchnięte oczy od łez.
- Pójdę zadzwonić do Maxa - powiedział Isaac. Idąc w kierunku drzwi, położył na chwilę dłoń na ramieniu Adama i delikatnie go poklepał - Daj mu szansę - wyszeptał.

Wokalista i basista zostali sami. Dłuższą chwilę milczeli, odczytując z swych twarzy nawet najbardziej ukryte emocje.
Tommy wstał i zbliżył się do ukochanego. Przejechał delikatnie ręką po jego dłoni. Miał spuszczoną głowę. Wstydził się. Adam złapał go za ramię i przyciągnął do siebie, mocno przytulając.
- Wróciłeś - wyszeptał blondyn.
- A gdzie miałbym pójść? Nie chce być tam, gdzie nie ma ciebie.
- Zawiodłem cię, przepraszam. Nie chciałem cię ranić.
- Ale to zrobiłeś. Twoje kłamstwa ranią bardziej niż prawda, którą skrywasz. Nie ufasz mi? Boisz się czegoś? Nie ma takiej rzeczy, której bym nie potrafił zrozumieć. Przecież cię kocham. Daj mi tylko szansę. Wytłumacz mi to wszystko, ale wszystko, Tommy. Masz teraz jedyną okazję na ujawnienie mi tego, co przede mną skrywasz. Rozumiesz? Żadnych kłamstw.
- Nie wiem od czego zacząć - powiedział blondyn.
- Boże, to aż tyle tego jest? Skarbie, dlaczego mnie okłamujesz?
- Boję się...- wyszeptał Tommy. Odwrócił się od ukochanego i podszedł do kominka. Oparł się dłonią o ciepłą ścianę i głośno westchnął. Adam milczał. Usiadł na krześle i wpatrywał się w ogień. Nie ponaglał ukochanego.
- Myślę, że jestem poważnie chory.
Adam próbował złapać oddech, ale słowa ukochanego go sparaliżowały .
- Myślisz, czy jesteś? - zapytał po chwili.
- Nie mam pewności, nie byłem u lekarza, ale już się spotkałem z takimi objawami, jak moje- głos mu zadrżał.
- Mój tata zmarł,  kiedy miałem 13 lat. Miał raka, a dokładnie nieoperacyjny nowotwór złośliwy u podstawy kręgosłupa. Pamiętam jak bolały go plecy, wymiotował, łykał tabletki, ale nic nie pomagało. Potem było gorzej. Powoli ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Przestał chodzić, nie panował nad swoją fizjologią. Następnie paraliż objął resztę ciała. Na koniec patrzył na nas pustymi oczami, z których tylko płynęły łzy. Moja mama nie chciała oddać go do żadnego ośrodka. Sama się nim opiekowała. Kąpała, karmiła, ubierała i przewijała. Ważyła 60 kilko, a codziennie targała faceta dwa razy cięższego od niej. Kochała go, ale to ją wykańczało.  Nikomu nie życzę takiego życia, a na pewno nie tobie kochanie. Nie chce byś patrzył, jak umieram, nie pozwolę ci na to.
- Powiedz, że to nie prawda. Powiedz, że ty nie masz tego...- Objął ukochanego od tyłu w pasie. Położył głowę na jego ramieniu. Chłonął zapach jego ciała. Pragnął zapamiętać go na zawsze. Łzy spływały po nagiej szyi blondyna - Razem przejdziemy przez to. Są teraz nowe metody leczenia. Mam pieniądze, poszukamy prywatnej kliniki. Tylko pozwól mi być z tobą...- Adam rozpłakał się - Nie mogę cię stracić.
- Spróbuję wszystkiego, wiesz o tym. I chce byś wtedy był przy mnie, ale obiecaj mi, że jeśli leczenie nie przyniesie rezultatów... odejdziesz.
- Chyba żartujesz. Nie możesz mi kazać obiecać czegoś takiego. Nie opuszczę cię.
- Zrozum mnie. Widziałem jak mój ojciec cierpi. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Kochał mamę i nie chciał dla niej takiego życia. Wolałby, aby to ktoś obcy podcierał mu tyłek, targał do kąpieli, a nie krucha, delikatna i najbliższa mu osoba. Nie chce byś oglądał mnie w takim stanie, rozumiesz. Nie pozwolę na to. Błagam cię, uszanuj moją wolę. Ta choroba upokarza człowieka pod każdym względem, nie zniósłbym gdybyś to musiał oglądać, a co gorsze jeszcze koło mnie wszystko robić. Zbyt mocno cię kocham.
- Nie mogę, Tommy.
- Obiecaj mi, bo nawet nie poddam się leczeniu.
- Nie szantażuj mnie. Zmuszę cię do leczenia.
- Chyba, że ja pierwszy zniknę z twoje życia. Chcesz tego? Obudzić się rano i zobaczyć pustą szafę po moich ubraniach? Obiecaj mi !
- Obiecuję- wyszeptał Adam - Ale wcześniej zrobię wszystko, by cię ratować. Nie pozwolę ci umrzeć. I nie dopuszczę do tego, bym musiał dotrzymać tej obietnicy. Poradzimy sobie, razem. Bez ciebie nie mam po co żyć. Tylko przy tobie czuję się kompletny. Będę o ciebie walczył do końca.

Tommy wtulił się w ukochanego. Szukał u niego pocieszenia, wsparcia. Wokalista go nie zawiódł. Blondyn czuł, że kiedy nadejdzie odpowiedni czas, Adam okaże się dla niego bezpiecznym schronieniem przed gwałtowną nawałnicą w jego życiu.

Czarnowłosy obejmował czule ciało basisty. Teraz szczególnie wydał mu się taki kruchy i bezbronny. Ufał jednak, że Tommy znajdzie w sobie tyle siły, by podjąć tą najtrudniejszą w swoim życiu walkę. Jedną z wielu.
- Adam...Jest jeszcze coś, to znaczy jest wiele rzeczy, ale nie każ mi dziś wszystko ci tłumaczyć. To dla mnie za dużo.
- Słucham cię.
- Neil dzwoni do mnie bardzo często. Długo rozmawiamy ze sobą. Nie mówię ci nigdy o tym.
- Dlaczego? Przecież nie będę zły, że rozmawiasz z moim bratem.
Wiele dla niego zrobiłeś. Macie dobry kontakt. Trochę to dziwne, bo nie znacie się za dobrze, ale ok.
- Masz rację, nie znamy się, ale rozumiemy siebie, a przynajmniej ja go. To co przechodzi, ten ośrodek, jego telefony  w środku nocy, to nie przypadek Adam. Ja kiedyś...- Blondynowi zadrżał głos. Adam cofnął się o dwa kroki od niego - Co ty chcesz mi powiedzieć? Jak to rozumiesz, co on przechodzi?

W ruchomych piaskach tonę...Tommy zacisnął powieki. Oddychał szybko. Tak bardzo się bał.
- Ja byłem w tym ośrodku. Leczyłem się tam. Adam ja byłem narkomanem.
Wokalista przeczesał dłonią swoje czarne włosy i głośno westchnął. Nogi mu zadrżały. Podszedł do sofy i usiadł. Chwilę patrzył tępo w podłogę. Nie wiedział co powiedzieć.
- A teraz? - wydusił z siebie Lambert.
- Dobrze wiesz, że nie biorę nic. Skończyłem z tym. Jestem czysty 10 lat.
Adam pokiwał tylko głową. Milczał, jakby próbował wszystko sobie jakoś poukładać.
- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem. Bałem się, że mnie znienawidzisz . Czasem mówiłeś tyle złego o Neilu, miałem obawy, że i na mnie tak będziesz patrzył. Nie zniósłbym tego.
Wokalista wciąż nic nie mówił.
- Adam,do cholery, powiedz coś - krzyknął Tommy.
Czarnowłosy wstał i szybkim krokiem podszedł do ukochanego. Blondyn się cofnął.
- Nie bój się i posłuchaj. To, co mi dzisiaj powiedziałeś sprawiło mi wiele bólu, ale doceniam twoją szczerość. Rozumiem, że nie chcesz mi tłumaczyć, jak do tego wszystkiego doszło?
- Nie dziś, ale kiedyś na pewno.
- Kocham cię najbardziej na świecie - powiedział wokalista - Nie wiem jakie miałeś dzieciństwo, co cię skłoniło do brania, ale wiem, że to już przeszłość. To co przeszliśmy w życiu kształtuje nas. A ja kocham to, jaki jesteś teraz i tylko to się dla mnie liczy.
- Naprawdę?
- Tak skarbie. Jak  mogłeś pomyśleć, że mógłbym się od ciebie odwrócić? Kiedyś ci powiedziałem, że raz już cię straciłem i nigdy więcej do tego nie dopuszczę. Jeśli ty mnie nie odrzucisz, sam nie odejdziesz, ja zawsze będę przy tobie.
- Isaac też mówił, że zrozumiesz.
- Jemu powiedziałeś, a mi nie? Ufasz mu bardziej?- Adam odsunął się od ukochanego. Poczuł się urażony.
- Nie kochanie, to nie tak. Przez przypadek znalazł pewne rzeczy, które są związane z moją przeszłością i po prostu mnie zapytał. Przepraszam cię.
- Nie rób tego więcej. Chcę być najważniejszy dla ciebie i pierwszy wiedzieć, co się dzieje w twoim życiu.
- Obiecuje ci to, przepraszam.
- To pokaż mi - powiedział Adam.
- Co?
- Te rzeczy. Oczywiście, jeśli chcesz.

Tommy podszedł do swojej torby i z bocznej, małej kieszonki wyciągnął metalowe pudełeczko. Złapał ukochanego za rękę i usiedli koło kominka. Adam przytulił blondyna i delikatnie ucałował go.Basista powoli otworzył pudełeczko i wyciągnął jego zawartość. Wokalista oglądał kolejne przedmioty, a blondyn opowiadał mu, co one dla niego oznaczają. Kiedy wziął do ręki żeton z napisem 10 lat, basista wytłumaczył mu, że jest on dla niego najbardziej cenny. Czarnowłosy spojrzał w jego brązowe oczy, w których odbijały się płomienie. Pogładził jego policzek i czule pocałował.
- Jestem z ciebie dumny - wyszeptał.

W tym momencie dla blondyna to były najpiękniejsze słowa. Po jego policzkach spłynęło kilka łez. Odkrywał teraz przed Adamem najgorszy rozdział w swoim życiu, ale już nie czuł strachu. Wiedział, że mężczyzna obok niego akceptuje go w pełni. Wokalista uważnie go słuchał. Dłonią gładził jego ramię i mocno przytulał. Tommy opowiadał spokojnie o ośrodku, leczeniu.
- Skarbie, to miejsce wiążę się dla mnie z bolesnymi wspomnieniami, nie tylko dotyczącymi leczenia.
- Masz na myśli to?- Adam wziął do ręki zdjęcie rudowłosej dziewczyny.
- Tak i nie tylko, ale nie chce dziś o tym mówić.
- Powiesz kiedy będziesz gotowy. I tak wiele mi wyjaśniłeś. Teraz musimy pomyśleć o wizycie u lekarza po powrocie do domu.
- Jestem już umówiony. Pójdziesz ze mną?
- Oczywiście kochanie.

Adam ponownie spojrzał w cudowne oczy ukochanego.Ucałował jego miękkie wargi. Dłonią pogładził jego jasnym, rozpalony policzek. Poczuł potrzebę zaznania z nim intensywnej bliskości. Po chwili powoli wstał. Zaczął rozpinać swoją czarną koszulę. Każdy kolejny, odpięty guzik odsłaniał jego cudowne ciało. Tommy przełknął ślinę. Delikatnie zagryzł wargę. Poczuł ucisk w swoich spodniach. Adam się nie śpieszył. Koszula powoli zsunęła się z jego ramion.Wokalista przyłożył palec do ust i delikatnie go oblizał. Przeciągnął nim od szyi, wzdłuż torsu do krawędzi spodni. Tommy siedział i wpatrywał się w ukochanego, który w sugestywny sposób rozpoczął grę wstępną.W pokoju panował półmrok, a ciało czarnowłosego oświetlał tylko blask  ognia, bijący od kominka. Tommy już sam nie wiedział, co bardziej go rozgrzewa - półnagi kochanek, czy  płomienie ognia. Ale na pewno wiedział, czego w tej chwili pragnie najbardziej.

Adam powoli rozpiął pasek od spodni, który po chwili upadł na podłogę. Odpiął guzik i rozporek. Delikatnie zagryzł wargę i uśmiechnął się do ukochanego. Tommy nie wstając z podłogi, na czworaka podszedł do niego i kleknął przed nim. Przejechał językiem po jego brzuchu, a czarnowłosy delikatnie jęknął. Blondyn powoli zaczął ściągać mu spodnie razem z bielizną, odsłaniając jego męskość. Uwielbiał widzieć, że Adam jest podniecony, to dodawało mu pewności siebie. Nie mogąc się powstrzymać, zatopił w ustach członka wokalisty. Ten głośno jęknął i zachwiał się na nogach. Wplótł palce we włosy ukochanego i rozkoszował się nieziemską przyjemnością ,jaką delikatnie wargi basisty potrafiły mu zapewnić. Język blondyna dopełniał intensywną pieszczotę. Po chwili Adam cofnął się od ukochanego. Podszedł do łóżka, z którego ściągnął kołdrę i poduszki. Rozłożył je na podłodze, przy kominku. Sam powoli położył się i kiwnął palcem na blondyna, przywołując go do siebie. Tommy wstał i  pozbył się całej garderoby. Wziął głęboki oddech. Widok nagiego ciała ukochanego, w tak kuszącej pozycji, wciąż go onieśmielał. Wokalista wciągnął dłoń do basisty.
- Chodź do mnie. Chce być twój - powiedział, po czym rozłożył delikatnie nogi, zapraszając tym samym mężczyznę do siebie. Pragnął stać się z nim jednością. Zapamiętać jego smak i zapach, w obawie, że kiedyś może mu to zostać odebrane. Tommy stał chwilę zaskoczony. Powoli podszedł do ukochanego i klęknął między jego udami. Adam wziął głęboki oddech.
- Boisz się? - zapytał blondyn.
-Nie. Po prostu dawno tego nie robiłem, ale ufam ci skarbie.
- Będę delikatny... - wyszeptał Tommy. Położył ręce na udach ukochanego.
- Ty drżysz - powiedział Adam i pogładził jego dłonie.
- To mój pierwszy raz - zaśmiał się basista, po czym nachylił się nad czarnowłosym i wpił się w jego usta. Namiętnie pocałunki rozpoczęły niezwykłe dla nich dwojga przeżycie. Tommy miał pierwszy raz posiąść ukochanego, a Adam doznać uczucia, o którym już praktycznie zapomniał.

Blondyn nie śpieszył się. Całował delikatnie szyję i tors ukochanego, rozkoszując się zapachem jego skóry. Dotyk warg basisty przyprawiał czarnowłosego o drżenie. Wiedział, że te pieszczoty mają go przygotować na bardziej intensywne doznanie. Głośno jęknął, gdy Tommy zaczął pieścić jego męskość ustami. Wodził językiem wokół jego najwrażliwszego miejsca. Adam czuł jego ciepły oddech. Wszystko szło płynnie. Jak para w tańcu synchronicznym, uzupełniali się idealnie. Blondyn pochylił się nad ukochanym, który oplótł go swoimi nogami. Wokalista wziął głęboki oddech i zamknął oczy. Dłonie zacisnął w tali ukochanego. Był spięty.
- Kocham cię - wyszeptał Tommy. Te dwa słowa wystarczyły, by czarnowłosy rozluźnił się i pozwolił, aby ukochany połączył się z nim. Szybkiemu, stanowczemu pchnięciu Tommy'ego towarzyszył głośny jęk wokalisty. Zacisnął on zęby i szybko oddychał. Próbował panować nad swoim ciałem, które jednak w tym momencie nie chciało z nim współpracować.
- Kochanie, wszystko dobrze? - zapytał z troską w głosie blondyn. Targały nim mieszane uczucia. Pragnął kochać się z Adamem, ale widok bólu na jego twarzy zdawał się go paraliżować.
- Nie przestawaj- odpowiedział Lambert. Kilka łez spłynęło po jego policzkach.

Tommy zaczął się powoli poruszać. Uczucie, które go ogarniało było nieziemskie. Silna fala podniecenia przeszła jego ciało, kumulując się w podbrzuszu. Pchnięcia blondyna, z początku delikatnie, stawały się coraz mocniejsze i zdecydowane. Zachłannie wpijał się w wargi wokalisty. Ich języki wirowały w miłosnym tańcu. Adam tłumił swoje jęki w ustach ukochanego. Każdy kolejny ruch basisty przybliżał go do spełnienia. Zaczął tracić kontrolę nad swoim ciałem i odruchami. Zatracił się w rozkoszy, którą czuł każdą komórką swojego ciała. Czuł, że zbliża się moment kulminacyjny.
- Mocniej - wyjęczał wokalista.

Kolejne głębokie i mocne pchnięcia Tommy'ego, doprowadziły go do ekstazy. Głośny jęk rozkoszy wydobył się z ust czarnowłosego. Jego ciało drżało, ogarnięte rytmicznymi skurczami. Również podniecenie blondyna sięgnęło zenitu. Opierając się dłońmi na torsie ukochanego, potrzebował tylko kilku ruchów, by orgazm opanował całe jego ciało. Adam zacisnął swoje mięśnie na męskości basisty, zwiększając intensywność doznania. Kilka głośnych, krótkich jęków zwiastowało spełnianie. Tommy opadł na wilgotne ciało czarnowłosego. Obaj głośno oddychali. Ich serca biły w tym samym, szybkim tempie. Adam powoli otworzył oczy. Na twarzy jego ukochanego mężczyzny malował się spokój i spełnienie. Wokalista czule ucałował go w czoło.
- Dobranoc kochanie - wyszeptał, czując jak oddech blondyna staje się coraz płytszy, a ciało wiotczeje.

Adam wiedział, że sam tej nocy nie zaśnie.W rozmowie z ukochanym chciał być silny, by ten czuł, że ma jego wsparcie, że razem sobie poradzą w obliczu przeciwności jakie ich czekały. Teraz czuł, że wszystko wymyka mu się z rąk, a on traci najważniejszą osobę w swoim życiu. Chodź spędził z blondynem już nie jedną noc, teraz doceniał, jak bezcenne są to chwile.Wpatrywał się w wybranka swojego serca. Dłonią gładził jego policzek i odgarniał jasne kosmyki włosów. Czuł, że trzyma w swych ramionach najcenniejszy skarb. Teraz tak kruchy i bezbronny. Nie chciał płakać, ale łzy same płynęły mu po policzkach. Czuł, że mógłby całe życie tulić go do swojego ciała, by był bezpieczny. Chciał go ochronić przed twym wszystkim, co go czekało. Jednego był pewien. Zawsze przy nim będzie i nie ważne, co obiecał, nigdy go nie opuści. Za bardzo go kochał.



sobota, 1 września 2012

INFORMACJA- TWINCEST(PROLOG)

 Kochani poniżej umieszczam prolog do mojego opowiadania twincest. Jest ono jeszcze w powijakach, ale jestem ciekawa, czy ten wstęp kogoś zainteresuje i czy powinnam dalej to pisać. Chce założyć osobnego bloga dla tego opowiadania, ale to będzie zależało od Waszych opinii.Proszę o komentarze. Pozdrawiam.




Miłość.

Siła napędowa wszechświata. Uczucie, które rodzi się w jednym z najmniejszych naszych organów, a opanowuje całe nasze ciało. Dzięki niej i dla niej, zdobywamy się na wielkie czyny, ale i na ogromne poświęcenia. Z miłości troszczymy się o kogoś, chronimy i dbamy. Często zaniedbujemy się sami, swój świat, byleby obiekt naszych uczuć był szczęśliwy. Z miłości jesteśmy gotowi za kogoś oddychać, oddać swoje życie. To ona nas uskrzydla, daje nadzieję. Karty historii przepełnione są heroicznymi czynami w imię miłości. Od początku świata to ona popychała ludzi do działania.

Ale z miłości wybuchały też wojny, na których ginęli ludzi. Tysiące walczyło w imieniu jednego, zakochanego mężczyzny. Dzisiaj mężowie zabiją kochanków swych żon, kobiety uśmiercają swoje konkurentki. Zdradzamy dla miłości, kłamiemy, oszukujemy, zadajemy głębokie rany. W imię tego intensywnego uczucia, jakby nim można było usprawiedliwić wszystko, jakby dla niego można było wszystkiego się dopuścić.

Ja poznałem różne oblicza miłości we własnym domu. Mieszkałem z trojgiem wspaniałych ludzi. Moim bratem Billem, mamą i Gordonem-naszym ojczymem. Miałem naprawdę wszystko. Szczęśliwą rodzinę, wspaniały zespół. Sława i pieniądze były na wyciągnięcie ręki. Dziewczyny szalały na moim punkcie, co jako 17-letniemu chłopakowi bardzo imponowało. I wszyscy mnie kochali.

Ale pewnego dnia coś się zmieniło. Z miłości zapragnąłem tego, czego nie powinienem, co było złe i zakazane. To tak silne uczucie, pochłonęło mnie bezgranicznie.Wiedziałem czego pragnę, a raczej kogo. Tłumaczyłem sobie, że skoro robię to z miłości, jest to słuszne i mam do tego prawo.

Dzisiaj zastanawiam się, co można usprawiedliwić miłością? Czy można kogoś kochać za bardzo? Kto ma prawo wytyczać granice miłości, jej kierunek i siłę? Jak wiele potrafimy wybaczyć w imię tego uczucia? I czy można żyć bez miłości?

Pytacie, kiedy zrozumiałem, że kocham moje brata bardziej niż powinienem? Złożyło się na to wiele czynników. Ostatnie wydarzenia wiele zmieniły w naszym życiu. Kiedy w jednym z wywiadów dziennikarka zapytała mnie o najgorszą chwilę w moim życiu, spojrzałem wtedy na Billa, który siedział obok mnie. Trwało to sekundę, może dwie, ale widząc jego twarz od razu znałem odpowiedz na to pytanie- Najgorsze było pierwsze 10 minut mojego życia, kiedy byłem na świecie bez Billa. Mama mówiła, że nie mogłem złapać pierwszego oddechu, bo jak oddychać bez powietrza.

Dziennikarka nic nie powiedziała.Wszyscy milczeli. Te słowa potwierdziły tylko krążące już o nas plotki. I dziś powiem to wyraźnie, nie dobrowolnie, ale pod przymusem - Nazwam się Tom Kaulitz i żyję w związku kazirodczym z moim bratem. Dlaczego? Bo go kocham.

Na sali sądowej zapadła cisza.