wtorek, 17 lipca 2012

33.Rozterki serca

Tommy chciał umrzeć.W tej chwili,po tym co zrobił wczoraj,czuł,że byłoby to najlepsze rozwiązanie.Zasnąć i się już nie obudzić.Nie potrafił spojrzeć na siebie w lustrze,brzydził się sobą.Miał wciąż przed oczami widok skulonego i zapłakanego Adama.Wstał z łóżka i wyciągnął z barku zaczętą butelkę whisky.
-O nie mój drogi-krzyknął Isaac.Po chwili zabrał mu trunek.-Dosyć tego,rozumiesz,dosyć.Ja już nie mam siły walczyć z tobą i za ciebie.Albo idź i z nim porozmawiaj albo pogódź się z waszym rozstaniem,o którym z resztą sam zdecydowałeś albo do niego wróć.Zrób coś do cholery bo ja zwariuje przez ciebie.Nie zniosę już ani jednej twojej łzy,ani jednego jęku cierpienia.Mam dość a po wczorajszym zaczynam mieć wątpliwości kto jest większym sukinsynem on czy ty.
Isaacowi puściły nerwy.Max zerwał się obudzony jego krzykiem.
-Oszaleje przez was-burknął naciągając poduszkę na głowę.

Tommy stał i milczał.Isaac jeszcze nigdy na niego tak nie patrzył.W jego oczach malowała się złość,chłód ale i zrezygnowanie.Naprawdę był już tym wszystkim zmęczony.Blondyn podszedł do niego blisko ale brunet cofnął się o kilka kroków.
-Wiem,że cierpisz-zniżył ton głosu perkusista-ale ja już nie chce cierpieć razem z tobą.Więc albo zrób krok w przód i dotrzymaj słowa,traktuj go jak przyjaciela i zachowuj się normalnie albo zaszyj się w tym pokoju ze swoim bólem sam.
-Przepraszam-powiedział blondyn i wybiegł z pokoju.
-Tommy,stój,ja...boże, już nie wiem co robić-szepnął już sam do siebie .

Usiadł na fotelu.Oparł łokcie na kolanach a twarz ukrył w dłoniach.Był już zmęczony.Potrzebował dać upust swoim emocjom.Zaczął płakać zapominając,że nie jest sam w pokoju.Ogarnięty uczuciem bezradności i bez celowości swoim starań względem blondyna po prostu pozwolił by łzy spływały po jego policzkach.Zwieszony między miłością a przyjaźnią cierpiał.Max leżał i patrzył na cierpiącego mężczyznę.Nie wiedział jak się zachować.Miał wrażenie,że nigdy nie odnajdzie się w tym zespole gdzie panują tak skomplikowane relacje.Początkowo chciał udawać,że śpi i pozostać obojętny na smutek bruneta ale coś wewnątrz niego pchało go w jego stronę.Początkowo chciał udawać,że dalej śpi i pozostać obojętny na smutek bruneta ale coś wewnątrz niego pchało go w jego stronę.
Wstał i wcisnął się między jego uda,obejmując go ramionami.Isaac oparł głowę na jego ramieniu.Nie protestował.Milczeli.Ciszę przerywało tylko ciche łkanie starszego z mężczyzn-Przepraszam, rozkleiłem się-wyszeptał brunet-głupio mi.



Podniósł głowę i spojrzał w oczy Maxa.Kojąca zieleń znów wkradła się do jego umysłu.Chodź sytuacja zdawał się być dosyć niezręczna żaden z mężczyzn nie chciał jej przerwać.
-Każdy z nas ma prawo do chwili słabości,to naturalne-powiedział uśmiechając się ze zrozumieniem w oczach  Max.Isaac odwzajemnił ten gest.Po chwili jego telefon zawibrował.Brunet odczytał wiadomość i delikatnie zacisnął usta Przepraszam cię-Tommy.

Blondyn wyszedł z hotelu.Potrzebował chwili samotności.Chodził po zaśnieżonych ulicach Stuttgartu bez celu.Próbował wszystko sobie poukładać.Nie chciał tak dłużej żyć.Unikanie Adama było daremne,przecież tak naprawdę on zawsze przy nim jest,w jego sercu.Musiał naprawić swój błąd,przeprosić go.Był zły na siebie,że tak się zachował,że pozwolił by alkohol dyktował mu co ma robić.Był rozdarty.Kochał Adama,chciał z nim być ale nie mógł,nie po tym wszystkim.Ale wiedział jedno,że nie może bez niego też żyć.Teraz to od niego wiele zależało.Postanowił zrobić pierwszy krok ...


Tommy stał pod drzwiami Adama.Serce biło mu jak oszalałe.W głowie czuł pustkę,szukał odpowiednich słów do rozmowy z wokalistą.Zacisnął powieki i przełkną ślinę.Gorzej już być nie może...pomyślał i zapukał do drzwi,w których po chwili stanął czarnowłosy.Adam cofnął się o krok i spiął mięśnie.Jego oczy zdradzały strach i obawę.Po wczorajszym nie wiedział czego się spodziewać po blondynie.
-Możemy porozmawiać?-zapytał niepewnie basista.
Adam spuścił głowę i chwilę się wahał,po czy otworzył szerzej drzwi i wskazując ręką w stronę pokoju zaprosił go do środka.Wciąż zachowywał bezpieczny dystans między nimi.
-Adam,ja...-słowa z trudem przechodziły przez gardło blondyna-przepraszam cię za wczoraj.Za dużo wypiłem i straciłem kontrolę nad sobą.Przepraszam cię bardzo.To wszystko między nami...no wiesz...ja już nie mam siły tak żyć.To mnie wykańcza.Pogubiłem się w tym wszystkim.Jestem zły na siebie ,na ciebie... Adam,słuchasz mnie?
Lambert milczał.Nie patrzył na blondyna.Jego wzrok był tępo skierowany w podłogę.Chłód i obojętność bijące od wokalisty raniły blondyna.Stał skołowany na środku pokoju czekając na chodźby najmniejszą reakcję ze strony czarnowłosego.
-Tommy,powiedz mi tak szczerze-zaczął mówić wokalista-naprawdę uważasz,że potrafimy znów być przyjaciółmi?
-Nigdy nie przestaliśmy nimi być-szepnął basista.
-Odpowiedź mi tylko na jedno pytanie...Czy kiedyś dasz nam jeszcze szansę na bycie razem?
-Nie wiem,boje się...zrozum mnie.Ale wiem,że chce byś był w moim życiu..Więc proszę cię,zacznijmy wszystko od początku.I wybacz mi to wczorajsze zachowanie.
-Dobrze -odpowiedział Adam-a więc wszystko od początku.
Podszedł do Tommy'ego i wyciągnął do niego dłoń ,którą po chwili blondyn uściskał.Niby zwyczajny gest ale obaj poczuli jak dreszcze przechodzą przez ich ciała.Przez chwilę znów czuli ciepło swych dłoni.
-Spotkamy się na basenie?-zapytał blondyn.
-Jakim basenie?
-Monte chce żebyśmy jako zespół trochę spędzili czasu razem i zaplanował spotkanie na hotelowym basenie.
-W takim razie do zobaczenia-rzucił Adam,delikatnie się uśmiechając.
Tommy ledwo dał radę zamknąć za sobą drzwi.Oparł się o ścianę,po której po chwili zsunął się siadając na podłogę.Łzy znów otuliły jego twarz.Przyjaciel...mój przyjaciel...Chodź bardzo cenił przyjaźń wokalisty to w sercu czuł,że to tylko namiastka,tego żarliwego uczucia jakie ich połączyło-prawdziwej miłości.
I tak po dwóch stronach jednej ściany obaj mężczyźni cierpieli.Będąc tak blisko siebie dzieliła już ogromna przepaść niedomówień,fałszywych wyobrażeń,nie wypowiedzianych słów.

Adam powoli się szykował do wyjścia na basen.Nie spieszył się z tym.Perspektywa paradowania w samych bokserkach nie napawała go radością.Nie przepadał za swoim ciałem.Fakt,odkąd był nastolatkiem bardzo się zmienił.Schudł,przefarbował włosy,stając się bardzo przystojnym mężczyzną,dodatkowo podkreślającym swoją urodę makijażem i idealnie dobranym strojem.Bez tego jego pewność siebie trochę malała.Nie mógł pozbyć się tylko tysięcy piegów pokrywających jego ciało.Nie cierpiał ich.
...Kocham każdego twoje piega na twoim ciele.Są częścią ciebie a wszystko co tworzy ciebie kocham bezgranicznie...Uśmiechnął się wspominając słowa blondyna,wyszeptane w jedną ze wspólnych nocy.Teraz nie miał kto kochać jego piegów,soczystych ust ani błękitnych oczu.Od początku...pomyślał...zdobędę cię od początku...Ta kiełkująca w jego głowie myśl,tak żywa i silna,pozwalała mu chodź częściowo pogodzić się z układam na jaki poszedł z Tommym-na przyjaźń.Wziął telefon i spojrzał w brązowe oczy widniejącego na tapecie basisty..Tylko nie buduj wokół siebie muru,proszę...boję się,że drugi raz się przez niego nie przebije...szepnął,przeciągając palcem po małym ekranie.
Założył hotelowy szlafrok,wziął ręcznik i ruszył w kierunku windy.Wjeżdżając na górę czuł szybsze bicie serca ,które zdradzało jego zdenerwowanie przed spotkaniem z "nowym"przyjacielem.

Basen znajdował się na hotelowym dachu.Był cały oszklony.Woda delikatnie parowała kontrastując z leżącym na szklanym dachu śniegiem.Widok zapierał dech w piersiach,powodując też lekkie uczucie dyskomfortu spowodowane tą nieograniczoną przestrzenią i wysokością.

Tommy'ego jeszcze nie było.W wodzie szalał Isaac z Maxem i tancerzami,którzy nawet nie zwrócili uwagi na wchodzącego Adama.Monte leżał na leżaku.Światło imitujące promienie słoneczne dawało przyjemne uczucie ciepła.Czarnowłosy usiał obok.
-A gdzie Brook?-zapytał wokalista.
-Mówiła,że kiepsko się czuje i została w pokoju,ale wydaje mi się,że doskwiera jej tęsknota za tym jej facetem...
-Markiem?
-Tak,dzwonią do siebie codziennie i rozmawiają godzinami jak zakochane nastolatki-zaśmiał się Monte.
-Rzadkość-rzucił Adama zamyślając się na chwilę.

Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł Tommy.Jego drobne,jasne ciało kontrastowało z czarnymi,luźnymi szortami.Był bez makijażu.Adam lubił go takiego,bez tych wszystkich zbędnych kosmetyków.Tylko wtedy mógł czuć prawdziwy smak jego ust,czuć naturalny zapach jego skóry.Kochał ten zapach,kochał go całego.Cicho westchnął przywołując w pamięci delikatność jego skóry,którą zdobiły liczne tatuaże.Można było z nich wyczytać czym fascynował się basista.Kolejne postacie z horrorów tworzyły  krwawą i przerażającą mozaikę na jego ręce.Oddał też hołd swojemu ulubionemu aktorowi i zespołowi Depeche Mode tatuażem przypominającym róże z okładki ich ostatniej płyty.Adam w głębi serce marzył,żeby wśród tych licznych tatuaży gdzieś znalazło się miejsce na jego imię lub chodźby inicjały.
O nie...pomyślał czując jak jego ciało reaguje na widok blondyna.Tommy czuł na sobie jego wzrok,uśmiechnął się do niego i wskoczył do wody.Jego mokre ciało jeszcze bardziej pobudzało wyobraźnię i ciało czarnowłosego,które wbrew jego woli zdradzało oznaki pożądania basisty.

-Adam,dzwoni twoja mama-krzyknęła Brook wbiegając na basen.Wokalista wziął od niej telefon.
-Mamo?Mamo spokojnie co się stało?-rzekł idąc w stronę wyjścia.Tommy zauważył,ze nim zdążył do niego dojść otarł z twarzy kilka łez.

-Brook zaczekaj-krzyknął blondyn do wychodzącej kobiety-Co się stało?
-Przykro mi nie mogę ci powiedzieć,to sprawy osobiste Adama.
-Ale może mógłbym pomóc?
-Nie ,nie możesz,z resztą jak chcesz wiedzieć sam zapytaj go. Aaaa zapomniałam wy ze sobą nie rozmawiacie-powiedziała kpiącą.
-O co ci chodzi?-krzyknął basista z pretensją w głosie.
-Po prostu nie mogę patrzeć jak cierpicie.Nie mogę uwierzyć,że tak bez mrugnięcia oka skreśliłeś go ze swojego życia.Gdybyś tylko dał mu szansę to wyjaśnić,to by tak wiele mogło zmienić-jej głos zdradzał zdenerwowanie.
-To nasza sprawa,rozumiesz?
-Wiem,ale czuje się winna...-kobieta spuściła głowę i zacisnęła powieki.
-Nie rozumiem-powiedział blondyn,spuszczając z tonu.
-Zrozumiałbyś gdybyś z nim porozmawiał.
-Boję się-wyszeptał cicho-boję się tego co mi powie.Ty nie wiesz jak ja się czuje.Zranił mnie.Nie,nie to złe określenie.On zadał mi śmiertelny cios prosto w serce.
Tommy oparł się dłońmi o ścianę patrząc w nią tępo.Kilka łez spłynęło po jego policzkach.Kobieta podeszła do niego i oplotła go od tyłu dłońmi w pasie.Oparła głowę na jego ramieniu.
-Zaufaj mi i nie bój się...on cię potrzebuje.Ma problemy a ja nie potrafię mu pomóc,nie potrafię mu zastąpić ciebie.
-Rozmawiałem z nim dzisiaj.Fakt nie o tym co się stało ale o tym,że jest dla mnie ważny i ,że chce byśmy wciąż się przyjaźnili,jak kiedyś.
-To czas byś pokazał ,że twoje obietnice nie są gołosłowne.Bądź dla niego teraz przyjacielem,po prostu przy nim bądź.
Tommy odwrócił się i wtulił w kobietę.Ta pogłaskała jego jasne pasma włosów.
-Wszystko się ułoży-szepnęła mu do ucha.

Tommy wrócił na basen.Bił się z myślami.Czuł się zagubiony ale jednego był pewien-musi porozmawiać z Adamem o jego problemach.Usiał na brzegu basenu i patrzył na dwóch mężczyzn szalejących w wodzie.Max z Isaaciem nie dostrzegali nic po za sobą.Każdy najmniejszy kontakt fizyczny,dotyk,otarcie o o mokre ciało makijażysty wywoływało szybsze bicie serca  perkusisty.Nie rozumiał dlaczego w taki sposób reaguje na młodszego mężczyznę.Dlaczego jego uśmiech go cieszy,zieleń oczu onieśmiela a dotyk dziwnie podnieca.Czasem miał wrażenie,że on też nie jest Maxowi całkowicie.Chociaż basen miał 100 m2 oni tkwili razem na 2 m2.Nie za blisko by nie czuć się niezręcznie,nie za daleko by stracić poczucie swojej obecności.

Po chwili brunet ujrzał smutny wyraz twarzy Tommy'ego.Jego smutek go ranił.Podpłynął do niego.
-Coś się stało?Tommy?-Ale blondyn nie zareagował.Machał w wodzie nogami jakby szuka w niej odpowiedzi.Słowa Brook zasiały wątpliwości w jego sercu.Zaczął się zastanawiać czy na pewno dobrze rozegrał całą tą sytuację z Adamem.

Isaac podciągnął się na rękach na brzegu basenu i usiadł obok niego.
-Hej,Tommy,co jest?
-Adam ma jakieś poważne kłopoty,martwię się o niego.
-To chyba nie jest już twoja sprawa,prawda?
Blondyn westchnął-Widzisz,już sam nie wiem,czy nie chce żeby on był moją sprawą.Isaac powiedz mi jak przyjaciel,dobrze zrobiłem?
-Najlepiej jak mogłeś-rzekł,obejmując go ramieniem.

Tommy spojrzał na niego,w jego brązowe oczy.Wiele razy próbował z nich przeczytać myśli przyjaciela.
-Gdybym zrobił źle powiedziałbyś mi,prawda?
-Tak.
-Ufam ci-szepnął Tommy,opierając się o ramie przyjaciela.Ten dłonią głaskał go po plecach-Chce dla ciebie jak najlepiej-powiedział brunet.
-Tylko ,że ja sam nie wiem co jest dla mnie najlepsze...
-Ale ja wiem i na pewno nie jest o Adam.Zrozum to.
-Mogę cię o coś spytać,Isaac?
-Jasne.
-Zastanawiałeś się dlaczego wtedy na sali koncertowej Adam poprosił cię byś nie odbierał mu mnie?No i twoja reakcja...
-Nie wiem Tommy,może bał się,że zastąpię go w twoim życiu,jako przyjaciel oczywiście.
Blondyn milczał.Wciąż wpatrywał się w ciepły brąz jego oczu.
-Wtedy nie mogłem zachować się inaczej.Potraktował się jak przedmiot,który albo ktoś ma albo ktoś inny może sobie tak po prostu wziąć,jakbyś nie miał swojego zdania,swoich uczuć.Zresztą nie mogę mu odebrać tego co do niego już nie należy-dodał brunet,odgarniając mokre włosy z jego policzka.
Blondyn spuścił głowę i wziął kilka głębszych oddechów-Ale ja nie chce należeć do nikogo innego-szepnął a jego oczy zaszły łzami.
Siedzieli dłuższą chwilę w milczeniu zapatrzeni w taflę wody.Brunet wciąż czule go tulił.
-Chodź popływamy-powiedział Isaac i wskoczył do wody.Po chwili od ścian odbij się echem jego krzyk.
-Aaaa skurcz,Tommy pomóż mi wyjść,auuuaa jak boli.
Blondyn pociągnął go za  ręce i  wyciągnął z wody.Isaac złapał się za wewnętrzną stronę uda,próbując rozmasować mięsień-Boże jak to boli.
-Daj pomogę ci-powiedział Max klękając miedzy nogami Isaaca-Połóż się na plecach  a nogę trochę wyżej na moim ramieniu.Rozmasuje ci to.
Młodszy mężczyzna zaczął delikatnie ugniatać udo bruneta.Ten zaciskał powieki z bólu.Max uciskał palcami główny mięsień udowy od kolana w kierunku pachwiny.Masując Isaaca kilka razy palcami zahaczył o brzeg jego bokserek,wyczuwając jak ciało perkusisty pokrywa się gęsią skórką od jego dotyku.Uśmiechnął się sam do siebie.Po chwili Isaac wypuścił wstrzymywane w płucach powietrze.Ból ustąpił.
-Dziękuje-rzekł do klękającego blondyna.
-Od tego są masażyści-uśmiechnął się ciepło Max.

Przebrali się i ruszyli w stronę hotelowego pokoju.Mijając pokój Adama, Tommy zatrzymał się-Muszę z nim porozmawiać-rzekł patrząc na Isaaca.Ten pokiwał głową z niedowierzaniem-Daj spokój ,proszę cię.
-Muszę-usłyszał w odpowiedzi-chce tego.
Mężczyźni poszli dalej.Kiedy szli hotelowym korytarzem Max delikatnie palcem przejechał brunetowi po przedramieniu-Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu.Nie martw się,on jest dorosły-szepnął.Isaac tylko głośno westchnął.









4 komentarze:

  1. Dobrze, że Tommy zaczyna powoli działać tak, jak mu dyktuje serce. A Isaac niech się w końcu zamknie i znajdzie jakieś zajęcia, zamiast odciąganie Tommiego od Adama. Ma przed sobą Maxa, czego więcej chce? Uh, mam nadzieję, że sprawy pomiędzy Adamem i Tommym szybko sie rozwiążą, że w końcu porozmawiają o tym, co się stało, a raczej o tym, co się NIE stało...
    Kolejny świetny odcinek, czekam na więcej :)
    P.S.
    Jutro planuję wrzucić nowy odcinek High School Intricacies, jest już napisany, więc nie będzie żadnego opóźnienia :)
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. Isaac mnie irytuje. Skoro nie chce żeby Tommy cierpiał, to niech da mu wszystko wyjaśnić. Dobrze, że basista się zdecydował na rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jest :)
    http://www.fanfiction.net/s/8258314/8/High_School_Intricacies
    P.S.
    Dzieki, że zawracasz sobię głowę czytaniem mojego opowiadania <3
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z przedmówczyniami. Isaac niech zajmie się Maxem i odczepi od Tommy'ego... Tommy niech robi to, co uważa za słuszne, co nakazuje mu serce, a wszystko będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń