wtorek, 31 lipca 2012

37.Wspólne uczucia i słabości

Isaac z Maxem wrócili po kilku godzinach. Impreza się udała.Trochę popili, pośmiali się. Brunet opowiedział Maxowi, o rozmowie z Tommy, o szczerości na jaką się zdobył. Makijażysta upewnił go, że dobrze zrobił i, że teraz musi dać szansę blondynowi by był szczęśliwy z Adamem. Isaac z niechęcią przyznał mu rację. Nie spodziewał się jednak, że dowody zatracenia się w tym szczęściu będą porozrzucane po całym salonie.
- No to chyba wszystko sobie wyjaśnili- zaśmiał się Max, ściągając ze swojej sofy fragmenty garderoby. Isaac milczał. Było to dla niego trudniejsze niż się spodziewał. Usiadł na sofie i głośno westchnął.
- Ciesz się jego szczęściem, to twój przyjaciel- powiedział Max, siadając obok niego- Wiem, że ci ciężko ale to on dokonał wyboru.
- Boję się...- wyszeptał brunet a jego oczy się zaszkliły.
- Czego?
- Tego co przyniesie jutro, tego, że nie będzie mnie już potrzebował bo ma już wszystko czego pragnie. A mi pozostanie tylko stać z boku i patrzeć na jego uśmiech już nie kierowany do mnie.
- Zaufaj mu, a na pewno się nie zawiedziesz. I spróbuj poszukać własnego szczęścia...
Max dłonią dotknął jego twarzy.Zbliżył się do niego na tyle blisko,że czuli ciepło bijące od swoich twarzy.Oddychali tym samym powietrzem.
-...może być ono bliżej niż myślisz- wyszeptał makijażysta. Zahipnotyzowany jego zielonymi oczami Isaac nawet nie drgnął. Młodszy mężczyzna, powoli zbliżył swoje usta do jego warg, oczekując jakieś reakcji.

Isaac nie odsunął się ale też nie wykazał żadnej inicjatywy. Poczuł ciepłe wargi blondyna na swoich  ustach. Język Maxa delikatnie naciskał na jego wargi, które powoli zaczęły wpuszczać go do środka. Połączyli się w długim namiętnym pocałunku. Po chwili odsunęli się od siebie by złapać oddech. Ich spojrzenia się spotkały, a na twarzach pojawił się ciepły uśmiech.
- Być może Tommy nie jest jedynym facetem na świecie, którego mógłbyś pokochać- wyszeptał Max.
- Mam taką nadzieje- odpowiedział Isaac wstając z sofy- Pójdę do siebie- wymamrotał, wciąż trochę skołowany namiętnym pocałunkiem.
Po chwili zniknął za drzwiami swojej sypialni.Max powoli ściągnął ubranie, pozostając w samych bokserkach. Był zmęczony ale i zadowolony z zakończenia tego wieczoru.Nie planował tego, po prostu siedząc blisko Isaac poczuł potrzebę by zasmakować w jego ustach. Nim zdążył się położyć, drzwi od sypialni bruneta otworzyły się.
- Nie mogę ci wiele zaproponować- zaczął niepewnie brunet- Ale może u mnie, ze mną...o boże...byłoby ci wygodniej niż na tej sofie. Oczywiście jeśli chcesz, bo jeśli nie to ok, bo wiesz nie chce żebyś sobie pomyślał, że ja do czegoś dążę, że coś z tobą próbuje, to znaczy nie żebym nie chciał, sam wiesz ale to...
Max buchnął śmiechem.Plątanina wypowiadanych słów przez Isaac była pozbawiona sensu.Miał wrażenie, że ma przed sobą nastolatka ,który zaprasza dziewczynę pierwszy raz na randkę a nie 30-letniego faceta.
- Z chęcią. Nie lubię spać sam.
Wszedł do sypialni Isaaca, w której panowała ciemność.Powoli wsuną się pod kołdrę.
- Po której stronie zawsze śpisz? - spytał w całkiem naturalny sposób.
- Od ściany- wybełkotał zestresowany brunet.Przeszedł nad leżącym blondynem i położył się obok.Leżał jak sparaliżowany, nawet jego oddech był płytki jakby nie chciał,żeby ktoś go usłyszał.
Max czuł napięcie perkusisty- Może to nie był jednak najlepszy pomysł...- powiedział powoli wstając z łóżka.
Isaac jednak złapał go za rękę i zmusił do opadnięcia na łóżko- Zostać proszę.
Max uśmiechnął się, zieleń jego oczu w blasku księżyca wydała się Isaacowi jeszcze piękniejsza. Makijażysta przysunął się do niego powoli.Brunet w odpowiedzi wsunął rękę pod jego plecy i przytulił
- Jesteś tak przyjemnie ciepły- wyszeptał. Po chwili obaj usnęli.

Poranne, ostre zimowe słońce wpadało przez nie domknięte żaluzje do hotelowego pokoju. Isaac przeciągnął się leniwie, powoli otwierając oczy.Był sam. Przez chwilę zaczął się zastanawiać czy cały ten nocny incydent z Maxem miał miejsce czy to umysł plątał mu figle po alkoholu. Jego wątpliwości rozwiał zmysłowy męski zapach, pozostawiony na poduszce obok.Uśmiechnął się do siebie, rozkoszując się przyjemną wonią. Przez chwilę pomyślał o przyjacielu śpiącym w pokoju obok.Wczorajszy widok porozrzucanych ubrań nie pozostawiał cienia wątpliwości co zaszło między Adamem i Tommy. Miałeś z nim porozmawiać ale nie się pieprzyć...Pomyślał a jego dłonie zacisnęły się na bawełnianym prześcieradle.Szczerze musiał przyznać, że nie spodziewał się tego po przyjacielu, że ten tak szybko przyjmie czarnowłosego do swego życia, do swego ciała.Ale to było życie blondyna i jego decyzja.Ponownie powąchał małą poduszkę przymykając na chwilę powieki.Cieszył się, że on tej nocy też nie spędził całkiem sam.Po chwili wstał, ubrał się i wszedł do salonu.

Max siedział na parapecie i pił kawę, której zapach roznosił się po pomieszczeniu.Spojrzał na Isaaca i nerwowo się uśmiechnął.Brunet poczuł, że coś jest nie tak.Podszedł do młodszego mężczyzny.
- Chcesz?- spytał blondyn podając mu swój kubek z kawą.
Isaac wziął kilka łyków słodkiego, gorącego napoju.
-Wszystko ok?- zapytał niepewnie brunet- Chyba nie spało ci się za dobrze ze mną skoro ...
- Nie chciałem ryzykować, że ktoś wejdzie. Pomyślałem, że pewnie wolałbyś, żeby Tommy nie dowiedział się o tym nocnym incydencie.
Powiedział te słowa, ponieważ miał nadzieję w głębi, że Isaac zaprzeczy ale nie doczekał się tego.
- Zapomnijmy o tym i zwalmy na alkohol albo chwilę słabości- dodał po chwili.
-Max- Isaac dłonią dotknął jego policzka. Chłopak zamknął oczy- Posłuchaj, ja...ja chyba nie chce o tym zapomnieć, nie chce też niczego robić na siłę, rozumiesz mnie?
Max pokiwał głową i delikatnie się zarumienił.
- Jesteś naprawdę uroczy- wyszeptał Isaac- Chciałbym, kiedyś powtórzyć to...
- Spanie ze mną?
- Nie tylko to- wyszeptał Isaac,po czym złożył  pocałunek na jego ustach.
Ten drobny gest wywołał szczery i cudowny uśmiech na twarzy młodszego mężczyzny.
-Zamówię śniadanie- zaproponował makijażysta- Im też?- kiwnął głowę w stronę pokoju Tommy'ego.
- Też, zamów im...naleśniki i kawę.

W pokoju obok straszy z mężczyzn też już nie spał.Wpatrywał się w śpiącego ukochanego.Na wspomnienie ostatniej nocy przeszedł go przyjemny dreszcz.Kilka razy westchnął.Myśli kłębiły się w jego głowie.Nie żałował, że kochał się z Adamem ale zaczął mieć wątpliwości czy nie wydarzyło się to za szybko, czy to był odpowiedni moment. Zastanawiał się jak to teraz będzie.Jak wszyscy zareagują, że są razem i czy będzie miał znów na tyle odwagi by publicznie pokazać, że zeszli się z Adamem. Czuł, że tak wiele muszą sobie jeszcze wyjaśnić.Ale gdzieś na serce dnie dudniło jedno wyraźne pytanie Czy będę potrafił mu zaufać...?.Wczorajsza noc była najwspanialsza w jego życiu, wszystkie obawy jakie miał przed swoim pierwszym razem zostały całkowicie rozwiane przez Adama. Ale związek to nie tylko seks, to codzienne życie, problemy a blondyn czuł, że w ich życiu na pewno się one jeszcze pojawią. Pogłaskał delikatnie policzek czarnowłosego, uśmiechając się sam do siebie. Powoli otwierające się powieki odkrywały błękitne tęczówki.Tommy był w nich bezgranicznie zakochany.Leżeli w ciszy obok siebie, zatracając się w swoich spojrzeniach. Obaj mieli wrażenie, że rozpoczął się ich pierwszy dzień nowego, wspólnego życia. Adam co chwilę odgarniał dłonią niesforne blond kosmyki, które opadały na twarz blondyna, uśmiechając się przy tym ciepło. Rozkoszowali się swoją bliskością za, którą obaj tak bardzo tęsknili, a po wczorajszej nocy ich bliskość nabrała całkiem nowego wymiaru.Odkryli przed sobą najskrytsze zakamarki swych dusz i ciał, pozwalając sobie na najbliższą intymność.Stworzyli swój własny świat gestów, czułości, pragnień dostępny tylko dla nich.
- Kocham cię- wyszeptał czarnowłosy.
- Uwielbiam gdy to mówisz.To dla mnie najpiękniejsze słowa. Też cię kocham.
Adam zbliżył swoje usta do warg ukochanego i obdarzył je czułym pocałunkiem, wyrażającym całą gamę czuć jakie żywił do niego.Blondyn uśmiechnął się ale po chwili jęknął- Au- wyginając delikatnie ciało.
- Coś cię boli? - Adam momentalnie posmutniał- Byłem za mało delikatny- powiedział z wyrzutem w głosie.
- Nie kochanie, byłeś idealny. Od kilku dni dziwnie bolą mnie plecy, u samego dołu, taki tępy ból. Pewnie gdzieś mnie zawiało.
- Kupimy ci coś w aptece, muszę o ciebie dbać. Mam ciebie jednego.
Po chwili telefon blondyna zawibrował- Jeśli macie ochotę na śniadanie jest na stole...Chyba, że planujecie żyć samą miłością i...
Tommy uśmiechnął się.
- Kto to?- zapytał Adam.
- Isaac. Zaprasza nas na śniadanie- Basista głośno westchnął- Będę musiał z nim pogadać.
- O nas? Na pewno nie będzie zadowolony, że znów jesteśmy razem.
- Adam to nie tak. Jest moim przyjacielem, był przy mnie w tych trudnych chwilach, wiele mu zawdzięczam. Ma prawo mieć jakieś obawy.
- Mam wrażenie, że jest dla ciebie kimś ważnym.
- Bardzo- wyszeptał blondyn, mając świadomość, że nie zabrzmi to dobrze.
- Jak bardzo, tak jak ja? Bądź ze mną szczery.
- Nikt nie będzie nigdy dla mnie tak ważny jak ty, ale on jest kimś wyjątkowym .Potrzebuje go i chodź jestem z tobą i bardzo cię kocham, najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie by mogło go nie być. Nie po tym wszystkim.
- A on? Kim dla niego jesteś, bo ja czuję, że on cię...
- Kocha? - zapytał  blondyn, wiedząc co wokalista ma na myśli- Nie wiem, wiem tylko to, że kiedy chciałem umrzeć on pomagał mi żyć.W dzień zmuszał do jedzenia, do wstania z łóżka, wykąpania się, do oddychania, nocami kiedy płakałem w poduszkę jego ramiona koiły mój ból, a jego ciepły szept odganiał koszmary. Ja nie potrzebuje określać tego co on czy co ja do niego czuje. Dlatego musisz jakoś to zaakceptować, i to, że to czasem u niego będę szukał ukojenia, zrozumienia i wsparcia, że czasem się w niego wtulę zapewniając go o moim przywiązaniu do niego. Potrafisz to zaakceptować?
- Po tym wszystkim co dla ciebie zrobił, chyba jestem mu to winien. Ale nie będzie to taki układ jak twoich francuskich przyjaciół?- zapytał niepewnie czarnowłosy.
- Nie skarbie, nie obawiaj się tego. Wiem gdzie wyznaczyć granice tego wszystkiego...Chodźmy coś zjeść.
Wstając blondyn cicho jęknął- Cholerne plecy.

Kiedy wyszli z sypialni Max siedział przy stole a Isaac wpatrywał się panoramę miasta.
- Cześć- powiedział Adam i skierował swoje kroki w kierunku łazienki.Max wymownie uśmiechnął się do blondyna. Tommy podszedł do Isaaca.Mężczyzna był spięty. Basista wziął jego rękę i położył na swoim karku zmuszając bruneta do przytulenia go.Perkusista cicho westchnął i spojrzał w brązowe błyszczące oczy przyjaciela.
- Wszystko dobrze?- zapytał .
- Tak- powiedział przyciskając swoją twarz do jego ramienia- Pogodziliśmy się...
- I chyba nie tylko- powiedział spoglądając na złożone na sofie ich ubrania- Szybko...- westchnął.
- Daj spokój.przytul mnie mocno-wyszeptał Tommy ,a w oczach miał łzy.
Makijażysta ukradkiem spoglądał na dwóch mężczyzn. Po nocy spędzonej z Isaaciem czuł dziwny żal, że brunet jest taki czuły dla Tommy'ego.Po chwili dotarło do niego,że to nie jest zwykły żal ale zazdrość...

- Hej, na pewno wszystko ok?- powiedział cicho Isaac, w obawie przed siedzącym przy stole Maxem.
Tommy pokiwał twierdząco głową, wciąż wtulają się w przyjaciela. Przez chwilę po głowie krążyła mu jedna myśl, że tak bezpieczny może czuć się tylko w jego ramionach, w ramionach kogoś komu ufa, kto nigdy go nie zawiódł.
Po chwili drzwi od łazienki się otworzyły a Isaac odskoczył od blondyna jak poparzony.
- Spokojnie- powiedział Adam, chociaż nie przyszło mu to z łatwością, ale obiecał ukochanemu, że się postara przełamać do bruneta. Podszedł do niego i wyciągnął rękę- Zapomnijmy o tym co było i zacznijmy od nowa.W końcu...- spojrzał wymownie na blondyna- więcej nas łączy niż dzieli.
Isaac uśmiechnął się i uścisnął mu dłoń.
- Kochanie chodź zjemy śniadanie- zwrócił się do ukochanego, łapiąc do za rękę.
- Naleśniki- zaśmiał się Tommy- Dzięki Isaac.
- Smacznego- odpowiedział brunet i ponownie spojrzał w okno.Jego oczy zaszkliły się.

- Ok. Ja muszę lecieć, jestem umówiony z Pascalem- powiedział Adam, zakładając zimową kurtkę- Będę gdzieś za dwie godziny. Kocham cię, pa- szepnął do ucha blondynowi i pocałował czule jego miękkie wargi.
Po chwili zniknął za wyjściowymi drzwiami.
- Ja też idę na miasto- rzucił Max- muszę trochę uzupełnić mój magiczny kuferek.Isaac idziesz ze mną?- zaproponował niepewnie.
- I co zostawicie mnie samego?-zaoponował Tommy- Zostań ze mną, pogadamy trochę-powiedział basista spoglądając na przyjaciela.
Isaac spojrzał na Maxa, który wzruszył tylko ramionami, dając do zrozumienia, że wie, że jest na przegranej pozycji.
- Wybacz ale pójdę z Maxem, ok?
- Dobrze- odpowiedział blondyn, trochę zaskoczony decyzją Isaaca. Adam wyszedł, mogliby mieć czas tylko dla siebie a jednak brunet zrezygnował z takiej okazji.Ubierając kurtkę Isaac spojrzał w śmiejące się zielone oczy Maxa. Dziwnie się czuł wychodząc i zostawiając blondyna samego. Ostatnio raczej unikał pozostawiania go w czerech ścianach. Ale poczuł, że to dobry moment na to by zacząć rozluźniać łączącą ich więź. Dla swojego własnego dobra, dla dobra swego serce...

- Jak ty się w tym wszystkim odnajdujesz?- zapytał Isaac, podążając za Maxem w labiryncie sklepowych alejek z kosmetykami.Makijażysta uśmiechnął się, wrzucając do koszyka kolejne produkty.
- Uwielbiam ten płyn do kąpieli- powiedział Max, otwierając plastikowe wieczko i podsuwając je brunetowi pod nos. Isaac poczuł przyjemny, znajomy zapach.
- A to tym tak czasami pięknie pachniesz?- wypowiedział szybciej niż zdążył pomyśleć jak to zabrzmi.
- Uważasz, że ładnie pachnę?- zapytał z rumieńcem na twarzy młodszy mężczyzna.
Isaac pokiwał tylko głową, delikatnie zagryzając dolną wargę.
- Może kiedyś obaj go wypróbujemy...-wyszeptał Max.
Uśmiechnęli się do siebie ciepło ale żadne z nich nie dążył do sprecyzowania tej kwestii.
Kiedy wyszli na zewnątrz, zimny powiew wiatru wstrząsnął ciałem Maxa. Isaac stanął na przeciwko niego i zaczął pocierać rękami po jego ramionach, próbując wywołać przyjemne uczucie ciepła.
- Dziękuje- powiedział blondyn- Już mi lepiej.
- Może napijemy się czegoś gorącego, lubisz czekoladę?
- Uwielbiam.
- To chodź. Ostatnim razem jak tu byłem odkryłem zaciszną pijalnię czekolady.Mała, klimatyczna kawiarenka.
Max pokiwał głową i po chwili ruszyli w wyznaczonym przez Isaaca kierunku.Kiedy szli obok siebie ich dłonie ocierały się, dając poczucie bliskości.

Kawiarnia była ukryta w jednej z uroczych alejek Paryża. Zważając na wczesną porę, nie było w niej dużo osób.W pomieszczeniu roznosił się zapach świeżo palonej kawy.Isaac zaprowadził Maxa do małego pomieszczenia z kilkoma stolikami.Panował tak przyjemny półmrok.Na każdym stoliku stała mała lampka.Max rozglądając się po chwili zorientował się po co one są.Na jednej ze ścian znajdował się ogromny regał z książkami.Można tu było zamówić sobie filiżankę czegoś ciepłego, usiąść w ciszy i zagłębić się w wybraną lekturę.
- Faktycznie klimatycznie tu- powiedział z uśmiechem Max.
- Czego się napisz, czekolada z owocami?
- Mmmm brzmi pysznie.
Po kilkunastu minutach  kelnerka podała zamówienie.
- Opowiedz mi coś o sobie, spędzamy ze sobą sporo czasu ale tak naprawdę mało o tobie wiem.
- Co tu opowiadać.Trafiłem do was dzięki Lisie, prowadziła 3 lata temu w moim liceum  warsztaty kosmetyczne a ja w nich uczestniczyłem. Twierdziła, że mam do tego smykałkę i pewnie dlatego mnie zapamiętała. To ona poleciła mnie Monte a on się zgodził.
- A skąd pochodzisz?
- Mieszkam w Los Angeles, to znaczy tam wynajmowałem małe mieszkanie.Dorywczo pracowałem w teatrach jako charakteryzator i przy różnych koncertach jako makijażysta.To jakoś starczyło mi na życie.
- A twoja rodzina?
-Yyyy,rodzina...ja...wychowałem się w domu dziecka. Ale nie uważam się za kogoś gorszego. Miałem udane dzieciństwo.Nasze opiekunki bardzo się starały byśmy czuli się jak w domu a wszystko co osiągnąłem mam dzięki swojej ciężkiej pracy.
Isaac westchnął  i pogładził jego dłoń- To dlatego nie jesteś taki dziecinny jak inni 22-latkowie?
- To nie tak, lubię się zabawić, imprezować ale fakt ,że musiałem szybko dorosnąć, zarabiać na swoje utrzymanie sprawił, że jakoś nie miałem głowy do pustych rozrywek. Nie lubię o tym opowiadać. Często ludzie traktują dzieci z domów dziecka jak ludzi niższej kategorii, no wiesz nie masz rodziny ani nikogo, jeśli twoja rodzina cię nie chciała to znaczy,że jest coś z tobą nie tak. Nie raz to słyszałem.
- Daj spokój, przecież to nie prawda, nie mamy wpływu na naszą rodzinę i to jak nas traktuje- powiedział brunet,pamiętając o swoich wątpliwych relacjach z rodzicami- A ty jesteś wspaniałym dzieciakiem.
- I tylko dzieciaka we mnie widzisz?.
- Nie Max, tak mówię bo jesteś dużo młodszy, no wiesz 8 lat, ale to mi nie przeszkadza. Dobrze się przy tobie czuje.Po za tym jesteś naprawdę fajnym facetem.
Ręka Isaaca ścisnęła dłoń Maxa.Chłopak uśmiechnął ciepło.Gdyby nie półmrok panujący w kawiarni brunet zapewne dostrzegłby rumieniec na jego policzkach.Siedzieli jeszcze  dwie godziny, wciąż rozmawiając i  śmiejąc się ze sobą.Co chwile ich dłonie się splatały a oczy wypełniał nowy, ciepły blask.
- Musimy już wracać, dzisiaj koncert.Czasem zdarza mi się zapomnieć, że to trasa koncertowa. Nie wiem co zrobię jak się zakończy.
- Będziesz się tym martwić w grudniu. A teraz chodź, pomaluję cię na bóstwo.


Tommy krążył po hotelowym pokoju.Bolał go żołądek.Perspektywa rozmowy z bratem Adama go przerażała. Nie chciał rozdrapywać starych ran ale wiedział, że nie ma wyjścia. Chciał dobrze przemyśleć co powiedzieć Neilowi, miał zadzwonić do niego dzisiaj. Nie wiedział na jaką miarę szczerości może sobie pozwolić, na ile może mu zaufać. Siedział przed otwartym laptopie i w głębi modlił się by Neil nie odebrał połączenia.Po chwili jednak ujrzał znajomą twarz na ekranie.
- Witaj Tommy- powiedział Neil.Jego twarz wyrażała minimum emocji. Tommy znał ten stan.
- Chciałem cię zobaczyć i pogadać. Adam powiedział mi, że jesteś w szpitalu...
- Świetnie, ten to nie umie gęby trzymać na kłódkę.
Rozmowa źle się rozpoczęła.
- To nie tak, martwi się o ciebie. To twój brat, kocha cię.
- Wiem Tommy, ale nie obraź się, widzieliśmy się zaledwie parę razy i nie mieliśmy okazji za dużo pogadać a   ja nie lubię mieszać obcych ludzi do swego życia.
Słowa te zabolały basistę, ale chłopak miał rację. Blondyn nie postarał się zbytnio nawiązać kontaktu z bratem swego ukochanego. Kiedy był u Lambertów zamienił z nim parę słów.
- Neil, ja wiem, że jestem dla ciebie prawie obcy, ale bardzo kocham twojego brata a on cierpi z twojego powodu a to dotyczy mnie.
- Wiem, przepraszam...po prostu...
- Powiedz mi lepiej jak się czujesz?
- A jak mam się czuć, pewnie Adam powiedział ci z jakiego powodu tu jestem, więc rozumiesz, że spieprzyłem sobie życie
Neil wziął kilka głębszych oddechów- Wybacz ale nie chce o tym gadać.
- Wstydzisz się?
Neil pokiwał twierdząco głową.
- Wstydzisz i nienawidzisz siebie. Nienawidzisz tego, że krzywdzisz swoich bliskich i czujesz się taki bezsilny bo, wiesz, że sam nie dasz rady z tym wszystkim walczyć, wiesz,że potrzebujesz pomocy ale tak trudno o nią poprosić.
Tommy'emu zadrżał głos o oczy się zaszkliły- Ja też tego nienawidziłem, siebie, świata i ludzi.
Zapadła chwila ciszy.Na twarzy Neila malowało się zaskoczenie.
- Tommy czy ty...?
- Tak- szepnął  blondyn cicho jakby sam bał się usłyszeć wypowiadanie przez siebie słowa.Zacisnął powieki.Ból żołądka coraz bardziej mu doskwierał.
- Zacząłem jak miałem 15 lat. Z kilkoma przerwami trwało prawie 4 lata. To najgorszy okres w moim życiu, czas o,którym wolałbym zapomnieć i nigdy nie wracać.
- Więc dlaczego mi to mówisz?
- Bo chce ci pomóc, tak jak kiedyś ktoś pomógł mi.Widzisz leczyłem się w pewnym ośrodku, mają tam naprawdę świetne efekty i warunki.
- Adam i mama też dla mnie czegoś szukają, ale trudno coś znaleźć...zresztą ja sam nie wiem czy chce tego, boje się. Czasem myślę, że sam dam sobie radę i wtedy...
- Znów bierzesz...- Mężczyźni spojrzeli sobie w oczy, chodź odbijały się one tylko w małych komputerowych ekranach, biły z nich prawdziwe emocje.
- Ja też się tak łudziłem, próbowałem wielokrotnie ale nie dałem sam rady. Ty też nie dasz, dlatego pozwól sobie pomóc. Od 1 grudnia czeka na ciebie miejsce w jednym z najlepszych ośrodków w LA. Tylko od ciebie zależy czy będziesz chciał spróbować zmienić swoje życie.
- Chcę, chociaż to tak bardzo mnie przeraża. Boję się, że nie dam rady.
- Neil, masz cudowną rodzinę, która cię będzie w tym wspierać, ja też...Przemyśl to proszę, nie mówię, że będzie łatwo ale mówię, że warto.
Neilowi zaszkliły się oczy.Zacisnął dłonie na szpitalnej białej pościeli.
- Dzięki Tommy...miło pogadać z kimś kto to rozumie. Mama i Adam bardzo się starają ale czasem mam wrażenie, że jak im tłumaczę co przechodzę dla nich brzmi to jak czysta abstrakcja. A co na to wszystko mój brat?
Blondyn zacisnął nerwowo dłonie i przygryzł dolną wargę- Neil, on nie wie...
- O ośrodku czy o tym, że brałeś?
- O obydwu tych rzeczach. O ośrodku mu powiem jak się zdecydujesz na leczenie ale o swojej przeszłości nie mogę i proszę cię o to samo. Zamknąłem ten rozdział w swoim życiu i jestem teraz innym człowiekiem.Zrozum mnie proszę.
Po policzkach basisty popłynęły łzy.
- Tommy nie płacz, proszę cię i rozumiem, ja gdybym mógł też ukryłbym przed tymi co kocham, to co się ze mną dzieje, żeby ich nie ranić, ale też żeby ukryć jaki jestem beznadziejny i słaby. Jeśli ty nie jesteś gotowy mu o tym powiedzieć, nie martw się ja zachowam to dla siebie. Zaryzykowałeś wiele będąc wobec mnie szczery i doceniam to.
Blondyn uśmiechnął się- Posłuchaj, dam ci mój numer telefonu. Jeśli się zdecydujesz na leczenie daj mi znać, albo będziesz czuł, że chcesz po po prostu z kimś pogadać, będziesz miał jakieś wątpliwości dzwoń do mnie. Wiem sam po sobie, że rozmowa bardzo pomaga, zwłaszcza z kimś kto może zrozumieć to co czujesz.
- Dziękuje Tommy i przepraszam cię, że byłem początkowo nie miły, wcale nie uważam, że jesteś obcy. Kochasz Adama a ja jego więc to sprawia, że w sumie jesteśmy rodziną. Słuchaj  jeśli masz trochę czasu to opowiedz mi jak mija wam trasa i jak ty to robisz, że tak dzielnie znosisz mojego brata.
- Jasne, trasa jest cudowna...

Mężczyźni rozmawiali ze sobą jeszcze długo.Na chwile bieżące problemy zeszły na dalszy plan.Tommy opowiadał o różnych wpadkach Adama jak np.rozlanie kawy na sprzęt muzyczny w czasie nagrania w radio i wywołanie spięcia w całym budynku stacji.
Neil wspominał ich wspólne chwile z rodzinnego domu, kiedy jako dzieciaki nieźle razem dokazywali.Mężczyźni czuli jak nawiązuje się między nimi swoista więź. Nie oparta na wspólnych zainteresowaniach, przeżyciach czy wspólnych cechach charakteru ale na słabościach...do Adama i narkotyków.

Tommy pożegnał się Neilem i wyłączył laptopa. Spojrzał na zegarek nie mogąc uwierzyć, że tak długo rozmawiali.Zaraz wróci Adam...pomyślał .Żołądek znów mu się skurczył wywołując ostry ból.Po chwili blondyn pobiegł do łazienki i zwymiotował całe śniadanie.Rozmowa z Neilem kosztowała go jednak wiele nerwów.







4 komentarze:

  1. Super! Cieszę się, że Isaac i Max się do siebie zbliżyli. No i między Adamem i Tommy'm jest świetnie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Cieszę się, że znajomość Maxa i Isaaca się rozwija, i że Neil przyjął pomoc blondyna. Niepokoi mnie tylko stan Tommiego. Ten ból pleców i w ogóle... No i zastanawiam się, czy te wymioty na pewno były spowodowane nerwami... Nie wiem, co szykujesz, ale mam przeczucie, że coś się zbliża...
    Życzę weny, powodzenia z dalszym ciągniem historii! :)
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  3. Uf, wreszcie dotarłam do ostatniego rozdziału i nie żałuję czasu poświęconego na czytanie tej historii. Zadowala mnie fakt, że Tommy i Adam wreszcie tak na dobre się pogodzili, ta cała afera ze zdradą umocniła ich związek. Sauli musi mieć naprawdę niezły tupet, żeby podejść jak gdyby nigdy nic do chłopaków po pokazie i zacząć rozmawiać bez cienia wstydu. Ech, i pomyśleć, że gdyby nie ten manager Sauli'ego, to nigdy nie doszłoby do zamieszania z rzekomą zdradą. Widzę, że między Isaackiem i Maxem coraz bardziej iskrzy. Coś z tego będzie, oj będzie. Czekam na kolejny, świetny odcinek. Pisz, pisz, pisz!^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Ten rozdział bardzo mi się spodobał ze względu na rozmowę Tommy’ego z Neilem i odciągania uwagi czytelnika w delikatny sposób od związku Adama i Tommy’ego za pomocą umieszczenia losów Isaaca i Maxa. Trochę mi się nie podoba to, że Isaac od razu wypaplał to, co powiedział Tommy’emu. W moim mniemaniu powinno to zostać tylko między nimi, bo nawet Tommy nie powiedział swojemu ukochanemu dokładnego przebiegu rozmowy. Chciałabym ujrzeć więcej przemyśleń Maxa, bo jego osoba bardzo mnie ujmuje. Jeśli chodzi o Tommy’ego, to myślę, że to wymiotowanie i ból pleców to może być zaczątek jakiejś nowej akcji, ponieważ może to być jakaś poważniejsza choroba. Ciekawi mnie, czy Adam przyłapie Tommy’ego na wymiotowaniu XD. Popieram Tommy’ego w tym, że na dnie serca nie ufa jeszcze Adamowi. Mam nadzieję, że słowa narratora okażą się prorocze i przeżyją oni ze sobą jeszcze wiele problemów. Po rozmowie z Neilem widzę, że prawdziwe rewelacje z przeżyć Tommy’ego zostawiasz na przyszłą rozmowę z Adamem, gdy ten się dowie. Niecierpliwie czekam na akcję z ośrodkiem i Erickiem. Codziennie myślę o następnym rozdziale. Przepraszam, że napisałam tak mało przemyśleń, ale ich nie mogę teraz pozbierać a mam tylko chwilkę na komputerze. Za niedługo na pewno się poprawię. Do lektury tego rozdziału polecam utwór Serja Tankiana – Cornucopia.Pozdrawiam i życzę weny. :)


    Zielonooki Diabeł.

    OdpowiedzUsuń