wtorek, 31 lipca 2012

37.Wspólne uczucia i słabości

Isaac z Maxem wrócili po kilku godzinach. Impreza się udała.Trochę popili, pośmiali się. Brunet opowiedział Maxowi, o rozmowie z Tommy, o szczerości na jaką się zdobył. Makijażysta upewnił go, że dobrze zrobił i, że teraz musi dać szansę blondynowi by był szczęśliwy z Adamem. Isaac z niechęcią przyznał mu rację. Nie spodziewał się jednak, że dowody zatracenia się w tym szczęściu będą porozrzucane po całym salonie.
- No to chyba wszystko sobie wyjaśnili- zaśmiał się Max, ściągając ze swojej sofy fragmenty garderoby. Isaac milczał. Było to dla niego trudniejsze niż się spodziewał. Usiadł na sofie i głośno westchnął.
- Ciesz się jego szczęściem, to twój przyjaciel- powiedział Max, siadając obok niego- Wiem, że ci ciężko ale to on dokonał wyboru.
- Boję się...- wyszeptał brunet a jego oczy się zaszkliły.
- Czego?
- Tego co przyniesie jutro, tego, że nie będzie mnie już potrzebował bo ma już wszystko czego pragnie. A mi pozostanie tylko stać z boku i patrzeć na jego uśmiech już nie kierowany do mnie.
- Zaufaj mu, a na pewno się nie zawiedziesz. I spróbuj poszukać własnego szczęścia...
Max dłonią dotknął jego twarzy.Zbliżył się do niego na tyle blisko,że czuli ciepło bijące od swoich twarzy.Oddychali tym samym powietrzem.
-...może być ono bliżej niż myślisz- wyszeptał makijażysta. Zahipnotyzowany jego zielonymi oczami Isaac nawet nie drgnął. Młodszy mężczyzna, powoli zbliżył swoje usta do jego warg, oczekując jakieś reakcji.

Isaac nie odsunął się ale też nie wykazał żadnej inicjatywy. Poczuł ciepłe wargi blondyna na swoich  ustach. Język Maxa delikatnie naciskał na jego wargi, które powoli zaczęły wpuszczać go do środka. Połączyli się w długim namiętnym pocałunku. Po chwili odsunęli się od siebie by złapać oddech. Ich spojrzenia się spotkały, a na twarzach pojawił się ciepły uśmiech.
- Być może Tommy nie jest jedynym facetem na świecie, którego mógłbyś pokochać- wyszeptał Max.
- Mam taką nadzieje- odpowiedział Isaac wstając z sofy- Pójdę do siebie- wymamrotał, wciąż trochę skołowany namiętnym pocałunkiem.
Po chwili zniknął za drzwiami swojej sypialni.Max powoli ściągnął ubranie, pozostając w samych bokserkach. Był zmęczony ale i zadowolony z zakończenia tego wieczoru.Nie planował tego, po prostu siedząc blisko Isaac poczuł potrzebę by zasmakować w jego ustach. Nim zdążył się położyć, drzwi od sypialni bruneta otworzyły się.
- Nie mogę ci wiele zaproponować- zaczął niepewnie brunet- Ale może u mnie, ze mną...o boże...byłoby ci wygodniej niż na tej sofie. Oczywiście jeśli chcesz, bo jeśli nie to ok, bo wiesz nie chce żebyś sobie pomyślał, że ja do czegoś dążę, że coś z tobą próbuje, to znaczy nie żebym nie chciał, sam wiesz ale to...
Max buchnął śmiechem.Plątanina wypowiadanych słów przez Isaac była pozbawiona sensu.Miał wrażenie, że ma przed sobą nastolatka ,który zaprasza dziewczynę pierwszy raz na randkę a nie 30-letniego faceta.
- Z chęcią. Nie lubię spać sam.
Wszedł do sypialni Isaaca, w której panowała ciemność.Powoli wsuną się pod kołdrę.
- Po której stronie zawsze śpisz? - spytał w całkiem naturalny sposób.
- Od ściany- wybełkotał zestresowany brunet.Przeszedł nad leżącym blondynem i położył się obok.Leżał jak sparaliżowany, nawet jego oddech był płytki jakby nie chciał,żeby ktoś go usłyszał.
Max czuł napięcie perkusisty- Może to nie był jednak najlepszy pomysł...- powiedział powoli wstając z łóżka.
Isaac jednak złapał go za rękę i zmusił do opadnięcia na łóżko- Zostać proszę.
Max uśmiechnął się, zieleń jego oczu w blasku księżyca wydała się Isaacowi jeszcze piękniejsza. Makijażysta przysunął się do niego powoli.Brunet w odpowiedzi wsunął rękę pod jego plecy i przytulił
- Jesteś tak przyjemnie ciepły- wyszeptał. Po chwili obaj usnęli.

Poranne, ostre zimowe słońce wpadało przez nie domknięte żaluzje do hotelowego pokoju. Isaac przeciągnął się leniwie, powoli otwierając oczy.Był sam. Przez chwilę zaczął się zastanawiać czy cały ten nocny incydent z Maxem miał miejsce czy to umysł plątał mu figle po alkoholu. Jego wątpliwości rozwiał zmysłowy męski zapach, pozostawiony na poduszce obok.Uśmiechnął się do siebie, rozkoszując się przyjemną wonią. Przez chwilę pomyślał o przyjacielu śpiącym w pokoju obok.Wczorajszy widok porozrzucanych ubrań nie pozostawiał cienia wątpliwości co zaszło między Adamem i Tommy. Miałeś z nim porozmawiać ale nie się pieprzyć...Pomyślał a jego dłonie zacisnęły się na bawełnianym prześcieradle.Szczerze musiał przyznać, że nie spodziewał się tego po przyjacielu, że ten tak szybko przyjmie czarnowłosego do swego życia, do swego ciała.Ale to było życie blondyna i jego decyzja.Ponownie powąchał małą poduszkę przymykając na chwilę powieki.Cieszył się, że on tej nocy też nie spędził całkiem sam.Po chwili wstał, ubrał się i wszedł do salonu.

Max siedział na parapecie i pił kawę, której zapach roznosił się po pomieszczeniu.Spojrzał na Isaaca i nerwowo się uśmiechnął.Brunet poczuł, że coś jest nie tak.Podszedł do młodszego mężczyzny.
- Chcesz?- spytał blondyn podając mu swój kubek z kawą.
Isaac wziął kilka łyków słodkiego, gorącego napoju.
-Wszystko ok?- zapytał niepewnie brunet- Chyba nie spało ci się za dobrze ze mną skoro ...
- Nie chciałem ryzykować, że ktoś wejdzie. Pomyślałem, że pewnie wolałbyś, żeby Tommy nie dowiedział się o tym nocnym incydencie.
Powiedział te słowa, ponieważ miał nadzieję w głębi, że Isaac zaprzeczy ale nie doczekał się tego.
- Zapomnijmy o tym i zwalmy na alkohol albo chwilę słabości- dodał po chwili.
-Max- Isaac dłonią dotknął jego policzka. Chłopak zamknął oczy- Posłuchaj, ja...ja chyba nie chce o tym zapomnieć, nie chce też niczego robić na siłę, rozumiesz mnie?
Max pokiwał głową i delikatnie się zarumienił.
- Jesteś naprawdę uroczy- wyszeptał Isaac- Chciałbym, kiedyś powtórzyć to...
- Spanie ze mną?
- Nie tylko to- wyszeptał Isaac,po czym złożył  pocałunek na jego ustach.
Ten drobny gest wywołał szczery i cudowny uśmiech na twarzy młodszego mężczyzny.
-Zamówię śniadanie- zaproponował makijażysta- Im też?- kiwnął głowę w stronę pokoju Tommy'ego.
- Też, zamów im...naleśniki i kawę.

W pokoju obok straszy z mężczyzn też już nie spał.Wpatrywał się w śpiącego ukochanego.Na wspomnienie ostatniej nocy przeszedł go przyjemny dreszcz.Kilka razy westchnął.Myśli kłębiły się w jego głowie.Nie żałował, że kochał się z Adamem ale zaczął mieć wątpliwości czy nie wydarzyło się to za szybko, czy to był odpowiedni moment. Zastanawiał się jak to teraz będzie.Jak wszyscy zareagują, że są razem i czy będzie miał znów na tyle odwagi by publicznie pokazać, że zeszli się z Adamem. Czuł, że tak wiele muszą sobie jeszcze wyjaśnić.Ale gdzieś na serce dnie dudniło jedno wyraźne pytanie Czy będę potrafił mu zaufać...?.Wczorajsza noc była najwspanialsza w jego życiu, wszystkie obawy jakie miał przed swoim pierwszym razem zostały całkowicie rozwiane przez Adama. Ale związek to nie tylko seks, to codzienne życie, problemy a blondyn czuł, że w ich życiu na pewno się one jeszcze pojawią. Pogłaskał delikatnie policzek czarnowłosego, uśmiechając się sam do siebie. Powoli otwierające się powieki odkrywały błękitne tęczówki.Tommy był w nich bezgranicznie zakochany.Leżeli w ciszy obok siebie, zatracając się w swoich spojrzeniach. Obaj mieli wrażenie, że rozpoczął się ich pierwszy dzień nowego, wspólnego życia. Adam co chwilę odgarniał dłonią niesforne blond kosmyki, które opadały na twarz blondyna, uśmiechając się przy tym ciepło. Rozkoszowali się swoją bliskością za, którą obaj tak bardzo tęsknili, a po wczorajszej nocy ich bliskość nabrała całkiem nowego wymiaru.Odkryli przed sobą najskrytsze zakamarki swych dusz i ciał, pozwalając sobie na najbliższą intymność.Stworzyli swój własny świat gestów, czułości, pragnień dostępny tylko dla nich.
- Kocham cię- wyszeptał czarnowłosy.
- Uwielbiam gdy to mówisz.To dla mnie najpiękniejsze słowa. Też cię kocham.
Adam zbliżył swoje usta do warg ukochanego i obdarzył je czułym pocałunkiem, wyrażającym całą gamę czuć jakie żywił do niego.Blondyn uśmiechnął się ale po chwili jęknął- Au- wyginając delikatnie ciało.
- Coś cię boli? - Adam momentalnie posmutniał- Byłem za mało delikatny- powiedział z wyrzutem w głosie.
- Nie kochanie, byłeś idealny. Od kilku dni dziwnie bolą mnie plecy, u samego dołu, taki tępy ból. Pewnie gdzieś mnie zawiało.
- Kupimy ci coś w aptece, muszę o ciebie dbać. Mam ciebie jednego.
Po chwili telefon blondyna zawibrował- Jeśli macie ochotę na śniadanie jest na stole...Chyba, że planujecie żyć samą miłością i...
Tommy uśmiechnął się.
- Kto to?- zapytał Adam.
- Isaac. Zaprasza nas na śniadanie- Basista głośno westchnął- Będę musiał z nim pogadać.
- O nas? Na pewno nie będzie zadowolony, że znów jesteśmy razem.
- Adam to nie tak. Jest moim przyjacielem, był przy mnie w tych trudnych chwilach, wiele mu zawdzięczam. Ma prawo mieć jakieś obawy.
- Mam wrażenie, że jest dla ciebie kimś ważnym.
- Bardzo- wyszeptał blondyn, mając świadomość, że nie zabrzmi to dobrze.
- Jak bardzo, tak jak ja? Bądź ze mną szczery.
- Nikt nie będzie nigdy dla mnie tak ważny jak ty, ale on jest kimś wyjątkowym .Potrzebuje go i chodź jestem z tobą i bardzo cię kocham, najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie by mogło go nie być. Nie po tym wszystkim.
- A on? Kim dla niego jesteś, bo ja czuję, że on cię...
- Kocha? - zapytał  blondyn, wiedząc co wokalista ma na myśli- Nie wiem, wiem tylko to, że kiedy chciałem umrzeć on pomagał mi żyć.W dzień zmuszał do jedzenia, do wstania z łóżka, wykąpania się, do oddychania, nocami kiedy płakałem w poduszkę jego ramiona koiły mój ból, a jego ciepły szept odganiał koszmary. Ja nie potrzebuje określać tego co on czy co ja do niego czuje. Dlatego musisz jakoś to zaakceptować, i to, że to czasem u niego będę szukał ukojenia, zrozumienia i wsparcia, że czasem się w niego wtulę zapewniając go o moim przywiązaniu do niego. Potrafisz to zaakceptować?
- Po tym wszystkim co dla ciebie zrobił, chyba jestem mu to winien. Ale nie będzie to taki układ jak twoich francuskich przyjaciół?- zapytał niepewnie czarnowłosy.
- Nie skarbie, nie obawiaj się tego. Wiem gdzie wyznaczyć granice tego wszystkiego...Chodźmy coś zjeść.
Wstając blondyn cicho jęknął- Cholerne plecy.

Kiedy wyszli z sypialni Max siedział przy stole a Isaac wpatrywał się panoramę miasta.
- Cześć- powiedział Adam i skierował swoje kroki w kierunku łazienki.Max wymownie uśmiechnął się do blondyna. Tommy podszedł do Isaaca.Mężczyzna był spięty. Basista wziął jego rękę i położył na swoim karku zmuszając bruneta do przytulenia go.Perkusista cicho westchnął i spojrzał w brązowe błyszczące oczy przyjaciela.
- Wszystko dobrze?- zapytał .
- Tak- powiedział przyciskając swoją twarz do jego ramienia- Pogodziliśmy się...
- I chyba nie tylko- powiedział spoglądając na złożone na sofie ich ubrania- Szybko...- westchnął.
- Daj spokój.przytul mnie mocno-wyszeptał Tommy ,a w oczach miał łzy.
Makijażysta ukradkiem spoglądał na dwóch mężczyzn. Po nocy spędzonej z Isaaciem czuł dziwny żal, że brunet jest taki czuły dla Tommy'ego.Po chwili dotarło do niego,że to nie jest zwykły żal ale zazdrość...

- Hej, na pewno wszystko ok?- powiedział cicho Isaac, w obawie przed siedzącym przy stole Maxem.
Tommy pokiwał twierdząco głową, wciąż wtulają się w przyjaciela. Przez chwilę po głowie krążyła mu jedna myśl, że tak bezpieczny może czuć się tylko w jego ramionach, w ramionach kogoś komu ufa, kto nigdy go nie zawiódł.
Po chwili drzwi od łazienki się otworzyły a Isaac odskoczył od blondyna jak poparzony.
- Spokojnie- powiedział Adam, chociaż nie przyszło mu to z łatwością, ale obiecał ukochanemu, że się postara przełamać do bruneta. Podszedł do niego i wyciągnął rękę- Zapomnijmy o tym co było i zacznijmy od nowa.W końcu...- spojrzał wymownie na blondyna- więcej nas łączy niż dzieli.
Isaac uśmiechnął się i uścisnął mu dłoń.
- Kochanie chodź zjemy śniadanie- zwrócił się do ukochanego, łapiąc do za rękę.
- Naleśniki- zaśmiał się Tommy- Dzięki Isaac.
- Smacznego- odpowiedział brunet i ponownie spojrzał w okno.Jego oczy zaszkliły się.

- Ok. Ja muszę lecieć, jestem umówiony z Pascalem- powiedział Adam, zakładając zimową kurtkę- Będę gdzieś za dwie godziny. Kocham cię, pa- szepnął do ucha blondynowi i pocałował czule jego miękkie wargi.
Po chwili zniknął za wyjściowymi drzwiami.
- Ja też idę na miasto- rzucił Max- muszę trochę uzupełnić mój magiczny kuferek.Isaac idziesz ze mną?- zaproponował niepewnie.
- I co zostawicie mnie samego?-zaoponował Tommy- Zostań ze mną, pogadamy trochę-powiedział basista spoglądając na przyjaciela.
Isaac spojrzał na Maxa, który wzruszył tylko ramionami, dając do zrozumienia, że wie, że jest na przegranej pozycji.
- Wybacz ale pójdę z Maxem, ok?
- Dobrze- odpowiedział blondyn, trochę zaskoczony decyzją Isaaca. Adam wyszedł, mogliby mieć czas tylko dla siebie a jednak brunet zrezygnował z takiej okazji.Ubierając kurtkę Isaac spojrzał w śmiejące się zielone oczy Maxa. Dziwnie się czuł wychodząc i zostawiając blondyna samego. Ostatnio raczej unikał pozostawiania go w czerech ścianach. Ale poczuł, że to dobry moment na to by zacząć rozluźniać łączącą ich więź. Dla swojego własnego dobra, dla dobra swego serce...

- Jak ty się w tym wszystkim odnajdujesz?- zapytał Isaac, podążając za Maxem w labiryncie sklepowych alejek z kosmetykami.Makijażysta uśmiechnął się, wrzucając do koszyka kolejne produkty.
- Uwielbiam ten płyn do kąpieli- powiedział Max, otwierając plastikowe wieczko i podsuwając je brunetowi pod nos. Isaac poczuł przyjemny, znajomy zapach.
- A to tym tak czasami pięknie pachniesz?- wypowiedział szybciej niż zdążył pomyśleć jak to zabrzmi.
- Uważasz, że ładnie pachnę?- zapytał z rumieńcem na twarzy młodszy mężczyzna.
Isaac pokiwał tylko głową, delikatnie zagryzając dolną wargę.
- Może kiedyś obaj go wypróbujemy...-wyszeptał Max.
Uśmiechnęli się do siebie ciepło ale żadne z nich nie dążył do sprecyzowania tej kwestii.
Kiedy wyszli na zewnątrz, zimny powiew wiatru wstrząsnął ciałem Maxa. Isaac stanął na przeciwko niego i zaczął pocierać rękami po jego ramionach, próbując wywołać przyjemne uczucie ciepła.
- Dziękuje- powiedział blondyn- Już mi lepiej.
- Może napijemy się czegoś gorącego, lubisz czekoladę?
- Uwielbiam.
- To chodź. Ostatnim razem jak tu byłem odkryłem zaciszną pijalnię czekolady.Mała, klimatyczna kawiarenka.
Max pokiwał głową i po chwili ruszyli w wyznaczonym przez Isaaca kierunku.Kiedy szli obok siebie ich dłonie ocierały się, dając poczucie bliskości.

Kawiarnia była ukryta w jednej z uroczych alejek Paryża. Zważając na wczesną porę, nie było w niej dużo osób.W pomieszczeniu roznosił się zapach świeżo palonej kawy.Isaac zaprowadził Maxa do małego pomieszczenia z kilkoma stolikami.Panował tak przyjemny półmrok.Na każdym stoliku stała mała lampka.Max rozglądając się po chwili zorientował się po co one są.Na jednej ze ścian znajdował się ogromny regał z książkami.Można tu było zamówić sobie filiżankę czegoś ciepłego, usiąść w ciszy i zagłębić się w wybraną lekturę.
- Faktycznie klimatycznie tu- powiedział z uśmiechem Max.
- Czego się napisz, czekolada z owocami?
- Mmmm brzmi pysznie.
Po kilkunastu minutach  kelnerka podała zamówienie.
- Opowiedz mi coś o sobie, spędzamy ze sobą sporo czasu ale tak naprawdę mało o tobie wiem.
- Co tu opowiadać.Trafiłem do was dzięki Lisie, prowadziła 3 lata temu w moim liceum  warsztaty kosmetyczne a ja w nich uczestniczyłem. Twierdziła, że mam do tego smykałkę i pewnie dlatego mnie zapamiętała. To ona poleciła mnie Monte a on się zgodził.
- A skąd pochodzisz?
- Mieszkam w Los Angeles, to znaczy tam wynajmowałem małe mieszkanie.Dorywczo pracowałem w teatrach jako charakteryzator i przy różnych koncertach jako makijażysta.To jakoś starczyło mi na życie.
- A twoja rodzina?
-Yyyy,rodzina...ja...wychowałem się w domu dziecka. Ale nie uważam się za kogoś gorszego. Miałem udane dzieciństwo.Nasze opiekunki bardzo się starały byśmy czuli się jak w domu a wszystko co osiągnąłem mam dzięki swojej ciężkiej pracy.
Isaac westchnął  i pogładził jego dłoń- To dlatego nie jesteś taki dziecinny jak inni 22-latkowie?
- To nie tak, lubię się zabawić, imprezować ale fakt ,że musiałem szybko dorosnąć, zarabiać na swoje utrzymanie sprawił, że jakoś nie miałem głowy do pustych rozrywek. Nie lubię o tym opowiadać. Często ludzie traktują dzieci z domów dziecka jak ludzi niższej kategorii, no wiesz nie masz rodziny ani nikogo, jeśli twoja rodzina cię nie chciała to znaczy,że jest coś z tobą nie tak. Nie raz to słyszałem.
- Daj spokój, przecież to nie prawda, nie mamy wpływu na naszą rodzinę i to jak nas traktuje- powiedział brunet,pamiętając o swoich wątpliwych relacjach z rodzicami- A ty jesteś wspaniałym dzieciakiem.
- I tylko dzieciaka we mnie widzisz?.
- Nie Max, tak mówię bo jesteś dużo młodszy, no wiesz 8 lat, ale to mi nie przeszkadza. Dobrze się przy tobie czuje.Po za tym jesteś naprawdę fajnym facetem.
Ręka Isaaca ścisnęła dłoń Maxa.Chłopak uśmiechnął ciepło.Gdyby nie półmrok panujący w kawiarni brunet zapewne dostrzegłby rumieniec na jego policzkach.Siedzieli jeszcze  dwie godziny, wciąż rozmawiając i  śmiejąc się ze sobą.Co chwile ich dłonie się splatały a oczy wypełniał nowy, ciepły blask.
- Musimy już wracać, dzisiaj koncert.Czasem zdarza mi się zapomnieć, że to trasa koncertowa. Nie wiem co zrobię jak się zakończy.
- Będziesz się tym martwić w grudniu. A teraz chodź, pomaluję cię na bóstwo.


Tommy krążył po hotelowym pokoju.Bolał go żołądek.Perspektywa rozmowy z bratem Adama go przerażała. Nie chciał rozdrapywać starych ran ale wiedział, że nie ma wyjścia. Chciał dobrze przemyśleć co powiedzieć Neilowi, miał zadzwonić do niego dzisiaj. Nie wiedział na jaką miarę szczerości może sobie pozwolić, na ile może mu zaufać. Siedział przed otwartym laptopie i w głębi modlił się by Neil nie odebrał połączenia.Po chwili jednak ujrzał znajomą twarz na ekranie.
- Witaj Tommy- powiedział Neil.Jego twarz wyrażała minimum emocji. Tommy znał ten stan.
- Chciałem cię zobaczyć i pogadać. Adam powiedział mi, że jesteś w szpitalu...
- Świetnie, ten to nie umie gęby trzymać na kłódkę.
Rozmowa źle się rozpoczęła.
- To nie tak, martwi się o ciebie. To twój brat, kocha cię.
- Wiem Tommy, ale nie obraź się, widzieliśmy się zaledwie parę razy i nie mieliśmy okazji za dużo pogadać a   ja nie lubię mieszać obcych ludzi do swego życia.
Słowa te zabolały basistę, ale chłopak miał rację. Blondyn nie postarał się zbytnio nawiązać kontaktu z bratem swego ukochanego. Kiedy był u Lambertów zamienił z nim parę słów.
- Neil, ja wiem, że jestem dla ciebie prawie obcy, ale bardzo kocham twojego brata a on cierpi z twojego powodu a to dotyczy mnie.
- Wiem, przepraszam...po prostu...
- Powiedz mi lepiej jak się czujesz?
- A jak mam się czuć, pewnie Adam powiedział ci z jakiego powodu tu jestem, więc rozumiesz, że spieprzyłem sobie życie
Neil wziął kilka głębszych oddechów- Wybacz ale nie chce o tym gadać.
- Wstydzisz się?
Neil pokiwał twierdząco głową.
- Wstydzisz i nienawidzisz siebie. Nienawidzisz tego, że krzywdzisz swoich bliskich i czujesz się taki bezsilny bo, wiesz, że sam nie dasz rady z tym wszystkim walczyć, wiesz,że potrzebujesz pomocy ale tak trudno o nią poprosić.
Tommy'emu zadrżał głos o oczy się zaszkliły- Ja też tego nienawidziłem, siebie, świata i ludzi.
Zapadła chwila ciszy.Na twarzy Neila malowało się zaskoczenie.
- Tommy czy ty...?
- Tak- szepnął  blondyn cicho jakby sam bał się usłyszeć wypowiadanie przez siebie słowa.Zacisnął powieki.Ból żołądka coraz bardziej mu doskwierał.
- Zacząłem jak miałem 15 lat. Z kilkoma przerwami trwało prawie 4 lata. To najgorszy okres w moim życiu, czas o,którym wolałbym zapomnieć i nigdy nie wracać.
- Więc dlaczego mi to mówisz?
- Bo chce ci pomóc, tak jak kiedyś ktoś pomógł mi.Widzisz leczyłem się w pewnym ośrodku, mają tam naprawdę świetne efekty i warunki.
- Adam i mama też dla mnie czegoś szukają, ale trudno coś znaleźć...zresztą ja sam nie wiem czy chce tego, boje się. Czasem myślę, że sam dam sobie radę i wtedy...
- Znów bierzesz...- Mężczyźni spojrzeli sobie w oczy, chodź odbijały się one tylko w małych komputerowych ekranach, biły z nich prawdziwe emocje.
- Ja też się tak łudziłem, próbowałem wielokrotnie ale nie dałem sam rady. Ty też nie dasz, dlatego pozwól sobie pomóc. Od 1 grudnia czeka na ciebie miejsce w jednym z najlepszych ośrodków w LA. Tylko od ciebie zależy czy będziesz chciał spróbować zmienić swoje życie.
- Chcę, chociaż to tak bardzo mnie przeraża. Boję się, że nie dam rady.
- Neil, masz cudowną rodzinę, która cię będzie w tym wspierać, ja też...Przemyśl to proszę, nie mówię, że będzie łatwo ale mówię, że warto.
Neilowi zaszkliły się oczy.Zacisnął dłonie na szpitalnej białej pościeli.
- Dzięki Tommy...miło pogadać z kimś kto to rozumie. Mama i Adam bardzo się starają ale czasem mam wrażenie, że jak im tłumaczę co przechodzę dla nich brzmi to jak czysta abstrakcja. A co na to wszystko mój brat?
Blondyn zacisnął nerwowo dłonie i przygryzł dolną wargę- Neil, on nie wie...
- O ośrodku czy o tym, że brałeś?
- O obydwu tych rzeczach. O ośrodku mu powiem jak się zdecydujesz na leczenie ale o swojej przeszłości nie mogę i proszę cię o to samo. Zamknąłem ten rozdział w swoim życiu i jestem teraz innym człowiekiem.Zrozum mnie proszę.
Po policzkach basisty popłynęły łzy.
- Tommy nie płacz, proszę cię i rozumiem, ja gdybym mógł też ukryłbym przed tymi co kocham, to co się ze mną dzieje, żeby ich nie ranić, ale też żeby ukryć jaki jestem beznadziejny i słaby. Jeśli ty nie jesteś gotowy mu o tym powiedzieć, nie martw się ja zachowam to dla siebie. Zaryzykowałeś wiele będąc wobec mnie szczery i doceniam to.
Blondyn uśmiechnął się- Posłuchaj, dam ci mój numer telefonu. Jeśli się zdecydujesz na leczenie daj mi znać, albo będziesz czuł, że chcesz po po prostu z kimś pogadać, będziesz miał jakieś wątpliwości dzwoń do mnie. Wiem sam po sobie, że rozmowa bardzo pomaga, zwłaszcza z kimś kto może zrozumieć to co czujesz.
- Dziękuje Tommy i przepraszam cię, że byłem początkowo nie miły, wcale nie uważam, że jesteś obcy. Kochasz Adama a ja jego więc to sprawia, że w sumie jesteśmy rodziną. Słuchaj  jeśli masz trochę czasu to opowiedz mi jak mija wam trasa i jak ty to robisz, że tak dzielnie znosisz mojego brata.
- Jasne, trasa jest cudowna...

Mężczyźni rozmawiali ze sobą jeszcze długo.Na chwile bieżące problemy zeszły na dalszy plan.Tommy opowiadał o różnych wpadkach Adama jak np.rozlanie kawy na sprzęt muzyczny w czasie nagrania w radio i wywołanie spięcia w całym budynku stacji.
Neil wspominał ich wspólne chwile z rodzinnego domu, kiedy jako dzieciaki nieźle razem dokazywali.Mężczyźni czuli jak nawiązuje się między nimi swoista więź. Nie oparta na wspólnych zainteresowaniach, przeżyciach czy wspólnych cechach charakteru ale na słabościach...do Adama i narkotyków.

Tommy pożegnał się Neilem i wyłączył laptopa. Spojrzał na zegarek nie mogąc uwierzyć, że tak długo rozmawiali.Zaraz wróci Adam...pomyślał .Żołądek znów mu się skurczył wywołując ostry ból.Po chwili blondyn pobiegł do łazienki i zwymiotował całe śniadanie.Rozmowa z Neilem kosztowała go jednak wiele nerwów.







piątek, 27 lipca 2012

36.Jesteś moim niebem...

Cudownie się czuje czytając wasze komentarze.Jesteście naprawdę wspaniałe. Jestem wam bardzo wdzięczna,że poświęcacie swój czas żeby do mnie zaglądać.
Zielonooki Diabeł- Z twoich komentarzy można by było stworzyć oddzielne opowiadanie, uwielbiam czytać twoje przemyślenia, naprawdę mnie inspirują. Zwracasz czasem uwagę na rzeczy, które ja sama pomijam .A proponowane przez ciebie utwory idealnie komponują się z odcinkami.
Dzisiaj moja propozycja Cinema Bizarre- My Obsession.  Miłej lektury. Buziaki.



Mężczyźni krzątali się po apartamencie .Powoli szykowali się wieczornego wyjścia. Było to publiczne wystąpienie, więc Max odwalił Adama na bóstwo.Zrobił mu mocny makijaż  w odcieniu ciemnego wrzosu wydobywającego głębie jego błękitnego spojrzenia.Adam założył ciasne skórzane spodnie ,czarną obcisłą koszulkę i kremową marynarkę w grafitowe wzory. Kilka ozdobnych wisiorków  zdobiło jego częściowo odsłoniętą klatkę piersiową.Czarna skórzana obroża na nadgarstku dopełniała całego wizerunku.Wyglądał zjawiskowo.

Tommy tego wieczoru postawił na klasykę.Czarny sportowy garnitur, biała koszula i czarny krawat.Rzadko się tak ubierał.Kilka makijażowych sztuczek Maxa i wszyscy byli gotowi do wyjścia. Makijażysta też postawił na klasykę jak blondyn.Wychodząc z łazienki poczuł na sobie wzrok Isaaca. Mężczyzna mimowolnie zagryzł usta po czym subtelnie jej oblizał.Chodź obecny ubiór Maxa go zachwycił, na chwile puścił wodze wyobraźni pozostawiając młodszego mężczyznę w samym krawacie.Obrazu dopełnił zapach zmysłowych perfum jaki dotarł do jego nozdrzy, kiedy Max przechodził obok niego, delikatnie ocierając się o jego ramię.Isaac miał wrażenie, że jego serce i ciało całkowicie się rozmijają. Uczucia budziły się w nim na widok Tommy'ego ale ciało płonęło pożądaniem widząc Maxa. Tak, to pragnienie kiełkowało od chwili gdy po raz pierwszy utonął w jego zielonych oczach. Karmił je każdym jego uśmiechem, dotykiem, każdą formą bliskości.Bał się tych uczuć, tego pragnienia.Max był bardzo młody, nie wiedział czego może się po nim spodziewać.Ale to pożądanie było tak silne, tak intensywne...

Po 40 minutach podjechali pod ogromny budynek, oświetlony kolorowymi światłami. Tłum ludzi oczekiwał na wejście. Elegancko ubrani mężczyźni, zmysłowe,seksowne kobiety.Plejada paryskiej śmietanki ze świata mody.Pascal wykorzystując swoje znajomości załatwił im miejscówki przy samym wybiegu.Pokaz miał się rozpocząć za 15 minut, więc powoli ruszyli zając swoje miejsca.Adam usiadł koło Tommy'ego. Spojrzał na niego i się uśmiechnął- Nie miałem okazji ci powiedzieć, ale wyglądasz wspaniale. Do twarzy ci z tą nutką elegancji.
-Dzięki -odpowiedział blondyn, czując jak skóra jego policzków się rumieni.Słowa zachwytu z ust Adama wciąż go onieśmielały.
Po chwili ktoś objął basistę od tyłu w pasie- Ale ciacho z ciebie dzisiaj-rzucił z uśmiechem Alain.
- Tylko mnie nie zjedz-zażartował basista, dając tym do zrozumienia Francuzowi, żeby nie przesadzał z drażnieniem wokalisty.
- A gdzie twoi mężowie?- burknął Adam w kierunku obcokrajowca.
- Zajmują się sobą a ja swoim przyjacielem, przeszkadza ci to ? - dodał przesuwając nosem po policzku blondyna.


Blondyn zaingerował momentalnie- Ej panowie-Spojrzał na wokalistę- Nie czepiaj się go, to nie twoja sprawa.
- Nie zapominaj, że jest tu z setka paparazzich, którzy tylko czekają żeby sfotografować kogoś w niezręcznej sytuacji.
- No zobacz- burknął Tommy- W Finlandii jakoś ich obecność ci nie przeszkadzała.

Alain wyczuwając napięcie odsunął się i usiadł na swoim miejscu. Adam pokiwał tylko głową i spuścił wzrok na podłogę. Ta uwaga go zabolała.Tommy nie chciał go ranić, ale czasem ból jaki czuł w sercu przybierał postać słów, których nie można było cofnąć.

Po chwili kolorowe światła i nastrojowa muzyka zainicjowały rozpoczęcie show. Prowadzący wyszedł i przywitał gości na pokazie kolekcji zimowej.Adami popijał drinka uważnie przyglądając się kolejnym kreacjom. Isaac z Tommym z trudem czasem próbowali powstrzymać śmiech, bo niektórzy modele wyglądali jak żywcem wyjęci z filmu science-fiction .Adam gustował w takich odlotowych ciuchach, lubił szokować wyglądem zwłaszcza w czasie koncertów.Pokaz był naprawdę udany i mijał w przyjemnej atmosferze, do momentu kiedy z usta Tommy'ego wyrwało się głośne- O kurwa!.

Ktoś z tyłu zwrócił mu uwagę, gdyż przekleństwo było słyszane w kilku rzędach widowni.Blondyn chciał wstać i wyjść ale Isaac zorientował się o co chodzi i go przytrzymał. Jednym z modeli na wybiegu był Sauli.
- Nie rób scen, proszę cię Tommy- wyszeptał brunet, trzymając go za nadgarstek. Tommy siedział spięty a serce chciało mu wyskoczyć z piersi. Cała sytuacja zaczęła go przerastać- Chcę wyjść- burknął do Isaaca , prawie ze łzami w oczach.
- Nie rób tego, nie dawaj mu tej satysfakcji, on nie jest tego wart- szeptał jego przyjaciel.
Adam zaplótł ręce na karku i spuścił głowę. Nie chciał patrzeć na Sauliego a na Tommy'ego nie miał odwagi spojrzeć. Cały drżał. Zaciskał nerwowo powieki, nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.Nie spodziewał się Fina w takim miejscu.
- Wiedziałeś, że on tu będzie?- warknął w jego stronę blondyn.
- Nie, sam jestem zaskoczony- tłumaczył wokalista- Ja naprawdę...przepraszam...
- Zamknij się- rzucił oschle blondyn, patrząc na Adama zimnym wzrokiem - Ten pokaz to jakiś koszmar i to ty mi go zafundowałeś. Mam tego wszystkiego dosyć.

Tommy zaciskał dłonie na garniturowych spodniach, ręce mu się pociły a żołądek zacisnął się powodując ból. Każda jego komórka ciała krzyczała, pragnęła stamtąd uciec. Ale obawa przed nie potrzebnym skandalem zmuszała basistę do tkwienia w tym martwym punkcie.Isaac położył swoją dłoń na jego plecach, delikatnie do przytulając- Już dobrze... Zaraz to się skończy, pójdziemy się napić, będzie dobrze.

Sauli jeszcze dwukrotnie przeszedł po wybiegu. Tommy co chwile sprawdzał zachowanie wokalisty, czekając chodźby na najmniejszy objaw zainteresowania Saulim. Ale Adam do końca pokazu już ani razu nie spojrzał na wybieg. Pokaz dal niego się zakończył a zważając na reakcję blondyna wszystko legło w gruzach. Nie zważając na makijaż pozwolił by kilka łez spłynęło po jego policzkach, pozostawiając mokrą, jasną ścieżkę na idealnie położonym podkładzie.Blondyn spojrzał na Adama. Widział, że on też cierpi a łzy były tego namacalnym dowodem. Basista zacisnął zęby.Co chwilę któryś z fotografów robił im zdjęcia. Byli jak czekające hieny na potknięcie swojej zdobyczy.Licząc,że jest ona słaba i krucha...
Ostanie zdania wypowiadane prze prowadzącego zdawały się basiście ciągnąc w nieskończoność. Czekał na magiczne słowo "Koniec" by jak najszybciej oddalić się z tego miejsca.Salwa braw oznajmiła zakończenie pokazu.

- Czas się napić- powiedział Tommy wstając z krzesła.Adam nawet nie drgnął, nie potrafił na niego spojrzeć.  Blondyn położył mu dłoń na ramieniu- Chodź, tobie też dobrze to zrobi.
Adam wstał ale głowę miał spuszczoną. Stał jak wypłoszona zwierzyna, która nie wiem kiedy zacząć uciekać, z której strony padnie strzał. Blondyn dłonią uniósł jego twarz i spojrzał w jego błękitne oczy pełne łez- Daj spokój, to nic już nie da, a wyglądałeś tak idealnie- skomentował po chwili.

Goście zostali zaproszeni na pokaz sztuczek barmanów i degustację drinków.Kiedy wszyscy członkowie zespołu poszli, Pascal na chwilę podszedł do czerdziestokilkuletniego mężczyzny, siedzącego wciąż przy scenie.
- Witaj, James, teraz robisz w branży modowej?- zapytał z ironią w głosie.
- No cóż...ty zdominowałeś muzyczną- odpowiedział z sarkastycznym tonem.
- Któryś z modeli to twój podopieczny?
Mężczyzna nie śpieszył się z odpowiedzią.
- Niech zgadnę, ten młody Fin, Sauli, czyż nie?
- Widzę, jesteś na bieżąco z informacjami.
- Potrafisz promować swoich podopiecznych, widzę, że skandale służą karierze.
- Coś sugerujesz, Pascal?
- Ja, ależ skąd. Wiedziałem, że jesteś hieną ale, że aż taką. Dam sobie rękę uciąć, że ta cała sytuacja z Lambertem był przez ciebie ustawiona. Paparazzi tylko czekali żeby zrobić kompromitujące zdjęcia. Ktoś musiał dać im cynk. Czekali na niego pod klubem przy - 16, a potem pod domem Fina. Cóż za zbieg okoliczności. To, że jesteście dziś tutaj to też nie przypadek, mam rację. Liczyłeś, że wpadną sobie w ramiona czy, że wybuchnie jakaś zadyma?
- Bystry jesteś.
- Dlatego jestem najlepszy w tym co robię. A ty i ten twój Fin jesteście zwykłymi sukinsynami chcącymi ogrzać się w blasku czyjeś sławy.
- Ale musisz przyznać, że nam się udało. O Saulim znów jest głośno a po znajomości wystąpił na wielkim pokazie.
- Cieszę się chwilą, bo zaraz przeminie.
Mężczyzna chciał jeszcze rzucić jakąś ripostę w stronę Pascal ale ten odwrócił się i poszedł do przyjaciół. Obawiał się, że stary znajomy będzie jeszcze próbował wywołać dziś jakiś skandal. I się nie mylił.Idąc w stronę Alaina, który stał z Isaaciem, Tommym i Adamem zobaczył zbliżającego się Fina. Nastąpiło nieuniknione...

- Witaj Adam- ciepły głoś zabrzmiał za plecami wokalisty.
Adam odwrócił się. Spiął się cały widząc młodego Fina.
- Co za zbieg okoliczności- rzucił z uśmiechem na twarzy Sauli. Wokalista milczał jak zaklęty, nie potrafiąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
- Mam na imię Sauli- dodał po chwili ,wyciągając rękę do stojących obok mężczyzn, z których jeden nie był wstanie złapać oddechu. Jego gest nie spotkał się z odwzajemnieniem.
- Jak podobał się wam pokaz?- na siłę kontynuował rozmowę Fin.
- Wiesz my nie jesteśmy znawcami w tej kwestii- odezwał się Tommy- więc jak ci zależy na konkretnej opinii to radzę zapytać kogoś innego.Najlepiej kogoś z drugiego końca sali.
- Domyślam się, że ty jesteś Tommy. Czytałem o tobie w internecie. W innych okolicznościach powiedziałbym, że mi miło no cóż ale sam rozumiesz.
Isaac,Alain i Adam milczeli.To był moment kiedy Tommy musiał sam stanąć twarzą w twarz ze swoim koszmarem - Słuchaj Sauli, miły z ciebie chłopak, pewnie to ujęło Adama w tobie ale wybacz twoje 5 minut minęło więc jakbyś mógł poszukać sobie jakiś innych rozmówców, żaden z nas nie miałby ci tego za złe. No chyba,że Adam...
Tommy spojrzał na wokalistę, ale ten tylko pokręcił przeczącą głową nawet nie patrząc na Fina.
- To chyba sprawa jest jasna...
- Może dla ciebie, Adam możemy porozmawiać? - zwrócił się do wokalisty. Ale nim on zdążył cokolwiek powiedzieć, Tommy burknął - Lepiej pogadaj ze mną- Blondyn popchnął go i zmusił do oddalenia od reszty mężczyzn, którzy obawiali się dalszego rozwoju sytuacji.
- Posłuchaj, gówno mnie obchodzi co się wydarzyło w tej pieprzonej Finlandii ale widocznie nie jesteś za dobry w dawaniu dupy, skoro Adam z podkulonym ogonem wrócił do mnie.
- Skąd wiesz, że to ja dawałem?- ironicznie powiedział Fin.
- W takim razie kiepsko ci wychodzi pieprzenie. Ale mam nadzieje,że spieprzanie lepiej ci pójdzie. Na razie.
Sauli nie kompromitował się dłużej i po chwil odszedł.
Tommy drżał z nerwów ale starał się być opanowany. Trzymał swoje ciało na wodzy, które rwało się by wymierzyć Finowi kilka ciosów - Ja też spadam, nie mogę dłużej tu być. Wracam do hotelu.
- Pojadę z tobą- zaproponował Isaac.
- Nie, zostań, potrzebuje...A zresztą na razie.
Tommy po chwili zniknął w tłumie. Adam stał jak sparaliżowany.
- Idź za nim idioto!-rzucił nerwowo w jego stronę brunet- Bo pomyśli, że wolisz być tu z tym pieprzonym Finusiem.

Adam pobiegł za blondynem. Kiedy wyszedł na zewnątrz przed Tommym zatrzymywała się taksówka.Wokalista chciał coś do niego powiedzieć ale blondyn zamknął za sobą już drzwi.Czarnowłosy kopnął ze złości kamyk leżący na chodniku i przeklął. Po kilku metrach auto się zatrzymało. Adam wstrzymał oddech. Blondyn wahając się chwilę otworzył drzwi- Jedziesz ze mną czy zostajesz?
Adam po chwili siedział obok niego. Całą drogę do hotelu milczeli.

Kiedy weszli do pokoju, Tommy skierował swoje kroki ku pełnemu barkowi. Nalał dwie szklanki whisky i podał jedną Adamowi.Wziął kilka łyków i podszedł do okna.
- Pięknie tu- powiedział , patrząc na oświetloną panoramę miasta.Adam milczał.
- Wiesz,że dla mnie Paryż ma dwa oblicza. Jedno piękne, tu poznałem wspaniałych ludzi, poczułem rozkosz sławy, tutaj wyznałem światu,że cię kocham ale też tu moje serce pękło z hukiem na tysiące kawałków zadając mi ból jakiego nigdy nie czułem, tu poznałem granice ludzkiej rozpaczy i cierpienia. Myślę,że też tu chce się dowiedzieć dlaczego nam to zrobiłeś? Dlaczego mnie zdradziłeś?

Adam pragnął mu się wytłumaczyć ale bał się. Nie wiedział jakich użyć słów, jak bardzo przepraszać, jak bardzo błagać.
- Wiem,że czujesz się zdradzony ale to nie do końca prawda. W tym dniu dowiedziałem się o problemach Neila, pokłóciłem się z tobą o Raviego i w ogóle... To wszystko mnie przytłoczyło. Po koncercie wymieszałem alkohol z tabletkami co dała mi Brook.
- Narkotyki? Powiedz mi, że nie jesteś na tyle głupi.
- Nie, dała mi mi tabletki, które sama czasem bierze przed występami jak coś ją boli a potrzebuje energetycznego kopa.
-A czyli to miała na myśli mówiąc, że czuje się winna.
- Ostrzegała mnie,żebym po nich nie pił, ale ja chciałem oderwać się od wszystkiego. Po potem pojawił się Sauli, zaczęliśmy rozmawiać , ja wciąż piłem, on zaproponował, że pojedziemy razem taksówką a potem.... obudziłem się u niego. Ze zdjęć wiem, że całowałem się z nim przed klubem. Rano obudziłem się w ubraniu. Zapytałem go wprost czy ja z nim...no wiesz, ale on zaprzeczył. Powiedział,że nie byłem wstanie. Ja wiem,że to nie usprawiedliwia mnie...Wybacz mi proszę, naprawdę tego nie chciałem. Błagam cię, nie skreślaj mnie, tak bardzo cię kocham.

Tommy nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Koszmarna wizja Adama uprawiającego seks z Saulim , którą wielokrotnie tworzył w swoim umyśle, nie była do końca prawdą.Cały drżał.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś sam? Dlaczego pozwoliłeś bym dowiedział się od jakieś pieprzonej dziennikarki? Wiesz co ja wtedy czułem? Upokorzyłeś mnie,zraniłeś jak nikt inny wcześniej. Nawet nie wiesz co czułem, czytając o tym wszystkim w internecie. Kilku dziennikarzy dzwoniło do mnie prosząc o komentarz. Ale ja nie byłem w stanie nic powiedzieć, nie było takich słów jakimi mógłbym wyrazić to co czułem.

Tommy wziął kilka kolejnych łyków złotego trunku- Kiedyś obiecałem sobie,że nie przywiąże się do nikogo na tyle mocno by odejście tej osoby zniszczyło mi życie. Potem poznałem ciebie, pokochałem, podjąłem to ryzyko i zaufałem tobie. A potem chciałem umrzeć...Gdyby nie Isaac...
- Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć, nie potrafiłem. Zawalił mi się cały świat, byłem zły na siebie, na swoją głupotę ale chyba tak naprawdę chciałem odwlec tą chwilę bo wiedziałem, że cię stracę.
- I straciłeś Adam. Już nie należę do ciebie. Kiedy zobaczyłem te zdjęcia, poczułem się taki pusty w środku, taki bezwartościowy jakbym nie miał nic tobie do zaoferowania, a ty zmuszony byłeś szukać tego u kogoś innego.
- To nie twoja wina ty jesteś dla mnie wszystkim, nie potrzebuje nikogo innego. Kocham cię, patrzę na ciebie i wiem, że mógłbyś zstąpić mi powietrze. Wiem,że masz miliony powodów żeby uciec, tysiące żeby do mnie nie wrócić ale też jeden żebyś ze mną został.
- Jaki?
- To nasza miłość, jesteśmy jedną duszą w dwóch ciałach. Powiedz, że się mylę, powiedz, że mnie nie kochasz...Błagam cię Tommy, daj mi szansę. Kocham cię.

Słowa Adama dudniły w głowie blondyna. Rozsądek toczył walkę z uczuciami.Adam podszedł tak blisko,że ich oddechy się mieszały. Tommy czuł jego zapach, który mącił mu zmysły.Bliskość wokalisty odbierała mu zdolność myślenia, działania i oddychania.Adam dotknął dłonią jego ciepłego policzka.Blondyn zamknął oczy rozkoszując się jego dotykiem. Przyłożył swoją dłoń do dłoni wokalisty i mocnej wtulił w nią twarz.Ciepło ukochanego rozniecało żar uczuć w każdej komórce jego ciała. Miał wrażenie,że jego ciało budzi się z letargu by poczuć pełnię życia.
- Kocham cię- wyszeptał czarnowłosy- Jesteś moim życiem, moim światem. Chcę być znów częścią twojego życia, tą najważniejszą. Pozwól mi posklejać twoje serce moją miłością, jej żarem połączyć je na nowo.Nigdy cię już nie zawiodę, nie zranię .Tommy błag...
Blondyn przyłożył swoje usta do warg Adama.Złożył na nich delikatny pocałunek.Pamiętał ich smak, czegoś takiego nie sposób zapomnieć.Miał go zapisany w sercu.Spojrzał w jego błękitne oczy. Pozwolił sobie znów się w nich zatracić, znów utonąć. Ale chciał tego, chciał żeby ten bezmiar błękitu wypełnił jego serce.
- Kocham cię- wyszeptał- Nigdy nie przestałem, nie potrafiłem. Nie umiem żyć bez ciebie. Bądź ze mną już zawsze i wszędzie.
- Do końca świata i jeden dzień dłużej...obiecuje- powiedział wokalista.

Mężczyźni stali i wpatrywali się w swoje oczy, które znów błyszczały wypełnione szczerym uwielbieniem i miłością.Obaj pozwolili by łzy płynęły im po policzkach. Stali przed sobą , odkrywając swe pragnienia, uczucia, kładąc na swych dłoniach swe serca. Ich dłonie szukały do siebie drogi, w końcu zaplatając się z mocnym uścisku.Tommy czuł jak drżą mu nogi a ciało domaga się dotyku.
- Za każdym razem gdy patrzę w twoje oczy, zakochuję się w tobie od nowa, jeszcze mocniej, jeszcze bardziej- powiedział straszy z mężczyzn.
- Pragnę cię- wyszeptał Adam, przejeżdżając koniuszkiem języka po uchu blondyna .

Przyjemny deszcz przeszedł przez ciało Tommy'ego, kumulując się w podbrzuszu.Jego ciało zareagowało natychmiast. Nie potrafił oprzeć się wokaliście.Obojętnie co czuł w tej chwili, dominującym uczuciem było pożądanie.W odpowiedzi na wyznanie czarnowłosego wpił się ustami w jego wargi. Namiętność z jaką to zrobił zdradzała jego podniecenie.Zagłębił swój język w ustach ukochanego, splatając go z jego językiem w namiętnym tańcu.Swoje dłonie wsunął pod koszulkę Adama, rozkoszując się jego ciepłem, delikatną skórą.Wokalista zaczął rozpinać jego biało koszulę, powoli odkrywając ciało, którego tak bardzo pragnął.Nie śpieszyli się.Rozkoszowali się każdą chwilę,każdym pocałunkiem, dotykiem.To był ich wieczór, ich noc.Powoli kolejne części ich garderoby lądowały na podłodze w salonie.Stojąc w samych spodniach wodzili dłońmi po swoich nagich torsach, odkrywając swe erogenne strefy.Wokalista zaczął całować szyję ukochanego wywołując tym ciche jęki basisty.Po chwili Tommy kładąc mu ręce na torsie, pokierował go stronę sofy.Adam opadł na nią bezwładnie a blondyn usiadł na jego biodrach. Kilkakrotnie podnosił się i opadał, sugestywnie ocierając się o ukochanego.Dłonią przejechał wzdłuż nagiego ciała czarnowłosego a wędrówkę zakończył na wyraźnym wybrzuszeniu w spodniach wokalisty. Adam jęknął kiedy palce Tommy'ego zaczęły delikatnie ugniatać jego intymne miejsce.Oddech wokalisty przyśpieszał, blondyn czuł go na swej skórze. Tommy klęknął przed nim powoli rozpinając mu spodnie.Przez krótką chwilę spojrzeli sobie w oczy, wyczytując z nich swoje pragnienia. Obydwaj wiedzieli, że to jest ta noc.Adam uniósł biodra, umożliwiając basiście zsunięcie mu spodni razem z bielizną.Zaczerwienił się kiedy Tommy ogarnął wzrokiem całe jego nagie ciało.Adam leżał z lekko rozchylonymi ustami .Był teraz dla basisty najpiękniejszą istotą na ziemi.Blondyn złożył kilka pocałunków na jego udach.Jego ciepły oddech był coraz bliżej najwrażliwszej części ciała Adama.Ta świadomość bezgranicznie podniecała wokalistę.Głośny jęk rozniósł się po apartamencie, kiedy Tommy zatopił jego członka w swoich ustach.Jeszcze nigdy nie smakował tak cudownie.Pieścił go powoli, rozkoszując się jękami jakie dobiegały do jego uszu.Adam zdawał się odpływać z tego świata.Wplótł palce w blond włosy, delikatnie nadając tempo ruchom ukochanego.Każdy ruch ust blondyna powodował drżenie ciała wokalisty.Odczuwał rozkosz każdą komórką swego ciała.Tommy zaczął czuć w ustach smak Adama, więc przerwał pieszczotę. Nie chciał żeby ukochany doszedł w jego ustach ale...w nim.
-Chodźmy do sypialni- wyszeptał Tommy.Po chwili poczuł pod plecami delikatną, zimną, satynową pościel,kontrastującą z jego gorącym ciałem.Adam klęknął między jego udami.Nachylił się składając pocałunki na jego szyi i torsie.
- Boję się- wyszeptał Tommy.
- Będę delikatny, kocham cię- usłyszał w odpowiedzi.
- A jeśli nie dam rady? No wiesz, nie będę potrafił cię przyjąć?
- Kochanie, spokojnie, nie myśl o tym. Razem damy radę. Zaufaj mi...

Adam czuł jak Tommy jest spięty. Faktycznie się bał.
- Rozluźnij się- wyszeptał Adam.Po chwili nachylił się i odwzajemnił się blondynowi pieszczotą jaka on zafundował mu w salonie.Basista jęknął czując ciepło ust ukochanego.Adam językiem zwinnie pieścił jego członka. Był w tym mistrzem.Tommy o tym wiedział ale to co robił z nim teraz, wychodziło po za skalę jakichkolwiek wyobrażeń.Blondyn poczuł jak dłoń Adama wodzi po jego pośladkach zbliżając się do strategicznego miejsca.Palce Adama nawilżone ich naturalną wydzieliną kilka razy okrążyły to miejsce, dostarczając blondynowi nowych doznań.Czarnowłosy powoli wsunął jeden z palców.Basista cicho jęknął.Zamknął oczy, pozwalając ukochanemu przygotować go na ten wyjątkowy moment.Przyjemne dreszcze przechodziły przez jego spragnione ciało.Tommy czuł jak wszystkie obawy, skrywany wstyd odchodzą w niepamięć.
-Opleć swoje nogi wokół mnie- powiedział Adam, delikatnie unosząc jego biodra.

Delikatnie rozsunął jego pośladki i nakierował swojego członka na wejście blondyna.Tommy poczuł jak ukochany powoli, ale stanowczo zagłębia się w jego wnętrzu.Wziął głęboki oddech i zatrzymał powietrze w płucach.Zaciskał dłonie na delikatnej pościeli czując ból i dyskomfort wynikający z tej sytuacji.
-Adam...- jęknął głośno- Powoli...

Czarnowłosy wiedział, że musi być delikatny ale i stanowczy w działaniu by połączyć się z ukochanym, którego ciało zdawało się nie współpracować z nim.Adam wykonał zdecydowane pchnięcie zagłębiając się w jego ciele.Tommy niemalże krzyknął.Jego ciało wygięło się w łuk.Adam zatrzymał się, dając chwilę wytchnienia ukochanemu.
- Jak się czujesz?- zapytał z troską, widząc grymas bólu na twarzy najbliższej mu osoby.
-Wypełniony- zaśmiał się Tommy, chodź po jego policzkach popłynęło kilka łez.
- Teraz już będzie lepiej- wyszeptał Adam i zaczął delikatnie się w nim poruszać.

Obaj zacisnęli powieki.Adam odczuwał nieziemską rozkosz. Nie tylko fizyczną, ale i psychiczną. Stał się jednością ze swoją największą miłością.Jęczał cicho, zagryzając wargi. Ciężko mu było pohamować swoje pożądanie.Musiał wciąż kontrolować siłę swoich pchnięć. U Tommy'ego rozkosz mieszała się  z bólem. Chcąc pomóc ukochanemu czerpać przyjemność z tej chwili Adam pieścił jego członka ręką. Jęki blondyna pokrywały się z kolejnymi pchnięciami wokalisty. Po chwili basista miał wrażenie, że ból słabnie za to rozkosz wzrasta. Jego spięte ciało rozluźniło się, przyjmując wokalistę w całości. Adam jeszcze nigdy nie był mu tak bliski.Wokalista wpatrywał się w ukochanego, z twarzy którego znikał grymas bólu a zaczęła pojawiać się rozkosz.Ich zroszone potem ciał ocierały się o ciebie. Zapach czarnowłosego mącił zmysły blondyna, które teraz odbierały wszelkie bodźce wyjątkowo mocno.
- To  najcudowniejszy moment w moim życiu- wyszeptał Adam do ucha ukochanego.Co chwile łączył się z nim namiętnym pocałunku, pochłaniając w swe usta jego coraz głośniejsze jęki.Były dla niego najcudowniejszą melodią, wzmagały jego podniecenie.Pchnięcia wokalisty stawały się coraz mocniejsze i głębsze.Tommy za każdym jego ruchem wbijał paznokcie w skórę jego pleców, czasem tracąc nad tym kontrole.
-O boże...- krzyknął basista.




Jego ciało zadrżało i wygięło się w łuk.Ale nie z bólu.Adam trafił na najwrażliwsze miejsce w środku niego.Blondyn nie znał tego uczucia, było tak intensywne, tak zniewalające, że tracił kontakt z rzeczywistością.Czuł zbliżający się moment kulminacyjny.Czarnowłosy widząc jak ciało ukochanego drży i co chwilę się spina, zwiększył intensywność ruchów, z trudem powstrzymując się przed zbliżającym się orgazmem.Tommy nie kontrolował swoich jęków.Teraz nic nie miało znaczenia, tylko ta chwila, ten ogrom doznań. Niemal w tej samej chwili ich ciała opanowała ekstaza.Ich pojedyncze jęki tworzyły melodię miłosnego spełnienia. Adam opadł na ukochanego, słysząc jego ciężki,nierówny oddech.Obaj milczeli, próbując dojść do siebie po tak intensywnym przeżyciu.
- To było...- blondyn z trudem łapał kolejny oddech- Nieziemskie, jeszcze nigdy się tak  nie czułem.
- Ja też nie. Nigdy nie byłem tak spełniony i tak szczęśliwy. Kocham cię Tommy Joe.Jesteś moim własnym niebem.

Adam położył się obok ukochanego.Czuł przyjemne zmęczenie.Tommy wtulił się w niego.Ta chwila połączyła ich na zawsze, przypieczętowała ich związek. Ich miłość, oddanie, fascynacja i pożądanie tej nocy się zmaterializowały i przybrały postać ich pierwszego razu.
Blondyn zanim zasnął spojrzał na śpiące miasto.Jeszcze nigdy Paryż nie był dla niego taki piękny.







wtorek, 24 lipca 2012

35. Rodzina

Dziękuje wszystkim za cudowne komentarze, zwłaszcza Zielonookiemu Diabłu, bo to był jej pierwszy komentarz na temat mojego opowiadania i bardzo treściwy. Podana przez ciebie piosenka mnie zachwyciła i faktycznie pasowała do klimatu odcinka. Mam nadzieje, że jeszcze nie raz będę miał okazję przeczytać takie wspaniałe słowa. Buziaki.




- Dlaczego nic nie mówisz-zapytał Tommy, widząc zamyśloną twarz Isaaca-Zawsze twoje gadanie mnie uspokajało...
Isaac nic nie odpowiedział,  wpatrując się w małe okienko samolotu.
- Hej, będziesz tak milczał przez cały lot? Mów coś do mnie.
 Brunet powoli odwrócił głowę i spojrzał w jego kierunku- Nie widzę po tobie, żebyś był zdenerwowany, więc po co mam cię zagadywać. Po za tym miałem wrażenie, że na lotnisku miał cię kto uspokoić.Wasze ostatnia rozmowa przyniosła pozytywne zmiany.Gratuluje.
Blondyn był zdziwiony zachowaniem przyjaciela. Nie bardzo rozumiał o co mu chodzi, ale znał go już na tyle dobrze, żeby dostrzec, że coś się stało.
- Isaac, masz do mnie żal?
- O co?
- O Adama... no wiesz, że próbuje jakoś normalnie z nim współistnieć.
- Normalnie ? Na lotnisku znów przez niego płakałeś, widziałem to. Wybacz, ale jak dla mnie to nie jest normalne.
- Płakałem bo... a z resztą przecież nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć.
- Jasne-warknął Isaac- Najlepiej to nic do mnie nie mów.
- Zamknijcie się- powiedział Max, siedząc z tyłu za mężczyznami- Nie jesteście tu sami.

------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Pascal, mogę się trochę powygłupiać?- zapytał Alain,nerwowo oczekując na przylot zespołu.
- To znaczy?
- No wiesz, jak się okaże, że Tommy nie pogodził się z Adamem,mogę go trochę powkurzać. Nie znam tego gościa ale już go nie trawię.
- Tylko nie przesadzaj, nie próbuj blondyna uwieść na środku lotniska. Ja znam te twoje wygłupy.
- Kilka całusów?
- Ale z ciebie dzieciak- burknął Allan.
- I za to mnie kochacie-odpowiedział z niewinnym uśmiechem najmłodszy z mężczyzn.

Tak,tego był pewien. Stojący obok mężczyźni kochali go do szaleństwa. Od ostatnich traumatycznych wydarzeń wciąż dawali mu tego dowody. Za dnia, kiedy nie chciał jeść tylko płakał skulony w kącie i w nocy, gdy budził się z krzykiem po koszmarnym śnie. Byli przy nim cały czas. Czuli,delikatni i kochani. Byli też cierpliwi. Minęły prawie trzy tygodnie , ale żaden nie nalegał na sex. Czekali kiedy Alain będzie na to gotowy.
Chociaż Francuz miał 27 lat faktycznie czasami zachowywał się jak dzieciak. Teraz jak małe dziecko wskazywał na kołujący na psie startowym samolot ze Stuttgartu.
- Gdybym nie znał Tommy'ego, byłbym zazdrosny, że tak na niego czekasz- burknął Pascal.
- Skarbie, przecież wiem, że mnie rozumiesz. W pewnej mierze to co teraz mam zawdzięczam jemu, czasem czuje jakby był moim bratem.
- Brata się nie całuje-zaśmiał się Allan-Oj kochanie, ty nas z Pascalem wykończysz.
Alain podszedł do okna i wpatrywał się w płytę lotniska.
Allan objął Pascala od tyłu w pasie i obydwaj patrzyli na ukochanego mężczyznę.
- Dawno się tak nie uśmiechał- powiedział obejmowany mężczyzna.
- I dlatego na wszystko mu pozwalamy, dla tego jednego szczerego uśmiechu. Ale ma rację jeśli chodzi o Tommy'ego. Gdyby nie on nie wiem czy zdobylibyśmy się na szczerość wobec siebie a to co przeszedł Alain zbliżyło nas do siebie.
- Uwielbiam twój spokojny głos-wyszeptał Pascal-wniosłeś równowagę w nasze życie.Wiesz,że na swój sposób cię kocham.
- Wiem...-odpowiedział mężczyzna, po czym pocałował go w policzek- ale i tak zawsze on będzie najważniejszy.
- Widzę ich-powiedział Alain.
 Po chwili cały zespól znalazł się na głównym holu.
- Witam, jestem Pascal Sol, przedstawiciel muzyczny waszego zespołu,miło mi poznać-powiedział mężczyzna, po czym podał rękę każdemu z gości.Tylko kiedy stanął przed Tommym nie mógł się powstrzymać żeby go nie uściskać -Cieszę się, że cię znów widzę. Ciebie też Isaac-dodał,  szczerze ściskając mężczyznę.
- Hej - krzyknął blondyn na widok Alaina. Młody Francuz podszedł i wtulił się w niego.Nie był to krótki, grzecznościowy gest ale wyraz prawdziwego stęsknienia się.
- Świetnie wyglądasz-powiedział basista,odgarniając opadające na twarz młodszego mężczyzny kręcone włosy.
- Bo i tak się czuje. Od twojego wyjazdu tak wiele się zmieniło. Jest naprawdę super. A u ciebie?
Tommy wziął go za rękę i odciągnął na bok. Nie chciał żeby ktoś ich słyszał.
- No cóż...- basista westchnął i na chwilę spojrzał na Adama- Nie jesteśmy razem, ale staramy się żeby pomimo wszystko było między nami dobrze.
- Nie wybaczyłeś mu?
- Nie dałem sobie na to szansy. Nie usłuchałem twojej rady...no wiesz...nie pozwoliłem aby mi to wszystko wytłumaczył, ale powoli zaczynam tego żałować.Chociaż jest tak blisko mnie, tęsknie za nim.

Alain ponownie przytulił blondyna. Był trochę wyższy od niego, więc z nad jego ramienia widział przypatrującego im się wokalistę. Mimo ,iż Pascal coś tłumaczył Adamowi ten zdawał się go nie słuchać, skupiając całą swoją uwagę na basiście i tulącym go obcym,przystojnym mężczyźnie.
-Patrzy na nas-szepnął do ucha blondynowi.Tommy się uśmiechnął.
-Mogę go trochę powkurzać?- zapytał z ekscytacją w głosie Francuz.
-To znaczy?
-To znaczy to...-Alain złożył delikatny pocałunek na ustach blondyna.
-Wariat z ciebie, Pascal mnie kiedyś zabije.
-Pozwolił mi...Zobacz,ledwo powstrzymuje śmiech widząc minę "twojego Adama".
Bez chwili zastanowienia Tommy odwzajemnił słodki gest w kierunku Alaina.

Wokalista stał cały spięty.Jego ta sytuacja wcale nie bawiła.Serce mu waliło a dłonie nerwowo się zaciskały.Nie wiedział dlaczego basista pozwala sobie na takie drobne czułości z tym młodym Francuzem. Chodź Adam go nie znał, w tej chwili zdążył go już znienawidzić. Reszta zespołu też nie bardzo rozumiała o co chodzi.
- Co wyście w tej Francji wyprawiali?- rzuciła z uśmiechem Brook w stronę Tommy'ego, który wciąż tulił Alaina.

Jadąc uliczkami Paryża, Tommy mijał znajome miejsca.Kiedy przejeżdżali obok ogromnego budynku stacji telewizyjnej, na chwile powróciły te uczucia, które towarzyszyły mu w dniu emisji programu na żywo. Zacisnął powieki. Zrozumiał, że powrót do Francji będzie dla niego oznaczać też powrót bolesnych uczuć. Poczuł dziwny ciężar w sercu,jakby głęboko skrywany ból objął je całe.W tym momencie radość z przyjazdu do Paryża znikła.Isaac też dostrzegł pamiętny budynek i po chwili spojrzał na Tommy'ego.Widział jak wiele emocji malowało się na jego twarzy. Ich spojrzenia się spotkały ale brunet momentalnie spuścił wzrok. Nie miał zamiaru być wsparciem dla przyjaciela, nie tu, nie teraz, nie kiedy był przy nim Adam. Blondyn czuł, że coś jest nie tak, ale nie naciskał na przyjaciela.

Monte zrobił rezerwację w tym samym hotelu, tylko apartament dostali większy. Miał trzy sypialnie, więc Isaac,Tommy, Max i Adam musieli się jakoś podzielić. Brunet nie był skłonny do rozmowy więc zadecydowali, że wokalista weźmie pokój koło łazienki,obok Tommy a ostatni Isaac. Max zaproponował, że jako najmłodszy może spać na sofie w salonie.Wszyscy po chwili się rozeszli aby się rozpakować i przygotować do wyjścia. Pascal zaprosił ich na pokaz mody męskiej w ramach Paris Fashion Week. Czarnowłosy bardzo się ucieszył, gdyż potrzebował jakiś nowych wymyślnych ciuchów na gale i koncerty . Liczył,że coś dla siebie znajdzie. Reszta ekipy szła ze względu na dużą imprezę jaka miała odbyć się po pokazie.Chcieli się napić i odprężyć.

Tommy dłuższą chwile stał przy oknie i wpatrywał się w panoramę Paryża. Pokryty białym puchem wydawał się taki zimny i bezduszny, ale blondyn wiedział, że to złudne wrażenie, bo kiedy tylko zapadała noc Paryż ujawniał swoje zakamarki tętniące życiem.

Basista powoli rozpakowywał ubrania.Na dnie torby leżała grafitowa koszula Adama.Tommy postanowił, że później zwrócił ją właścicielowi. Nie dlatego, że już jej nie chciał albo, że źle mu się kojarzyła. Nie potrzebował mieć przy sobie namiastki Adama skoro tuż obok za ścianą miał go w rzeczywistości. Czuł z tego powodu pewną ulgę ale i niepokój. Będąc blisko niego mógł wiedzieć gdzie jest i co robi a jednocześnie bał się ,że w Paryżu , gdzie odżyły w nim te wszystkie negatywne emocje, obecność wokalisty będzie wyjątkowo trudna do zniesienia.Kilka łez spłynęło po jego policzkach.

PO chwili usłyszał pukanie do drzwi-Mogę wejść?-głos Isaac zdradzał niepewność.
- Jasne-odpowiedział blondyn.
Kiedy brunet wszedł, bez słowa po prostu podszedł i przytulił blondyna- Przepraszam- wyszeptał- Głupio się zachowałem.
Tommy zacisnął dłonie na jego plecach, wtulając się w niego jeszcze mocniej- Nie sprzeczajmy się ze sobą, źle się z tym czuje.Potrzebuj cię, wiesz o tym. To dziwne uczucie kiedy odsuwasz się ode mnie. Nie rób tego, proszę.
Isaac poczuł ulgę słysząc słowa przyjaciela, potwierdzające jak bardzo jest dla niego ważny.
- Jak się czujesz?No wiesz z powrotem tutaj- zapytał brunet.
- Już lepiej jak jesteś przy mnie. W Paryżu dałeś mi tak wiele dowodów swojej przyjaźni. Wspierałeś mnie, troszczyłeś się o mnie. Mam wrażenie, że twoje ramiona to jedyne bezpieczne miejsce jakie znam w tym mieście.
- Na lotnisku szukałeś ukojenia w ramionach Adama- odburknął z ironią w głosie brunet.
- Wyczuwam nutkę zazdrości...
- To nie nutka ale cała melodia - zaśmiał się Isaac- Pogodziłeś się z nim, no wiesz tak na dobre?
- Mam taką nadzieje. Czuje, że teraz będzie już lepiej.
Isaac spojrzał w brązowe oczy blondyna - Kochasz go nadal, prawda?
Nim Tommy zdążył coś odpowiedzieć, brunet dodał - Kochasz, widzę to.Kiedy słyszysz jego imię wciąż uśmiechasz się w taki specyficzny sposób, a gdy na niego patrzysz twoje oczy odzyskują dawny blask.
- To silniejsze ode mnie- odrzekł blondyn siadając na skraju łóżka.
Isaac usiadł obok niego. Słowa, które miał zamiar wypowiedzieć, nie chciały mu przejść przez gardło .
- Okłamałem cię...- zaczął mówić powoli.
Tommy zaskoczony, spojrzał na niego z niezrozumieniem w oczach- Nie rozumiem.
- Powiedziałem, że wiem co jest dla ciebie najlepsze i że, nie jest to Adam. Powiedziałem to bo widziałem jak przez niego cierpiałeś ale teraz widzę, że cierpisz jeszcze bardziej nie będąc z nim. Kochasz go i to on jest wszystkim czego potrzebujesz do życia. I przepraszam cię za to, że...- Isaac wstał i podszedł do okna. Chwila szczerości kosztowała go wiele wysiłku- Za to, że chciałem ci go zastąpić.

Tommy podszedł od tyłu do przyjaciela. Położył dłonie na jego ramionach- Wiem, że robiłeś to dla mnie czując, że tak będzie najlepiej.
Brunet westchnął i spuścił głowę. Oczy mu się zaszkliły.
- Zrobiłbym dla ciebie wszystko Tommy, wszystko ale to zrobiłem dla siebie. Przy tobie tak bardzo się zmieniłem. Nie myślałem, że mogę przywiązać się do jakiegoś faceta tak jak do ciebie. Jestem twoim przyjacielem i zawsze nim będę ale wiem, że gdybyś tylko mi  pozwolił... - Brunetowi załamał się głos- Czuję ,że mógłbym cię pokochać i uszczęśliwić. Gdybyś mi tylko na to pozwolił...

Isaac bał się reakcji blondyna.Stał spięty i czekał na jego ruch.Wszystko teraz postawił na jedną kartę. Jeśli miał ocalić swoją przyjaźń z basistą musiał wyznać mu prawdę.Tommy milczał a brunet miał wrażenie, że ta cisza trwa wiecznie.Blondyn zabrał dłonie z jego ramion , by po chwili stanąć przed nim .Poruszony wyznaniem przyjaciela, poczuł przez chwilę pokusę złożenia delikatnego pocałunku na jego ustach , ale powstrzymał się. Spojrzał w ciepłe brązowe oczy Isaaca i pogładził jego policzek,po którym spływała łza.
- Gdyby nie Adam pozwoliłbym  ci, naprawdę i starałbym się odwzajemnić twoje uczucia, bo jesteś naprawdę wspaniałym facetem Ale moje serce należy do niego i tak naprawdę był zawsze tylko on.Nie widzę się u boku innego mężczyzny. Nie chce cię oszukiwać, dawać złudnych nadziei ale nie chce cię też stracić.
- Nie stracisz a to co powiedziałeś tylko upewniło mnie, że chce być w twoim życiu i cieszyć się, że mogę być twoim przyjacielem. Boje się tylko, że jeśli do niego wrócisz on odbierze mi ciebie...
- Obojętnie czy będę z Adamem czy nie, w moim życiu zawsze będzie miejsce dla ciebie, w moim sercu też...Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Isaac przytulił blondyna najmocniej jak potrafił.Poczuł ulgę po wyznaniu prawdy i po usłyszeniu szczerej odpowiedzi. Wsunął rękę do kieszeni i wyciągnął z niej drobiazg.
- Może to pomoże ci podjąć odpowiednią decyzję- powiedział ujmując dłoń Tommy'ego  i kładąc w jej wnętrzu mały przedmiot.
Blondyn nie mógł uwierzyć w to co widzi. Rzucił się przyjacielowi na szyję i pozwolił na chwilę wzruszenia
-Dziękuje ci. Jesteś niesamowity.
- Czułem ,że być może będziesz chciał ją kiedyś założyć. Dlatego w tamtą noc,pod budynkiem telewizji, podniosłem ją i schowałem. Wiedziałem, że tak naprawdę ta obrączka jest dla ciebie bezcenna.
- Tak jak ty- odrzekł Tommy - Ok,muszę iść na dół do restauracji. Alain zaprosił mnie na obiad, chcemy pogadać sobie.
- Na lotnisku Adam chciał go zabić wzrokiem , gdybyś tylko widział jego minę jak ciebie pocałował. Miał zazdrość wypisaną na twarzy. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, znam Alaina i wiem , że zrobił to z premedytacją. Ale popieram,  niech Adam się pomęczy za nim ciebie odzyska.
- Ja nie wiem czy...
- Ale ja wiem . Posłuchaj rady przyjaciela, może jeszcze długo będziesz cierpiał z powodu jego zdrady ale to minie ale jeśli nie dasz mu drugiej szansy będziesz cierpiał i żałował tego całe życie.
- Faktycznie brzmisz jak prawdziwy przyjaciel.

Tommy wyszedł z Isaaciem z pokoju. Pascal z Alainen już czekali. Sol miał do omówienia kilka spraw z Adamem.
- Miłego obiadu- rzekł Francuz, widząc jak blondyn ubiera kurtkę i szykuje się wyjścia.
- Wychodzisz?- spytał wokalista, jakby miał w tej kwestii coś do powiedzenia. Ale Tommy tylko się uśmiechnął.
- Pa skarbie-powiedział Alain patrząc na ukochanego.
- Wróćcie za 2 godziny bo jedziemy ma pokaz- zaznaczył Pascal.
Mężczyźni znikli za drzwiami. Adam poczuł ukłucie w sercu i niepokój z powodu nieobecności blondyna.Na chwilę się zamyślił wspominając pocałunek Tommy'ego z Alainem na lotnisku.
- Wszystko ok?- zapytał Pascal, zauważając , że to co mówi do wokalisty o koncercie, w ogóle do niego nie dociera.
- Tak, przepraszam zamyśliłem się.
Po chwili dodał - Alain to miły facet, Tommy mi o nim opowiadał. Przypadli sobie do gustu.
- Tak, faktycznie. Wiesz Tommy dużo dla niego, dla nas zrobił. Mój mąż to wspaniały facet i docenia tych co zrobili dla niego coś ważnego.
- Mąż?
- Tak, od dwóch lat jesteśmy po ślubie. Pobraliśmy się w Anglii ale mieszkamy we Francji ponieważ tutaj uznaje się małżeństwa gejów zawarte po za granicami kraju. Po za tym tutaj tolerują różne rodzaje związków. Nasz jest wyjątkowy też pod tym względem, że od jakiegoś czasu mieszka z nami Allan, poznałeś go na lotniku. Tutaj jest nam dobrze.
- Zazdroszczę ci?
- Że mam dwóch facetów?
- Nie,że tego jedynego poślubiłeś, że możesz o kimś powiedzieć to mój mąż, mój życiowy partner, jest ze mną na dobre i na złe, że nie tylko w sercu ale i w świetle prawa jest twoją prawdziwą rodziną.
- Tak to bezcenne uczucie. On jest dla mnie wszystkim.
- Jak dla mnie...- Adam spuścił głowę.
- Jak dla ciebie Tommy? Wiesz, nie będę udawał, że nie wiem co się stało, bo wiem i widziałem jak on cierpiał. Ale jeśli naprawdę go kochasz daj mu czas.
- Tylko widzisz, on nie chce ze mną o tym porozmawiać. Nie daje mi szansy na wytłumaczenie się.
- Adam, sam wiem ze swojego doświadczenia, że wysłuchanie ukochanej osoby jak opowiada o swojej zdradzie jest koszmarem jakiego nikomu nie życzę. I nie próbuj szukać wytłumaczenia dla swojego błędu, to co możesz zrobić to tylko przeprosić i liczyć na wybaczenie.
- Wiem, dzięki za radę. Okej to co dalej z tym koncertem...
Adam rozmawiając z Pascalem starał się skupić na omawianych kwestiach. Co chwile tylko nerwowo spoglądał na zegarek mając wrażenie, że od momentu wyjścia blondyna minęła już wieczność a on zaczynał się dusić z braku powietrza.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Naprawdę?- krzyknął prawie Tommy słysząc słowa Alaina- Mieszkacie razem no i w ogóle robicie wszystko razem?
Francuz się zaśmiał - Śmiejemy się z Pascalem, że teraz jesteśmy rodziną 2 plus 1. Wiesz ostatnie wydarzenia bardzo nas do siebie przybliżyły. Zwłaszcza dużo się zmieniło między Pascalem i Allanem. Kochają mnie bezgranicznie i siebie też na swój sposób. Jestem szczęśliwy mając ich przy sobie obu, czuję się spełniony. Wiesz inna zaleta to... seks. Ja...no wiesz...przełamuje się po tym wszystkim. Bardzo mi jest ciężko. Wiem, że im też ale cieszę się, że mają siebie i mogą no wiesz...razem beze mnie.
- Nie wiem czy ja bym tak potrafił dzielić się Adamem-rzucił blondyn między kolejnymi kęsami lasagne.
- Ty może nie, ale jeśli zdecydujesz się być z nim on będzie musiał nauczyć się dzielić tobą.
- Mną?
- Tommy, nie oszukujmy się przecież to widać, że Isaac jest ci bardzo bliski.
- Masz rację, ale to bardziej więź emocjonalna pozbawiona fizyczności.
- Więzi uczuciowe są silniejsze niż te oparte na kontaktach fizycznych. Nie potrzebujesz kogoś w łóżku ale nie potrafisz bez niego funkcjonować w życiu.
- Tak,masz rację. Dziwnie się czuje jak nie ma Isaaca blisko mnie. Ważne jest dla mnie jego zdanie, jego rady, a po tej sprawie z Adamem stał się dla mnie wyjątkowo ważny. Ale wiem, że ja z nim nigdy nie pójdę do łóżka. Nie mógłbym tego zrobić ani jemu, ani sobie ani Adamowi. Pascal z Allanem się na swój sposób kochają  a Adam i Isaac nienawidzą. Dla mnie w sferze fizycznej istnieje tylko Adam, tylko jemu jestem wstanie się oddać, tylko jego... Oj przepraszam- dźwięk telefonu przerwał mu w połowie zdania.
Tak słucham.
- Witaj Tommy, mówi Jack Camp.
- Witam panie dyrektorze. I jak moja sprawa?
- Będę potrzebował paru informacji o twoim przyjacielu. Wiesz , od kiedy bierze, co bierze i wypis ze szpitala, w którym teraz jest. Mam dla niego miejsce od 1 grudnia na oddziale płatnym.
- Dziękuje.
- Mam tylko prośbę. Może twój zespół mógłby zagrać u nas jakiś koncert na rzecz ośrodka?
- Jasne na pewno da się to załatwić. Panie Camp jestem niezmiernie wdzięczny. Za parę dni zadzwonię i podam te informacje.
- Tommy a ty przyjedziesz tu razem z nim?
Blondyn zaniemówił. W ogóle nie brał takiej możliwości pod uwagę ale skoro mają zagrać tam koncert będzie musiał tam pojechać.
- Na koncert ale do ośrodka raczej nie wejdę. Nie dałbym rady.
- Jeśli się jednak zdecydujesz to tylko ci powiem, że Eric u nas pracuje. Został psychologiem i prowadzi warsztaty. On bardzo się zmienił.
- W takim razie, na pewno nie zajrzę do was. Przykro mi.
- Rozumiem cię, w takim razie do usłyszenia.
 Tommy odłożył telefon na bok. 
- Alain, przepraszam cię ale muszę coś załatwić, konkretnie gdzieś zadzwonić. Dzięki za obiad ale nie mogę dłużej gadać.
- Ok, to wracajmy już. Zobaczymy się wieczorem na pokazie.

Tommy wszedł do apartamentu i bez słowa minął Adama i Pascala, po chwili znikając za drzwiami swojej sypialni. Nie chciał na razie mówić Adamowi o ośrodku dopóki wszystkiego nie załatwi do końca. Po za tym nie chciał, żeby wokalista się dowiedział o jego przeszłości.Wstydził się jej i nienawidził. Ponownie wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Halo- kobiecy głos był cichy.
- Witaj Leila, tu Tommy.
Kobieta nagle trochę się ożywiła.
- Tommy skarbie, jak się cieszę, że dzwonisz. Co tam u ciebie? Jak się macie z Adamem?Kiedy do nas przyjedziecie? Stęskniłam się już za wami.
- Yyyy, no wiesz z Adamem...my nie jesteśmy już razem, nie powiedział ci?
W słuchawce zapanowało milczenie - Nie, nic nie mówił. Wiesz mamy teraz problemy rodzinne, może nie chciał mnie dodatkowo martwić.
- Właśnie dzwonie w tej sprawie. Adam mi powiedział, przykro mi.
- Ta sprawa bardzo go przytłoczyła. Nas też, nikt z nas nie podejrzewał, że Neil może mieć takie kłopoty. Jest teraz taki zagubiony i potrzebuje naszej pomocy. Adam pomógł mu finansowo, bardzo się poświęcił, no wiesz nie kupił tego domu, o którym tak marzył.
- Jakiego domu?
- O Boże, miałam ci nie mówić.
- Proszę, powiedz mi.
- Chciał kupić dla was dom, nad tym jeziorem GreenRiver. Facet sprzedaje tam piękny drewniany dom ale po tym jak Adam dał Neilowi 80 000 już nie było go na to stać. Miał nadzieje, że to będzie wasze miejsce na ziemi. Jest bardzo związany emocjonalnie z tym miejscem.
- Tak wiem, powiedz mi a ta oferta jest jeszcze aktualna?
- Chyba tak, tylko z tego co ty mówisz to wy już nie. Powiesz mi co się stało?
- Wolałbym żeby on to sam ci powiedział. A teraz będę miał do ciebie dwie prośby. Dostarcz proszę Neilowi laptopa do szpitala muszę go zobaczyć i z nim porozmawiać a druga wyślij mi na emalia ofertę kupna tego domu.
- Tommy czy ty...?
- Nie wiem Leila, muszę wiele spraw przemyśleć, poukładać sobie. Po prostu mi ją prześlij. A i nie martw się. Załatwiłem Neilowi leczenie w najlepszym ośrodku. Chce mu pomóc. Adam o tym jeszcze nie wie, więc proszę nie mów mu. Najpierw muszę pogadać z Neilem, teraz to od niego wiele zależy.
Tommy usłyszał jak kobieta płacze.
- Leila, proszę cię. Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi, wiem co mówię. Neil to silny facet wyjdzie z tego z naszą pomocą.
- Jesteś cudowny Tommy. Mimo ,że nie jesteś już z Adamem...Mam nadzieje, że to jednak się zmieni. Bardzo bym tego chciała, Adam był z tobą naprawdę szczęśliwy.
- Gdy do was przyjechałem pierwszy raz potraktowaliście mnie jak członka rodziny i to się nigdy nie zmieni, dla mnie zawsze będziecie moją rodziną.
Łzy popłynęły mu po policzkach.
- Dziękuje, synu- wyszeptała kobieta- Jutro zaniosę laptopa. Dziękuje ci za wszystko.



piątek, 20 lipca 2012

34.Osobno a jednak razem

Kochani dziękuje za wszystkie komentarze.Wasze wskazówki bardzo mi się przydają.
Agnes-codziennie zaglądam na twojego bloga a tam nic,stęskniłam się już za jakimś twoim dziełem.
Kate-uwielbiam twoje opowiadanie i dziękuje ci bardzo za info o linku
Kasia19-cieszę się,że czytasz moje opowiadanie,bardzo lubię twoje komentarze.Dzięki.




Tommy stał dłuższą chwilę pod drzwiami Adama nim zdecydował się zapukać.
-Adam,mogę wejść-zapytał po chwili,bo wokalista nie zareagował na pukanie do drzwi.
Usłyszał ciche kroki po drzwiami-Nie obraź się Tommy,ale wole być sam-rzucił czarnowłosy.
Blondyn wziął głęboki oddech i zacisnął dłoń-A ja myślę,że nie powinieneś być sam.
Basista nie otrzymał żadnej odpowiedzi.Stał jeszcze chwilę zastanawiając się co zrobić.Pomyślał  i uśmiechnął się sam do siebie.Poszedł do pokoju .Isaac z Maxem oglądali film.
-Już po rozmowie?-zapytał brunet.
-Nie chce mnie wpuścić-powiedział Tommy ze smutkiem w głosie.
-To siadaj i oglądaj z nami film,fajna komedia.
-Wybacz ale jakoś mi nie jest do śmiechu-rzucił blondyn-Potrzebuje dużą kartkę,macie może?
Max wstał i wyciągnął swój duży zeszyt do rysowania-Proszę-powiedział podając blondynowi papier.
-Dzięki.

Basista wziął markera i namalował na kartce dwie duże kropki,linię w kształcie łuku i kilka mniejszych kropeczek.Spojrzał na kartkę i się uśmiechnął.Po chwili wyszedł z pokoju i wrócił pod drzwi Adama.Wsunął kartkę pod drzwi.Usłyszał ciszy śmiech-Wejdź-powiedział wokalista.
Czarnowłosy spojrzał znów na rysunek a potem na blondyna i ponownie się uśmiechnął-No Picasso to ty nie jesteś.

Tommy uśmiechnął się-To nie miało cię zachwycić ale rozbawić i widzę,że mi się udało.Tak robiła moja mama kiedy miałem jakieś problemy,zamykałem się w pokoju i nie chciałem z nią rozmawiać.Wtedy rysowała mi taką uśmiechniętą buźkę i wsuwała pod drzwi.Zawsze mnie to rozbrajało.Pomyślałem,że i na ciebie to podziała.
-Dzięki,nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
-Od czego są...przyjaciele.Powiedz mi co się stało,coś z twoją mamą?
Uśmiech znikł z twarzy Adama.Usiadł na skraju łóżka.Ręce zaplótł na karku i wziął kilka głębokich wdechów.
-Neil jest w szpitalu-zaczął powoli mówić-Od kilku miesięcy ćpa.Parę razy został pobity,popadł w długi -80 000 .
-O Boże...-szepnął blondyn siadając obok wokalisty.
-Od kilku tygodni próbuje znaleźć dla niego miejsce w jaki dobrym ośrodku odwykowym ale większość ma komplet pacjentów.Przelałem mu pieniądze na ten dług ale to za mało,żeby mu pomóc.On musi przestać brać inaczej kiedyś się...-Adam ukrył twarz w dłoniach.Jego ramiona zadrżały.
-Tommy nie wiem co robić.To wszystko moja wina.Wciąż ranię i zawodzę ludzi,których kocham.Najpierw ty,teraz Neil.Jestem jego bratem powinienem wcześniej zauważyć,że coś się z nim dzieje.Pochłonęła mnie trasa i kariera a po drodze straciłem sens swojego życia.Po co mi to wszystko kiedy nie mam się z kim tym dzielić.

Blondyn wahał się przez chwilę ale wyciągnął rękę i objął Adama.Ten wyczuwając bliskość basisty wtulił się w niego cicho płacząc w jego ramię.Tommy głaskał go po plecach.Serce biło mu jak oszalałe.Znów miał Adama w swoich ramionach.Czuł jego ciepło,jego zapach.Zacisnął powieki.Walczył ze swoimi myślami,uczuciami i pragnieniami.Chociaż jego serce przepełniał smutek,żal i ból za to co zrobił mu ukochany nie potrafił go odtrącić w takim momencie.Był teraz taki kruchy i bezbronny.Był sam.
-Mogę ci jakoś pomóc?-spytał blondyn.
Adam podniósł głowę i spojrzał w jego brązowe oczy.Zobaczył w nich ciepło i zrozumienie,którego tak bardzo potrzebował.
-Mógłbyś mnie wysłuchać...
-Przecież słucham-odpowiedział blondyn.
-Chciałbym ci wszystko wyjaśnić...rozumiesz.Chce ci powiedzieć co się stało w Finlandii,daj mi proszę taką szansę.
Blondyn zerwał się z łóżka.Ruszył w kierunku drzwi ale zatrzymał się.Słowo Finlandia paraliżowało go.Nie chciał tego słuchać przecież wiedział co się tam stało.W tym europejskim kraju jego ukochany po prostu go zdradził.
-Masz teraz większe zmartwienia-powiedział Tommy,nie patrząc w jego stronę.
-Ale...?
Basista ponownie usiadł obok niego.Cierpienie malujące się w błękitnych oczach raniło go.Ale on sam też przechodził katusze.Nie był jeszcze gotowy na rozmowę o tym.
-Obiecuje ci,że porozmawiamy o tym ale nie dzisiaj.Obiecuje ci też ,że mimo wszystko będę przy tobie i spróbuje ci pomóc.
Adam pokiwał tylko głową a po jego twarzy znów popłynęły łzy.Tommy przyciągnął go do siebie i mocno przytulił-Będzie dobrze-wyszeptał-Nie zostawię cię samego z tym wszystkim.
Blondyn zamknął oczy i poddał się tej chwili.Chłonął zapach i bliskość Adama.Tak cudownie było znów być blisko niego.
Wokalista znalazł w jego ramionach ukojenie dla swojego smutku i bólu.Chociaż Tommy był przy nim tylko jako przyjaciel to w tym momencie był wszystkim czego potrzebował.
-Kocham cię-wyszeptał Adam,wtulając się jeszcze mocnej w drobne ciało blondyna.
-Adam proszę cię...
-Przepraszam.Po prostu kochanie ciebie jest dla mnie bardziej naturalne niż oddychanie.Nie potrafię przestać bo umrę.

Blondyn wziął kilka głębokich oddechów.Do jego oczu napłynęły łzy.Tak naprawdę cieszył się,że usłyszał te tak dawno nie wypowiadane słowa.To była najpiękniejsza melodia dla jego uszu.
-Spróbuj zasnąć-powiedział basista-Jutro będzie nowy dzień,nowe możliwości.Wszystko będzie dobrze.

Adam położył się na łóżku.Głowę wtulił w małą poduszkę.Tommy nakrył go kołdrą.Ku zaskoczeniu wokalisty położył się obok niego.Gładząc go po czarnych włosach wyszeptał-Poczekam aż zaśniesz.
-Dziękuje ci-odpowiedział wokalista i spojrzał w jego brązowe cudowne oczy.

Blondyn zgasił lampkę stojącą obok łóżka.Wpadającego do pokoju światło księżyca odbijało się od ich źrenic.Ich oddechy mieszały się.Fizycznie byli tak blisko siebie,tylko uczuciowo wciąż nie mogli odnaleźć do siebie drogi.Tommy dłonią pogładził delikatny policzek czarnowłosego.Czując kojący dotyk blondyna zasnął.

Po powrocie do pokoju Tommy sięgnął go swojej torby podróżnej.Z bocznej kieszeni wyciągnął małe metalowe pudełeczko.Dawno nie oglądał jego zawartości.Było to dla niego zbyt bolesne ale teraz wiedział,że musi rozgrzebać stare rany żeby pomóc Adamowi.Palcem wodził po metalowej pokrywie.Po kilku minutach zajrzał do środka.Oczy mu się zaszkliły.W pudełeczku było kilka okrągłych żetonów.Tommy brał je pojedynczo do ręki.Na ich wierzchu widniały różne oznaczenia 30 dni,60 dni,90 dni...1 rok,2 lata...I ten najcenniejszy,dowód jego walki,silnej woli i pełnego zwycięstwa 10 lat.Ale dla niego, niektóre uczucia i wspomnienia były tak żywe jakby to było wczoraj.Kilka łez spadło na zdjęcie które leżało na dnie.Uśmiechała się na nim rudowłosa dziewczyna,młoda i śliczna.Tommy zacisnął powieki i poczuł ukłucie w sercu.Tak bardzo nie chciał do tego wracać.Wziął do ręki leżącą obok wizytówkę.
           Terapia uzależnień
Ośrodek leczenia uzależnień"HOPE"
              Los Angeles
            (213) 5553478

Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w małą kartkę.Rano pomyślał zadzwonię rano. Spakował całą zawartość do pudełka i wcisnął do torby.Wiedział,że będzie to jeden z najtrudniejszych telefonów,który przyjdzie mu wykonać.Będzie musiał wrócić do tej bolesnej przeszłości o ,której tak bardzo chciał zapomnieć.


Wybacz mi proszę-szeptała rudowłosa dziewczyna.Jej długie kosmyki włosów opadające na policzki były zroszone łzami-Nie chciałam tego,ty uciekłeś,myślałam,że nie wrócisz...
Ale młody chłopak nie słuchał jej wyjaśnień.Nie patrzył na nią.Dla niego tego dnia przestała istnieć.Ona i tamten...
Tommy przebudził się gwałtownie.Nie sądził,że wspomnienia aż tak szybko nawiedzą go w snach.Usiadł na brzegu łóżka i przetarł twarz dłońmi.Isaac z Maxem jeszcze spali.Blondyn wziął telefon i wyszedł do łazienki.Powoli wybrał numer.
-Ośrodek leczenia uzależnień HOPE,słucham.
Tommy zacisnął powieki,coś ścisnęło mu gardło.Znał ten głos.
-Halo, słucham-powtórzył kobiecy głos.
-Dzień dobry-wydusił z siebie blondyn-Proszę mi powiedzieć czy pan Jack Camp jest jeszcze dyrektorem ośrodka.
-Tak.
-A czy mogłaby mnie pani z nim połączyć?
-A kto mówi?
-Tommy Joe Ratliff.
W słuchawce zapanowała cisza-Dzień dobry Rose.
-Boże Tommy...tyle lat.Mam nadzieje,że nie dzwonisz bo potrzebujesz naszej...
-Nie,proszę się nie martwić,dałem sobie radę.Ale mam pewną sprawę do dyrektora,jeśli mogła by mnie pani z nim połączyć...
-Już łącze,miło było cię usłyszeć.Może potem zadzwoń jeszcze raz,jestem taka ciekawa co u ciebie słychać.
-Postaram się-odpowiedział grzecznie.
Po chwili usłyszał w słuchawce melodyjkę umilającą czas oczekiwania na połączenie.
-Jack Camp,słucham.
-Dzień dobry,mówi Tommy Joe Ratliff.
-Tommy?Nie spodziewałem się,że jeszcze kiedyś cię usłyszę,ale bardzo się cieszę.Ale z doświadczenia wiem,że takie niespodziewane telefony po latach niczego dobrego nie oznaczają.Stało się coś Tommy?
-Potrzebuje pomocy,to znaczy nie ja osobiście ale mój przyjaciel.Wiem,że to głupie,że dzwonie po tylu latach tylko po to aby o coś prosić ale to dla mnie bardzo ważne.Mój przyjaciel pilnie potrzebuje leczenia,jest na granicy życia i śmierci.Teraz leży w szpitalu.Boje się,że gdy wyjdzie...
-Rozumiem cię Tommy ale u nas w kolejce czeka masa pacjentów.Nie wiem czy mogę ci pomóc.Ośrodek coraz gorzej prosperuje,wiesz kłopoty finansowe.Otworzyliśmy nawet dwa oddziały płatne ale to i tak kropla w morzu potrzeb.Potrzebujących jest masa a miejsc coraz mniej.
-A miejsce na tych prywatnych oddziałach ?Pieniądze nie grają roli.Proszę...
-Zobaczę co da się zrobić.Wiesz,że w normalnych okolicznościach bym tego nie robił.W tej branży nie ma znajomości.Ale postaram się,nic nie obiecuje.Zadzwoń do mnie jutro.Powiedz mi tylko czy ty dajesz sobie radę?
-Parę dni temu minęło równe 10 lat.To wszystko dzięki panu i ośrodkowi.Gram w zespole,właśnie jesteśmy w trasie koncertowej w Europie.Wszystko mi się układa.
-Zawsze kochałeś grać.Brakowało nam twoich występów po twoim odejściu.Szkoda ,że rozstałeś się z nami bez słowa.A potem cała reszta...
-Nie chce do tego wracać.Zadzwonię jutro.
-Dobrze.Cieszę się,że się odezwałeś.Do usłyszenia.
Tommy odłożył telefon.Serce szybko mu biło.Nie było tak źle...pomyślał.Bardziej przerażała go myśl,że kiedykolwiek mógłby wrócić w tamto miejsce,do tamtych wspomnień.Po chwili uśmiechnął się na myśl o spotkaniu jakie go dziś czekało.
-Paryż czeka-krzyknął wychodząc z łazienki.
-Wariat-powiedział Max,naciągając na głowę poduszkę.
Isaac uśmiechnął się do blondyna.Też cię cieszył na spotkanie z francuskimi przyjaciółmi.Bał się tylko jak blondyn zniesie wizytę w tym mieście.W miejscu gdzie wyznał Adamowi miłość,w miejscu gdzie wokalista złamał mu serce.

Tommy z Maxem i Isaackiem coraz lepiej czuli się w swoim towarzystwie.Siedząc na lotnisku śmiali się do bez przerwy.Blondyn próbował ukryć ogarniający go strach przed zbliżającym się lotem.Max opowiadał z zapałem o swoich motocyklowych eskapadach.Tommy z brunetem opisali mu swój wypadek.
-Ja też miałem taki wypadek.Byłem pasażerem.Ciężarówka zaczęła nagle zmieniać pas prawie nas taranując i wtedy mój chłopka też zdecydował się położyć motor.
Max dalej opowiadał ale po chwili patrząc na miny mężczyzn zrozumiał,że chyba go nie słuchają.
-Chłopak?-zapytał Isaac-Przecież jak jedliśmy kolację opowiadałeś mi o swojej dziewczynie...
Max zaczerwienił się-No tak..no bo-chłopak trochę się mieszał-jakby to ująć,próbuję życia.
-Jesteś biseksualny?-zapytał Tommy z niedowierzaniem.
-Można tak powiedzieć.Ten chłopak był jedynym z jakim próbowałem coś stworzyć,raczej bardziej wychodziło mi z dziewczynami.No i doświadczenia w łóżku też ma tylko hetero więc czy jestem biseksualny sam nie wiem.
-A chciałbyś spróbować kiedyś z facetem,jak to jest?-zapytał z zaciekawieniem Isaac.
-Może..nie wiem.Kiedyś zastanawiałem się nad tym  jak to jest.
-O to możesz pozastanawiać się z Isaackiem-zaśmiał się Tommy-On też swego czasu dociekał jak to jest.Ciekawy czy każdy normalny facet pomyślał o tym chodź raz.
-Myślą chyba tylko ci co dopuszczają do siebie taką możliwość-powiedział Max.
Isaac się zaśmiał-To w Paryżu będziesz miał dużo okazji żeby się przekonać,bo znając życie znów wylądujemy w jakimś gejowskim klubie.
Max wcale się nie uśmiechnął.Po chwili za całą powagą odpowiedział-To,że jestem młody nie znaczy,że idę do łóżka z kim popadnie,żeby tylko zaspokoić swoją ciekawość.Nie sypiam z przypadkowymi osobami.
-Ok,rozumiem,żartowałem tylko-powiedział brunet.

Tommy co chwile zerkał w stronę Adama,który siedział z resztą zespołu.Pamiętał jak przed każdym lotem mężczyzna go przytulał i zapewniał,że nie ma się czego bać a w samolocie często trzymał go za rękę.Przy nim nie bał się latać.Tęsknił za tym.Myślami wracał do wczorajszej rozmowy.Czuł,że dystans między nimi znacznie się zmniejszył,że naprawdę obaj się starają żyć ze sobą,nie będąc razem.Adam instynktownie poczuł na sobie czyjeś spojrzenie i obrócił głowę w kierunku basisty.Ich spojrzenia się spotkały.Adam uśmiechnął się ciepło i wyciągnął do niego dłoń z wyciągniętym kciukiem ,wskazując po chwili na kołujący samolot.Nawet teraz pamiętał o strachu blondyna przed lataniem.Basista też się uśmiechną a wokalista wyczytał z jego ust słowo dziękuje.

Tommy wstał i poszedł do łazienki.Odkręcił kran z zimną wodą i przemył twarz.Dłonie mu drżały.To tylko 1,5 godziny...powtarzał w swojej głowie.Latanie kosztowało go sporo nerwów.Wziął kilka głębszych oddechów,starając się opanować i wyszedł z łazienki,wpadając na Adama.
-Jak się czujesz?-zapytał czarnowłosy.
-Jak zawsze.Żołądek mi się skurczył.Dobrze,że to latanie wkrótce się skończy bo się nerwowo wykończę.
-Statystyki mówią,że latanie to najbezpieczniejszy środek transportu.
-Zawsze mi to powtarzasz-zaśmiał się blondyn.
-I nie tylko to...
-Tak wiem,nie mam się czego bać,kiedy...-Tommy spuścił głowę.
-Kiedy...jestem przy tobie.
Blondyn po chwili podniósł głowę.Miał zaszklone oczy-Przytul mnie-wyszeptał.Wczorajsza bliskość czarnowłosego rozbudziła w nim na nowo skrywane pragnienie.Poczuł potrzebę takich drobnych gestów ze strony wokalisty.Tak naprawdę czuł,że pomimo wszystko mógłby już nigdy nie opuszczać jego ramion.Był rozdarty wewnętrznie.Kiedy patrzył na wokalistę widział wspomnienia wspólnych cudownych chwil,które mieszały się z obrazami Adama z młodym Finem.Wszystkie obrazy były bardzo żywe i nawzajem się zwalczały.Miłość,którą blondyn czuł do czarnowłosego starała się wymazać z pamięci uczucie zdrady i upokorzenia a złość,rozczarowanie i poczucie beznadziejności próbowały zagłuszyć to tak silne uczucie,które wypełniało serce blondyna.

Adam nie wahając się ani przez chwilę objął go mocno ramionami.Tommy wtulił twarz w jego nagą szyję.Wokalista gładził jego blond włosy.Kiedy stracił blondyna jako partnera,teraz takie chwile miały dla niego wyjątkowe znaczenie.Dawały mu krótkie poczucie bliskości najważniejszej osoby w jego życiu.
-Dlaczego to takie trudne,Adam?Dlaczego?
-Latanie?
-Nie,bycie tak blisko ciebie ale nie bycie z tobą.
Tommy odsunął się od mężczyzny.Łzy spływały po jego policzkach.Cały zespół z dala obserwował całą sytuację.Takie chwile dawały im nadzieję,że mężczyźni pogodzą się ze sobą i wszystko wróci do normy.Wszyscy przecież wiedzieli,że wciąż się bardzo kochają i nie potrzebnie krzywdzą.

Isaac wstał i ruszył w kierunku przyjaciela.
-Ani mi się waż-powiedziała Brook,łapiąc go za nadgarstek.
-Zostaw mnie-burknął brunet.
-Adam miał jednak rację,ty go kochasz prawda?-rzekła z niedowierzaniem kobieta-a ja wierzyłam,że ty jesteś takim wspaniałym przyjacielem.
Isaac zagryzł wargę i nic nie odpowiedział.Usiadł obok Maxa i z daleka obserwował mężczyzn,którzy jeszcze dłuższą chwilę ze sobą rozmawiali.
-Ja tylko nie chce żeby on cierpiał-powiedział do makijażysty,który nie ukrywał swojego zdziwienia.
-Bo go kochasz...?
-Nie kocham go,nie wiem.Nie potrafię ci tego wytłumaczyć.Chce dla niego jak najlepiej.Jest dla mnie ważny,naprawdę.To pierwszy facet do którego czuje takie przywiązanie,rozumiesz?Bo ja sam tego nie rozumiem,jestem przecież hetero.Ostatnio nie wiem co się ze mną dzieje,jestem skołowany.A do tego jeszcze ty...-Isaac urwał zadanie zdając sobie z sprawę z tego co może pod wpływem nerwów wypalić
-Ja?Co ja?
-Nic,nie ważne.Przepraszam.Mam pretensje do ciebie a powinienem tylko do siebie.
-Może faktycznie gdybyś spróbował jak to jest z facetem,odnalazł byś odpowiedź kim jesteś i czego chcesz-zażartował Max
-Może...
-Daj sobie czas,tak jak ja.Na siłę nie próbuje określić z kim chce być.Po prostu czekam na odpowiednią osobę i nie wykluczam,że to może być jakiś fajny facet.
Isaac nic nie odpowiedział.Czuł się beznadziejnie.

-Pasażerowie lotu 164 Stuttgart-Paryż proszeni są do bramki 23c.
Wszyscy członkowie zespołu wyciągnęli bilety i paszporty .Młoda kobieta dokładnie sprawdzała dokumenty.Kiedy Adam podał jej swoje, uśmiechnęła się ciepło i zarumieniła-Miłego lotu panie Lambert -rzekła do wokalisty.Czarnowłosy kiwnął głową w geście podziękowania.














wtorek, 17 lipca 2012

33.Rozterki serca

Tommy chciał umrzeć.W tej chwili,po tym co zrobił wczoraj,czuł,że byłoby to najlepsze rozwiązanie.Zasnąć i się już nie obudzić.Nie potrafił spojrzeć na siebie w lustrze,brzydził się sobą.Miał wciąż przed oczami widok skulonego i zapłakanego Adama.Wstał z łóżka i wyciągnął z barku zaczętą butelkę whisky.
-O nie mój drogi-krzyknął Isaac.Po chwili zabrał mu trunek.-Dosyć tego,rozumiesz,dosyć.Ja już nie mam siły walczyć z tobą i za ciebie.Albo idź i z nim porozmawiaj albo pogódź się z waszym rozstaniem,o którym z resztą sam zdecydowałeś albo do niego wróć.Zrób coś do cholery bo ja zwariuje przez ciebie.Nie zniosę już ani jednej twojej łzy,ani jednego jęku cierpienia.Mam dość a po wczorajszym zaczynam mieć wątpliwości kto jest większym sukinsynem on czy ty.
Isaacowi puściły nerwy.Max zerwał się obudzony jego krzykiem.
-Oszaleje przez was-burknął naciągając poduszkę na głowę.

Tommy stał i milczał.Isaac jeszcze nigdy na niego tak nie patrzył.W jego oczach malowała się złość,chłód ale i zrezygnowanie.Naprawdę był już tym wszystkim zmęczony.Blondyn podszedł do niego blisko ale brunet cofnął się o kilka kroków.
-Wiem,że cierpisz-zniżył ton głosu perkusista-ale ja już nie chce cierpieć razem z tobą.Więc albo zrób krok w przód i dotrzymaj słowa,traktuj go jak przyjaciela i zachowuj się normalnie albo zaszyj się w tym pokoju ze swoim bólem sam.
-Przepraszam-powiedział blondyn i wybiegł z pokoju.
-Tommy,stój,ja...boże, już nie wiem co robić-szepnął już sam do siebie .

Usiadł na fotelu.Oparł łokcie na kolanach a twarz ukrył w dłoniach.Był już zmęczony.Potrzebował dać upust swoim emocjom.Zaczął płakać zapominając,że nie jest sam w pokoju.Ogarnięty uczuciem bezradności i bez celowości swoim starań względem blondyna po prostu pozwolił by łzy spływały po jego policzkach.Zwieszony między miłością a przyjaźnią cierpiał.Max leżał i patrzył na cierpiącego mężczyznę.Nie wiedział jak się zachować.Miał wrażenie,że nigdy nie odnajdzie się w tym zespole gdzie panują tak skomplikowane relacje.Początkowo chciał udawać,że śpi i pozostać obojętny na smutek bruneta ale coś wewnątrz niego pchało go w jego stronę.Początkowo chciał udawać,że dalej śpi i pozostać obojętny na smutek bruneta ale coś wewnątrz niego pchało go w jego stronę.
Wstał i wcisnął się między jego uda,obejmując go ramionami.Isaac oparł głowę na jego ramieniu.Nie protestował.Milczeli.Ciszę przerywało tylko ciche łkanie starszego z mężczyzn-Przepraszam, rozkleiłem się-wyszeptał brunet-głupio mi.



Podniósł głowę i spojrzał w oczy Maxa.Kojąca zieleń znów wkradła się do jego umysłu.Chodź sytuacja zdawał się być dosyć niezręczna żaden z mężczyzn nie chciał jej przerwać.
-Każdy z nas ma prawo do chwili słabości,to naturalne-powiedział uśmiechając się ze zrozumieniem w oczach  Max.Isaac odwzajemnił ten gest.Po chwili jego telefon zawibrował.Brunet odczytał wiadomość i delikatnie zacisnął usta Przepraszam cię-Tommy.

Blondyn wyszedł z hotelu.Potrzebował chwili samotności.Chodził po zaśnieżonych ulicach Stuttgartu bez celu.Próbował wszystko sobie poukładać.Nie chciał tak dłużej żyć.Unikanie Adama było daremne,przecież tak naprawdę on zawsze przy nim jest,w jego sercu.Musiał naprawić swój błąd,przeprosić go.Był zły na siebie,że tak się zachował,że pozwolił by alkohol dyktował mu co ma robić.Był rozdarty.Kochał Adama,chciał z nim być ale nie mógł,nie po tym wszystkim.Ale wiedział jedno,że nie może bez niego też żyć.Teraz to od niego wiele zależało.Postanowił zrobić pierwszy krok ...


Tommy stał pod drzwiami Adama.Serce biło mu jak oszalałe.W głowie czuł pustkę,szukał odpowiednich słów do rozmowy z wokalistą.Zacisnął powieki i przełkną ślinę.Gorzej już być nie może...pomyślał i zapukał do drzwi,w których po chwili stanął czarnowłosy.Adam cofnął się o krok i spiął mięśnie.Jego oczy zdradzały strach i obawę.Po wczorajszym nie wiedział czego się spodziewać po blondynie.
-Możemy porozmawiać?-zapytał niepewnie basista.
Adam spuścił głowę i chwilę się wahał,po czy otworzył szerzej drzwi i wskazując ręką w stronę pokoju zaprosił go do środka.Wciąż zachowywał bezpieczny dystans między nimi.
-Adam,ja...-słowa z trudem przechodziły przez gardło blondyna-przepraszam cię za wczoraj.Za dużo wypiłem i straciłem kontrolę nad sobą.Przepraszam cię bardzo.To wszystko między nami...no wiesz...ja już nie mam siły tak żyć.To mnie wykańcza.Pogubiłem się w tym wszystkim.Jestem zły na siebie ,na ciebie... Adam,słuchasz mnie?
Lambert milczał.Nie patrzył na blondyna.Jego wzrok był tępo skierowany w podłogę.Chłód i obojętność bijące od wokalisty raniły blondyna.Stał skołowany na środku pokoju czekając na chodźby najmniejszą reakcję ze strony czarnowłosego.
-Tommy,powiedz mi tak szczerze-zaczął mówić wokalista-naprawdę uważasz,że potrafimy znów być przyjaciółmi?
-Nigdy nie przestaliśmy nimi być-szepnął basista.
-Odpowiedź mi tylko na jedno pytanie...Czy kiedyś dasz nam jeszcze szansę na bycie razem?
-Nie wiem,boje się...zrozum mnie.Ale wiem,że chce byś był w moim życiu..Więc proszę cię,zacznijmy wszystko od początku.I wybacz mi to wczorajsze zachowanie.
-Dobrze -odpowiedział Adam-a więc wszystko od początku.
Podszedł do Tommy'ego i wyciągnął do niego dłoń ,którą po chwili blondyn uściskał.Niby zwyczajny gest ale obaj poczuli jak dreszcze przechodzą przez ich ciała.Przez chwilę znów czuli ciepło swych dłoni.
-Spotkamy się na basenie?-zapytał blondyn.
-Jakim basenie?
-Monte chce żebyśmy jako zespół trochę spędzili czasu razem i zaplanował spotkanie na hotelowym basenie.
-W takim razie do zobaczenia-rzucił Adam,delikatnie się uśmiechając.
Tommy ledwo dał radę zamknąć za sobą drzwi.Oparł się o ścianę,po której po chwili zsunął się siadając na podłogę.Łzy znów otuliły jego twarz.Przyjaciel...mój przyjaciel...Chodź bardzo cenił przyjaźń wokalisty to w sercu czuł,że to tylko namiastka,tego żarliwego uczucia jakie ich połączyło-prawdziwej miłości.
I tak po dwóch stronach jednej ściany obaj mężczyźni cierpieli.Będąc tak blisko siebie dzieliła już ogromna przepaść niedomówień,fałszywych wyobrażeń,nie wypowiedzianych słów.

Adam powoli się szykował do wyjścia na basen.Nie spieszył się z tym.Perspektywa paradowania w samych bokserkach nie napawała go radością.Nie przepadał za swoim ciałem.Fakt,odkąd był nastolatkiem bardzo się zmienił.Schudł,przefarbował włosy,stając się bardzo przystojnym mężczyzną,dodatkowo podkreślającym swoją urodę makijażem i idealnie dobranym strojem.Bez tego jego pewność siebie trochę malała.Nie mógł pozbyć się tylko tysięcy piegów pokrywających jego ciało.Nie cierpiał ich.
...Kocham każdego twoje piega na twoim ciele.Są częścią ciebie a wszystko co tworzy ciebie kocham bezgranicznie...Uśmiechnął się wspominając słowa blondyna,wyszeptane w jedną ze wspólnych nocy.Teraz nie miał kto kochać jego piegów,soczystych ust ani błękitnych oczu.Od początku...pomyślał...zdobędę cię od początku...Ta kiełkująca w jego głowie myśl,tak żywa i silna,pozwalała mu chodź częściowo pogodzić się z układam na jaki poszedł z Tommym-na przyjaźń.Wziął telefon i spojrzał w brązowe oczy widniejącego na tapecie basisty..Tylko nie buduj wokół siebie muru,proszę...boję się,że drugi raz się przez niego nie przebije...szepnął,przeciągając palcem po małym ekranie.
Założył hotelowy szlafrok,wziął ręcznik i ruszył w kierunku windy.Wjeżdżając na górę czuł szybsze bicie serca ,które zdradzało jego zdenerwowanie przed spotkaniem z "nowym"przyjacielem.

Basen znajdował się na hotelowym dachu.Był cały oszklony.Woda delikatnie parowała kontrastując z leżącym na szklanym dachu śniegiem.Widok zapierał dech w piersiach,powodując też lekkie uczucie dyskomfortu spowodowane tą nieograniczoną przestrzenią i wysokością.

Tommy'ego jeszcze nie było.W wodzie szalał Isaac z Maxem i tancerzami,którzy nawet nie zwrócili uwagi na wchodzącego Adama.Monte leżał na leżaku.Światło imitujące promienie słoneczne dawało przyjemne uczucie ciepła.Czarnowłosy usiał obok.
-A gdzie Brook?-zapytał wokalista.
-Mówiła,że kiepsko się czuje i została w pokoju,ale wydaje mi się,że doskwiera jej tęsknota za tym jej facetem...
-Markiem?
-Tak,dzwonią do siebie codziennie i rozmawiają godzinami jak zakochane nastolatki-zaśmiał się Monte.
-Rzadkość-rzucił Adama zamyślając się na chwilę.

Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł Tommy.Jego drobne,jasne ciało kontrastowało z czarnymi,luźnymi szortami.Był bez makijażu.Adam lubił go takiego,bez tych wszystkich zbędnych kosmetyków.Tylko wtedy mógł czuć prawdziwy smak jego ust,czuć naturalny zapach jego skóry.Kochał ten zapach,kochał go całego.Cicho westchnął przywołując w pamięci delikatność jego skóry,którą zdobiły liczne tatuaże.Można było z nich wyczytać czym fascynował się basista.Kolejne postacie z horrorów tworzyły  krwawą i przerażającą mozaikę na jego ręce.Oddał też hołd swojemu ulubionemu aktorowi i zespołowi Depeche Mode tatuażem przypominającym róże z okładki ich ostatniej płyty.Adam w głębi serce marzył,żeby wśród tych licznych tatuaży gdzieś znalazło się miejsce na jego imię lub chodźby inicjały.
O nie...pomyślał czując jak jego ciało reaguje na widok blondyna.Tommy czuł na sobie jego wzrok,uśmiechnął się do niego i wskoczył do wody.Jego mokre ciało jeszcze bardziej pobudzało wyobraźnię i ciało czarnowłosego,które wbrew jego woli zdradzało oznaki pożądania basisty.

-Adam,dzwoni twoja mama-krzyknęła Brook wbiegając na basen.Wokalista wziął od niej telefon.
-Mamo?Mamo spokojnie co się stało?-rzekł idąc w stronę wyjścia.Tommy zauważył,ze nim zdążył do niego dojść otarł z twarzy kilka łez.

-Brook zaczekaj-krzyknął blondyn do wychodzącej kobiety-Co się stało?
-Przykro mi nie mogę ci powiedzieć,to sprawy osobiste Adama.
-Ale może mógłbym pomóc?
-Nie ,nie możesz,z resztą jak chcesz wiedzieć sam zapytaj go. Aaaa zapomniałam wy ze sobą nie rozmawiacie-powiedziała kpiącą.
-O co ci chodzi?-krzyknął basista z pretensją w głosie.
-Po prostu nie mogę patrzeć jak cierpicie.Nie mogę uwierzyć,że tak bez mrugnięcia oka skreśliłeś go ze swojego życia.Gdybyś tylko dał mu szansę to wyjaśnić,to by tak wiele mogło zmienić-jej głos zdradzał zdenerwowanie.
-To nasza sprawa,rozumiesz?
-Wiem,ale czuje się winna...-kobieta spuściła głowę i zacisnęła powieki.
-Nie rozumiem-powiedział blondyn,spuszczając z tonu.
-Zrozumiałbyś gdybyś z nim porozmawiał.
-Boję się-wyszeptał cicho-boję się tego co mi powie.Ty nie wiesz jak ja się czuje.Zranił mnie.Nie,nie to złe określenie.On zadał mi śmiertelny cios prosto w serce.
Tommy oparł się dłońmi o ścianę patrząc w nią tępo.Kilka łez spłynęło po jego policzkach.Kobieta podeszła do niego i oplotła go od tyłu dłońmi w pasie.Oparła głowę na jego ramieniu.
-Zaufaj mi i nie bój się...on cię potrzebuje.Ma problemy a ja nie potrafię mu pomóc,nie potrafię mu zastąpić ciebie.
-Rozmawiałem z nim dzisiaj.Fakt nie o tym co się stało ale o tym,że jest dla mnie ważny i ,że chce byśmy wciąż się przyjaźnili,jak kiedyś.
-To czas byś pokazał ,że twoje obietnice nie są gołosłowne.Bądź dla niego teraz przyjacielem,po prostu przy nim bądź.
Tommy odwrócił się i wtulił w kobietę.Ta pogłaskała jego jasne pasma włosów.
-Wszystko się ułoży-szepnęła mu do ucha.

Tommy wrócił na basen.Bił się z myślami.Czuł się zagubiony ale jednego był pewien-musi porozmawiać z Adamem o jego problemach.Usiał na brzegu basenu i patrzył na dwóch mężczyzn szalejących w wodzie.Max z Isaaciem nie dostrzegali nic po za sobą.Każdy najmniejszy kontakt fizyczny,dotyk,otarcie o o mokre ciało makijażysty wywoływało szybsze bicie serca  perkusisty.Nie rozumiał dlaczego w taki sposób reaguje na młodszego mężczyznę.Dlaczego jego uśmiech go cieszy,zieleń oczu onieśmiela a dotyk dziwnie podnieca.Czasem miał wrażenie,że on też nie jest Maxowi całkowicie.Chociaż basen miał 100 m2 oni tkwili razem na 2 m2.Nie za blisko by nie czuć się niezręcznie,nie za daleko by stracić poczucie swojej obecności.

Po chwili brunet ujrzał smutny wyraz twarzy Tommy'ego.Jego smutek go ranił.Podpłynął do niego.
-Coś się stało?Tommy?-Ale blondyn nie zareagował.Machał w wodzie nogami jakby szuka w niej odpowiedzi.Słowa Brook zasiały wątpliwości w jego sercu.Zaczął się zastanawiać czy na pewno dobrze rozegrał całą tą sytuację z Adamem.

Isaac podciągnął się na rękach na brzegu basenu i usiadł obok niego.
-Hej,Tommy,co jest?
-Adam ma jakieś poważne kłopoty,martwię się o niego.
-To chyba nie jest już twoja sprawa,prawda?
Blondyn westchnął-Widzisz,już sam nie wiem,czy nie chce żeby on był moją sprawą.Isaac powiedz mi jak przyjaciel,dobrze zrobiłem?
-Najlepiej jak mogłeś-rzekł,obejmując go ramieniem.

Tommy spojrzał na niego,w jego brązowe oczy.Wiele razy próbował z nich przeczytać myśli przyjaciela.
-Gdybym zrobił źle powiedziałbyś mi,prawda?
-Tak.
-Ufam ci-szepnął Tommy,opierając się o ramie przyjaciela.Ten dłonią głaskał go po plecach-Chce dla ciebie jak najlepiej-powiedział brunet.
-Tylko ,że ja sam nie wiem co jest dla mnie najlepsze...
-Ale ja wiem i na pewno nie jest o Adam.Zrozum to.
-Mogę cię o coś spytać,Isaac?
-Jasne.
-Zastanawiałeś się dlaczego wtedy na sali koncertowej Adam poprosił cię byś nie odbierał mu mnie?No i twoja reakcja...
-Nie wiem Tommy,może bał się,że zastąpię go w twoim życiu,jako przyjaciel oczywiście.
Blondyn milczał.Wciąż wpatrywał się w ciepły brąz jego oczu.
-Wtedy nie mogłem zachować się inaczej.Potraktował się jak przedmiot,który albo ktoś ma albo ktoś inny może sobie tak po prostu wziąć,jakbyś nie miał swojego zdania,swoich uczuć.Zresztą nie mogę mu odebrać tego co do niego już nie należy-dodał brunet,odgarniając mokre włosy z jego policzka.
Blondyn spuścił głowę i wziął kilka głębszych oddechów-Ale ja nie chce należeć do nikogo innego-szepnął a jego oczy zaszły łzami.
Siedzieli dłuższą chwilę w milczeniu zapatrzeni w taflę wody.Brunet wciąż czule go tulił.
-Chodź popływamy-powiedział Isaac i wskoczył do wody.Po chwili od ścian odbij się echem jego krzyk.
-Aaaa skurcz,Tommy pomóż mi wyjść,auuuaa jak boli.
Blondyn pociągnął go za  ręce i  wyciągnął z wody.Isaac złapał się za wewnętrzną stronę uda,próbując rozmasować mięsień-Boże jak to boli.
-Daj pomogę ci-powiedział Max klękając miedzy nogami Isaaca-Połóż się na plecach  a nogę trochę wyżej na moim ramieniu.Rozmasuje ci to.
Młodszy mężczyzna zaczął delikatnie ugniatać udo bruneta.Ten zaciskał powieki z bólu.Max uciskał palcami główny mięsień udowy od kolana w kierunku pachwiny.Masując Isaaca kilka razy palcami zahaczył o brzeg jego bokserek,wyczuwając jak ciało perkusisty pokrywa się gęsią skórką od jego dotyku.Uśmiechnął się sam do siebie.Po chwili Isaac wypuścił wstrzymywane w płucach powietrze.Ból ustąpił.
-Dziękuje-rzekł do klękającego blondyna.
-Od tego są masażyści-uśmiechnął się ciepło Max.

Przebrali się i ruszyli w stronę hotelowego pokoju.Mijając pokój Adama, Tommy zatrzymał się-Muszę z nim porozmawiać-rzekł patrząc na Isaaca.Ten pokiwał głową z niedowierzaniem-Daj spokój ,proszę cię.
-Muszę-usłyszał w odpowiedzi-chce tego.
Mężczyźni poszli dalej.Kiedy szli hotelowym korytarzem Max delikatnie palcem przejechał brunetowi po przedramieniu-Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu.Nie martw się,on jest dorosły-szepnął.Isaac tylko głośno westchnął.