niedziela, 17 czerwca 2012

25.Niezręczność sytuacji

-Adam pomóż mi,proszę,Adam...zostaw mnie to boli,błagam przestań...ratuj mnie skarbie!!!

Wokalista otworzył oczy.Oddychał szybko i nie równo.Rozejrzał się dookoła.Jestem w pokoju,w hotelu.Wziął głęboki oddech.Boże to tylko sen...koszmar.Mimo tego patrząc na stojące na stoliku zdjęcie jego i blondyna po policzkach popłynęły mu łzy.Tak bardzo tęsknie...Pomyślał przejeżdzając palcem po zdjęciu.Bał się ponownie zasnąć ale sen nacierał nieubłaganie.Kiedy zasypiał i odganiał natrętne myśli zadzwonił telefon.Wokalista spojrzał na wyświetlacz.Mama???


-Mamo?stało się coś?
Kobieta płakała.Próbowała coś mówić ale syn nie mógł nic zrozumieć.
-Mamo,spokojnie,proszę przestań płakać.
-Skarbie,nie wiem co się dzieje,Neil wrócił do domu pobity,zamknął się w swoim pokoju i nie chce mnie słuchać.Mówiłam ci ,że ostatnio dziwnie się zachowuje,czuję,że wpadł w jakieś kłopoty.Stał się nerwowy,wybucha bez powodu,często nie wraca na noc do domu.Proszę cie porozmawiaj z nim.Tobie coś prędzej powie niż nam.My z ojcem martwimy się o niego.Gdybyś widział jak on wygląda...
Adam poczuł wyrzuty sumienia.Ostatnio Neil parę razy do niego dzwonił ale on nie miał czasu na rozmowy.Obiecywał sobie,że oddzwoni ale jakoś się nie składało.
-Mamo,uspokój się.Porozmawiam z nim rano.
-Przecież jest południe.
-U was, u mnie jest noc.Ale dobrze,zaraz do niego zadzwonię.
-Dziękuje skarbie.Czekam na twój telefon.

Adam wyszukał numer brata.Po kilku sygnałach usłyszał znajomy głos.
-Neil,dzwoniła mama,powiedz mi co się stało?
Jego brat milczał.W słuchawce było słychać tylko przyspieszony oddech.
-Neil,jeśli masz kłopoty powiedz mi proszę,pomogę ci,ale porozmawiaj ze mną.
-Nie możesz mi pomóc-odpowiedział chłodno.
-Nie strasz mnie brachu,gadaj w końcu,bo wsiądę w najbliższy samolot i przylecę a wtedy pogadamy inaczej.
-Chciałbym tego,wtedy chodź na chwile miałbyś czas tylko dla mnie.
-Przecież zawsze mam.
-Tak?Ostatnio jak byłeś cały czas spędzałeś z rodzicami lub Tommym.Nawet nie miałeś chwili,żeby ze mną usiąść i pogadać.
-Przepraszam cię,nie myślałem,że...
-Daj spokój.Odkąd wyjechałeś nie mogłem sobie znaleźć miejsca w domu,zawsze byłeś przy mnie gdy cię potrzebowałem.Ty poleciałeś robić karierę a ja w między czasie oblałem studia,rozstałem się z dziewczyną,szukałem pracy ale bezskutecznie.Miałem wrażenie,ze wszystko się wali.

Jego ton głosu był pełen wyrzutów i pretensji.Zawsze Adam był mu bratem ale i przyjacielem,jemu zawsze się zwierzał.Słowa ,które wypowiadał były odzwierciedleniem jego samotności,bólu.
-Chciałem na chwilę zapomnieć o tym wszystkim i wtedy,pewnego wieczoru w klubie spróbowałem czegoś innego...
Adam zacisnął powieki.Myśl,która pojawiła się w jego głowie przeraziła go.Bał się zadać to pytanie ale musiał znać odpowiedź.
-Neil,ty coś bierzesz?ćpasz?
Mężczyzna milczał.
-Boże,chłopie...-Adamowi załamał się głos.
-Adam ja chciałem tylko spróbować...a teraz nie mogę przestać.
-Ile to trwa ?
-6 miesięcy.
-A to pobicie?
-Wpadłem w długi,brałem towar na krechę.Nie wiedziałem,że oni liczą sobie taki procent,no i teraz chcą zapłaty a to pobicie było ostrzeżeniem.
-Ile im wisisz?
-Nie pytaj lepiej?
-Ile?-krzyknął do słuchawki Adam.
-80...
-80 dolarów?
-80 000...dolarów.

Adam zesztywniał.Chciał coś powiedzieć ale suma jaka usłyszał zaszokowała go całkowicie.Tylko spokojnie,spokojnie...pomyślał,wiedząc,że zwyzywanie Neila i tak w niczym  nie pomoże.

-Kiedy masz oddać?
-Mam miesiąc.
-Ok,coś wymyślimy.Wpakowałeś się w niezłe gówno ale nie zostawię cię samego.
Neil rozpłakał się.
-Przepraszam Adam,nie wiem co mam robić.
-Najpierw przestań ćpać.
-Nie potrafię.
-Posłuchaj mnie uważnie,pomogę ci ale pod warunkiem,że będziesz się leczył,rozumiesz.Znajdziemy jakiś ośrodek dla ciebie.Nie pozwolę ci byś spieprzył sobie życie a rodzicom złamał serca.To mój warunek inaczej nie kiwnę palcem,żeby ci pomóc.Ile masz własnej kasy?
-Nic,wszystko straciłem.
-Słuchaj,odezwę się do ciebie w ciągu kilku dni.Pogadaj z rodzicami.Ta niepewność co się z tobą dzieje dobija ich.Wsparcie rodziny będzie ci potrzebne.
-Postaram się,Adam...
-Tak?
-Dziękuje i...kocham cię.
-Ja ciebie też braciszku.Przepraszam cię za wszystko.Będzie dobrze,zaufaj mi i daj sobie pomóc.
-Dobrze.Będę czekał na telefon od ciebie.

Adam odłożył telefon.Po jego policzkach popłynęły łzy.Jak mogłem być taki ślepy?
Siedział sam w pustym pokoju z ciężkim sercem.Teraz on potrzebował,żeby ktoś go przytulił i zapewnił,że będzie dobrze,ale jedyna osoba jaka mogła to zrobić była tak daleko on niego.Chciał zadzwonić do ukochanego ale wspominając jego ostatnie przeżycia nie chciał go dodatkowo obciążać.Sen odszedł całkowice.Włączył laptopa.Najpierw wysłał emalia do swojego prawnika a potem zaczął wyszukiwać ośrodki odwykowe w Kalifornii.Tak bardzo chciał pomóc bratu.Kochał go.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
Po dużej dawce emocji i alkoholu Tommy obudził się dopiero w południe.Isaac siedział już w salonie i pił kawę.Na stole czekało śniadanie.
-Dzięki-powiedział blondyn siadając do stołu.
Wziął łyk mocnej kawy.Tego mi było trzeba...

Isaac milczał.Wpatrywał się tępo przed siebie.Patrzył na Paryż,który w nocy pokrył się cienką warstwą śniegu.


-Pierwszy śnieg-powiedział po chwili.
-Nie cierpię zimy-odpowiedział blondyn-zawsze marznę.
-Bo nie ma cię co grzać.Jakbyś trochę przytył to inaczej byś się czuł.Spójrz na swój chudy tyłek.
Tommy zaśmiał się-Oglądasz mój tyłek?
-Lepiej jedz-odburknął Isaac,unikając odpowiedzi na to pytanie-Dzisiaj RockParis.
-Denerwujesz się?-zapytał basista z pełnymi ustami.
-Sam nie wiem jak to będzie.Nie brałem jeszcze udziału w takiej imprezie.A fakt,że stanowimy tylko część zespołu wcale mi tego nie ułatwia.
-Ja też nigdy nie grałem piosenek Adama bez Adama,sam nie wiem jak to będzie wygladać.Ale wiem jedno,ze każdy udzielony wywiad,podpisany autograf i zagrany koncert przybliża nas do wyjazdu.Jesteśmy tu już tydzień a ja mam wrażenie,ze całe wieki.
-Myslałem,że dobrze się tu bawisz,pomijając oczywiście ostatni wieczór-powiedział Isaac.
-Staram się ale bez niego nic nie ma znaczenia i sensu.
-A ze mną?
-Co z tobą? Tommy spojrzał ze zdziwieniem na stojącego obok mężczyznę.
-No wiesz,jesteśmy przyjaciółmi,świetnie się rozumiemy i potrafimy zabawić,czy to nie ma dla ciebie znaczenia,że jesteś tu ze mną?liczy się tylko to,że jego tu nie ma?

Basista nie bardzo wiedział co odpowiedzieć,bo nie do końca rozumiał przesłanie zadanego pytania.
-No wiesz,cieszę się,że jesteś tu ze mną ale,...
-Ale ja niestety nie jestem nim.

Blondyn odłożył kubek z kawą.Powoli wstał i podszedł do przyjaciela.Ten unikał jego wzroku.Położył mu rękę na ramieniu jakby chciał złagodzić słowa,które miał za chwile wypowiedzieć.

-Ani ty ani nikt inny nigdy nie będzie mógł zastąpić mi Adama.Ja go kocham Isaac a z tobą się przyjaźnię.I nie rozumiem twojego"niestety nie jestem nim".Jak mam to rozumieć,no chyba nie,że chciałbyś być?
-Ja znam swoje miejsce-powiedział perkusista odsuwając się od blondyna-dajmy temu spokój,jestem twoim przyjacielem i zawszę będę.Zawsze.

Stali chwilę w milczeniu.Tommy patrzył na niego jakby chciał wyczytać z jego oczu prawdę.Ale Isaac skrył ją zbyt głęboko by nawet oczy,odbicie ludzkiej duszy,mogły ją ujawnić.
-Idę się ogarnąć przed koncertem,zadzwoń do Pascala,czy ktoś przyjedzie zamiast niego po nas-powiedział perkusista,po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju.

Tommy też postanowił zebrać myśli przed koncertem.Potrzebował wsparcia Adama,odprężenia,rozładowania-fizycznego.

Włączył laptopa.Wyciągnął telefon:Chce cię usłyszeć i zobaczyć,teraz!!!


Po chwili na ekranie ujrzał słodką buzię ukochanego.Na jego twarzy malował się uśmiech a oczy błyszczały.

-Tommy masz na sobie moją koszule...tylko.

Leżący na łóżku blondyn uśmiechnął się.Koszula Adama sięgała mu do połowy ud.Rozpiętych kilka pierwszych guzików odsłaniało jego nagi,jasny tors.Adam zagryzł wargę.Wziął głęboki wdech czując jak jego serce zaczyna przyspieszać.
-Chciałbym być teraz tą koszulą,kochanie i otulać twoje seksowne ciało.Jesteś taki piekny dla mnie...

Tommy delikatnie dłonią przeciągnął wzdłuż uda ku górze odchylając rąbek koszuli,pokazując delikatnie wokaliście,że nie ma bielizny.
-Boże,skarbie...-Adam zacisnął dłonie,prawie czuł pod palcami delikatną skórę blondyna.
-Chciałbym żebyś tu był-wyszeptał Tommy-i żebyś spełnił moje fantazje.
Oddech czarnowłosego przyspieszył.Oblizał usta a potem delikatnie zagryzł dolną wargę.
-A jakie masz fantazje,Tommy?
-Jeśli chcesz mogę ci pokazać czego pragnę?
Adam potrafił tylko pokiwać twierdząco głową.Czuł jak pulsują mu skronie od rosnącego ciśnienia.
-Chciałbym...-zaczął bardzo powoli i prowokacyjne blondyn-czuć twoje usta na moich wargach.

Włożył palec do ust i śliną nawilżył swoje usta.Zagryzł je delikatnie przez co nabrały intensywnego czerwonego koloru.Adam oblizał się,prawie czując ich słodki smak.

Tommy schodził dłonią coraz niżej.
-Delikatnie byś całował  moją szyję,potem tors,brzuch.Twój ciepły,mokry język pieścił by moja skórę a moje ciało by drżało i prosiło o więcej.

Adam siedział jak zahipnotyzowany.Tommy odsłaniał kolejne fragmenty swojego ciała .Czarnosłowy czuł jak pocą mu się ręcę,zaciskał je na satynowej pościeli..Jego pragnienie i pożądanie dalej rosło.
-A potem...?-ledwo wydusił z siebie wokalista.

Tommywsunął włożył jeden palec do ust i sugestywne zaczął go wsuwać i wysuwać z ust,czasem delikatnie go przygryzając.Przeciągnął językiem po wewnętrznej stronie dłoni,nawilżając ją swoją śliną.Potem wsunął dłoń pod koszule na wysokości swojej męskości.Adami zobaczył jak materiał porusza się pod wpływem ruchów ręki blondyna,który cicho jęknął i zamknął oczy.
-Potem twoja dłoń pieściła by mnie ,o tak jak teraz...mmm

Adam czuł jak jego mięśnie się napinają.Co chwile przechodziła przez niego kolejna gorąca fala podniecenia,kumulująca się w jego podbrzuszu.Nie miał władzy nad swoim ciałem,które pod wpływem cichych jęków blondyna też oczekiwało pieszczot.
-Moja dłoń-powiedział basista na chwile przerywając swoje pieszczoty-dotykała by ciebie w takim samym rytmie i tempie ,co twoja mnie.

Adam zrozumiał aluzję blondyna przez co na jego policzkach pojawił się rumieniec.Fakt miał doświadczenie z innymi mężczyznami ale nigdy nie robił tego sobie sam przy kimś i to na odległość.
-Zrób to,proszę...dotknij się .Chce żebyś się pieścił tak jak lubisz najbardziej.Chce słyszeć twoje jęki i oddech.Tak bardzo cię pragnę-nalegał Tommy.

Adam rozpiął spodnie i wsunął dłoń pod bokserki.Zaczął poruszać dłonią powoli ale mocno ją zaciskał.Czasem ból go podniecał.Głośno jęknął.Starał się wciąż patrzeć na pieszczącego się ukochanego ale doznanie jakie ogarniało jego ciało było tak silne,ze co chwile zaciskał powieki.
-Uwielbiam twoje pieszczoty,mmmm,tak dobrze...-jęki Adama mieszały się z wypowiadanymi słowami.
-To teraz zamknij oczy i pomyśl,że klękasz między moimi udami.Patrzymy sobie chwile w oczy odnajdując w nich swoje pragnienia.Ty wiesz czego chce...

Adam puścił wodzy fantazji i ujrzał przed oczami tą pozycję.Czuł do czego zmierza blondyn.
-Podnosisz moje biodra.delikatnie przysuwasz mnie do siebie,by mógł objąć cię w pasie udami.Jesteś tak blisko mnie,tak blisko mojego wejścia...
-Boże skarbie,ja zaraz....-Adam każdą komórką swojego ciała czuł żar podniecenia i pragnienie spełnienia.Jego ciało było już na to gotowe.Słowa ukochanego mąciły jego umysł.
-Jedno pchnięcie i jesteś we mnie.Czujesz moje ciepło,jaki jestem ciasny i jak zaciskam się na twoim członku?
-Czuje ,że zaraz oszaleje...
-Kochaj mnie Adam,kochaj,mocnej...

Słowa blondyna sprawiły,że dłoń wokalisty przyspieszyła przynosząc ulgę podnieconemu do granic ciału czarnowłosego.Zacisnął powieki a z jego ust wydobył się głośny krzyk rozkoszy.Przez ciało przechodziły kolejne skurcze.Adam zatrzymał powietrze w płucach.Zapomniał w tej chwili jak się oddycha.Po kilku chwilach spokojnie otworzył oczy i zaczął mówić.
-A ja wciąż będąc w tobie pieszczę ciebie dłonią ,zaciskam ją delikatnie.Głośno oddychasz a ja czuje jak twoje mięśnie się spinają zapowiadając nadchodzący szczyt.Zatapiam swoje usta w twoich tłumiąc twój głośny krzyk.

Po tych słowach blondyn osiągnął orgazm.Stracił kontrolę nad swoim ciałem i odruchami.Poddając się ekstazie,strącił nogą lampkę z nocnego stolika,która upadła z hukiem,mieszającym się z głośnym jęczeniem blondyna.Nim zorientował się ,że jego krzyk wypełnił apartament drzwi do pokoju otworzyły się niespodziewanie.

-Boże Tommy,co się... ?-Isaac nie dokończył.Patrząc na blondyna i to w jakim jest stanie,poczuł niezręczność sytuacji -O boże,przeprasza...ja...
Pospiesznie zamknął drzwi.Tommy zamarł w bezruchu.Adam nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
-Ale miał minę-wybełkotał,prawie płakając z rozbawienia.
-To nie jest śmieszne,tylko...jak ja mu teraz spojrzę w oczy-blondyn przetarł twarz ręką.
-Daj spokój,to duży chłopiec.Po za tym nie uważasz,że i tak warto było?
-Tak...nawet na odległość potrafisz mną zawładnąć.
-Skarbie?-zaczął Adam-no wiesz,ale jak już będziemy razem to powtórzymy to,tak na żywo?
-Spróbujemy,wiesz,że to dla mnie coś nowego,ale chce tego.
-To będzie twój najlepszy pierwszy raz,obiecuje.
-Chyba pierwsze razy?

Adam wyłapał sugestie ukochanego ale brnął dalej-Nie rozumiem skarbie?
-No wiesz o co mi chodzi-Tommy zarumienił się trochę-Ty we mnie a potem ja w tobie.

Adam delikatnie uśmiechnął się nie ukrywając zaskoczenia tak jasnym przedstawieniem sprawy przez mężczyznę.
-Skarbie ,ale ja zazwyczaj...
-Adam,jesteśmy partnerami czy nie?W życiu i w łóżku.Nie chce byśmy mieli z góry przypisane jakieś role.Chce żebyśmy obaj się spełniali w tym związku,na każdej płaszczyźnie.

Wokalista wziął głęboki wdech i pokiwał głową.Zrozumiał,ze seks z Tommym da mu doznania ,o których praktycznie już zapomniał,bo bycie pasywem nie leżało w jego naturze.
-Kocham cię i tobie oddam całego siebie i co tylko zechcesz kochanie.
Blondyn uśmiechnął się-Tez cię kocham.I jeszcze raz przepraszam cię za to,że poszedłem to tego klubu,nie gniewasz się już na mnie?
-A czyli to wszystko wcześniej to był wstęp do przeprosin?Pewnie,ze się nie gniewam,na ciebie nie potrafię.Po prostu martwię się o ciebie i chce cię chronić.
-Dziękuje-wyszeptał blondyn-Tak bardzo nie chce się z tobą rozstawać ale niedługo wychodzimy.Muszę kończyć.Tęsknie za tobą bardzo.
Przeciągnął dłonią po ekranie.
-Powodzenia na koncercie,wierze, w ciebie,że dasz dziś czadu.Trzymaj się mój skarbie.Pa.

Tommy bezwładnie opadł na łózko.Słowa ukochanego dodały mu otuchy i pewności,że wszystko będzie dobrze.Jego odprężone ciało,wolne od fizycznych pragnień było gotowe na nowe wyzwanie.Ubierał się powoli odwlekając moment spotkania z Isaackiem.Ostrożnie otworzył drzwi.Po chwili jego wzrok napotkał spojrzenie Isaaca,który odwrócił głowę .Znów spojrzeli na siebie i  bez zbędnych słów,buchnęli śmiechem.To rozładowało całe napięcie.









2 komentarze:

  1. cyber-sex!!! :D Isaac wiedział kiedy wejść. Ale nie spodziewałam się, że jeszcze tu dorzucisz uzależnienie i długi Naila. Zastanawia mnie jedynie jak oni będą dawać koncert bez wokalisty?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech he he ... aż mi się gorąco zrobiło... Bosz jaki ty masz dziewczyno talent... to było po prostu cudowne...
    A wejście Isaaca było mega normalnie, aż mnie wmurowało. :)
    Jestem także ciekawa jak potoczy się sprawa Neila, w co ten chłopak się wpakował, mam nadzieję że podda sie leczeniu a Adaś jako dobry brat mu pomoże z tymi długami...
    No to ja czekam na następny odcinek.

    ps. Dziękuję za 3 komentarze do moich shotów ;)

    OdpowiedzUsuń