tag:blogger.com,1999:blog-13248749970559219342024-02-22T14:38:15.754+01:00Kreatywność uczućFikcyjne opowiadanie o relacji Adama Lamberta i Tommy'ego Joe Ratliffa.kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.comBlogger65125truetag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-39221497703431593602013-05-04T15:49:00.001+02:002013-05-04T15:49:41.874+02:0054. Obudziłeś mnie...<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Kochani to w sumie ostatni odcinek. To dziwne uczucie, kończyć tą historię. Zaczęłam ją pisać równo rok temu, więc już najwyższa pora zamknąć ten etap. Moje pierwsze opowiadanie, w czasie, którego tak wiele się nauczyłam. Zawsze będzie tym wyjątkowym, choć tak bardzo niedoskonałym.<br />
<br />
Dedykuje to opowiadanie wszystkim, którzy byli ze mną, motywowali mnie, wspierali. Bez Was nie ukończyłabym tego opowiadania. Wasze komentarze dodawały mi sił do pisania. To wspaniałe móc się dzielić z innymi swoją miłością do Adommy.<br />
<br />
Ten odcinek miał być troszkę inny, ale wyszło co wyszło. Przepraszam za błędy, ale pisząc go emocje brały górę. W końcu to moje pożegnanie.<br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Szczególnie</span> dziękuje Agnes, za wszystko kochana. Byłaś ze mną od początku...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Od powrotu Tommy'ego do domu minęły już trzy miesiące. Adam świetnie sobie radził z opieką nad nim. Wszystko było idealnie zaplanowane. Czas jedzenia, spacery, kąpiele. Czarnowłosy poświęcił się ukochanemu całkowicie. Wzbudzało to podziw u jego rodziny i przyjaciół. Tylko Isaac, który czasem słyszał jak Lambert płacze w swojej sypialni wiedział, że nie wszystko jest takie kolorowe.Opieka nad Tommym wymagała wielu wyrzeczeń. Wokalista musiał pokonać czasem wstyd, pewne opory. Czuł wielki ból w sercu, kiedy po policzkach ukochanego spływały łzy, kiedy go przebierał, kąpał i dbał o jego higienę. Adam wiedział jak blondyn zapatrywał się na opiekę jego matki nad ojcem, jak ten czuł się upokorzony. Czasami wokalista zastanawiał się czy Ratliff czuje to samo. Jego łzy były odpowiedzią.<br />
Ostatnie dwie noce Isaac spędził przy nim. Obejmował go czule a Adam tylko szlochał. W głębi gdzieś umierała jakaś jego część. Przestał pisać, tworzyć, grać. Umierał jako artysta.<br />
<br />
- Dziś twoja mama ma przywieść zakupy. Ja skoczę po piwo i whisky.<br />
Isaac spojrzał na czarnowłosego, który trzymając kubek z aromatyczną kawą, zdawał się być w innej czasoprzestrzeni.<br />
- Adam, pamiętasz, że dziś mamy gości? - zapytał brunet.<br />
- Tak - odpowiedział Lambert, delikatnie się ożywiając - Mam nadzieję, że Tommy dobrze zareaguje na ich wizytę. Czas wracać do normalności.<br />
- A właśnie, skoro już o tym mowa, wczoraj dzwonił dyrektor ośrodka w sprawie tego koncertu co mu obiecałeś...<br />
- Bez niego nie gram - przerwał mu wokalista, ucinając tym samym rozmowę.<br />
<br />
- Mamo, dziesięć osób, rozumiesz, dziesięć osób - powtarzał Adam, patrząc na wciąż przynoszone z auta zakupy - Tym to bym pół San Diego wykarmił.<br />
- Nie przesadzaj, to pierwsza wasza kolacja, więc niczego nie może zabraknąć - skwitowała krótko lament syna.<br />
- Trzeba było kupić beczkę whisky, ale nie tonę sałaty - zaśmiał się Lambert. Jego rodzicielka też uległa sarkastycznej uwadze.<br />
Po chwili w kuchni zaczął rozchodzić się przyjemny zapach szykowanych potraw.<br />
<br />
- Przyjechał Eric z rodziną - krzyknął Isaac.<br />
Adam podszedł do niego i obaj przyglądali się uśmiechniętej rodzince.To była niezwykła chwila. Adam położył ręką na ramieniu przyjaciela, a ten objął go w pasie. Przywykli do takich czułych gestów wobec siebie, dowodów przyjaźni ale i pewnej bliskości. Lambert poczuł jak dłoń bruneta zaciska się na jego koszulce, kiedy przy domu zaparkował czarny Land Rover.<br />
- Zaprosiłeś Maxa...- wyszeptał brunet. Wokalista delikatnie pocałował go w czoło.<br />
- To członek zespołu, po za tym...<br />
- Dziękuję - powiedział perkusista i na chwilę przytulił przyjaciela.<br />
- Starczy tych czułości. Idź po Tommy'ego a ja przywitam gości.<br />
Carpenter uśmiechnął się i ruszył w stronę pokoju blondyna, zabierając po drodze specjalistyczny wózek inwalidzki.<br />
<br />
- Eric - powiedział Adam z uśmiechem i na przywitanie, uścisnął mężczyznę -Bardzo się cieszę, że dotarliście.<br />
- Mam dla wuja rysunki - krzyknęła Amy, pokazując plik kartek.<br />
- Na pewno mu się spodobają - odparł Lambert, głaszcząc dziewczynkę po policzku.<br />
Machnął też ręką na przywitanie Maxa.<br />
- Zaraz przyjdę -krzyknął zielonooki. Potrzebował chwili, by oswoić się z myślą, że za drzwiami tego domu spotka Isaaca.<br />
<br />
Chwilę potem na twarzy Adam zagościł wyjątkowy uśmiech. Z samochodu wysiadł Neil. To było ich pierwsze spotkanie po za ośrodkiem. Mężczyźni stali dłuższą chwilę wpatrując się w siebie, by po chwili połączyć się w braterskim uścisku. Wokalista westchnął czują, że już wszystkie najbliższe mu osoby ma przy sobie.<br />
<br />
Wieczorem wszyscy już siedzieli w salonie. Atmosfera była świetna. Członkowie zespołu wspominali dawne czasy. Wspólne koncerty, zabawne sytuacje.<br />
Amy usiadła koło Tommy'ego, kładąc mu na kolanach rysunki. Coś cały czas mówiła do niego, pokazywał kolorowe dzieła. Brak reakcji z jego strony jakoś szczególnie jej nie przeszkadzał. Adam zaśmiał się cicho, wodząc entuzjazm małej dziewczynki. Miał nadzieję, że gdzieś w głębi siebie, blondyn odczuwa radość z tego spotkania.<br />
Issac wyszedł na chwilę na taras zaczerpnąć świeżego powietrza. Odwykł od gości i hałasu. Ostatnie miesiące spędził tylko z Adamem i Tommym. Wziął kolejny łyk whisky i cicho westchnął.<br />
- Mogę ? - usłyszał ciepły głos Maxa.<br />
- Jasne - odpowiedział z delikatnym uśmiechem - Co u ciebie?<br />
- Dobrze - powiedział bez przekonania blondyn - Widzę, wy też sobie radzicie. Tommy świetnie wygląda.<br />
- Tak, Adam bardzo dba o niego. Stara się, to cudowny facet.<br />
Te słowa wywołały chwilową ciszę. Sztuczność rozmowy była zbyt oczywista.<br />
- Cieszę się, że przyjechałeś - rzucił w końcu brunet.<br />
Blondyn uśmiechnął się, a jego oczy zabłyszczały - Bałem się, że wiesz...no...Miałem cykora przed spotkaniem z tobą, nie wiedziałem jak to będzie.<br />
- I jak jest? - zapytał badawczo perkusista. Max nie odpowiedział od razu. Zacisnął dłonie na barierce i cicho westchnął. Jego uczucia nie pozwalały mi na dłuższe milczenie.<br />
- Jakbyś nigdy nie odszedł...<br />
Brunet spojrzał na niego, czując uścisk w gardle - To ty odszedłeś...<br />
- Bo pozwoliłeś mi na to...<br />
Isaac postawił szklanką na barierce i podszedł niepewnie bliżej blondyna.<br />
- Byłem głupi i...<br />
- Kocham cię - wyszeptał Max i mocno go przytulił.<br />
Isaac westchnął i objął go czule. Przymknął na chwilę oczy. Znów czuł ten przyjemny znajomy zapach, ciepło, bliskość. Nagle pusta, którą czuł gdzieś znikła. Jakby ktoś dołożył brakujący puzzel do układanki, sprawiając,że powstała idealna całość.<br />
- Kocham cię - powiedział, rozkoszując się długo upragnioną chwilą.<br />
<br />
- Adam zaśpiewaj coś - powiedział Monte.<br />
Kilka kieliszków whisky dodało mu śmiałości.<br />
- To świetny pomysł synu - dodała Leila. Nim Lambert zdążył zareagować, Isaac przyniósł gitarę Ratliffa. Przejechał palcami po jej strunach. Widok i dźwięk czerwonego Fendera wzruszył wokalistę.<br />
Głos gdzieś uwiązł w gardle, dłonie zadrżały. Już dawno nie śpiewał. Wziął krzesło i usiadł koło ukochanego. Złapał go za rękę i wziął głęboki oddech.<br />
Isaac zaczął grać. Wokalista szybko rozpoznał utwór. Zaczął cicho, niepewnie.<br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">I saw a picture of you</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">Hanging in an empty hallway</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">I heard a voice that I knew</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">And I couldn't walk away</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">It took me back to the end</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">Of everything</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">I taste it all I taste it all</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">The tears again</span><br />
<br style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;" />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">Outside the rain's fallin' down</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">There's not a drop that hits me</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">Scream at the sky but no sound</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">Is leavin' my lips</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">It's like I can't even feel</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">After the way you touched me</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;">I'm not asleep but I'm not awake...</span><br />
<br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 12px; line-height: 15px;"><br /></span><span style="font-family: inherit;">
Momentami głos mu się łamał a do oczu napływały łzy. Przez chwilę poczuł się, jak kilkanaście miesięcy wcześniej, kiedy w hotelowym pokoju razem z Tommym pisali ten tekst. Pili whisky, czasem beztrosko się uśmiechali, nieświadomi jeszcze uczuć, które już zadecydowały o ich wspólnej przyszłości.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Wszyscy słuchali go uważnie, wracając myślami do różnych chwil. Nieświadomi całkowicie walki jaka toczyła się w drobnym ciele. Krew zaczęła krążyć szybciej. Oddech przyspieszył, dorównując tempem biciu serca. Fala gorąca co chwile przeszywała chłodną skórę. Tęczówki rozbłysły miodową barwą. Nagle uczucie pustki, bezradności, wyobcowania zaczęło znikać, ustępować. Mózg wysyłam impulsy, ciało z nimi walczyło, ale przegrywało. Drobne palce zacisnęły się na dłoni bruneta. Płuca wypełniły powietrzem.</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: inherit; line-height: 15px;">After the way you loved me...</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12px; line-height: 15px;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; line-height: 15px;">Cichy szept wydobył się z ust blondyna a z oczu popłynęły łzy. Isaac przestał grać. Adam wpatrywał się w brązowe tęczówki. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech, a twarz wyrażała niedowierzanie. Dłoń dotknęła drobnego policzka.</span><br />
<span style="font-family: inherit; line-height: 15px;">- Obudziłeś mnie - wyszeptał Tommy - Kocham cię.</span><br />
<span style="font-family: inherit; line-height: 15px;">Słowa tak wyczekiwane, tak przyjemnie brzmiące wypełniły głowę Adama. </span><br />
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 12px; line-height: 15px;"> </span></span><br />
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 12px; line-height: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 12px; line-height: 15px;"> EPILOG</span></span><br />
<span style="font-family: Tahoma;"><span style="font-size: 12px; line-height: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: inherit; line-height: 15px;">Przyjemny kwiatowy zapach roznosił się w całym domu. Jeszcze nigdy nie było tu tyle świeżych bukietów. Chociaż w dniu ślubu Adama i Tommy'ego, ledwo może było przecisnąć się między wazonami. Ich zdjęcia ślubne wisiały na ścianach. Fotografie z podróży, koncertów wypełniały każdy skrawek. Na centralnej ścianę wisiało ich duże wspólne zdjęcie i trzy najważniejsze dla nich dokumenty- dowody adopcyjne ich dzieci. Długo zastanawiali się nad tą decyzją, ale Tommy miał tak silny instynkt ojcowski, że Adam nie mógł mu odmówić. Z chwilą pojawienia się pierwszego dziecka przekonał się, że to był idealny pomysł. Stworzyli razem wyjątkową rodzinę.</span><br />
<span style="font-family: inherit; line-height: 15px;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; line-height: 15px;">- Dziadku już pora - wyszeptała 18-letnia Paula.</span><br />
<span style="font-family: inherit; line-height: 15px;">Adam, już siwowłosy mężczyzna, siedział na swoim łóżku. </span><br />
<span style="font-family: inherit; line-height: 15px;">- Daj, pomogę ci założyć marynarkę - dodała .</span><br />
<span style="line-height: 15px;"><span style="font-family: inherit;">Lambert uległ namowom wnuczki. To był dla niego najgorszy dzień w życiu. Trzy dni temu odszedł Tommy, a dziś miał go pochować. Była przy nim cała rodzina, ale on i tak czuł,że to co miał najcenniejsze odeszło bezpowrotnie. Wciąż wspominał ich wspólne chwilę, te dobre i złe, zastanawiając się, kiedy ten czas tak minął. Nie mógł pogodzić się ze śmiercią ukochanego i wiedział, że nigdy nie będzie potrafił.</span></span><br />
- Dziadku musimy już iść- ponagliła go dziewczyna. Po chwili oboje wyszli z pokoju. Idąc długim korytarzem, Adam na nowo przeżywał ich wspólne życie. Wiszące płyty, nagrody pokazywały jak wiele razem osiągnęli , a ich wspólne zdjęcia z dziećmi, jak bardzo byli szczęśliwi. Pokonując tą drogę wokalista czuł, że jego życie było idealne. Cicho westchnął, kiedy zatrzymał się przy fotografii Tommy'ego z czerwoną gitarą. Przejechał po niej palcem i ze łzami w oczach opuścił dom.<br />
<br />
Uroczystość odbyła się w gronie rodzinny i przyjaciół. Cały pogrzeb Isaac stał przy przyjacielu i trzymał go za rękę. Czuli ten sam ból, tą samą pustkę. Adam nie mógł pohamować łez.<br />
Wieczorem najbliższa rodzina zaczęła rozjeżdżać się do domów.<br />
- Dziadku zostanę z tobą - powiedziała Paula.<br />
- Nie moja droga, jedź do domu. Wiesz...chciałbym zostać sam - powiedział z trudem Lambert. Teraz słowo ''sam'' nabrało dla niego innego wydźwięku.<br />
W domu zapanowała głucha cisza. Mężczyzna z trudem ściągnął garnitur i zmęczony położył się do łóżka. Przycisnął do piersi fotografię ukochanego i płakał. Dziękował w myślach swojemu sercu, że wybrało dla niego tak cudowną osobę, bo to uczucia zdecydowały za nich o ich wspólnej przyszłości. Zamknął oczy a po policzkach spłynęły łzy. Ostatni oddech, ostatnie bicie serca....</div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-91582846083644073472013-02-19T15:04:00.000+01:002013-02-19T15:04:59.320+01:00 53.Odzyskane szczęście<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Kochani, to jest przedostatni odcinek Kreatywności Uczuć. Mam wrażenie, że wszystkie wątki wyjaśniłam, ale w razie jakiś niedomówień, to proszę piszcie w komentarzach czego zabrakło a postaram się to ująć w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że dzisiejszy odcinek was zadowoli. Pozdrawiam wszystkim i życzę miłej lektury.Rozdział nie sprawdzony z braku czasu.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Adam chodził nerwowo po pokoju. Kilka razy poprawiał poduszkę leżąca na łóżku i kołdrę, gładząc jej powierzchnię. Rozejrzał się dookoła. Przesunął o kilka milimetrów obrazek wiszący na ścianie, upewniając się, że wisi prosto. Wszystko musiało być idealne. Ten dzień miał być idealny.<br />
Isaac podszedł do czarnowłosego i położył rękę na jego ramieniu. Wokalista głośno westchnął.<br />
- Na pewno mu się spodoba - zapewnił go przyjaciel - A teraz musimy już jechać.<br />
Lambert uśmiechnął się i pokiwał głową, ale zamiast w kierunku drzwi, podszedł do mebli i wysunął jedną z szuflad.Wyciągnął z niej średniej wielkości, czarne pudełeczko.<br />
- To dla ciebie - powiedział, patrząc na perkusistę.<br />
Isaac uniósł brwi w geście zaskoczenia. Niepewnie wyciągnął rękę i wziął podarunek. Kiedy go otworzył, jego oczom ukazała się czarna, szeroka, skórzana bransoletka z niklowaną wstawką z grawerem ''Prawdziwa przyjaźń wypływa z serca... A.''<br />
Brunet spojrzał na Adama, na podarunek i znów na swojego towarzysza.<br />
- Adam...wow, dziękuję ci - wykrztusił z siebie zaskoczony mężczyzna. Wciągnął bransoletkę i zapiął na swoim nadgarstku.Wokalista podszedł do niego i przytulił go. Przez ten wspólnie spędzony czas, połączyła ich niezwykłą więź. Kochając jednego mężczyznę, pokochali też siebie, w zrozumiały tylko dla nich sposób.<br />
- Dziękuję ci za wszystko - wyszeptał wokalista.<br />
Isaac poklepał czarnowłosego po plecach - Nie ma za co. Najważniejsze, że nam się udało i Tommy wraca do domu. Teraz już będzie dobrze.<br />
<br />
- Ty idź po Erica, ja zajrzę do Neila - powiedział Adam, kiedy zaparkowali przed budynkiem ośrodka. Od kilku dni mógł odwiedzać brata. Minął już przepisowy miesiąc wymaganej izolacji. Kiedy wokalista wszedł do budynku, przywitał go ciepły uśmiech Rose. W odpowiedzi, gdzie jest Neil, kobieta wskazała mu drzwi od świetlicy. Czarnowłosy wszedł do pomieszczenia, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, mieszający się z zaskoczeniem. Neli stał przy oknie z jakąś dziewczyną Ich śmiech wypełniał salę. Kolejnym zaskoczeniem dla Adama była sztaluga, przed którą stał jego brat. Po chwili wokalista stwierdził, że kolejne ruchy dłoni Neila w połączeniu z pędzlem, tworzą całkiem przyjemne dla oka dzieło.<br />
- Adam - krzyknął Neil i ruszył w jego kierunku. Bracia połączyli się w uścisku, wyrażającym miłość i tęsknotę.<br />
- Ty malujesz? - spytała czarnowłosy.<br />
Neil zaśmiał się - Wiesz, nie tylko ty masz ukryte talenty - usłyszał w odpowiedzi - W sumie to element terapii.<br />
Adam sugestywnie spojrzał na młodą dziewczynę, na brat i znów na nią.<br />
- Aaaa... przepraszam zgapiłem się - powiedział brunet - To jest Anna, Anna to mój brat Adam.<br />
Przywitali się uściskiem dłoni.<br />
- Nie mówiłeś, że twój brat jest gwiazdą - rzekła z uśmiechem.<br />
Adam zaśmiał się - Pewnie się bał, że mój blask go przyćmi .<br />
Brunet szturchnął go w ramie, robiąc groźną minę. Po chwili cała trójka buchła śmiechem.<br />
Neil cicho westchnął - Kurcze, tak bym chciał z tobą pojechać i zobaczyć Tommy'ego. Tęsknie za nim.<br />
- Ja też - powiedział Adam - Dzisiaj wszystko się zmieni. Boję się jak to będzie.<br />
Brunet tylko pokiwał głową - Będzie dobrze. Może nie łatwo, ale dla was najlepiej, bo będziecie razem.<br />
Bracia usiedli przy małym stoliku i rozmawiali jeszcze dłuższą chwilę. Neil co chwilę zerkał na Anne, co bawiło Adama. Czuł ulgę widząc brata w tak dobrej kondycji fizycznej, ale i psychicznej. Chociaż i tak jego myśl wciąż krążyły wokół ukochanego.<br />
<br />
- Śliczny - powiedział Adam, spoglądając na dziwne kształty na kartce papieru, tworzące dziecięcy rysunek.<br />
- Amy...- stwierdził Eric - Jeden z tuzina obrazków, który namalowała dla nowego wujka. Ciągle pyta, kiedy nas odwiedzi. Dzisiaj ledwo udało mi się ją przekonać, że nie może ze mną jechać.<br />
- To dla niej coś nowego - rzekł Isaac.<br />
- Dla Tommy'ego to też będzie duże zaskoczeniem. Przed wypadkiem w sumie nie miał rodziny. A teraz odzyskał brata, zyskał bratową i uroczą bratanicę...- Adam urwał w połowie zdania - Chciałbym kiedyś do was przyjechać z nim, by mógł poznać twoją żonę, wziąć na ręce Amy - Czarnowłosy westchnął - Dałeś jej piękne imię.<br />
Eric pokiwał głową - Najpiękniejsze...- wyszeptał.<br />
Na chwilę zapanowała cisza - Wiesz w sumie - zaczął brunet - Lekarze nie wiedzą czemu Tommy nie odzyskuje władzy w ciele. Po usunięciu tego guza, nerwy zaczęły się regenerować. Jego ciało reaguje na bodźce.Wciąż robią mu jakieś badania. Sugerują, że to może być jakaś blokada psychiczna, albo coś co jeszcze nie wykryli. Najważniejsze, że sam już oddycha, jest z nim kontakt wzrokowy. Ale Adam musisz się nastawić, że to nie będzie łatwe spotkanie.<br />
<br />
Ośrodek opieki, w którym był Tommy, znajdował się dwie godziny jazdy od L.A. Usytuowany w środku parku, mały pałacyk, w niczym nie przypominał szpitalnego obiektu. Adam zaparkował na blisko drzwi wejściowych. Zacisnął dłonie za kierownicy, przymknął oczy, a jego oddech stanowczo przyspieszył. Nerwy przejmowały nad nim kontrolę. Kiedy mężczyźni wyszli z samochodu. Isaac podszedł do niego i bez słowa go przytulił. Czarnowłosy zacisnął ręce na jego skórzanej kurtce. Stali tak chwilę w milczeniu, po czym ruszyli w kierunku drzwi wejściowych.<br />
- Dobrze...- mruknął lekarza, przekładając koleje dokumenty - To już mamy podpisane, ksero prawa do opieki, tu jest wypis pana Ratliffa, skierowanie na fizjoterapię. Trzeba bardzo dbać o niego. W takim stanie łatwo o odleżyny. Proszę też zwracać uwagę na higienę. Ze względu na paraliż pan Ratlff nie kontroluje fizjologicznych funkcji organizmu.<br />
- Dobrze odpowiedział Lambert . W sumie wcześniej nie zastanawiał się, jak to będzie, kiedy przyjdzie mu przebierać, przewijać i kąpać Tommy'ego. Wiedział, że wiele będzie się jeszcze musiał nauczyć. Ale teraz był gotowy na na każde poświęcenie, by tylko mieć przy sobie ukochanego.<br />
Im byli bliżej pokoju, w którym leżał Tommy, tym bicie serca Adama i jego oddech dorównywały sobie tempem.<br />
- Wejdź najpierw sam - wyszeptał Isaac.<br />
Wokalista wziął głęboki oddech i otworzył drzwi. Spodziewał się wiele czuć w tej sytuacji, ale uczucie jakie go ogarnęło zaskoczyło go. Kiedy zobaczył Tommy'ego nagle wszystko znikło - strach, obawy, nerwy. Poczuł, jak fala kojącego uczucia przechodzi przez jego ciało. Serce wciąż biło szybciej, napędzane miłością do blondyna. Basista leżał w małym pokoju, bezpieczny i zadbany, na wyciągnięcie jego ręki. Wokalista przez chwilę napawał się tym widokiem. Chociaż Tommy był blady i schudł, a czarna piżama potęgowała wrażenie beznadziejności jego stanu, dla Adama był najpiękniejszą istotą. Basista oddychał spokojnie, nie świadomy wizyty wyjątkowego gościa. Czarnowłosy wziął drewniane krzesło stojące w rogu pokoju i usiadł przy jego łóżku. Wyciągnął dłoń, by dotknąć jego policzka, ale po chwili ją wycofał. Wziął głęboki oddech i wciąż wpatrywał się w twarz ukochanego. Był dla niego zmaterializowaną postacią szczęścia. Siedział jeszcze tak dłuższą chwilę, by w końcu dłonią przejechać po dłoni ukochanego, zdając sobie sprawę z tego, że on i tak nie poczuje jego dotyku. Skóra chodź chłodna, wciąż była cudowna w dotyku. Adam nachylił się i delikatnie ją pocałował, ale jego ruch spowodował skrzypnięcie krzesła. Sekundę później blade powieki blondyna uniosły się, ukazując czekoladowe oczy. Ich spojrzenia spotkały się. Na początku zmieszane, spłoszone.<br />
- Cześć - wyszeptał Adam. Tym razem jego dłoń dotknęła bladego policzka. Tommy przymknął oczy, by po chwili je otworzyć, jakby chciał upewnić się czy to co widzi, jest rzeczywiście prawdą. Nagle te puste oczy wypełnił dawny blask. Wokalista uśmiechał się ciepło i co chwilę ocierał łzy ze swoich policzków. Słone krople znaczyły też ścieżkę na bladych policzkach blondyna. Przejaw tęsknoty, miłości i spełnienia.<br />
- Kocham cię - wyszeptał Adam. Tak bardzo pragnął usłyszeć to samo, dostać jakiś znak, że basista czuje wciąż ich miłość. W odpowiedzi otrzymał tylko znów zaciśnięte powieki ukochanego i kolejne łzy.<br />
- Zabieram cię do domu - powiedział Adam - Dopiero teraz udało mi się ciebie odnaleźć. Wybacz mi - wyszeptał i zagryzł dolną wargę, próbując opanować płacz. Brak reakcji. Dopiero teraz do wokalisty zaczęło docierać znaczenie słów Erica ''to nie będzie łatwe spotkanie''. To spotkanie raniło go i wypełniało szczęściem zarazem. Adam niepewnie usiadł na brzegu łóżka. Chwilę się wahał, ale w końcu wsunął dłonie pod drobne ciało i uniósł je, tuląc do siebie. Wplótł palce we włosy blondyna i przycisnął jego głowę do swojej szyi. Słone krople spływały mu po policzkach, wsiąkając w czarny materiał. Wokalista trzymał teraz w rękach cały swój świat - Teraz już będzie dobrze- wyszeptał. Czekał na tą chwilę od tygodni.<br />
<br />
Po rozmowie z Adamem, lekarz doszedł do wniosku, że lepiej będzie zawieść Tommy'ego do domu karetką. W jego stanie podróż w zwykłym samochodzie nie była dobrym pomysłem. Lambert zadecydował, że on odwiezie Erica, a Isaac wróci z Tommym. Wiedział, że brunetowi też należy się czas na chwilę bycia z przyjacielem. Kiedy karetka podjechała pod dom, wokalista już nerwowo wyczekiwał nowego domownika. Isaac zaniósł rzeczy blondyna do domu, a Adam nie zaważając na stojący przy aucie wózek inwalidzki, wziął Tommy'ego na ręce.<br />
- Teraz szczególnie doceniam zalety twojej wagi - zaśmiał się cicho. Próbował zachowywać się normalnie.<br />
Dla wszystkich ten dzień był długi, radosny, ale i męczący. Czarnowłosy przygotował ukochanego do spania. Sam z trudem stał na nogach. Ucałował blade czoło blondyna i na chwilę wyszedł do salonu. Brunet siedział na podłodze wpatrując się w tańczące płomienie ognia w kominku. Lambert usiadł obok niego.<br />
- Padam z nóg - powiedział.<br />
- Idź spać - usłyszał w odpowiedzi - Ja jeszcze chwilę posiedzę.<br />
Adam wstał i ruszył w stronę sypialni. Na moment jeszcze spojrzał na przyjaciela. Mężczyzna miał w oczach łzy. Wokalista zrozumiał, że dopiero teraz Isaac poczuł pustkę po odejściu Maxa. </div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-5945511530366031382013-02-11T10:59:00.000+01:002013-02-11T10:59:46.346+01:00Ogłoszenie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Przepraszam Was wszystkich, ale ostatnio mam w życiu zawirowania, przez co mam problem z pisaniem. Wiem, że to marne tłumaczenie. Obiecuję,że w tym tygodniu pojawi się odcinek. Wasze ponaglenia, motywują mnie do pisania. Jeszcze raz przepraszam, ale na pewne rzeczy nie mam wpływu. Pozdrawiam wszystkich czytelników.<br />
A przy okazji szukam przeciwnika do pojedynku literackiego o tematyce Adommy, ogłoszonego przez Drache. Gdyby ktoś był chętny to zapraszam.</div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-72873755563946413792013-01-15T11:11:00.002+01:002013-01-15T11:11:44.260+01:0052.Przełamanie lodów<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Wybaczcie kochani tak długą przerwę. Postaram się się pisać zdecydowanie częściej. Miłej lektury.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Dni mijały jeden po drugim. Rozprawa w sprawie Tommy'ego miała odbyć się w ciągu trzech tygodni. Był to czas intensywnego wysiłku dla Adama i Isaaca. Chłopaki zamieszkali razem i skupili się na przygotowaniach. Adam wynajął ekipę remontową. Dostosowali oni poszczególne pomieszczenia do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Czarnowłosy pilnował ,by wszystko przebiegało zgodnie z planem. Unikał tylko jednego miejsca w domu - pokoju blondyna. To pomieszczenie w dziwnym sposób przerażało go. Jako jedyne przypominało mu, że już nic nie będzie jak dawniej. Specjalne łóżko, stojaki na kroplówki, półki z lekami, pieluchami i kosmetykami. Ten pokój był bezduszny. Kiedy pracownicy prosili Adama o ostateczne wytyczne w sprawie remontu tego pomieszczenia, czarnowłosy wysyłał Isaaca. Początkowo brunet nie przykładał do tego wagi, ale kiedy wokalista raz odmówił wejścia tam, zaczął się niepokoić.<br />
<div>
- Źle się dziś zachowałeś - powiedział Isaaca do czarnowłosego. Wokalista nawet nie spojrzał w jego stronę, tylko upijając kolejny łyk whisky, wpatrywał się w ogień w kominku.</div>
<div>
- Wyzywanie tego malarza od pieprzonego daltonisty, nie było w porządku. Nie podałeś dokładnego koloru farby czy numeru. Stwierdziłeś, że pokój ma być żółty i taki jest.</div>
<div>
- On nie miał być tylko żółty, ale idealny - burknął Adam - Rozumiesz? On w tym pokoju spędzi resztę życia. On nie może być po prostu żółty - głos zaczął mu się łamać.</div>
<div>
Isaaca usiadł obok niego - Dla Tommy'ego najważniejsze będzie czy w tym pokoju będziesz ty. Reszta nie będzie miała znaczenia.</div>
<div>
- A jeśli Eric ma rację? Jeżeli sobie nie poradzę? Na dobrą sprawę nie mam pojęcia jak się kimś taki opiekować. A jak zrobię mu krzywdę? Źle podam lek? Nie będę mógł zrozumieć czego on potrzebuje?</div>
<div>
- Daj spokój - wyszeptał Isaac i objął go. Dłonie wokalisty zacisnęły się na plecach bruneta. Kilka słonych łez wsiąkło w materiał jego koszulki - Kochasz go najbardziej na świecie i znasz go jak nikt inny. Rozumiecie się bez słów. Będziesz wiedział co robić, bo podyktuje ci to serce, a z całą inną resztą pomoże ci pielęgniarka.</div>
<div>
- A ty?</div>
<div>
- Ja też będę ci pomagał, wiesz o tym.</div>
<div>
Adam siedząc na podłodze, oparł się plecami o skórzaną sofę - Rozmawiałeś z Maxem, minęło już dwa tygodnie.</div>
<div>
- Napisał kilka smsów.</div>
<div>
-Odpisałeś?</div>
<div>
Brunet westchnął - Na kilka.</div>
<div>
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale przecież go kochasz. Nie zaprzeczaj. Zawsze, kiedy o nim wspominam uśmiechasz się tak inaczej. Jeśli czegoś nie zrobisz stracisz go.</div>
<div>
- Nie zaprzeczę - odpowiedział - Boję się, że mogę go bardzo skrzywdzić. Kocham go, ale nie zawsze potrafię mu to okazać jak należy. I dokonuję często złych wyborów.</div>
<div>
- Zamieszkanie ze mną?</div>
<div>
- Zamieszkanie z tobą bez niego. </div>
<div>
- Może pojedź tam?</div>
<div>
- Jak z Tommym wszystko się wyjaśni, zajmę się tym.</div>
<div>
- Tylko żebyś wtedy miał jeszcze czym się zajmować.</div>
<div>
Isaac przeczesał palcami włosy i westchnął<i>. </i>Usiadł na kanapie koło Adama. Czarnowłosy mimowolnie oparł głowę na jego kolanie. Brunet położył ręce na jego barkach. Zaczął delikatnie poruszać dłońmi - Jesteś wykończony Adam. Idźmy spać.<br />
- Za chwilę - wyszeptał Lambert, przymykając oczy - Tak mi dobrze.<br />
Perkusista zaśmiał się i potargał jego włosy - Do łóżka pieszczochu. Ostatnio już cię tam tachałem spod tego kominka. Wybacza, ale kruszynką to ty nie jesteś.<br />
- Dzięki, Isaac - wzburzył się wokalista.<br />
- Bez gadania, wstawaj.<br />
Po chwili obaj mężczyźni ruszyli w stronę sypialni Adama. Wokalista rozebrał się i w wsunął pod kołdrę. Brunet usiadł na skraju łóżka - I nie zamartwiaj się tak. Będzie dobrze. Dobranoc.<br />
- Dobranoc - odpowiedział czarnowłosy. Kiedy Isaac wyszedł z sypialni, czarnowłosy poczuł ogarniające go uczucie samotności. Kilka łez spłynęło po jego policzkach. Westchnął cicho. Musiał być silny. Czekała go ważna walka, o to co kochał najbardziej na świecie. Ale nie tylko on musiał zawalczyć o swoje szczęście. Wyciągnął telefon i wybrał osobę z listy kontaktów.<br />
<br />
Ranek przyszedł niespodziewanie szybko. Zapach świeżo smażonych naleśników rozchodził się po domu. Adam uśmiechnął się sam do siebie. Usłyszał głośny śmiech Isaaca przeplatający się z głosem Maxa. Wczorajszej nocy czarnowłosy długo z nim rozmawiał. Poprosił go żeby przyjechał do nich, że Isaaca potrzebuje tego. Słysząc odgłosy dochodzące z kuchni, wiedział, że postąpił słusznie. Przekręcił się na drugi bok i nakrył kołdrą. Chciał im dać jeszcze parę chwil tego beztroskiego poranka.<br />
<br />
- Są pyszne - powiedział brunet, zajadając kolejnego naleśnika - Ciszę się, że tu jesteś.<br />
- Naprawdę ? - zapytał niepewnie Max.<br />
- Tak.<br />
Na twarzy blondyna pojawił się wielki uśmiech. Usiadł obok Isaaca i sam zaczął jeść.<br />
- Przepraszam cię - zaczął mówić perkusista - To wszystko moja wina. Źle się zachowałem.<br />
- Wybacz, ale nie zaprzeczę - odpowiedział Max.<br />
- Nie ułatwiasz mi tej rozmowy.<br />
Chłopak westchnął i spojrzał na Isaaca. Mężczyzna już zapomniał jak cudownie zielone są jego oczy, które od pierwszego spojrzenia ujęły go za serce.<br />
- Isaac, ja już chyba wystarczającą długo ci wszystko ułatwiałem. Teraz wszystko zależy od ciebie. Zostanę albo odejdę.</div>
<div>
Brunet chwilę milczał bacznie wpatrując się w zielone spojrzenie. Kilka razy cicho westchnął.<br />
- Kocham cię, Max i jest mi z tobą bardzo dobrze, wiesz o tym. Czasem gubię się w moich uczuciach, ale wiem, że chce byś był w moim życiu. Nie będę cię okłamywał, że teraz wszystko się zmieni. Jeśli Tommy wróci do domu, będę spędzał tu jeszcze więcej czasu. Chce pomagać Adamowi zajmować się nim. Nie zostawię go z tym wszystkim samego.<br />
- Rozumiem, a gdzie widzisz w tym wszystkim miejsce dla mnie?<br />
- Przy mnie - powiedział Isaac.<br />
- Gdybym tylko umiał przestać cię kochać...- wyszeptał blondyn - Odszedłbym od ciebie.<br />
- Więc nie przestawaj i zostań.<br />
- Nie, Isaac. Muszę odejść i spróbować żyć bez ciebie. Nie chce być dłużej dodatkiem do twojego życia. Nie zniknę całkowicie, czasem napiszę i zadzwonię, ale skoro ty nie potrafisz mi dać wystarczającego powodu bym zostać, nie zostaje mi nic jak odejść.<br />
Brunet ujął twarz w dłonie i mocno pocałował - Wybacz mi wszystko.<br />
<br />
Max upił ostatni łyk kawy. Czuł ciężar podjętej przez siebie decyzji. Chwilę stał próbując ogarnąć myśli, założył kurtę i wyszedł. Łzy płynęły mu po policzkach, a serce chciało wyrwać się z piersi. Nie tego oczekiwał po tym poranku. Świadomość, że nie potrafi przestać kochać bruneta, pozbawiała go resztek nadziei na lepsze jutro. Ale musiał to zrobić z litości dla siebie, by dalej nie cierpieć.<br />
Kiedy Adam usłyszał odgłos odjeżdżającego samochodu, wstał i wszedł do kuchni. Isaac trzymał twarz schowaną w dłoniach i płakał. Wokalista podszedł do niego od tyłu i położył dłonie na jego ramionach.<br />
- On odszedł - wyszeptał przez łzy perkusista.<br />
- Bo mu na to pozwoliłeś - dodał Adam. Nie miał zamiaru roztrząsać tej kwestii. Isaac sam podjął decyzję.<br />
<br />
Dzień rozprawy nadszedł bardzo szybko. Adam nerwowo krążył po domu, sprawdzając czy zabrał wszystkie dokumenty. Dziś obce osoby miały zadecydować o jego przyszłości. Czy będzie żył w samotności czy z miłością swojego życia.<br />
- Zdjęcia mam, plany domu też, kilka pamiątek...Chyba możemy jechać - powiedział wokalista.<br />
- Będzie dobrze - powiedział Isaac i poklepał go po ramieniu.<br />
W drodze do sądu milczeli. Perkusista powtarzał w głowie to co ma powiedzieć. Adam analizował czy faktycznie zrobił wszystko, by odzyskać blondyna. Dziś był dzień prawdy dla wszystkich.<br />
Po chwili pojawiła się drobna kobieta i poprosiła wszystkich na salę sądową. Adam rozejrzał się dookoła. Nie mógł uwierzyć, że dotarł aż tutaj, by walczyć o swoją miłość.<br />
Sędzia zajął należne mu miejsce - Witam państwa - powiedział oschle - Zapoznałem się z dokumentami sprawy. Zacznijmy od strony występującej z wnioskiem o opiekę nad panem Tommym Joe Ratliffem.<br />
Proszę panie Lewis.<br />
Adwokat poprawił marynarkę i wstał - W imieniu pana Adama Lamberta, partnera pana Ratliffa, wnoszę o przyznanie mu prawa do opieki nad nim i możliwości decydowania o jego dalszym leczeniu. Dołączone zdjęcia, pamiątki, dokumenty potwierdzają silną więź pomiędzy nimi. Na tej podstawię wnioskuję, iż pan Lambert jest w stanie zapewnić partnerowi najlepszą opiekę. Ma na to odpowiednie środki i możliwości.<br />
-Wysoki sądzie- zaczął prawnika Erica- My nie negujemy uczuć jakie łączą pana Lamberta i pana Ratliffa. Ale chciałbym zauważyć, że związek łączący ich przeżywał poważne kryzysy. Pan Eric Ratliff, brat poszkodowanego, wątpi czy w takiej sytuacji pan Lambert znów nie ulegnie swoim zachciankom. Osoba chora to nie zwierzątko, trzeba się mu poświęcić całkowicie. Pan Adam jest wokalistą, często wyjeżdża w trasy, ma wiele zajęć. Obawiamy się, że nie jest wstanie podołać temu zadaniu.<br />
- Panie sędzią - wtrącił się Lewis - Pan Lambert podjął odpowiednie kroki, by zapewnić partnerowi odpowiednie warunki. Jeżeli osobiście, z przyczyn zawodowych, nie będzie mógł zajmować się panem Ratliffem, obowiązki przejmie wykwalifikowany personel i przyjaciel Isaac Carpenter.<br />
- Prawo do opieki zawsze przysługuje w pierwszej kolejności rodzinie - podkreślił prawnik Erica - Tak mówi kodeks prawny.<br />
- No dobrze, w takim razie posłuchajmy co mają do powiedzenia strony. Proszę o krótkie oświadczenia. Panie Lambert...<br />
Wokalista wstał i wziął głęboki oddech - Panie sędzio - zaczął mówić spokojnie - Nie ma takich słów, które by oddały jak bardzo kocham swojego Tommy'ego. Nie widziałem go prawie miesiąc, ale gdy zamykam oczy widzę tylko jego twarz. Ja chce z nim spędzić życie, kocham go. Chcę się nim opiekować, dbać o niego, zapewnić mu najlepszą opiekę medyczną. Proszę mi go nie odbierać. Jest sensem mojego życia. Ja wiem, że to może być trudne dla nas obu. Nowa sytuacja, nowe wyzwania. Wiem, że Tommy nie chciałby mnie obarczyć tym wszystkim myśląc, że będzie dla mnie ciężarem. Podobną sytuację miał w domu i bał się, że jeśli okaże się chory i ja będę musiał się nim opiekować to zniszczy moje życie jak jego mamie , ale...<br />
- Rozmawialiście o tym ? - wtrącił Eric.<br />
- Tak - odpowiedział Adam.<br />
Mężczyzna powiedział coś do adwokata - Panie sędzio, mój klient prosi o godzinną przerwę.<br />
- W takim razie spotkamy się za godzinę.<br />
Wokalista był zaskoczony obrotem spraw. Pan Lewis wzruszył tylko ramionami, sam zdziwiony prośbą Erica.<br />
Ratliff podszedł do czarnowłosego - Porozmawiajmy sami. Kawa?<br />
Wokalista spojrzał na Isaaca - Idźcie sami - powiedział brunet.<br />
<br />
Mężczyźni wyszli z budynku sądu i poszli do małej kawiarni na rogu ulicy.<br />
- Dwie espresso, proszę - powiedział Lambert do kelnerki.<br />
- Dlaczego przerwałeś rozprawę, czego chcesz? - zapytał nerwowym głosem.<br />
- To co powiedziałeś na sali o moim bracie, mamie i naszym domu...Tommy napisał do mnie list, prosząc mnie bym w razie jego choroby zajął się nim, to znaczy, załatwił mu jakiś dobry ośrodek i opiekę. Nie chciał obarczać tym wszystkim ciebie. Dlatego go zabrałem, Adam. Nie z chęci zysku, skrzywdzenia cię czy nienawiści, bo jesteś gejem. Zrobiłem to, bo mnie o to poprosił. Na początku myślałem, że obawiał się, że nie dasz sobie rady albo, że nie ufa ci na tyle, by powierzyć ci swoje życie. Ale twoje słowa wiele zmieniły.<br />
Adam upił łyk kawy. Zmarszczył brwi i westchnął - Do czego zmierzasz?<br />
- On wolał być daleko od ciebie, bo zbyt bardzo cię kocha i nie chce cię skrzywdzić. Ty kochasz go tak bardzo, że wolisz poświęcić wszystko tylko, by on był przy tobie.<br />
- Tak - powiedział czarnowłosy - Kocham, go, Eric. Chce z nim spędzić życie. Chorym, zdrowym, nieważne.<br />
- Obiecaj mi coś - poprosił Ratliff - Chciałbym być w jego życiu. Pomóc ci w opiece nad nim, żeby mogła go poznać moja żona i córeczka. Umożliwisz mi to?<br />
Adamowi stanęły w łzy w oczach - Jasne, on by tego na pewno chciał.<br />
- W takim razie zakończmy tą sprawę.<br />
<br />
- Dziękuję - powiedział czarnowłosy do Erica, po wyjściu z sali sądowej.<br />
- Nie mogłem postąpić inaczej.On byłby bez ciebie nieszczęśliwy, a to nie pomogłoby mu w powrocie do zdrowia. Teraz jesteś jego prawnym opiekunem. Jutro spotkamy się o 10 w tym ośrodku, gdzie jest Tommy. Załatwię formalności i zabierzesz go..<br />
- Do domu - dodał Adam z drżącym głosem.<br />
Eric pokiwał głową. Mężczyźni chwilę stali uśmiechając się do siebie. Wokalista objął Ratliffa i poklepał po plecach. On odwzajemnił ten gest. Nastąpiło przełamanie lodów.</div>
</div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-82503302683050889802012-12-17T12:01:00.001+01:002012-12-17T12:01:49.251+01:0051.Czas przygotowań<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Kochani, powoli szykuję się by zakończyć to opowiadanie. Nie wiem ile jeszcze odcinków powstanie, ale na pewno tylko kilka. Muszę jeszcze przemyśleć, jak to zakończyć. Rozważam wszystko. Może nieszczęśliwe zakończenie? Sama nie wiem. Dlatego bardzo wam dziękuję, że wciąż jesteście ze mną, czytacie i motywujecie do pisania.<br />
Dzisiaj dedykacja dla Veddel, za wszystkie miłe słowa, komentarze i tłumaczenie PT. Dziękuję, że jesteś....<br />
<br />
<br />
<br />
Kilka kolejnych dni Adam spędził w swoim pokoju. Wyłączył telefon, nie logował się na żadnych portalach. Twitter pękał w szwach od pytań ''Gdzie jest Tommy?'', ''Co się dzieje z Adamem?''. Nawet kiedy Monte i Brook przyjechali, nie chciał z nimi rozmawiać. Leila odchodziła od zmysłów. Codziennie pod drzwiami stawiała tacę z jedzeniem, które praktycznie pozostawało w nienaruszonym stanie. Czarnowłosy popadł w otchłań rozpaczy. Leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Tylko ten biały fragment jego pokoju nie przypominał mu Tommy'ego. Na ścianach wisiały ich wspólne zdjęcia, w szafie były ubrania blondyna. W rogu stała czerwona gitara, pamiątka z Londynu, a na szafce nocnej leżała jego ulubiona książka. W łazience były kosmetyki basisty. Był obecny wszędzie. Nawet leżąc samotnie w łóżku, Adam czuł jego zapach w pościeli. Co chwilę zaciskał oczy, próbując zatamować łzy. Nie chciał już płakać. Nie miał siły. Czuł, że brakuje mu powietrza. Jakby nagle na świecie zabrakło tlenu. Dla niego tlenem był Tommy. Miał pustkę w głowie. Rozpacz pozbawiła go chęci do działania i życia. Czasem przypominał sparaliżowanego Tommy'ego, ciało leżące na łóżku, bez życia, bez serce, tylko z mięśniem pompującym krew.<br />
Po czterech dniach usiadł na skraju łóżku i rozejrzał się dookoła. Zrozumiał, że nie chce żyć bez blondyna i , że teraz wiele zależy od niego. Wziął prysznic, w czasie, którego pozwolił sobie na chwilę płaczu. Ubrał się w czyste ubranie i zszedł na dół do kuchni. Leila i Ebert pili właśnie kawę. Kobieta nie ukrywała zaskoczenia na widok syna. Podeszła do niego i przytuliła go. Wokalista cicho westchnął.<br />
- Jestem głodny, mamo - powiedział - Zjem i muszę pojechać do Isaaca. Zrobię wszystko, by odzyskać Tommy'ego.<br />
Te słowa jeszcze bardziej rozweseliły Leilę - Kochanie zadzwoń do swojego prawnika. Te klucze co dał ci brat Tomy'ego...<br />
- Ty wiesz od czego one są?<br />
- Od waszego domu, kochanie.<br />
Adam chwilę stał i patrzył na nią, jakby oczekiwał, że kobieta powtórzy jeszcze raz te słowa.<br />
- Jakiego domu?<br />
- Tommy kupił ten dom nad jeziorem. Ten, w którym chciałeś mieszkać, ale przez Neila i pomoc dla niego, nie mogłeś kupić.<br />
Lambert usiadł na krześle i cicho jęknął.<br />
- Rozmawialiśmy o tym, by razem zamieszkać, ale...- głos mu się załamał - Zawsze robił wszystko, bym był szczęśliwy. Ja teraz zrobię to samo. Najpierw pojadę do Isaaca, a potem razem z nim do tego domu. Już wiem, co teraz mam robić, mamo.<br />
<br />
Max siedział na kuchennym blacie z kubkiem herbaty. Patrzył na Isaaca, który grzebał widelcem w jajecznicy.<br />
- Nie smakuje ci? - zapytał blondyn. Przez ostatnie dni niewiele rozmawiali.<br />
- Jest ok - usłyszał w odpowiedzi.<br />
Max zacisnął zęby. Ostatnio brunet mówił tylko zdawkowe tak, nie lub ok. Max rozumiał, że jego ukochany cierpi z powodu utraty przyjaciela, ale chyba bardziej bolał go fakt, że jego osoba nie potrafi wypełnić tej pustki, jaka powstała w sercu Isaaca.<br />
- Przecież on nie umarł - krzyknął Max - Do jasnej cholery, Isaac. Czuję się jakby panował tu żałoba. Nie rozmawiasz ze mną, nie kochamy się, płaczesz po nocach albo snujesz się po mieszkaniu i pijesz. Czasem mam ochotę ci przywalić, żebyś w końcu oprzytomniał.<br />
Isaac podniósł wzrok z nad talerza, zaskoczony zachowaniem blondyna.<br />
- O co ci chodzi ? - burknął.<br />
- Co jest z tobą? Czemu siedzisz w tym domu zamiast ruszyć dupę i dowiedzieć się gdzie jest Tommy. Przecież ten jego brat nie wywiózł go do dżungli amazońskiej tylko pewnie do jakieś ośrodka w pobliżu LA. po za tym - Maxowi załamał się głos - Odkąd go nie ma, świat dla ciebie nie istnieje. Ja też nie. Rozumiem rozpacz Adama, bo odebrano mu najbliższą osobą, ale ja myślałem, że to ja jestem dla ciebie najważniejszy. Twoje zachowanie ma jasny przekaz, ''Zabrano mi kogoś kogo kocham''.<br />
- Nie chcę się z tobą kłócić. Gadasz głupoty.<br />
- To udowodnij mi, że się mylę. Rusz się, pojedź do Adama, porozmawiajcie i zacznijcie coś robić. A potem wróć do mnie i pieprz się ze mną tak, bym poczuł, że naprawdę należę do ciebie.<br />
Isaac wstał od stołu i odłożył talerz do zlewu. Chwilę milczał. Potem spojrzał na blondyna.<br />
- Kiedy zdecydowałeś się być ze mną, wiedziałeś, że go kocham i nie potrafię bez niego żyć. Wiedziałeś Max. Podjąłeś ryzyko i związałeś się ze mną. ale...<br />
- Chcesz żebym odszedł?<br />
- Chce byś był szczęśliwy. Kocham cię, wiesz o tym. Ale skoro nie potrafisz zrozumieć co teraz czuję, jeśli to dla ciebie za trudne, to zrozumiem jeśli odejdziesz. Ale wiedz, że tego nie chce. Jesteś dla mnie ważny.<br />
Blondyn podszedł do niego i wtulił się. Silne ramiona objęły go mocno.<br />
- Przepraszam cię - wyszeptał Isaac.<br />
Zielonooki westchnął. Nie wiedział co ma zrobić. Kochał Isaaca zbyt mocno, by teraz od niego odejść.<br />
- Kochaj się ze mną - wyszeptał Isaac.<br />
Max czekał na te słowa, bardzo tego chciał. Ale w głębi serca czuł, że traci Isaaca. Zaczęli od czułych pocałunków, które powoli nabierały na intensywności. Brunet wsunął dłonie pod koszulkę Maxa. Jego ciało było takie gorące i przyjemne w dotyku. Ich języki ocierały się o siebie, gdy ich usta były wciąż ze sobą złączone. Isaac ściągnął koszulkę Maxa i zaczął całować jego szyję. Czasami delikatnie przygryzał jego skórkę, co wywoływało ciche jęki blondyna.<br />
- Pragnę cię, już - powiedział Issac, przejeżdżając dłonią po jego kroczu. Max sam ściągnął spodnie razem z bielizną i klęknął przed brunetem. Zsunął z jego bioder dresy i dłonią złapał za jego męskość. Isaac jęknął czując płynne ruchy blondyna. Po chwili poczuł ciepło ust ukochanego. Max uczył się dopiero tych pieszczot, ale dla Isaaca był w tym mistrzem. Brunet oparł się o stół i przymknął oczy. Kochanek doprowadzał go do obłędu. Blondyn złapał perkusistę za rękę i pociągnął w dół, dają mu znak, by ukląkł na podłodze. Sam odwrócił się do niego plecami. Isaac wiedział, co to oznacza. Zmysłowo wypięte pośladki Maxa, były jasną wskazówką. Brunet chwile pieścił palcem wejście ukochanego, przygotowując go na intensywne doznanie. Potem wszedł w niego bardzo powoli. Kochali się od niedawna. Max był bardzo ciasny i potrzebował dużo czułości i delikatności ze strony swojego partnera. Isaac mu tego nie szczędził. Całował jego kark i plecy. Dłonią gładził po udzie. Sam jeszcze nie mógł przywyknąć do tej niesamowitej przyjemności , kiedy był w nim głęboko. Zielonooki jęknął, gdy brunet zaczął się poruszać. Czuł jak dłonie Isaaca zaciskają się na jego ramionach. Obaj szybko poddawali się ogarniającemu ich podnieceniu. Wszystko było dla nich wciąż nowe i intensywne.<br />
- Możesz mocniej - wyszeptał Max. To właśnie w takich momentach czuł miłość Isaaca. W jego delikatności, czułości. Brunet nigdy nie sprawił mu niepotrzebnego bólu. Ruchy perkusisty stały się bardziej zdecydowane i głębsze, ale wciąż kontrolowane. Max czuł jak drżą mu ręce, pod naporem jego ciała i Isaaca. Brunet czując, że jest bardzo blisko, zaczął pieścić Maxa dłonią. Jego jęki były coraz głośniejsze. Kiedy kochał się z Isaaciem, tracił nad sobą kontrolę. Brunet poczuł, jak ciało kochanka drży. Max uniósł głowę z zaciśniętymi powiekami i głośno krzyknął. Ciepła ciecz zalała dłoń perkusisty. Po kilku ruchach, Isaaca opadł na ciało ukochanego i doszedł z głośnym jękiem. Przytulił Maxa, który drżał od kafelkowej podłogi.<br />
- O boże, przepraszam - rozległ się nagle w kuchni głos Adma - Drzwi były otwarte, pukałem. Ja...- Lambert wycofał się do salonu. Usłyszał tylko śmiech chłopaków i ciche wyznanie miłości Maxa. Brunet po chwili wyszedł się z nim przywitać. Adam trochę czerwony na twarzy, próbował ukryć zażenowanie.<br />
- Wybacz, ale ręki ci nie podam - powiedział spoglądając na dłoń Isaaca, na której widniały ślady kuchennej zabawy.<br />
- Zrobię kawę - krzyknął Max, zapewne próbując odwleć moment spotkania z Adamem, po tej niezręcznej sytuacji.<br />
- Cieszę się, że przyjechałeś - powiedział Isaac, myjąc dłonie w łazience - Jak się trzymasz?<br />
Adam tylko westchnął i wzruszył ramionami - Nijak - odpowiedział - Isaac, chce żebyś mi pomógł. Muszę odzyskać Tommy'ego. Nie wiem jeszcze jak, ale muszę. Chce żebyś pojechał ze mną do prawnika. Wiem, że zawracam ci głowę , ale...<br />
Isaac bez słowa podszedł do niego i przytulił. Lambert potrzebował tego. Ostatnio zbliżył się z brunetem - Zrobię i pojadę gdzie będziesz chciał. Dla mnie odzyskanie Raffiego jest teraz najważniejsze.<br />
- Dziękuję ci - wyszeptał wokalista, a jego dłonie zacisnęły się na koszulce perkusisty.<br />
- Co zamierzasz ? - zapytał brunet.<br />
- Chce pojechać do prawnika i zapytać, co mogę w tej sprawie zdziałać, a potem pojadę do ośrodka, do Erica i porozmawiam z nim. Nie wiem, będę go błagał, prosił, zrobię wszystko, ale będzie musiał mi pozwolić zobaczyć Tommy'ego.<br />
- Ok, zaraz się ubiorę i możemy jechać.<br />
Max postawił kawę na stole, a Isaac wyszedł do sypialni.<br />
- Dzięki - rzekł Lambert i wziął kubek z aromatycznym napojem - I jeszcze raz przepraszam.<br />
Blondy zaczerwienił się delikatnie - Zdarza się - powiedział z uśmiechem.<br />
Wokalista westchnął - Zazdroszczę wam.<br />
- Nie martw się, jeszcze nie raz zaliczysz z Tommy nie jedną podłogę.<br />
Czarnowłosy zaśmiał się. Chciał wierzyć w słowa blondyna.<br />
<br />
- Nie wygląda to dobrze - powiedział prawnik.<br />
Adam spuścił głowę i zacisnął usta.<br />
- Ale nie jest też beznadziejnie - dodał mężczyzna - Na pana korzyść przemawia fakt, że bracia przez lata nie utrzymywali ze sobą kontaktów i żyli w konflikcie. Można też podważyć motywy działania pana Erica Ratliffa, sugerując, że wziął barat pod opiekę ze względu na jego pieniądze.<br />
- Ale oddał mi klucze od domu. Gdyby to robił dla pieniędzy, nie zachowałby się tak.<br />
- Akt notarialny kupna domu jest na pana Tommy'ego i na pana. W tej sytuacji rodzina nie ma prawa do tego domu.<br />
- Więc co teraz mam zrobić?<br />
- Musi pan zabrać dwóch świadków, którzy potwierdzą pana związek z panem Ratliffem. Muszą wykazać, że łączyła was prawdziwa więź, rokująca na przyszłość. Przydadzą się wspólne zdjęcia, filmy, jakieś pamiątki. Wszystko, co by wskazywało, że byliście ze sobą bardzo blisko i, że obaj chcieliście tej relacji i o nią zabiegaliście. Koniecznie też musi pan stworzyć w domu odpowiednie warunku do opieki nad partnerem. Łazienka dla niepełnoprawnych, odpowiednie łóżko i sprzęt medyczny.Przydałaby się pomoc w postaci pielęgniarki. W tym czasie ja skieruję sprawę do sądu i wyślę powiadomienie do pana Erica.<br />
- Panie Lewis, mam szansę żeby go odzyskać?<br />
- Zrobimy wszystko co się da. Wiele też zależy od tego co przygotuje prawnik pana Ratliffa. Czy jest coś czym mógłby nas zaskoczyć?<br />
- Raczej nie - powiedział Adam.<br />
- A teraz możemy coś zrobić, żeby go zmusić, by pozwolił nam zobaczyć Tommy'ego ? - zapytał Isaac.<br />
- Musiałby wyrazić na to zgodę dobrowolnie. Ale zalecałby nie kontaktować się z nim do czasu rozpoczęcia sprawy.<br />
- Czyli ile? - głos Adma zdradzał jego zdenerwowanie.<br />
- Myślę, że około dwóch, trzech tygodni. W tym czasie musi pan wszystko przygotować, łącznie z domem.<br />
- Boże...- jęknął wokalista. Brunet położył mu dłoń na ramieniu.<br />
- Damy radę - powiedział Isaac - Ja chciałbym zeznawać jako świadek. Tommy jest moim przyjacielem, dobrze znam jego relację z Adamem.<br />
- Dobrze - powiedział prawnik - Będę was informował na bieżąco.<br />
Lambert podał mu rękę i podziękował.<br />
<br />
Kiedy wsiedli do samochodu, wokalista cicho jęknął. Poczuł teraz ten ciężar, związany z czekającą go rozłąką z Tommy. Potrzebował teraz dużo sił, a brak blondyna wyczerpywał go bezgranicznie. Isaac obserwował go chwilę, widząc jak odpływa gdzieś myślami, a jego dłonie zaciskają się na kierownicy. Poczuł z nim dziwą więź, opartą na utracie bliskiej osoby.<br />
- Chcę ci we wszystkim pomóc - wyszeptał brunet - Co mam zrobić, czego potrzebujesz?<br />
- Bliskości - powiedział Adam i spojrzał na perkusistę.<br />
- Jestem przy tobie.<br />
- Wiem, ale nie takiej bliskości potrzebuję. Chce zatracić się na chwilę, zapomnieć.<br />
- To może pojedzmy do waszego nowego domu i śpijmy się do nieprzytomności.<br />
- I pieprzmy do białego rana.<br />
Isaac wstrzymał oddech. Powinien od razu zareagować jakoś, ale milczał.<br />
- Udamy, że tego nie powiedziałeś.<br />
- Przepraszam...bez niego głupieje. A kiedy patrzę na ciebie, czasem widzę jego. Jesteś mu tak bliski.<br />
Perkusista wiedział, że to tylko puste słowa, a Lambert jest zagubiony.<br />
- I byłbyś w stanie się ze mną przestać? - zapytał.<br />
Wokalista pokiwał przecząco głową.<br />
- To dobrze, bo nie potrafiłbym ci odmówić - rzekł Isaac - Nie wracajmy już nigdy do tego tematu.<br />
- Ale mam do ciebie, prośbę. Jeśli to możliwe, zamieszkaj ze mną w tym domu na czas tego remontu. Nie chce być tam sam. Możesz przyjechać z Maxem.<br />
- Przyda nam się mała rozłąka.<br />
- Coś nie tak?<br />
- Nie po prostu...tak jak ty, bez Tommy'ego głupieje.<br />
Obaj się zaśmiali i ruszyli w kierunku nowego domu chłopaków.<br />
<br />
Kiedy Adam zaparkował koło drewnianego budynku cicho westchnął. Wspomniał tą chwilę, kiedy był tu z Tommym i opowiadał mu o Robercie. Wtedy też blondyn obiecał mu, że nigdy go nie zostawi. Nie dotrzymał słowa. Brunet nie ponaglał Lamberta. Chciał by sam zdecydował, kiedy wysiądzie z samochodu i wejdzie do domu.<br />
- Adam?<br />
- Przepraszam zamyśliłem się. Chodź, bo zamarzniemy oboje.<br />
Wokalistę zaskoczył wygląd domu. Spodziewał się, że będzie całkowicie pusty. Tommy jednak pomyślał o meblach i drobiazgach. W salonie był kominek, na którym stały ich zdjęcia. Blondyn i Leia postarali się, by wszystko było idealne. Lambert powoli zaglądał do kolejnych pomieszczeń. Ogromna łazienka z wanną, mały pokój do pracy na tekstami i piosnkami. Biblioteczka z książkami i płytami ich ulubionych wykonawców. Na samym końcu wokalista trafił do ich wspólnej sypialni. W centralnym punkcie stało duże, drewniane łóżku. Adam uśmiechnął się, myśląc o tym co mogłoby się w nim dziać. Ale po chwili znów poczuł falę smutku.<i>Czy kiedykolwiek zasnę przy nim tutaj?...</i>Pomyślał i cicho westchnął. Dłoń Isaaca spoczęła na jego ramieniu.<br />
- Pięknie tu - powiedział - Tak w waszym stylu.<br />
- Nie mogę uwierzyć, że on kupił ten dom.<br />
- Kocha cię - dodał perkusista i poklepał Adama - Szkoda, że trzeba będzie teraz zmienić tak wiele rzeczy.<br />
- Zrobię wszystko, by było mu tu dobrze. Zastanówmy się co i jak trzeba przebudować.<br />
Cały wieczór siedzieli przy kominku i rozmawiali. Pili czerwone wino i rysowali na kartkach swoje koncepcję zmian.<br />
- A to co? Po ci tu ten mały pokój?<br />
Adam wziął łyk wina i spojrzał na bruneta - Dla ciebie.<br />
Perkusista delikatnie chrząknął - Dla mnie?<br />
- Nie mam się co oszukiwać - zaśmiał się czarnowłosy - Nigdy się ciebie nie pozbędę z mojego życia, więc pomyślałem, że pokój dla ciebie musi być. Chyba nie masz zamiaru dzielić z nami sypialni, jak będziesz do nas przyjeżdżał ?<br />
Isaac uśmiechnął się.<br />
- Posłuchaj, jesteś dla Tommy'ego bardzo ważny. Od jakiegoś czasu dla mnie też stałeś się kimś wyjątkowym. Dziękuję ci za wszystko, za to, że mnie wspierasz, pomagasz mi mimo, że czasem między nami było różnie. Ten pokój to taki symbol, że zawsze będziesz częścią naszego życia.<br />
Brunet nie wiedział co powiedzieć. Przysunął się bliżej Adam i mocno go objął - To ja ci dziękuję - wyszeptał, a po jego policzkach spłynęły łzy .<br />
<br />
- Co on sobie wyobraża? - krzyczał zdenerwowany Eric, trzymając w dłoni wezwanie do sądu.<br />
Jego żona stała i milczała. Dawno nie widziała męża w takim stanie.<br />
- Eric, kochanie, zrozum go. On go kocha.<br />
- Ja też. To mój brat, to chyba silniejsze więzy.<br />
Kobieta tylko wzruszyła ramionami.<br />
- On nic nie rozumie. Ja wiem, co to znaczy opiekować się kimś w takim stanie. Każdego dnia patrzyłem, jak matka poświęcała się dla ojca. Wiem też, jak on przez to cierpiał. Nie chciał, by ukochana kobieta podcierała mu tyłek, kąpała i karmiła. Widział, jak to ją wyniszczało każdego dnia. Myślisz, że Tommy, by tego chciał dla Adama ? Nie, moja droga. A wiesz skąd to wiem? Tommy napisał list, który zostawił u swojego prawnika. Napisał do mnie. Prosił mnie o wybaczenie i, że sam wybacza mi. Dał mi wskazówki, co mam zrobić, jeśli się okaże, że choruje na to samo co tata. Wiedział, że tylko ja mogę go zrozumieć. I co mam teraz iść do sądu i powiedzieć Adamowi, że to decyzja mojego brata, że nie chce z nim być ?Nawet ja nie jestem takim sukinsynem. Muszę to rozegrać inaczej. Udowodnić, że między nimi nie zawsze było idealnie. Znaleźć coś na Adama.<br />
- Myślę, że mogę ci pomóc - powiedziała kobieta - Ostatnio dużo czytałam o Adamie i Tommy. Jakiś czas temu Lambert go zdradził z jakimś Finem, po koncercie. Może można to jakoś wykorzystać?<br />
- Kocham cię - powiedział Eric i ucałował kobietę.<br />
<br /></div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-22417010824093846452012-12-01T16:24:00.001+01:002012-12-03T09:38:59.564+01:0050. Utracony sens życia<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Przepraszam za tak długie przerwy, ale doskwiera mi brak czasu i weny. Ale będę się starała pisać regularnie. Na początek chce zachęcić wszystkich do czytania dwóch nowych opowiadań Adommy. Pierwsze to tłumaczenie opowiadania ''Neverland'' autorstwa Bee a drugie to opowiadanie własne Agnes May ''Menage a trois''. Oba zrobiły na mnie duże wrażenie.Fajnie, że wciąż ktoś sięga po tą tematykę.Bardzo dziękuję May za dedykację jej dzieła i Serenity za ostatni komentarz. Wszystkie wasze opinie wiele dla mnie znaczą.<br />
<br />
W mojej głowie ostatnio zrodził się pomysł na nowe opowiadanie Adommy, ale zacznę je publikować dopiero po zakończeniu tego. Na razie spisuję je w swoim zeszyciku. Postanowiła umieścić jego fragment, ciekawe jakie będą wasze wrażenia.<br />
'' Lubi pan świeczki, panie Lambert - słowa blondyna zabrzmiały bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. Ich ciepłe światło dobiegało z każdego rogu pokoju, więc fakt ten wydał mu się oczywisty.<br />
Czarnowłosy nalał czerwone wino do kieliszków i podał jeden Tommy'emu.<br />
- Fascynują mnie - opowiedział czarnowłosy - Potrafią dać przyjemne światło i delikatne ciepło, ale kiedy zbyt mocno się do nich zbliży dłoń, można się sparzyć. Podobnie jest z niektórymi ludźmi.<br />
Tommy nic nie odpowiedział .Upił łyk wina. Adam złapał go za dłoń, co wywołało u niego zdziwienie. Zaczął szybciej oddychać, gdy napotkał chłodne, niebieskie spojrzenie. Czuł jak jego oddech zaczyna dorównywać tempem biciu serca. Lambert wziął jedną ze świeczek i delikatnie przechylił ją nad jego dłonią. Gorący wosk pod postacią kilku kropel opadł na jasną skórę. Tommy syknął i szarpnął ręką.<br />
- Proszę mi uwierzyć w innych okolicznościach mogłoby być to całkiem przyjemne - powiedział Adam, delikatnie zagryzając dolną wargę. Blondyn poczuł jak jego twarz oblewa się rumieńcem. Ten mężczyzna zaczynał go fascynować. Dlatego nie wiedząc czemu, zadał kolejne pytanie, które mogło wiele zmienić.<br />
- Jakie okoliczności ma pan na myśli?<br />
Chłodne, niebieskie tęczówki nagle się ożywiły, przybierając barwę letniego, burzowego nieba.<br />
- Jeśli będziesz chciał, kiedyś z chęcią ci je pokaże - usłyszał w odpowiedzi. ''<br />
<br />
To taki mały fragment, mam nadzieję,że nie wyszło najgorzej. Pozdrawiam wszystkim i zapraszam na kolejny odcinek .<br />
<br />
<br />
<br />
- Adam może pójdziemy na obiad? Kiedy ostatnio jadłeś? - zapytał Isaac. Wokalista tylko wzruszył ramionami.<br />
- Tak nie można. Musisz jeść, spać, kąpać się. Poprosiłem twoją mamę, żeby przywiozła trochę twoich ubrań. Są u mnie w mieszkaniu. Na czas pobytu Tommy'ego w szpitalu będziesz mieszkał u mnie. Nie możesz spędzać po kilka godzin w samochodzie, krążąc między domem a szpitalem.<br />
- Ja nie mogę Isaac - powiedział Lambert.<br />
- Bez dyskusji. Chce ci pomóc, obiecałem ci, że będę przy tobie.<br />
- Może wynajmę jakieś mieszkanie, nie chce ci robić kłopotu. I nie sądzę, żeby Max był tym zachwycony.<br />
- Rozmawiałem z nim wczoraj. Wszystko załatwione. Po za tym nie możesz być teraz sam.<br />
Adam pokiwał głową. Jego wzrok wciąż był skupiony na twarzy blondyna. Jedyne czego teraz pragnął, to by te zamknięte powieki otworzyły się a on mógł utonąć w miodowym spojrzeniu ukochanego.<br />
Brunet podszedł bliżej łóżka i spojrzał na kartę pacjenta.<br />
<i><br /></i>
<i>Dzień 1-Gorączka 40'C, 140/180, podano hydrokortyzon i dimetryzon.</i><br />
<i>Dzień 4 - Gorączka 39'C, 140/190, leki te same, dializa</i><br />
<i>Dzień 8- Gorączka 39'C, 135/180, leki te same+ przeciwzakrzepowie, dializa.</i><br />
<i>Dzień 12- Gorączka 38,5'C, - 120/170, leki te same, dializa</i><br />
<i>Dzień 14 - Gorączka 37'C, 120/165, te same leki, dializa, Oxodilon 50 ml- lek dla pacjentów przed transplantacją.</i><br />
<i>-</i>Jednak będzie potrzebował przeszczepu? - zapytał zaniepokojony.<br />
- Lekarze jeszcze nie są pewni, ale wolą, by organizm był w razie czego przygotowany na przyjęcie nowego organu. Za kilka dni lekarz zleci mi i tobie badania na zgodność tkankową.<br />
Brunet westchnął - Rozmawiałeś z Ericiem?<br />
- Nie chce go widzieć. Nie chce pomóc bratu, to niech się lepiej tu nie pokazuje. Z lekarzami kontaktuje się telefonicznie.<br />
- Przykro mi.<br />
- Nie wiem co robić.To czekanie mnie dobija. Nikt nic konkretnego nie wiem. Czy on się w ogóle obudzi? Czy paraliż ustąpi ? Czy on...<br />
- Nie myśl o tym.<br />
- Muszę, Isaac. Muszę się przygotować na każdą ewentualność, bo inaczej pęknie mi serce.<br />
Brunet podszedł bliżej niego i ukląkł. Położył mu rękę na kolanie.<br />
- Pojedź ze mną teraz do domu. Proszę cię. Nie możesz przespać kolejnej nocy na szpitalnym krześle.<br />
Lambert zmarszczył brwi i westchnął - Dobrze - nachylił się powoli i delikatnie ucałował Tommy'ego - Do jutra kochanie.<br />
<br />
Kiedy weszli do mieszkania, w powietrzu unosił się zapach kolacji.<br />
- Witaj Adam - powiedział Max, po czym podszedł do bruneta i go pocałował. Kiedy go widział jego zielone oczy, aż skrzyły.<br />
- Zrobiłem wam pizze na kolację. Lodówka jest pełna, mam nadzieję, że kupiłem też to co i ty lubisz jeść - powiedział zwracając się do czarnowłosego. Adam uśmiechnął się. Kątem oka zauważył dwie walizki.<br />
- Wjeżdżasz? - zapytał blondyna.<br />
- Tak na dwa tygodnie. Jestem makijażystą w spektaklu. Ruszają teraz w trasę po stanach, więc i ja muszę jechać. Taka praca - powiedział i cicho westchnął.<br />
Max podszedł do Isaaca i wtulił się w niego - Będę tęsknić. Informuj mnie codziennie o stanie Tommy'ego.<br />
- Dobrze. Uważaj na siebie, skarbie - odpowiedział i pocałował go czule.<br />
- Ok, dbajcie o siebie chłopaki, oczywiście w granicach normy - zaśmiał się Max - Muszę uciekać, taksówka na mnie czeka. Pa. Kocham cię - rzucił jeszcze w stronę bruneta i wyszedł.<br />
<br />
Adam ściągnął buty i kurtkę. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie.<br />
- Ale u ciebie czysto - stwierdził.<br />
- Max posprzątał. To cudowny chłopak. Bardzo o mnie dba. Pewnie pokój dla ciebie też przygotował.<br />
Isaac otworzył drzwi od małego gościnnego pokoju. Na łóżku leżała świeża pościel i ręczniki. Wszystko czekało na Adama. Nawet jego ubrania były złożone i schowane w szafkach.<br />
- Jest chodzącym ideałem - stwierdził Lambert.<br />
- Mi się wydaję, że to przyzwyczajenie z domu dziecka i rodzin zastępczych. Zawsze się bardzo starał, by jego pokój był czysty a on grzeczny, by nowi rodzice tylko go nie oddali. Przynosiło to różne skutki. On chyba myśli, że jak nie będzie się starał to ja też go zostawię. Trudno mu uwierzyć, że mogę go po prostu kochać za to, że jest.<br />
- To smutne - powiedział Adam.<br />
Isaac westchnął - Pójdę po pizze i talerze. W rogu jest barek. Obsłuż się.<br />
Dobry, mocny drink był tym czego wokalista potrzebował. Nalewając whisky jego wzrok przykuły zdjęcia wiszące na ścianach. Parę rodzinnych fotografii, ale i zdjęcia z Glam Nation Tour. Jego wzrok przykuło zdjęcie ze śmiejącym się Tommym. Wokalista przejechał delikatnie palcem o szklanej ramce.<br />
- Tęsknie za jego uśmiechem - powiedział do bruneta, który stawiał na stole kolację.<br />
- Ja też - odpowiedział Isaac - Poczekaj, mam pomysł. Podszedł do pułki z płytami DVD i zaczął coś w nich szukać. Wyciągnął jakąś płytę i włożył do odtwarzacza. Na szklanym ekranie pojawił się Tommy z butelką wina. Trochę się chwiał na nogach i robił głupie miny do kamery, śmiejąc się przy tym głośno.<br />
- To z Francji - powiedział Isaac - Zaprosiliśmy chłopaków do siebie. Tommy i Alain wygłupiali się cały wieczór.<br />
Lambert buchnął śmiechem widząc, jak blondyn wdrapuje się na plecy swojego towarzysza. Wino wylewa się na dywan.<br />
- Wio koniku - krzyczy Tommy - Zawieś mnie do mojego Adasia .<br />
Uśmiech nie schodzi mu z ust. Po chwili obaj się przewracają, kulając się ze śmiechu.<br />
<br />
Tak spędzali następne cztery wieczory. Oni dwaj, whisky i nagrania DVD. Kolejne filmiki wywoływały śmiech, czasem wzruszenie. Adam najmocniej reagował na śmiech Tommy'ego. Na jednym z ujęć widać było Isaaca i Tommy'ego na wierzy Eiffela. Blondyn delikatnie wtulał się w bruneta, a on gładził jego plecy. Lambert cicho chrząknął, spoglądając na perkusistę.<br />
- To było po twojej...wizycie w Finlandii. Był wtedy załamany i bardziej skory do czułości.<br />
Wokalista westchnął, ale nic nie odpowiedział. Wciąż wpatrywał się w ekran.<br />
- Jeszcze usłyszymy jego śmiech na żywo - powiedział Isaac, widząc minę wokalisty. Położył mu dłoń na udzie. Alkohol krążący w żyłach pozwalał mu na takie gesty.<br />
- Wiem, tylko tak bardzo bym chciał, by to było już teraz.<br />
- Hej, nie czas na rozżalanie się. Mówiłem żebyśmy tyle nie pili - powiedział Isaac - Wykąp się i idź spać.<br />
- Mogę jeszcze z tobą posiedzieć? Nie chce być sam. Wystarczająco czuję się samotny, gdy go nie ma wśród nas - Procenty sprawiały, że stawał się bardzo szczery.<br />
- Mogę ci jakoś pomóc?<br />
Niebieskie tęczówki spojrzały na bruneta - Mógłbyś sprawić, że chodź na chwilę o wszystkim zapomnę.<br />
Isaac nie wiedział jak rozumieć jego słowa. Poczuł się dziwnie, ale odruchowo dotknął jego twarzy.<br />
- Zabrzmiałeś jakbyś proponował mi seks - zaśmiał się perkusista, ale po chwili się zarumienił, uświadamiając sobie jak to źle zabrzmiało.<br />
- Kiedy kocham się z Tommym zapominam o całym świecie. Liczy się tylko on i chwila. Przy nim czasem zapominam jak się oddycha.<br />
- Ja dopiero poznaję tą stronę męsko-męskiego związku. Czasem trudno mi ujarzmić Maxa.<br />
Obaj zaczęli się śmiać, chodź wiedzieli, że ich rozmowa nie bez powodu zeszła na ten temat.Obaj czuli się samotni, spragnieni i kompletnie pijani. Obaj chcieli zapomnieć.<br />
- Zrobiłbym wiele, byś na chwilę oderwał się od tego, ale nie mogę ci tego dać. Chciałbym, ale nie mogę.<br />
Adam powoli przysunął się bliżej niego. Delikatnie dotknął jego twarzy - Macie taki sam kolor tęczówek - wyszeptał. Chwilę wpatrywali się w swoje oczy. Odurzeni alkoholem i pragnieniami. Wokalista delikatnie zbliżył swoje usta do warg Isaaca. Brunet chwilę się wahał, po czym ich usta się złączyły. To był krótki, subtelny pocałunek.<br />
- Dziękuję ci za wszystko - powiedział Adam - Chyba dotarliśmy do mety dzisiejszego wieczoru. Pójdę już spać.<br />
Isaac pokiwał głową. Nie protestował, niczego nie próbował tłumaczyć. Kiedy Lambert zniknął za drzwiami sypialni, zacisnął powieki czując ogarniający go smutek i samotność.<br />
<br />
Adam rozebrał się w wsunął pod delikatną, bawełnianą pościel. Pachniała kwiatowym płynem do płukania. Nie miał siły płakać, złościć się. Jedynie co czuł to pustka i samotność. Po chwili usłyszał jak drzwi do sypialni się otwierają. Łóżko ugięło się pod ciężarem drugiego ciała. Ciepłe dłonie oplotły go w pasie.<br />
- Tyle mogę dla ciebie zrobić, dla nas...- wyszeptał Isaac.<br />
<br />
- O Boże - krzyknęła Brook , stojąc w progu sypialni. Jej głos obudził wtulonych w siebie mężczyzn.<br />
- A was pogięło? - mówiła nerwowo dalej - Trzy tygodnie bez Tommy'ego a wy lądujecie ze sobą w łóżku?<br />
- To nie tak - zaczął mówić Adam - My tylko...<br />
- Gówno mnie to obchodzi, to nie mi będzie się tłumaczyć. Dzwonię do was od rana.<br />
Mężczyźni chcieli wstać, ale wtedy uświadomili sobie, że są nadzy.<br />
- Dam wam chwilę gołąbeczki - powiedziała kobieta i wyszła.<br />
<br />
- Stało się coś? - zapytał Adam, zapinając ciemne jeansy. Brook była purpurowa na twarzy - Tommy odzyskał przytomność - powiedziała.<br />
Oczy Adma rozbłysły znajomym blaskem a na ustach pojawił się uśmiech.<br />
- Na reszcie - powiedział i w dziwnym odruchu przytulił Isaaca.<br />
- Adam, ale poczekaj...On jest dalej sparaliżowany. Nic nie mówi, sam nie je. Po prostu otworzył oczy i samodzielnie oddycha.<br />
- Ale jest świadomy to najważniejsze.<br />
Brook wciąż miała ponurą minę.<br />
- Nie cieszysz się ? - spytał czarnowłosy, trochę zdenerwowany jej zachowaniem.<br />
Kobieta zalał się łzami - Będziesz musiał się z nim pożegnać - zaczęła mówić przez łzy.<br />
Wokalista stanął przed nią jak wryty - Jak to pożegnać, co ty pieprzysz? Brook gadaj do cholery.<br />
- Adam , zostaw ją - powiedział Isaac - Brook usiądź. Już dobrze. Powiedz nam co się stało?<br />
Kobieta wzięła kilka oddechów. Dłonie jej się trzęsły - Do szpitala przyjechał Eric. Powiedział, że chce zabrać Tommy'ego ze szpitala, skoro opieka medyczna nie jest mu już potrzebna. Nerki zaczęły pracować, a wszystkie parametry są w normie.Usłyszałam jego rozmowę z lekarzami. Kiedy wyszedł z gabinetu zrobiłam mu awanturę, że nie ma prawa, że ty się zaopiekujesz Tommym. A on spojrzał na mnie takim dziwnym wzrokiem. Jakby chciał płakać, ale po chwili znów jego spojrzenie było chłodne. Powiedział mi, że tak będzie lepiej, bo on wie czego chciałby Tommy. Kazał mi ci przekazać byś przyjechał się pożegnać.<br />
<br />
Adam poczuł jak nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Zsunął się wzdłuż ściany, siadając gwałtownie na podłodze. Ból, który poczuł w sercu zaczął rozlewać się na całe jego ciało, wprowadzając go w otumanienie. Słowa Brook, dudniły w jego głowie, a ich sens doprowadzał go do obłędu. Isaac usiadł obok niego - Adam, dobrze się czujesz ?- wokalista nie zareagował. Jego oczy stały się puste.<br />
- Czy on może to zrobić? - zapytał Isaac kobietę.<br />
- Rozmawiałam z lekarzem. Jest jego bratem, więc ma do tego prawo.<br />
Isaac uderzył pięścią w podłogę - Adam, wstań. Jedziemy do szpitala.<br />
Po chwili cała trójka jechała czarnym vanem do szpitala. Czarnowłosy patrzył tępo przez szybę. Jakby już nie był częścią tego świata. Nie przynależał do nikogo. Ból jaki odczuwał pulsował w każdej komórce jego ciała.<br />
<br />
Kiedy weszli do pokoju Tommy'ego, Eric pakował jego rzeczy z szafek.<br />
- Dlaczego mi to robisz ? - zapytał Adam, ze łzami w oczach - Dlaczego chcesz mi go odebrać, jedyną osobę, którą kocham, sens mojej egzystencji? Dlaczego?<br />
- Tak będzie lepiej Adam. Uwierz mi - odpowiedział chłodno Eric.<br />
- Lepiej dla kogo ? Dla ciebie? Chcesz jego pieniędzy? Przecież nie robisz tego z miłości do niego - zaczął mówić głośniej wokalista.<br />
- Nie obrażaj mnie. Mam prawo zapewnić mu opiekę jaką uważam za słuszną. Karetka na nas czeka. Proszę, pożegnajcie się - powiedział i wyszedł nim wszyscy zobaczyliby łzy w jego oczach.<br />
<br />
Adam klęknął przy łóżku Tommy'ego - Błagam cię, ocknij się, powiedź coś. On nie może mi ciebie zabrać. Tommy proszę, powiedź, że chcesz zostać ze mną. Zaopiekuję się tobą, kocham cię.<br />
Po policzkach blondyna spłynęły łzy, ale była to jedyna reakcja na słowa ukochanego.<br />
- Boże...<br />
Isaac klęknął przy Adamie - Pójdziemy do sądu, będziemy walczyć o niego. Adam nie stracisz go - próbował uspokoić wokalistę. Do czarnowłosego nie docierały żadne jego słowa.<br />
Isaac wstał i nachylił się nad Tommy. Pocałował go w czoło. Kilka jego łez spadło na jasną skórę - Chodź Brook, dajmy im się pożegnać.<br />
<br />
Nagle Adam został sam, w pokoju wypełnionym bolesną ciszą. Wstał powoli i położył się obok ukochanego. Objął jego bezwładne ciało. Milczał. Jego ciche szlochanie zastępowało słowa. Pragnął, by to był tylko zły sen. Żeby zaraz ktoś nim potrząsnął i obudził z tego koszmaru. Ale tak chwila nie nadchodziła.<br />
- Nie pożegnam się z tobą, bo nie potrafię. Nie wiem jeszcze jak, ale cię odzyskam. Poruszę niebo i ziemię, ale wrócisz do mnie. Za bardzo cię kocham, bym mógł bez ciebie żyć - wyszeptał.<br />
Potem czas stanął w miejscu. Liczyła się tylko ta chwila. Chciał żeby trwała wiecznie.<br />
<br />
Do sali wszedł Isaac. Miał załzawione oczy - Adam, już czas.<br />
Dłonie mężczyzny zacisnęły się na ubraniu blondyna .Nie chciał wypuścić go ze swoich objęć.<br />
- Proszę cię - wyszeptał brunet. Adam kilkakrotnie pocałował różowe usta ukochanego. Chciał zapamiętać ich smak na zawsze.<br />
Dwóch pielęgniarzy przełożyło Tommy'ego na wózek inwalidzki.<br />
- Mogę go odwieść do karetki? - zapytał Adam. Eric pokiwał głową. Adam położył dłonie na gumowych rączkach wózka. Wziął kilka oddechów. Nie potrafił postawić pierwszego kroku. Isaac położył mu rękę na ramieniu - Chodź - powiedział.<br />
<br />
To była najdłuższa i najtrudniejsza trasa w jego życiu. Długi szpitalny korytarz, winda, znów korytarz i wyjście. Zimne, grudniowe powietrze uderzyło w twarz mężczyzn. W tej chwili znów byli trójką przyjaciół, połączonych w dziwnym układzie uczuć i emocji.<br />
- To dla ciebie - powiedział Eric i dał Adamowi komplet kluczy.<br />
- Co to jest? - zapytał wokalista.<br />
- Miejsce, gdzie on zawsze będzie przy tobie.<br />
- Kiedy będę mógł go zobaczyć? Dokąd go zbierasz?<br />
Ale Eric nie odpowiedział, tylko wsiadł do samochodu.<br />
<br />
Pielęgniarze wsunęli Tommy'ego na noszach do karetki. Eric usiadł obok niego. Widział łzy spływające po jego policzkach. W głowie blondyna rozlegały się trzy słowa " Przepraszam cię, kochanie".<br />
Eric ścisnął dłoń brata. Dla nich dwóch to była trudna sytuacja.<br />
Kiedy karetka zaczęła odjeżdżać, Adam kilka razy krzyknął "Nie, błagam, nie" i upadł na kolana. Zawalił mu się cały świat.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-63957836962148296422012-11-19T14:43:00.000+01:002012-11-19T14:43:01.726+01:0049. Masz prawo go tylko kochać<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Przepraszam wszystkich za taką przerwę. Niedawno odzyskałam internet i nadrabiam zaległości. Dziękuję wszystkim za cierpliwe oczekiwanie i pozytywne komentarze pod one- shotem. A teraz zapraszam do czytania.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Przerażającą ciszę panującą w szpitalnej sali, wypełniał dźwięk różnych urządzeń. Zwłaszcza jeden był niezwykle natarczywy. Miarowe, spokojne pikanie, wyznaczające rytm bicia serca Tommy'ego. Adam co chwilę nerwowo na niego zerkał. Jedyny dowód, że w tym drobnym, delikatnym ciele, leżącym bezwiednie na łóżku, wciąć tliło się życie.<br />
- Nie chce żyć na świecie, w którym nie ma ciebie- wyszeptał Adam. Czuł w sercu ból i pustkę. Tracił to co miał w życiu najcenniejszego - Będę o ciebie walczył - powiedział, ocierając łzy z policzków. Ale sam nie wiedział czy ma szansę na wygraną. Przecież to była nierówna walka. On, słaby człowiek, czerpiący siłę z ogromu swojej miłości i choroba, nieznana, mroczna, wszechmocna.<br />
- Kocham cię - powiedział wokalista i pocałował blado-różowe wargi ukochanego - Zrobię wszystko, obiecuje ci.<br />
- Adam, musimy jechać - rzekł Isaac, kładąc dłoń na ramieniu czarnowłosego. Wokalista cicho jęknął - Tak ciężko jest mi go opuścić.Chciałbym, by czuł moją miłość i obecność.<br />
- Zawsze ją czuje - zapewnił go brunet - Chodźmy już.<br />
<br />
W drodze do ośrodka milczeli. Adam zastanawiał się co powiedzieć Ericowi, jak on zareaguje na jego wizytę i czy spełni jego prośbę.<br />
- Powiesz mi co z tym Ericiem ? - Pytanie Isaaca przerwało panującą ciszę.<br />
- To młodszy brat Tommy'ego. Razem trafili do ośrodka. Obaj byli ofiarami przemocy domowej i to popchało ich do brania. Zawsze trzymali się razem, aż to momentu, kiedy wydarzyła się tragedia. Zmarła dziewczyna, którą Raffi kochał. Nie chce wdawać się w szczegóły, ale winą za to obarczył swojego brata i siebie. Czuję, że do dzisiaj ani sobie, ani jemu nie wybaczył.<br />
- Kiedyś przez przypadek widziałem jej zdjęcie. Śliczna dziewczyna. Tommy miał zawsze dobry gust.<br />
Adam zaśmiał się - Dzięki, zabrzmiało to prawie jak komplement.<br />
- I dobrze, bo to miałem na myśli. Już nie bądź taki skromny, dobrze wiesz jak przystojny jesteś.<br />
Adam delikatnie się zarumienił - Czy dziś jest dzień dobroci dla Lamberta? Raczej unikasz wypowiadania miłych rzeczy pod moim adresem. W sumie to nie ukrywajmy, ale nie przepadasz za mną.<br />
- I vice versa - rzucił Isaac z uśmiechem na twarzy.<br />
- No wiesz, chciałeś mi zabrać faceta.<br />
- Chciałem go przed tobą chronić. Raniłeś go.<br />
- A ty buntowałeś go przeciwko mnie.<br />
- Chciałem dać mu możliwość wyboru.<br />
- Tak? Jaką? Ja albo ty?<br />
Isaac się zaśmiał - To jakby wybierać między tortem a muffiną. Chodź mała babeczka może zaspokoić głód i pragnienie słodyczy, to tak naprawdę nie daje tyle przyjemności co rozkoszowanie się pysznym tortem. I chodź może cię zmulić albo będzie cię po nim bolał brzuch i tak powiesz, że warto było, bo był pyszny.<br />
Lambert uśmiechnął się i pokiwał głową.<br />
- Tylko ty możesz zrozumieć co czuję teraz . Kochasz go jak ja - wyszeptał Adam.<br />
- Czuję pustkę i ból - zaczął mówić brunet - Kiedy siedzę przy nim, mam wrażenie jakbym tracił jakąś część siebie. Błagam go żeby wrócił, ale on nie reaguje. Ogarnia mnie wtedy uczucie bezsilności i rozpaczy. Ale wtedy pojawia się Max i łatwiej mi to znieść.<br />
- Ja mam tylko Tommy'ego. Jest całym moim światem - powiedział wokalista, w jego oczach pojawiły się łzy.<br />
- Musisz być silny. Wiem, że to kiepskie pocieszenie, ale możesz na mnie liczyć. Będę przy tobie.<br />
- Dzięki, Isaac. A jak ci się układa z Maxem?<br />
- To cudowny chłopak. Wnosi w nasz związek tyle energii. Czasem namawia mnie na rzeczy, których bym się po sobie nie spodziewał. To chyba dobrze, kiedy druga osoba pozwala nam odkryć siebie na nowo. Przy nim czuję, że żyję. I jest tylko mój. To wspaniałe uczucie.<br />
- Ja muszę się Tommym dzielić z tobą.<br />
Isaac się zaśmiał - Daj spokój, dobrze wiesz, że on jest tylko twój.<br />
- Dobrze wiem, że kocha cię na swój sposób i tego co was łączy nie jestem w stanie zrozumieć.<br />
- A ja nie będę ci tego tłumaczył - odpowiedział brunet.<br />
<br />
Wjechali w drogę, prowadzącą przez sosnowy las. Isaac przez chwilę wpatrywał się w mijane drzewa. Po chwili jego oczom ukazała się ogromny budynek, przypominający bardziej jakiś dworek niż ośrodek dla narkomanów.<br />
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Adam i wjechał na teren ośrodka. Czuł przyśpieszone bicie serca i drżenie rąk. Nie wiedział czego się spodziewać po spotkaniu z Ericiem.<br />
- Pięknie tu -rzekł brunet, stojąc na schodach i wpatrując się w ogromne jezioro.<br />
- I tu muszę się z tobą zgodzić - stwierdził czarnowłosy i poklepał go po ramieniu - Chodźmy do środka.<br />
<br />
- Dzień dobry, Rose - powiedział Adam i podał dłoń kobiecie - To mój...przyjaciel Isaac.<br />
- Miło mi poznać - zwrócił się do niej brunet.<br />
- Adam, co z Tommy'm? Dzwoniliśmy do szpitala, ale nikt nie chciał nam nic powiedzieć, bo nie jesteśmy rodziną.<br />
Lambert westchnął i spuścił głowę - Nie jest dobrze. Jest teraz nieprzytomny i nie ma z nim żadnego kontaktu. Rose, musimy porozmawiać z Ericiem. Lekarze potrzebują, by ktoś z rodziny pojawił się w szpitalu.<br />
Kobieta pokiwał głową i zacisnęła usta - Powinien być u siebie w mieszkaniu. Na tyłach ośrodka jest wejście, ale nie oczkujcie zbyt wiele po tej rozmowie. Nie wiem jak on się zachowa. Wie,że Tommy miał wypadek, ale nawet nie zapytał o niego.<br />
- Muszę spróbować - powiedział Adam.<br />
- Powodzenia - odpowiedziała Rose i wskazała dłonią kierunek, w którym mają pójść.<br />
<br />
Wąskie schody prowadziły do mieszkania na poddaszu. Pokonując kolejne stopnie, Adam czuł jak jego serce przyspiesza. Wyciągnął dłoń w kierunku dzwonka. Odgłos skowronka zwiastował gospodarzowi zjawienie się gości. Po chwili drzwi otworzyła młoda kobieta.<br />
- Dzień dobry - wydukał zaskoczony wokalista - Jestem Adam Lambert, czy zastałem Erica?<br />
- Mąż wyszedł na chwilę, powinien zaraz wrócić. Proszę wejść.<br />
Mężczyźni spojrzeli na siebie i przekroczyli próg mieszkania.<br />
- A panowie w jakiej sprawie ? - zapytała dziewczyna.<br />
- Yyyy...Chciałem porozmawiać z Ericiem o jego bracie, Tommym.<br />
- Wczoraj mąż dzwonił do szpitala, ale nie było lekarza prowadzącego i nikt mu nic nie powiedział.<br />
Wyraz twarzy Adama zdradzał jego zaskoczenie.<br />
- Dzwonił ? To miło z jego strony. Ja jestem partnerem Tommy'ego i w sumie przyjechałem ponieważ potrzebuję pełnomocnictwa . Eric jest jedyną jego rodziną i tylko on może podejmować decyzję w sprawie leczenia. Tommy jest nieprzytomny, dokładnie sparaliżowany i...-Lambertowi załamał się głos - Przepraszam...i nie ma z nim kontaktu.Wiem, że on i Eric nie utrzymują ze sobą kontaktów, więc nie chce go stawiać w trudnej sytuacji i zmuszać do jeżdżenia po szpitalach. Dlatego zjawiłem się tutaj.<br />
- Ciężko mi coś powiedzieć. Muszą panowie na niego zaczekać. Może zrobię coś do picia?<br />
- Dwie kawy - powiedział Isaac - Dziękujemy.<br />
<br />
Kobieta zniknęła w kuchni. Adam zaczął rozglądać się po pokoju. Mieszkanie było skromnie urządzone , ale z smakiem. Miało bardzo ciepłą, domową atmosferę. Na ścianach wisiały rodzinne zdjęcia. Lambert dostrzegł na nich małą uśmiechniętą dziewczynkę, zapewne córkę Erica.<br />
- Tommy nawet nie wie, że jest wujkiem.<br />
Isaac wstał i podszedł bliżej, by przyjrzeć się fotografii- Podobna trochę do niego. On i Eric zresztą też. Trochę to przykre - powiedział trochę ciszej - Mieć jedyną rodzinę i nie utrzymywać z nią kontaktu - Na chwilę pomyślał o swoich rodzicach, z którymi też nie miał kontaktu.<br />
<br />
W momencie, gdy kobieta stawiała dwie filiżanki na stole, do domu wszedł mężczyzna i mała dziewczynka.<br />
- Mamo, zobacz co dziś narysowałam w przedszkolu - krzyczała od samego progu. Ale gdy wbiegła do salonu, zamilkła, zaczerwieniła się za twarzy i schowała za tatę.<br />
- Dzień dobry - powiedział wokalista i wstał z kanapy - Jestem Adam Lambert a to Isaac Carpenter, przyjechaliśmy z panem porozmawiać.<br />
- Miło mi, Eric. Proszę mi mówić o imieniu.<br />
Brunet spojrzał na szwy na skroni czarnowłosego - Widziałem cię tu kilka dni temu z Tommym. To chyba twoim samochodem mieliście wypadek?<br />
- Tak.<br />
- Jak on się czuję? Przez telefon nic mi nie chcieli powiedzieć.<br />
Adam wziął głęboki oddech - Kiepsko, jest nieprzytomny i sparaliżowany. Pękł mu guz u podstawy kręgosłupa.<br />
Brunet, aż wzdrygnął na dźwięk tego słowa.<br />
- Ponoć wasz tata miał coś takiego?<br />
Eric pokiwał głową - A co was konkretnie sprowadza?<br />
- Jestem partnerem Tommy'ego i...<br />
- W pracy ?- przerwał mu brunet.<br />
- Też, ale przede wszystkim życiowym. Jesteśmy razem od kilku miesięcy. Potrzebuję twojego pełnomocnictwa bym mógł podejmować decyzje o jego leczeniu. Niestety to,że go bardzo kocham, to w świetle prawa za mało. Potrzebuję zgodny kogoś z rodziny.<br />
<br />
Eric usiadł na fotelu i kilka razy westchnął - Ale ja ciebie nie znam. To trochę dziwna prośba. Mam powierzyć życie brata w ręce całkowicie obcej mi osoby.<br />
- Ale dla Tommy'ego najbliższej - wtrącił Isaac.<br />
- Może dla ciebie, dla was jest to fakt oczywisty, ale dla mnie nie.<br />
- W takim razie jedź z nami do szpitala. Trzeba podpisać jakieś dokumenty i wyrazić zgodę na podanie leków. Błagam cię, on musi żyć. Ja bez niego umrę.<br />
Eric spojrzał na żonę. Kobieta pokiwał porozumiewawczo głową.<br />
- Dobrze pojadę, chociaż to nie jest dla mnie łatwe.<br />
Mężczyzna po chwili był już gotowy i cała trójka wsiadła do samochodu.<br />
- Nie spodziewałem się, że Tommy zwiąże się z mężczyzną.<br />
- Przeszkadza ci to? - zapytał Isaac.<br />
- Nie, ale jestem tradycjonalistą. Rozumiecie co mam na myśli?<br />
Adm westchnął. To były pierwsze słowa mężczyzny zdradzające jego niechęć do niego.<br />
- Dla niego to też było zaskoczenie - zaśmiał się wokalista.<br />
- W sumie minęło 10 lat. Człowiek w tym czasie może się zmienić nie do poznania.<br />
- To przykre, że wasze drogi się tak rozeszły - powiedział wokalista.<br />
- To on odszedł i mnie zostawił. Z resztą po co do tego wracać.<br />
Resztę drogi milczeli. Isaac czasem tylko zerkał na Adama, sprawdzając jak on się trzyma.<br />
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił brunet.<br />
Przed salą Tommy'ego na korytarzu siedziała Brook i Leila.<br />
- Dobrze, że jesteście. Stan Tommy'ego się pogorszył. Nerki zaczęły gorzej pracować. Został zabrany na dializę. Synku, tak mi przykro - powiedziała kobieta i przytuliła syna.<br />
- Eric, na końcu korytarza jest gabinet lekarski. Chodźmy załatwić formalności - powiedział Isaac. Widział w jak kiepskim stanie jest teraz Adam.<br />
- Pójdę z wami - rzekł czarnowłosy- Chcę porozmawiać z lekarzem.<br />
Erica poruszyła cała ta sytuacja. Czuwający przy Tommym przyjaciele, płacząca mama Adama i naprawdę załamany wokalista. Dostrzegł , jak ważny jest dla nich jego brat.<br />
<br />
Kiedy weszli do gabinetu lekarza, można było wyczytać z jego twarzy, że nie ma dobrych wiadomości.<br />
- Proszę podpisać te dokumenty - zwrócił się do Erica - Panowie, stan pacjenta uległ pogorszeniu. Nerki nie pracują tak wydajnie jak powinny. Jeżeli to się nie zmieni w ciągu kilki dni, trzeba będzie szukać dawcy. Zawartość guza dostała się do krwiobiegu i musi zostać z niego jak najszybciej usunięta, inaczej może dojść do powstania innych ognisk zapalnych w organizmie. A skoro nerki nie filtrują krwi w należyty sposób, może być to trudne.<br />
- Ja mogę mu oddać nerkę- powiedział Adam, bez chwili wahania.<br />
- Panie Lambert, to nie takie łatwe. Trzeba zrobić sporo badań na zgodność tkankową.<br />
- To proszę je zlecić - rzekł Adam.<br />
- Ja też chce je wykonać - powiedział Isaac.<br />
- Najlepiej gdyby był to ktoś z rodziny. Wtedy zagrożenie odrzucenia przeszczepu jest mniejsze- wyjaśnił lekarz i spojrzał na Erica.<br />
- Ja jestem jego jedyną rodziną, ale przykro mi nie mogę tego zrobić - odpowiedział mężczyzna<br />
Wokalista zacisnął dłonie w pięść, a do oczu napłynęły łzy.<br />
- Najlepiej to daj mi to pełnomocnictwo i wynoś się stąd, skoro i tak nie możesz nic dla niego zrobić. Ja oddałbym życie za niego, rozumiesz?<br />
- Nie zapominaj się- powiedział Eric - W świetle prawa, ja mogę tylko o nim decydować. Ty masz prawo go tylko kochać, niestety to mu zdrowia nie przywróci- rzekła z ironią w głosie i wyszedł z gabinetu.<br />
- Ty skurwysynu - krzyknął Adam, wybiegając za nim. Ale mężczyzna już zniknął na końcu korytarza.</div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-47360713213338808912012-11-16T10:03:00.000+01:002012-11-16T10:03:29.308+01:00''Namieszałeś w mojej głowie'' One-shot<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Dla czekających na nowy odcinek mała rekompensata w postaci one-shota. Nic wielkiego, takie małe natchnienie w pracy, napisane pod wpływem słów piosenki "Namieszałeś w mojej głowie, jednym gestem jednym słowem". Miłego czytania. Postaram się dodać odcinek jak najszybciej.<br />
<br />
<br />
<br />
Wieczór był chłodny i wietrzny.Czarnowłosy chłopak szedł wolno uliczkami, kładącego się do snu miasta. Kolejne, zapalające się przy drożne latarnie, rozświetlały panujący półmrok. Adam naciągnął kaptur na głowę i potarł zmarznięte ramiona. W sumie sam nie wiedział dokąd idzie i czego szuka. Czuł, jakby to nogi prowadziły go same, w nieznanym mu kierunku. Chodził tak struty od kilku dni. To właśnie wtedy podjął trudną, ale konieczną decyzję. Rozstał się ze swoim chłopakiem. Dlaczego to zrobił ? Tłumaczył to sobie i jemu tym, że teraz czeka go wiele zmian. Nagrał właśnie swoją pierwszą piosenkę, która pojawiła się na listach przebojów. Miał stworzyć zespół, wydać płytę i ruszyć w trasę koncertową. Nie chciał, by jego chłopak czekał na niego tygodniami, miesiącami w samotności. Uważał, że rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem.Chciał dać im obu szansę na znalezienie własnego miejsca i szczęścia. Ale tak naprawdę wiedział, że nie jest to do końca prawda. Czuł, że coś się zmieniło. Może on sam...<br />
<br />
Widok jego partnera nie wywoływał już u niego szybszego bicia serca i szczerego uśmiechu na twarzy. Jego dotyk już nie powodował przyjemnych dreszczy i uczucia podniecenia. Osłabła też potrzeba bliskości. Adam na chwilę zatrzymał się, poruszony myślą, która powstała w jego głowie - <i>Czy w ogóle kiedykolwiek to czułem?</i><br />
Jego chłopak był fajnym facetem. Świetnie się dogadywali, lubili spędzać razem czas i łączył ich dobry seks. Ale nigdy nie było motylków w brzuchu, szybszego bicia serca czy uśmiechu na twarzy wywołanego samą myślą o tej drugiej osobie. I seks zawsze był tylko fajny. Nie cudowny. Czarnowłosy zrozumiał teraz, że mówiąc "Kocham cię", wypowiadał 9 liter, tworzących dwa słowa, którym kolorytu nadał tylko ciepły ton jego głosu, a nie uczucia.Westchnął cicho z zrezygnowaniem i ruszył przed siebie.<br />
<br />
Deszcz padał coraz mocniej, przenikając przez materiał cienkiej bluzy. Uczucie zimna wywoływało nie przyjemne dreszcze na całym jego ciele. Myśli go przytłaczały. Chociaż nie miał ochoty na zabawę, wstąpił do jednego z kolorowo oświetlonych klubów. Może chciał schronić się przed deszczem albo miał nadzieję, że głośna muzyka zagłuszy chaos panujący w jego głowie. Sam nie wiedział.<br />
<br />
W klubie było sporo osób. Niektórzy tańczyli, inni pili drinki we wszystkich kolorach tęczy. Na twarzach imprezowiczów widać było uśmiechy. Nikt nie rozważał tu egzystencjalnych pytań. Adam rozejrzał się po parkiecie. Uśmiechnął się widząc razem tańczące pary homo i heteroseksualne. -<i>Nawet kluby zaczynają być bi -</i> pomyślał. Jemu to akurat całkowicie odpowiadało.<br />
<br />
Usiadł przy barze, mierząc wzrokiem półki pełne różnych alkoholi. Chwilę się zastanawiał, czy może spróbować czegoś nowego skoro już tu trafił.<br />
- Coś podać?- zapytał barman. Jego brązowe włosy w połączeniu z piwno-zielonymi oczami, tworzyły mieszankę, która z pewnością przyciągała wzrok kobiet i mężczyzn.<br />
- Yyyy...whisky - odpowiedział, wybierając znów coś klasycznego.<br />
Mężczyzna uśmiechnął się i odszedł na chwilę. Adam ściągnął kaptur. Palcem zatoczył kilka kółek na barowym blacie, wpatrując się tępo w jego mahoniową barwę.<br />
- Ciężki dzień ?- zapytał barman , stawiając przed nim szklankę.<br />
Adam nie miał ochoty rozmawiać i kiwnął tylko głową. Jednym duszkiem wypił alkohol.<br />
- Jeszcze raz to samo - powiedział, nie patrząc już na bruneta. Wziął do ręki tekturową podkładkę i palcem wodził po jej krawędzi. Myśli znów kłębiły się w jego głowie.<br />
Z letargu wyrwał go głos barmana - Co dla ciebie, Tommy?<br />
- Whisky - odpowiedział blondyn. Adam nawet nie zauważył, kiedy mężczyzna pojawił się koło niego.<br />
- Świetnie dziś gracie. To zasługa nowej gitary ?- zapytał brunet za barem.<br />
- Tak, gra sama za mnie. Ale jeszcze kilka kawałków i wieczór wolny. Schłodź coś dobrego - zaśmiał się muzyk.<br />
- A i póki pamiętam, powodzenia za parę dni. Daj czadu.<br />
- Dzięki - odpowiedział blondyn. Wziął szklankę i mimochodem spojrzał na czarnowłosego. Jako jedyny siedział sam w klubie.<br />
- Na zdrowie - powiedział Tommy i delikatnie trącił jego szklankę. Zaskoczony Lambert podniósł głowę i zmusił się do uśmiechu. - Na zdrowie - wyszeptał i podniósł szklankę w geście toastu. Obaj jednocześnie przechylili złoty trunek.<br />
<br />
Wzrok Adama padł na twarz mężczyzny. Miał na głowie artystyczny nieład, jak na muzyka przystało. Z jednej strony miał wygolone włosy, z drugiej półdługie, blond kosmyki opadały my niesfornie na twarz. Gdy je odgarniał, chaotycznym już gestem, można było dostrzec jego kocie, brązowe oczy. Niby zwyczajne, ale dziwnie intrygujące. W połączeniu z jego naturalnym uśmiechem, wszystko tworzyło ciekawą i pociągającą całość. Tommy spojrzał na Lamberta, czują na sobie jego wzrok. Czarnowłosy automatycznie zmierzył jego ciało, zatrzymując się wzrok na skórzanych spodniach. Dokładnie na wysokości rozporka. Poczuł po chwili, jak jego twarz pokrywa się purpurą, gdy zorientował się, że muzyk śledzi jego poczynania.<br />
<br />
Tommy odłożył szklankę, nie spuszczając wzroku z Adama. Mimo, że panował półmrok, dostrzegł rumieńce na twarzy mężczyzny. Uśmiechnął się go niego, wprowadzając Lamberta w jeszcze większe zakłopotanie. Blondyn chciał coś powiedzieć, ale czuł dziwną pustkę w głowie. Zawsze był bardzo wygadany, a teraz żadne słowo nie chciało przejść przez jego usta. Adam ponownie spojrzał w jego oczy, zdobywając się na odwagę, by odwzajemnić uśmiech. Ta surrealistyczna scena trwała dłuższą chwilę. Krótkie spojrzenia, przeplatały się z ciepłymi uśmiechami. Nie padło żadne słowo, żaden gest.<br />
- Tommy, hej - krzyknął barman, potrząsając go za ramię.<br />
Blondyn momentalnie wypuścił powietrze, które nieświadomie trzymał w płucach przez kilka sekund .<br />
- Wołają cię na scenę - oznajmił brunet.<br />
<br />
Ratliff pokiwał głową. Spojrzał jeszcze raz na Adama - Na razie- rzekł zdziwiony, że w ogóle zdołał coś powiedzieć. Nie rozumiał tego, co przed chwilą się stało. Niby nic, ale...<br />
Postawił kilka kroków w kierunku sceny, ale coś kazało mu się zatrzymać. Odwrócił się w stronę Lamberta - Yyyy...może kiedy skończę grać, yyyy...no wiesz...sorry, nieważne - powiedział pośpiesznie i pobiegł na scenę. Czarnowłosy siedział skołowany, nie bardzo rozumiejąc, jak odebrać zachowanie blondyna. Barman po chwili zaczął się śmiać, wycierając białą ściereczką szkło.<br />
- Coś nie tak? - zapytał Adam, sam delikatnie się uśmiechając.<br />
- Nie, tylko znam Tommy'ego kilka lat i nie pamiętam sytuacji, żeby zabrakło mu języka w gębie, tak jak teraz. Zabawny chłopak. Chyba mu wpadłeś w oko - powiedział brunet, obserwując reakcję Lamberta.<br />
- Ja? No co ty, przecież nawet nie zamienił ze mną słowa.<br />
- No właśnie...<br />
<br />
Adam pokiwał z niedowierzaniem głową. Kiedy padły pierwsze, mocne, basowe, gitarowe dźwięki odwrócił się w kierunku sceny. Jego wzrok przykuł basista z czerwoną gitarą. Nie mógł uwierzyć, że to gra ten sam chłopka, który przed chwilą nie potrafił wydukać jednego słowa. Na scenie był kimś innym. Jego ciało bujało się w rytm muzyki. Miał zamknięte oczy, a jego palce odruchowo wędrowały po strunach, wydobywając niezwykłe dźwięki z Fendera. Jakby robił to od zawsze, urodził się, by grać. Adam miał wrażenie, że granie przenosi blondyna w inny świat. Nie grał z nut tylko prosto z serca. Jakby każda melodia była wyjątkowa, miała swoją własną duszę.<br />
<br />
Publiczność w klubie zebrała się pod sceną. Wszyscy klaskali i śpiewali grane piosenki, ale kiedy Tommy zagrał swoją najlepszą solówkę, ludzie zwariowali. Był naprawdę świetny w tym co robił. Czarnowłosy nawet nie zauważył jak mijały kolejne piosenki. Zahipnotyzowany wpatrywał się w jeden, ruchomy punkt, który nim się zorientował znów stał obok niego.<br />
- Jestem Tommy - powiedział blondyn i wyciągnął rękę w kierunku Adama.<br />
Lambert uścisnął ją delikatnie. Poczuł dziwne uczucie w żołądku, kiedy jego dłoń dotknęła skóry blondyna. Czuł jakby przy muzyku, każde słowo nabierało wyjątkowego znaczenia, a gesty wywoływały intensywniejsze doznania.<br />
- Adam - odpowiedział wokalista. Jego głos przybrał ciepłą, niską barwę. Zawsze tak zaczynał mówić, gdy ktoś szczególnie przypadł mu go gustu.<br />
Zamówili po drinku i kolejnym. Czas płyną im szybko, ale też bardzo miło.<br />
- Wspaniale grałeś - powiedział Adama.<br />
- Znasz się na tym?<br />
- Jestem wokalistą. Właśnie kompletuje zespół, może byłbyś zainteresowany?<br />
Tommy spojrzał na niego i uśmiechnął się - Wiesz, schlebiasz mi, ale za kilka dni już idę na jakieś przesłuchanie. Więc spóźniłeś się trochę.<br />
- Szkoda - powiedział Adam - Jesteś naprawdę świetny.<br />
<br />
Wypili po kolejnej szklance whisky. Obaj nabierali coraz większej pewności siebie, a dystans między nimi co rusz się zmniejszał. Odkładając szklankę na blat, Tommy delikatnie musnął dłoń Adama. Czarnowłosy zacisnął zęby i przełknął głośno ślinę. Nie wiedział czemu tak mocno reagował na blondyna. Co więcej, nagle przy nim myśli kłębiące się w jego głowie, przestały być już tak natarczywe. Wszystko jakby przestało się liczyć, prócz czekoladowych oczy basisty.<br />
- Nigdy cię nie widziałem tutaj - powiedział blondyn.<br />
- Jestem tu pierwszy raz.<br />
- Rzadko można tu spotkać samotnego i tak przystojnego faceta.<br />
Delikatnie chrząknął, nie mogąc uwierzyć, że wypowiedział to na głos.<br />
Adam spuścił głowę i nerwowo zacisnął dłonie - Dzięki - wyszeptał.<br />
<br />
Barman stał z boku i przyglądał im się dłuższą chwilę. Śmiał się sam do siebie. Przypadkowe dotknięcia, uśmiechy, komplementy i spojrzenia pełne emocji. Wiedział, co to oznacza. Widział to już nie raz. Chociaż teraz miał wrażenie, że wszystko jest między nimi jakby bardziej naładowane uczuciowo.<br />
- Tommy przynieś mi z zaplecza kilka butelek - powiedział barman, co nieco zdziwiło blondyna, bo nigdy wcześniej go o to nie prosił.<br />
- Jasne- odpowiedział niepewnie basista. Kiedy już wszedł za bar i podszedł do małych drzwi prowadzących na zaplecze, odwrócił się w stronę Adama. Chwilę patrzyli na siebie, jakby próbowali odczytać ze swych oczu swoje zamiary i pragnienia.<br />
-Pomóc ci ?- zapytał wokalista. Tommy uśmiechnął się i pokiwał głową. Po chwili obaj zniknęli za drewnianymi drzwiami.<br />
<br />
Nim zdążyli przejść kilka kroków, Tommy musnął dłoń Adama. Pragnął chodź przez chwilę poczuć dotyk jego skóry, jak wtedy gdy podali sobie dłonie. Zamiast szukać butelek, stanęli na przeciwko siebie. Milczeli, delikatnie uśmiechając się do siebie. Co chwilę któryś z nich spuszczał głowę i rumienił się. Obaj nie wiedzieli co mają robić, jak się zachować, ale ta sytuacja bardzo im się podobała. Adam podszedł bliżej Tommy'ego. Dłonią dotknął jego policzka.<br />
- Masz śliczne oczy - wyszeptał, wpatrując się w brązowe, świdrujące spojrzenie.<br />
- Pocałuj mnie - powiedział Tommy. Cofnął się kilka kroków i oparł plecami o ścianę, czekając na reakcję Adama. Czarnowłosy podążył za nim i po chwili ich usta dzieliły milimetry. Oddychali tym samych powietrzem. Obaj słyszeli szybsze bicie swych serc, spowodowane tak intensywną bliskością. Adam delikatnie przyłożył swoje usta do warg Tommy'ego. Mężczyzna rozchylił je, dając przyzwolenie wokaliście na głębszy pocałunek. Lambert wsunął mu swój język. Pocałunek z początku delikatny, zaczynał nabierać intensywności. Dłonie mężczyzn błądziły po ich ciałach. Kiedy Tommy wsunął swoją rękę pod koszulkę Adama, ten odskoczył. Położył rękę na brzuchu. Nie bolał go. To co poczuł było dziwne. Przypominało jakby...motylki.<i>To nie możliwe...</i>-pomyślał.<br />
- Przepraszam - powiedział Tommy, widząc reakcję Lamberta - Nie chciałem , to znaczy chciałem cię dotknął, ale..<br />
- To moja wina, za dużo wypiłem.<br />
Tommy westchnął i spuścił głowę - A więc to tylko alkohol ?<br />
Adam nie wiedział co powiedzieć. Czuł w głębi serca, że to nie procenty tak na niego działają, ale bliskość blondyna. W innych okolicznościach, na innym etapie życia, nie odpuściłby, ale teraz nie chciał ani ranić siebie ani jego.<br />
- Tak...- wyszeptał - Przepraszam.<br />
Na chwilę jeszcze raz spojrzał w oczy Tommy'ego. Zrozumiał, że mógłby patrzeć w nie każdego dnia i tonąć w nich bezgranicznie. Po chwili wybiegł z zaplecza i wyszedł z klubu.<br />
<br />
Ani deszcz, ani zimny wiatr nie miały teraz dla niego znaczenia. Wciąż czuł szybsze bicie serce, dziwne kłucie w żołądku i uczucie gorąca, przeszywające jego ciało, gdy tylko pomyślał o blondynie. Krople deszczu mieszały się z jego łzami. Machnął ręką na mijającą go taksówkę. Chciał jak najszybciej wrócić do domu, zanurzyć się w ciepłej, bawełnianej pościeli i ukoić swoje nerwy.<br />
<br />
Kolejny tydzień spędził w domu. Potrzebował trochę samotności. Za parę dni miał wybrać z setek chętnych członków swojego zespołu. Miał wiele wątpliwości. Czy dobrze trafi? Jak im się będzie współpracować? Czy stworzą zgrany zespół? <i>Czy jeszcze kiedyś go zobaczę?...Nie nie wolno mi o tym myśleć- </i>upominał się w myślach. Lecz to było silniejsze. Wciąż pamiętał smak tych delikatnych warg, gładkość skóry. Co chwilę do jego głowy powracało wspomnienie brązowo-miodowych oczu Tommy'ego.<br />
<br />
W dniu przesłuchań był w kiepskim nastroju. Patrząc na długą listę chętnych, wiedział,że to będzie ciężki dzień, ale też początek nowego etapu w jego życiu. Kolejne osoby wchodziły do pomieszczenia, gdzie Adam siedział ze swoim managerem i członkami z wytwórni płytowej. Słuchali perkusistów, gitarzystów, keyboardzistów. Na koniec został do wybrania basista.Wokalista był już zmęczony. Siedzieli tam już 10 godzin, słuchając raz lepszych, raz gorszych wykonów. Ból pleców sprawiał, że nie mógł się na niczym skupić. Sączył kawę z papierowego kubka i nerwowo spoglądał na zegarek.Chciał, by ten dzień już się skończył. Kiedy robił notatki na kartce po występie ostatnie osoby, ktoś zaczął grać.I nagle stanął czas. Dłoń Adama zatrzymała w połowie jakiegoś słowa. Kubek z kawą przewrócił się pod wpływem nie kontrolowanego gestu. Czarna ciecz rozmyła litery na białych kartkach. Nagle słyszana melodia wydała mu się dziwnie znana. Powoli podniósł głowę, czując jak jego serce przyspiesza. Przed nim stał drobny blondyn z czerwonym Fenderem. Wyglądał tak jak w tamten wieczór na scenie. Zamknięty w świecie muzyki, poddający się jej wpływowi.Wokalista położył rękę na żołądku, czyją znów te dziwne uczucie.<br />
- Jest świetny- wyszeptał manager do ucha Adama. Czarnowłosy tylko pokiwał głową.<br />
<br />
Kiedy blondyn skończył grać, spojrzał na słuchaczy. Jego wzrok od razu padł na Lamberta. Wziął głęboki wdech, zaskoczony jego widokiem. Jego dłoń zacisnęła się za czarnej koszulce na wysokości żołądka. Poczuł uczucie gorąca przeszywające jego ciało.Chciał z stamtąd wybiec, jak czarnowłosy w tamten wieczór i pozostawić ich bez słowa wyjaśnień, ale zależało mu na tej pracy.Wszyscy pochlebnie wypowiadali się o jego grze, tylko Adam milczał. Wciąż wpatrywał się w drobnego mężczyznę, próbując zapanować na emocjami.<br />
- Jest pan gotowy, poświęcić się dla zespołu? Planowana trasa koncertowa będzie trwała parę miesięcy - powiedział przedstawiciel wytwórni.<br />
- Nic mnie nie trzyma na miejscu. Z chęcią się stąd wyrwę.<br />
- Co ty na to Adam?...Adam słyszysz mnie - Manager potrząsnął go za ramię.<br />
- Tak, jasne. Jest ok.<br />
- Jeśli panu coś nie odpowiada, to proszę powiedzieć - rzekł Tommy do czarnowłosego.<br />
- Jest idealnie - powiedział spokojnym głosem, próbując zachować pozory opanowania.<br />
- Nic nie jest idealne - powiedział blondyn- Jest pan pewien? Nie chce się potem rozczarować, nagłą zmianą decyzji z jakiegoś błahego powodu.<br />
- Jestem zdecydowany.<br />
- Nie wiem czy to jest gwarancją czegokolwiek. A zmienność nastojów?Może to tylko chwilowa słabość albo zmęczenie dzisiejszym dniem?<br />
Pozostałe osoby z nierozumieniem przysłuchiwały się tej rozmowie.<br />
- Nie - powiedział Lambert - Chce żebyś został...proszę.<br />
- Zaproponujemy ci dobre warunki kontraktu. Doceniamy dobrych muzyków - powiedział manager. Miał wrażenie, że coś tu jest nie tak. To Ratliff powinien starać się o pracę, a nie oni o niego. Prośba Adama była w ogóle abstrakcją.<br />
- Miło mi to słyszeć. Lubię mieć wszystko czarno na biały, wtedy nie ma niedomówień - powiedział blondyn.<br />
- Jutro rano ustalimy szczegóły - powiedział przedstawiciel wytwórni i zapisał sobie coś na kartce.<br />
- Chciałbym jeszcze z panem porozmawiać - rzekł Lambert do basisty - Na osobności. Skoro mamy razem pracować chce się dowiedzieć kilku rzeczy.<br />
Tommy pokiwał głową. Adam wstał od stołu i wskazał mu ręką drzwi. Po chwili wyszli na korytarz i przeszli do innego pomieszczenia.<br />
- O czym chciałeś rozmawiać? A może chcesz ustalić jakieś granice? Żadnego wspólnego picia i macania, tak dobrze?- zapytał z wyrzutem blondyn.<br />
- Tommy przestań. To nie jest tak jak myślisz.<br />
- Nie? A jak? Nigdy nie zaczepiam nieznajomych w barze, pierwszy raz zagadałem do jakiegoś faceta. Wydałeś mi się taki miły i ...pociągający. A ty nagle zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia. Myślałem, że...<br />
- Dobrze myślałeś. To nie alkohol wtedy mnie tak oszołomił, ale ty. Przecież widziałeś jak na ciebie patrzę.<br />
- Widziałem, ale chyba źle to odczytałem.<br />
Adam wiedział, że tłumaczenia nic tu nie pomogą. Popchnął blondyna na ścianę i wpił się w jego usta. Ale tym razem napotkał opór.<br />
- Dziś też piłeś ?- zapytał z blondyn z ironią w głosie.<br />
- Jestem pijany twoją bliskością. Wtedy w klubie, kiedy na mnie spojrzałeś, przepadłem bezpowrotnie. Utonąłem w twoim oczach, rozpuściłem się w brzmieniu twego głosu. Nie chciałem cię zranić czy wykorzystać. Zrozum mnie. Miałem wyjechać za kilka tygodni na wiele miesięcy. Nie chciałem, by ten wieczór , w którym cię poznałem, był wieczorem jednego numerku, ale momentem, w którym pierwszy raz poczułem dziwne uczucie w żołądku, falę gorąca przechodzącą przez moje ciało i szybsze...<br />
- ...bicie serce - wyszeptał Tommy.<br />
- Tak...i czuję to znów, gdy jesteś tu przy mnie. Obiecuję ci, że tym razem nie ucieknę.<br />
<br />
Dłoń Lamberta wsunęła się pod koszulkę blondyna. Jego skóra była gorąca i delikatna. Obaj szybko oddychali. Ich usta połączyły się w pocałunku, który po chwili nabrał na intensywności.<br />
- Nie - powiedział Tommy.<br />
- Proszę cię...<br />
- Nie...nie tu i nie teraz -powiedział Tommy - Mamy na to czas. Poczekam na ciebie.<br />
- Na pewno?<br />
- Tak.<br />
Spojrzeli sobie głęboko w oczy, uśmiechając się słodko. Lambert przejechał dłonią po policzku blondyna.<br />
- Namieszałeś w mojej głowie, jednym gestem, jednym słowem - wyszeptał Adam i znów zasmakował czerwonych warg blondyna. Czuł, że zaczął się nowy rozdział w jego życiu, w którym odnajdzie swoje miejsce i szczęście.<br />
<br />
<br />
<br /></div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-65472632369021398122012-11-10T15:00:00.001+01:002012-11-10T15:00:19.771+01:00OGŁOSZENIE<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Z powodu awarii internetu w najbliższym czasie nie będę mogła dodać nowego odcinka. Mam nadzieję, że to będzie krótka przerwa. Pozdrawiam i bardzo mi przykro.</div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-44637877600468531292012-11-06T11:58:00.000+01:002012-11-06T12:26:23.043+01:0048. Nie opuszczaj mnie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
A oto i kolejny odcinek. Czuję, że zbliżamy się powoli do końca tej historii. Nie wiem ile jeszcze odcinków napiszę. Wszystko zależy od mojej weny. Dziękuje Wam za wsparcie i komentarze. Naprawdę to miłe, kiedy czytam, jak pochlebnie się wyrażacie o moich wypocinach. Nie wiem czy dzisiejszy odcinek Wam się spodoba, ale takie życie...<br />
A i dzisiaj 6 listopada...Wszystkiego najlepszego Adam i Sauli z okazji 2 rocznicy.<br />
Dziwne życzenia jak na blog o tej tematyce, ale tak mi się przypomniało.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Ostatnie co pamiętał to głośny huk, dotyk zimnego metalu i ciepło jakiejś cieczy, rozlewające się po jego twarzy.<br />
- Tommy?- jęknął Adam, próbując spojrzeć na ukochanego. Z trudem dotknął dłonią jego ręki i delikatnie nią potrząsnął - Kochanie?<br />
<br />
Ciężkie powieki, płytki oddech. Momenty świadomości przelatywały się z chwilami całkowitej pustki i ciemności. Dookoła panowała cisza, którą w pewnym momencie przerwały głosy obcych osób, dźwięk ciętego metalu. Lambert poczuł czyjeś ciepłe dłonie. Twarze były rozmazane, rzeczywistość nierealna. Kątem oka zobaczy jak bezwładne ciało Tommy'ego ktoś układa na noszach i wsuwa do karetki. On też po chwili znalazł się w ambulansie. I znów zapadła ciemność i cisza.<br />
<br />
Adam obudził się w małej, szpitalnej sali. Ból rozsadzał mu głowę. Chciał się poruszyć, ale każdy ruch powodował cierpienie. Powoli otworzył oczy. Rozejrzał się dookoła, próbując się odnaleźć w zaistniałej sytuacji.<br />
- Tommy- wyszeptał z trudem.<br />
Na dźwięk jego głosu poruszyła się Leila, śpiąca obok na krześle. Czuwała przy synu całą noc.<br />
- Adaś - powiedziała z radością w głosie. Pogładziła jego podrapany policzek - Ja się czujesz?<br />
<br />
Odpowiedź na to pytanie była trudniejsza niż mogła zdawać sobie z tego sprawę. Fizycznie czuł się dobrze, ale ból psychiczny spowodowany niepewnością o los ukochanego, ogarniał go bezgranicznie.<br />
- Mamo, co z Tommym?<br />
Kobieta wzięła głęboki oddech.<br />
- W sumie...yyyyyy, ja sama nie nie wiem, kochanie.Spytamy lekarza jak przyjdzie.<br />
Adam nie zadowolił ta odpowiedź. Leila traktowała blondyna jak syna i na pewno zainteresowałaby się jego losem. Kłamać też nie potrafiła.<br />
- Mamo, czy coś mu się stało? Powiedz mi, proszę.<br />
Kobieta wstała z krzesła i nerwowo poprawiła kołdrę Adama. Nie patrzyła mu w oczy. Nie potrafiła.<br />
- Kochanie, ja zaraz przyjdę, poczekaj - powiedziała w pośpiechu i nim Adam zdążył zareagować, wyszła z sali.<br />
<br />
Czarnowłosy czuł, że jest źle. Pozostawało tylko pytanie, jak bardzo? Zachowanie matki poważnie go zaniepokoiło. Nie mógł się ruszyć, by pójść i dowiedzieć się osobiście. Czuł się zagubiony i osamotniony. Przyłożył dłoń do ust i zamknął powieki. Jego ramiona drgnęły pod naporem rozpaczy. Oczy wypełniły się łzami. Jedyny stały ląd w jego życiu, odpłynął w nieznanym kierunku.<br />
<br />
Po chwili do sali wszedł Isaac. Gdyby jego twarz była zapisaną kartką, można byłoby w niej przeczytać najkoszmarniejsze historie. Usiadł koło Adama, który widząc jego minę, przestał oddychać. Brunet spojrzał na niego załzawionymi oczami. Wziął głęboki oddech. Szukał w swojej głowie odpowiednich słów, panowała tam tylko pustka.<br />
- Isaac, co z Tommym?<br />
Brunet spuścił głowę. Położył dłoń na ręce Adama. Ten gest wywołał u Lamberta jeszcze większe uczucie niepokoju. Co musiało się stać, że Isaac zdobył się na coś takiego?<br />
- Adam, nie wiem co mam ci powiedzieć. Tommy został przewieziony do innego szpitala na jakieś specjalistyczne badania. Lekarz powiedział, że...- Carpenter nie potrafił spokojnie o tym mówić. Głos zaczął mu drżeć, a ręka zacisnęła się na dłoni czarnowłosego.<br />
- Lekarze nie wiedzą, co się z nim dzieje. Niby jest przytomny, ale nie ma z nim żadnego kontaktu. Nie reaguje na żadne bodźce.<br />
- Widziałeś go?<br />
- Tak, ale tylko przez chwilę. Był trochę poobijany. Nic poważnego, dlatego wszyscy są zdziwieni jego stanem. Za parę godzin wszystko się wyjaśni. Nie martw się. Ty też musisz teraz odpoczywać.<br />
Isaac wstał i podszedł do małego zlewu, w rogu sali. Odkręcił wodę i przemył twarz. Nie chciał, by Lambert dostrzegł łzy w jego oczach.<br />
- To moja wina - wyszeptał Adam - Powinienem bardziej uważać, jak jadę.<br />
Brunet usiadł ponownie przy łóżku.<br />
- Nie mów tak. Tamten kierowca był pijany. Nie miałeś szans nawet zareagować. Nie zadręczaj się tym teraz.<br />
<br />
Wokalista zacisnął dłonie na białej pościeli. Podkurczył nogi i oparł twarz na kolanach. Ból fizyczny nie miał już dla niego żadnego znaczenia. Psychiczne cierpienie ogarnęło go bezgranicznie. Łzy same spływały po jego policzkach, tworząc na białym materiale mokre plamy. Isaac położył dłoń na jego plecach i delikatnie je gładził. Sam już też nie miał siły bronić się przed płaczem.<br />
- Będzie dobrze - wyszeptał przez łzy, wciąż dotykając Adama - Proszę cię przestań...<br />
Usiadł na skaju łóżka i przyciągnął do siebie wokalistę. Czarnowłosy bezwładnie opadł w jego ramiona, wciąż zanosząc się łzami. Obaj cierpieli. Każdy z nich kochał blondyna, którego los był im teraz nieznany.<br />
<br />
W małym, podmiejskim szpitalu, bezwładne ciało Tommy'ego było poddawane licznym badaniom. Odmierzano kolejne fiolki pobranej krwi. Rezonans, prześwietlenia, ukłucia. Cały sztab ludzi i maszyn był zaangażowany do poszukiwania przyczyny jego stanu. Mężczyzna słyszał głosy lekarzy, ale nie czuł nic. Nie mógł też na nic zareagować. Chciał krzyknąć, zapytać o Adama, cokolwiek. Ale wszystko było ponad jego siły i możliwości. Zamknięty w swoim ciele, skazany był na czekanie.<br />
<i>Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Adam? </i>Strach i przerażenie ogarniały jego myśli.<br />
<br />
Minuty zamieniały się w godziny oczekiwania. Adam nie mógł uporać się z natłokiem swych myśli i chaosem uczuć. Isaac co chwilę wychodził z pokoju w poszukiwaniu lekarza, by zaczerpnąć informacji o stanie przyjaciela. Ale usłyszeć mu dane było tylko " Proszę czekać cierpliwie".<br />
- A gdzie Max?- zapytał Adam, przerywając ciszę panującą w pokoju.<br />
- Przyjedzie później. Miał jechać na jakąś rozmowę w sprawie pracy. Chce zostać charakteryzatorem w teatrze.<br />
- Zdolny z niego chłopak.<br />
Isaac pokiwał tylko głową i uśmiechnął się. Obaj znów myślami powrócili do Tommy'ego.<br />
Po chwili do sali weszła Brook i Monte.<br />
- Adam, skarbie - powiedziała kobieta i przytuliła wokalistę, który jęknął pod wpływem jej uścisku - Jak się czujesz? Co z Tommym? Jak to się stało?<br />
Wokalista delikatnie skołowany, słuchał kolejno padających pytań.<br />
- Spokojnie, Brook - powiedział Isaac. Kobieta usiadła na skraju łóżka i pogładziła dłoń czarnowłosego.<br />
- Nie można was zostawić samych nawet na jeden dzień? - zapytała.<br />
Adam zmusił się do delikatnego uśmiechu, powstrzymując wciąż napływające łzy.<br />
- Ja czuję się dobrze - powiedział Lambert - Czekamy na informację o Tommym. Zabrali go do innego szpitala na badania. Wszystko będzie dobrze.<br />
Jego łagodny i spokojny ton zaskoczył Isaaca. Czuł, że Adam bardziej chce uspokoić siebie niż tancerkę. Chciał wierzyć w swoje słowa.<br />
- Na pewno masz rację.<br />
W oczekiwaniu na lekarza, nie mogli odnaleźć wspólnego tematu. Siedzieli, pogrążeni w swoich myślach i wspomnieniach.<br />
<br />
Skrzypnięcie białych, salowych drzwi zwiastowało pojawienie się lekarza. Obok niego stała Leila. Zapłakana, spuchnięta, ze wzrokiem wbitym w podłogę.<br />
- Możemy porozmawiać? - zapytał lekarz.<br />
Brook, Monte i Isaac wstali, by opuścić salę.<br />
- Isaac, ty zostań - powiedział Adam. Mężczyzna ponownie usiadł na krześle przy łóżku.<br />
- Pana wyniki są dobre. Założyliśmy kilka szwów na skroni. Uderzył pan w boczne drzwi i odłamki szkła poprzecinały skórę.<br />
- Co z Tommy? - zapytał nerwowo. Tylko ta informacja go teraz interesowała.<br />
- Pan Ratliff wrócił właśnie z badań. Jego stan jest dobry i stabilny. Nie ma zagrożenia życia.<br />
Adam westchnął z ulgą - To wspaniale. Martwiłem się. Kiedy możemy opuścić szpital? - w jego głosie przebijała radość i nadzieja.<br />
- Pan nawet jutro - usłyszał w odpowiedzi.<br />
- A mój partner?<br />
- Panie Lambert, szczegółowe badania wykazały, że pan Ratliff miał guza u podstawy kręgosłupa. Wiedzieliście o tym?<br />
- Tommy skarżył się ostatnio na bóle pleców. Był umówiony na wizytę u lekarza. Ale nie wiedzieliśmy, że to guz - odpowiedział mu Isaac.<br />
Lekarza westchnął i spojrzał na dokumentację trzymaną w dłoniach.<br />
- Wskutek wypadku, guz pękł i uszkodził niektóre nerwy. Na chwilę obecną pan Ratliff jest sparaliżowany. Nie ma z nim żadnego kontaktu. Nie wiemy czy jest świadomy tego co się dzieje. Nie jesteśmy w stanie tego określić. Bardzo mi przykro.<br />
<br />
Oddech Adama gwałtownie przyśpieszył. Dłonie zacisnęły się na białej pościeli, a z ust wydobył się cichy jęk. Poczuł ogarniającą go pustkę. Słyszał głos lekarza, ale żadne słowa nie docierały już do jego uszu. Świadomość, że jego ukochany jest sparaliżowany, odcięty od świata ogarnęła jego umysł. Opadł na łóżku czując, jak zaczerpnięcie kolejnego oddechu przychodzi mu coraz trudniej. Jego dłoń odnalazła rękę Isaaca i instynktownie ją ścisnęła. Tak naprawdę tylko brunet mógł zrozumieć co on w tej chwili czuje. Perkusista zachowując reszty trzeźwego myślenia, zadał jeszcze jedno pytanie - Czy on z tego wyjdzie?<br />
Lekarz wzruszył ramionami - Nie stwierdziliśmy trwałego uszkodzenia rdzenia kręgowego. Ten stan wydaję się być przejściowy, ale czy i kiedy pan Ratliff odzyska sprawność, nie jestem wstanie powiedzieć.<br />
Te słowa całkowicie dobiły Adama. Tląca się w jego sercu nadzieja, została właśnie zdeptana .<br />
- I jeszcze jedno - powiedział lekarze - Czy on ma jakąś rodzinę?<br />
- Nie - powiedział Isaac.<br />
Wokalista słysząc pytanie i odpowiedz jakie padły, oprzytomniał na chwilę.<br />
- Ma...ma brata.<br />
- To proszę go tu ściągnąć jak najszybciej. W świetle prawa tylko rodzina może podejmować decyzje dotyczące leczenia. Przykro mi.<br />
Po chwili lekarz opuścił salę.<br />
- Nie wiem co robić - wyszeptał Adam.<br />
- Jaki brat? - spytał dopiero po chwili Isaac, który nie mógł uwierzyć w to co słyszy.<br />
- W ośrodku na narkomanów pracuje jego brat. Razem tam trafili ale potem...To długa historia. Nie żyją w dobrych stosunkach, ale muszę go tu ściągnąć. Może da mi pełnomocnictwo, bym mógł podejmować decyzje, a sam pójdzie w swoją drogę. Nie mogę przecież powierzyć życia Tommy'ego w ręce obcej osoby. Isaac pomóż mi.<br />
Brunet przytulił wokalistę i westchnął - Skoro możesz jutro już wyjść, pojedziemy razem do tego ośrodka i porozmawiamy z nim. To jego brat. Na pewno zgodzi się pomóc.<br />
- Nie byłbym taki pewny - odpowiedział Adam z rezygnacją w głosie - Oni się nienawidzą. A teraz zabierze mnie to Tommy'ego.<br />
- Chodź, pomogę ci wstać.<br />
Po kilku nieudanych próbach, Lambert w końcu wstał na nogi. Powoli ruszyli w kierunku sali, w której leżał blondyn. Obaj z brunetem bali się tego co tam zastaną, ale chęć zobaczenia ukochanego i przyjaciela w jednej osobie, była silniejsza.<br />
<br />
Małą białą, salę wypełniał dźwięk różnych maszyn. Tommy leżał pogrążony w głębokim śnie, z którego chyba nic nie było wstanie go wybudzić. Adam usiadł obok niego i położył dłoń na jego klatce piersiowej. Rytm jego serce był spokojny i jednostajny. Lambert pogładził go po policzku. Jedyne co teraz pragnął to spojrzeć w jego miodowo-brązowe, w których zakochany był bezgranicznie.<br />
- Kochanie, słyszysz mnie? - wyszeptał, zaciskając dłoń na dłoni ukochanego - Proszę cię daj mi jakiś znak, cokolwiek, bym tylko wiedział, że moje słowa do ciebie docierają. Błagam cię, Tommy .<br />
<br />
Łzy spływały mu po policzkach. Położył głowę na jego ramieniu. Adam drżał, cicho łkając. Jeszcze nigdy nie byli ze sobą tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Blondyn zdawał się być pogrążony w mrokach głębokiego snu.<br />
Isaac położył dłoń na ramieniu Adama - Na pewno cię słyszy. Twój głos jest jedynym, który może przebić się teraz do niego. Nie płacz...<br />
Ale teraz żadne słowa nie były wstanie dotrzeć do czarnowłosego. Pierwszy raz przy Tommym, poczuł się taki samotny i bezradny. Wtulił się w ukochanego. Pozwolił, żeby łzy przenikały przez cienki materiał szpitalnej piżamy i spływały po skórze blondyna.<br />
<br />
<i>Kochanie, słyszę cię. Skarbie ! - </i>krzyczał Tommy. Ale jego głos słyszalny był tylko w jego głowie<i>.</i><br />
<i>- Błagam cię nie płacz, jestem tu</i>.<br />
Chciał poruszyć dłonią, otworzyć oczy, zrobić cokolwiek, by zapewnić mężczyznę o swojej obecności.<br />
<br />
- Nie opuszczaj mnie - wyszeptał Adam.<br />
<br />
<i>- Nie opuszczę cię nigdy...Adam, słyszysz nigdy. Boże... -</i> Czuł przytłaczający go ciężar, ogarniającej go bezradności i nie mocy. Serce mu krwawiło widząc rozpacz wokalisty. Tak bardzo chciał go przytulić. Ukoić jego ból swoim ciepłym głosem. Ale jego ciało jeszcze nigdy nie było tak ciężkie. Umysł nie miał żadnej kontroli nad najmniejszym organem<i>.</i><br />
<i>- Nie chce tak żyć... - </i>pomyślał Tommy, widząc jak Isaac siada obok i przyciąga do siebie Adama.<br />
<br />
<br />
<i><br /></i>
</div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-88373847815317360102012-10-23T12:41:00.001+02:002012-10-23T14:02:26.997+02:0047.Prawda o mnie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Kochani, coś coraz trudniej idzie mi pisanie. Wena mnie opuściła. Dziękuję Wam za komentarze. Motywujecie mnie do dalszego pisania. Przepraszam za małe opóźnienia ostatnio, ale postaram się to nadgonić. Nie wiem czy ten odcinek spełni wasze oczekiwania, co do rozwoju akcji...Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuje, że wciąż tu zaglądacie i jesteście ze mną. Liczba wejść na stronę wywołuje uśmiech na mojej twarzy.<br />
<br />
<br />
<br />
Tommy i Neil weszli do małego, jednoosobowego pokoju. Urządzony był przytulnie. Pewnie to miało rekompensować koszmar, jaki czekał pacjenta. Lambert położył walizkę na łóżku i głośno westchnął. Podszedł do okna, z którego widać było jezioro. Kilka kaczek pływało po spokojniej tafli wody. Blondyn podszedł do niego i położył dłonie na jego barkach. Delikatnie je zacisnął. Brunet znów westchnął i zadrżał - Dziękuję ci, że tu ze mną jesteś. Rozumiesz co teraz czuje i co mnie czeka. Tommy jestem przerażony. Ty z Adamem zaraz pojedziecie, a ja zostanę tu sam. Boję się.<br />
<br />
Tommy potarł dłońmi jego ramiona - Pamiętaj, że każdy nawet najgorszy koszmar, kiedyś się kończy. Wtedy będziesz wolny od tego wszystkiego i dumny z siebie, że dałeś radę. Ja i Adam zawsze będziemy przy tobie, kiedy to tylko będzie możliwe.<br />
<br />
Po chwili do pokoju wszedł Adam - Dyrektor kazał nam się pospieszyć.<br />
Podszedł do Neila i uścisnął go mocno. Młodszy z braci rozpłakał się, zaciskając swoje dłonie na kurtce wokalisty. Czarnowłosy sam z trudem powstrzymywał łzy - Będzie dobrze, dasz radę braciszku. Kocham cię.<br />
- Ja ciebie też - wyszeptał Neil. Stali tak dłuższą chwilą, chłonąc swoją braterską bliskość. Żegnali się ze sobą, ale też zapewniali o swojej ciągłej obecności, w sercu i w myślach.<br />
<br />
Tommy pragnął jak najszybciej opuścić ośrodek. Chwilowe spotkanie z Ericiem, wytrąciło go z równowagi. Starał się tego nie pokazywać, ale Adam znał go zbyt dobrze.<br />
- Pójdziemy na spacer? - zapytał wokalista, kiedy wyszli z ośrodka.<br />
- Możemy iść nad jezioro - powiedział blondyn.<br />
<br />
Kolorowe liście ozdabiały spokojną taflę wody. Czasem tylko nagły zryw stada kaczek, mącił spokój panujący w tym miejscu. Tommy oparł się o jedną z wierzb płaczących i westchnął. Adam objął go czule i pocałował w policzek. Drobne ciało basisty drżało z zimna.<br />
- Kiedy tu byłem, uwielbiałem przesiadywać na tych drzewach. Można było schować się w ich gałęziach, szukając chwili dla siebie. Praktycznie przychodziłem tu każdego dnia z... Amy.<br />
<br />
Tommy wziął kilka głębokich wdechów. Adam przytulił go jeszcze mocnej, zapewniając o swojej bliskości - Mów skarbie.<br />
- Trafiliśmy do ośrodka w podobnym czasie. Była młodsza ode mnie o rok. Miała cudowne, rude włosy i piękny uśmiech. Pokochałem ją do szaleństwa. Każda chwila z nią byłą dla mnie bezcenna. Nie wiesz jak to jest. Trafić do takiego miejsca, bez szans na przyszłość i znaleźć miłość. Potrzebowałem jej jak powietrza, by żyć.Wiedziałem, że dzięki niej i dla niej wyzdrowieje. Ona też chciała uporać się z tym wszystkim, ale była taka krucha i delikatna. Zawsze chciała bym był obok. Potrzebowała mojego wsparcia. A potem wszystko się posypało...Musiałem opuścić ośrodek na jakiś czas. Naprawdę musiałem. Zostawiłem ją pod opieką Erica. A tak, nie wspomniałem o nim. To mój młodszy brat. Trafiliśmy tu razem. To długa historia.<br />
<br />
Lambert stanął przodem do ukochanego i mocno go pocałował. Widział jaką trudność sprawia mu mówienie o tych sprawach - Kochanie, ja mam czas - wyszeptał - Całe życie przy tobie...<br />
<br />
Tommy uśmiechnął się. Czuł, że to doby moment, by wyznać wokaliście prawdę i zrobić krok w przód.<br />
- Wiesz, że mój tata zmarł kiedy miałem trzynaście lat. Byliśmy z Erickiem bardzo z nim związani. Kochał nas bardzo. Jego śmierć była dla nas tragedią. Ból, który czuliśmy był nie do opisania i nie do zagłuszenia. Ale mieliśmy siebie i mamę. Radziliśmy sobie. Po ośmiu miesiącach mama wyszła drugi raz za mąż. Steve na początku był miły, starał się, ale kiedy mama została już jego żoną, pokazał nam prawdziwe oblicze. Nie traktował nas jak synów. Wciąż krzyczał, czepiał się o drobiazgi. I zaczął nas bić. Ale nie tak jak rodzice biją dzieci, bo były niegrzeczne. To nie były klapsy czy kilka uderzeń pasem. Może i czasem zasługiwaliśmy na lanie. Czternastolatek i dwunastolatek nie grzeszą rozumem. Robiliśmy różne głupoty. Pamiętam pierwszy raz, kiedy nas pobił. Mama była na nocce, sprzątała hotele. Nie wiem za co, po protu wpadł w szał. Wszedł do nas do pokoju i złapał Erica za ubranie. Ten tylko zdążył krzyknąć, kiedy Steve zrzucił go ze schodów. Był żołnierzem. Nie mieliśmy z nim szans, nawet we dwóch. Próbowałem go odciągnąć od nieprzytomnego brata, ale ten zadawał mu kolejne ciosy pięściami. Adam, krew była wszędzie. Na podłodze, na ścianach i schodach. Potem przyszła kolej na mnie. Złapał mnie i uderzył moją głową o ścianę. Zamroczyło mnie. Nie miałem siły bronić się przed kolejnymi ciosami. Czasem kiedy tak leżeliśmy na podłodze, pobici i bezsilny, brał butelkę wódki, wypijał trochę, a resztą polewał nasze rany. Nie wiem, który ból był gorszy, ciosów czy żrącego alkoholu...<br />
<br />
Adam nie wiedział co powiedzieć. Łzy spływały po jego policzkach - Boże, skarbie...- wyszeptał. Złapał w dłonie jego twarz i otarł spływające słone krople. Czuł jak serce mu pęka.<br />
<br />
- Kiedyś z Ericiem poszliśmy na imprezę do starszych chłopków ze szkoły. Był alkohol, ale i narkotyki. Ktoś dał nam coś zapalić, potem połknęliśmy jakieś tabletki. Ledwo trafiliśmy do domu. Oczywiście Steve na nas czekał. I znów się zaczęło, ale tym razem Adam było inaczej. Ciosy już tak nie bolały, wódka nie paliła, papierosy nie przypalały. Rozumiesz? Byliśmy tak otumanieni narkotykami, że nie czuliśmy bólu, jaki on nam sprawiał. I tak znaleźliśmy sposób na radzenie sobie z przemocą w domu. Zaczęliśmy ćpać, by zapomnieć, by nie cierpieć, nie czuć bólu. A potem braliśmy już, by brać. Nie mogliśmy bez tego żyć. Nasze życie zaczęło się toczyć po równi pochyłej. Zaczęliśmy kraść, by mieć na narkotyki. W końcu nas złapali i dali nam wybór, albo poprawczak ,albo leczenie tutaj. Wybraliśmy leczenie.<br />
- I słusznie kochanie. A co na to wszystko wasza mama? Nie broniła was?- zapytał Adam.<br />
<br />
Tommy westchnął - Ona...sam nie wiem. Bała się go albo samotności. Broniła nas, ale co ona mogła. Chyba go kochała i nie umiała wybrać między nami a nim. Niem mieliśmy do niej żalu. Dużo wycierpiała w życiu.<br />
- To jej nie tłumaczy - odpowiedział Adam - To obowiązek każdej matki, chronić swoje dzieci.<br />
- Adam, nie wszystkie matki są jak Leila. Zrozum to.<br />
- A powinny - dodał ciszej wokalista - A co z tą Amy?<br />
- Po dwóch latach w ośrodku, pokochałem ją do szaleństwa. Wierzyłem, że razem z stamtąd wyjdziemy i będziemy razem. Była dla mnie całym światem. Pierwszą, wielką miłością. Pewnego dnia zadzwoniła mama. Płakała. Steve ją pobił. Błagała mnie o pomoc. Adam, ja nie mogłem jej odmówić. Nie informując nikogo uciekłem z ośrodka. Musiałem jej pomóc. Napisałem Ericowi, żeby się opiekował Amy. Nic więcej nie powiedziałem. Nie chciałem, by martwił się sytuacją w domu. Nie było mnie może dwa, trzy tygodnie. Ktoś zadzwonił z ośrodka do mojego domu. Powiedzieli matce, że jeżeli wie gdzie jestem to niech mi przekaże, że powinienem wrócić, że Eric i Amy...<br />
<br />
Blondynowi załamał się głos. Stare rany zaczęły otwierać na nowo.Dawno skrywane uczucia, wróciły powodując ogromny ból. Ratliff wtulał się w Adama, szukając ukojenia. Najgorsze słowa miał dopiero wypowiedzieć.<br />
<br />
- Jeden z nowych pacjentów przemycił do ośrodka narkotyki. Towar z nie sprawdzonego źródła. W nocy zrobili w piwnicy imprezę, o ile tak można nazwać wielkie ćpanie. Nie wiem co podkusiło mojego brata i Amy, żeby tam pójść. Ciekawość czy skrywana słabość i pragnienia? Dla mnie głupota. Eric miał 16 lat, łatwo uległ pokusie, a Amy...To moja wina. Ona po moim zniknięciu była zagubiona. Chciała zapomnieć, ukoić zbolałe serce. Nie wiem skąd mieli alkohol. Ktoś miał kamerę. Nagrali całą imprezę...Widziałem ten film, Adam. Patrzyłem na ekran i widziałem, jak jeden z nich nagrywa śmierć Amy. Siedziała na podłodze, oparta o ścianę. Na początku uśmiechała się. Potem powoli życie zaczęło z niej uciekać. Jej brązowe oczy rozbiły się mętne, a skóra bledsza. Po policzkach płynęły łzy, jakby czuła, że odchodzi. Widziałem jak jej klatka piersiowa unosi się coraz wolniej. Potem jej ciało kilka razy przeszły dreszcze. Oddała ostatni oddech. Wszyscy byli zbyt naćpani, by jakoś zareagować. Rozumiesz? Nikt jej nie pomógł, pozwolili jej umrzeć. W tej ciemnej, zimnej piwnicy. Nie jestem w stanie ci opisać, co wtedy czułem. Miałem wrażenie, że umarłem razem z nią, a na pewno umarło moje serce. A to co z niego zostało, zapałało nienawiścią do Erica. Miał ją chronić, pilnować, a on pozwolił jej tam umrzeć. Nie potrafiłem mu tego wybaczyć. Wróciłem do ośrodka tylko na jej pogrzeb. W tym dniu moje życie straciło dla mnie sens. To wszystko na tyle mną wstrząsnęło, że już nigdy nawet nie pomyślałem o braniu. A Eric...Ostatnie słowa jakie go niego wypowiedziałem to " Zawiodłeś mnie, to wszystko twoja wina. Nienawidzę cię, nie mam już brata". Nigdy więcej moja noga nie powstała w tym miejscu. Ale nie tylko jemu nie potrafiłem wybaczyć, sobie też. Gdybym wtedy zachował się inaczej, wszystko powiedział, wyjaśnił, zapewnił, że wrócę, może wszystko potoczyłoby się inaczej.<br />
<br />
- Tego nie możesz być pewien, skarbie. Nie wiń siebie. Każdy z was toczył swoją walkę z narkotykami. Amy ją przegrała i to nie była twoja wina. I wiem, że Erica też nie. On miał tylko 16 lat. Sam potrzebował jeszcze opieki i wsparcia.<br />
<br />
Tommy westchnął. Nie mógł nie zgodzić się ze słowami ukochanego, chodź było to bardzo trudne - Wiem o tym. Oboje mnie potrzebowali, a ja ich zawiodłem. Z czasem nienawiść do brata zaczęła maleć, ale za dużo złych wspomnień się z nim wiązało. Kiedy na niego patrzę, widzę ją i ból znów powraca. Po za tym skrzywdziłem go znikając na tyle lat i zostawiając go samego. Nie potrafiłbym tego teraz naprawić.<br />
- A chciałbyś? - zapytał czarnowłosy.<br />
- Kiedyś go bardzo kochałem, oddałbym za niego życie. Ale teraz nie wiem. Nie umiem ci odpowiedzieć. Najważniejsze, że mam ciebie. Dobrze, że w końcu powiedziałem ci wszystko.<br />
- We dwóch jest łatwiej radzić sobie z problemami. A ja chce dzielić z tobą wszystko, złe i dobre rzeczy. <br />
- Umarłbym bez ciebie...- wyszeptał Tommy - Po stracie Amy myślałem, że już nikogo nie pokocham. Rzuciłem się w wir muzyki, a ból psychiczny koiłem fizycznym, robiąc kolejne tatuaże. I po 10 latach spotkałem ciebie. Znalazłem swoje miejsce u twojego boku i znów poczułem co to miłość. Ale to inne uczucie, niż to co czułem do Amy. Teraz stoję twardo na ziemi. Wiem, że związek dwojga ludzi to nie tylko droga usłana różami, ale ciężka praca. Nie ma tu miejsca na kłamstwa, ale prawdę i zrozumienie.<br />
- A jakieś pozytywne rzeczy dostrzegasz?- zaśmiał się Adam.<br />
- Ciebie...Kocham cię - powiedział, wpatrując się w błękitne oczy ukochanego.<br />
- Ja ciebie też, Tommy. Wracajmy już do domu.<br />
<br />
Wsiedli do swojego samochodu i powoli ruszyli przed siebie. Zamknęli za sobą pewien rozdział. Nie było już między nimi kłamstw i niedomówień. Ten dzień wiele zmienił. Dla każdego z nich miał inne znaczenie. Ale obaj byli pewni, że jeszcze mocnej ich do siebie przybliżył. Adam ściskał dłoń ukochanego, uśmiechając się do niego. Kiedy wyjechali za bramę, blondyn nachylił się, by pocałował wokalistę. Żaden z nich nie zauważył, nadjeżdżającego od strony blondyna, samochodu.<br />
<br /></div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-57586885134760322302012-10-22T09:27:00.000+02:002012-10-22T09:27:25.698+02:0046. Ośrodek<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
- Kochanie, jedz śniadanie - ponaglał Adam Tommy'ego, ale ten tylko siedział na kubkiem kawy, błądząc gdzieś myślami. Wokalista podszedł do niego od tyłu i położył dłonie na jego ramionach. Delikatnie zaczął je masować - Jeśli nie chcesz, nie jedź z nami. Nie mogę patrzeć na to, jak się męczysz.<br />
<br />
Tommy pogłaskał dłoń ukochanego i głośno westchnął - Neil chce żebym pojechał. Obiecałem mu to.<br />
Czarnowłosy objął go mocno i pocałował w policzek - Będę przy tobie skarbie. Kocham cię.<br />
Blondyn uśmiechnął się. Wiedział, że bez wsparcia Adama nie dałby sobie rady. Po tym wszystkim, co razem przeszli czuł, że może na nim bezgranicznie polegać.<br />
<br />
Neil zniósł walizkę ze swoimi rzeczami. Leila stała w przedpokoju. Starał się nie płakać, ale każde spojrzenie skierowane na młodszego syna, wywoływało falę łez. Kobieta przytuliła go - Kochanie bądź dzielny. Pamiętaj, że bardzo cię kochamy i możesz na nas liczyć. Wierzymy z tatą, że dasz radę.<br />
Eber poklepał syna po ramieniu - Jestem z ciebie dumny, że zdecydowałeś się na leczenie. Będziemy z tobą myślami.<br />
<br />
Mężczyźni powoli ruszyli w stronę samochodu. Tommy milczał. Adam patrząc na niego, zaciskał zęby. Cierpiał widząc basistę w takim stanie, ale nie chciał go ciągnąć za język. Czekał, aż ukochany sam wyjawi mu powody swoich obaw przed wizytą w ośrodku. Miał wrażenie, że pod przykrymi wspomnieniami związanymi z tym miejscem, kryło się znacznie coś więcej.<br />
- Kochanie, jak będziemy przejeżdżać koło jakiejś kwiaciarni, zatrzymaj mi się - poprosił Tommy.<br />
- Chcesz komuś kupić kwiaty? To miłe - odpowiedział Adam.<br />
- To na czyjś grób - powiedział chłodno blondyn. Ton jego głosu zdradzał, że nie ma ochoty na dłuższe tłumaczenia.<br />
<br />
Wokalista nie zareagował. Prędzej czy później wiedział, że jego ukochany pęknie i wszystko mu powie. A on wtedy po prostu przy nim będzie i go wysłucha. Bezduszne słowo "grób", wprowadziło dosłownie grobową atmosferę w aucie. Wszyscy milczeli, pogrążeni w swoich myślach. Adam położył dłoń na dłoni Tommy'ego. Była chłodna. Delikatnie kciukiem zaczął pocierać jego skórę. Blondyn po chwili ścisnął jego rękę.<br />
- Dziękuje ci, że jesteś - wyszeptał, patrząc na czarnowłosego. Ten uśmiechnął się i zacisnął swoją dłoń. W pewnych chwilach słowa były zbędne. Ci dwaj, tak bliscy sobie mężczyźni, rozumieli się bez słów.<br />
<br />
Do ośrodka był spory kawałek drogi. Dwie godziny jazdy samochodem. Większość trasy mieli już za sobą. Adam co chwilę zerkał na ukochanego, mając wrażenie, że ten coraz bardziej się denerwuje. Po chwili gwałtownie zahamował zatrzymując się pod kwiaciarnią. Blondyn ocknął się z zamyślenia.<br />
- Zaraz wrócę - powiedział i wysiadł z auta.<br />
<br />
Kiedy wszedł do pomieszczenia uderzył go intensywny kwiatowy zapach. Miła kwiaciarka uśmiechnęła się zza lady - W czymś mogę pomóc? - spytała .<br />
Basista rozejrzał się dookoła. Jego uwagę przykuły żółte tulipany.<i>Idealne...</i>pomyślał.<br />
- Dwadzieścia sztuk, o tych tam - powiedział, wskazując palcem na kwiaty- Bez przybrania, proszę je tylko związać tasiemką.<br />
Kobieta spełniła prośbę mężczyzny, który po chwili wyszedł z bukietem kwiatów.<br />
- Piękne - powiedział Adam, a blondyn tylko się uśmiechnął.<br />
Lambert spojrzał na GPS - Jesteśmy już blisko. Jeszcze jakiś kilometr.<br />
- Kochanie - zaczął Tommy - Wy wysiądziecie pod ośrodkiem, a ja do was dołączę za jakieś półgodziny, dobrze?<br />
- Nie chcesz żebym był przy tobie. Rozumiem, że idziesz na jakiś cmentarz?<br />
- Tak i chce być sam.<br />
<br />
Adam pokiwał tylko głową. Po kilku minutach podjechali pod ogromną bramę. Wokalista zadzwonił domofonem, przedstawił się i po chwili byli już na terenie ośrodka. Spojrzał w stronę odjeżdżającego, ukochanego mężczyzny. Miał nadzieję, że za chwilę wróci. Neil też. Czarnowłosy spojrzał na brata - Ładnie tu.<br />
<br />
Takie odczucia miał praktycznie każdy, kto przyjeżdżał do tego miejsca. Ośrodek położony był z dala od miasta, wśród zieleni. Stojąc na schodach można było zobaczyć ogromne jezioro i drewnianą kładkę. Nad brzegiem rosły wierzby płaczące. Dookoła było naprawdę dużo przestrzeni.<br />
- Wejdzmy do środka- powiedział Adam.<br />
<br />
Na recepcji siedziała starsza pani. Bardzo ciepło uśmiechnęła się do mężczyzn.<br />
- Dzień dobry. Nazywam się Adam Lambert, a to mój brat Neil. Mieliśmy tu dzisiaj przyjechać.<br />
- Bardzo mi miło, Rose - odpowiedziała kobieta - Tu są dokumenty, które musicie wypełnić. Zadzwonię po dyrektora, prosił bym go poinformował jak przyjedziecie.<br />
- Panie dyrektorze przyjechał pan Neil Lambert. Tak, rozumiem. Nie, nie ma z nimi Tommy'ego. Dobrze, przekaże im.<br />
Kobieta spojrzał na Adama, który starał się wypełniać poszczególne rubryki - Tommy zaraz przyjdzie. Poszedł na jakiś cmentarz.<br />
Momentalnie uśmiech znikł z twarzy Rose. Głośno westchnęła - Myślałam, że już zapomniał o tym. Ale może jest mu to potrzebne.<br />
- Nie bardzo rozumiem - powiedział zaskoczony Adam - Kogo on tam odwiedza?<br />
- Amy, jedną z naszych podopiecznych. To smutna historia. Ale proszę wybaczyć, skoro pan o niczym nie wie, nie powinnam mówić.<br />
- Tommy opowiadał mi o leczeniu tutaj, ale o reszcie raczej milczy. Czasem nie wiem jak mu pomóc...<br />
- Jest pan dobrym przyjacielem, jak będzie chciał to powie. A jeśli nie, to lepiej przeszłość zostawić w sferze wspomnień.<br />
- Może ma pani rację. Ale trudno patrzeć na cierpienie ukochanej osoby.<br />
Kobieta zdziwiła się, słysząc słowa Lamberta, ale nie skomentowała ich. To w końcu nie była jej sprawa.<br />
Kiedy wokalista oddał wypełnione dokumenty, Rose kazał im iść na pierwsze piętro do pokoju 29, gdzie czekał na nich dyrektor.<br />
<br />
Tommy zatrzymał się na parkingu, koło małego cmentarza. Rozejrzał się dookoła. Musiał przyznać, że przez te ostatnie 10 lat przybyło trochę mogił. Był to dla niego bardzo smutny widok. Szedł wąskimi alejkami, mijając kolejne nagrobki. Chociaż szedł tą drogą tylko raz, doskonale wiedział dokąd podążać. Po kilkunastu krokach dotarł do celu . Spojrzał na grafitowy nagrobek, delikatnie pokryty z jednej strony mchem. Był bardzo zadbany i leżały na nim świeże kwiaty, co z jednej strony ucieszyło, ale i zaskoczyło basistę. Palący się znicz dawał złudne poczucie ciepła. Położył dłoń na chłodnym kamieniu. Czuł jak jego serce przyśpiesza, a oddech staje gwałtowny. Spojrzał na napis " Tu spoczywa Amy. Żyła 18 lat. Walczyła do końca"<br />
Jego dłoń zacisnęła się. Poczuł przypływ dawnych, negatywnych emocji. Złość, żal, gniew.<br />
- Nie musiałaś umierać - wyszeptał.<br />
Położył kwiaty na granitowym nagrobku.<br />
- Przepraszam cię za wszystko.<br />
<br />
W tej chwili tylko tyle był w stanie powiedzieć. Kilka łez spłynęło po jego policzkach. Chłodny wiatr wstrząsnął jego ciałem. Na chwilę zamknął oczy i przywołał na pamięć obraz uśmiechniętej, rudowłosej dziewczyny. Uśmiechnął się w myślach do niej. Obraz zaczął się rozmywać, a zastąpił go błękit oczu ukochanego mężczyzny. Tommy czuł, że jest gotowy na przyszłość z Adamem, pozostawiając za sobą przeszłość. Wrócił do ośrodka.<br />
<br />
Adam z Neilem siedzieli w gabinecie dyrektora. Mężczyzna stojąc przy oknie tłumaczył im zasady leczenia i przebywania w ośrodku. Atmosfera była miła, chociaż widać było, że Neil jest kłębkiem nerwów.<br />
- Najważniejsze, że zdecydowałeś się na leczenie - powiedział Camp - To daje duże szanse na powodzenie. Chęci to pierwszy i najważniejszy krok w walce z nałogiem. Zapewniam cię, że my...- nagle przerwał i intensywnie wpatrywał się w coś za oknem. Westchnął kilka razy, widząc blondyna stojącego przed wejściem i bojącego się wejść do środka. Tommy chodził kilka razy wzdłuż schodów, szukając w sobie dostatecznie dużo siły, by pokonać wejściowe drzwi.<br />
- Tommy jest na dole - powiedział dyrektor.<br />
- Pójdę po niego - rzekł Adam i po chwili wyszedł z gabinetu. Zbiegł po schodach.<br />
- Hej - rzucił w stronę blondyna i podszedł do niego. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale basista objął go mocno i wtulił się w niego. Cały drżał.<br />
- Skarbie - wyszeptał wokalista - Dasz radę. Jesteś jednym z najsilniejszych facetów jakich znam. Po za tym jestem przy tobie. Kocham cię.<br />
<br />
Tommy na chwilę spojrzał w jego oczy. Jak zawsze patrzył na niego ciepło i z miłością. Blondyn wiedział, że jest silny, bo ma go przy sobie. Pocałował ukochanego, rozkoszując się tą krótką, wspólną chwilą.<br />
<br />
Po korytarzu rozniósł się radosny okrzyk Rose na widok Ratliffa. Kobieta objęła go i pocałowała kilka razy w policzek. Jej radość była ogromna i naprawdę szczera.<br />
- Ale się zmieniłeś - powiedziała wciąż przytulając drobnego mężczyznę. Tommy uśmiechał się, ale co chwilę nerwowo spoglądał na wokalistę, szukając bezpiecznego punktu zaczepienia.<br />
-Wyglądasz naprawdę dobrze, opowiadaj co u ciebie? - nalegała kobieta.<br />
- Wszystko w porządku, Rose. Gram z Adamem w jego zespole, na gitarze basowej. Właśnie skończyliśmy trasę koncertową. A teraz zamieszkaliśmy w San Diego u jego rodziców.<br />
<br />
Widząc zaskoczoną minę kobiety, złapał Adama za rękę i dodał z uśmiechem - To jedna ze zmian w moim życiu, najlepsza jaka mnie spotkała - powiedział i uśmiechnął się do ukochanego - Adam jest moim przyjacielem, ale i partnerem. Znalazłem przy nim to, czego szukałem przez całe życie.<br />
Kobieta znów uścisnęła go z całych sił - Wiedziałam, że kiedyś mimo wszystko znów będziesz szczęśliwy.<br />
Kilka łez spłynęło po jej policzkach .<br />
- Kochanie, musimy iść do dyrektora. Neil u niego został - zakomunikował wokalista.<br />
-Idźcie, porozmawiamy później - powiedziała Rose.<br />
<br />
Po wejściu do gabinetu, na widok Tommy'ego, na twarzy Jacka Campa pojawił się uśmiech - Witaj Tommy.<br />
Blondyn bez wahania podszedł do mężczyzny i go uściskał. Obaj cieszyli się z tego spotkania.<br />
- Już omówiłem z Neilem szczegóły leczenia i pobytu w ośrodku. Możecie go odwiedzić dopiero za miesiąc. Jestem dobrej myśli. Chłopka chce cię leczyć, a to najważniejsze.<br />
- Wiem, że to wbrew zasadom, ale czy mógłbym odprowadzić go do pokoju i trochę tam z nim posiedzieć za nim pojedziemy?<br />
Dyrektor głośno westchnął - Dobrze Tommy, ale tylko ze względu na stare czasy. Tu macie klucze, pokój nr 10.<br />
Camp chciał jeszcze coś powiedzieć, ale przerwało mu pukanie do drzwi.<br />
- Proszę - powiedział mężczyzna.<br />
<br />
Do gabinetu wszedł młody chłopak. Półdługie, ciemne włosy opadały mu na oczy. Miał na sobie jeansy i koszulę w kratkę, a na ramieniu przewieszoną czarną torbę.<br />
- Jack ja na dziś skoń...- zamilkł w połowie zdania, kiedy jego wzrok padł na blondyna. W gabinecie zapanowała cisza. Camp nerwowo chrząknął .<br />
- Tommy? - wyszeptał chłopak.<br />
Basista wstał z krzesła. Podszedł do okna i stanął tyłem do wszystkich. Chociaż tak naprawdę chciał tylko uciec od nowo przybyłego mężczyzny.<br />
- Eric, przyjdź później - poprosił dyrektor, ale on nie zareagował - Ratliff, wyjdź - powtórzył Camp. Mężczyzna w końcu posłuchał.<br />
- Ratliff? - powtórzył Adam - Tommy, kto to był?<br />
- To był mój...- blondyn westchnął i zamilkł.<br />
- To jego młodszy brat. Leczył się kiedyś u nas, a teraz pracuje jako terapeuta i wychowawca.<br />
<br />
Wokalista nie wiedział co powiedzieć. Był zmieszany i zaskoczony. Domyślał się, że to część przeszłości o jakiej ukochany nie chciał mu mówić. Ale dlaczego? Adam nie miał pojęcia, co mogłoby się takiego wydarzyć, by wymazać z pamięci swojego brata.<br />
- Tommy zabierz Neila do pokoju, ja jeszcze porozmawiam z panem Lambertem - powiedział dyrektor.<br />
Blondyn zatrzymał się na chwilę przy wokaliście- Wszystko wyjaśnię ci później.<br />
Adam pokiwał głową i pocałował ukochanego. Po chwili dwaj mężczyźni opuścili pokój.<br />
<br />
- Chciałbym omówić sprawę tego koncertu na rzecz ośrodka. Nie wiem, czy Tommy z panem rozmawiał?<br />
- Tak, w sumie to wszystko już ustaliliśmy. Koncert odbędzie się w klubie Nokia. Właściciel jest odpowiedzialny za rozreklamowanie imprezy.Myślę, że będzie dobrze.<br />
- Takie wsparcie się nam przyda - powiedział dyrektor - Potrzebujących wciąż przybywa, a funduszy nie.<br />
- Rozumiem panie Camp. Bardzo się cieszę, że będę mógł wesprzeć was swoją muzyką. Jeśli to wszystko to już pójdę -rzekł wokalista.<br />
- Trochę mi głupio - zaczął mówić dyrektor- Ale czy pan i Tommy jesteście razem?<br />
- Tak, od kilku miesięcy. Wiem, że to dla wielu zaskoczenie, bo on do tej pory był tylko z kobietami, ale czasem uczucia nas zaskakują i wybierają dla nas partnerów, których byśmy się nie spodziewali. Ja wybrałem jego, a jego serce mnie pokochało bezgranicznie. Jesteśmy szczęśliwi ze sobą.<br />
- Nawet nie wie pan, jak bardzo się cieszę. Tommy był i jest dla nas kimś ważnym w ośrodku. Miło patrzeć, że jest szczęśliwy.<br />
<br />
Opuszczając gabinet dyrektora w głowie Adama kłębiło się wiele pytań. Wszystkie krążyły wokół Erica.<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-71624334364198478822012-10-08T10:31:00.000+02:002012-10-13T07:42:28.805+02:0045. Powrót do domuUrlop bardziej mnie rozleniwił niż dodał weny, ale w końcu się zmobilizowałam i napisał kolejny odcinek. Nie dzieje się w nim za dużo. Miłej lektury.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Mieli za sobą ostatni koncert z cudownej trasy Glam Nation Tour. Te kilka miesięcy wniosło wiele do życia praktycznie każdego członka zespołu. Ostatni raz z lotniska wracali wspólnie busem. Za chwilę każdy miał wziąć swoje walizki i zaszyć się w domowym zaciszu. Było im to bardzo potrzebne. Trasa była sprawdzianem ich wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Początkowo obcy dla siebie ludzie, po tych kilku wspólnych miesiącach stali się dla siebie prawdziwą rodziną. Tommy z Adamem odnaleźli tu prawdziwą miłość. Isaac zawarł najważniejszą przyjaźń w swoim życiu, ale i pokochał wspaniałego faceta. Monte znalazł spokój i sens życia. Brook spełniła się artystycznie i była gotowa na stabilne, spokojne życie obok ukochanego Marka.<br />
<br />
Teraz w busie, każdy z nich analizował te klika wspólnych miesięcy. Trudnych, ale zarazem tak wspaniałych, że nie zamieniliby tego czasu na nic innego.Tommy wtulał się w Adama. Kilka razy głośno westchnął. Jego i wokalistę czekał nowy rozdział w życiu. Mieli zamieszkać razem. Blondyn bardzo się cieszył z tego faktu. Obawiał się czy sprosta wyzwaniom jakie będą ich czekały w partnerskim związku. Adam nie miał żadnych wątpliwości. Wiedział, że to Tommy'ego chce mieć u swojego boku już zawsze. Kochał go miłością bezgraniczną i co najważniejsze w pełni odwzajemnioną. Kiedy zajechali pod dom Adama, basista zacisnął nerwowo dłonie. Spojrzał na duży, jasny budynek. Teraz tu miał być jego dom, chociaż w głębi wiedział, że nie na długo. Teraz czekało go pożegnanie z Isaaciem.<br />
<br />
Lambert wypakowywał walizki. Tommy z przyjacielem odeszli kawałek od samochodu.<br />
- Do LA jest około godziny autem.Wpadaj kiedy tylko będziesz miał ochotę. Będę dzwonił i sam też przyjeżdżał - głos bruneta zaczął się powoli łamać - Max obiecał mi, że poszukamy mieszkań bliżej ciebie. Nie jesteśmy jeszcze gotowi zamieszkać razem, ale chcemy być blisko siebie. A ja blisko ciebie. Za parę miesięcy wszystko będzie dobrze i... boże jakie to trudne.<br />
<br />
Isaac objął Tommy'ego, który chętnie wtulił się w przyjaciela. Widząc ich razem w takiej sytuacji, Adam z Maxem w głębi siebie cieszyli się, że to koniec trasy. Mieli ukrytą nadzieję, że dzięki temu więzi przyjaźni między ich partnerami osłabną.<br />
- Kocham cię, wiesz o tym ? - wyszeptał Isaac.<br />
- Wiem, ja ciebie też. Zawsze będziesz dla kimś wyjątkowym. Nie mogę sobie wyobrazić, że jutro się obudzę a ciebie nie będzie obok w pokoju. Gdyby nie to, że mam Adama zwariowałbym bez ciebie.<br />
- Na szczęście zobaczymy się za prę dni. Pamiętasz o koncercie z Ravim w LA?<br />
- Jasne, to będzie coś tylko naszego- odpowiedział Tommy i znów mocno przytulił bruneta.<br />
- Kochanie musimy już jechać - Max delikatnie ponaglał ukochanego.<br />
- Już idę - odpowiedział brunet.<br />
<br />
Tommy pożegnał się z resztą zespołu i po chwili bus odjechał. Blondyn głośno westchnął. Adam pokiwał tylko głową - No i po konkurencji - zaśmiał się głośno.<br />
Basista uśmiechnął się i przytulił do ukochanego. Obaj popatrzyli w kierunku nowego miejsca zamieszkania. Z domu wybiegła Leila. Sama nie wiedziała, któremu mężczyźnie rzucić się najpierw na szyję. Objęła ich obu.<br />
- Nareszcie jesteście - kilka łez spłynęło po jej policzkach- Tak bardzo się cieszę, że znów cała rodzina będzie w komplecie.<br />
Na dźwięk tych słów Tommy uśmiechnął się szczerze.<br />
- Witaj w domu, kochanie - powiedziała kobieta, patrząc w brązowe tęczówki blondyna.<br />
<br />
Po chwili w drzwiach stanął Neil. Adam uśmiechnął się do niego ciepło, ale widział, że wzrok brata skupiony jest na Tommym. Mężczyźni stali i patrzyli się na siebie. Do tej pory byli dla siebie ciepłymi głosami w telefonie, nie widzialnymi przyjaciółmi.Teraz to wszystko stało się fizycznie namacalne, żywe i realne. Basista wziął głęboki oddech i ruszył w kierunku mężczyzny. Obaj stali blisko siebie, nie bardzo wiedząc jak się zachować. Neil uśmiechnął się i objął blondyna. Tommy momentalnie odwzajemnił ten gest.<br />
- Parę miesięcy temu żegnałem jednego brata, a teraz witam dwóch - powiedział młodszy Lambert - Cieszę, że jesteś.<br />
Po policzkach bruneta spłynęły łzy.<br />
- Dobrze cię widzieć - wyszeptał blondyn, który sam z trudem trzymał na wodzy swoje emocje. Ale tak naprawdę miał mieszane uczucia. Widok Neila przywodził na pamięć złe wspomnienia. Patrząc na niego widział siebie kilka lat temu. Chudego, bladego, zagubionego. Narkotyki tak bardzo go zniszczyły.<br />
Adam podszedł dość niepewnie do brata.<br />
Neil nic nie powiedział tylko rzucił mu się na szyję. Silny braterski uścisk był tym czego teraz w tej chwili potrzebował. Adam westchnął głośno trzymając go w ramionach. Nie wiedział co powiedzieć, ale poczuł dziwną ulgę, wynikającą z jego bliskości.<br />
- Mój braciszek - wyszeptał tylko, jeszcze mocnej tuląc drobne ciało brata.<br />
- Chodźcie do domu dzieci - powiedziała Leila.<br />
<br />
Kiedy otworzyli drzwi uderzył nich cudowny zapach domowego obiadu. Mama Adama wiedziała, jak stworzyć domowy nastrój. W domu zawsze pięknie pachniało jakimś jedzeniem lub ciastem. Takie zapachy wokaliście kojarzyły się z dzieciństwem.<br />
- Mamo jak pachnie, czy to...?<br />
- Tak synku, twoja ulubiona lasagne.<br />
- Jesteś kochana, umieram z głodu - powiedział czarnowłosy i skierował swe kroki wprost do kuchni.<br />
W momencie kiedy Adam zniknął za kuchennymi drzwiami, Leila pociągnęła Tommy'ego do dużego pokoju.<br />
<br />
- Wieczorem dać ci teczkę z dokumentami, które musisz podpisać, a potem pod jakimś pretekstem pojedziemy do notariusza. No i trzeba zrobić duże zakupy.<br />
- Dziękuje ci Leila, bez ciebie nie dałbym rady z tym wszystkim. Zobaczę jakie Adam ma plany na najbliższe dni i ustalimy jakiś termin, by to wszystko załatwić.<br />
- Tommy, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to co zrobiłeś. Adaś będzie bardzo szczęśliwy, a tego chce każda matka dla swojego dziecka. Ty dajesz mu prawdziwe szczęście, dziękuje ci.<br />
- Jest dla mnie najważniejszy i zawsze będzie. Wszystko co robię, robię dla niego, dla nas. Jest teraz sensem mojego życia.<br />
<br />
Kobieta mocno przytuliła blondyna. Mężczyzna objął je drobne ciało ramionami. Czuł się przy niej dobrze. Biło od niej matczyne ciepło i troska. Mimo, że nie był jej synem, obdarzała go tymi uczuciami.<br />
- A co to za czułości za moimi plecami ? Zaczynam być zazdrosny - odezwał się Adama.<br />
Tommy i Leila uśmiechnęli się tylko.<br />
- Widzę kochanie, że już próbowałeś obiadu - zaśmiał się Ratliff, wycierając dłonią resztki sosu pomidorowego z policzka ukochanego.<br />
- No wiesz, nie samą miłością człowiek żyje - zaśmiał się wokalista i pocałował blondyna.<br />
- Chodźcie zjemy wszyscy razem - powiedziała Leila - O ile nasz żarłok nam coś zostawił.<br />
<br />
Po chwili usiedli przy stole i rozkoszowali się wspaniałym smakiem domowego obiadu. Tommy i Neil co chwilę spoglądali na siebie. Dziwnie czuli się będąc tak blisko siebie.<br />
Rozmawiali wspólnie bardzo długo. Adam opowiadał o trasie, o najbliższych planach. Pili kawę i zajadali pyszny jabłecznik. Nawet nie zauważyli jak nastał wieczór.<br />
- Jestem padnięty - powiedział Adam - Skarbie idziemy spać?<br />
Basista pokiwał głową, chodź tak naprawdę co innego chodziło mu po głowie.<br />
- Ja pozmywam mamo - odezwał się Neil.<br />
- Pomogę ci - powiedział Tommy.<br />
Adam spojrzał na ukochanego. Blondyn uśmiechnął się do niego. Czarnowłosy zrozumiał, że wspólne mycie naczyń to tylko pretekst do rozmowy w cztery oczy.<br />
- Chodź Adasiu, dam wam czystą pościel - powiedziała Leila i po chwili zaniknęła z synem w pokoju na piętrze.<br />
<br />
Neil mył naczynia, a Tommy wycierał je i układał na blacie. Dłuższą chwilę milczeli.<br />
- Ja się czujesz ? - zapytał blondyn.<br />
- Zważając, że jutro czeka mnie wyjazd do obcego miejsca, w którym mam przeżyć koszmar, to chyba całkiem nieźle.<br />
- Pojedziemy z Adamem razem z tobą. Tak będzie ci łatwiej.<br />
- Ale wiem, że nie tobie.<br />
- Każdy walczy z demonami przeszłości, może czas żebym ja stawił czoła swoim.<br />
- Tommy, czy oprócz złych wspomnień związanych z leczeniem coś cię jeszcze wiąże z tym miejscem?<br />
- Nie pytaj mnie o to proszę. Kiedyś ci o tym opowiem albo sam się dowiesz o tym w ośrodku.<br />
- Dobrze.<br />
<br />
Nel wytarł kuchenny blat. Wszystko było posprzątane.<br />
- Napijemy się czegoś? - zapytał młodszy Lambert.<br />
- Z chęcią. Może być piwo - odpowiedział Tommy.<br />
<br />
Nel wyciągnął z lodówki dwie butelki ze złotawym napojem. Usiedli na kanapie w dużym pokoju. Światło księżyca oświetlało pomieszczenie. Taki nastrój sprzyjał rozmowie. Tommy wziął łyk zimnego piwa. Głośno westchnął.<br />
- Wiesz, dopóki nie poznałem Adama myślałem, że już nigdy nie będę szczęśliwy. Narkotyki sprawiły, że czułem się bezwartościowy, nie godny niczyjej uwagi, a tym bardziej miłości. Czułem, że nie mam nic nikomu do zaoferowania, bo co może komuś dać narkoman.<br />
- Były narkoman - poprawił go Neil.<br />
- Przez długi czas trudno mi było patrzeć na siebie w takich kategoriach. Każdego dnia toczyłem z sobą walkę. Po wyjściu z ośrodka nie raz miałem ochotę by coś wziąć, ale starałem się być silny. Uciekłem w muzykę. Ona dała mi poczucie wolności i tego, że jestem w stanie stworzyć coś fajnego. Nauczyłem się czerpać radość z grania. W tym też szukałem ukojenia w trudnych chwilach. Muzyka stała się moim nowym nałogiem.<br />
- Mnie kręci bardziej motoryzacja. Uwielbiam grzebać się w smarach.<br />
- Nie mam o tym bladego pojęcia. Chociaż ostatnio zapałałem miłością do motorów.<br />
Neil westchnął i spojrzał na jedno ze zdjęć wiszących na ścianie. Siedział na czerwonej Hondzie.<br />
- Ja swój sprzedałem na narkotyki i długi - powiedział ze smutkiem w głosie.<br />
- Ja też wynosiłem różne rzeczy z domu i je sprzedawałem. Każdy narkoman tak robi. I to jest jeszcze bardziej upokarzające. Mało, że się ćpa, to jeszcze okrada własną rodzinę.<br />
- Tommy ja... bardzo się boję. Nie wiem czy dam radę. Kiedy jesteś obok i mi o tym wszystkim mówisz wydaję mi się, że podołam temu, ale ciebie tam nie będzie i będę zdany tylko na siebie. Boję się, że przegram tą walkę.<br />
<br />
Blondyn położył rękę na ramieniu bruneta - Tam nigdy nie będziesz sam. Poznasz tam wspaniałych terapeutów, którzy poświęcają się bezgranicznie, by pomóc każdemu. Są tam też osoby, które wyszły z nałogów i są żywym przykładem tego, że wszystko jest możliwe. Na początku nie będę mógł się z tobą kontaktować, ale po tych najgorszych dniach, jeśli tylko będziesz chciał będę dzwonił codziennie.<br />
- A Adama? Boję się z nim rozmawiać, czuję, że coś między nami się zmieniło.<br />
- To nie tak Neil. To wszystko było dla niego dużym zaskoczeniem. Były momenty kiedy winił siebie, że powinien bardziej się tobą interesować, a nie rzucić w wir kariery. Cierpiał, gdy słyszał jak płacze twoja mama, czuł się taki bezsilny i bezradny. Ale wiem, że wciąż bardzo cię kocha. Daj mu trochę czasu. Moja przeszłość okazała się dla niego dodatkowym ciężarem. Musi się sam z tym uporać. Dobrze, że wrócił do domu. Czuję, że tu będzie mu łatwiej. Porozmawiaj z nim. Wyciągnij do niego rękę. Niech wie, że wciąż jesteś jego bratem, a nie tylko narkomanem.<br />
- Jest mi tak głupio przed nim. Wstydzę się...<br />
- To powiedz mu to wprost. On zrozumie, a na pewno będzie się starał. Idź do niego teraz. Jutro nie będzie już na to czasu.<br />
<br />
Neil jednym duszkiem wypił resztę piwa. Kilka razy głośno westchnął. Czuł jak serce wali mu jak oszalałe.<br />
- Pewnie już śpi - powiedział brunet.<br />
- Myślę, że nie. Znam go. Idź.<br />
<br />
Lambert podniósł się powoli z kanapy. Droga jaką miał pokonać od salonu do pokoju brata, wydawała mu się nie do pokonania. Każdy kolejny krok był trudniejszy. Miał w głowie pustkę. Zastanawiał się co powiedzieć, jak zacząć rozmowę. Drzwi do sypialni były uchylone. Łagodne światło nocnej lampki oświetlało delikatnie pokój. Adam siedział na łóżku. Kiedy zobaczył brata nerwowo wstał. Zrobił kilka kroków w jego kierunku, ale zatrzymał się. Spojrzał na Neila. Chłopka miał łzy w oczach. Również czarnowłosy poczuł jak jego oczy robią się wilgotne. Brunet gwałtownie podszedł do niego i objął go.<br />
- Wybacz mi braciszku - wyszeptał.<br />
<br />
Wokalista nic nie odpowiedział. Mocno przytulił brata. W tej chwili słowa były zbędne. Braterski gest zastąpił całe morze słów. Obaj płacząc cieszyli się swoją bliskością. Usiedli na podłodze koło łóżka. Dopiero wtedy Neil zdobył się na szczerą rozmowę z bratem. Mijały minuty, godziny wypełnione łzami . Ostatnie wspólne, braterskie chwile.<br />
<br />
Tommy ułożył się wygodnie na kanapie. Czuł, że mężczyźni przegadają całą noc, a nawet jeśli nie to, że powinni ją spędzić razem. Wiedział, że obojętnie jakby się starał dla Neila to wsparcie Adama będzie najważniejsze. Sam wiedział, jak wiele potrafią zdziałać braterskie więzi, ale też jak dużo potrafią zniszczyć. Miał nadzieję, że Neil i Adam nigdy o tym drugim się nie przekonają.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-85191180104429989072012-09-11T14:44:00.001+02:002012-09-11T15:07:53.463+02:0044.Pamiątki z LondynuTo ostatni odcinek przed moim wyjazdem. Następny pojawi się w październiku.<br />
Dziękuje wam wszystkim za komentarze. Wielką radochę sprawia mi ich czytanie. Doceniam, że wciąż jesteście ze mną i czytacie moje opowiadanie. Będę tęsknić. Pozdrawiam.<br />
Przepraszam za błędy :-(<br />
<br />
<br />
Tommy wciąż miał problem z akceptowaniem związku Maxa z Isaaciem. Ale bardzo się starał. Kiedy makijażysta miał wyjść ze szpitala, pojechał tam z przyjacielem. Chciał go wspierać. Zabrał wszystkie rzeczy Maxa do auta w czasie, gdy Isaac pomagał ukochanemu dotrzeć do samochodu.<br />
- Wszystko ok? - zapytał zielonooki, widząc spiętego basistę.<br />
- Jasne, po prostu muszę się do was przyzwyczaić.<br />
- To chyba nie jest dla ciebie, aż tak trudne?<br />
Tommy uśmiechnął się tylko i przemilczał odpowiedź. Nie chciał sprawiać przykrości Isaacowi, ale też nie chciał na siłę udawać, że wszystko jest w porządku.<br />
- I jak rozmowa z Adamem? - zapytał brunet. Blondyn uśmiechnął się szczerze. Cieszył się, że przyjaciel jednak o nim myśli.<br />
- Dobrze. Wyjaśniliśmy sobie wiele rzeczy.<br />
- Cieszę się. Może teraz już wszystko będzie ok. Chce żebyś był naprawdę szczęśliwy - powiedział brunet, poklepując przyjaciela po ramieniu.<br />
- Jestem, Isaac. Po wczorajszej rozmowie i nocy wiem, że mając przy sobie Adama, mam wszystko czego mi potrzeba do szczęścia. On jest ostatnim elementem mojej życiowej układanki.<br />
- A kiedy porozmawiasz ze mną? - zapytał brunet - Wiesz, o co mi chodzi.<br />
- Kiedy będę wszystko wiedział. Nie chce teraz o tym rozmawiać. Dzisiaj jedziemy do Londynu, jutro koncert, wracamy do domu, a potem musimy z Adamem zawieść Neila do ośrodka. Nie chce się martwić na zapas. A wy jakie macie plany po powrocie do domu?- zapytał basista, próbując zmienić temat.<br />
Max spojrzał na Isaaca, ale ten tylko wzruszył ramionami.<br />
- Ja muszę poszukać mieszkania do wynajęcia - powiedział zielonooki - W LA nie jest to takie łatwe.<br />
- To może spróbuj gdzieś na obrzeżach, albo w jakieś mniejszej miejscowości. Masz motor, zawsze do centrum możesz sobie dojechać.<br />
- Myślałem o tym, ale sam nie wiem. Wynajmę tam, gdzie po prostu coś będzie.<br />
- A ty Isaac? - zapytał blondyn.<br />
- Mam gdzie mieszkać jeszcze przez dwa miesiące, a potem zobaczę gdzie Max zamieszka, to może poszukam czegoś w pobliżu.<br />
- Myślałem, że zamieszkasz w San Diego, jak ja z Adamem.<br />
- Wcześniej tak planowałem, by być bliżej ciebie, was, ale teraz muszę pozmieniać swoje plany i dostosować do nowej sytuacji.<br />
- Nic nie musisz - burknął basista.<br />
<br />
Samochód zatrzymał się koło schroniska. Isaac pomógł Maxowi wysiąść i zaprowadził go do pokoju. Tommy skierował swoje kroki do baru.<br />
- Podwójną whisky - powiedział.<br />
Po chwili szklanka była pusta.<br />
- Jeszcze raz to samo - rzekł do barmana.<br />
- I co, lepiej ci? - usłyszał głos przyjaciela - Co jest grane? Mam dziwne wrażenie, że w samochodzie sugerowałeś, że mam wybrać,czy chcę być bliżej ciebie, czy Maxa.<br />
- Po prostu nie chce byś mieszkał daleko. Chce móc wsiąść w samochód i po kilku minutach być u ciebie, przy tobie. Zawsze, gdy będę tego potrzebował albo ty. Dobrze wiesz, że na odległość obaj będziemy się męczyć.<br />
Isaac usiadł na barowym krześle i kiwnął na barmana - To samo dwa razy poproszę.<br />
- Wiem, ale tak się ułożyło nam życie Tommy. Ja chce być z Maxem, stworzyć z nim jakiś stabilny układ. Dobrze mi z nim. Ty masz już swój stały ląd, Adama. Zamieszkacie razem. Życie to nie trasa koncertowa. Będziecie mieli swoje sprawy, spotkania rodzinne, swój świat. Dla mnie nie będzie tam miejsca. Wiesz, że nikt nie zrozumie tego, co jest między nami. Musimy nauczyć się żyć osobno.<br />
Isaac wypił wishky i zacisnął zęby. Słowa, które wypowiedział łamały mu serce.Wziął głęboki wdech, próbując zapanować na smutkiem, który go ogarniał.<br />
- To co nas łączy, nie ma definicji ani wykładni. Tkwimy między przyjaźnią a miłością. Nasze serce są rozdarte.Twoje mniej niż moje, bo to, co czujesz do Adama jest tak silne, że wypełnia cię bezgranicznie. Ja staram się pokochać Maxa. Chce by był częścią mojego życia, był w moim sercu. A ty, Tommy musisz mu tam zrobić miejsce. Musisz mi pomóc być szczęśliwym.<br />
- Masz rację. Bardzo kocham Adama, najbardziej na świecie i wiem, że to samolubne, że chce cię mieć wciąż przy sobie. Ale inaczej nie potrafię.<br />
- Gdybyśmy grali teraz w szachy powiedziałbym PAT. Ale to nie gra tylko życie. Nie będzie drugiego rozdania, nie pokierujemy inaczej naszymi krokami.<br />
Tommy głośno westchnął.<br />
- Zawszę będziesz mógł na mnie liczyć. Kiedy tylko będziesz mnie potrzebował zadzwonisz, przyjedziesz. Zawsze Tommy... Ale wiem, że kiedy jesteś przy Adamie masz już wszystko czego potrzebujesz. Widzę jak śmieją ci się oczy, gdy na niego patrzysz, jak rozpływasz się pod wpływem jego dotyku. I wiem, że mógłby zastąpić ci wszystko i wszystkich, nawet powietrze. Tylko gdy z nim coś ci się nie układa to szukasz wsparcia gdzie indziej i u mnie je znajdujesz. Zawsze będę twoim przyjaciele, tylko albo aż....<br />
<br />
Tommy położył dłoń na udzie przyjaciela i uśmiechnął się do niego ciepło.<br />
- Kochanie środek dnia, a ty pijesz?- ciepły głos Adama zaskoczył blondyna.<br />
- Zmarzłem trochę- odpowiedział. Wokalista przytulił jego drobne ciało. Intensywne uczucie ciepła rozlało się w jego wnętrzu. Na chwilę zamknął oczy, rozkoszując się zapachem ukochanego.<br />
- Spakowałem nas już, za pół godziny jedziemy do Londynu. Jutro jest koncert i konferencja - powiedział czarnowłosy.<br />
- To ja zmykam, pomogę Maxowi w pakowaniu . Do zobaczenia w aucie - powiedział Isaac i ruszył w kierunku wyjścia.<br />
<br />
Po południu byli już w Londynie. Adama zawsze fascynowało to miasto. Zlepek różnych kultur, narodowości. Można tu było spotkać praktycznie każdego mieszkańca świata i wyznawcę każdej religii. Tu mieszkały też wielkie gwiazdy współczesnego świata - Madonna czy Elton John. Dla młodego artysty, jak Lambert, był to raj. Nowoczesne hale koncertowe, doskonale wyposażone studia nagraniowe, wspaniali muzycy chętni do współpracy.Wokalista czuł, że mógłby tu zamieszkać. Spojrzał na ukochanego śpiącego na jego ramieniu. Uśmiechnął się. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić Tommy'ego na stałe mieszkającego w tym deszczowym i mglistym mieście.<br />
<br />
- Idziemy już na miasto? - zapytał blondyn Adama. Wokalistę wcale nie zdziwił entuzjazm basisty.<br />
- Kochanie, jutro sklepy też są czynne.<br />
- Jakie sklepy, ja chce pozwiedzać.<br />
- Jasne, sklepowe półki w sklepie Fendera. Myślisz, że nie wiem, że mają tu jeden z największych sklepów w Europie.A ty masz sporą kolekcję gitar.<br />
- A ty dwie kosmetyczki cieni i lakierów, a wciąż kupujesz nowe - odpowiedział, wystawiając czarnowłosemu język.<br />
- Idź z Isaaciem. Ja jestem padnięty. Wieczorem skoczymy do jakiegoś klubu.<br />
- Pewnie"Heven"- zaśmiał się blondyn - Jak chcesz, ja zmykam. Kocham cię.<br />
- Ja ciebie też, tylko się nie zgub.<br />
Tommy posłał całusa w kierunku ukochanego i wyszedł z pokoju.<br />
<br />
<br />
- Ja nigdzie nie idę. Jestem głodny i zmęczony- powiedział Isaac słysząc propozycję Tommy'ego.<br />
- Świetnie. Mam ciebie i Adama, ale jak przychodzi, co do czego, to nie mam z kim iść na miasto.<br />
Basista spuścił głowę, chowając swoje niezadowolenie za pasmami blond włosów.<br />
- Ja mogę z tobą pójść, jeśli chcesz. Należałem się w szpitalu. Pochodziłbym trochę.<br />
Ratliff trochę zdziwił się propozycją Maxa, ale chętnie na nią przystał. Isaac nie był przekonany, czy to dobry pomysł, ale nie zaoponował.<br />
<br />
Po kilku minutach wyszli z hotelu. Tommy założył ciemne okulary i kaptur. Nie chciał by ktokolwiek go rozpoznał. Na początku rozmowa się im w ogóle nie kleiła.Wymienili kilka opinii na temat Londynu. Co im się tu podoba, co nie.<br />
- Jeśli chcesz mogę poszukać mieszkania blisko San Diego - zaczął mówić niespodziewanie Max - Adam coś wspominał mi o angażu na stałe. Mieszkanie bliżej niego na pewno ułatwiłoby mi pracę pod względem organizacyjnym. Do LA też nie jest, aż tak daleko. Godzina samochodem, 40 minut motorem.<br />
Tommy kilka razy spojrzał na zielonookiego spod ciemnych okularów. Milczał, nie wiedząc, co w sumie powiedzieć.<br />
- Dziękuje - wyszeptał basista - To wiele dla mnie znaczy. Z chęcią z Adamem pomożemy ci coś znaleźć.<br />
- Mam nadzieje, że z czasem Isaac zamieszka ze mną, ale na to przyjedzie jeszcze czas. Najpierw musimy dokładnie określić swoje relacje.<br />
- Kochasz go? - zapytał Tommy.<br />
- Tak, zakochałem się w nim. To cudowny facet. Wiele nas łączy. Wiem, że ty uważasz mnie jeszcze za gówniarza, a 8 lat różnicy to sporo, ale my tego nie odczuwamy. Dobrze jest mi z nim, chodź wiem, że zawsze będę musiał się nim dzielić z tobą. Na swój sposób cię kocha.<br />
- Ja jego też. Wierze jednak, że tak jak Adam jest dla mnie najważniejszy, tak ty z czasem będziesz dla Isaaca. Ale masz rację, on zawsze będzie istotną częścią mojego życia. Fajny jest z ciebie chłopak, naprawdę. Mam nadzieje, że będziecie razem szczęśliwi. Chce tego dla niego.<br />
<br />
Max uśmiechnął się ciepło. Słowa basisty zabrzmiały jednocześnie, jak przyzwolenie i błogosławieństwo ich związku w jednym. Milczenie przerwał dźwięk telefonu Maxa.<br />
- Słucham cię. Nie dawno wyszliśmy, a ty już się stęskniłeś?<br />
Max nic nie mówił dłuższą chwilę, tylko wsłuchiwał się w słowa ukochanego.<br />
- Dobrze, nie ma sprawy.Wyśle MMS. Kiedy wrócimy? Nie wiem, nie martw się. Jest ok. Pa.<br />
<br />
Kiedy dotarli do sklepu Fendera, Tommy stanął na chwilę przed szklaną wystawą. W centralny punkcie znajdowała się czerwona gitara, ze strunami w kolorze złota. Fikuśny napis Fender widniał tuż pod mostkiem. Kilkanaście warstw krwisto-czerwonego lakieru, tworzyło idealne gładką powierzchnię. Gdyby nie cena, gitara byłaby idealna. Basista tylko głośno westchnął i wszedł do sklepu.Spędzili w nim prawie dwie godziny. W między czasie Max wyszedł by zadzwonić , tak jak prosił go o to wcześniej Isaac. Na dworze robiło się już ciemno.<br />
<br />
Wracając Tommy wciąż mówił o gitarze swoich marzeń. Nagle jego uwagę przykuł duży salon tatuaży.<br />
- Chodź- powiedział do Maxa i pociągnął go za rękę.<br />
Wysoki, postawny mężczyzna, siedzący w środku robił duże wrażenie. Praktycznie był cały wytatuowany. Oprócz tatuaży było widać jego zamiłowanie do piercingu, co składało się na jego całkiem ciekawy wygląd. Na ścianach widniały zdjęcia przedstawiające jego arcydzieła.<br />
- Co mogę dla panów zrobić? - zapytał właściciel salonu.<br />
- Szukam tatuażu. Nie chce, by był krzykliwy, raczej symboliczny- miłosny.<br />
- Imię ukochanej?<br />
- Yyyy, ukochanego.<br />
- Jakaś konkretna lokalizacja?<br />
- Chcę, by był widoczny. Myślałem o zewnętrznej stronie dłoni.<br />
- Może ozdobne inicjały, albo jakaś sentencja z wyszczególnieniem liter, serce z imieniem, jakiś symbol coś znaczący tylko dla was?<br />
- Sam nie wiem. Może jego imię. Jest dla mnie symbolem wszystkiego.<br />
- Proszę się na spokojnie zastanowić. Tu są katalogi ze zdjęciami, może któreś się panu szczególnie spodoba - powiedział mężczyzna, podając trzy grube albumy.<br />
Tommy oglądał dokładnie wszystkie po kolei, ale w głębi czuł, że chciałby, aby jego tatuaż był tylko jego, niepowtarzalny. Chciał coś prostego, a zarazem wymownego.<br />
- Wiem - powiedział po chwili- Chcę napis wykonany czarnym tuszem, a pierwsze litery wycieniowane czerwonym. Zawsze miłość. Always love.<br />
<br />
Tak, te słowa były idealne. Tommy wiedział, że już zawsze będzie kochał Adama, a pierwsze litery nie pozostawiały wątpliwości, kto jest jego miłością. Czuł, że to będzie idealna pamiątka z Londynu.<br />
Max pokiwał tylko głową, winszując pomysłu blondynowi. Kolejne czarne linie powoli tworzyły kolejne litery. Po 30 minutach napis zdobił jego dłoń. Widniał z boku, od od połowy kciuka do nadgarstka.<br />
- Adam będzie zachwycony - powiedział Max, kiedy wracali już do hotelu. <i>Ty też...</i>pomyślał, uśmiechając się do siebie.Tommy spojrzał na zegarek. Nie było ich 4 godziny.<br />
- Pośpieszmy się, wieczorem mamy iść wszyscy do klubu. Mam chęć na morze whisky.<br />
<br />
Tommy skutecznie naciągał rękaw od bluzy, by Adam nie zauważył tatuażu. Opatrunek mógł ściągnąć za godzinę i dopiero wtedy chciał zaskoczyć ukochanego. Wokalista siedział w łazience i szykował się do wyjścia. Tommy miał ochotę na kąpiel, ale w zaistniałe sytuacji wolał nie moczyć dłoni. Chciał na chwilę zadzwonić do Neila, ale ktoś zapukał do drzwi.<br />
Widok młodego mężczyzny z ogromnym pakunkiem zaskoczył blondyna.<br />
- Pan Adam Lambert?<br />
- Nie, proszę poczekać. Adam ktoś do ciebie.<br />
Wokalista po chwili wyszedł z łazienki w połowie skończonym makijażem. Spojrzał na przybysza i uśmiechnął się.<br />
- Kochanie podpisz za mnie potwierdzenie odbioru. W sumie ten pan przyniósł coś dla ciebie.<br />
- Dla mnie?<br />
Spojrzał na mężczyznę i pakunek. Dopiero po chwili zauważył, że jego kształt jest bardzo sugestywny.<br />
Wydukał dziękuje i zabrał paczkę.<br />
- Adam, co to jest?<br />
- Twoja pamiątka z Londynu - zaśmiał się czarnowłosy - Chciałem żeby miejsce naszego ostatniego koncertu miło ci się kojarzyło. Potraktuj to jako wstęp do kolejnej trasy, w którą na pewno razem wyruszymy.<br />
Serce Tommy'ego zabiło mocniej. Przeczuwał, co to może być i nie mógł w to uwierzyć. Zaczął powoli rozwijać grafitowy papier, odsłaniając zawartość pakunku.<br />
- O boże, Adam to Fender...<br />
Zabrakło mu słów. Przejechał palcem po idealnej czerwonej gładzi. Po chwili wstał i rzucił mu się na szyję.<br />
- Skarbie, dziękuje ci. Jest idealna, ty jesteś idealny.<br />
Spojrzał ponownie na gitarę.<br />
- Nie mogę uwierzyć, że mi ją kupiłeś. Skąd wiedziałeś?...A Max i ten jego dziwny telefon od Isaaca - dodał po chwili.<br />
<br />
Połączył swoje usta z jego wargami w długim, namiętnym pocałunku - Kocham cię - wyszeptał blondyn, po czym dodał - Ale ja już mam swoją pamiątkę z Londynu. Poczekaj chwilę.<br />
Adam nie ukrywał swojego zaskoczenia - Kupiłeś coś?<br />
<br />
Blondyn odwrócił się od ukochanego -Można tak powiedzieć. Ała- syknął, zrywając gwałtownie opatrunek. Ponownie spojrzał w niebieskie oczy wokalisty - To jest moja pamiątka - wyszeptał, pokazując swoją dłoń czarnowłosemu.<br />
<br />
Mężczyzna wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany.Wziął głęboki oddech, próbując coś powiedzieć, ale żadne słowo nie chciało mu przejść przez gardło. Tommy nieświadomie spełnił jedno z jego marzeń. Zawsze chciał, by jakiś tatuaż związany z jego osobą, zdobił ciało ukochanego. To był piękny symbol uczuć basisty do niego. Adam przytulił drobne ciało blondyna najmocniej jak potrafił. Jego milczenie i łzy w pełni oddawały jego odczucia związane z nowym tatuażem Tommy'ego.<br />
- To jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie dla mnie zrobiłeś.Kochanie, dziękuje ci. Jest cudowny - wyszeptał.<br />
- Zawsze miłość - powiedział blondyn- Będzie nas łączyć zawsze miłość.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-73607912587767051102012-09-05T13:38:00.000+02:002012-09-05T13:38:15.996+02:00InformacjaPostanowiłam założyć osobnego bloga o tematyce twincest. Na razie umieszczę na nim moje dwa one-shoty i prolog. Pierwszy rozdział opowiadania" Granice miłości" pojawi się dopiero w październiku, ponieważ wyjeżdżam na dłuższy okres. Mam nadzieję, że dopadnie mnie wtedy wena i jak wrócę to coś opublikuję. Zapraszam wszystkich na www.granicemilosci-twincest.blogspot.com<br />
Jeśli chodzi o Adommy, to we wtorek dodam nowy odcinek, a kolejny dopiero po powrocie. Trochę odpoczniecie ode mnie. Pozdrawiam.Buziaki!kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-38755937913514269962012-09-04T11:31:00.001+02:002012-09-04T11:31:38.618+02:0043. Przerwane milczenieAdam jechał taksówką w nieznanym sobie kierunku. Mijał kolejne kolorowe lokale, ale żaden z nich nie wydał mu się na tyle atrakcyjny, żeby do niego zajrzeć. Wiedział, że upicie się w tej sytuacji nic nie zmieni, ale kłamstwo blondyna na trzeźwo, było dla niego trudne do zniesienia. Czuł się zraniony. Z jednej strony był wściekły na Tommy;ego. Okłamał go mimo, iż obiecywali sobie szczerość. Z drugiej martwił się o niego. Fakt, że basista ukrywa przed nim jakąś chorobą mogło tylko oznaczać, że to coś poważnego. Nie wiedział co jest gorsze. To, że ukochany go zranił, czy to, że może mu się coś stać.<br />
- Proszę jechać do schroniska - powiedział do kierowcy.<br />
<br />
Dwa kilometry przed miejscem docelowym, poprosił go, by się zatrzymał. Zapłacił za kurs i postanowił resztę trasy przejść pieszo. Chciał trochę ochłonąć, poukładać myśli. W jego głowie kłębiło się mnóstwo pytań. Pragnął poznać na nie odpowiedzi. <i>Dlaczego mnie okłamujesz? Nie ufasz mi? Co ci jest? Czy cię stracę?</i> Zadając te pytania, zaczął płakać. Miał złe przeczucia.<br />
<br />
Zimny wiatr owiewał jego twarz. Zmarznięty śnieg, skrzypiał pod jego butami. Każdy kolejny krok przybliżał go do schroniska, gdzie miał odbyć rozmowę, na którą nie wiedział, czy ma ochotę. Szedł powoli. Serce wystukiwało jednostajny rytm. Kilka głębokich wdechów uspokoiło jego nerwy. Czuł, że kłótnia nic nie pomoże, nic nie zmieni. Potrzebował wyjaśnień.<br />
<br />
Tommy i Isaac siedzieli w pokoju. Kominek stojący w rogi dawał przyjemne ciepło,ale teraz żaden z nich nie był wstanie się nim rozkoszować. Blondyn milczał. Po jego policzkach spływały pojedyncze łzy. Osoba, której potrzebował teraz najbardziej, była gdzieś daleko. Brunet, co chwilę zerkał na przyjaciela, ale ten unikał jego wzroku.<br />
- Porozmawiaj ze mną - wyszeptał Isaac - Proszę.<br />
- Najpierw wszystko wyjaśnię Adamowi. On pierwszy musi usłyszeć, że ja...<br />
<br />
Tommy głośno westchnął i ukrył twarz w dłoniach. Jego ramiona delikatnie drżały. Choć Isaac był blisko, bez ukochanego czuł się samotny.<br />
- Powiedz mi tylko, czy to coś poważnego. Błagam cię, bo zwariuje.<br />
- Isaac, nie wiem sam, nie jestem pewien. Podejrzewam, co to może być, ale uwierz mi nie chcesz bym się teraz z tobą tym podzielił. Za cztery dni mam umówioną wizytę w San Diego. Kiedy się upewnię, wtedy ci powiem.<br />
- Teraz, to mnie dopiero nastraszyłeś.<br />
<br />
Isaac wstał i klęknął koło przyjaciela. Przytulił go mocno. Tommy wtulił twarz w jego szyję i rozpłakał się. Brunet głaskał go delikatnie po plecach, sam z trudem powstrzymując się przed płaczem.<br />
- Obiecaj, że zawszę będziesz przy mnie - wyszeptał blondyn.<br />
- Zawsze i wszędzie. Wiesz o tym - odpowiedział Isaac.<br />
<br />
Po chwili do pokoju wszedł Adam. Sytuacja w jakiej zastał ukochanego z przyjacielem nie miała dla niego teraz istotnego znaczenia. Tommy podniósł głowę i spojrzał na wokalistę. Mężczyzna miał zapuchnięte oczy od łez.<br />
- Pójdę zadzwonić do Maxa - powiedział Isaac. Idąc w kierunku drzwi, położył na chwilę dłoń na ramieniu Adama i delikatnie go poklepał - Daj mu szansę - wyszeptał.<br />
<br />
Wokalista i basista zostali sami. Dłuższą chwilę milczeli, odczytując z swych twarzy nawet najbardziej ukryte emocje.<br />
Tommy wstał i zbliżył się do ukochanego. Przejechał delikatnie ręką po jego dłoni. Miał spuszczoną głowę. Wstydził się. Adam złapał go za ramię i przyciągnął do siebie, mocno przytulając.<br />
- Wróciłeś - wyszeptał blondyn.<br />
- A gdzie miałbym pójść? Nie chce być tam, gdzie nie ma ciebie.<br />
- Zawiodłem cię, przepraszam. Nie chciałem cię ranić.<br />
- Ale to zrobiłeś. Twoje kłamstwa ranią bardziej niż prawda, którą skrywasz. Nie ufasz mi? Boisz się czegoś? Nie ma takiej rzeczy, której bym nie potrafił zrozumieć. Przecież cię kocham. Daj mi tylko szansę. Wytłumacz mi to wszystko, ale wszystko, Tommy. Masz teraz jedyną okazję na ujawnienie mi tego, co przede mną skrywasz. Rozumiesz? Żadnych kłamstw.<br />
- Nie wiem od czego zacząć - powiedział blondyn.<br />
- Boże, to aż tyle tego jest? Skarbie, dlaczego mnie okłamujesz?<br />
- Boję się...- wyszeptał Tommy. Odwrócił się od ukochanego i podszedł do kominka. Oparł się dłonią o ciepłą ścianę i głośno westchnął. Adam milczał. Usiadł na krześle i wpatrywał się w ogień. Nie ponaglał ukochanego.<br />
- Myślę, że jestem poważnie chory.<br />
Adam próbował złapać oddech, ale słowa ukochanego go sparaliżowały .<br />
- Myślisz, czy jesteś? - zapytał po chwili.<br />
- Nie mam pewności, nie byłem u lekarza, ale już się spotkałem z takimi objawami, jak moje- głos mu zadrżał.<br />
- Mój tata zmarł, kiedy miałem 13 lat. Miał raka, a dokładnie nieoperacyjny nowotwór złośliwy u podstawy kręgosłupa. Pamiętam jak bolały go plecy, wymiotował, łykał tabletki, ale nic nie pomagało. Potem było gorzej. Powoli ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Przestał chodzić, nie panował nad swoją fizjologią. Następnie paraliż objął resztę ciała. Na koniec patrzył na nas pustymi oczami, z których tylko płynęły łzy. Moja mama nie chciała oddać go do żadnego ośrodka. Sama się nim opiekowała. Kąpała, karmiła, ubierała i przewijała. Ważyła 60 kilko, a codziennie targała faceta dwa razy cięższego od niej. Kochała go, ale to ją wykańczało. Nikomu nie życzę takiego życia, a na pewno nie tobie kochanie. Nie chce byś patrzył, jak umieram, nie pozwolę ci na to.<br />
- Powiedz, że to nie prawda. Powiedz, że ty nie masz tego...- Objął ukochanego od tyłu w pasie. Położył głowę na jego ramieniu. Chłonął zapach jego ciała. Pragnął zapamiętać go na zawsze. Łzy spływały po nagiej szyi blondyna - Razem przejdziemy przez to. Są teraz nowe metody leczenia. Mam pieniądze, poszukamy prywatnej kliniki. Tylko pozwól mi być z tobą...- Adam rozpłakał się - Nie mogę cię stracić.<br />
- Spróbuję wszystkiego, wiesz o tym. I chce byś wtedy był przy mnie, ale obiecaj mi, że jeśli leczenie nie przyniesie rezultatów... odejdziesz.<br />
- Chyba żartujesz. Nie możesz mi kazać obiecać czegoś takiego. Nie opuszczę cię.<br />
- Zrozum mnie. Widziałem jak mój ojciec cierpi. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Kochał mamę i nie chciał dla niej takiego życia. Wolałby, aby to ktoś obcy podcierał mu tyłek, targał do kąpieli, a nie krucha, delikatna i najbliższa mu osoba. Nie chce byś oglądał mnie w takim stanie, rozumiesz. Nie pozwolę na to. Błagam cię, uszanuj moją wolę. Ta choroba upokarza człowieka pod każdym względem, nie zniósłbym gdybyś to musiał oglądać, a co gorsze jeszcze koło mnie wszystko robić. Zbyt mocno cię kocham.<br />
- Nie mogę, Tommy.<br />
- Obiecaj mi, bo nawet nie poddam się leczeniu.<br />
- Nie szantażuj mnie. Zmuszę cię do leczenia.<br />
- Chyba, że ja pierwszy zniknę z twoje życia. Chcesz tego? Obudzić się rano i zobaczyć pustą szafę po moich ubraniach? Obiecaj mi !<br />
- Obiecuję- wyszeptał Adam - Ale wcześniej zrobię wszystko, by cię ratować. Nie pozwolę ci umrzeć. I nie dopuszczę do tego, bym musiał dotrzymać tej obietnicy. Poradzimy sobie, razem. Bez ciebie nie mam po co żyć. Tylko przy tobie czuję się kompletny. Będę o ciebie walczył do końca.<br />
<br />
Tommy wtulił się w ukochanego. Szukał u niego pocieszenia, wsparcia. Wokalista go nie zawiódł. Blondyn czuł, że kiedy nadejdzie odpowiedni czas, Adam okaże się dla niego bezpiecznym schronieniem przed gwałtowną nawałnicą w jego życiu.<br />
<br />
Czarnowłosy obejmował czule ciało basisty. Teraz szczególnie wydał mu się taki kruchy i bezbronny. Ufał jednak, że Tommy znajdzie w sobie tyle siły, by podjąć tą najtrudniejszą w swoim życiu walkę. Jedną z wielu.<br />
- Adam...Jest jeszcze coś, to znaczy jest wiele rzeczy, ale nie każ mi dziś wszystko ci tłumaczyć. To dla mnie za dużo.<br />
- Słucham cię.<br />
- Neil dzwoni do mnie bardzo często. Długo rozmawiamy ze sobą. Nie mówię ci nigdy o tym.<br />
- Dlaczego? Przecież nie będę zły, że rozmawiasz z moim bratem.<br />
Wiele dla niego zrobiłeś. Macie dobry kontakt. Trochę to dziwne, bo nie znacie się za dobrze, ale ok.<br />
- Masz rację, nie znamy się, ale rozumiemy siebie, a przynajmniej ja go. To co przechodzi, ten ośrodek, jego telefony w środku nocy, to nie przypadek Adam. Ja kiedyś...- Blondynowi zadrżał głos. Adam cofnął się o dwa kroki od niego - Co ty chcesz mi powiedzieć? Jak to rozumiesz, co on przechodzi?<br />
<i><br /></i>
<i>W ruchomych piaskach tonę...</i>Tommy zacisnął powieki. Oddychał szybko. Tak bardzo się bał.<br />
- Ja byłem w tym ośrodku. Leczyłem się tam. Adam ja byłem narkomanem.<br />
Wokalista przeczesał dłonią swoje czarne włosy i głośno westchnął. Nogi mu zadrżały. Podszedł do sofy i usiadł. Chwilę patrzył tępo w podłogę. Nie wiedział co powiedzieć.<br />
- A teraz? - wydusił z siebie Lambert.<br />
- Dobrze wiesz, że nie biorę nic. Skończyłem z tym. Jestem czysty 10 lat.<br />
Adam pokiwał tylko głową. Milczał, jakby próbował wszystko sobie jakoś poukładać.<br />
- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałem. Bałem się, że mnie znienawidzisz . Czasem mówiłeś tyle złego o Neilu, miałem obawy, że i na mnie tak będziesz patrzył. Nie zniósłbym tego.<br />
Wokalista wciąż nic nie mówił.<br />
- Adam,do cholery, powiedz coś - krzyknął Tommy.<br />
Czarnowłosy wstał i szybkim krokiem podszedł do ukochanego. Blondyn się cofnął.<br />
- Nie bój się i posłuchaj. To, co mi dzisiaj powiedziałeś sprawiło mi wiele bólu, ale doceniam twoją szczerość. Rozumiem, że nie chcesz mi tłumaczyć, jak do tego wszystkiego doszło?<br />
- Nie dziś, ale kiedyś na pewno.<br />
- Kocham cię najbardziej na świecie - powiedział wokalista - Nie wiem jakie miałeś dzieciństwo, co cię skłoniło do brania, ale wiem, że to już przeszłość. To co przeszliśmy w życiu kształtuje nas. A ja kocham to, jaki jesteś teraz i tylko to się dla mnie liczy.<br />
- Naprawdę?<br />
- Tak skarbie. Jak mogłeś pomyśleć, że mógłbym się od ciebie odwrócić? Kiedyś ci powiedziałem, że raz już cię straciłem i nigdy więcej do tego nie dopuszczę. Jeśli ty mnie nie odrzucisz, sam nie odejdziesz, ja zawsze będę przy tobie.<br />
- Isaac też mówił, że zrozumiesz.<br />
- Jemu powiedziałeś, a mi nie? Ufasz mu bardziej?- Adam odsunął się od ukochanego. Poczuł się urażony.<br />
- Nie kochanie, to nie tak. Przez przypadek znalazł pewne rzeczy, które są związane z moją przeszłością i po prostu mnie zapytał. Przepraszam cię.<br />
- Nie rób tego więcej. Chcę być najważniejszy dla ciebie i pierwszy wiedzieć, co się dzieje w twoim życiu.<br />
- Obiecuje ci to, przepraszam.<br />
- To pokaż mi - powiedział Adam.<br />
- Co?<br />
- Te rzeczy. Oczywiście, jeśli chcesz.<br />
<br />
Tommy podszedł do swojej torby i z bocznej, małej kieszonki wyciągnął metalowe pudełeczko. Złapał ukochanego za rękę i usiedli koło kominka. Adam przytulił blondyna i delikatnie ucałował go.Basista powoli otworzył pudełeczko i wyciągnął jego zawartość. Wokalista oglądał kolejne przedmioty, a blondyn opowiadał mu, co one dla niego oznaczają. Kiedy wziął do ręki żeton z napisem 10 lat, basista wytłumaczył mu, że jest on dla niego najbardziej cenny. Czarnowłosy spojrzał w jego brązowe oczy, w których odbijały się płomienie. Pogładził jego policzek i czule pocałował.<br />
- Jestem z ciebie dumny - wyszeptał.<br />
<br />
W tym momencie dla blondyna to były najpiękniejsze słowa. Po jego policzkach spłynęło kilka łez. Odkrywał teraz przed Adamem najgorszy rozdział w swoim życiu, ale już nie czuł strachu. Wiedział, że mężczyzna obok niego akceptuje go w pełni. Wokalista uważnie go słuchał. Dłonią gładził jego ramię i mocno przytulał. Tommy opowiadał spokojnie o ośrodku, leczeniu.<br />
- Skarbie, to miejsce wiążę się dla mnie z bolesnymi wspomnieniami, nie tylko dotyczącymi leczenia.<br />
- Masz na myśli to?- Adam wziął do ręki zdjęcie rudowłosej dziewczyny.<br />
- Tak i nie tylko, ale nie chce dziś o tym mówić.<br />
- Powiesz kiedy będziesz gotowy. I tak wiele mi wyjaśniłeś. Teraz musimy pomyśleć o wizycie u lekarza po powrocie do domu.<br />
- Jestem już umówiony. Pójdziesz ze mną?<br />
- Oczywiście kochanie.<br />
<br />
Adam ponownie spojrzał w cudowne oczy ukochanego.Ucałował jego miękkie wargi. Dłonią pogładził jego jasnym, rozpalony policzek. Poczuł potrzebę zaznania z nim intensywnej bliskości. Po chwili powoli wstał. Zaczął rozpinać swoją czarną koszulę. Każdy kolejny, odpięty guzik odsłaniał jego cudowne ciało. Tommy przełknął ślinę. Delikatnie zagryzł wargę. Poczuł ucisk w swoich spodniach. Adam się nie śpieszył. Koszula powoli zsunęła się z jego ramion.Wokalista przyłożył palec do ust i delikatnie go oblizał. Przeciągnął nim od szyi, wzdłuż torsu do krawędzi spodni. Tommy siedział i wpatrywał się w ukochanego, który w sugestywny sposób rozpoczął grę wstępną.W pokoju panował półmrok, a ciało czarnowłosego oświetlał tylko blask ognia, bijący od kominka. Tommy już sam nie wiedział, co bardziej go rozgrzewa - półnagi kochanek, czy płomienie ognia. Ale na pewno wiedział, czego w tej chwili pragnie najbardziej.<br />
<br />
Adam powoli rozpiął pasek od spodni, który po chwili upadł na podłogę. Odpiął guzik i rozporek. Delikatnie zagryzł wargę i uśmiechnął się do ukochanego. Tommy nie wstając z podłogi, na czworaka podszedł do niego i kleknął przed nim. Przejechał językiem po jego brzuchu, a czarnowłosy delikatnie jęknął. Blondyn powoli zaczął ściągać mu spodnie razem z bielizną, odsłaniając jego męskość. Uwielbiał widzieć, że Adam jest podniecony, to dodawało mu pewności siebie. Nie mogąc się powstrzymać, zatopił w ustach członka wokalisty. Ten głośno jęknął i zachwiał się na nogach. Wplótł palce we włosy ukochanego i rozkoszował się nieziemską przyjemnością ,jaką delikatnie wargi basisty potrafiły mu zapewnić. Język blondyna dopełniał intensywną pieszczotę. Po chwili Adam cofnął się od ukochanego. Podszedł do łóżka, z którego ściągnął kołdrę i poduszki. Rozłożył je na podłodze, przy kominku. Sam powoli położył się i kiwnął palcem na blondyna, przywołując go do siebie. Tommy wstał i pozbył się całej garderoby. Wziął głęboki oddech. Widok nagiego ciała ukochanego, w tak kuszącej pozycji, wciąż go onieśmielał. Wokalista wciągnął dłoń do basisty.<br />
- Chodź do mnie. Chce być twój - powiedział, po czym rozłożył delikatnie nogi, zapraszając tym samym mężczyznę do siebie. Pragnął stać się z nim jednością. Zapamiętać jego smak i zapach, w obawie, że kiedyś może mu to zostać odebrane. Tommy stał chwilę zaskoczony. Powoli podszedł do ukochanego i klęknął między jego udami. Adam wziął głęboki oddech.<br />
- Boisz się? - zapytał blondyn.<br />
-Nie. Po prostu dawno tego nie robiłem, ale ufam ci skarbie.<br />
- Będę delikatny... - wyszeptał Tommy. Położył ręce na udach ukochanego.<br />
- Ty drżysz - powiedział Adam i pogładził jego dłonie.<br />
- To mój pierwszy raz - zaśmiał się basista, po czym nachylił się nad czarnowłosym i wpił się w jego usta. Namiętnie pocałunki rozpoczęły niezwykłe dla nich dwojga przeżycie. Tommy miał pierwszy raz posiąść ukochanego, a Adam doznać uczucia, o którym już praktycznie zapomniał.<br />
<br />
Blondyn nie śpieszył się. Całował delikatnie szyję i tors ukochanego, rozkoszując się zapachem jego skóry. Dotyk warg basisty przyprawiał czarnowłosego o drżenie. Wiedział, że te pieszczoty mają go przygotować na bardziej intensywne doznanie. Głośno jęknął, gdy Tommy zaczął pieścić jego męskość ustami. Wodził językiem wokół jego najwrażliwszego miejsca. Adam czuł jego ciepły oddech. Wszystko szło płynnie. Jak para w tańcu synchronicznym, uzupełniali się idealnie. Blondyn pochylił się nad ukochanym, który oplótł go swoimi nogami. Wokalista wziął głęboki oddech i zamknął oczy. Dłonie zacisnął w tali ukochanego. Był spięty.<br />
- Kocham cię - wyszeptał Tommy. Te dwa słowa wystarczyły, by czarnowłosy rozluźnił się i pozwolił, aby ukochany połączył się z nim. Szybkiemu, stanowczemu pchnięciu Tommy'ego towarzyszył głośny jęk wokalisty. Zacisnął on zęby i szybko oddychał. Próbował panować nad swoim ciałem, które jednak w tym momencie nie chciało z nim współpracować.<br />
- Kochanie, wszystko dobrze? - zapytał z troską w głosie blondyn. Targały nim mieszane uczucia. Pragnął kochać się z Adamem, ale widok bólu na jego twarzy zdawał się go paraliżować.<br />
- Nie przestawaj- odpowiedział Lambert. Kilka łez spłynęło po jego policzkach.<br />
<br />
Tommy zaczął się powoli poruszać. Uczucie, które go ogarniało było nieziemskie. Silna fala podniecenia przeszła jego ciało, kumulując się w podbrzuszu. Pchnięcia blondyna, z początku delikatnie, stawały się coraz mocniejsze i zdecydowane. Zachłannie wpijał się w wargi wokalisty. Ich języki wirowały w miłosnym tańcu. Adam tłumił swoje jęki w ustach ukochanego. Każdy kolejny ruch basisty przybliżał go do spełnienia. Zaczął tracić kontrolę nad swoim ciałem i odruchami. Zatracił się w rozkoszy, którą czuł każdą komórką swojego ciała. Czuł, że zbliża się moment kulminacyjny.<br />
- Mocniej - wyjęczał wokalista.<br />
<br />
Kolejne głębokie i mocne pchnięcia Tommy'ego, doprowadziły go do ekstazy. Głośny jęk rozkoszy wydobył się z ust czarnowłosego. Jego ciało drżało, ogarnięte rytmicznymi skurczami. Również podniecenie blondyna sięgnęło zenitu. Opierając się dłońmi na torsie ukochanego, potrzebował tylko kilku ruchów, by orgazm opanował całe jego ciało. Adam zacisnął swoje mięśnie na męskości basisty, zwiększając intensywność doznania. Kilka głośnych, krótkich jęków zwiastowało spełnianie. Tommy opadł na wilgotne ciało czarnowłosego. Obaj głośno oddychali. Ich serca biły w tym samym, szybkim tempie. Adam powoli otworzył oczy. Na twarzy jego ukochanego mężczyzny malował się spokój i spełnienie. Wokalista czule ucałował go w czoło.<br />
- Dobranoc kochanie - wyszeptał, czując jak oddech blondyna staje się coraz płytszy, a ciało wiotczeje.<br />
<br />
Adam wiedział, że sam tej nocy nie zaśnie.W rozmowie z ukochanym chciał być silny, by ten czuł, że ma jego wsparcie, że razem sobie poradzą w obliczu przeciwności jakie ich czekały. Teraz czuł, że wszystko wymyka mu się z rąk, a on traci najważniejszą osobę w swoim życiu. Chodź spędził z blondynem już nie jedną noc, teraz doceniał, jak bezcenne są to chwile.Wpatrywał się w wybranka swojego serca. Dłonią gładził jego policzek i odgarniał jasne kosmyki włosów. Czuł, że trzyma w swych ramionach najcenniejszy skarb. Teraz tak kruchy i bezbronny. Nie chciał płakać, ale łzy same płynęły mu po policzkach. Czuł, że mógłby całe życie tulić go do swojego ciała, by był bezpieczny. Chciał go ochronić przed twym wszystkim, co go czekało. Jednego był pewien. Zawsze przy nim będzie i nie ważne, co obiecał, nigdy go nie opuści. Za bardzo go kochał.<br />
<br />
<br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-22600062281865810822012-09-01T10:43:00.000+02:002012-09-01T10:43:03.636+02:00INFORMACJA- TWINCEST(PROLOG) Kochani poniżej umieszczam prolog do mojego opowiadania twincest. Jest ono jeszcze w powijakach, ale jestem ciekawa, czy ten wstęp kogoś zainteresuje i czy powinnam dalej to pisać. Chce założyć osobnego bloga dla tego opowiadania, ale to będzie zależało od Waszych opinii.Proszę o komentarze. Pozdrawiam.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Miłość.<br />
<br />
Siła napędowa wszechświata. Uczucie, które rodzi się w jednym z najmniejszych naszych organów, a opanowuje całe nasze ciało. Dzięki niej i dla niej, zdobywamy się na wielkie czyny, ale i na ogromne poświęcenia. Z miłości troszczymy się o kogoś, chronimy i dbamy. Często zaniedbujemy się sami, swój świat, byleby obiekt naszych uczuć był szczęśliwy. Z miłości jesteśmy gotowi za kogoś oddychać, oddać swoje życie. To ona nas uskrzydla, daje nadzieję. Karty historii przepełnione są heroicznymi czynami w imię miłości. Od początku świata to ona popychała ludzi do działania.<br />
<br />
Ale z miłości wybuchały też wojny, na których ginęli ludzi. Tysiące walczyło w imieniu jednego, zakochanego mężczyzny. Dzisiaj mężowie zabiją kochanków swych żon, kobiety uśmiercają swoje konkurentki. Zdradzamy dla miłości, kłamiemy, oszukujemy, zadajemy głębokie rany. W imię tego intensywnego uczucia, jakby nim można było usprawiedliwić wszystko, jakby dla niego można było wszystkiego się dopuścić.<br />
<br />
Ja poznałem różne oblicza miłości we własnym domu. Mieszkałem z trojgiem wspaniałych ludzi. Moim bratem Billem, mamą i Gordonem-naszym ojczymem. Miałem naprawdę wszystko. Szczęśliwą rodzinę, wspaniały zespół. Sława i pieniądze były na wyciągnięcie ręki. Dziewczyny szalały na moim punkcie, co jako 17-letniemu chłopakowi bardzo imponowało. I wszyscy mnie kochali.<br />
<br />
Ale pewnego dnia coś się zmieniło. Z miłości zapragnąłem tego, czego nie powinienem, co było złe i zakazane. To tak silne uczucie, pochłonęło mnie bezgranicznie.Wiedziałem czego pragnę, a raczej kogo. Tłumaczyłem sobie, że skoro robię to z miłości, jest to słuszne i mam do tego prawo.<br />
<br />
Dzisiaj zastanawiam się, co można usprawiedliwić miłością? Czy można kogoś kochać za bardzo? Kto ma prawo wytyczać granice miłości, jej kierunek i siłę? Jak wiele potrafimy wybaczyć w imię tego uczucia? I czy można żyć bez miłości?<br />
<br />
Pytacie, kiedy zrozumiałem, że kocham moje brata bardziej niż powinienem? Złożyło się na to wiele czynników. Ostatnie wydarzenia wiele zmieniły w naszym życiu. Kiedy w jednym z wywiadów dziennikarka zapytała mnie o najgorszą chwilę w moim życiu, spojrzałem wtedy na Billa, który siedział obok mnie. Trwało to sekundę, może dwie, ale widząc jego twarz od razu znałem odpowiedz na to pytanie- Najgorsze było pierwsze 10 minut mojego życia, kiedy byłem na świecie bez Billa. Mama mówiła, że nie mogłem złapać pierwszego oddechu, bo jak oddychać bez powietrza.<br />
<br />
Dziennikarka nic nie powiedziała.Wszyscy milczeli. Te słowa potwierdziły tylko krążące już o nas plotki. I dziś powiem to wyraźnie, nie dobrowolnie, ale pod przymusem - Nazwam się Tom Kaulitz i żyję w związku kazirodczym z moim bratem. Dlaczego? Bo go kocham.<br />
<br />
Na sali sądowej zapadła cisza.<br />
<br class="Apple-interchange-newline" />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-30332268743753705182012-08-27T15:13:00.002+02:002012-08-27T18:57:51.459+02:0042.Kłamstwa Dziękuje wszystkim za komentarze, są naprawdę cudowne i bardzo motywujące. Cieszę się, że zarówno opowiadanie jak i drugi twincest spotkał się z Waszym uznaniem. Pozdrawiam wszystkim i zapraszam do czytania.Buziaki.<br />
Rozdział niesprawdzony.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Chwilę relaksu przy kominku przerwał Tommy'mu głos Adama.<br />
- Proszę wezwać karetę na czarny szlak.W połowie stoku mój kolega miał wypadek - krzyknął do barmana.<br />
Tommy miał wrażenie, że jego serce na moment przestało bić.<br />
- Isaac?- zapytał, ledwo łapiąc oddech.<br />
- Nie Max, jest nieprzytomny. Chodź ze mną tam. Carpenter dziwnie się zachowuje.<br />
<br />
Tommy ubrał się szybko i pobiegł za Adamem. Po kilku minutach byli na miejscu. Idąc po białym puchu, basista zauważył kilka czerwonych plam, znaczących drogę do bezwiednie leżącego ciała. Zacisnął powieki i przełknął ślinę.Widok krwi przyprawiał go o mdłości.<br />
Isaac klękał pochylony nad Maxem. Co chwilę przykładał głowę do jego klatki piersiowej, nadsłuchując bicia serce. Jego drżące dłonie głaskały drobną twarz blondyna, na którą spadały słone łzy perkusisty.<br />
- Wszystko będzie dobrze- szeptał Isaac. Był przerażony. Czuł się taki bezsilny.<br />
<br />
Tommy podszedł do niego i odciągnął od ciała, umożliwiając tym dojście do Maxa ratownikom. Sanitariusze położyli jego ciało na nosze z płozami.<br />
- Na dole czeka karetka, powoli z nim zjedziemy. Ktoś musi jechać z nim do szpitala.<br />
- Ja pojadę -powiedział brunet.<br />
- Nie to mój pracownik. Jestem za niego odpowiedzialny- rzekł czarnowłosy.<br />
- Adam proszę- wyszeptał Isaac, spoglądając na wokalistę.<br />
Ton głosu Isaaca zdradzał, że nie była to zwykła prośba.<br />
- Dobrze. Spotkamy się w szpitalu.<br />
Wracając do schroniska Adam milczał. Zachowanie Isaaca wydawało mu się podejrzanie.<br />
- Skarbie, czy Isaaca i Maxa coś łączy?<br />
- Nie, no coś ty. Po prostu się przejął. Kto jak kto, ale ja bym o tym na pewno wiedział- odpowiedział Tommy.<br />
Myśl o jakiejkolwiek bliższej relacji między mężczyznami wydawała mu się abstrakcyjna. Przecież Isaac by mu powiedział, gdyby coś było na rzeczy. Poza tym wiedział, że to on jest dla bruneta kimś ważnym. Jednak słowa wokalisty, zasiały w jego sercu wątpliwości.<br />
<br />
<br />
Isaac siedział na szpitalnym korytarzu. Maxa gdzieś zabrali, a jemu nikt nic nie chciał powiedzieć. Łzy wciąż spływały po jego policzkach. Po chwili pojawili się członkowie zespołu. Tommy podszedł do przyjaciela i przytulił go.<br />
- Wszystko będzie dobrze- wyszeptał basista.<br />
Ale fala smutku jaka ogarniała ciało i umysł Isaaca był przez niego niedoopanowania. Delikatnie drżał. Serce waliło mu jakby chciało wyrwać się z piersi i podążyć śladem bliskiej mu osoby.<br />
Po chwili wyszedł do nich lekarz.<br />
- Potrzebna jest nam zgodna na podanie niektórych leków. Czy mogliby państwo skontaktować się z rodziną poszkodowanego?<br />
Członkowie zespołu pokiwali przecząco głowami.<br />
- On nie ma rodziny- zaczął mówić Isaac- wychował się w domu dziecka. Ja wezmę na siebie odpowiedzialność i podpiszę dokumenty.<br />
- A kim pan jest dla pacjenta?- zapytał lekarz.<br />
Isaac chwilę się zawahał. Trudno mu było udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.<br />
- Jego przyjacielem, partnerem- powiedział po chwili.<br />
- W taki razie przyniosę za chwilę papiery do podpisania. Proszę przygotować swój dowód osobisty.<br />
<br />
Kiedy lekarz odszedł, zapadła cisza. Isaac patrzył tempo w podłogę unikając wzroku pozostałych osób. Do jego uszu docierał tylko coraz szybszy oddech blondyna-objaw zdenerwowania.<br />
- Partner?- powiedział poniesionym tonem blondyn - Co ty bredzisz?<br />
- Tommy, nie teraz- uspokajał go Adam. Wokalista podejrzewał, że zachowanie bruneta na stoku, jego łzy, nie były bezpodstawne.<br />
Blondyn nie zważał na słowa ukochanego. Podszedł do przyjaciela, który wciąż milczał i płakał.<br />
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?<br />
- Tommy,proszę cię...- cicho powiedział perkusista. Kłótnia to była ostatnia rzecz, o której marzył.<br />
- Nie, odpowiedz mi.<br />
- Tommy, uspokój się- warknął Adam- Daj mu teraz spokój.<br />
- Nie rozmawiam z tobą - burknął w kierunku ukochanego. Adam wycofał się.<br />
- Przecież to jeszcze dzieciak, po co ci to? - zapytał blondyn.<br />
Brunet nie odpowiedział.<br />
<br />
Tommy westchnął z zrezygnowaniem - Ja wiem, że ostatnio mało czasu ze sobą spędzamy i może poczułeś się samotny, ale to nie powód, by wiązać się z kimś kogo zna się miesiąc.<br />
- Zakochałem się w nim, rozumiesz. Czy to twoim odczuciu jest dobry powód?<br />
<br />
Tommy wziął głęboki oddech i wstrzymał powietrze. Nie wiedział dlaczego, ale słowa przyjaciela zraniły go. Poczuł dziwne ukłucie, ale nie w żołądku, jak to zawsze bywa w stresowych sytuacjach, ale w sercu.<br />
- Musisz mnie zrozumieć. Ty masz Adama, kochasz go. Jednocześnie jak jestem dla ciebie kimś ważnym, ale Tommy, ja nie chce być tylko kimś ważnym, chce być dla kogoś najważniejszy. Dla Maxa jestem. On mnie kocha.<br />
- To dlatego, że nie możesz być ze mną?- zapytał Tommy nie zważając na innych członków zespołu.<br />
Adam głośno westchnął przypominając o swojej obecności. Sytuacja rozbiła się coraz bardziej niezręczna.<br />
- Tommy, lepiej już idź - powiedział Isaac- Nie będziemy w ten sposób rozmawiać. Chce zostać sam. Proszę was.<br />
Wszyscy oprócz basisty zrozumieli tą prośbę.<br />
- Kochanie, chodź już- powiedział Adam. Złapał Tommy'ego za rękę, ale ten momentalnie ją wyrwał z dłoni ukochanego.<br />
<br />
Bez słowa pożegnania basista zniknął za drzwiami na końcu korytarza. Usiadł na ławce przed szpitalem. Odczuwał teraz skrajne emocje. Najgorszym i dominującym uczuciem jakie go wypełniało była zazdrość. To jeszcze bardziej sprawiało, że czuł się zagubiony w tej całej sytuacji. Nie rozumiał sam siebie, swojego zachowania. Nigdy nie przypuszczał , że ktoś będzie dla Isaaca ważniejszy od niego. Przyzwyczaił się do tej myśli, z czasem nawet mu się to zaczęło podobać. Miał Adama i Isaaca. Gdzieś podświadomie czuł, że jest to samolubne nastawienie, ale nie chciał tego zmieniać.<br />
Adam klęknął przy nim kładąc swe dłonie na jego kolanach.<br />
- Zazdrosny?- zapytał wprost wokalista.<br />
- Adam, ja...- basiście brakowało słów.<br />
- Tommy, ja nie chce wnikać w to co teraz czujesz, bo obawiam się, że nie spodobałoby mi się to.Ufam ci, a to co nas łączy jest dla mnie bezcenne. Ale posłuchaj mnie. Kiedy ty potrzebowałeś Isaaca, był przy tobie dzień i w nocy. Żył twoimi problemami. Wspierał cię, więc teraz ty, rusz ten swój chudy tyłek, zasuwaj na to drugie piętro i po protu przy nim bądź.<br />
- Przecież on nie chce mnie widzieć- burknął Tommy.<br />
- Ja też bym nie chciał gdybym usłyszał to wszystko, co ty mu powiedziałeś. Nawet nie próbowałeś go zrozumieć, jakbyś uważał, że tylko ciebie może na swój sposób kochać. Zachowałeś się, jakby był twoją własnością, a ty miałbyś na wyłączność jego serce. Ja pogodziłem się z tym, że jest dla ciebie kimś wyjątkowym, a czy ty potrafisz zaakceptować, że on jest kimś ważnym dla kogoś innego?<br />
<br />
Tommy nie odpowiedział ukochanemu. Adam otarł jego wilgotne policzki- Idź do niego, zachowaj się przyjaciel. Inaczej go stracisz.<br />
Wokalista sam nie wierzył w to co mówi. Pchał swojego ukochanego w ramiona innego faceta. Ale czuł, że postępuje słusznie. Gdyby stosunki między Tommym a Isaaciem popsuły się, blondyn by cierpiał i nawet Adam by nic na to nie poradził.<br />
Po chwili obaj wstali. Czarnowłosy przytulił ukochanego i namiętne pocałował. Basista głęboko westchnął.<br />
- Dziękuje ci. Wiem, że to dla ciebie trudne.<br />
- Kocham cię i ufam ci. Dla ciebie zrobię wszystko. Zadzwoń do mnie, to przyjadę po ciebie.<br />
<br />
Basista jeszcze chwilę wtulał się w Adama. Czuł, że ukochany go rozumie.Wokalista był jego bratnią duszą. Kilka razy pocałował jego miękkie, czerwone wargi i poszedł z powrotem do szpitala.<br />
<br />
Issac siedział skulony na podłodze. Cały drżał. Zimno szpitalnej ściany ogarniało jego ciało. Tommy szedł w jego stronę powoli. Szukał odpowiednich słów, ale w głowie miał pustkę. Na jego widok brunet wstał z podłogi. Basista podszedł do niego i bez słowa go przytulił. Isaac drżał, a jego łzy spływały po skórzanej kurtce blondyna.<br />
- Przepraszam cię- wyszeptał Tommy.<br />
Dłonie Isaaca zacisnęły się na skórzanym materiale.<br />
- Kocham cię- powiedział przez łzy perkusista.<br />
- Wiem, ja ciebie też- usłyszał w odpowiedzi. Tommy doskonale zrozumiał przekaz wypowiedzianych przez Isaaca słów.To nie było zwykłe wyznanie, deklaracja romantycznej miłości. To był wyraz silnego uczucia łączącego dwóch przyjaciół. Uczucia głęboko zakorzenionego w sercu, ale diametralnie innego niż to, co Tommy czuł do Adama, czy Max do Isaaca. Te dwa słowa zawierały w sobie zapewnienie o wzajemnej lojalności, oddaniu i wsparciu. Brunet szeptając kocham cię mówił niejako "potrzebuje cię, dziękuje,że wróciłeś" ,a odpowiedź blondyna była zapewnieniem"zawsze będę przy tobie, możesz na mnie polegać".<br />
Siedzieli na szpitalnym korytarzu kilka godzin. W końcu wyszedł do nich lekarz z ciepłym uśmiechem na twarzy.<br />
- Max odzyskał przytomność. Zrobiliśmy mu serię badań. Miał niewielki wstrząs stąd krwotok z nosa, ale już czuje się dobrze. Myślę, że jutro będzie mógł wyjść.<br />
Isaac odetchnął z ulgą.<br />
- Możemy do niego wejść?<br />
- Tak, ale tylko na chwilę, jest już późno.<br />
<br />
Lekarz wskazał im pokój na końcu korytarza. Isaac powoli otworzył drzwi. Tommy dostrzegł na jego twarzy uśmiech. Prawdziwy i szczery. Taki sam malował się na ustach Maxa.<br />
<i>Jak mogłem wcześniej tego nie zauważyć?</i>-pomyślał przez chwilę.<br />
<br />
Isaac podszedł do młodszego mężczyzny i czule go ucałował. Makijażysta zaczerwienił się, zaskoczony zachowaniem bruneta. Przecież obok był Tommy.<br />
- Jak się czujesz?- zapytał Carpenter, gładząc dłonią poraniony policzek mężczyzny.<br />
- Teraz już dobrze.<br />
- Wystraszyłeś nas- powiedział Tommy, który z trudem odnajdował się w całej tej sytuacji.<br />
- Przepraszam, zapięcie od nart się poluzowało.<br />
- Lekarz powiedział, że jutro wyjdziesz. Nie rób mi tego więcej- Brunet odgarnął z jego twarzy jasne kosmyki włosów.<br />
- Yyyy, Isaac wydarzyło się coś o czym powinienem wiedzieć. Zachowujesz się dziwnie.<br />
- Jest otumaniony miłością- zaśmiał się basista.<br />
- Miłością?- powtórzył zaskoczony Max.<br />
- Potem ci wszystko wytłumaczę- powiedział perkusista.<br />
Po chwili do sali wszedł lekarz.<br />
- Panie Crason, przygotowałem wypis ze szpitala. Jutro rano będzie pan mógł wyjść.<br />
- Mam coś podpisać?- zapytał pacjent.<br />
- Nie, wszystkie dokumenty podpisał pana partner.<br />
- Partner?- Max spojrzał na Isaaca pytającym wzrokiem.<br />
- Tak, pan Isaac.<br />
Max uśmiechnął się ciepło - Dziękuje za wszystko panie doktorze.<br />
Kiedy lekarz wyszedł w głowie zielonookiego kotłowało się kilkanaście pytań.<br />
- Partner? - powtórzył patrząc na ukochanego.<br />
Perkusista ścisnął jego dłoń pokiwał twierdząco głową.<br />
- Kocham cię - wyszeptał młodszy mężczyzna.<br />
Brunet uśmiechnął się i ucałował go czule.W tym momencie słowa były zbędne.<br />
<br />
Tommy nie wiedział, co ze sobą zrobić. Czuł się zbędny. Po raz pierwszy to nie on był najważniejszy dla przyjaciela. Po chwili wyszedł z sali. Usiadł na białym krześle. Kilka łez spłynęło mu po policzkach. Nagle poczuł silne dłonie na swoich ramionach. Podniósł wzrok.<br />
- Adam? Co tu robisz?- zapytał blondyn.<br />
- Zadzwoniłem do szpitala, powiedzieli, że Max się obudził. Czułem,że może będę ci potrzebny.<br />
- Nie pomyliłeś się.Kocham cię.<br />
<br />
Tommy wstał i przytulił ukochanego. Potrzebował teraz jego bliskości i wsparcia.W jego ramionach żal w sercu malał.<br />
- Teraz wszystko się zmieni- powiedział basista.<br />
- Nie kochanie, jestem pewien,że nie. Isaac będzie tylko bardziej szczęśliwy, a ty bardziej zazdrosny, jak ja o niego, ale wciąż będziecie dla siebie kimś wyjątkowym.Czuję, że teraz będzie nawet lepiej. Bez tych wszystkich wątpliwości, niedomówień. Każdy z was będzie miał swoją miłość i siebie nawzajem.<br />
- Adam...dlaczego mi na to pozwalasz?<br />
- Bo kocham cię najbardziej na świecie i wiem,że bez Isaaca byłbyś nieszczęśliwy. Czuje też, że gdybym kazał ci wybierać mimo wszystko wybrałbyś mnie...<br />
- Bo ty jesteś dla mnie najważniejszy.<br />
<br />
Adam pocałował czule ukochanego - Poza tym ufam ci bezgranicznie i wiem, że gdybyś miał jakieś wątpliwości to byś mi powiedział. Obiecaliśmy sobie całkowitą szczerość, pamiętasz? Wiem, że mnie nigdy nie zawiedziesz. Ta pewność sprawia, że nie patrzę już na Isaaca jak na zagrożenie.<br />
Tommy zadrżał. Poczuł ukłucie w sercu. <i>Ufam ci, szczerość...</i>Słowa te wypełniały jego głowę. Zacisnął powieki powstrzymując napływające łzy. Jego ramiona jeszcze mocnej zacisnęły się w pasie wokalisty.<br />
- Wybacz mi - wyszeptał.<br />
- Nie mam czego, teraz już wszystko będzie dobrze- odpowiedział Adama.<br />
<br />
Serce blondyna wypełnił strach. Miał wrażenie, że wkracza na ruchome piaski i z każdym kolejnym krokiem zapada się głębiej. Czuł, że powoli się dusi. W głębi serce jednak pielęgnował wiarę, że kiedy przyjdzie krytyczny moment ukochany poda mu swoją dłoń i wydostanie go z tej otchłani. <i>Ja też ci ufam...</i>Pomyślał patrząc w przyszłość, która w jego oczach nie malowała się w kolorowych barwach.<br />
<br />
Po chwili na korytarz wyszedł Isaac.Na jego twarzy malował się szczery uśmiech.<br />
- Możemy już wracać?- zapytał Adam.<br />
Brunet pokiwał głową i poszli w kierunku windy.<br />
Było już późno.Ulice były niemal puste. Jechali powoli po ośnieżonej drodze. Milczeli.<br />
- Zatrzymaj się- krzyknął Tommy. Adam po chwili zjechał na pobocze.<br />
Blondyn wyszedł i nim zdążył przejść kilka kroków zwymiotował na chodnik.Adam wybiegł z samochodu i załapał go od tyłu w pasie. Ciało blondyna zrobiło się wiotkie.<br />
- Isaac pomóż mi- powiedział Adam.Obaj powoli podnieśli go i wsadzili do samochodu.<br />
- Wracaj do szpitala- powiedział Isaac do zdezorientowanego wokalisty, który klęknął przy ukochanym.<br />
- Nie, już mi lepiej. Nie chce do szpitala. Zaraz się położę i odpocznę, przejdzie mi- zaprotestował Tommy.<br />
- Skarbie, co się z tobą dzieje? Wcześniej mogłem uwierzyć, że tak wpływa na ciebie stres ale teraz. Nigdzie nie lecisz, jestem obok ciebie, nic złego się nie dzieje, a ty znów źle się czujesz. Powiedz mi co się dzieje.<br />
- Nie wiem. Może to zmęczenie. Wiesz, kiepsko jem, mało sypiam.Obiecuje, że po powrocie pójdę do lekarza. I przestań na mnie patrzeć, jakbym miał zaraz umrzeć.<br />
<i>Jeszcze nie teraz...</i>pomyślał.<br />
<i>-</i> Nawet tak nie żartuj. To wcale nie jest śmieszne - Adam pogładził go po bladym policzku.<br />
- Ty kłamiesz!- powiedział Isaac,spoglądając na przyjaciela - Może Adam tego nie zauważa, bo nigdy nie przyłapał cię na kłamstwie, ufa ci i ślepo kocha , ale ja wiem, kiedy oszukujesz. Co ci jest do cholery?<br />
Adam spojrzał ukochanemu w oczy. Czuł jak robią się wilgotne- Tommy? Okłamujesz mnie?<br />
- To nie tak, Adam, ja... Przepraszam.<br />
Wokalista spuścił głowę i chwilę milczał. Potem wstał i odsunął się od auta. Próbował ukryć łzy płynące po jego policzkach.<br />
- Zawieź go do schroniska i bądź przy nim, gdyby źle się poczuł. W razie czego dzwoń - powiedział chłodno Adam do bruneta, po czym przeszedł na drugą stronę ulicy i wsiadł do taksówki.<br />
<br />
- Jak długo zamierzasz go oszukiwać? Choroba, nałóg, co jeszcze? Po to mu wybaczyłeś, żeby teraz się nad nim pastwić? Zawiodłeś mnie, Tommy- powiedział Isaac, uderzając kilkakrotnie dłonią w kierownicę.<br />
Blondyn nic nie odpowiedział. Zranił dwie najbliższe mu osoby. A to był dopiero początek ran, jakie miał zadać tej najważniejszej.<br />
<br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-1598791810427651042012-08-22T15:50:00.003+02:002012-08-22T20:10:09.006+02:00Twincest" Obiecałeś Bill...trzy lata minęły" <span style="font-family: inherit;">Naszła mnie mała wena.Obejrzałam dziś mnóstwo filmików na YouTube o bliźniakach i postanowiłam napisać kontynuację mojego one-shota. Parę osób o to prosiło. Mam nadzieje, że się nie rozczarują. Miłego czytania. Szczere komentarze mile widziane.Buziaki!!!</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Ile można przeżyć cudownych chwil przez trzy lata?</span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Kiedy patrzę na śpiącego obok mnie brata wiem, że tysiące. Drobnych, czasem z pozoru nieznaczących chwil, składających się na definicję szczęścia.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Kiedy Bill przyjechał do mnie po naszych 21 urodzinach w moim...naszym życiu zaczął się nowy etap. Gdy otworzyłem drzwi i go ujrzałem, moje serce na chwilę przestało bić. Miał mokre włosy od deszczu. Czarny eyeliner rozmazał się delikatnie, nie wiem czy od kropel wody czy łez. Ale i tak dla mnie był najpiękniejszą istotą na ziemi. Jego oczy błyszczały, a na ustach malował się cudowny uśmiech. Czułem jak po moim ciele rozlewa się ciepło. Nie widziałem go trzy lata, ale na jego widok na nowo powróciły te silne uczucia, które odczuwałem wcześniej, gdy zawsze był obok mnie. Chciałem coś powiedzieć, ale głos uwiązł mi w gardle. Zdołałem tylko wziąć głęboki oddech, kiedy mój brat rzucił walizkę i mnie pocałował. Boże jak on cudownie smakował...</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Jego delikatne wargi pieściły moje usta. W tej chwili słowa były zbędne.Obaj wiedzieliśmy, że tego pragniemy. Kiedy odsunął się na chwilę ode mnie zatonąłem w jego brązowych oczach. Nie wiem czy to ja byłem tak oszołomiony, czy one pod wpływem podniecenia nabrały czekoladowej barwy. Chociaż byliśmy bliźniakami, dostrzegałem w jego urodzie różniące nas detale, które mnie zachwycały. Miał bardziej pociągłą twarz i mocnej zarysowaną szczękę. Nos miał drobniejszy. Zawsze kiedy się uśmiechał jego czubek delikatnie drżał. Miał też delikatniejszą skórę niż ja. Dlatego odkąd wyjechałem, zawsze spałem w atłasowej pościeli. Gładząc jej strukturę, czułem jakbym dotykał jego.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Powoli ściągaliśmy swoje ubrania. Stojąc w samych jeansach dotykaliśmy swoich nagich torsów. Każdy najmniejszy dotyk Billa wprawiał w drżenie każdą komórkę mojego ciała. Dłonią przetarłem jego wilgotną twarz usuwając rozmazany makijaż. Wciąż wpatrywałem się w jego oczy. Były odbiciem jego duszy, to je kochałem w nim najbardziej. Teraz malowało się w nich tak wiele emocji. Ja dostrzegałem tam miłość i pożądanie. Poczułem jego ciepły oddech na mojej szyi. Całował ją delikatnie, rozkoszując się moim zapachem. Fala gorąca co chwilę przechodziła przez moje ciało, kumulując się w podbrzuszu. Bill wodził dłońmi po moim ciele, jakby chciał poznać je na nowo. Uwielbiałem jego dotyk. Szczupłe palce gładziły moją skórę. Kiedy jego dłonie dotknęły klamry mojego paska, zamarłem. Bałem się tego, co za chwilę się miało stać. Czy zniosę intensywność tego doznania?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Bill drżał. Widziałem, że też się boi. Nie byliśmy ze sobą i w sobie trzy lata. Ale każdy z nas dobrze pamiętał jakie to uczucie. Tego nie można było zapomnieć. Mój brat przejął inicjatywę. Powoli zsunął mi spodnie z bielizną. Czułem jego wzrok na swoim ciele. Delikatnie się uśmiechnął widząc moje podniecenie. Chyba tego potrzebował. Potrzebował dowodu, że wciąż tak na mnie działa. Moje ciało nie kłamało. Płonęło z pożądania. Po chwili Bill stał przede mną całkiem nagi. Był piękny. Zatopił swoje usta w moich. Nie wiem kiedy poczułem pod plecami atłasową pościel. Rozchyliłem uda zapraszając go do siebie. Doskonale odczytał ten gest. Kwestia kto jest na dole czy na górze, nie miała dla nas znaczenia. Na początku, kiedy zaczęliśmy kochać się ze sobą walczyliśmy o dominację. Ale po wielu wspólnych nocach ten fakt przestał nabierać znaczenia. Liczyły się tylko doznania.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Tak było i teraz. Bill był bardzo delikatny. Wiedział, że po tak długiej rozłące może być to dla mnie trudne. Czuliśmy się prawie jakby to był nasz drugi "pierwszy raz". Jęknąłem głośno, gdy poczułem go w sobie. Zamknąłem oczy. Czułem jak mój brat walczy sam ze sobą. Jego pożądanie domagało się spełnienia. Hamował się przed wykonywaniem gwałtowniejszych ruchów. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie. Ja i on w jedności. Dwa serce bijące tym samym rytmem. To nie był zwykły seks, tylko dowód wzajemnego oddania, zaufania i miłości.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Pokój wypełniały nasze gorące oddechy. Męskie perfum mieszały się z zapachem spoconych ciał. W tym małym francuskim mieszkaniu doznaliśmy dawno upragnionego spełnienia. Nawzajem w swych ustach tłumiliśmy swe jęki, chociaż pod koniec już żaden z nas nie panował na sobą. Nie wiem ile to trwało, godzinę, dwie. W porównaniu z trzema latami jakie nam odebrano to była tylko chwila.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">- Kocham cię- wyszeptał Bill, po tym jak opadłem na niego po silnym doznaniu.Tak, zafundowaliśmy sobie przyjemność obustronnie i kilkakrotnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Ja ciebie też skarbie- wyszeptałem. Powoli wracałem do rzeczywistości. Potem przegadaliśmy całą noc. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Nad ranem, kiedy Bill zasnął we mnie wtulony, ogarnął mnie spokój. Czułem, że teraz moje życie jest już całością, a ja z bratem jednością. Po kilku dniach przyszedł list od mamy. Razem go przeczytaliśmy. Bill nie chciał słuchać żadnych jej wyjaśnień. Ja byłem do tego bardziej skłonny. Może dlatego, że byłem od niej tak daleko i nabrałem do niej dystansu. A może dlatego, że nie było jej przy mnie trzy lata i gdzieś w głębi tęskniłem za nią. Chciałem jej odpisać, ale zrobił to Bill. Treść jego listu miała wyrażać nasze odczucia, ale bardziej były to uczucia Billa. On potrzebował czasu,więc żyliśmy normalnie nie poruszając tematu mamy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Ku mojemu zaskoczeniu Bill szybko odnalazł się w nowym kraju. Nawet zapisał się na kurs francuskiego. Uwielbiałem kiedy szeptał mi coś do ucha w tym języku, chociaż czasem nie rozumiałem co. Ale to nie miało znaczenia. Liczył się tylko jego łagodny głos i ciepły oddech na mojej szyi.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Postanowiliśmy się nie afiszować ze swoim związkiem .Fakt, to była Francja, tu taka miłość był dozwolona, ale wcześniejsze doświadczenia nauczyły nas skrytości.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Te trzy lata to były setki cudownych intymnych zbliżeń, tysiące pocałunków i miliony najdrobniejszych chwil dających nam szczęście. Ale to też 1094 nieodebranych przez Billa połączenia od mamy. Tak, dzwoniła do nas każdego dnia, ale mój brat nawet nie chciał słyszeć o rozmowie z nią. Równo po trzech latach napisała wiadomość- <i>Obiecałeś Billi, trzy lata minęły...</i></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">- Chcę do niej pojechać- powiedziałem, kiedy wieczorem jedliśmy kolację. Mój brat nawet na mnie nie spojrzał. Rzucił talerz do zlewu i wyszedł z kuchni.Wiedziałem, że muszę mu dać trochę czasu.Tej nocy tulił się do mnie wyjątkowo mocno. Spał niespokojnie. Jakby czuł, że już podjąłem decyzje i pojadę do Niemiec.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Nie będę cię do niczego zmuszał- zacząłem mówić przy śniadaniu- Kocham cię i jeżeli to jest dla ciebie za trudne, zrozumiem to. Wrócę za parę dni.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Błagam cię Tom, nie jedź- kilka łez spadło na jego talerz.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Potrzebuje tego, Bill. Jakaś część mnie chce ją zobaczyć.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Nienawidzę jej- wyszeptał.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Wiem kochanie. Ja też jej nienawidziłem, ale dla mnie minęło sześć lat. Chce pojechać do domu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Tu jest twój dom.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Ty jesteś dom domem, tu czy tam, nieważne.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Więc zostań ze mną- powiedział .Podszedł po chwili i przytulił się do mnie. Zaczął głośno płakać Cały drżał. Jego łzy łamały mi serce. Ale wiem, że nie płakał z rozpaczy, on się ze mną żegnał.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Wrócę za parę dni.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Sześć dni. Jeden dzień za jeden rok. Tyle możesz z nią spędzić.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Kocham cię.Dziękuje.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Tego dnia kochaliśmy się kilka razy.By siebie zapamiętać, by się pożegnać.</span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Następnego dnia miałem samolot. Serce mi krwawiło kiedy wychodziłem z mieszkania. Kiedy zamknąłem drzwi głośny krzyk rozpaczy Billa wypełnił nasze mieszkanie.Czułem, że z każdym krokiem jakaś część mnie umiera. Tak naprawdę potrafiłem żyć tylko przy nim. Dusiłem się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Kiedy taksówka zatrzymała się pod naszym domem w Niemczech, nie miałem siły otworzyć drzwi. Wziąłem głęboki oddech i zmusiłem się wyjścia.Szedłem bardzo powoli w kierunku domu. Widząc znajomą okolicę zaczęły powracać wspomnienia. Nie o mamie, tacie czy Gordonie. W moich myślach widziałem tylko Billa.</span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Gdy drzwi otworzył mi Gordon, aż mi ulżyło.Szczerze mnie przytulił, jak prawdziwy ojciec.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Przepraszam-wyszeptałem. Musiałem to powiedzieć. On nas kochał, a przez tą sytuację z matką stracił nas obu. Z nim też nie utrzymywaliśmy kontaktów. Sam nie wiem dlaczego.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Mama siedziała w kuchni, piła kawę. Tak samo jak w tą noc, kiedy wyjechałem. Ale teraz, kiedy wstała i podeszła żeby mnie przytulić nie zaprotestowałem. Gdy poczułem jej znajomy zapach, ciepło jej dłoni, znów byłem jej synkiem. Spojrzała na chwilę w kierunku drzwi.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Bill nie przyjechał, ma...- nie mogłem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Usiedliśmy w kuchni.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Napijesz się czegoś?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Kawy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Kawy? No tak, jesteś już dorosły- powiedziała ze smutkiem w głosie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Zalała kubek gorącą wodą. Cudowny kawowy zapach rozniósł się po kuchni. Powoli odstawiła czajnik. Chciała podać mi kubek, ale ten z hukiem upadł na podłogę i potłukł się na kilka kawałków. Rozpłakała się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Wybacz mi, błagam- wyszeptała. Cała drżała. Gordon chciał podejść i ją przytulić, ale ja zrobiłem to pierwszy. Jej słowa były szczere, a łzy prawdziwe.Nie mogłem pozostać na to obojętny. Miłość do matki to silne uczucie. Ukryłem je gdzieś na dnie serce. I teraz trzymając ją w ramionach odżyło na nowo.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Nie płacz proszę. Wiem, że chciałaś dobrze. Musiałaś nas skrzywdzić, żeby nas ochronić. Nie rozmawiajmy już o tym nigdy więcej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Poprosiłem, żeby przygotowała dla mnie spanie w pokoju Billa.Tęskniłem za nim.Tak bardzo. Nie odbierał moich telefonów. Wiedziałem, że cierpi. Zraniłem go tym wyjazdem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Leżąc w jego łóżku wspominałem wspólne chwile, które tu razem spędziliśmy.Wspólne zabawy za dziecka, ale i namiętny seks jako nastolatkowie.Bill lubił kochać się ze mną w swoim pokoju, czuł się tu bezpiecznie. Ale to nie był już ten sam pokój, który widziałem sześć lat temu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Na półkach stały tylko moje zdjęcia.Na ścianach wypisane było moje imię. Zrozumiałem jak bardzo Bill cierpiał...</span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Przez następne dwa dni ciągle rozmawialiśmy.Chociaż poprosiłem ją byśmy nie wracali do tematu całej tej sytuacji, to jednak pewnego dnia mama zdecydowała się zapytać o coś czego się nie spodziewałem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jesteś z nim szczęśliwy?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Tak mamo, jestem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Opowiesz mi o was? Chce zrozumieć...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Rozmawialiśmy do trzeciej w nocy. Oboje płakaliśmy, ale i śmialiśmy się z niektórych rzeczy. Widziałem, że jest to dla niej trudne, ale starała się.Opowiedziałem jak wygląda nasze życie we Francji. Starałem się pomijać fakt wspólnych nocy czy cudownych incydentów w ciągu dnia, ale ona wiedziała, że niektóre luki w mojej opowieści wypełnia seks.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- I tak nam mija dzień po dniu- powiedziałem na koniec rozmowy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Kochasz go?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Jak nikogo innego mamo, on jest dla mnie najważniejszy.I zawsze będzie.</span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">Nic nie odpowiedziała.Potrzebowała czasu żeby wszystko przemyśleć.Czułem, że teraz ta myśl, że jej synowie są razem, już jej tak nie przerażała.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Nad ranem usłyszałem pukanie do drzwi.Głos jaki rozległ się w domu wywołał u mnie szybsze bicie serca.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Tom?- krzyknął ponownie Bill. Kiedy zbiegłem na dół mój brat mocno mnie przytulił. Nie zważając na mamę i Gordona, pocałował mnie. Tęskniłem za smakiem jego ust.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Nie potrafię żyć bez ciebie- wyszeptał- Musiałem przyjechać, czułem,że zaraz umrę .</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Mama i ojczym milczeli. Bill nawet nie spojrzał w ich stronę.Wciąż wtulał się we mnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Kocham cię - powiedziałem. Mama płakała. Nie wiem czy na widok Billa czy uświadomiła sobie jak bardzo jesteśmy ze sobą związani i jak bardzo nas skrzywdziła. Nigdy jej o to nie zapytałem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Dzień dobry- powiedział chłodno Bill, odwracając się stronę rodziców.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Pozwolił matce żeby go przytuliła. Na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. Dla niej nie miał już uczuć. Widziałem jak cały się spina.Jakby jej ciepło paliło jego skórę. Walczył ze sobą. Po chwili znów był w mich ramionach. Bezpieczny,spokojny.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Spędziliśmy wspólnie cztery dni. Bill często okazywał mi swoje uczucia przy matce, jakby chciał ją zranić. Kochałem go bardziej niż ją, więc odwzajemniałem jego miłe, czułe gesty. Ona nic nie mówiła, czasem nawet delikatnie uśmiechała się, kiedy Bill rozpływała się w moich ramionach. Widziała, że jesteśmy szczęśliwi.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Wróćcie do domu- powiedziała w wieczór przed naszym wyjazdem.Serce zbiło mi mocnej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Spojrzałem na Billa. Miał łzy w oczach. Myślał, że jego zachowanie zniechęci matkę do proponowania takich rzeczy, ale ona była ponadto.Chciała nas mieć przy sobie. A jej propozycja zdawał się być dowodem akceptacji naszego związku.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- We Francji jest nasz dom- powiedział Bill- Tam możemy być razem, nikt nie straszy nas więzieniem , nikt nami nie gardzi.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Bill- krzyknąłem na niego- Przestań, proszę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kilka łez spłynęło po jej jasnych policzkach. Złapałem ją za rękę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Możemy przyjeżdżać, spędzać razem jakiś urlop, święta. Ale nie zamieszkamy razem. Jesteśmy już dorośli, chcemy żyć samodzielnie- powiedziałem - Tu już nie chodzi o ciebie mamo, po prostu taka jest kolej rzeczy. Wspólne lata przepadły bezpowrotnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Trudno było jej się z tym pogodzić.Płakała, ale rozumiała to.</span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">I tak co roku spędzamy razem lato, wszystkie święta. Czasem przyjeżdżamy bez okazji. Nie wspominamy już tego co się wydarzyło. Jest tylko jedna rzecz, która nam o tym przypomina...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Robię kawę, napijesz się Simone?- zapytał Bill.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Tak z chęcią, dziękuje- odpowiedziała z uśmiechem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Bill nigdy już nie powiedział do niej-mamo.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-41125352765181464892012-08-21T11:50:00.000+02:002012-08-22T07:26:07.559+02:0041.WspomnieniaDziękuje za komentarze, zarówno te pod ostatnim odcinkiem, jak i pod one-shotem. Cieszę się, że został tak dobrze przez was odebrany. W pierwotnym zamiarze miał być to jednopart i chyba tym pozostanie. Napisałam inny prolog do opowiadania o bliźniakach, ale muszę jeszcze dużo nad tym opowiadaniem popracować i chyba umieszczę je na osobnym blogu.<br />
Zielonooki Diabeł- Twojego komentarza nie ma na blogu ale jest na mojej poczcie.Doceniam go tym bardziej, że pisałaś go z telefonu a jest dość pokaźnych rozmiarów. Uwielbiam twoje komentarze, dostarczają mi nowych pomysłów.Dziękuje ci bardzo.Motywujesz mnie do dalszego pisania.<br />
Kate- Nie wiem, czemu twój komentarz się nie wyświetlił na blogu, ale zapoznałam się z nim na poczcie. Bardzo ci dziękuje za miłe słowa.Cieszy mnie, że to co pisze przypada ci go gustu.<br />
<br />
Przepraszam za błędy, spieszyłam się.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
- Skarbie, co się dzieje?- zapytał Adam, słysząc jak Tommy wymiotuje w łazience. Zdarzało mu się to coraz częściej. Było to powiązane z bólem pleców, który od pierwszej wizyty we Francji dawał mu znać o sobie niemal codziennie. Tabletki przeciwbólowe pomagały basiście skrzętnie ukrywać ten fakt przed ukochanym.<br />
- Wiesz, że źle znoszę latanie, a dziś wylatujemy do Anglii. To tylko stres kochanie.<br />
- Dobrze, że trasa się kończy, bo mi się wykończysz. Zamówię ci gorącą herbatę, może trochę ci to pomorze- szczera troska biła z głosu Adama.<br />
- Dzięki kochanie.<br />
<br />
Tommy stanął przy zlewie i odkręcił wodę.Wypłukał usta i przemył twarz zimną wodą. Spojrzał w lustro. Miał wrażenie, że skóra robi się coraz bledsza, niemal przeźroczysta. Cienkie żyłki delikatnie pulsowały na jego skroniach. <i>Błagam tylko nie to...Nie kiedy jestem taki szczęśliwy... </i>Westchnął, zaciskając dłonie na porcelanowym zlewie. Oczy mu się zaszkliły. Spuścił głowę i zacisnął powieki. Silne ukłucie w dole pleców sprawiło,że nogi mu się ugięły. Wyciągnął z kieszeni małą fiolkę i łyknął dwie tabletki.Wziął kilka łyków wody prosto z kranu. Po kilku chwilach ból zaczął słabnąć.Tommy spojrzał na białe pigułki.<i>Nie mogę ich tyle brać...</i><br />
<i><br /></i>
<i>-</i>Źle wyglądasz skarbie- powiedział wokalista patrząc na ukochanego.Tommy zmusił się do delikatnego uśmiechu. Czarnowłosy przytulił jego drobne ciało- Martwię o ciebie. Może powinieneś iść do lekarza?<br />
-Kochanie, to tylko stres. Jak wrócimy do domu wszystko się unormuje. Nie martw się. Nie lubię jak patrzysz ma nie takimi smutnymi oczami.<br />
- Ale obiecaj, że jak dalej będziesz się źle czuł, to umówisz się na wizytę do jakiegoś specjalisty?<br />
-Obiecuje skarbie...<br />
W takich momentach czasem żałował,że ukochany tak bardzo mu ufa,że nie zauważa kiedy on kłamie.<br />
- Musimy się spakować- powiedział Tommy- nie zostało nam dużo czasu.<br />
- Ty się połóż a ja nas spakuje.Odpocznij trochę- Adam czule ucałował go w czoło. Basista nie protestował. Faktycznie miał ochotę się na chwilę położyć i odpocząć.<br />
- Kochanie- zaczął wokalista, składając kolejną koszulkę basisty- Rozmawiałem z mamą o naszym zamiarze zamieszkania u nich.<br />
- I jak to przyjęła?<br />
- Nie uwierzysz. Pojechali z tatą do sklepu meblowego kupili nam nowe, większe łóżko i dodatkową szafę dla ciebie.<br />
- Wow, oni są niesamowici. Zadzwonię potem i podziękuje.<br />
- Wiesz, to oni są tobie bardzo wdzięczni za to co zrobiłeś dla Neila. Załatwiłeś ten ośrodek, przekonałeś go do leczenia. Cieszą się, że razem zamieszkamy.<br />
- Chodź do mnie- powiedział blondyn, wyciągając rękę w kierunku Adama. Czarnowłosy położył się obok niego.Pocałował go w czoło i mocno przytulił. Basista delikatnie westchnął. Zamknął oczy i rozkoszował się bliskością wokalisty. Położył głowę na torsie ukochanego i wsłuchiwał się w bicie jego serce.Wsunął dłoń po koszulkę wokalisty i poczuł jak jego ono przyspiesza. Delikatnie się uśmiechnął.<br />
- Uwielbiam takie chwile- powiedział Tommy- Przy tobie zapominam o wszystkim co złe. Wszystko wydaje mi się prostsze.<br />
- Bo razem zawsze jest łatwiej. Kiedy trasa się skończy będziemy mieli więcej czasu na takie beztroskie chwile jak ta. Lepiej się już czujesz?<br />
- Przy tobie zawsze.Jestem z tobą szczęśliwy, naprawdę. Chciałbym byś zawsze był przy mnie.<br />
- Wiesz, że tak będzie- powiedział Adam, głaszcząc blondyna po plecach. Jego oddech się uspokajał.<br />
- Chciałbym...- wyszeptał i po chwili zasnął w ramionach ukochanego mężczyzny.<br />
<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
-Isaac ,robię rezerwację na domki w Szkocji. Mam wziąć czteroosobowy dla nas i Adama z Tommym czy dwa podwójne?<br />
- Jasne, że dwa podwójne. Słyszałeś, że Tommy marzy o grzaniu się z Adamem przed kominkiem. Wolałbym nie być tego świadkiem. Poza tym chce być tylko z tobą, żebyś mógł przychodzić do mnie w nocy. Lubię z tobą spać- powiedział Isaac, kładąc ręce na ramionach Maxa siedzącego przed laptopem. Młodszy mężczyzna pogłaskał jedną z dłoni perkusisty i uśmiechnął się ciepło.<br />
- Ja też to uwielbiam- szepnął i delikatnie westchnął.<br />
- Co się dzieje?- zapytał Isaac.<br />
- Nic...Zazdroszczę trochę Adamowi i Tommy'emu. Oni nie muszą czekać na noc by być razem. Mają dla siebie każdą chwilę.<br />
- Ale oni są ze sobą w związku, kochają się. Są pewni swoich uczuć. A to co jest między nami...sam rozumiesz.<br />
- A co jest między nami Isaac? Śpimy ze sobą, całujemy się, czasem pozwalamy sobie na dotykanie się i sprawianie przyjemności. Czuję się trochę zagubiony w tym wszystkim. Nie wiem gdzie jest moje miejsce w twoim życiu.<br />
Max wstał z krzesła i podszedł do okna. Nie patrzył na Isaaca. Nie chciał ,by ten dostrzegł smutek w jego oczach.<br />
- Wiesz, że jesteś dla mnie ważny.<br />
- Czasem to czuje- cicho wyszeptał- Ale kiedy pojawia się Tommy , tak jak wczoraj, ja przestaje się dla ciebie liczyć.<br />
- Max rozmawialiśmy już o tym. Tommy kocha Adama, Adam kocha jego.<br />
- A ja kocham ciebie- wyszeptał makijażysta. Serce biło mu jak szalone. Ale nie był wstanie już dłużej bronić się przed tym uczuciem, które płonęło w jego sercu coraz mocnej i każdego dnia nabierało intensywności.<br />
Isaac stał z delikatnie rozchylonymi wargami. Nerwowo pocierał dłońmi o spodnie.Wiedział, że powinien teraz coś powiedzieć, ale żadne słowo nie chciało mu przejść przez gardło. Miał w głowie pustkę.<br />
- A ty kogo kochasz, Isaac?- zapytał młodszy z mężczyzn. Kilka łez spłynęło po jego policzkach.<br />
- Max proszę cię...- Brunet zagryzł wargę i zacisnął powieki. Poczuł się taki bezsilny- Nie wiem- wyszeptał- Proszę cię, zrozum mnie.<br />
- Rozumiem i wiedziałem , że jeśli cię o to spytam usłyszę taką odpowiedź. Spędziłem z tobą dzisiaj ostatnią noc. Trasa wkrótce się kończy, a nasze drogi się rozejdą. Potrafię sobie radzić z nieodwzajemnionymi uczuciami , nie ty pierwszy mnie odrzucasz.<br />
<br />
Max ubrał buty i sięgnął po kurtkę. Chciał wyjść jak najszybciej, by oszczędzić sobie dalszego upokorzenia. Ale nim zdążył złapać za klamkę, Isaac popchnął go na ścianę. Złapał go za nadgarstki, a swoim ciałem przycisnął do zimnej powierzchni. Max oddychał szybko. Był trochę przerażony, nie do końca rozumiał zachowanie Isaaca. Brunet zbliżył swoje usta do jego warg. Pocałował go delikatnie, czując jak młode ciało drży.<br />
- Nie pozwolę ci odejść- wyszeptał perkusista- Ani teraz, ani po zakończeniu trasy. To, że nie potrafię określić swoich uczuć do ciebie nie oznacza, że nie chce z tobą być.Nie widzisz, że szaleje za tobą.Uwielbiam spędzać z tobą czas, a noce z tobą są najpiękniejszymi nocami w moim życiu ,chociaż nie kochamy się ze sobą.<br />
Isaac spuścił głowę i delikatnie zarumienił, zdając sobie sprawę z tego co powiedział.<br />
- A chciałbyś się ze mną kochać?- zapytał Max. W tej chwili postanowił postawić wszystko na jedną kartę.<br />
- Myślę o tym za każdym razem, gdy czuję ciepło twojego ciała obok mnie, gdy twój zapach koi moje zmysły, a dotyk doprowadza na skraj wytrzymałości.<br />
- To dlaczego nigdy tego nie zaproponowałeś?<br />
- Właśnie dlatego, że jesteś dla mnie ważny. Chcę zrozumieć co do ciebie czuje. Boję, że seks by tylko namieszał między nami jeszcze bardziej. Ale pragnę cię Max, pragnę każdego centymetra twego ciała. Więc proszę cię, bądź przy mnie.<br />
<br />
Max milczał. Wpatrywał się w zaszklone, brązowe oczy bruneta. Nie wiedział co powiedzieć. Kiedy Isaac puścił jego nadgarstki i odsunął się, makijażysta cicho wyszeptał słowo przepraszam i wyszedł z pokoju.<br />
<br />
Max chodził wąskimi uliczkami Wenecji. Bił się z myślami.Wyznanie miłości Isaacowi było dla niego trudnym momentem. Jako chłopak z domu dziecka, nie został nauczony miłości, a kolejne rodziny zastępcze nauczyły go tylko, że dorosłym nie wolno ufać, bo często kłamią kiedy mówią, że kochają. Ale teraz postanowił zaryzykować. Obdarzyć kogoś tym niezwykłym uczuciem, żywiąc nadzieje, że zostanie ono odwzajemnione. Chciał zapomnieć o tych wszystkich bolesnych lekcjach jakie udzieliło mu życie i uwierzyć, że ktoś może go naprawdę pokochać.<br />
<br />
Słowa Isaaca wywołały w nim sprzeczne uczucia.Z jednej strony widział, że jest dla bruneta ważny. <i>Nie pozwolę ci odejść...</i>Wciąż powtarzał w głowie słowa ukochanego mężczyzny. Z drugie strony bał się, że uczucia, które Isaac żywił do Tommy'ego nie pozwolą by w jego sercu zakiełkowała nowa, czysta miłość. W głębi serce czuł, że chce podjąć to ryzyko, bo Isaac był tego wart. Czuł się przy nim wspaniale. Brunet nigdy nie potraktował go jak kogoś gorszego ze względu na jego przeszłość. Przy nim nie obawiał się mówić co myśli i czuje. Isaac akceptował go w pełni. Bał się tylko czy starczy mu sił, by trwać przy nim w tym uczuciowym zawieszeniu.<br />
<br />
Max wrócił do hotelu po godzinie. Isaac siedział na łóżku i przyglądał się mu w milczeniu. Blondyn krążył chwilę po pokoju.<br />
Isaac podszedł do niego i przytulił- Przepraszam cię za wszystko-wyszeptał- Nie znoszę twojej nieobecności.<br />
- Obiecaj, że nie złamiesz mi serce- powiedział Max.<br />
Isaac jeszcze mocniej objął młodszego mężczyznę. Kilka razy pocałował jego blond włosy.<br />
- Obiecuje- wyszeptał- A teraz weźmy walizki, za 10 minut jedziemy na lotnisko. Dzisiaj stoki narciarskie będą nasze.<br />
Obaj się zaśmiali i po chwili opuścili pokój.<br />
<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Isaac z Maxem od 10 minut leżeli na śniegu. Nie mogli wstać ze śmiechu. Widok Tommy'ego w całym narciarskim ekwipunku był po prostu bezcenny. Adam próbował zachować powagę, ale mina basisty mu na to nie pozwalała. Wyglądał jak naburmuszone dziecko. Miał czerwone policzki i zaciśnięte wargi. Cały drżał, bardziej chyba z nerwów niż z zimna.<br />
<br />
Blondyn stał w delikatnym rozkroku, próbując utrzymać swoje nogi na wodzy, które wpięte w narty, zdawały się żyć własnym życiem. Co chwilę machał rękami w powietrzu, jakby chciał się czegoś złapać, chcąc uniknąć upadku. Ale na próżno. Za każdym razem, gdy Adam go puszczał, blondyn upadał na ziemię. Wszyscy w tej chwili cieszyli się, że nie są na miejscu wokalisty, bo to w jego kierunku Tommy rzucał złowrogie spojrzenia.<br />
- Adam, czuję się jak bałwan.<br />
To stwierdzenie blondyna, jeszcze bardziej wszystkich rozbawiło. Faktycznie w obszernym, puchowym kombinezonie basista przypominał swoją sylwetką bałwana.<br />
- Mam dość- burknął Tommy.<br />
- Skarbie, dopiero wyszedłeś na stok. Nawet metra nie przejechałeś, początki są trudne. Dasz radę-pocieszał go wokalista.<br />
Oliwy do ognia dolali paparazzi, którzy pojawili się znikąd.<br />
- Świetnie, a teraz będę pośmiewiskiem na twitterze.<br />
- Nie przejmuj się. No dalej powoli do przodu- zachęcał go czarnowłosy.<br />
- Ja tu z nim zostanę a ty idź pojeździć- powiedziała Brook- Isaac z Maxem poszli już na jakiś stok, dołącz do nich, a my sobie tu damy radę.<br />
Tommy pokiwał głową potwierdzając słowa kobiety.<br />
- Kochanie, jesteś pewien?- zapytał Adam.<br />
- Tak idź. Poradzę sobie- zapewnił go ukochany.<br />
Adam pocałował go w czoło i po chwili odjechał.<br />
Brook spojrzała na basistę- Ciepła herbata z rumem w schronisku?- zaśmiała się ciepło.<br />
- Czytasz w moich myślach -odpowiedział blondyn- Tylko pomóż mi to wszystko ściągnąć.<br />
<br />
Usiedli przy małym kominku. Ciepło bijące od niego poprawiło humor basiście. Kilka łyków herbaty z alkoholem zaczęło przyjemnie rozgrzewać jego ciało.<br />
- Cieszę się, że trasa dobiega już końca- zaczęła mówić Brook- Mark już nie może się doczekać kiedy wrócę do domu, ja też. Mam dość tej rozłąki. Czasem jak patrzę na ciebie i Adama zazdroszczę wam. Ciągle jesteście razem. A co planujecie po trasie?<br />
- Adam zaproponował mi byśmy wspólnie zamieszkali.<br />
- To cudownie- powiedziała Brook- Gratuluje, to poważny krok.<br />
- Tak, wiem. Na razie zamieszkamy u jego rodziców .<br />
- No to wszystko się robi takie poważne. Wspólny dom...zaraz będziecie rozmawiać o ślubie i adopcji dzieci.<br />
Tommy nie zaprzeczył. Uśmiechnął się.<br />
- Adam byłby cudownym ojcem- powiedział, biorąc łyk gorącego napoju- Kocham go najbardziej na świecie.<br />
- To widać Tommy- powiedziała kobieta, kładąc dłoń na jego ramieniu.<br />
- To co przeszliśmy bardzo nas do siebie przybliżyło. Nie widzę się przy boku żadnego innego mężczyzny. Przy nim czuję, że znalazłem swoje miejsce.<br />
- On przy tobie też. Jeszcze nigdy nie był taki szczęśliwy.<br />
-Przepraszam cię, muszę odebrać - powiedział blondyn i wyciągnął dzwoniący telefon z kieszeni.Odszedł na bok, by kobieta nie słyszała rozmowy- Witaj Neil- powiedział ciepło.<br />
- Cześć Tommy, na początku ja...no wiesz, przepraszam cię za naszą ostatnią rozmowę. Głupio się zachowałem.<br />
- Rozumiem cię, nic się nie stało. Adam bardzo się przejął całą tą sytuacją. Powiedziałem mu o ośrodku. Ucieszył się, że zgodziłeś się na leczenie.<br />
- Zostało kilka dni .Tommy pojedziesz tam ze mną?<br />
Przez ciało blondyna przeszedł zimny dreszcz.<br />
- Nie wiem, Neil.<br />
- Proszę cię, przy tobie będę czuł się pewniej. Byłeś już tam, znasz wszystko, będzie mi łatwiej.<br />
- Wolałbym nie.<br />
- Proszę Tommy-drżący głos zdradzał obawy Neila.<br />
- Dobrze, pojadę- westchnął blondyn.<br />
- Dziękuje ci. A mógłbyś mi opowiedzieć jak tam jest?<br />
<br />
Basista rozejrzał się dookoła. Brook gdzieś znikła. Usiadł koło kominka. Zamknął oczy i na chwilę przywołał obraz ośrodka w swej głowie. Podkulił nogi i zaczął powoli mówić.<br />
- Jest to duża placówka. Podzielona na część dla młodzieży i dorosłych.Pokoje są małe jedno lub kilkuosobowe, wiesz jeden pilnuje drugiego. Tak jest łatwiej. Dobrze karmią.<br />
- Brzmisz jak kiepska reklama jeszcze gorszego hotelu- zaśmiał się Lambert.<br />
- Neil, a co mam ci powiedzieć. Pierwsze dni, a nawet tygodnie są koszmarem. Zamykają cię w pokoju jednoosobowym. Spędzasz tam najgorsze dni swojego życia.<br />
- A ty co czułeś na początku?<br />
- Ja? Trafiłem tam z kimś dla mnie ważnym, ale to inna historia. Jeśli chodzi o narkotyki potrzebowałem ich jak powietrza. Kiedy tam się znalazłem myślałem, że umrę. Każda komórka mojego ciała domagała się działki. Organizm szalał, umysł był przytępiony. Chodziłem wtedy po małym pokoju, z kąta w kąt, próbując znaleźć dla siebie miejsce. Chciałem chodź na chwilę przestać czuć ten wszechogarniający mnie ból. Cierpiałem fizycznie i psychicznie.Czułem kumulującą się we mnie agresję. Wtedy byłem gotów pozabijać wszystkich sanitariuszy i terapeutów. Neil wiem, że to brzmi strasznie, bo i takie jest, ale z perspektywy czasu wiem, że to mi uratowało życie.<br />
- Boję się Tommy.<br />
- Wiem. Ja też się bałem. Ale po kilku tygodniach było już lepiej. Poznajesz osoby, które borykają się z takim samym problemy co ty i widzisz jak dają sobie radę. Wtedy nabierasz przekonania, że mi też się uda. Każdy dzień bez brania napawa cię dumą i dodaje sił do dalszej walki. Potem będzie już tylko lepiej.<br />
Ośrodek znajduję się nad ogromnym jeziorem, latem można się tam kąpać. Obok rosną ogromne wierzby, o ile ich jeszcze nie ścieli.<br />
<i><br /></i>
<i>R</i><i>ude włosy plątały się w giętkich gałązkach wierzby. Podmuch wiatru sprawiał,że nie mogła ich okiełznać. Co chwilę niesforne kosmyki przysłaniały jej oczy.</i><br />
<i>- Muszę je ściąć- mówiła za każdym razem. Ale ja je uwielbiałem i wiedziałem ,że nigdy tego nie zrobi.</i><br />
<i><br /></i>
<i>- </i>Tommy?<br />
Głos w telefonie wyrwał go z zmyślenia.<br />
- Przepraszam, starałem sobie jeszcze coś przypomnieć. Neil, najważniejsze jest żebyś ty chciał pokonać nałóg.Wszyscy będziemy starali ci się pomóc, ale teraz wszystko zależy od ciebie.<br />
- Dziękuje ci, bez ciebie nie zdecydowałbym się.<br />
- Nie ma za co.Cieszę się, że mogę ci pomóc. Zobaczymy się za 3 dni. Zamieszkam z wami.<br />
- Wiem, mama mi mówiła.W razie gdyby mój brat dawałby ci się we znaki możesz zająć mój pokój.<br />
- Dzięki. Pewnie się przyda. Trzymaj się stary i pamiętaj...<br />
- Tak, wiem. Mogę zawsze do ciebie zadzwonić.<br />
- No właśnie. Pa.<br />
<br />
<i><br /></i>
<i>- Myślisz, że nam się uda?- zapytała pewnego dnia. Siedzieliśmy na pomoście.Jej drobne stopy dotykały tafli wody.</i><br />
<i>- Jeśli się bardzo postaramy- odpowiedziałem i pogładziłem jej dłoń.</i><br />
<i>- Boję się, że gdy stąd wyjdę, wrócę do nałogu. Tutaj mnie wszyscy wspierają a tam będę sama.</i><br />
<i>- Amy, już nigdy nie będziesz sama. Obiecuje...</i><br />
<i>Za każdym razem gdy się uśmiechała, zakochiwałem się w niej na nowo.</i><br />
<br />
Tommy cicho westchnął i spojrzał na ogień w kominku.W jego sercu też płonął żar.<br />
<br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-1943686614956703022012-08-19T16:27:00.001+02:002012-08-28T09:53:50.379+02:00Twincest " Trzy długie lata"(list od mamy do Toma)<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kochani to mój pierwszy twincest. Nie potrafię określić jego jakości...Napisałam to pod wpływem chwili. Liczę na szczere opinie. Miłego czytania.</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Drogi synku,</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Wiem, że w tym momencie na pewno na Twoich ustach pojawi się ironiczny uśmiech, ale obojętnie co myślisz i czujesz, wciąż jesteś moim ukochanym dzieckiem. Choć pewnie w Twoim odczuciu, tym gorszym.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Wczoraj były Wasze 21. urodziny. Trzecie z kolei, które obchodziliście osobno. Jeśli w ogóle można mówić o jakimkolwiek świętowaniu.Od trzech lat, w tym wyjątkowym dniu, Bill zamykał się w swoim pokoju. Nie chciał wtedy nikogo widzieć. Nie życzył sobie gości ani prezentów. Bez Ciebie ten dzień mógłby dla niego nie istnieć. Zawsze brał do siebie butelkę alkoholu i dwa kieliszki. Pił za siebie i za Ciebie. W nocy kiedy procenty krążyły w jego żyłach, słyszałam jak płacze. Ale to nie było ciche łkanie.Ból i cierpienie przybierały postać głośnego zawodzenia. Wtedy czułam jak pęka mi serce. Ale wiem, że postąpiłam słusznie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Od jakiegoś czasu zaczęłam zauważać drobne, niecodzienne gesty między Wami. Jestem Waszą matką i czułam, że coś zaczyna się zmieniać. Początkowo tłumaczyłam to sobie, że nie macie kolegów,przyjaciół przez sławę i karierę, dlatego jesteście ze sobą tak blisko. Nawet cieszyłam się, że jako bracia wspieracie się w nowym dla Was etapie życia. Bill zawsze potrzebował Twojego silnego ramienia. Był dużo słabszy fizycznie i psychicznie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
To co zobaczyłam w dniu, kiedy wróciłam wcześniej do domu z podróży, rozwiało moje wszelkie wątpliwości. Spaliście w Twoim pokoju. Przymknęłabym na to oko, gdyby nie to, że byliście nadzy, a na podłodze leżały opakowania po prezerwatywach. Nie jedno, kilka. Byliście tak zmęczeni, że nawet nie usłyszeliście jak cicho jęknęłam na Wasz widok. Wtedy wszystko do mnie dotarło.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Przez kilka dni chodziłam jak struta. Czasem patrzyłeś na mnie jakbyś wiedział, co chodzi po mojej głowie. Tom, nie byłeś w stanie wyobrazić sobie co czuje matka, której synowie sypiają ze sobą.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Moje ukochane dzieci...</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Płakałam po nocach, mając wciąż Wasze twarze przed oczami. Czy Wasza więź była, aż tak silna? Czy każda miłość łączy się z pożądaniem? Gdzie popełniłam błąd? Nie mogłam tego zrozumieć. Swoją postawą łamaliście wszelkie zasadny i normy. To było chore i nienormalne, ale czułam, że żaden z Was tak na to nie patrzy. I wiedziałam... wiedziałam, że jeśli sama czegoś nie zrobię to będziecie żyć w takim kazirodczym związku. Bałam się, że to Was zniszczy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Byłeś silniejszy od Billa, dlatego wybrałam Ciebie. Stałeś się katem i ofiarą zarazem. Czasem winiłam za to wszystko tylko Ciebie, Tom. Czułam, że wykorzystałeś swojego brata, jego słabość i uzależnienie od Ciebie. Miałeś się nim opiekować, a nie zaciągać go do łóżka. Czasami Cię nienawidziłam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Pamiętam kiedy wszedłeś do swojego pokoju i zobaczyłeś grubą książkę na łóżku - "Kodeks karny". Otworzyłeś na zaznaczonej stronie. Twój wzrok padł na zakreślony fragment.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
<br />
</span><br />
<h1 style="color: #555555; font-size: 14px; line-height: 24px;">
<a href="http://www.arslege.pl/kazirodztwo/k1/a237/" style="color: #1d8e24; cursor: pointer; outline: none; text-decoration: none;" title=" Art.201 Kazirodztwo"><span style="font-family: inherit;">Art.201 <i>Kazirodztwo</i></span></a></h1>
<span style="background-color: white; color: #555555; font-family: inherit; font-size: 12px; line-height: 24px;">Kto dopuszcza się obcowania płciowego w stosunku do wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry,</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white; color: #555555; font-size: 12px; line-height: 24px;">podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.</span>
</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white; color: #555555; font-size: 12px; line-height: 24px;"><br /></span>
Zrozumiałeś wtedy, że wiem. Przeczuwałeś to od jakiegoś czasu, widząc moje dziwne zachowanie, jak wtedy, gdy kategorycznie zabroniłam Wam jechać na weekend pod namiot nad jezioro. Gordon się zgodził, ale ja nie mogłam. Wiedziałam, co będziecie tam robić. Spojrzałeś na mnie z nienawiścią w oczach, zrozumiałam wtedy, jak silne łączy Was uczucie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Obok książki leżał bilet. Lot w jedną stronę do Francji, z datą następnego dnia. Wiedziałam, że zrozumiesz mój przekaz. Albo wyjedziesz, albo to zgłoszę na policję. Nie dałeś mi wyboru... Wykorzystałam przeciwko Tobie, to co dawało ci siłę - miłość do brata. Kochałeś go za bardzo, aby skazać go na więzienie. A ja kochałam Was zbyt mocno, by to wszystko dalej tolerować. Bałam się, Tom. To było dla mnie obce. Przerażało mnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Kiedy wieczorem jadłeś z Billem kolację, widziałam jak co chwilę przecierasz oczy. Walczyłeś ze łzami. Zmuszałeś się do uśmiechu. Kilka razy pogłaskałeś jego policzek. Nie wiem dlaczego, może chciałeś zapamiętać ciepło jego skóry? Zdawałeś sobie sprawę, że widzisz go po raz ostatni. Twój brat uśmiechał się do Ciebie tak słodko, karmiąc Cię kawałkiem pizzy. Tylko na chwilę spojrzałeś na mnie. Twoje oczy były puste. Dla mnie nie miałeś żadnych uczuć. Kiwnąłeś tylko delikatnie głową. Potem odprowadziłeś go do pokoju. Wiedziałeś, że stoję przy schodach i podsłuchuję.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Kocham cię - wyszeptałeś do Billa - Śpij, dobrze. I pamiętaj, zawszę będę przy Tobie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Też cię kocham Tom, szkoda, że nie możesz ze mną zostać na noc - jego czuły głos wywołał u mnie dreszcze.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Krótka cisza, która zapadła ma moment, była wypełniona Waszym ostatnim pocałunkiem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Słyszałam w nocy jak pakujesz swoje rzeczy. Siedziałam całą noc w kuchni. Nie mogłam spać. O 5 rano. po cichu zszedłeś na dół z walizką i biletem w ręku. Miałeś zapuchnięte oczy. Płakałeś, odkąd Bill zamknął za sobą drzwi swojego pokoju. Chciałam podejść i Cię przytulić. Powiedzieć, że Cię kocham, ale tak będzie dla wszystkich najlepiej. Przeczuwając mój zamiar, wyciągnąłeś w moim kierunku rękę w geście sprzeciwu. Nie odezwałeś się ani słowem. Wychodząc, przyłożyłeś na chwilę twarz do jego kurtki. Zamknąłeś oczy, rozkoszując się zamkniętym w materiale zapachem. Twojego brata. Twojej miłości.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">W dniu, w którym wyjechałeś, straciłam dwoje dzieci...</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Zastanawiasz się dlaczego piszę do Ciebie po trzech latach?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Dzisiaj gdy weszłam do pokoju Billa i poczułam ogarniającą mnie pustkę, zrozumiałam, że on od trzech lat czekał na ten dzień. Jego szafa była pusta. Zabrał kosmetyki, ulubione pamiątki. Zabrał wszystko - siebie. Dlaczego nie odszedł wcześniej? Nie mógł...Wykorzystałam prawo przeciwko niemu. Zakaz opuszczania kraju, blokada kont do 21. roku życia. Nie miał nic.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Myślałam, że to, iż każdego dnia je, oddycha, chodzi oznaczało, że normalnie żyje. Ale on nie żył, on wegetował.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Czasem sama się zastanawiałam, co byłoby gorsze - tolerowanie Waszego związku czy patrzenie każdego dnia jak cierpi. Płakał nocami, a kiedy w końcu zasypiał budził się z krzykiem. Miałam wrażenie, że nie potrafi oddychać bez ciebie. Spał w Twoim pokoju, jakby czuł się tam bliżej Ciebie. Ty nie tylko byłeś jego bratem bliźniakiem, byłeś połową niego samego. Powiedziałam mu prawdę. Dlaczego? Bo gdybym wyjaśniła mu, że odszedłeś z wyboru, to by go zabiło od razu. A tak umierał każdego dnia. Ale był bezpieczny, nic nie mogło mu się stać. Media nigdy nie dowiedziały się o tym.Tego bardzo się bałam, zniszczyliby naszą rodzinę. Miałam nadzieje, że Bill zapomni, zakocha się w jakieś miłej dziewczynie. Liczyłam, że wyrośnie z Ciebie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Kiedy będziesz czytał ten list, on na pewno będzie obok Ciebie. Może obaj zagłębicie się w jego treść, próbując zrozumieć, dlaczego tak postąpiłam. Po trzech latach Twój brat znów będzie się śmiał, oddychał, żył. Tom, ja wiem, że mnie nienawidzisz, chociaż bardziej obawiam się, że jestem Ci całkowicie obojętna. Błagam Cię, zniosę wszystko, naprawdę skarbie. Tylko proszę, błagam Cię wróćcie do domu. Wasze puste pokoje łamią mi serce. Chcę usłyszeć Wasz głos, najcichszy szept. Oddam wszystko za Wasz jeden uśmiech. Z miłości do Was zrobiłam wiele rzeczy, w moim odczuciu słusznych, ale to co czuję odkąd Was nie ma zabija mnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Umieram bez Was...</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Twoja mama</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
Tom zgniótł kartkę papieru i rzucił ją na ziemię. Przytulił mocniej nagie ciało swojego brata.<br />
Bill przyjechał dzień po ich 21. urodzinach. Był najcudowniejszym prezentem dla swojego brata.<br />
Kiedy Tom otworzył drzwi i ujrzał jego twarz, serce zabiło mu mocniej. Stała przed nim jego druga połowa.Wziął głęboki oddech, pierwszy, prawdziwy od trzech lat. Chciał coś powiedzieć, ale Bill rzucił walizkę i zamknął mu usta pocałunkiem. Jego wargi smakowały tak samo cudownie jak te sprzed trzech lat. Znów czuł ciepło jego ciała, zapach jego skóry. Nie rozmawiali przez następne dwie godziny. Kochali się. Zamiast słów pokój wypełniły jęki rozkoszy. Znów byli razem. Obaj wiedzieli, że warto było czekać te trzy lata.<br />
<br />
- Odpiszesz jej? - zapytał Bill.<br />
- Nie wiem...<br />
- A ja mogę do niej napisać?<br />
- Jasne.<br />
Tom podał bratku kartkę i długopis. Bill zamyślił się na chwilę. Zaczął pisać...<br />
<br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Mamo</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />Trzy lata...Tyle zabrałaś nam z życia. Trzy lata przepełnione bólem, cierpieniem. Każdy dzień był koszmarem. Nie ma takich słów, którymi mógłbym wyrazić to, co przeszliśmy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Teraz Twoja kolej, mamo. Na trzy długie samotne lata...Wtedy może ci wybaczymy...</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
Bill.</span><br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-87952549458392734392012-08-13T10:49:00.001+02:002012-08-13T10:53:05.366+02:0040.Ważne decyzjeWczoraj odnotowałam piękną liczbę 6000 wejść na moją stronę. Cieszę,że tak wiele osób tu zagląda. Jeszcze więcej radości sprawia mi czytanie waszych komentarzy za , które wam bardzo dziękuje.<br />
Ostatnio noszę się z zamiarem napisania opowiadania twincest ale nie wiem czy one-shota czy czegoś dłuższego. To zasługa KIL-a na, którym poznałam fajne osoby i przeczytałam cudowne opowiadania. Boje się tylko,że nie dam rady pisać dwóch opowiadań naraz więc może za bliźniaków się wezmę jak skończę z Adommy( strasznie to zabrzmiało).A teraz kolejna część...dzień wcześniej...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Adam wielokrotnie próbował dodzwonić się do Neila, ale ten nie odbierał. Zaniepokojony zadzwonił do mamy, ale ona powiedziała, że z nią też nie chce rozmawiać.<br />
Adam czuł się bezsilny.Nie wiedział co robić.Neil musiał chcieć pomocy, bez tego wszelkie starania były bezcelowe.<br />
- Może ja do niego zadzwonię? - zaproponował Tommy. Nie mógł patrzeć jak ukochany cierpi a musiał się upewnić czy jego brat zdecydował się na leczenie. Dzień przyjęcia do ośrodka zbliżała się nieubłaganie.<br />
- Myślisz, że będzie chciał z tobą rozmawiać?- spytał ze smutkiem w głosie wokalista.<br />
- Nie wiem, ostatnio chciał, więc mogę spróbować.<br />
- Dobrze.No to dzwoń- ponaglił go Adam.<br />
- Teraz, przy tobie?<br />
- A ja ci przeszkadzam?- zdziwił się Lambert - Tak, dzwoń teraz.<br />
Blondyn poczuł jak fala gorąca zalewa jego ciało. Drżącą dłonią sięgnął po telefon. Przeklinał w myślach niedawno wypowiedziane słowa. <i>Tylko nie odbieraj, nie odbieraj...</i>powtarzał w głowie.<br />
Przełknął głośno ślinę i przyłożył telefon do ucha.Po czterech sygnałach miał się już rozłączyć kiedy usłyszał głos.<br />
-Cześć, czego chcesz?- burknął Neil.<br />
Nie dając blondynowi czasu na odpowiedź, zaczął krzyczeć- Zadzwoniłem wtedy do ciebie, bo szukałem u ciebie wsparcia, a ty nasłałeś na mnie cały szpital i moją rodzinę. Jeśli tak zamierzasz mi pomagać to lepiej sobie odpuść.<br />
<br />
Tommy milczał. Nie wiedział co powiedzieć.Analizował każde słowo, które cisnęło mu się na usta. Przypomniał sobie jak sam wrzeszczał na pracowników ośrodka odwykowego,wyzywając ich i agresywnie atakując. Wiedział, że nie może okazać słabości Neilowi, ulec mu. Wtedy byłby na przegranej pozycji.<br />
- A ja myślę wręcz odwrotnie, wiesz- Powiedział podniesionym tonem- Twój telefon był wołaniem o pomoc.Gdybyś nie chciał pomocy, to byś po prostu uciekł i podszedł się gdzieś naćpać. Ale zadzwoniłeś bo wiedziałeś, że ja się tak zachowam, że spróbuję ci pomóc.<br />
Adam siedział na łóżku zaskoczony zachowaniem ukochanego. Jego podniesiony ton głosu zaniepokoił go. Bał się, że Neil się rozłączy i stracą z nim całkowicie kontakt.<br />
- Nie krzycz na niego- warknął wokalista.<br />
Neil usłyszał jego głos.<br />
- O słyszę, że nie jesteś sam. Odważne posunięcie. Nie boisz się przy nim rozmawiać ze mną- powiedział z ironią w głosie młodszy Lambert.<br />
- Zadzwoniłem do ciebie bo nie chcesz rozmawiać z Adamem ani z rodzicami. Martwią się o ciebie, rozumiesz to do cholery- krzyknął tracąc panowanie nad sobą- Nie chcesz pomocy to nie, oddaj Adamowi 80 000 i się zaćpaj. Wszyscy trochę popłaczą, ale przynajmniej będą wiedzieć na czym stoją. Nikt nie będzie żył według twoich reguł ,manipulujesz nimi i bawisz się ich uczuciami. Chcesz pomocy to się lecz, nie chcesz, nie zdzwoń nigdy więcej.<br />
<br />
Tommy zerwał połączenie rzucając telefon na łóżko. Adam milczał. W sumie nie rozumiał co się tu przed chwilą wydarzyło. Dlaczego Tommy zmarnował szansę na porozumienie z Neilem?<br />
- Coś ty narobił?- krzyknął czarnowłosy- Zgłupiałeś, jesteś jedyną osobą z jaką chce gadać i tak go potraktowałeś? Co jest z tobą do cholery?- powiedział przez zaciśnięte zęby i pchnął Tommy'ego na ścianę.<br />
<br />
Rozpacz pozbawiła go zdrowego rozsądku. Tommy zacisnął dłonie i wziął głęboki oddech. Rozumiał cierpienie Adama, ale nie miał zamiaru tolerować takiego zachowania.<br />
- Posłuchaj- zaczął powoli- Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu, bo nie jestem jakimś głupim gówniarzem. Po drugie trzymaj swoje łapy i nerwy na wodzy, bo jeszcze raz a ci zwyczajnie przywalę. A po trzecie, nie pozwolę, żebyś cierpiał przez głupotę Neila. Dostał jasny komunikat teraz czas na jego ruch. Rozumiesz? On musi poprosić o pomoc.<br />
- To mój brat, Tommy, on nie musi o nic prosić, ja muszę mu pomóc. Czy ty tego nie rozumiesz? Może dla ciebie to nic nie znaczy bo to moja rodzina a nie twoja, więc ci to obojętne czy on będzie żył czy nie- wykrzyczał wokalista ze łzami w oczach.<br />
<br />
Blondyn pokiwał głową z niedowierzaniem.Brązowe oczy zaszkliły się. Słowa Adama zabolały go.Poczuł się taki bezsilny.<br />
- Jesteś niesprawiedliwy Adam. Wiem, że to nie moja rodzina, ale ty nią jesteś. I nic co dla ciebie jest ważne dla mnie nigdy nie będzie obojętne- łagodny i cichy ton zdradzał jego smutek ale i rozczarowanie zachowaniem ukochanego. Po chwili wyszedł i ruszył w kierunku pokoju Isaaca.<br />
<br />
- Co się stało?- zapytał perkusista widząc minę Tommy'ego. Basista usiadł na fotelu,ukrył twarz w dłoniach i cicho zapłakał. Całe napięcie puściło i nie potrafił powstrzymać łez.<br />
- Tommy, powiesz mi?- zapytał brunet, klękając przy nim i delikatnie przytulając. Basista czując jego bliskość objął go za szyję i mocno się wtulił.<br />
- Ja chce mu pomóc- szepnął,połykając kolejne łzy.<br />
- Komu?<br />
- Neilowi, ale mam dość patrzenia jak Adam cierpi,wtedy serce mi pęka i rozszarpał bym tego gówniarza. Ja wiem jak to jest i co on teraz czuje i wiem, że nie można okazywać mu słabości, bo on potrzebuje mocnego oparcia a nie użalania się nad nim. Adam tego nie rozumie i kiedy dziś naskoczyłem na Neila wściekł się. A przecież ja chce jak najlepiej...- łzy wciąż spływały mu po policzkach a głos wiązł w gardle.<br />
- Pokłóciliście się?<br />
- Tak, to znaczy nie, po prostu się nie rozumiemy.<br />
<br />
Max wyszedł z łazienki i w milczeniu przypatrywał się dwóm mężczyznom, którzy nawet nie zwrócili na niego uwagi. Poczuł ukłucie w żołądku. Isaac chodź tak blisko niego, trzymając w ramionach blondyna był dla niego nieosiągalny.<br />
- Chcesz whisky?- zapytał brunet.<br />
Tommy pokiwał twierdząco głową. Isaac przechodząc obok Maxa delikatnie musnął dłonią jego biodro i subtelnie się uśmiechnął.Wyraz twarzy makijażysty złagodniał.<br />
<br />
Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Isaac odstawił butelkę i otworzył.<br />
- Jest u ciebie?- zapytał niepewnie wokalista. Mina bruneta zdradzała niezadowolenie z jego wizyty.<br />
- Wejdź.<br />
Tommy podniósł głowę i spojrzał na ukochanego.Mimo łez jego oczy wypełnił ciepły blask. Bez słowa wstał i przytulił się do niego. Mocne ramiona Adama objęły jego drobne ciało.<br />
- Przepraszam- wyszeptał czarnowłosy- To wszystko co powiedziałem...-westchnął cicho, tuląc ukochanego- Ja wcale tak nie myślę.<br />
<br />
Obecność Maxa i Isaaca nie miała w tej chwili znaczenia. Oddech blondyna zaczął się wyrównywać a puls uspokajać. Bliskość Adama był najlepszym lekarstwem na jego cierpienie, nawet jeśli to sam czarnowłosy był jego przyczyną.<br />
- Może zjemy wspólną kolację?- zaproponował Max, chcąc przerwać tą trochę niezręczną sytuację- Może coś z kuchni włoskiej? W końcu jesteśmy w Wenecji.<br />
<br />
Tommy uśmiechnął się do niego i pokiwał głową. Adam z Isaaciem wymienili krótkie spojrzenia, zdradzające, że wspólna kolacja nie jest ich szczytem marzeń, ale bez słowa sprzeciwu przyjęli propozycję najmłodszego mężczyzny.<br />
- Adam- zaczął mówić makijażysta, kiedy usiedli do stołu- Wiem, że koncert w Anglii to nasz ostatni przystanek, pomyślałem, że może byśmy z całym zespołem wyskoczyli na narty do Szkocji. Mają tam ponoć piękne trasy.<br />
- Świetny pomysł- powiedział wokalista- Uwielbiam narty. Z rodzicami często jeździłem do Mountain High. Było blisko San Diego.<br />
- Ja też tam jeździłem- rzekł Isaac- To mój ulubiony ośrodek narciarski.<br />
Mężczyźni uśmiechnęli się subtelnie do siebie. W końcu znaleźli jakiś punkt zaczepienia. Mina Tommy'ego zdradzał za to zupełnie coś innego. Wokalista i perkusista spojrzeli na niego i roześmiali się.<br />
- Tommy nie lubi zimna- powiedzieli niemal jednocześnie, widząc grymas na twarzy blondyna.<br />
- Ale lubię przytulne drewniane domki z kominkami , można tam porządnie się rozgrzać- powiedział basista i nosem tracił policzek wokalisty.<br />
- Skarbie, takie szczegóły zostaw już dla samego siebie- powiedział delikatnie zakłopotany Adam.<br />
- I dla ciebie- odrzekł, prowokacyjnie uśmiechając się.<br />
- Max zamów nam sprzęt narciarski ,a dla Tommy'ego domek z kominkiem. Niech też coś ma z tego wypadu - zaśmiał się wokalista.<br />
- Jestem już pełny- powiedział blondyn, odstawiając pusty talerz.<br />
- To czas trochę spalić kalorie- powiedział czarnowłosy.<br />
Tommy oblizał usta i uniósł jedną brew uśmiechając się jednoznacznie.<br />
- Nie kochanie, to nie to o czym myślisz. Chodźmy na spacer. Idziecie też? - zaproponował Adam pozostałym dwóm mężczyznom.<br />
- Nie będziemy wam przeszkadzać- powiedział Max- W końcu Wenecja to miasto zakochanych więc spędźcie trochę czasu razem.<br />
<br />
Wieczór ,chodź chłodny, był cichy i przyjemny. Wąskie uliczki były praktycznie puste.Był koniec listopada, więc sezon turystyczny już dawno się skończył.<br />
Panował półmrok. Zabytkowe latarnie dawały łagodne ciepłe światło.<br />
Mgła unosiła się nad wąskimi, wodnymi kanałami. Nieliczne knajpki były jeszcze otwarte. Pomimo drobnych przejawów życia ,zdawało się, że całe miasto już śpi.<br />
- Ale tu cicho- powiedział Tommy wtulając się w Adama. Czarnowłosy objął go mocno ramieniem chroniąc przed zimnem.<br />
<br />
Dawno już nie mieli okazji tak po prostu wyjść i spokojnie się przejść. Teraz czuli się jak zwykli turyści zwiedzający to malownicze miasto. Nie było fanów, paparazzich. Tylko oni i Wenecja. Mogli swobodnie się przytulać, całować. Poczuć się jak zwyczajna para, dwóch zakochanych w sobie bez pamięci osób, bez narażania się na czyjeś złośliwe uwagi czy złowrogie spojrzenia. Potrzebowali czasem takich zwyczajnych chwil, odskoczni od tego całego życia na świeczniku. Takie momenty, kiedy mogli być po prostu tylko sobą dawały im siły do grania ról na muzycznej scenie.<br />
- Wiesz, że wszystko niedługo się skończy?- powiedział Adam. Ciche westchnięcie wyrwało się jego ust.<br />
- Tak, czasem mam wrażenie jakby trasa zaczęła się wczoraj. A tu kilka koncertów i koniec. Glam Nation Tour to twój wielki sukces kochanie. Jestem z ciebie bardzo dumny. Potrafiłeś zawalczyć o swoje marzenia i zobacz jak daleko dotarłeś- Tommy pocałował czule chłodne usta czarnowłosego.<br />
- Moim sukcesem jesteś ty!- usłyszał w odpowiedzi.<br />
<br />
Adam naciągnął kaptur od kurtki na głowę ukochanego. Jego twarz ujął w swoje dłonie. Wpatrywał się w jego brązowe oczy, które w ciepłym świetle latarni przybrały czekoladową barwę.<br />
- Boże, jak ja cię kocham- wyszeptał wokalista- Nigdy i przy nikim się tak nie czułem jak przy tobie. Uwielbiam przy tobie zasypiać i budzić się, jeść z tobą śniadanie i wtulać się w ciebie po wspólnej kolacji. Kocham nasze rozmowy do późnej nocy, ale i chwile kiedy po prostu razem milczymy. Nie chce tego stracić kiedy trasa się skończy- Kilka łez spłynęło po jego policzkach.<br />
- Przecież nie stracisz, nadal będziemy razem, przecież wiesz, że nie potrafię już oddychać bez ciebie.<br />
- Ale ty mnie chyba nie rozumiesz.Tommy, ja wiem, że jesteśmy ze sobą stosunkowo krótko i, że przeze mnie wiele wcierpiałeś. Wiem też, że zwykle codzienne życie jest diametralnie różne od tego co teraz prowadzimy. Czasem jest takie nudne i zwyczajne, niesie wiele trosk i problemów ale chce spróbować je z tobą dzielić.Chciałbym żebyś był moją codziennością. Rozumiesz?<br />
Blondyn uniósł brwi i delikatnie zaprzeczył ruchem głowy- Yyyy, nie bardzo.<br />
- Zamieszkaj ze mną...- wyszeptał czarnowłosy gładząc policzek ukochanego.<br />
Tommy poczuł ukłucie w żołądku. Ta propozycja brzmiała jak pewnego rodzaju poważna deklaracja.Trzy z pozoru banalne słowa, dla niego usłyszane z ust ukochanego, były wyjątkowe. Zaskoczony propozycją wokalisty dłuższą chwilę milczał.Widząc jego wahanie Adam kontynuował- Na razie zamieszkamy w San Diego w moim rodzinnym domu. 3 miesiące po trasie mają wpłynąć na moje konto zyski z trasy koncertowej, wtedy może coś wynajmiemy, ale bardziej bym chciał coś kupić, żebyśmy mieli coś swojego, własny dom.<br />
- Kupno domu to poważna decyzja kochanie.<br />
- Tommy, ja jestem gotów na poważne decyzje, nie boję się ich bo wiem, że to właśnie wspólnie z tobą chce je podejmować. Poza tym, mimo, że trasa koncertowa się skończy to wciąż będę udzielał jakiś wywiadów, występował w jakiś programach czy grał w klubach. Chce móc do ciebie wracać codziennie.Wiedzieć, że jest takie miejsce gdzie zawsze będziesz na mnie czekał albo ja na ciebie, kiedy będziesz wracał po koncertach z Ravim.<br />
- Co powiedziałeś?- Tommy nie ukrywał swojego zaskoczenia- Przecież wyraźnie mi powiedz....<br />
Adam zamknął mu usta pocałunkiem- Wiem co powiedziałem skarbie. To przemawiała przeze mnie zazdrość i obawa, że odejdziesz z zespołu. Rozumiem, że masz swoje aspiracje i chcesz się realizować, popieram cię w tym. A świadomość, że będziesz ze mną mieszkał i zawsze do mnie wracał, pomoże mi znieść twoją nieobecność. I obiecuje, że będę gotował i postaram się tak bardzo nie bałaganić.<br />
- Kochanie ty nie umiesz gotować- zaśmiał się blondyn- Oczywiście, że zamieszkam z tobą gdzie tylko zechcesz. Za tobą pójdę wszędzie. Ciekawe tylko co powiedzą na twoim rodzice?<br />
- Tym się nie martw, zresztą już zdążyłeś się przekonać, że mama cię uwielbia.<br />
- Taaa, to cudowna kobieta.<br />
- No właśnie, w sumie to nigdy nie mieliśmy okazji porozmawiać o twojej rodzinie.Wiem tylko, że masz młodszą siostrę a rodzice?<br />
- Opowiem ci innym razem. Teraz chce się cieszyć twoją obecnością.<br />
Adam nie nalegał. Reakcja blondyna dała mu do zrozumienia, że jego relacje z rodziną w niczym nie przypominają układów jakie panowały u Lambertów. Przytulił do siebie jego drobne, drżące ciało.<br />
- Wracajmy już- powiedział wokalista.<br />
<br />
Szli wtuleni w siebie, dzieląc się swym ciepłem. Poza nimi w tej chwili nie istniał dla nich świat. Takie momenty były dla nich wyjątkowe. Wszystkie wspólne chwile były dla nich jak wartościowe perełki. Rzadko się zdarzały ale były wtedy bezcenne.<br />
<br />
Tommy poczuł wibrowanie telefonu.Wciągnął go i odczytał wiadomość. Uśmiechnął się i pokazał ją Adamowi. Wokalista wziął głęboki oddech i przymknął na chwilę powieki. Wypuścił powietrze z płuc, jednocześnie czując jakby z serca spadł mu ogromny ciężar. To był sms od Neila.<br />
<b><br /></b>
<b>Przepraszam cię...was. Chce się leczyć. Tommy pojadę do tego ośrodka, ale obiecaj mi, że pojedziesz tam ze mną, że będziesz mnie wspierał. Potrzebuje twojej pomocy.</b><br />
<br />
Adam przytulił ukochanego- Miałeś racje, przepraszam cię za wszystko. Tylko nie rozumem o jakim ośrodku on pisze. Ja jeszcze nic nie załatwiłem.<br />
- Wiem kochanie. Nie chciałem ci wcześniej mówić, bo nie byłem pewien czy Neil się zgodzi. Załatwiłem mu miejsce na płatnym oddziale w jednym z najlepszych ośrodków w LA. Zostanie tam przyjęty 1 grudnia.<br />
Ramiona wokalisty zacisnęły się jeszcze mocniej na drobnym ciebie blondyna. Tommy jęknął. Spojrzał na ukochanego. Adam płakał.<br />
- Skarbie, nie płacz...- wyszeptał ocierają jego łzy.<br />
- Każdego dnia robisz coś, co przekonuje mnie, że chciałbym spędzić z tobą życie. Dostrzegam w tobie nowe cechy, które sprawiają, że kocham cię jeszcze bardziej. A to co zrobiłeś dla Neila...boże Tommy, brak mi słów.<br />
- Chce mu pomóc, ale zrobiłem to dla ciebie kochanie. Byś już nie cierpiał, ale zaczął żyć z nadzieją na lepsze jutro. Teraz trzeba go wspierać. Musisz być silny on tego potrzebuje. Musi czuć poparcie i miłość rodziny.<br />
- Dziękuje, że jesteś przy mnie, że mnie wybrałeś, pokochałeś. A teraz jesteś dla mnie wsparciem, źródłem siły i nadziei. Czasem wydaje mi się, że na ciebie nie zasługuje. Skupiam się na karierze, koncertach i całej tej medialnej otoczce a ty zawsze potrafisz dostrzegać potrzeby innych. Jesteś niesamowity. Powiedz mi jak ci się udało załatwić mu ten ośrodek?<br />
Tommy poczuł szybsze bicie serca a w głowie pustkę. Musiał szybko coś wymyślić.<br />
- Obiecałem, że zagramy koncert na rzecz przeciwdziałania narkomanii-odpowiedział po chwili- Przepraszam, że nie ustaliłem tego z tobą.<br />
- To dobry pomysł kochanie. Niech Neil widzi, że aktywnie się angażujemy w tę sprawę. Naprawdę potrafisz pomyśleć o wszystkim. Zagramy go tam w ośrodku?<br />
- Nie- odpowiedział Tommy- Tam nie ma warunków. Myślałem raczej o jakieś sali koncertowej. Więcej ludzi, więcej zysków dla ośrodka.<br />
Adam pokiwał głową zgadzając się z ukochanym.<br />
<br />
Idąc do hotelu Tommy wciąż myślał o smsie od brata Adama.<i>Obiecaj, że pojedziesz tam ze mną...</i>Tekst wiadomości rozbrzmiewał w jego głowie. Ale jak obiecać coś, czego się nie chce?<br />
Blondyn miał wrażenie, że powoli traci kontrolę nad całą sytuacją.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
.kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-2491852896271572402012-08-07T18:06:00.000+02:002012-08-08T21:56:34.496+02:0039. Niełatwo wyznać prawdęKochani bardzo wam dziękuje za wszystkie komentarze. Bardzo się ciesze, że mam stałych czytelników tego opowiadania. Wasze opinie motywują mnie wciąż do pisania. Postanowiłam jednak publikować jeden odcinek tygodniowo, co każdy wtorek.To da mi więcej czasu na dopieszczanie każdego z nich.Pozdrawiam was ciepło i zapraszam na kolejną dawkę Adommy.<br />
<br />
<br />
<br />
W środku nocy Tommy'ego obudził telefon.Mężczyzna szybko się zerwał i wybiegł do łazienki by nie obudzić Adama.Spojrzał na zegarek na stoliku .Była piąta rano. <i>Neil?-</i>pomyślał z niedowierzaniem patrząc na mały wyświetlacz telefonu.<i> </i><br />
<i>- </i>Halo,słucham- powiedział na półprzytomnie.<br />
- Ja wiem ,że u was jest jeszcze noc, ale powiedziałeś, że mogę dzwonić kiedy będę tego potrzebował...<br />
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony.<br />
- Ja już nie mogę dłużej tu być...-wyszeptał Neil.<br />
- W szpitalu? Co się stało?<br />
- Uciekłem...-powiedział mężczyzna- Nie mam siły z tym walczyć, ja nie dam rady, Tommy przykro mi...<br />
- Neil, posłuchaj, nie rób żadnych głupot.Proszę cię wróć do szpitala. Ja wiem, że to nie jest łatwe ale zrób to.<br />
- Nie mogę Tommy,nie mogę...Ja sobie tam nie poradzę,ani w szpitalu ani w ośrodku to jest silniejsze ode mnie- ciche łkanie dobiegło do uszu blondyna.<br />
- Nie mów tak. Wiem,że ci ciężko, rozumiem to, ale proszę cię wróć do szpitala.<br />
- Żegnaj Tommy.<br />
Kilka krótkich sygnałów w telefonie oznajmiło zerwanie połączenia.Serce blondynowi waliło jak szalone.Nie wiedział co zrobić. Był przecież w Europie i nie mógł mu pomóc.<br />
- Adam wstawaj-krzyknął wchodząc do pokoju - Neil, uciekł ze szpitala.Zadzwoń do nich,bo ja nie znam numeru a ja powiadomię twoją mamę, muszą go szukać.<br />
Słowa blondyna dopiero po chwili dotarły do wokalisty.<br />
- Co zrobił?Skąd wiesz?<br />
- Dzwonił do mnie przed chwilą.<br />
- Do ciebie?<br />
- Adam przestań zadawać głupie pytania tylko dzwoń do jasnej cholery- krzyknął basista, powoli tracąc nas sobą panowanie.<br />
<br />
Mężczyzna złapał za telefon i wybrał numer szpitala.W tym samym czasie Tommy kazał Leili jechać w okolice szpitala i szukać syna. Bał się,że Neil skieruje swoje drogi do najbliższej meliny żeby coś wziąć. Był na głodzie i w tym momencie mógłby wciągnąć cokolwiek, a to mogłoby się skończyć dla niego tragicznie. Co chwile wybierał jego numer telefonu ale Neil nie odbierał.Tommy miał przed oczami najgorsze wizje.<br />
<br />
Adam siedział na łóżku. Podkulił nogi a głowę oparł na kolanach.Cały drżał.Tommy przytulił go mocno.<br />
- Skarbie znajdą go, na pewno.<br />
- Czemu on jest taki głupi? Czemu nie chce dać sobie pomóc.Przecież to może go zabić.<br />
Wokalista rozpłakał się.<br />
- Musisz go zrozumieć, on nie myśli teraz logicznie, jest na głodzie.To dla niego bardzo trudne.<br />
- Nie rozumiem tego, nie rozumiem ludzi, którzy ćpają.To mój brat ale czasem go za to nienawidzę,tak wiele bólu nam dostarcza.Trzeba być skończonym idiotom żeby brać to gówno.<br />
- Albo powód- szepnął blondyn.<br />
- Nie skarbie, nie ma takich powodów dla których warto to robić.Problemy się rozwiązuje ale nie ucieka od nich w narkotyki. Na to nie ma usprawiedliwienia, rozumiesz , nie ma. Po za tym kiedyś mi obiecał, że da sobie pomóc. Ja miałem dać mu te pieniądze na dług a on poddać się leczeniu. Czuję jakby mnie oszukał. Nienawidzę go!<br />
<br />
Tommy zacisnął wargi.Słowa Adama były jasnym przekazem jego stosunku do narkomanów.Gładził dłonią jego drżące od płaczu ramiona.Znów poczuł dziwne ukłucie w żołądku i mdłości.<br />
- Dziwne,że zadzwonił akurat do ciebie- powiedział cicho Adam.<br />
- Rozmawiałem z nim parę dni temu, wiesz chciałem go zapytać jak się czuje i żeby się nie poddawał.<br />
- Jesteś kochany skarbie.Dziękuje ci, że o tym pomyślałeś.<br />
- Może nacisnął po omacku na jakiś ostatni z numerów przychodzących i padło na mnie. Pewnie jakby trzeźwo myślał zadzwonił by do ciebie.<br />
- Pewnie masz rację. Tak bardzo martwię się o niego.<br />
<br />
Tommy przytulił płaczącego ukochanego. Widział jak on bardzo cierpi i to przeżywa.Gdyby powiedział mu prawdę o sobie, wokalista mógłby tego nie znieść, dlatego blondyn postanowił brnąć w swoje kłamstwa. Miał tylko nadzieję,że Adam nie dowie się,że rozmawiał z Neilem przez laptopa a nie telefon bo wtedy jego wytłumaczenie byłoby pozbawione sensu.<br />
<br />
Po 40 minutach zadzwoniła mama Adama, zapłakana ale szczęśliwa- Znaleźli go w parku, leżał na jednej z ławek.Nic mu nie jestem, trochę zmarzł ale czuje się dobrze. Skarbie podziękuje Tommy'emu. I powiedz mi czy jesteście znów razem?<br />
Adama bardzo zdziwiło pytanie kobiety, przecież o niczym jej nie mówił.<br />
- Mamo ale skąd ty wiesz, że nie byliśmy?<br />
-Zadzwonił do mnie ostatnio i tak wyszło w trakcie naszej rozmowy.<br />
- Nagle rozmawia z tobą, z Neilem tylko mi nic nie mówi- powiedział z pretensją w głosie, spoglądając na blondyna, który nerwowo zaciskał wargi.<br />
- Daj spokój kochanie, to cudowny chłopak. Czuje,że mam trzech a nie dwóch synów.Dbaj o niego.<br />
Wyraz twarzy Adama złagodniał- Wiem mamo, staram się. Dziękuje ci, że tak on nim mówisz, to wiele dla mnie znaczy. Trzymajcie się, kocham was.Pa.<br />
<br />
Adam spojrzał na ukochanego,który zdradzał objawy zdenerwowania- Mama cię pozdrawia "synu".<br />
Tommy się zaśmiał- Fajnie kiedy tak do mnie mówi, lubię ciepły wydźwięk tego słowa.<br />
- Chodź do mnie- powiedział Adam z uśmiechem na twarzy, odrywając kołdrę.Basista położył się obok jego ciepłego ciała i mocno wtulił. Czarnowłosy głaskał jego włosy i chłonął przyjemny zapach.<br />
- Cieszę się,że utrzymujesz kontakt z moją rodziną. Doceniam to.<br />
- Są częścią twojego życia. Po za tym bardzo ich polubiłem.<br />
- Na tyle bardzo by kiedyś stać się jej częścią?<br />
- Czasem się czuję jak bym już był- powiedział z rozmarzeniem blondyn.<br />
- Ale wiesz, tak formalnie w świetle prawa.<br />
Tommy podniósł głowę i spojrzał w jego błękitne oczy. Były przepełnione uwielbieniem i miłością do niego.<br />
- Co masz na myśli?- zapytał niepewnie.<br />
- Myślę, że wiesz co- zaśmiał się Adama i delikatnie zarumienił.<br />
- W świetle prawa czy nie, zawsze będziesz moją jedyną rodziną . Zawszę będę cię kochał a tam gdzie ty będziesz, będzie mój dom- powiedział blondyn, wciąż wpatrując się w jego niebieskie tęczówki.<br />
W sercu czuł , że mógłby wpatrywać się w nie do końca swego życia. Były dla niego najpiękniejszym widokiem świadczącym o bliskości najważniejszej osoby w jego życiu.<br />
- Kocham cię- wyszeptał wokalista a łzy spłynęły mu po policzkach.Utonął w brązowych oczach ukochanego, w których widział ich wspólną,szczęśliwą przyszłość.<br />
- Spróbujmy zasnąć- powiedział blondyn.<br />
Kiedy uczucia się uspokoiły a emocje opadły, przyszedł sen.<br />
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
-Mogę wejść?- zapytał Isaac wchodząc do pokoju Tommy'ego.<br />
- Jasne wejdź- uśmiechnął się ciepło- Mmmmm przyniosłeś kawę.<br />
-Widziałem, że Adam wychodził i pomyślałem, że moglibyśmy się razem jej napić. Ostatnio coś nie mamy okazji.<br />
- Przepraszam cię Isaac, sam rozumiesz. Adam nie odstępuje mnie na krok jakby chciał nadrobić stracony czas a ja nie protestuje. Podoba mi się to.<br />
- Uwielbiam widzieć cię takiego szczęśliwego. Dobrze, że to wszystko się tak ułożyło.<br />
- A jak z Maxem?- spytał blondyn.<br />
- Ale co z Maxem? Ja z nim nic jeśli o to pytasz...<br />
- Nie- zaśmiał się Tommy. Plątanie się Isaaca rozbawiło go- Nie to miałem na myśli, przecież to jeszcze dzieciak. Pytam jak się z nim dogadujesz w jednym pokoju?<br />
- Dobrze i wiesz,on nie jest już dzieciakiem.<br />
- Isaac,my chodziliśmy do szkoły kiedy on się rodził. Ale to nieważne. Najważniejsze, że się dogadujecie. Jak to mówią nie ma konfliktu pokoleń.<br />
- No to chyba przesadziłeś, nie dzieli nas pokolenie ale 8 lat, to nie jest chyba aż tak wiele?- powiedział lekko poddenerwowany brunet.<br />
<br />
Zrobił kilka kroków w tył i zahaczył o leżącą na krześle walizkę blondyna. Upadła z hukiem na podłogę odkrywając swoją zawartość.Na ziemi leżały koszulki i bokserki basisty.Wypadło kilka kosmetyków, ale najdziwniejszym pakunkiem było małe blaszane pudełeczko, którego zawartość rozsypała się na dywan.Tommy zerwał się jak oparzony żeby wszystko pozbierać.<br />
- Przepraszam- powiedział Isaac i uklęknął podając basiście kolejne rzeczy. Jego uwagę szczególnie przykuły małe okrągłe żetony.Obok nich leżała wizytówka ośrodka odwykowego.<br />
- Tommy, co to jest?- zapytał Isaac, podając mu żetony i małą kartkę papieru.<br />
- Nic- burknął Tommy- Nieważne.<br />
- 2 lata,5 lat, 8 lat - mówił na głos podnosząc kolejne małe okrągłe,płaskie elementy- Tommy, co oznaczają te liczby, powiesz mi?<br />
Blondyn milczał wciąż zbierając z podłogi drobiazgi.Nie patrzył na bruneta.<br />
- Tommy,hej!- krzyknął perkusista- Może za inteligenty to ja nie jestem ale już kiedyś takie widziałem.Powiesz mi?<br />
- Nie chce o tym rozmawiać, to zamknięty rozdział.<br />
- To dlaczego wciąż je wozisz ze sobą?<br />
- Wożę je by wciąż przypominały mi o mojej słabości, której muszę unikać. Dajmy temu spokój.<br />
- Dobrze, nie chcesz mi powiedzieć to nie mów. To twoja sprawa.Pójdę już- powiedział wstając z podłogi- Jeszcze raz przepraszam i dziękuje za wspólną kawę.<br />
Tommy zacisnął powieki i dłonie.<br />
<br />
- Łap- krzyknął do Isaaca, rzucając w jego stronę mały przedmiot.Na okrągłym kawałku plastiku widniał napis 10 lat.Brunet prze chwilę wpatrywał się w mały drobiazg mający dla blondyna nie zywkłą wartość.<br />
- 10 lat nie biorę narkotyków- powiedział basista wodząc palcem do dywanie. Czuł jakby na chwilę z jego serce znikł bolesny ciężar skrywanej tajemnicy.Wypowiedzenie tych słów na głos przyniosło mu pewną miarę ulgi.Wstydził się spojrzeć na przyjaciela, nie wiedział jak on na to zareaguje.<br />
- To szmat czasu- powiedział Isaac- Nie będę pytał o nic.Każdy popełnia błędy ale cieszę się,że masz w sobie tyle siły by dawać sobie z tym rade.<br />
Niespodziewanie Tommy wstał z podłogi i wtulił się w przyjaciela.Zaczął głośno szlochać.Brunet przytulił jego drobne ciało.Dłonią wodził po jego plecach.<br />
- Czemu płaczesz?- spytał, ledwo sam powstrzymując łzy.<br />
- Przez ciebie..- wybełkotał basista.<br />
- Przeze mnie? Co ja zrobiłem?- Isaac był zaskoczony zaistniałą sytuacją.<br />
- Chodzi o to czego nie zrobiłeś...Nie osądziłeś mnie, nie skrytykowałeś po prostu przyjąłeś to do wiadomości .<br />
- Tommy, jestem twoim przyjacielem, jeśli będziesz chciał, będziesz gotowy, sam mi to kiedyś powiesz.Nie mam prawa cię ani osądzać ani oceniać.<br />
<br />
Dłonie blondyna jeszcze mocniej zacisnęły się na czarnej koszulce perkusisty. Wciąż drżał od płaczu.Isaac gładził jego blond włosy otulając swoimi ramionami.Przymknął powieki i rozkoszował się tą bliskością ukochanego przyjaciela, nawet jeśli była ona wynikiem jego chwilowej słabości.<br />
- Nikomu nie mów tylko,proszę cię. Adam nie wie o tym. Nie chce żeby wiedział i pomyślał o mnie jak o jakimś ćpunie.<br />
- Nie wiem czy słusznie robisz ale zachowam to dla siebie. Tommy minęło już 10 lat, to już nie ma znaczenia. Liczy się to kim jesteś teraz.A teraz jesteś cudownym przyjacielem i fantastycznym partnerem, lepszego Adam nie mógł sobie wymarzyć.<br />
- Jego brat ma teraz problemy z narkotykami, widzę jak bardzo przez to cierpi. Nie chce żeby to samo przechodził przeze mnie. Boję się, że to będzie już dla niego za wiele.<br />
- Rozumiem, nie myśl o tym, to już przeszłość. Teraz po prostu przy nim bądź i go wspieraj. Może kiedy wszystko się ułoży, wtedy powiesz mu prawdę.Nie okłamuj go, sam wiesz jak kłamstwa bolą.<br />
Blondyn uśmiechnął się przez łzy i znów wtulił w przyjaciela. W głębi serce jednak wiedział, że 10 lat temu nie tylko narkotyki pożegnał w swoim życiu...<br />
- Dziękuje ci, że jesteś zawsze kiedy cię potrzebuję.<br />
- I zawszę będę, wiesz o tym. Zawsze będziesz dla mnie kimś wyjątkowym, bez względu na wszystko i wszystkich...<br />
<br />
Stali jeszcze przez chwile czując ciepło swoich ciał. W tej chwili Isaac jeszcze nigdy nie był tak bliski blondynowi.Po raz kolejny jego ramiona ukoiły jego ból. Łącząca ich więź jeszcze bardziej się umocniła.Wyznając przyjacielowi prawdę, blondyn wyraźnie mu pokazał jak wiele dla niego znaczy.Tommy nie wiedział czemu łatwiej mu być szczerym z Isaaciem niż z Adamem. Przecież wokalista go kochał całym sercem. I właśnie dlatego bał się, że ma zbyt wiele do stracenia.<br />
<br />
Isaac spojrzał na rozsypane kosmetyki pomiędzy którymi leżała szklana fiolka z tabletkami.<br />
- A to co?- spytał wskazując palcem na leżący przedmiot.<br />
- To tylko tabletki przeciwbólowe. Ostatnio bolą mnie plecy, chyba jestem już zmęczony tą trasą.<br />
- Tylko nie przesadzaj z nimi.To jest dobre doraźnie. Może powinieneś iść do lekarza?<br />
- Jak mi nie przejdzie po powrocie do domu to pójdę, ale mówię ci, że to jakaś bzdura.<br />
<br />
Mężczyźni usiedli na kanapie. Rozmawiali dłuższą chwile. Cieszyli się swoim towarzystwem. Po chwili Isaac zagryzając dolną wargę zapytał- Tommy skąd wiedziałeś, że chcesz być z Adamem, że zakochałeś się w nim?<br />
- Kiedy po raz pierwszy mnie pocałował i przytulił a ja poczułem, że mógłbym nigdy nie opuszczać jego ramion, kiedy uśmiechnął się do mnie tak wyjątkowo a ja zapragnąłem by ten uśmiech był zarezerwowany tylko dla mnie i kiedy spojrzałem w jego oczy i utonąłem w bezmiarze ich błękitu, zrozumiałem, że go kocham, że jest lepszą połową mnie.<br />
Tommy rozmarzył się na chwilę.- Ale dlaczego mnie o to pytasz?<br />
- Tak z ciekawości.<br />
Blondyn uśmiechnął się i pokiwał przekornie głową. Znał bruneta i wiedział, że nie zadaje on takich pytań z czystej ciekawości.<br />
- Zakochałeś się?<br />
- Nie...nie wiem. A myślisz, że można kochać dwie osoby?<br />
- Nie wiem. Ja bardzo kocham Adama, najbardziej na świecie i nikt nigdy nie będzie dla mnie znaczył tyle co on, ale ty też jesteś dla mnie bardzo ważny. Nie mogę powiedzieć, że cię kocham ale i nie mogę też powiedzieć, że jesteś tylko moim przyjacielem. I gdyby nie było w moim życiu Adama miałbym wiele wątpliwości co do ciebie czuje ale poznałem smak prawdziwej miłości i wiem, że to nie jest to. I jestem przekonany, że ty też poznasz to uczucie bo mam wrażenie, że twoje pytania nie są przypadkowe.<br />
<br />
Isaac ponownie wtulił się w przyjaciela. Chłonął jego ciepło i zapach. Miał wrażenie, że tylko Tommy zna odpowiedzi na wszystkie nurtującego go pytania i, że potrafi rozwiać wszystkie jego wątpliwości.<br />
- A gdybym cię poprosił żebyś...- Brunetowi zadrżał głos- żebyś mnie pocałował, żebym mógł zobaczyć co wtedy czuje.<br />
- Gdybym cię pocałował tak naprawdę jak całuje Adama, to by tylko jeszcze więcej wątpliwości zasiało w twoim sercu chyba, że chcesz porównać ten pocałunek z jakimś innym. O to ci chodzi, powiedz mi prawdę.<br />
- Nie umiem poradzić sobie ze swoimi uczuciami.<br />
- Isaac zaufaj swojemu sercu, a dla mojego i twojego dobra lepiej nie próbujmy nawiązywać bliższego kontaktu fizycznego. Po za tym wybacz, ale ja już wybrałem usta , które chce całować i nie chcę próbować żadnych innych.<br />
<br />
Po chwili do pokoju wszedł Adama.Isaac wstał z kanapy i uśmiechnął się do niego nerwowo.<br />
- Pójdę już- powiedział- Zobaczymy się na koncercie.<br />
- Dzięki za kawę- odpowiedział blondyn.<br />
<br />
Wokalista wziął twarz blondyna w swoje dłonie i spojrzał w jego oczy- Tęskniłem -wyszeptał, całując delikatnie jego usta.<br />
Spojrzał w kierunku zamykających się za Isaaciem drzwi- Czasem mam wrażenie, że on tylko czeka na chwilę mojej nieobecności.<br />
Tommy się zaśmiał- Jesteś zazdrosny?<br />
- O niego bardzo, wiem, że to nie jest twój zwykły przyjaciel.<br />
- Już rozmawialiśmy o tym kochanie- powiedział łagodnie basista, obejmując w pasie ukochanego.<br />
- A czego chciał?- zapytał czarnowłosy.<br />
- Wybacz ale nie mogę z tobą o tym rozmawiać. Zrozum mnie, mówi mi o rzeczach ,o których na pewno by nie chciał by ktoś inny się dowiedział.<br />
- Ok, dopóki nie próbuje cię zaciągnąć do łóżka, będę go tolerował.<br />
- Dobrze skarbie, no o tym to bym ci raczej powiedział.<br />
Blondyn odwrócił się i poszedł do łazienki.Po drodze uśmiechnął się na myśl o prośbie Isaac. Czasem w głębi siebie miał ochotę by spróbować jego ust, tak jak kiedyś, kiedy chciał zdenerwować Adama ale wiedział , że nie może tego zrobić ani nawet o tym myśleć.<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Przed wyjściem na koncert Tommy krążył po pokoju.Bił się z myślami.W zaciśniętej dłoni trzymał srebrną obrączkę od Adama. Wokalista swoją nosił cały czas, więc i blondyn zaczął rozważać czy już nie pora by wróciła na swoje miejsce. Poczuł, że jeśli chce być naprawdę szczęśliwy z ukochanym musi mu zaufać i nie obawiać się reakcji innych ludzi.Obrączka lekko wsunęła się na jego palec. Tommy jeszcze chwilę przyglądał się jej. Kilka razy pokiwał głową, upewniając samego siebie o słuszności swojej decyzji.<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Kilku poziomowa sala wypełniała się ludźmi. Cały zespół był przygotowany do koncertu w tym wyjątkowym mieście. Adam czuł, że ze względu na jego klimat może sobie pozwolić na scenie na więcej swobody.<br />
Tłum przywitał ich gromkimi brawami. Pierwsze takty muzyki wywołały okrzyki i piski pobudzonej publiczności.Wokalista wyglądał niezwykle seksownie. Jego sceniczny strój opinał jego ciało tak mocno, że nie trzeba było mieć bujnej wyobraźni by domyślić się co ukrywa pod swoimi skórzanymi spodniami. Śpiewając kolejne utwory wykonywał prowokujące ruchy emanując swoją seksualnością. Rozgrzewał publiczność do czerwoności. Co chwilę oblizywał usta, wykonywał językiem zmysłowe ruchy. Dodatkowo bawił się mikrofonem wykonując erotyczne gesty.Sala szalała.<br />
<br />
Przy jednej z piosenek usiadł na szczycie drewnianego podestu. Tuż obok niego grał Tommy.Adam powoli przesuwając swe ciało, zbliżył się do ukochanego.Wymienili krótkie spojrzenia. Wzrok wokalisty padł na jedną z dłoni basisty, na której dostrzegł mały ale bezcenny drobiazg.Zrozumiał,że ukochany postanowił nie kryć dłużej ich związku.<br />
<br />
Poczuł impuls, który pchnął go w kierunku blondyna.Nie potrafił się opanować. Chciał go delikatnie pocałować ale uległ emocjom, które opanowały jego serce. Przyłożył swe usta do warg ukochanego i połączył je w pocałunku. Nie potrafił przestać. Zagłębiał swój język w buzi Tommy'ego, całując go z coraz większą namiętnością. Blondyn oparł się plecami o podest i uległ wokaliście. Nie walczył z nim, pozwolił by ten smakował jego ust tak długo jak miał na to ochotę. Po chwili czarnowłosy kilkakrotnie, nie przerywając pocałunku, przejechał mikrofonem po strunach gitary. Ich dłonie się spotkały a noszone symbole miłości widniały jednocześnie obok siebie.<br />
<br />
Cała sala oszalała. Takiego show nikt się nie spodziewał.Ale nie był to tylko niezwykły pocałunek, był to swoisty przekaz dwóch zakochany w sobie do szaleństwa facetów- Jesteśmy znów razem, jesteśmy szczęśliwi. Publiczność po koncercie długo nagradzała ich brawami.<br />
-------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
- Jesteś niesamowity- wyszeptał Adam,wciąż łapczywie całując ukochanego.Tego wieczoru czuł się odurzony szczęściem i miłością- Kocham cię-powtarzał co chwilę, ściągając z blondyna kolejne części garderoby. Teraz w zaciszu hotelowego pokoju mógł mu pokazać jak bardzo go kocha.<br />
- Adam, poczekaj chwilę- powiedział Tommy- Chce z tobą porozmawiać.<br />
<br />
Wokalista burknął niezadowolony ale posłusznie usiadł na brzegu łóżka czekając co ukochany na mu do powiedzenia.<br />
- W drodze z sali koncertowej czytałem twittera. Wiesz,że filmik z naszym pocałunkiem miał już kilka tysięcy wyświetleń na youtubie? Ale nie oto chodzi. Na moim profilu dostałem trzy propozycję udzielenia wywiadu, o muzyce,trasie ale i o nas. Zdjęcie naszych dłoni , na których widnieją takie same obrączki zostały odebrane jednoznaczenie. Pomyślałem, że czas powiedzieć prawdę, naszą prawdę.<br />
- I chcesz udzielić takiego wywiadu? Raczej unikasz publicznych wyznań- Adam nie ukrywał swojego zaskoczenia.<br />
- Gazety dużo o nas pisały, czasem prawdę a czasem sam wiesz. Po Finlandii mówiono o nas różnie.Chciałbym udzielić tylko jednego wywiadu, by pokazać nas naszymi oczami. Uciąć te wszystkie plotki i spekulację.<br />
- To wspaniały pomysł,kochanie. Jeśli czujesz, że jesteś gotowy na taką szczerość to ja cię w tym poprę.<br />
- A może udzielmy wspólnego wywiadu, razem?- w głosie blondyna słychać było entuzjazm.<br />
- Możemy o tym pomyśleć, zrobię wszystko co zechcesz. Ale teraz nie każ mi dłużej się opanowywać tylko kochaj się ze mną.<br />
<br />
Tommy pocałował ukochanego namiętnie, dając mu tym przyzwolenie na kontynuowanie rozpoczętej gry wstępnej. Adam smakował jego ust zachłannie jakby za każdym razem ich smak był intensywniejszy. Nadzy pieścili swoje ciała. Za każdym razem bezgranicznie pochłaniała ich wspólna fascynacja. Dotykali swych ciał jakby robili to pierwszy raz. Palcami badali strukturę swej skóry, próbując na długo zapisać ją w swej pamięci. Poddawali się trawiącemu ich ogniu pożądania i pragnienia. W łóżku zatracali się w sobie całkowicie. Po intensywnych pieszczotach Tommy usiadł na udach Adama i załapał go za nadgarstki ograniczając w ten sposób jego ruchy. Wokalista na chwilę zwątpił, nie będąc pewien zamiarów ukochanego. Tommy wsunął swój język głęboko w jego usta, zdradzając swoje podniecenie. Jednocześnie uniósł swoje biodra i powoli zaczął przyjmować do swego środka członka Adama. Opuszczał się bardzo powoli, pozwalając by wokalista delikatnie się z nim połączył. Czarnowłosy czując ciepło jego wnętrze jęknął głośno.Blondyn opadł całkowicie, zagłębiając w sobie całą męskość ukochanego. Jego ciało wygięło się a ust wyrwał niekontrolowany krzyk. Oparł swe dłonie na torsie Adama i zaczął powoli unosić się i opadać.<br />
<br />
Wokalista zagryzł wargę a jego dłonie zawędrowały na uda ukochanego. Po chwile nerwowo zaciskał dłonie na jego mokrej od potu skórze. Tommy cicho jęczał nadając odpowiednie tepmo wspólnemu zbliżeniu. Widok gorącego, jasnego ciała blondyna doprowadzał wokalistę do szaleństwa. Co chwilę łączyli się w namiętnych pocałunkach, tłumiąc jęki w swych ustach.Ich oddechy się mieszały, a spojrzenia gubiły gdzieś po drodze. Dłonie ślizgały się po mokrych ciałach, nie mogąc znaleźć punktu zaczepienia.Ich ciała teraz stanowiły jedność, a serce biły tym samych rytmem. Ciało wokalisty zaczęło delikatnie drżeć. Jego zawsze spokojne, niebieskie oczy teraz przypominały głęboki, wzburzony ocean, opanowany przez fale podniecenia. Oddychał szybko i płytko, czując jak ucisk kumulujący się w podbrzuszu staje się nie do zniesienia.<br />
- Skarbie szybciej...- jęknął głośno, zaciskając swe dłonie w pasie ukochanego.<br />
<br />
Tommy przyspieszył. Sam powoli tracił kontrolę na swoim ciałem. Zatracał się w tym wciąż dla niego nowym, nieznanym uczuciu. Niezwykłe doznanie ogarnęło go całkowicie. Poruszał się na ukochany zadawalając ale jednocześnie dostarczając sobie samemu nieziemskiej rozkoszy. Męskość Adama pieściła go od środka w najwrażliwszym miejscu jego ciała.<br />
<br />
Wokalista zacisnął powieki i głośno krzyknął. Jego ciało przeszła seria intensywnych dreszczy. Ekstaza opanowała jego ciało. Tommy widząc to jeszcze mocniej zacisnął swoje mięśnie na członku ukochanego, potęgując intensywność przezywanego przez niego orgazmu. Adam zagryzł usta czując w nich po chwili metaliczny posmak krwi. Ale przeżycie zbyło zbyt oszałamiające by mógł teraz na tym skupić swoją uwagę. Imię ukochanego kilkakrotnie wyrwało się z jego ust. Po chwili poczuł jak dłonie blondyna zaciskają się na jego torsie a mięśnie jego ciała spinają się kurczowo. Złapał go za biodra i mocnej docisnął do swego ciała.Seria krótkich ale głośnych jęków wypełniła ich pokój. Ciało blondyna drżało. Jego oddech był przyspieszony i płytki. Miękkie pośladki opadły na uda czarnowłosego a mokre ciało przylgnęło do jego ciała.Adam przytulił ukochanego mocno, wciąż czując jak delikatnie dygocze. Przez dłuższą chwilę milczeli, wsłuchując się w swoje oddechy. Wokalista delikatnie gładził jego plecy, dając ukojenie zmęczonemu ciału.<br />
- Mam nadzieje, że o tym nie wspomnisz w wywiadzie?- zaśmiał się delikatnie Adam.<br />
Tommy leniwie podniósł głowę i spojrzał w jego oczy.<br />
- Nawet gdybym chciał, to nie ma takich słów, którymi mógłbym to wszystko opisać.Kocham cię.<br />
- Ja ciebie też skarbie.<br />
Adam poczuł jak ciało blondyna robi się powoli wiotkie a oddech spokojny i płytki.<br />
- Słodkich snów kochanie- cichutko szepnął.<br />
Po chwili sam poddał się ogarniającemu go zmęczeniu.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-35873094414784124802012-08-03T11:28:00.001+02:002012-08-04T13:23:52.902+02:0038.Tylko ciebie chce kochać...Tommy czuł się dziwnie stojąc na tej samej scenie co ponad tygodnie temu. Tutaj wyznał, że kocha Adama.Był wtedy szczęśliwy i dumny.Mógł publicznie wyznać, że Lambert, którego pragną zarówno kobiety i mężczyźni należy właśnie do niego.Ale wiedział też, że to paryscy fani jako pierwsi dowiedzieli się o zdradzie wokalisty z programu na żywo.Bał się tego koncertu.<br />
<br />
Wszyscy muzycy już stali na scenie.Każdy robił ostatnie poprawki.Tommy stroił gitarę.<br />
- W końcu jestem tu z tobą- wyszeptał Adam, obejmując go od tyłu, ale Tommy drgnął i odwrócił się do niego przodem zachowując pewien dystans.<br />
- Tu na tej scenie wypowiedziałeś najpiękniejsze słowa. Sprawiłeś, że stałem się najszczęśliwszym facetem na świecie. A po wczorajszym moje szczęście osiągnęło apogeum.<br />
- Tak-westchnął blondyn- To był pamiętny występ. Sam się przekonasz, że Francuzi to wspaniała publiczność. Ale skarbie mam do ciebie małą prośbę, ograniczmy swoje miłosne gesty na scenie do minimum, nie czuję się z tym jeszcze za dobrze.<br />
- Ale przecież jesteśmy razem, nie chcesz żeby wszyscy o tym wiedzieli?<br />
- Nie chce- odpowiedział stanowczo Tommy- Potrzebuje czasu, zrozum mnie, dla mnie to wciąż nie jest takie łatwe i oczywiste.<br />
- Obawiasz się, co sobie pomyślą?<br />
Tommy westchnął i zacisnął dłonie na przewieszonej na szyi gitarze- Obawiam się czy znów mnie nie zawiedziesz...<br />
- Ale skarbie...- Adam wziął go za rękę i pociągnął za kulisty.Przytulił go najmocniej jak potrafił.Blondyn nie protestował.Wtulił twarz w jego nagą szyję i chłonął przyjemny zapach.<br />
- Kochanie- zaczął mówić powoli wokalista- Wiem, że się boisz ale obiecuje ci,że już nigdy cię nie zawiodę ani nie zranię.Za bardzo cię kocham i po tym jak cię straciłem za bardzo doceniam, że cię odzyskałem by to spieprzyć jaką głupotą.<br />
- Wiem ale ja muszę ci zaufać na nowo a na to potrzebuje trochę czasu.Bardzo cię kocham, Adam, bardziej niż mógłbyś sobie wyobrazić i chce być z tobą zawsze i wszędzie ale daj mi trochę czasu i uszanuj moją wcześniejszą prośbę.<br />
- Dobrze, jeśli poczujesz się z tym lepiej.<br />
Adam pocałował go delikatnie i czule.Po chwili Tommy złapał go za kark i łapczywie wpił się w jego usta, rozkoszując się miękkością jego warg- Boże, jak ty na mnie działasz- wyszeptał- Chodź czas zacząć koncert.<br />
<br />
Adam z trudem powstrzymywał się przed okazywaniem uczuć blondynowi. Zwłaszcza na scenie w tym swoim ubiorze i mocnym makijażu rozpalał zmysły czarnowłosego. Ale wokalista wiedział, że musi ponieść konsekwencje swego postępowania i zapracować sobie na zaufanie Tommy'ego. Blondyn pozwalał mu rekompensować to sobie w zaciszu hotelowego pokoju, wtedy Adam przelewał na niego wszystkie swoje uczucia.Seks przeniósł ich związek na całkiem nowy poziom. Po każdym razie kiedy się kochali stawali się sobie jeszcze bliźsi.<br />
<br />
Członkowie zespołu zaczęli się domyślać, że mężczyźni się pogodzili ale nikt nie pytał o szczegóły.Raz tylko Brook podeszła po koncercie do blondyna, przytuliła go i wyszeptała- Widzę, że znów jesteś szczęśliwy.Bardzo się cieszę Tommy.Adam cały promienieje.<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------<br />
- O tym mieście krążą legendy- zaśmiał się Monte w drodze z lotniska do hotelu.<br />
Faktycznie Amsterdam miał opinię miasta"wolności". Były tu dozwolone narkotyki, prostytucja, gejowskie kluby i związki. Spokojne miasto za dnia, nocą otwierało prze ludźmi swoje podwoje. Specjalnie wyznaczone dzielnice ociekały seksem. Kobiety stojąc w witrynach domów,kusiły mężczyzn swoimi wdziękami.Czerwone światła sygnalizowały wyraźnie charakter ich usług.Chociaż czasem można było się bardzo zdziwić, gdy piękna kobieta okazywała się wystylizowanym facetem. No a wtedy...<br />
<br />
- Jesteśmy na miejscu-powiedział kierowca zatrzymując się pod okazałym hotelem.<br />
Zespół zabrał swoje bagaże i wszedł do hotelu.Monte podszedł do recepcji podając swoje nazwisko. Reszta zespołu usiadła na sofach.Widzieli jak kobieta coś tłumaczy Pittmanowi a on nerwowo zaciska wargi.Po chwili podała mu elektroniczne klucze.<br />
- Słuchajcie mamy problem z pokojami.Są cztery dwójki i jeden pojedynczy pokój. Szybka decyzja kto z kim śpi.<br />
- No my z Adamem weźmiemy dwójkę- powiedział Tommy.<br />
- Ja śpię z Sashą- zakomunikowała Brook.<br />
- Ja sam- rzucił Monte- Więc zostaje dwójka dla tancerzy Taylora i Terence'a no i dwójka dla was- powiedział spoglądając na Isaaca i Maxa.<br />
- Ok- odpowiedział brunet, co trochę zdziwiło resztę zespołu.Wziął klucz i ruszył w kierunku windy.Po chwili inni poszli w jego ślady.Monte nie spodziewał się, że wszystko pójdzie tak gładko.<br />
<br />
<br />
Wieczorem cały zespół zebrał się w pokoju Adama i Tommy'ego. Postawili kilka butelek whisky.Rozmawiali o trasie, o tym jak wiele się zmieniło w ich życiu podczas jej trwania. Przez te kilka miesięcy bardzo zaprzyjaźnili się ze sobą.<br />
- Ja znalazłem swoje szczęście w trasie- powiedział Adama przyciągając do siebie siedzącego obok blondyna.Tommy uśmiechnął się do niego ciepło i pocałował w policzek. Takie drobne gesty ze strony wokalisty wciąż upewniały go o słuszności podjętej przez niego decyzji.<br />
- I o mało go nie straciłeś- rzuciła Brook.<br />
- Fajnie was widzieć znów razem- powiedział Monte- nie żebym był jakiś sentymentalny ale atmosfera w zespole od razu się zmieniła.<br />
Brook po chwili powróciła do tematu miasta , w którym byli.<br />
-Kiedyś oglądałam taki program"Amsterdamskie noce" wiecie, że są tu takie pseudo teatry w których można oglądać seks na żywo? Każdy może tego spróbować- mówiła z entuzjazmem Brook.<br />
<span style="background-color: white;">- Isaac może ty się skusisz- zaproponował Monte- z tego co pamiętam to kiedyś odwiedzała cię w hotelu taka blond piękność.</span><br />
- Pomyśle-zaśmiał się brunet,z trudem ukrywając zażenowanie.<br />
Max spojrzał na niego uśmiechając się pod nosem. Obaj dobrze wiedzieli, że teraz to makijażysta czasem zakrada się nocą do niego. Nie uprawiali seksu, nie mieli na tyle odwagi. Po prostu spali razem, wtulając się w swoje ciała. Coraz częściej pozwali sobie na pocałunki ale na tym poprzestawali.Nie chcieli niczego robić na siłę.Na razie poznawali siebie i cieszyli się swoim towarzystwem. Pozwalali by wszystko toczyło się swoim tempem.<br />
-Widać, że wszyscy jesteście na głodzie- zaśmiał się Adam słuchając ich absurdalnych opowiadań.<br />
- No nie każdy ma takie szczęście jak ty.A przy okazji po wczorajszej nocy już wiem,że nigdy nie wezmę pokoju obok was.Jakby to ująć...hałasujecie- zaśmiał się Monte.<br />
Tommy się zaczerwienił i wtulił w Adama.<br />
- Tommy, z twojej reakcji wnioskuj,że to ty nie dajesz mi spać po nocach.<br />
- Dwóch facetów w jednym łóżku to powalająca dawka testosteronu- zaśmiała się Brook- Yyyy, Tommy mogę cie o coś spytać, skoro już tak gadamy sobie o tych sprawach- Spora dawka alkoholu dodawała śmiałości dziewczynie-Powiedz, lepiej jest z dziewczyną czy z facetem?<br />
- Brook proszę cię, nie masz o co pytać?- blondyn robił się purpurowy na twarzy.<br />
- No, powiedz skarbie - powiedział Adam- sam jestem tego ciekaw. Nie obawiaj się nie obrażę się w razie czego.<br />
- Chyba żartujecie sobie. Nie będę opowiadał o takich rzeczach- basista ukrył twarz w ramionach ukochanego.<br />
- No ale ja nie każe ci opisywać- ciągnęła Brook- chociaż na pewno byłoby to ciekawe,tylko powiedz z kim jest fajniej.<br />
- Jest całkiem inaczej.Fajnie to jest z kimś kogo kochasz. A ja kocham Adama ponad życie, więc jest mi z nim najlepiej, dajcie już temu spokój.<br />
- A nie bałeś się ?- zapytał niepewnie Max.Rzadko się odzywał więc to pytanie zaskoczyło wszystkich.<br />
Tommy uśmiechnął się do niego ciepło.Po jego wyznaniu o biseksualiźmie, basista domyślał się, że chłopak zastanawia nad spróbowaniem tego rodzaju przyjemności ale naturalnie ma pewne obawy.<br />
- Wiesz, bałem się pierwszy raz pocałować dziewczynę a potem ją dotknąć i tak dalej...Boimy się nowych, nieznanych rzeczy to naturalne. Więc tak, bałem się, ale jak trafisz w dobre ręce to tak naprawdę nie ma czego.<br />
- Mmmmm Adam masz dobre ręce- zażartował Monte.<br />
Wszyscy buchnęli śmiechem.<br />
- A jest coś czego chcielibyście spróbować w łóżku?- zapytała Brook- No każdy po kolei...Monte?<br />
Wszyscy byli już porządnie wstawieni więc wyznania przychodziły im coraz łatwiej.<br />
- Sam nie wiem, może trójkącik?- powiedział nieśmiało Pittman.<br />
- Adam?<br />
- Ja? Może jakieś gadżety, kajdanki,skórzane elementy.<br />
Tommy otworzył szeroko oczy i patrzył na ukochanego z zaskoczeniem.Skoro wokalista chciał tego spróbować to oczywiste było,że z nim.<br />
- Jasne, obroża i pejcz, zapomnij mój drogi - zaśmiał się Tommy. Czarnowłosy uniósł jedną brew i delikatnie się uśmiechnął dając do zrozumienia, że to całkiem kuszące po czym pocałował go czule.<br />
- Isaac a ty?- spytała kobieta.<br />
- Sam nie wiem, chyba nie ma czegoś takiego.<br />
- No jak nie ma- zaczął basista- Ja wiem,że jest.<br />
- Raffii daj spokój- Isaac spojrzał na niego i pokiwał głową próbując go uciszyć.<br />
- No powiedz, wszyscy mówią- nalegał Monte.<br />
- No, może ale tylko tak z czystej ciekawości...masakra- burknął- Tak kiedyś myślałem jak to jest z innym facetem.<br />
- Za dużo przebywasz z Tommym- zaśmiała się Brook.<br />
- Ale ja nie powiedziałem, że z Tommym tylko z innym facetem- zareagował nerwowo Isaac co trochę zdziwiło resztę zespołu.<br />
- Ok spoko, przecież nikt nie twierdzi,że chciałbyś go przelecieć- powiedziała tancerka.<br />
Adam spojrzał na chwilę w jego stronę i delikatnie się uśmiechnął.Jakoś nie wierzył w szczerość wyznania bruneta.<br />
- Ok, teraz kolej na Maxa.<br />
Makijażysta zarumienił się i spuścił głowę. Był najmłodszy ze wszystkich i najmniej doświadczony, więc publicznie wyznania sprawiały mu problem.Ze względu na swoją przeszłość mówienie o uczuciach i pragnieniach nie przychodziło mu łatwo.<br />
- Jedzenie. Bita śmietana albo gorąca, gęsta czekolada z owocami- powiedział spoglądając ukradkiem na perkusistę.<br />
Ten momentalnie zakrztusił się ukrywając zakłopotanie.Na szczęście tylko on zrozumiał aluzję Maxa. Spojrzał na makijażystę i przygryzł dolną wargę.Coraz częściej miał wrażenie,że młodszy mężczyzna daje mu do zrozumienia czego chce.Reszcie zespołu spodobał się ten pomysł.<br />
- Uwielbiam czekoladę- powiedział Tommy- Brzmi pysznie i słodko.<br />
- I kalorycznie- zaoponowała Brook.<br />
- Wtedy masz motywację żeby uprawiać długo seks żeby wszystko to spalić- skwitował Adam.<br />
- A to już wiemy czemu ostatnio trochę schudłeś, masz dużo ruchu...- zaśmiała się kobieta.<br />
- Ok, wystarczy tych wyznań, wynocha do swoich pokoi. Idziemy spać- powiedział Tommy leniwie ziewając.<br />
Po chwili wszyscy się rozeszli.<br />
- Skarbie- zaczął wokalista- naprawdę nie podoba ci się pomysł z łóżkowymi akcesoriami? Bo ja oczami wyobraźni już widzę cię w samej czarnej skórzanej obroży...klęczysz przede mną- Adam prowokacyjne oblizał usta.<br />
-Widzę, że po alkoholu masz bujną wyobraźnię- zaśmiał się blondyn- A wiesz o czym ja myślę...Ja, mogę być nawet w tej twojej obroży, ale tym razem jestem górą- wyszeptał do ucha Adamowi, siadając na jego udach- i powoli wchodzę w ciebie i kocham cię na początku powoli ale potem gwałtownie i mocno... Namiętnie pocałował miękkie wargi ukochanego, który tylko głośno jęknął.<br />
- To dlaczego nie proponujesz tego gdy się kochamy?<br />
- A zgodziłbyś się?<br />
- Sam kiedyś powiedziałeś, że nie chcesz byśmy mieli w naszym związku z góry ustalone role. Kiedy tylko będziesz miał na to ochotę i ja na tyle odwagi to będziemy mogli spróbować.Skarbie- powiedział czule wokalista, głodząc rozpalony policzek ukochanego- Chce żebyś mi mówił czego pragniesz i na co masz ochotę bo ja uwielbiam spełniać twoje oczekiwania.<br />
- I wychodzi ci to idealnie- wyznał Tommy- Jestem z tobą naprawdę szczęśliwy.Kocham cię .<br />
- Ja ciebie też, a teraz chodźmy do łóżka może wypróbujemy coś nowego.<br />
- W tym stanie to chyba nowe pozycje do spania. Jestem padnięty ale obiecuje, że jutro to nadrobimy. Blondyn uśmiechnął się i pocałował na dobranoc ukochanego.<br />
Adam chwilę jeszcze patrzył na niego- Kocham gdy się tak do mnie uśmiechasz, jesteś wtedy taki piękny. Jesteś dla mnie wszystkim, już zawsze chce kochać tylko ciebie- wyszeptał.<br />
Tommy przeczesał dłonią jego czarne włosy, wpatrując się w błękitne oczy. Po chwili pod wpływem miłego uczucia wokalista zasnął.<br />
<br />
----------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
-Idę się wykąpać- powiedział Max do bruneta, który rozpakowywał swoją walizkę.<br />
Makijażysta zapalił światło i powoli ściągnął ubranie.Był zmęczony.Strumień gorącej wody przyjemnie pieścił jego ciało.Oparł się dłońmi o ścianę i pozwolił wodzie swobodnie spływać po swoim ciele.Czuł jak alkohol krąży w jego żyłach.<br />
- Hej Isaac co jest?- krzyknął kiedy w łazience zgasło światło.Po chwili w rogu pomieszczenia zapaliła się mała lampka, dająca znikome światło.Panował półmrok.<br />
-Mogę?- wyszeptał Isaac. Miał wrażenie,że głośniej niż jego słowa słychać bicie jego serce- Dam ci bokserki- powiedział asekuracyjne.<br />
- Nie trzeba i tak jest ciemno.Chodź.<br />
Isaac otworzył kabinę i powoli wszedł do środka.Syknął czując strumień gorącej wody, który skierował na niego Max.<br />
- Pewnie skusił cię ten mój żel do kąpieli- zaśmiał się nerwowo Max próbując rozładować atmosferę. Obaj byli spięci.Isaac powoli zbliżył się do niego.<br />
- Max ja...<br />
- Wiem - wyszeptał blondyn i pocałował go czule.Ręce Isaac powiodły na jego plecy przytulając gorące,młode ciało.Gładka ,mokra skóra aż prosił się o pieszczoty.Brunet co chwilę zaciskał nerwowo dłonie, szukając dla nich odpowiedniego, bezpiecznego miejsca.<br />
- Isaac ja nie wiem co się dzieje...<br />
- Ja też nie, ale wiem jedno,że coraz bardziej lubię kiedy jesteś blisko mnie.<br />
Perkusista dłonią odgarnął mokre kosmyki włosów, które opadały na twarz Maxa. Delikatnie pogładził jego policzek.Był bardzo gorący.Złożył kilka pocałunków na jego ustach.<br />
- Chyba lubię cię bardziej niż powinienem- wyszeptał Max.<br />
- A ja chyba chcę żebyś mnie tak lubił.<br />
Uśmiechnęli się do siebie czule.<br />
- Wykąpmy się i chodźmy do łóżka, to znaczy spać- powiedział Isaac.<br />
<br />
Max wziął gąbkę i nalał na nią płyn.Przyłożył ją do torsu Isaaca i delikatnie zaczął wodzić nią po jego ciele. Szyja, ramiona, tors, brzuch po kolei pokrywały się pachnącą pianą.Kiedy jego ręka dotarła do podbrzusza zawahał się i odsunął, podając gąbkę Isaacowi.<br />
Mężczyzna wziął ją i przebył po ciele Maxa tą samą drogę co on po jego, ale kiedy dotarł do miejsca gdzie blondyn się przerwał, spoglądając na niego powoli przesunął gąbkę na jego intymne miejsce. Przez miękką gąbkę czuł podniecenie Maxa.Wykonał kilka delikatnych ruchów oczekując reakcji młodszego mężczyzny.<br />
- Mogę cię dotknąć?- zapytał niepewnie.<br />
Max zacisnął powieki i wziął głęboki oddech. Serce waliło mu jak szalone.<br />
- Tak...<br />
<br />
Gąbka upadał na dno brodzika a dłoń Isaaca zacisnęła się na członku blondyna.Tej jęknął głośno i po chwili spuścił głowę , zawstydzony swoją reakcją na dotyk męskiej dłoni. Młodszy mężczyzna oddychał głośno i nie równo.Dłonie położył na ramionach bruneta co chwile delikatnie je zaciskając.Isaac połączył się z nim w namiętnym, długi pocałunku pozwalając by ich języki ocierały się siebie.Ciało Maxa wyginało się co chwile i spinało.Nogi mu drżały a ciało odmawiało posłuszeństwa.Usta perkusisty tłumiły coraz głośniejsze jęki Maxa.Blondyn zagryzł usta, czując zbliżający się orgazm.<br />
- Isaac ja zaraz...- kolejny pocałunek przerwał mu zdanie.Dłoń Isaaca przyspieszyła dając do zrozumienia,że on chce go doprowadzić do końca.Makijażysta zadrżał i przylgnął ciałem do starszego mężczyzny.Jego ciało zadrżało pod wpływem gwałtownych skurczy a krzyk rozkoszy rozniósł się po całej łazience.Isaac przytrzymał go czując,że traci on siłę w nogach.Doznanie było tak silne i intensywne.Przytulił Maxa najmocniej jak potrafił.W tym momencie wydał mu się taki bliski.Po dłużej chwili blondyn powiódł dłonią między ich mokre ciała i zaczął pieścić Isaaca. Mężczyzna był oszołomiony i silnie podniecony.Max całował jego szyję delikatnie ją przygryzając, co w połączeniu z silną pieszczotą wywoływało głośne jęki bruneta. Po kilkunastu ruchach drżące ciało opanowała ekstaza.W chwili zapomnienia Isaac krzyknął imię kochanka- Tommy...<br />
<br />
Max odskoczył jak poparzony.Brunet nie zdawał sobie sprawy z tego co powiedział.Przeżycie było zbyt intensywne.<br />
- Niech cię szlag Isaac...-krzyknął wybiegając z łazienki.<br />
Na mokre ciało narzucił ubranie i opuścił pokój.Isaac założył szlafrok siarczyście klnąc.Dotarło do niego co powiedział.Był na siebie wściekły.<br />
- Max wracaj- krzyknął ale jego głos odbił się echem po pustym korytarzu.Dłonią uderzył w hotelowe drzwi.<br />
Po chwili od pokoju obok otworzyły się drzwi- Co się drzesz Isaac?- powiedział Tommy- Zgłupiałeś?<br />
- Daj mi spokój- burknął brunet i trzasnął drzwiami.<br />
Blondyn stał zaskoczony zachowaniem przyjaciela, przecież nic takiego nie powiedział,żeby Isaac tak nerwowo zareagował.<br />
<br />
Brunet nerwowo krążył po pokoju czekając na powrót Maxa.Chłopak wrócił po 2 godzinach.Był przemarznięty i zapłakany.<br />
- Nie chce z tobą rozmawiać-powiedział- Nie zbliżaj się do mnie i zapomnijmy o tym co się wydarzyło. Ja nie będę dla ciebie zabawką, pocieszeniem po Tommym.<br />
Isaac podszedł do niego.Max odpychał go rękami ale perkusista był silniejszy.Przytulił go najmocniej jak mógł.Chłopak jeszcze chwilę się wyrywał ale w końcu się poddał.<br />
- Wybacz mi, proszę...Nie chciałem, nie wiem dlaczego to powiedziałem.<br />
- Ja wiem- bełkotał przez łzy blondyn- Bo go kochasz i to z nim wolałbyś się się pieprzyć. Nie baw się mną i moimi uczuciami.<br />
- Przepraszam Max,przepraszam...Jestem skołowany, wywołujesz u mnie uczucia których nie rozumiem.Pragnę cię i pożądam, nawet nie wiesz jak na mnie działasz. Z drugiej strony uwielbiam twoje towarzystwo, twoją bliskość, twój śmiech a w twoich oczach chyba zdążyłem się już zakochać.To prawda, że Tommy jest mi bardzo bliski i budzi we mnie wiele odczuć, to mój przyjaciel i jedna z najważniejszych dla mnie osób w moim życiu i to się nigdy nie zmieni. Ale nie mogę z nim być.Powiedziałeś sam,że mam szukać własnego szczęścia więc daj mi szansę znaleźć je...<br />
- Ale boję, że szukasz go u mnie bo nie możesz u Tommy'ego .Nie robisz tego bo chcesz tylko dlatego,że nie masz wyboru...<br />
- Nie mów tak proszę, to nie jest prawda.<br />
Max podniósł głowę i spojrzał w załzawione oczy Isaaca.Wyrażały prawdziwy żal i skruchę.<br />
- Nie można z dnia na dzień się odkochać, wiesz o tym. A ja nie chce cierpieć, nie chce zakochać się w tobie i potem usłyszeć"Przykro mi Max ale nie potrafię przestać go kochać".Więc lepiej dajmy sobie spokój na starcie .<br />
- Nie kocham go a nawet jeśli to nie chce tego do niego czuć.<br />
- Ale nie potrafisz też żyć bez niego-Łzy wciąż spływały po zmarzniętych policzkach.<br />
- Masz rację nie potrafię.Nie będę kłamał,że stanie się on dla mnie kiedyś kimś zwyczajnym, zawsze będzie kimś wyjątkowym i zawsze kiedy będzie mnie potrzebował będę przy nim.Łączy mnie z nim niezwykłą więź ale to nie miłość.<br />
- Chciałbym wierzyć w to co mówisz, ale w życiu tak wiele osób mnie skrzywdziło. Boję się zaryzykować.<br />
- Zaufaj mi ,błagam cię, nie zawiodę cię.<br />
- Dajmy sobie czas, nic na siłę. Muszę mieć pewność,że wiesz czego chcesz.<br />
- Tylko nie odtrącaj mnie...proszę.<br />
- Dobrze- szepnął Max.Isaac ucałował go czule.Zaczął powoli ściągać jego ubranie.Blondyn nie protestował.<br />
- Chodź ogrzeje cię- powiedział brunet i pociągnął go w stronę łóżka.<br />
<br />
Kiedy leżeli obok siebie Isaac pocierał dłonią plecy makijażysty.Blondyn wtulił się w niego.Mężczyzna syknął czując chłód jego ciała.Powoli jego temperatura wracała do normy.Brunet kilka razy pocałował jego zaróżowione policzki.<br />
-Znów tak pięknie pachniesz...-wyszeptał perkusista. Po chwili obaj zasnęli.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1324874997055921934.post-23444900550903162662012-07-31T11:27:00.001+02:002012-07-31T11:27:19.838+02:0037.Wspólne uczucia i słabościIsaac z Maxem wrócili po kilku godzinach. Impreza się udała.Trochę popili, pośmiali się. Brunet opowiedział Maxowi, o rozmowie z Tommy, o szczerości na jaką się zdobył. Makijażysta upewnił go, że dobrze zrobił i, że teraz musi dać szansę blondynowi by był szczęśliwy z Adamem. Isaac z niechęcią przyznał mu rację. Nie spodziewał się jednak, że dowody zatracenia się w tym szczęściu będą porozrzucane po całym salonie.<br />
- No to chyba wszystko sobie wyjaśnili- zaśmiał się Max, ściągając ze swojej sofy fragmenty garderoby. Isaac milczał. Było to dla niego trudniejsze niż się spodziewał. Usiadł na sofie i głośno westchnął.<br />
- Ciesz się jego szczęściem, to twój przyjaciel- powiedział Max, siadając obok niego- Wiem, że ci ciężko ale to on dokonał wyboru.<br />
- Boję się...- wyszeptał brunet a jego oczy się zaszkliły.<br />
- Czego?<br />
- Tego co przyniesie jutro, tego, że nie będzie mnie już potrzebował bo ma już wszystko czego pragnie. A mi pozostanie tylko stać z boku i patrzeć na jego uśmiech już nie kierowany do mnie.<br />
- Zaufaj mu, a na pewno się nie zawiedziesz. I spróbuj poszukać własnego szczęścia...<br />
Max dłonią dotknął jego twarzy.Zbliżył się do niego na tyle blisko,że czuli ciepło bijące od swoich twarzy.Oddychali tym samym powietrzem.<br />
-...może być ono bliżej niż myślisz- wyszeptał makijażysta. Zahipnotyzowany jego zielonymi oczami Isaac nawet nie drgnął. Młodszy mężczyzna, powoli zbliżył swoje usta do jego warg, oczekując jakieś reakcji.<br />
<br />
Isaac nie odsunął się ale też nie wykazał żadnej inicjatywy. Poczuł ciepłe wargi blondyna na swoich ustach. Język Maxa delikatnie naciskał na jego wargi, które powoli zaczęły wpuszczać go do środka. Połączyli się w długim namiętnym pocałunku. Po chwili odsunęli się od siebie by złapać oddech. Ich spojrzenia się spotkały, a na twarzach pojawił się ciepły uśmiech.<br />
- Być może Tommy nie jest jedynym facetem na świecie, którego mógłbyś pokochać- wyszeptał Max.<br />
- Mam taką nadzieje- odpowiedział Isaac wstając z sofy- Pójdę do siebie- wymamrotał, wciąż trochę skołowany namiętnym pocałunkiem.<br />
Po chwili zniknął za drzwiami swojej sypialni.Max powoli ściągnął ubranie, pozostając w samych bokserkach. Był zmęczony ale i zadowolony z zakończenia tego wieczoru.Nie planował tego, po prostu siedząc blisko Isaac poczuł potrzebę by zasmakować w jego ustach. Nim zdążył się położyć, drzwi od sypialni bruneta otworzyły się.<br />
- Nie mogę ci wiele zaproponować- zaczął niepewnie brunet- Ale może u mnie, ze mną...o boże...byłoby ci wygodniej niż na tej sofie. Oczywiście jeśli chcesz, bo jeśli nie to ok, bo wiesz nie chce żebyś sobie pomyślał, że ja do czegoś dążę, że coś z tobą próbuje, to znaczy nie żebym nie chciał, sam wiesz ale to...<br />
Max buchnął śmiechem.Plątanina wypowiadanych słów przez Isaac była pozbawiona sensu.Miał wrażenie, że ma przed sobą nastolatka ,który zaprasza dziewczynę pierwszy raz na randkę a nie 30-letniego faceta.<br />
- Z chęcią. Nie lubię spać sam.<br />
Wszedł do sypialni Isaaca, w której panowała ciemność.Powoli wsuną się pod kołdrę.<br />
- Po której stronie zawsze śpisz? - spytał w całkiem naturalny sposób.<br />
- Od ściany- wybełkotał zestresowany brunet.Przeszedł nad leżącym blondynem i położył się obok.Leżał jak sparaliżowany, nawet jego oddech był płytki jakby nie chciał,żeby ktoś go usłyszał.<br />
Max czuł napięcie perkusisty- Może to nie był jednak najlepszy pomysł...- powiedział powoli wstając z łóżka.<br />
Isaac jednak złapał go za rękę i zmusił do opadnięcia na łóżko- Zostać proszę.<br />
Max uśmiechnął się, zieleń jego oczu w blasku księżyca wydała się Isaacowi jeszcze piękniejsza. Makijażysta przysunął się do niego powoli.Brunet w odpowiedzi wsunął rękę pod jego plecy i przytulił<br />
- Jesteś tak przyjemnie ciepły- wyszeptał. Po chwili obaj usnęli.<br />
<br />
Poranne, ostre zimowe słońce wpadało przez nie domknięte żaluzje do hotelowego pokoju. Isaac przeciągnął się leniwie, powoli otwierając oczy.Był sam. Przez chwilę zaczął się zastanawiać czy cały ten nocny incydent z Maxem miał miejsce czy to umysł plątał mu figle po alkoholu. Jego wątpliwości rozwiał zmysłowy męski zapach, pozostawiony na poduszce obok.Uśmiechnął się do siebie, rozkoszując się przyjemną wonią. Przez chwilę pomyślał o przyjacielu śpiącym w pokoju obok.Wczorajszy widok porozrzucanych ubrań nie pozostawiał cienia wątpliwości co zaszło między Adamem i Tommy. <i>Miałeś z nim porozmawiać ale nie się pieprzyć...</i>Pomyślał a jego dłonie zacisnęły się na bawełnianym prześcieradle.Szczerze musiał przyznać, że nie spodziewał się tego po przyjacielu, że ten tak szybko przyjmie czarnowłosego do swego życia, do swego ciała.Ale to było życie blondyna i jego decyzja.Ponownie powąchał małą poduszkę przymykając na chwilę powieki.Cieszył się, że on tej nocy też nie spędził całkiem sam.Po chwili wstał, ubrał się i wszedł do salonu.<br />
<br />
Max siedział na parapecie i pił kawę, której zapach roznosił się po pomieszczeniu.Spojrzał na Isaaca i nerwowo się uśmiechnął.Brunet poczuł, że coś jest nie tak.Podszedł do młodszego mężczyzny.<br />
- Chcesz?- spytał blondyn podając mu swój kubek z kawą.<br />
Isaac wziął kilka łyków słodkiego, gorącego napoju.<br />
-Wszystko ok?- zapytał niepewnie brunet- Chyba nie spało ci się za dobrze ze mną skoro ...<br />
- Nie chciałem ryzykować, że ktoś wejdzie. Pomyślałem, że pewnie wolałbyś, żeby Tommy nie dowiedział się o tym nocnym incydencie.<br />
Powiedział te słowa, ponieważ miał nadzieję w głębi, że Isaac zaprzeczy ale nie doczekał się tego.<br />
- Zapomnijmy o tym i zwalmy na alkohol albo chwilę słabości- dodał po chwili.<br />
-Max- Isaac dłonią dotknął jego policzka. Chłopak zamknął oczy- Posłuchaj, ja...ja chyba nie chce o tym zapomnieć, nie chce też niczego robić na siłę, rozumiesz mnie?<br />
Max pokiwał głową i delikatnie się zarumienił.<br />
- Jesteś naprawdę uroczy- wyszeptał Isaac- Chciałbym, kiedyś powtórzyć to...<br />
- Spanie ze mną?<br />
- Nie tylko to- wyszeptał Isaac,po czym złożył pocałunek na jego ustach.<br />
Ten drobny gest wywołał szczery i cudowny uśmiech na twarzy młodszego mężczyzny.<br />
-Zamówię śniadanie- zaproponował makijażysta- Im też?- kiwnął głowę w stronę pokoju Tommy'ego.<br />
- Też, zamów im...naleśniki i kawę.<br />
<br />
W pokoju obok straszy z mężczyzn też już nie spał.Wpatrywał się w śpiącego ukochanego.Na wspomnienie ostatniej nocy przeszedł go przyjemny dreszcz.Kilka razy westchnął.Myśli kłębiły się w jego głowie.Nie żałował, że kochał się z Adamem ale zaczął mieć wątpliwości czy nie wydarzyło się to za szybko, czy to był odpowiedni moment. Zastanawiał się jak to teraz będzie.Jak wszyscy zareagują, że są razem i czy będzie miał znów na tyle odwagi by publicznie pokazać, że zeszli się z Adamem. Czuł, że tak wiele muszą sobie jeszcze wyjaśnić.Ale gdzieś na serce dnie dudniło jedno wyraźne pytanie <i>Czy będę potrafił mu zaufać...?.</i>Wczorajsza noc była najwspanialsza w jego życiu, wszystkie obawy jakie miał przed swoim pierwszym razem zostały całkowicie rozwiane przez Adama. Ale związek to nie tylko seks, to codzienne życie, problemy a blondyn czuł, że w ich życiu na pewno się one jeszcze pojawią. Pogłaskał delikatnie policzek czarnowłosego, uśmiechając się sam do siebie. Powoli otwierające się powieki odkrywały błękitne tęczówki.Tommy był w nich bezgranicznie zakochany.Leżeli w ciszy obok siebie, zatracając się w swoich spojrzeniach. Obaj mieli wrażenie, że rozpoczął się ich pierwszy dzień nowego, wspólnego życia. Adam co chwilę odgarniał dłonią niesforne blond kosmyki, które opadały na twarz blondyna, uśmiechając się przy tym ciepło. Rozkoszowali się swoją bliskością za, którą obaj tak bardzo tęsknili, a po wczorajszej nocy ich bliskość nabrała całkiem nowego wymiaru.Odkryli przed sobą najskrytsze zakamarki swych dusz i ciał, pozwalając sobie na najbliższą intymność.Stworzyli swój własny świat gestów, czułości, pragnień dostępny tylko dla nich.<br />
- Kocham cię- wyszeptał czarnowłosy.<br />
- Uwielbiam gdy to mówisz.To dla mnie najpiękniejsze słowa. Też cię kocham.<br />
Adam zbliżył swoje usta do warg ukochanego i obdarzył je czułym pocałunkiem, wyrażającym całą gamę czuć jakie żywił do niego.Blondyn uśmiechnął się ale po chwili jęknął- Au- wyginając delikatnie ciało.<br />
- Coś cię boli? - Adam momentalnie posmutniał- Byłem za mało delikatny- powiedział z wyrzutem w głosie.<br />
- Nie kochanie, byłeś idealny. Od kilku dni dziwnie bolą mnie plecy, u samego dołu, taki tępy ból. Pewnie gdzieś mnie zawiało.<br />
- Kupimy ci coś w aptece, muszę o ciebie dbać. Mam ciebie jednego.<br />
Po chwili telefon blondyna zawibrował- <b>Jeśli macie ochotę na śniadanie jest na stole...Chyba, że planujecie żyć samą miłością i...</b><br />
Tommy uśmiechnął się.<br />
- Kto to?- zapytał Adam.<br />
- Isaac. Zaprasza nas na śniadanie- Basista głośno westchnął- Będę musiał z nim pogadać.<br />
- O nas? Na pewno nie będzie zadowolony, że znów jesteśmy razem.<br />
- Adam to nie tak. Jest moim przyjacielem, był przy mnie w tych trudnych chwilach, wiele mu zawdzięczam. Ma prawo mieć jakieś obawy.<br />
- Mam wrażenie, że jest dla ciebie kimś ważnym.<br />
- Bardzo- wyszeptał blondyn, mając świadomość, że nie zabrzmi to dobrze.<br />
- Jak bardzo, tak jak ja? Bądź ze mną szczery.<br />
- Nikt nie będzie nigdy dla mnie tak ważny jak ty, ale on jest kimś wyjątkowym .Potrzebuje go i chodź jestem z tobą i bardzo cię kocham, najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie by mogło go nie być. Nie po tym wszystkim.<br />
- A on? Kim dla niego jesteś, bo ja czuję, że on cię...<br />
- Kocha? - zapytał blondyn, wiedząc co wokalista ma na myśli- Nie wiem, wiem tylko to, że kiedy chciałem umrzeć on pomagał mi żyć.W dzień zmuszał do jedzenia, do wstania z łóżka, wykąpania się, do oddychania, nocami kiedy płakałem w poduszkę jego ramiona koiły mój ból, a jego ciepły szept odganiał koszmary. Ja nie potrzebuje określać tego co on czy co ja do niego czuje. Dlatego musisz jakoś to zaakceptować, i to, że to czasem u niego będę szukał ukojenia, zrozumienia i wsparcia, że czasem się w niego wtulę zapewniając go o moim przywiązaniu do niego. Potrafisz to zaakceptować?<br />
- Po tym wszystkim co dla ciebie zrobił, chyba jestem mu to winien. Ale nie będzie to taki układ jak twoich francuskich przyjaciół?- zapytał niepewnie czarnowłosy.<br />
- Nie skarbie, nie obawiaj się tego. Wiem gdzie wyznaczyć granice tego wszystkiego...Chodźmy coś zjeść.<br />
Wstając blondyn cicho jęknął- Cholerne plecy.<br />
<br />
Kiedy wyszli z sypialni Max siedział przy stole a Isaac wpatrywał się panoramę miasta.<br />
- Cześć- powiedział Adam i skierował swoje kroki w kierunku łazienki.Max wymownie uśmiechnął się do blondyna. Tommy podszedł do Isaaca.Mężczyzna był spięty. Basista wziął jego rękę i położył na swoim karku zmuszając bruneta do przytulenia go.Perkusista cicho westchnął i spojrzał w brązowe błyszczące oczy przyjaciela.<br />
- Wszystko dobrze?- zapytał .<br />
- Tak- powiedział przyciskając swoją twarz do jego ramienia- Pogodziliśmy się...<br />
- I chyba nie tylko- powiedział spoglądając na złożone na sofie ich ubrania- Szybko...- westchnął.<br />
- Daj spokój.przytul mnie mocno-wyszeptał Tommy ,a w oczach miał łzy.<br />
Makijażysta ukradkiem spoglądał na dwóch mężczyzn. Po nocy spędzonej z Isaaciem czuł dziwny żal, że brunet jest taki czuły dla Tommy'ego.Po chwili dotarło do niego,że to nie jest zwykły żal ale zazdrość...<br />
<br />
- Hej, na pewno wszystko ok?- powiedział cicho Isaac, w obawie przed siedzącym przy stole Maxem.<br />
Tommy pokiwał twierdząco głową, wciąż wtulają się w przyjaciela. Przez chwilę po głowie krążyła mu jedna myśl, że tak bezpieczny może czuć się tylko w jego ramionach, w ramionach kogoś komu ufa, kto nigdy go nie zawiódł.<br />
Po chwili drzwi od łazienki się otworzyły a Isaac odskoczył od blondyna jak poparzony.<br />
- Spokojnie- powiedział Adam, chociaż nie przyszło mu to z łatwością, ale obiecał ukochanemu, że się postara przełamać do bruneta. Podszedł do niego i wyciągnął rękę- Zapomnijmy o tym co było i zacznijmy od nowa.W końcu...- spojrzał wymownie na blondyna- więcej nas łączy niż dzieli.<br />
Isaac uśmiechnął się i uścisnął mu dłoń.<br />
- Kochanie chodź zjemy śniadanie- zwrócił się do ukochanego, łapiąc do za rękę.<br />
- Naleśniki- zaśmiał się Tommy- Dzięki Isaac.<br />
- Smacznego- odpowiedział brunet i ponownie spojrzał w okno.Jego oczy zaszkliły się.<br />
<br />
- Ok. Ja muszę lecieć, jestem umówiony z Pascalem- powiedział Adam, zakładając zimową kurtkę- Będę gdzieś za dwie godziny. Kocham cię, pa- szepnął do ucha blondynowi i pocałował czule jego miękkie wargi.<br />
Po chwili zniknął za wyjściowymi drzwiami.<br />
- Ja też idę na miasto- rzucił Max- muszę trochę uzupełnić mój magiczny kuferek.Isaac idziesz ze mną?- zaproponował niepewnie.<br />
- I co zostawicie mnie samego?-zaoponował Tommy- Zostań ze mną, pogadamy trochę-powiedział basista spoglądając na przyjaciela.<br />
Isaac spojrzał na Maxa, który wzruszył tylko ramionami, dając do zrozumienia, że wie, że jest na przegranej pozycji.<br />
- Wybacz ale pójdę z Maxem, ok?<br />
- Dobrze- odpowiedział blondyn, trochę zaskoczony decyzją Isaaca. Adam wyszedł, mogliby mieć czas tylko dla siebie a jednak brunet zrezygnował z takiej okazji.Ubierając kurtkę Isaac spojrzał w śmiejące się zielone oczy Maxa. Dziwnie się czuł wychodząc i zostawiając blondyna samego. Ostatnio raczej unikał pozostawiania go w czerech ścianach. Ale poczuł, że to dobry moment na to by zacząć rozluźniać łączącą ich więź. Dla swojego własnego dobra, dla dobra swego serce...<br />
<br />
- Jak ty się w tym wszystkim odnajdujesz?- zapytał Isaac, podążając za Maxem w labiryncie sklepowych alejek z kosmetykami.Makijażysta uśmiechnął się, wrzucając do koszyka kolejne produkty.<br />
- Uwielbiam ten płyn do kąpieli- powiedział Max, otwierając plastikowe wieczko i podsuwając je brunetowi pod nos. Isaac poczuł przyjemny, znajomy zapach.<br />
- A to tym tak czasami pięknie pachniesz?- wypowiedział szybciej niż zdążył pomyśleć jak to zabrzmi.<br />
- Uważasz, że ładnie pachnę?- zapytał z rumieńcem na twarzy młodszy mężczyzna.<br />
Isaac pokiwał tylko głową, delikatnie zagryzając dolną wargę.<br />
- Może kiedyś obaj go wypróbujemy...-wyszeptał Max.<br />
Uśmiechnęli się do siebie ciepło ale żadne z nich nie dążył do sprecyzowania tej kwestii.<br />
Kiedy wyszli na zewnątrz, zimny powiew wiatru wstrząsnął ciałem Maxa. Isaac stanął na przeciwko niego i zaczął pocierać rękami po jego ramionach, próbując wywołać przyjemne uczucie ciepła.<br />
- Dziękuje- powiedział blondyn- Już mi lepiej.<br />
- Może napijemy się czegoś gorącego, lubisz czekoladę?<br />
- Uwielbiam.<br />
- To chodź. Ostatnim razem jak tu byłem odkryłem zaciszną pijalnię czekolady.Mała, klimatyczna kawiarenka.<br />
Max pokiwał głową i po chwili ruszyli w wyznaczonym przez Isaaca kierunku.Kiedy szli obok siebie ich dłonie ocierały się, dając poczucie bliskości.<br />
<br />
Kawiarnia była ukryta w jednej z uroczych alejek Paryża. Zważając na wczesną porę, nie było w niej dużo osób.W pomieszczeniu roznosił się zapach świeżo palonej kawy.Isaac zaprowadził Maxa do małego pomieszczenia z kilkoma stolikami.Panował tak przyjemny półmrok.Na każdym stoliku stała mała lampka.Max rozglądając się po chwili zorientował się po co one są.Na jednej ze ścian znajdował się ogromny regał z książkami.Można tu było zamówić sobie filiżankę czegoś ciepłego, usiąść w ciszy i zagłębić się w wybraną lekturę.<br />
- Faktycznie klimatycznie tu- powiedział z uśmiechem Max.<br />
- Czego się napisz, czekolada z owocami?<br />
- Mmmm brzmi pysznie.<br />
Po kilkunastu minutach kelnerka podała zamówienie.<br />
- Opowiedz mi coś o sobie, spędzamy ze sobą sporo czasu ale tak naprawdę mało o tobie wiem.<br />
- Co tu opowiadać.Trafiłem do was dzięki Lisie, prowadziła 3 lata temu w moim liceum warsztaty kosmetyczne a ja w nich uczestniczyłem. Twierdziła, że mam do tego smykałkę i pewnie dlatego mnie zapamiętała. To ona poleciła mnie Monte a on się zgodził.<br />
- A skąd pochodzisz?<br />
- Mieszkam w Los Angeles, to znaczy tam wynajmowałem małe mieszkanie.Dorywczo pracowałem w teatrach jako charakteryzator i przy różnych koncertach jako makijażysta.To jakoś starczyło mi na życie.<br />
- A twoja rodzina?<br />
-Yyyy,rodzina...ja...wychowałem się w domu dziecka. Ale nie uważam się za kogoś gorszego. Miałem udane dzieciństwo.Nasze opiekunki bardzo się starały byśmy czuli się jak w domu a wszystko co osiągnąłem mam dzięki swojej ciężkiej pracy.<br />
Isaac westchnął i pogładził jego dłoń- To dlatego nie jesteś taki dziecinny jak inni 22-latkowie?<br />
- To nie tak, lubię się zabawić, imprezować ale fakt ,że musiałem szybko dorosnąć, zarabiać na swoje utrzymanie sprawił, że jakoś nie miałem głowy do pustych rozrywek. Nie lubię o tym opowiadać. Często ludzie traktują dzieci z domów dziecka jak ludzi niższej kategorii, no wiesz nie masz rodziny ani nikogo, jeśli twoja rodzina cię nie chciała to znaczy,że jest coś z tobą nie tak. Nie raz to słyszałem.<br />
- Daj spokój, przecież to nie prawda, nie mamy wpływu na naszą rodzinę i to jak nas traktuje- powiedział brunet,pamiętając o swoich wątpliwych relacjach z rodzicami- A ty jesteś wspaniałym dzieciakiem.<br />
- I tylko dzieciaka we mnie widzisz?.<br />
- Nie Max, tak mówię bo jesteś dużo młodszy, no wiesz 8 lat, ale to mi nie przeszkadza. Dobrze się przy tobie czuje.Po za tym jesteś naprawdę fajnym facetem.<br />
Ręka Isaaca ścisnęła dłoń Maxa.Chłopak uśmiechnął ciepło.Gdyby nie półmrok panujący w kawiarni brunet zapewne dostrzegłby rumieniec na jego policzkach.Siedzieli jeszcze dwie godziny, wciąż rozmawiając i śmiejąc się ze sobą.Co chwile ich dłonie się splatały a oczy wypełniał nowy, ciepły blask.<br />
- Musimy już wracać, dzisiaj koncert.Czasem zdarza mi się zapomnieć, że to trasa koncertowa. Nie wiem co zrobię jak się zakończy.<br />
- Będziesz się tym martwić w grudniu. A teraz chodź, pomaluję cię na bóstwo.<br />
<br />
<br />
Tommy krążył po hotelowym pokoju.Bolał go żołądek.Perspektywa rozmowy z bratem Adama go przerażała. Nie chciał rozdrapywać starych ran ale wiedział, że nie ma wyjścia. Chciał dobrze przemyśleć co powiedzieć Neilowi, miał zadzwonić do niego dzisiaj. Nie wiedział na jaką miarę szczerości może sobie pozwolić, na ile może mu zaufać. Siedział przed otwartym laptopie i w głębi modlił się by Neil nie odebrał połączenia.Po chwili jednak ujrzał znajomą twarz na ekranie.<br />
- Witaj Tommy- powiedział Neil.Jego twarz wyrażała minimum emocji. Tommy znał ten stan.<br />
- Chciałem cię zobaczyć i pogadać. Adam powiedział mi, że jesteś w szpitalu...<br />
- Świetnie, ten to nie umie gęby trzymać na kłódkę.<br />
Rozmowa źle się rozpoczęła.<br />
- To nie tak, martwi się o ciebie. To twój brat, kocha cię.<br />
- Wiem Tommy, ale nie obraź się, widzieliśmy się zaledwie parę razy i nie mieliśmy okazji za dużo pogadać a ja nie lubię mieszać obcych ludzi do swego życia.<br />
Słowa te zabolały basistę, ale chłopak miał rację. Blondyn nie postarał się zbytnio nawiązać kontaktu z bratem swego ukochanego. Kiedy był u Lambertów zamienił z nim parę słów.<br />
- Neil, ja wiem, że jestem dla ciebie prawie obcy, ale bardzo kocham twojego brata a on cierpi z twojego powodu a to dotyczy mnie.<br />
- Wiem, przepraszam...po prostu...<br />
- Powiedz mi lepiej jak się czujesz?<br />
- A jak mam się czuć, pewnie Adam powiedział ci z jakiego powodu tu jestem, więc rozumiesz, że spieprzyłem sobie życie<br />
Neil wziął kilka głębszych oddechów- Wybacz ale nie chce o tym gadać.<br />
- Wstydzisz się?<br />
Neil pokiwał twierdząco głową.<br />
- Wstydzisz i nienawidzisz siebie. Nienawidzisz tego, że krzywdzisz swoich bliskich i czujesz się taki bezsilny bo, wiesz, że sam nie dasz rady z tym wszystkim walczyć, wiesz,że potrzebujesz pomocy ale tak trudno o nią poprosić.<br />
Tommy'emu zadrżał głos o oczy się zaszkliły- Ja też tego nienawidziłem, siebie, świata i ludzi.<br />
Zapadła chwila ciszy.Na twarzy Neila malowało się zaskoczenie.<br />
- Tommy czy ty...?<br />
- Tak- szepnął blondyn cicho jakby sam bał się usłyszeć wypowiadanie przez siebie słowa.Zacisnął powieki.Ból żołądka coraz bardziej mu doskwierał.<br />
- Zacząłem jak miałem 15 lat. Z kilkoma przerwami trwało prawie 4 lata. To najgorszy okres w moim życiu, czas o,którym wolałbym zapomnieć i nigdy nie wracać.<br />
- Więc dlaczego mi to mówisz?<br />
- Bo chce ci pomóc, tak jak kiedyś ktoś pomógł mi.Widzisz leczyłem się w pewnym ośrodku, mają tam naprawdę świetne efekty i warunki.<br />
- Adam i mama też dla mnie czegoś szukają, ale trudno coś znaleźć...zresztą ja sam nie wiem czy chce tego, boje się. Czasem myślę, że sam dam sobie radę i wtedy...<br />
- Znów bierzesz...- Mężczyźni spojrzeli sobie w oczy, chodź odbijały się one tylko w małych komputerowych ekranach, biły z nich prawdziwe emocje.<br />
- Ja też się tak łudziłem, próbowałem wielokrotnie ale nie dałem sam rady. Ty też nie dasz, dlatego pozwól sobie pomóc. Od 1 grudnia czeka na ciebie miejsce w jednym z najlepszych ośrodków w LA. Tylko od ciebie zależy czy będziesz chciał spróbować zmienić swoje życie.<br />
- Chcę, chociaż to tak bardzo mnie przeraża. Boję się, że nie dam rady.<br />
- Neil, masz cudowną rodzinę, która cię będzie w tym wspierać, ja też...Przemyśl to proszę, nie mówię, że będzie łatwo ale mówię, że warto.<br />
Neilowi zaszkliły się oczy.Zacisnął dłonie na szpitalnej białej pościeli.<br />
- Dzięki Tommy...miło pogadać z kimś kto to rozumie. Mama i Adam bardzo się starają ale czasem mam wrażenie, że jak im tłumaczę co przechodzę dla nich brzmi to jak czysta abstrakcja. A co na to wszystko mój brat?<br />
Blondyn zacisnął nerwowo dłonie i przygryzł dolną wargę- Neil, on nie wie...<br />
- O ośrodku czy o tym, że brałeś?<br />
- O obydwu tych rzeczach. O ośrodku mu powiem jak się zdecydujesz na leczenie ale o swojej przeszłości nie mogę i proszę cię o to samo. Zamknąłem ten rozdział w swoim życiu i jestem teraz innym człowiekiem.Zrozum mnie proszę.<br />
Po policzkach basisty popłynęły łzy.<br />
- Tommy nie płacz, proszę cię i rozumiem, ja gdybym mógł też ukryłbym przed tymi co kocham, to co się ze mną dzieje, żeby ich nie ranić, ale też żeby ukryć jaki jestem beznadziejny i słaby. Jeśli ty nie jesteś gotowy mu o tym powiedzieć, nie martw się ja zachowam to dla siebie. Zaryzykowałeś wiele będąc wobec mnie szczery i doceniam to.<br />
Blondyn uśmiechnął się- Posłuchaj, dam ci mój numer telefonu. Jeśli się zdecydujesz na leczenie daj mi znać, albo będziesz czuł, że chcesz po po prostu z kimś pogadać, będziesz miał jakieś wątpliwości dzwoń do mnie. Wiem sam po sobie, że rozmowa bardzo pomaga, zwłaszcza z kimś kto może zrozumieć to co czujesz.<br />
- Dziękuje Tommy i przepraszam cię, że byłem początkowo nie miły, wcale nie uważam, że jesteś obcy. Kochasz Adama a ja jego więc to sprawia, że w sumie jesteśmy rodziną. Słuchaj jeśli masz trochę czasu to opowiedz mi jak mija wam trasa i jak ty to robisz, że tak dzielnie znosisz mojego brata.<br />
- Jasne, trasa jest cudowna...<br />
<br />
Mężczyźni rozmawiali ze sobą jeszcze długo.Na chwile bieżące problemy zeszły na dalszy plan.Tommy opowiadał o różnych wpadkach Adama jak np.rozlanie kawy na sprzęt muzyczny w czasie nagrania w radio i wywołanie spięcia w całym budynku stacji.<br />
Neil wspominał ich wspólne chwile z rodzinnego domu, kiedy jako dzieciaki nieźle razem dokazywali.Mężczyźni czuli jak nawiązuje się między nimi swoista więź. Nie oparta na wspólnych zainteresowaniach, przeżyciach czy wspólnych cechach charakteru ale na słabościach...do Adama i narkotyków.<br />
<br />
Tommy pożegnał się Neilem i wyłączył laptopa. Spojrzał na zegarek nie mogąc uwierzyć, że tak długo rozmawiali.<i>Zaraz wróci Adam...</i>pomyślał .Żołądek znów mu się skurczył wywołując ostry ból.Po chwili blondyn pobiegł do łazienki i zwymiotował całe śniadanie.Rozmowa z Neilem kosztowała go jednak wiele nerwów.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />kittyhttp://www.blogger.com/profile/16783097833779947692noreply@blogger.com4