wtorek, 4 września 2012

43. Przerwane milczenie

Adam jechał taksówką w nieznanym sobie kierunku. Mijał kolejne kolorowe lokale, ale żaden z nich nie wydał mu się na tyle atrakcyjny, żeby do niego zajrzeć. Wiedział, że upicie się w tej sytuacji nic nie zmieni, ale kłamstwo blondyna na trzeźwo, było dla niego trudne do zniesienia. Czuł się zraniony. Z jednej strony był wściekły na Tommy;ego. Okłamał go mimo, iż obiecywali sobie szczerość. Z drugiej martwił się o niego. Fakt, że basista ukrywa przed nim jakąś chorobą mogło tylko oznaczać, że to coś poważnego. Nie wiedział co jest gorsze. To, że ukochany go zranił, czy to, że może mu się coś stać.
- Proszę jechać do schroniska - powiedział do kierowcy.

Dwa kilometry przed miejscem docelowym, poprosił go, by się zatrzymał. Zapłacił za kurs i postanowił resztę trasy przejść pieszo. Chciał trochę ochłonąć, poukładać myśli. W jego głowie kłębiło się mnóstwo pytań. Pragnął poznać na nie odpowiedzi. Dlaczego mnie okłamujesz? Nie ufasz mi? Co ci jest? Czy cię stracę? Zadając te pytania, zaczął płakać. Miał złe przeczucia.

Zimny wiatr owiewał jego twarz. Zmarznięty śnieg, skrzypiał pod jego butami. Każdy kolejny krok przybliżał go do schroniska, gdzie miał odbyć rozmowę, na którą nie wiedział, czy ma ochotę. Szedł powoli. Serce wystukiwało jednostajny rytm. Kilka głębokich wdechów uspokoiło jego nerwy. Czuł, że kłótnia nic nie pomoże, nic nie zmieni. Potrzebował wyjaśnień.

Tommy i Isaac siedzieli w pokoju. Kominek stojący w rogi dawał przyjemne ciepło,ale teraz żaden z nich nie był wstanie się nim rozkoszować. Blondyn milczał. Po jego policzkach spływały pojedyncze łzy. Osoba, której potrzebował teraz najbardziej, była gdzieś daleko. Brunet, co chwilę zerkał na przyjaciela, ale ten unikał jego wzroku.
- Porozmawiaj ze mną - wyszeptał Isaac - Proszę.
- Najpierw wszystko wyjaśnię Adamowi. On pierwszy musi usłyszeć, że ja...

Tommy głośno westchnął i ukrył twarz w dłoniach. Jego ramiona delikatnie drżały. Choć Isaac był blisko, bez ukochanego czuł się samotny.
- Powiedz mi tylko, czy to coś poważnego. Błagam cię, bo zwariuje.
- Isaac, nie wiem sam, nie jestem pewien. Podejrzewam, co to może być, ale uwierz mi nie chcesz bym się teraz z tobą tym podzielił. Za cztery dni mam umówioną wizytę w San Diego. Kiedy się upewnię, wtedy ci powiem.
- Teraz, to mnie dopiero nastraszyłeś.

Isaac wstał i klęknął koło przyjaciela. Przytulił go mocno. Tommy wtulił twarz w jego szyję i rozpłakał się. Brunet głaskał go delikatnie po plecach, sam z trudem powstrzymując się przed płaczem.
- Obiecaj, że zawszę będziesz przy mnie - wyszeptał blondyn.
- Zawsze i wszędzie. Wiesz o tym - odpowiedział Isaac.

Po chwili do pokoju wszedł Adam. Sytuacja w jakiej zastał ukochanego z przyjacielem nie miała dla niego teraz istotnego znaczenia. Tommy podniósł głowę i spojrzał na wokalistę. Mężczyzna miał zapuchnięte oczy od łez.
- Pójdę zadzwonić do Maxa - powiedział Isaac. Idąc w kierunku drzwi, położył na chwilę dłoń na ramieniu Adama i delikatnie go poklepał - Daj mu szansę - wyszeptał.

Wokalista i basista zostali sami. Dłuższą chwilę milczeli, odczytując z swych twarzy nawet najbardziej ukryte emocje.
Tommy wstał i zbliżył się do ukochanego. Przejechał delikatnie ręką po jego dłoni. Miał spuszczoną głowę. Wstydził się. Adam złapał go za ramię i przyciągnął do siebie, mocno przytulając.
- Wróciłeś - wyszeptał blondyn.
- A gdzie miałbym pójść? Nie chce być tam, gdzie nie ma ciebie.
- Zawiodłem cię, przepraszam. Nie chciałem cię ranić.
- Ale to zrobiłeś. Twoje kłamstwa ranią bardziej niż prawda, którą skrywasz. Nie ufasz mi? Boisz się czegoś? Nie ma takiej rzeczy, której bym nie potrafił zrozumieć. Przecież cię kocham. Daj mi tylko szansę. Wytłumacz mi to wszystko, ale wszystko, Tommy. Masz teraz jedyną okazję na ujawnienie mi tego, co przede mną skrywasz. Rozumiesz? Żadnych kłamstw.
- Nie wiem od czego zacząć - powiedział blondyn.
- Boże, to aż tyle tego jest? Skarbie, dlaczego mnie okłamujesz?
- Boję się...- wyszeptał Tommy. Odwrócił się od ukochanego i podszedł do kominka. Oparł się dłonią o ciepłą ścianę i głośno westchnął. Adam milczał. Usiadł na krześle i wpatrywał się w ogień. Nie ponaglał ukochanego.
- Myślę, że jestem poważnie chory.
Adam próbował złapać oddech, ale słowa ukochanego go sparaliżowały .
- Myślisz, czy jesteś? - zapytał po chwili.
- Nie mam pewności, nie byłem u lekarza, ale już się spotkałem z takimi objawami, jak moje- głos mu zadrżał.
- Mój tata zmarł,  kiedy miałem 13 lat. Miał raka, a dokładnie nieoperacyjny nowotwór złośliwy u podstawy kręgosłupa. Pamiętam jak bolały go plecy, wymiotował, łykał tabletki, ale nic nie pomagało. Potem było gorzej. Powoli ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Przestał chodzić, nie panował nad swoją fizjologią. Następnie paraliż objął resztę ciała. Na koniec patrzył na nas pustymi oczami, z których tylko płynęły łzy. Moja mama nie chciała oddać go do żadnego ośrodka. Sama się nim opiekowała. Kąpała, karmiła, ubierała i przewijała. Ważyła 60 kilko, a codziennie targała faceta dwa razy cięższego od niej. Kochała go, ale to ją wykańczało.  Nikomu nie życzę takiego życia, a na pewno nie tobie kochanie. Nie chce byś patrzył, jak umieram, nie pozwolę ci na to.
- Powiedz, że to nie prawda. Powiedz, że ty nie masz tego...- Objął ukochanego od tyłu w pasie. Położył głowę na jego ramieniu. Chłonął zapach jego ciała. Pragnął zapamiętać go na zawsze. Łzy spływały po nagiej szyi blondyna - Razem przejdziemy przez to. Są teraz nowe metody leczenia. Mam pieniądze, poszukamy prywatnej kliniki. Tylko pozwól mi być z tobą...- Adam rozpłakał się - Nie mogę cię stracić.
- Spróbuję wszystkiego, wiesz o tym. I chce byś wtedy był przy mnie, ale obiecaj mi, że jeśli leczenie nie przyniesie rezultatów... odejdziesz.
- Chyba żartujesz. Nie możesz mi kazać obiecać czegoś takiego. Nie opuszczę cię.
- Zrozum mnie. Widziałem jak mój ojciec cierpi. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Kochał mamę i nie chciał dla niej takiego życia. Wolałby, aby to ktoś obcy podcierał mu tyłek, targał do kąpieli, a nie krucha, delikatna i najbliższa mu osoba. Nie chce byś oglądał mnie w takim stanie, rozumiesz. Nie pozwolę na to. Błagam cię, uszanuj moją wolę. Ta choroba upokarza człowieka pod każdym względem, nie zniósłbym gdybyś to musiał oglądać, a co gorsze jeszcze koło mnie wszystko robić. Zbyt mocno cię kocham.
- Nie mogę, Tommy.
- Obiecaj mi, bo nawet nie poddam się leczeniu.
- Nie szantażuj mnie. Zmuszę cię do leczenia.
- Chyba, że ja pierwszy zniknę z twoje życia. Chcesz tego? Obudzić się rano i zobaczyć pustą szafę po moich ubraniach? Obiecaj mi !
- Obiecuję- wyszeptał Adam - Ale wcześniej zrobię wszystko, by cię ratować. Nie pozwolę ci umrzeć. I nie dopuszczę do tego, bym musiał dotrzymać tej obietnicy. Poradzimy sobie, razem. Bez ciebie nie mam po co żyć. Tylko przy tobie czuję się kompletny. Będę o ciebie walczył do końca.

Tommy wtulił się w ukochanego. Szukał u niego pocieszenia, wsparcia. Wokalista go nie zawiódł. Blondyn czuł, że kiedy nadejdzie odpowiedni czas, Adam okaże się dla niego bezpiecznym schronieniem przed gwałtowną nawałnicą w jego życiu.

Czarnowłosy obejmował czule ciało basisty. Teraz szczególnie wydał mu się taki kruchy i bezbronny. Ufał jednak, że Tommy znajdzie w sobie tyle siły, by podjąć tą najtrudniejszą w swoim życiu walkę. Jedną z wielu.
- Adam...Jest jeszcze coś, to znaczy jest wiele rzeczy, ale nie każ mi dziś wszystko ci tłumaczyć. To dla mnie za dużo.
- Słucham cię.
- Neil dzwoni do mnie bardzo często. Długo rozmawiamy ze sobą. Nie mówię ci nigdy o tym.
- Dlaczego? Przecież nie będę zły, że rozmawiasz z moim bratem.
Wiele dla niego zrobiłeś. Macie dobry kontakt. Trochę to dziwne, bo nie znacie się za dobrze, ale ok.
- Masz rację, nie znamy się, ale rozumiemy siebie, a przynajmniej ja go. To co przechodzi, ten ośrodek, jego telefony  w środku nocy, to nie przypadek Adam. Ja kiedyś...- Blondynowi zadrżał głos. Adam cofnął się o dwa kroki od niego - Co ty chcesz mi powiedzieć? Jak to rozumiesz, co on przechodzi?

W ruchomych piaskach tonę...Tommy zacisnął powieki. Oddychał szybko. Tak bardzo się bał.
- Ja byłem w tym ośrodku. Leczyłem się tam. Adam ja byłem narkomanem.
Wokalista przeczesał dłonią swoje czarne włosy i głośno westchnął. Nogi mu zadrżały. Podszedł do sofy i usiadł. Chwilę patrzył tępo w podłogę. Nie wiedział co powiedzieć.
- A teraz? - wydusił z siebie Lambert.
- Dobrze wiesz, że nie biorę nic. Skończyłem z tym. Jestem czysty 10 lat.
Adam pokiwał tylko głową. Milczał, jakby próbował wszystko sobie jakoś poukładać.
- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem. Bałem się, że mnie znienawidzisz . Czasem mówiłeś tyle złego o Neilu, miałem obawy, że i na mnie tak będziesz patrzył. Nie zniósłbym tego.
Wokalista wciąż nic nie mówił.
- Adam,do cholery, powiedz coś - krzyknął Tommy.
Czarnowłosy wstał i szybkim krokiem podszedł do ukochanego. Blondyn się cofnął.
- Nie bój się i posłuchaj. To, co mi dzisiaj powiedziałeś sprawiło mi wiele bólu, ale doceniam twoją szczerość. Rozumiem, że nie chcesz mi tłumaczyć, jak do tego wszystkiego doszło?
- Nie dziś, ale kiedyś na pewno.
- Kocham cię najbardziej na świecie - powiedział wokalista - Nie wiem jakie miałeś dzieciństwo, co cię skłoniło do brania, ale wiem, że to już przeszłość. To co przeszliśmy w życiu kształtuje nas. A ja kocham to, jaki jesteś teraz i tylko to się dla mnie liczy.
- Naprawdę?
- Tak skarbie. Jak  mogłeś pomyśleć, że mógłbym się od ciebie odwrócić? Kiedyś ci powiedziałem, że raz już cię straciłem i nigdy więcej do tego nie dopuszczę. Jeśli ty mnie nie odrzucisz, sam nie odejdziesz, ja zawsze będę przy tobie.
- Isaac też mówił, że zrozumiesz.
- Jemu powiedziałeś, a mi nie? Ufasz mu bardziej?- Adam odsunął się od ukochanego. Poczuł się urażony.
- Nie kochanie, to nie tak. Przez przypadek znalazł pewne rzeczy, które są związane z moją przeszłością i po prostu mnie zapytał. Przepraszam cię.
- Nie rób tego więcej. Chcę być najważniejszy dla ciebie i pierwszy wiedzieć, co się dzieje w twoim życiu.
- Obiecuje ci to, przepraszam.
- To pokaż mi - powiedział Adam.
- Co?
- Te rzeczy. Oczywiście, jeśli chcesz.

Tommy podszedł do swojej torby i z bocznej, małej kieszonki wyciągnął metalowe pudełeczko. Złapał ukochanego za rękę i usiedli koło kominka. Adam przytulił blondyna i delikatnie ucałował go.Basista powoli otworzył pudełeczko i wyciągnął jego zawartość. Wokalista oglądał kolejne przedmioty, a blondyn opowiadał mu, co one dla niego oznaczają. Kiedy wziął do ręki żeton z napisem 10 lat, basista wytłumaczył mu, że jest on dla niego najbardziej cenny. Czarnowłosy spojrzał w jego brązowe oczy, w których odbijały się płomienie. Pogładził jego policzek i czule pocałował.
- Jestem z ciebie dumny - wyszeptał.

W tym momencie dla blondyna to były najpiękniejsze słowa. Po jego policzkach spłynęło kilka łez. Odkrywał teraz przed Adamem najgorszy rozdział w swoim życiu, ale już nie czuł strachu. Wiedział, że mężczyzna obok niego akceptuje go w pełni. Wokalista uważnie go słuchał. Dłonią gładził jego ramię i mocno przytulał. Tommy opowiadał spokojnie o ośrodku, leczeniu.
- Skarbie, to miejsce wiążę się dla mnie z bolesnymi wspomnieniami, nie tylko dotyczącymi leczenia.
- Masz na myśli to?- Adam wziął do ręki zdjęcie rudowłosej dziewczyny.
- Tak i nie tylko, ale nie chce dziś o tym mówić.
- Powiesz kiedy będziesz gotowy. I tak wiele mi wyjaśniłeś. Teraz musimy pomyśleć o wizycie u lekarza po powrocie do domu.
- Jestem już umówiony. Pójdziesz ze mną?
- Oczywiście kochanie.

Adam ponownie spojrzał w cudowne oczy ukochanego.Ucałował jego miękkie wargi. Dłonią pogładził jego jasnym, rozpalony policzek. Poczuł potrzebę zaznania z nim intensywnej bliskości. Po chwili powoli wstał. Zaczął rozpinać swoją czarną koszulę. Każdy kolejny, odpięty guzik odsłaniał jego cudowne ciało. Tommy przełknął ślinę. Delikatnie zagryzł wargę. Poczuł ucisk w swoich spodniach. Adam się nie śpieszył. Koszula powoli zsunęła się z jego ramion.Wokalista przyłożył palec do ust i delikatnie go oblizał. Przeciągnął nim od szyi, wzdłuż torsu do krawędzi spodni. Tommy siedział i wpatrywał się w ukochanego, który w sugestywny sposób rozpoczął grę wstępną.W pokoju panował półmrok, a ciało czarnowłosego oświetlał tylko blask  ognia, bijący od kominka. Tommy już sam nie wiedział, co bardziej go rozgrzewa - półnagi kochanek, czy  płomienie ognia. Ale na pewno wiedział, czego w tej chwili pragnie najbardziej.

Adam powoli rozpiął pasek od spodni, który po chwili upadł na podłogę. Odpiął guzik i rozporek. Delikatnie zagryzł wargę i uśmiechnął się do ukochanego. Tommy nie wstając z podłogi, na czworaka podszedł do niego i kleknął przed nim. Przejechał językiem po jego brzuchu, a czarnowłosy delikatnie jęknął. Blondyn powoli zaczął ściągać mu spodnie razem z bielizną, odsłaniając jego męskość. Uwielbiał widzieć, że Adam jest podniecony, to dodawało mu pewności siebie. Nie mogąc się powstrzymać, zatopił w ustach członka wokalisty. Ten głośno jęknął i zachwiał się na nogach. Wplótł palce we włosy ukochanego i rozkoszował się nieziemską przyjemnością ,jaką delikatnie wargi basisty potrafiły mu zapewnić. Język blondyna dopełniał intensywną pieszczotę. Po chwili Adam cofnął się od ukochanego. Podszedł do łóżka, z którego ściągnął kołdrę i poduszki. Rozłożył je na podłodze, przy kominku. Sam powoli położył się i kiwnął palcem na blondyna, przywołując go do siebie. Tommy wstał i  pozbył się całej garderoby. Wziął głęboki oddech. Widok nagiego ciała ukochanego, w tak kuszącej pozycji, wciąż go onieśmielał. Wokalista wciągnął dłoń do basisty.
- Chodź do mnie. Chce być twój - powiedział, po czym rozłożył delikatnie nogi, zapraszając tym samym mężczyznę do siebie. Pragnął stać się z nim jednością. Zapamiętać jego smak i zapach, w obawie, że kiedyś może mu to zostać odebrane. Tommy stał chwilę zaskoczony. Powoli podszedł do ukochanego i klęknął między jego udami. Adam wziął głęboki oddech.
- Boisz się? - zapytał blondyn.
-Nie. Po prostu dawno tego nie robiłem, ale ufam ci skarbie.
- Będę delikatny... - wyszeptał Tommy. Położył ręce na udach ukochanego.
- Ty drżysz - powiedział Adam i pogładził jego dłonie.
- To mój pierwszy raz - zaśmiał się basista, po czym nachylił się nad czarnowłosym i wpił się w jego usta. Namiętnie pocałunki rozpoczęły niezwykłe dla nich dwojga przeżycie. Tommy miał pierwszy raz posiąść ukochanego, a Adam doznać uczucia, o którym już praktycznie zapomniał.

Blondyn nie śpieszył się. Całował delikatnie szyję i tors ukochanego, rozkoszując się zapachem jego skóry. Dotyk warg basisty przyprawiał czarnowłosego o drżenie. Wiedział, że te pieszczoty mają go przygotować na bardziej intensywne doznanie. Głośno jęknął, gdy Tommy zaczął pieścić jego męskość ustami. Wodził językiem wokół jego najwrażliwszego miejsca. Adam czuł jego ciepły oddech. Wszystko szło płynnie. Jak para w tańcu synchronicznym, uzupełniali się idealnie. Blondyn pochylił się nad ukochanym, który oplótł go swoimi nogami. Wokalista wziął głęboki oddech i zamknął oczy. Dłonie zacisnął w tali ukochanego. Był spięty.
- Kocham cię - wyszeptał Tommy. Te dwa słowa wystarczyły, by czarnowłosy rozluźnił się i pozwolił, aby ukochany połączył się z nim. Szybkiemu, stanowczemu pchnięciu Tommy'ego towarzyszył głośny jęk wokalisty. Zacisnął on zęby i szybko oddychał. Próbował panować nad swoim ciałem, które jednak w tym momencie nie chciało z nim współpracować.
- Kochanie, wszystko dobrze? - zapytał z troską w głosie blondyn. Targały nim mieszane uczucia. Pragnął kochać się z Adamem, ale widok bólu na jego twarzy zdawał się go paraliżować.
- Nie przestawaj- odpowiedział Lambert. Kilka łez spłynęło po jego policzkach.

Tommy zaczął się powoli poruszać. Uczucie, które go ogarniało było nieziemskie. Silna fala podniecenia przeszła jego ciało, kumulując się w podbrzuszu. Pchnięcia blondyna, z początku delikatnie, stawały się coraz mocniejsze i zdecydowane. Zachłannie wpijał się w wargi wokalisty. Ich języki wirowały w miłosnym tańcu. Adam tłumił swoje jęki w ustach ukochanego. Każdy kolejny ruch basisty przybliżał go do spełnienia. Zaczął tracić kontrolę nad swoim ciałem i odruchami. Zatracił się w rozkoszy, którą czuł każdą komórką swojego ciała. Czuł, że zbliża się moment kulminacyjny.
- Mocniej - wyjęczał wokalista.

Kolejne głębokie i mocne pchnięcia Tommy'ego, doprowadziły go do ekstazy. Głośny jęk rozkoszy wydobył się z ust czarnowłosego. Jego ciało drżało, ogarnięte rytmicznymi skurczami. Również podniecenie blondyna sięgnęło zenitu. Opierając się dłońmi na torsie ukochanego, potrzebował tylko kilku ruchów, by orgazm opanował całe jego ciało. Adam zacisnął swoje mięśnie na męskości basisty, zwiększając intensywność doznania. Kilka głośnych, krótkich jęków zwiastowało spełnianie. Tommy opadł na wilgotne ciało czarnowłosego. Obaj głośno oddychali. Ich serca biły w tym samym, szybkim tempie. Adam powoli otworzył oczy. Na twarzy jego ukochanego mężczyzny malował się spokój i spełnienie. Wokalista czule ucałował go w czoło.
- Dobranoc kochanie - wyszeptał, czując jak oddech blondyna staje się coraz płytszy, a ciało wiotczeje.

Adam wiedział, że sam tej nocy nie zaśnie.W rozmowie z ukochanym chciał być silny, by ten czuł, że ma jego wsparcie, że razem sobie poradzą w obliczu przeciwności jakie ich czekały. Teraz czuł, że wszystko wymyka mu się z rąk, a on traci najważniejszą osobę w swoim życiu. Chodź spędził z blondynem już nie jedną noc, teraz doceniał, jak bezcenne są to chwile.Wpatrywał się w wybranka swojego serca. Dłonią gładził jego policzek i odgarniał jasne kosmyki włosów. Czuł, że trzyma w swych ramionach najcenniejszy skarb. Teraz tak kruchy i bezbronny. Nie chciał płakać, ale łzy same płynęły mu po policzkach. Czuł, że mógłby całe życie tulić go do swojego ciała, by był bezpieczny. Chciał go ochronić przed twym wszystkim, co go czekało. Jednego był pewien. Zawsze przy nim będzie i nie ważne, co obiecał, nigdy go nie opuści. Za bardzo go kochał.



7 komentarzy:

  1. A wiec będę pierwsza! Miło że choć raz ;) Chyba czuję się podtopiona, strasznie dużo łez w tej notce. Naprawdę staram się zrozumieć postępowanie Tommy’ego, który swym zachowaniem czasem zupełnie niepotrzebnie nakręca Adama. Obaj błądzą w jakimś błędnym kole, które nasyca się kłamstwami nie nieporozumieniami. Po pierwsze to moim zdaniem Tommy powinien powstrzymać się od samodzielnego stawiania diagnoz, bo to zawsze prowadzi nie tylko do obłędu, ale i wymuszenia ich na organizmie! Po drugie mam bardzo mieszane uczucia co do „ukrywania prawdy” ale muszę Ci przyznać ze w bardzo ładny i rzeczywisty sposób ukazałaś ludzkie leki i wątpliwości, tą heroiczną potrzebę ochronienia ukochanej osoby. A właśnie i Adam mógł by się wreszcie pozbierać w końcu powinien być dla swojego partnera wsparciem, a nie naczelną płaczką Ameryki ;D
    PS. Mam jeszcze pytanie. Czy ty informujesz może o nowych notkach
    http://swiata-iluzja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie Tommy się zdecydował wyjawić trochę prawdy! Ale szczerze mówiąc myślałam, że wie co mu dolega, a nie się tylko domyśla. Równie dobrze mógł mu wypaść dysk, albo może może mieć przeciążony kręgosłup, a wymioty ze stresu też się zdarzają. Mało prawdopodobne, żeby miał raka w tym samym miejscu co ojciec. Myślę, że sam spanikował. Pójdzie do lekarza i wszystko się wyjaśni. Podobało mi się to, w jaki sposób Adam przyjął wszystkie wiadomości. Widać, że było mu ciężko, ale zachował się w porządku, jak prawdziwy partner. No i sposób odreagowania... uroczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że Tommy się przełamał i wreszcie powiedział coś Adamowi, w końcu są ze sobą dość długo, a wokalista nie zasługuje na życie w niewiedzy. Wiedziałam, że Adam zrozumie! Zresztą chyba każdy człowiek by zrozumiał, biorąc pod uwagę to, że Tommy nie bierze już od dziesięciu lat.
    Ciekawe co stwierdzi lekarz, z którym umówił się basista. Mam nadzieję, że nie potwierdzi najgorszego scenariusza i to nie będzie rak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć. Jeszcze nigdy nie komentowałam twojego opowiadania, ale muszę przyznać, że jakiś czas temu zaczęłam je czytać i nie mogłam się od niego oderwać;) Piszesz w bardzo fajny sposób, jednak da się również zauważyć pewne niedociągnięcia techniczne i literówki. Myślę, że z czasem będziesz pisać idealnie, a twoje opowiadanie wciągnie mnie jeszcze bardziej ( o ile się jeszcze da 'bardziej').
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny na kolejne rozdziały, (a mam nadzieje, że jeszcze wiele ich będzie).
    P.S
    Przepraszam za ten nie składny komentarz, ale o tej godzinie mój mózg nie pracuje już tak jak powinien ;D.
    Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm czuję, że dawno się nie odzywałam... przepraszam xD Fajny rodział, trochę niepokoi mnie ten rak, nie wiem, jak chcesz zakończyć to opowiadanie... Ale mam nadzieję, że do końca jeszcze daleko :)

    P.S. Zamieściłam informację na temat High School Intricacies. Jest to odpowiedź na m.in. Twoje pytanie, więc pomyślałam, że Cię poinformuję.
    Pozdrawiam!

    Kate

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, Adam nie może zostawić Tommy'ego, nie w takiej sytuacji! A Tommy musi go zrozumieć i pozwolić być przy sobie.

    OdpowiedzUsuń
  7. jak tommy zginie to ja... nie wiem co zrobię, ale będzie to najstraszniejsza rzecz pod słońcem (heh :))uratuj tommy'ego!

    OdpowiedzUsuń