wtorek, 21 sierpnia 2012

41.Wspomnienia

Dziękuje za komentarze, zarówno te pod ostatnim odcinkiem, jak i pod one-shotem. Cieszę się, że został tak dobrze przez was odebrany. W pierwotnym zamiarze miał być to jednopart i chyba tym pozostanie. Napisałam inny prolog do opowiadania o bliźniakach, ale muszę jeszcze dużo nad tym opowiadaniem popracować i chyba umieszczę je na osobnym blogu.
Zielonooki Diabeł- Twojego komentarza nie ma na blogu ale jest na mojej poczcie.Doceniam go tym bardziej, że pisałaś go z telefonu a jest dość pokaźnych rozmiarów. Uwielbiam twoje komentarze, dostarczają mi nowych pomysłów.Dziękuje ci bardzo.Motywujesz mnie do dalszego pisania.
Kate- Nie wiem, czemu twój komentarz się nie wyświetlił  na blogu, ale zapoznałam się z nim na poczcie. Bardzo ci dziękuje za miłe słowa.Cieszy mnie, że to co pisze przypada ci go gustu.

Przepraszam za błędy, spieszyłam się.




- Skarbie, co się dzieje?- zapytał Adam, słysząc jak Tommy wymiotuje w łazience. Zdarzało mu się to coraz częściej. Było to powiązane z bólem pleców, który od pierwszej wizyty we Francji dawał mu znać o sobie niemal codziennie. Tabletki przeciwbólowe pomagały basiście skrzętnie ukrywać ten fakt przed ukochanym.
- Wiesz, że źle znoszę latanie, a dziś wylatujemy do Anglii. To tylko stres kochanie.
- Dobrze, że trasa się kończy, bo mi się wykończysz. Zamówię ci gorącą herbatę, może trochę ci to pomorze- szczera troska biła z głosu Adama.
- Dzięki kochanie.

Tommy stanął przy zlewie i odkręcił wodę.Wypłukał usta i przemył twarz zimną wodą. Spojrzał w lustro. Miał wrażenie, że skóra robi się coraz bledsza, niemal przeźroczysta. Cienkie żyłki delikatnie pulsowały na jego skroniach. Błagam tylko nie to...Nie kiedy jestem taki szczęśliwy... Westchnął, zaciskając dłonie na porcelanowym zlewie. Oczy mu się zaszkliły. Spuścił głowę i zacisnął powieki. Silne ukłucie w dole pleców sprawiło,że nogi mu się ugięły. Wyciągnął z kieszeni małą fiolkę i łyknął dwie tabletki.Wziął kilka łyków wody prosto z kranu. Po kilku chwilach ból zaczął słabnąć.Tommy spojrzał na białe pigułki.Nie mogę ich tyle brać...

-Źle wyglądasz skarbie- powiedział wokalista patrząc na ukochanego.Tommy zmusił się do delikatnego uśmiechu. Czarnowłosy przytulił jego drobne ciało- Martwię o ciebie. Może powinieneś iść do lekarza?
-Kochanie, to tylko stres. Jak wrócimy do domu wszystko się unormuje. Nie martw się. Nie lubię jak patrzysz ma nie takimi smutnymi oczami.
- Ale obiecaj, że jak dalej będziesz się źle czuł, to umówisz się na wizytę do jakiegoś specjalisty?
-Obiecuje skarbie...
W takich momentach czasem żałował,że ukochany tak bardzo mu ufa,że nie zauważa kiedy on kłamie.
- Musimy się spakować- powiedział Tommy- nie zostało nam dużo czasu.
- Ty się połóż a ja nas spakuje.Odpocznij trochę- Adam czule ucałował go w czoło. Basista nie protestował. Faktycznie miał ochotę się na chwilę położyć i odpocząć.
- Kochanie- zaczął wokalista, składając kolejną koszulkę basisty- Rozmawiałem z mamą o naszym zamiarze zamieszkania u nich.
- I jak to przyjęła?
- Nie uwierzysz. Pojechali z tatą do sklepu meblowego kupili nam nowe, większe łóżko i dodatkową szafę dla ciebie.
- Wow, oni są niesamowici. Zadzwonię potem i podziękuje.
- Wiesz, to oni są tobie bardzo wdzięczni za to co zrobiłeś dla Neila. Załatwiłeś ten ośrodek, przekonałeś go do leczenia. Cieszą się, że razem zamieszkamy.
- Chodź do mnie- powiedział blondyn, wyciągając rękę w kierunku Adama. Czarnowłosy położył się obok niego.Pocałował go w czoło i mocno przytulił. Basista delikatnie westchnął. Zamknął oczy i rozkoszował się bliskością wokalisty. Położył głowę na torsie ukochanego i wsłuchiwał się w bicie jego serce.Wsunął dłoń po koszulkę wokalisty i poczuł jak jego ono przyspiesza. Delikatnie się uśmiechnął.
- Uwielbiam takie chwile- powiedział Tommy- Przy tobie zapominam o wszystkim co złe. Wszystko wydaje mi się  prostsze.
- Bo razem zawsze jest łatwiej. Kiedy trasa się skończy będziemy mieli więcej czasu na takie beztroskie chwile jak ta. Lepiej się już czujesz?
- Przy tobie zawsze.Jestem z tobą szczęśliwy, naprawdę. Chciałbym byś zawsze był przy mnie.
- Wiesz, że tak będzie- powiedział Adam, głaszcząc blondyna po plecach. Jego oddech się uspokajał.
- Chciałbym...- wyszeptał i po chwili zasnął w ramionach ukochanego mężczyzny.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------
-Isaac ,robię rezerwację na domki w Szkocji. Mam wziąć czteroosobowy dla nas i Adama z Tommym czy dwa podwójne?
- Jasne, że dwa podwójne. Słyszałeś, że Tommy marzy o grzaniu się z Adamem przed kominkiem. Wolałbym nie być tego świadkiem. Poza tym chce być tylko z tobą, żebyś mógł przychodzić do mnie w nocy. Lubię z tobą spać- powiedział Isaac, kładąc ręce na ramionach Maxa siedzącego przed laptopem. Młodszy mężczyzna pogłaskał jedną z dłoni perkusisty i uśmiechnął się ciepło.
- Ja też to uwielbiam- szepnął i delikatnie westchnął.
- Co się dzieje?- zapytał Isaac.
- Nic...Zazdroszczę trochę Adamowi i Tommy'emu. Oni nie muszą czekać na noc by być razem. Mają dla siebie każdą chwilę.
- Ale oni są ze sobą w związku, kochają się. Są pewni swoich uczuć. A to co jest między nami...sam rozumiesz.
- A co jest między nami Isaac? Śpimy ze sobą, całujemy się, czasem pozwalamy sobie na dotykanie się i sprawianie  przyjemności. Czuję się trochę zagubiony w tym wszystkim. Nie wiem gdzie jest moje miejsce w twoim życiu.
Max wstał z krzesła i podszedł do okna. Nie patrzył na Isaaca. Nie chciał ,by ten dostrzegł smutek w jego oczach.
- Wiesz, że jesteś dla mnie ważny.
- Czasem to czuje- cicho wyszeptał- Ale kiedy pojawia się Tommy , tak jak wczoraj, ja przestaje się dla ciebie liczyć.
- Max rozmawialiśmy już o tym. Tommy kocha Adama, Adam kocha jego.
- A ja kocham ciebie- wyszeptał makijażysta. Serce biło mu jak szalone. Ale nie był wstanie już dłużej bronić się przed tym uczuciem, które płonęło w jego sercu coraz mocnej i każdego dnia nabierało intensywności.
Isaac stał z delikatnie rozchylonymi wargami. Nerwowo pocierał dłońmi o spodnie.Wiedział, że powinien teraz coś powiedzieć, ale żadne słowo nie chciało mu przejść przez gardło. Miał w głowie pustkę.
- A ty kogo kochasz, Isaac?- zapytał młodszy z mężczyzn. Kilka łez spłynęło po jego policzkach.
- Max proszę cię...- Brunet zagryzł wargę i zacisnął powieki. Poczuł się taki bezsilny- Nie wiem- wyszeptał- Proszę cię, zrozum mnie.
- Rozumiem i wiedziałem , że jeśli cię o to spytam usłyszę taką odpowiedź. Spędziłem z tobą dzisiaj ostatnią noc. Trasa wkrótce się kończy, a nasze drogi się rozejdą. Potrafię sobie radzić z nieodwzajemnionymi uczuciami , nie ty pierwszy mnie odrzucasz.

Max ubrał buty i sięgnął po kurtkę. Chciał wyjść jak najszybciej, by oszczędzić sobie dalszego upokorzenia. Ale nim zdążył złapać za klamkę, Isaac popchnął go na ścianę. Złapał go za nadgarstki, a swoim ciałem przycisnął do zimnej powierzchni. Max oddychał szybko. Był trochę przerażony, nie do końca rozumiał zachowanie Isaaca. Brunet zbliżył swoje usta do jego warg. Pocałował go delikatnie, czując jak młode ciało drży.
- Nie pozwolę ci odejść- wyszeptał perkusista- Ani teraz, ani po zakończeniu trasy. To, że nie potrafię określić swoich uczuć do ciebie nie oznacza, że nie chce z tobą być.Nie widzisz, że szaleje za tobą.Uwielbiam spędzać z tobą czas, a noce z tobą są najpiękniejszymi nocami w moim życiu ,chociaż nie kochamy się ze sobą.
Isaac spuścił głowę i delikatnie zarumienił, zdając sobie sprawę z tego co powiedział.
- A chciałbyś się ze mną kochać?- zapytał Max. W tej chwili postanowił postawić wszystko na jedną kartę.
- Myślę o tym za każdym razem, gdy czuję ciepło twojego ciała obok mnie, gdy twój zapach koi moje zmysły, a dotyk doprowadza na skraj wytrzymałości.
- To dlaczego nigdy tego nie zaproponowałeś?
- Właśnie dlatego, że jesteś dla mnie ważny. Chcę zrozumieć co do ciebie czuje. Boję, że seks by tylko namieszał między nami jeszcze bardziej. Ale pragnę cię Max, pragnę każdego centymetra twego ciała. Więc proszę cię, bądź przy mnie.

Max milczał. Wpatrywał się w zaszklone, brązowe oczy bruneta. Nie wiedział co powiedzieć. Kiedy Isaac puścił jego nadgarstki i odsunął się, makijażysta cicho wyszeptał słowo przepraszam i wyszedł z pokoju.

Max chodził wąskimi uliczkami Wenecji. Bił się z myślami.Wyznanie miłości Isaacowi było dla niego trudnym momentem. Jako chłopak z domu dziecka, nie został nauczony miłości, a kolejne rodziny zastępcze nauczyły go tylko, że dorosłym nie wolno ufać, bo często kłamią kiedy mówią, że kochają. Ale teraz postanowił zaryzykować. Obdarzyć kogoś tym niezwykłym uczuciem, żywiąc nadzieje, że zostanie ono odwzajemnione. Chciał zapomnieć o tych wszystkich bolesnych lekcjach jakie udzieliło mu życie i uwierzyć, że ktoś może go naprawdę pokochać.

Słowa Isaaca wywołały w nim sprzeczne uczucia.Z jednej strony widział, że jest dla bruneta ważny. Nie pozwolę ci odejść...Wciąż powtarzał w głowie słowa ukochanego mężczyzny. Z drugie strony bał się, że uczucia, które Isaac żywił do Tommy'ego nie pozwolą by w jego sercu zakiełkowała nowa, czysta miłość. W głębi serce czuł, że chce podjąć to ryzyko, bo Isaac był tego wart. Czuł się przy nim wspaniale. Brunet nigdy nie potraktował go jak kogoś gorszego ze względu na jego przeszłość. Przy nim nie obawiał się mówić co myśli i czuje. Isaac akceptował go w pełni. Bał się tylko czy starczy mu sił, by trwać przy nim w tym uczuciowym zawieszeniu.

Max wrócił do hotelu po godzinie. Isaac siedział na łóżku i przyglądał się mu w milczeniu. Blondyn krążył chwilę po pokoju.
Isaac podszedł do niego i przytulił- Przepraszam cię za wszystko-wyszeptał-  Nie znoszę twojej nieobecności.
- Obiecaj, że nie złamiesz mi serce- powiedział Max.
Isaac jeszcze mocniej objął młodszego mężczyznę. Kilka razy pocałował jego blond włosy.
- Obiecuje- wyszeptał- A teraz weźmy walizki, za 10 minut jedziemy na lotnisko. Dzisiaj stoki narciarskie będą nasze.
Obaj się zaśmiali i po chwili opuścili pokój.

------------------------------------------------------------------------------------------------
Isaac z Maxem od 10 minut leżeli na śniegu. Nie mogli wstać ze śmiechu. Widok Tommy'ego w całym narciarskim ekwipunku był po prostu bezcenny. Adam próbował zachować powagę, ale mina basisty mu na to nie pozwalała. Wyglądał jak naburmuszone dziecko. Miał czerwone policzki i zaciśnięte wargi. Cały drżał, bardziej chyba z nerwów niż z zimna.

Blondyn stał w delikatnym rozkroku, próbując utrzymać swoje nogi na wodzy, które wpięte w narty, zdawały się żyć własnym życiem. Co chwilę machał rękami w powietrzu, jakby chciał się czegoś złapać, chcąc uniknąć upadku. Ale na próżno. Za każdym razem, gdy Adam go puszczał, blondyn upadał na ziemię. Wszyscy w tej chwili cieszyli się, że nie są na miejscu wokalisty, bo to w jego kierunku Tommy rzucał złowrogie spojrzenia.
- Adam, czuję się jak bałwan.
To stwierdzenie blondyna, jeszcze bardziej wszystkich rozbawiło. Faktycznie w obszernym, puchowym kombinezonie basista przypominał swoją sylwetką bałwana.
- Mam dość- burknął Tommy.
- Skarbie, dopiero wyszedłeś na stok. Nawet metra nie przejechałeś, początki są trudne. Dasz radę-pocieszał go wokalista.
Oliwy do ognia dolali paparazzi, którzy pojawili się znikąd.
- Świetnie, a teraz będę pośmiewiskiem na twitterze.
- Nie przejmuj się. No dalej powoli do przodu- zachęcał go czarnowłosy.
- Ja tu z nim zostanę a ty idź pojeździć- powiedziała Brook- Isaac z Maxem poszli już na jakiś stok, dołącz do nich, a my sobie tu damy radę.
Tommy pokiwał głową potwierdzając słowa kobiety.
- Kochanie, jesteś pewien?- zapytał Adam.
- Tak idź. Poradzę sobie- zapewnił go ukochany.
Adam pocałował go w czoło i po chwili odjechał.
Brook spojrzała na basistę- Ciepła herbata z rumem w schronisku?- zaśmiała się ciepło.
- Czytasz w moich myślach -odpowiedział blondyn- Tylko pomóż mi to wszystko ściągnąć.

Usiedli przy małym kominku. Ciepło bijące od niego poprawiło humor basiście. Kilka łyków herbaty z alkoholem zaczęło przyjemnie rozgrzewać jego ciało.
- Cieszę się, że trasa dobiega już końca- zaczęła mówić Brook- Mark już nie może się doczekać kiedy wrócę do domu, ja też. Mam dość tej rozłąki. Czasem jak patrzę na ciebie i Adama zazdroszczę wam. Ciągle jesteście razem. A co planujecie po trasie?
- Adam zaproponował mi byśmy wspólnie zamieszkali.
- To cudownie- powiedziała Brook- Gratuluje, to poważny krok.
- Tak, wiem. Na razie zamieszkamy u jego rodziców .
- No to wszystko się robi takie poważne. Wspólny dom...zaraz będziecie rozmawiać o ślubie i adopcji dzieci.
Tommy nie zaprzeczył. Uśmiechnął się.
- Adam byłby cudownym ojcem- powiedział, biorąc łyk gorącego napoju- Kocham go najbardziej na świecie.
- To widać Tommy- powiedziała kobieta, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- To co przeszliśmy bardzo nas do siebie przybliżyło. Nie widzę się przy boku żadnego innego mężczyzny. Przy nim czuję, że znalazłem swoje miejsce.
- On przy tobie też. Jeszcze nigdy nie był taki szczęśliwy.
-Przepraszam cię, muszę odebrać - powiedział blondyn i wyciągnął dzwoniący telefon z kieszeni.Odszedł na bok, by kobieta nie słyszała rozmowy- Witaj Neil- powiedział ciepło.
- Cześć Tommy, na początku ja...no wiesz, przepraszam cię za naszą ostatnią rozmowę. Głupio się zachowałem.
- Rozumiem cię, nic się nie stało. Adam bardzo się przejął całą tą sytuacją. Powiedziałem mu o ośrodku. Ucieszył się, że zgodziłeś się na leczenie.
- Zostało kilka dni .Tommy pojedziesz tam ze mną?
Przez ciało blondyna przeszedł zimny dreszcz.
- Nie wiem, Neil.
- Proszę cię, przy tobie będę czuł się pewniej. Byłeś już tam, znasz wszystko, będzie mi łatwiej.
- Wolałbym nie.
- Proszę Tommy-drżący głos zdradzał obawy Neila.
- Dobrze, pojadę- westchnął blondyn.
- Dziękuje ci. A mógłbyś mi opowiedzieć jak tam jest?

Basista rozejrzał się dookoła. Brook gdzieś znikła. Usiadł koło kominka. Zamknął oczy i na chwilę przywołał obraz ośrodka w swej głowie. Podkulił nogi i zaczął powoli mówić.
- Jest to duża placówka. Podzielona na część dla młodzieży i dorosłych.Pokoje są małe jedno lub kilkuosobowe, wiesz jeden pilnuje drugiego. Tak jest łatwiej. Dobrze karmią.
- Brzmisz jak kiepska reklama jeszcze gorszego hotelu- zaśmiał się Lambert.
- Neil, a co mam ci powiedzieć. Pierwsze dni, a nawet tygodnie są koszmarem. Zamykają cię w pokoju jednoosobowym. Spędzasz tam najgorsze dni swojego życia.
- A ty co czułeś na początku?
- Ja? Trafiłem tam z kimś dla mnie ważnym, ale to inna historia. Jeśli chodzi o narkotyki potrzebowałem ich jak powietrza. Kiedy tam się znalazłem myślałem, że umrę. Każda komórka mojego ciała domagała się działki. Organizm szalał, umysł był przytępiony. Chodziłem wtedy po małym pokoju, z kąta w kąt, próbując znaleźć dla siebie miejsce. Chciałem chodź na chwilę przestać czuć ten wszechogarniający mnie ból. Cierpiałem fizycznie i psychicznie.Czułem kumulującą się we mnie agresję. Wtedy byłem gotów pozabijać wszystkich sanitariuszy i terapeutów. Neil wiem, że to brzmi strasznie, bo i takie jest, ale z perspektywy czasu wiem, że to mi uratowało życie.
- Boję się Tommy.
- Wiem. Ja też się bałem. Ale po kilku tygodniach było już lepiej. Poznajesz osoby, które borykają się z takim samym problemy co ty i widzisz jak dają sobie radę. Wtedy nabierasz przekonania, że mi też się uda. Każdy dzień bez brania napawa cię dumą i dodaje sił do dalszej walki. Potem będzie już tylko lepiej.
Ośrodek znajduję się nad ogromnym jeziorem, latem można się tam kąpać. Obok rosną ogromne wierzby, o ile ich jeszcze nie ścieli.

Rude włosy plątały się w giętkich gałązkach wierzby. Podmuch wiatru sprawiał,że nie mogła ich okiełznać. Co chwilę niesforne kosmyki przysłaniały jej oczy.
- Muszę je ściąć- mówiła za każdym razem. Ale ja je uwielbiałem i wiedziałem ,że nigdy tego nie zrobi.

- Tommy?
Głos w telefonie wyrwał go z zmyślenia.
- Przepraszam, starałem sobie jeszcze coś przypomnieć. Neil, najważniejsze jest żebyś ty chciał pokonać nałóg.Wszyscy będziemy starali ci się pomóc, ale teraz wszystko zależy od ciebie.
- Dziękuje ci, bez ciebie nie zdecydowałbym się.
- Nie ma za co.Cieszę się, że mogę ci pomóc. Zobaczymy się za 3 dni. Zamieszkam z wami.
- Wiem, mama mi mówiła.W razie gdyby mój brat dawałby ci się we znaki możesz zająć mój pokój.
- Dzięki. Pewnie się przyda. Trzymaj się stary i pamiętaj...
- Tak, wiem. Mogę zawsze do ciebie zadzwonić.
- No właśnie. Pa.


- Myślisz, że nam się uda?- zapytała pewnego dnia. Siedzieliśmy na pomoście.Jej drobne stopy dotykały tafli wody.
- Jeśli się bardzo postaramy- odpowiedziałem i pogładziłem jej dłoń.
- Boję się, że gdy stąd wyjdę, wrócę do nałogu. Tutaj mnie wszyscy wspierają a tam będę sama.
- Amy, już nigdy nie będziesz sama. Obiecuje...
Za każdym razem gdy się uśmiechała, zakochiwałem się w niej na nowo.

Tommy cicho westchnął i spojrzał na ogień w kominku.W jego sercu też płonął żar.


5 komentarzy:

  1. Czyżby Tommy był na coś chory ? Podoba mi się :P Uwielbiam takie sceny dramatu w opowiadaniach :D Jak zawsze świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ten rozdział na telefonie, jadąc autobusem. Powyższy tekst tak mnie pochłonął, że prawie przegapiłam przystanek. :) Poprawiłaś mi nastrój tą częścią. Czytając poszczególne fragmenty szczerze się uśmiechnałam O, na przykład wyobrażając sobie Tommy'ego w całym ekwipunku narciarskim, przewracającego się, gdy tylko Adam przestał go podtrzymywać.
    Widać, że Max i Isaac jeszcze trochę gubią się w swoich uczuciach, ale ich wzajemne relacje są coraz lepsze. Wierzę, że po zakończeniu trasy nadal będą mieć ze sobą tak dobry kontakt jak teraz.
    I Tommy... Zastanawiają mnie jego bóle pleców, złe samopoczucia i te tabletki. Rozumiem, że ta niechęć do ośrodka wiąże się z rudowłosą dziewczyną, którą wspominał? Coraz bardziej ciekawi mnie jego przeszłość.
    Adam ma cudownych rodziców. W pełni akceptują jego orientację, pokochali Tommy'ego jak własnego syna, i jeszcze kupili im łóżko. Miło.
    Chyba nie muszę pisać podsumowania, bo wiesz, że jak zwykle niezmiernie mi się podoba, prawda? ;)
    Weny, kochana!

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz bardziej jestem ciekawa, co wydarzyło się w tym ośrodku. Mam nadzieję, że wkrótce to się wyjaśni i że Tommy powie Adamowi o swojej przeszłości. Isaac i Max zasługują na udany związek. Mimo że denerwowało mnie, jak Isaac stawał na drodze Tommyemu i Adamowi, teraz życzę mu szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, jak zawsze :)
    Wyobrażając sobie Tommy'ego-bałwana też się śmiałam, haha!
    Cieszę się, że Isaac i Max są ze sobą tak blisko.
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Aha, mam prośbę. Mogłabyś wyłączyć ten kod z obrazka? Strasznie utrudnia i denerwuje :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Z Tommym wyraźnie jest coś nie tak, oby tylko przez to nie wrócił do nałogu... Jak widzę w opowiadaniu nadszedł czas na dramaty, mam nadzieję, że potem znów wyjdzie słońce. Czekam na kolejny rozdział :)
    P.S. Jeśli chodzi o moje opowiadanie (High School Intricacies) to ostatnio mam strasznie mało czasu, dużo problemów i niekoniecznie się wyrabiam. Skupiłam się na przetłumaczeniu kolejnego rozdziału na język angielski (bo prowadzę to opowiadanie w 2 językach), przez co nie miałam czasu na napisanie następnego rozdziału po polsku. Z dwoma rzeczami się nie wyrobiłam. Więc teraz to będzie trochę wszystko opóźnione ale postaram się do końca następnego tygodnia napisać i dodać rozdział 11 :)
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Kate

    OdpowiedzUsuń