Urlop bardziej mnie rozleniwił niż dodał weny, ale w końcu się zmobilizowałam i napisał kolejny odcinek. Nie dzieje się w nim za dużo. Miłej lektury.
Mieli za sobą ostatni koncert z cudownej trasy Glam Nation Tour. Te kilka miesięcy wniosło wiele do życia praktycznie każdego członka zespołu. Ostatni raz z lotniska wracali wspólnie busem. Za chwilę każdy miał wziąć swoje walizki i zaszyć się w domowym zaciszu. Było im to bardzo potrzebne. Trasa była sprawdzianem ich wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Początkowo obcy dla siebie ludzie, po tych kilku wspólnych miesiącach stali się dla siebie prawdziwą rodziną. Tommy z Adamem odnaleźli tu prawdziwą miłość. Isaac zawarł najważniejszą przyjaźń w swoim życiu, ale i pokochał wspaniałego faceta. Monte znalazł spokój i sens życia. Brook spełniła się artystycznie i była gotowa na stabilne, spokojne życie obok ukochanego Marka.
Teraz w busie, każdy z nich analizował te klika wspólnych miesięcy. Trudnych, ale zarazem tak wspaniałych, że nie zamieniliby tego czasu na nic innego.Tommy wtulał się w Adama. Kilka razy głośno westchnął. Jego i wokalistę czekał nowy rozdział w życiu. Mieli zamieszkać razem. Blondyn bardzo się cieszył z tego faktu. Obawiał się czy sprosta wyzwaniom jakie będą ich czekały w partnerskim związku. Adam nie miał żadnych wątpliwości. Wiedział, że to Tommy'ego chce mieć u swojego boku już zawsze. Kochał go miłością bezgraniczną i co najważniejsze w pełni odwzajemnioną. Kiedy zajechali pod dom Adama, basista zacisnął nerwowo dłonie. Spojrzał na duży, jasny budynek. Teraz tu miał być jego dom, chociaż w głębi wiedział, że nie na długo. Teraz czekało go pożegnanie z Isaaciem.
Lambert wypakowywał walizki. Tommy z przyjacielem odeszli kawałek od samochodu.
- Do LA jest około godziny autem.Wpadaj kiedy tylko będziesz miał ochotę. Będę dzwonił i sam też przyjeżdżał - głos bruneta zaczął się powoli łamać - Max obiecał mi, że poszukamy mieszkań bliżej ciebie. Nie jesteśmy jeszcze gotowi zamieszkać razem, ale chcemy być blisko siebie. A ja blisko ciebie. Za parę miesięcy wszystko będzie dobrze i... boże jakie to trudne.
Isaac objął Tommy'ego, który chętnie wtulił się w przyjaciela. Widząc ich razem w takiej sytuacji, Adam z Maxem w głębi siebie cieszyli się, że to koniec trasy. Mieli ukrytą nadzieję, że dzięki temu więzi przyjaźni między ich partnerami osłabną.
- Kocham cię, wiesz o tym ? - wyszeptał Isaac.
- Wiem, ja ciebie też. Zawsze będziesz dla kimś wyjątkowym. Nie mogę sobie wyobrazić, że jutro się obudzę a ciebie nie będzie obok w pokoju. Gdyby nie to, że mam Adama zwariowałbym bez ciebie.
- Na szczęście zobaczymy się za prę dni. Pamiętasz o koncercie z Ravim w LA?
- Jasne, to będzie coś tylko naszego- odpowiedział Tommy i znów mocno przytulił bruneta.
- Kochanie musimy już jechać - Max delikatnie ponaglał ukochanego.
- Już idę - odpowiedział brunet.
Tommy pożegnał się z resztą zespołu i po chwili bus odjechał. Blondyn głośno westchnął. Adam pokiwał tylko głową - No i po konkurencji - zaśmiał się głośno.
Basista uśmiechnął się i przytulił do ukochanego. Obaj popatrzyli w kierunku nowego miejsca zamieszkania. Z domu wybiegła Leila. Sama nie wiedziała, któremu mężczyźnie rzucić się najpierw na szyję. Objęła ich obu.
- Nareszcie jesteście - kilka łez spłynęło po jej policzkach- Tak bardzo się cieszę, że znów cała rodzina będzie w komplecie.
Na dźwięk tych słów Tommy uśmiechnął się szczerze.
- Witaj w domu, kochanie - powiedziała kobieta, patrząc w brązowe tęczówki blondyna.
Po chwili w drzwiach stanął Neil. Adam uśmiechnął się do niego ciepło, ale widział, że wzrok brata skupiony jest na Tommym. Mężczyźni stali i patrzyli się na siebie. Do tej pory byli dla siebie ciepłymi głosami w telefonie, nie widzialnymi przyjaciółmi.Teraz to wszystko stało się fizycznie namacalne, żywe i realne. Basista wziął głęboki oddech i ruszył w kierunku mężczyzny. Obaj stali blisko siebie, nie bardzo wiedząc jak się zachować. Neil uśmiechnął się i objął blondyna. Tommy momentalnie odwzajemnił ten gest.
- Parę miesięcy temu żegnałem jednego brata, a teraz witam dwóch - powiedział młodszy Lambert - Cieszę, że jesteś.
Po policzkach bruneta spłynęły łzy.
- Dobrze cię widzieć - wyszeptał blondyn, który sam z trudem trzymał na wodzy swoje emocje. Ale tak naprawdę miał mieszane uczucia. Widok Neila przywodził na pamięć złe wspomnienia. Patrząc na niego widział siebie kilka lat temu. Chudego, bladego, zagubionego. Narkotyki tak bardzo go zniszczyły.
Adam podszedł dość niepewnie do brata.
Neil nic nie powiedział tylko rzucił mu się na szyję. Silny braterski uścisk był tym czego teraz w tej chwili potrzebował. Adam westchnął głośno trzymając go w ramionach. Nie wiedział co powiedzieć, ale poczuł dziwną ulgę, wynikającą z jego bliskości.
- Mój braciszek - wyszeptał tylko, jeszcze mocnej tuląc drobne ciało brata.
- Chodźcie do domu dzieci - powiedziała Leila.
Kiedy otworzyli drzwi uderzył nich cudowny zapach domowego obiadu. Mama Adama wiedziała, jak stworzyć domowy nastrój. W domu zawsze pięknie pachniało jakimś jedzeniem lub ciastem. Takie zapachy wokaliście kojarzyły się z dzieciństwem.
- Mamo jak pachnie, czy to...?
- Tak synku, twoja ulubiona lasagne.
- Jesteś kochana, umieram z głodu - powiedział czarnowłosy i skierował swe kroki wprost do kuchni.
W momencie kiedy Adam zniknął za kuchennymi drzwiami, Leila pociągnęła Tommy'ego do dużego pokoju.
- Wieczorem dać ci teczkę z dokumentami, które musisz podpisać, a potem pod jakimś pretekstem pojedziemy do notariusza. No i trzeba zrobić duże zakupy.
- Dziękuje ci Leila, bez ciebie nie dałbym rady z tym wszystkim. Zobaczę jakie Adam ma plany na najbliższe dni i ustalimy jakiś termin, by to wszystko załatwić.
- Tommy, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to co zrobiłeś. Adaś będzie bardzo szczęśliwy, a tego chce każda matka dla swojego dziecka. Ty dajesz mu prawdziwe szczęście, dziękuje ci.
- Jest dla mnie najważniejszy i zawsze będzie. Wszystko co robię, robię dla niego, dla nas. Jest teraz sensem mojego życia.
Kobieta mocno przytuliła blondyna. Mężczyzna objął je drobne ciało ramionami. Czuł się przy niej dobrze. Biło od niej matczyne ciepło i troska. Mimo, że nie był jej synem, obdarzała go tymi uczuciami.
- A co to za czułości za moimi plecami ? Zaczynam być zazdrosny - odezwał się Adama.
Tommy i Leila uśmiechnęli się tylko.
- Widzę kochanie, że już próbowałeś obiadu - zaśmiał się Ratliff, wycierając dłonią resztki sosu pomidorowego z policzka ukochanego.
- No wiesz, nie samą miłością człowiek żyje - zaśmiał się wokalista i pocałował blondyna.
- Chodźcie zjemy wszyscy razem - powiedziała Leila - O ile nasz żarłok nam coś zostawił.
Po chwili usiedli przy stole i rozkoszowali się wspaniałym smakiem domowego obiadu. Tommy i Neil co chwilę spoglądali na siebie. Dziwnie czuli się będąc tak blisko siebie.
Rozmawiali wspólnie bardzo długo. Adam opowiadał o trasie, o najbliższych planach. Pili kawę i zajadali pyszny jabłecznik. Nawet nie zauważyli jak nastał wieczór.
- Jestem padnięty - powiedział Adam - Skarbie idziemy spać?
Basista pokiwał głową, chodź tak naprawdę co innego chodziło mu po głowie.
- Ja pozmywam mamo - odezwał się Neil.
- Pomogę ci - powiedział Tommy.
Adam spojrzał na ukochanego. Blondyn uśmiechnął się do niego. Czarnowłosy zrozumiał, że wspólne mycie naczyń to tylko pretekst do rozmowy w cztery oczy.
- Chodź Adasiu, dam wam czystą pościel - powiedziała Leila i po chwili zaniknęła z synem w pokoju na piętrze.
Neil mył naczynia, a Tommy wycierał je i układał na blacie. Dłuższą chwilę milczeli.
- Ja się czujesz ? - zapytał blondyn.
- Zważając, że jutro czeka mnie wyjazd do obcego miejsca, w którym mam przeżyć koszmar, to chyba całkiem nieźle.
- Pojedziemy z Adamem razem z tobą. Tak będzie ci łatwiej.
- Ale wiem, że nie tobie.
- Każdy walczy z demonami przeszłości, może czas żebym ja stawił czoła swoim.
- Tommy, czy oprócz złych wspomnień związanych z leczeniem coś cię jeszcze wiąże z tym miejscem?
- Nie pytaj mnie o to proszę. Kiedyś ci o tym opowiem albo sam się dowiesz o tym w ośrodku.
- Dobrze.
Nel wytarł kuchenny blat. Wszystko było posprzątane.
- Napijemy się czegoś? - zapytał młodszy Lambert.
- Z chęcią. Może być piwo - odpowiedział Tommy.
Nel wyciągnął z lodówki dwie butelki ze złotawym napojem. Usiedli na kanapie w dużym pokoju. Światło księżyca oświetlało pomieszczenie. Taki nastrój sprzyjał rozmowie. Tommy wziął łyk zimnego piwa. Głośno westchnął.
- Wiesz, dopóki nie poznałem Adama myślałem, że już nigdy nie będę szczęśliwy. Narkotyki sprawiły, że czułem się bezwartościowy, nie godny niczyjej uwagi, a tym bardziej miłości. Czułem, że nie mam nic nikomu do zaoferowania, bo co może komuś dać narkoman.
- Były narkoman - poprawił go Neil.
- Przez długi czas trudno mi było patrzeć na siebie w takich kategoriach. Każdego dnia toczyłem z sobą walkę. Po wyjściu z ośrodka nie raz miałem ochotę by coś wziąć, ale starałem się być silny. Uciekłem w muzykę. Ona dała mi poczucie wolności i tego, że jestem w stanie stworzyć coś fajnego. Nauczyłem się czerpać radość z grania. W tym też szukałem ukojenia w trudnych chwilach. Muzyka stała się moim nowym nałogiem.
- Mnie kręci bardziej motoryzacja. Uwielbiam grzebać się w smarach.
- Nie mam o tym bladego pojęcia. Chociaż ostatnio zapałałem miłością do motorów.
Neil westchnął i spojrzał na jedno ze zdjęć wiszących na ścianie. Siedział na czerwonej Hondzie.
- Ja swój sprzedałem na narkotyki i długi - powiedział ze smutkiem w głosie.
- Ja też wynosiłem różne rzeczy z domu i je sprzedawałem. Każdy narkoman tak robi. I to jest jeszcze bardziej upokarzające. Mało, że się ćpa, to jeszcze okrada własną rodzinę.
- Tommy ja... bardzo się boję. Nie wiem czy dam radę. Kiedy jesteś obok i mi o tym wszystkim mówisz wydaję mi się, że podołam temu, ale ciebie tam nie będzie i będę zdany tylko na siebie. Boję się, że przegram tą walkę.
Blondyn położył rękę na ramieniu bruneta - Tam nigdy nie będziesz sam. Poznasz tam wspaniałych terapeutów, którzy poświęcają się bezgranicznie, by pomóc każdemu. Są tam też osoby, które wyszły z nałogów i są żywym przykładem tego, że wszystko jest możliwe. Na początku nie będę mógł się z tobą kontaktować, ale po tych najgorszych dniach, jeśli tylko będziesz chciał będę dzwonił codziennie.
- A Adama? Boję się z nim rozmawiać, czuję, że coś między nami się zmieniło.
- To nie tak Neil. To wszystko było dla niego dużym zaskoczeniem. Były momenty kiedy winił siebie, że powinien bardziej się tobą interesować, a nie rzucić w wir kariery. Cierpiał, gdy słyszał jak płacze twoja mama, czuł się taki bezsilny i bezradny. Ale wiem, że wciąż bardzo cię kocha. Daj mu trochę czasu. Moja przeszłość okazała się dla niego dodatkowym ciężarem. Musi się sam z tym uporać. Dobrze, że wrócił do domu. Czuję, że tu będzie mu łatwiej. Porozmawiaj z nim. Wyciągnij do niego rękę. Niech wie, że wciąż jesteś jego bratem, a nie tylko narkomanem.
- Jest mi tak głupio przed nim. Wstydzę się...
- To powiedz mu to wprost. On zrozumie, a na pewno będzie się starał. Idź do niego teraz. Jutro nie będzie już na to czasu.
Neil jednym duszkiem wypił resztę piwa. Kilka razy głośno westchnął. Czuł jak serce wali mu jak oszalałe.
- Pewnie już śpi - powiedział brunet.
- Myślę, że nie. Znam go. Idź.
Lambert podniósł się powoli z kanapy. Droga jaką miał pokonać od salonu do pokoju brata, wydawała mu się nie do pokonania. Każdy kolejny krok był trudniejszy. Miał w głowie pustkę. Zastanawiał się co powiedzieć, jak zacząć rozmowę. Drzwi do sypialni były uchylone. Łagodne światło nocnej lampki oświetlało delikatnie pokój. Adam siedział na łóżku. Kiedy zobaczył brata nerwowo wstał. Zrobił kilka kroków w jego kierunku, ale zatrzymał się. Spojrzał na Neila. Chłopka miał łzy w oczach. Również czarnowłosy poczuł jak jego oczy robią się wilgotne. Brunet gwałtownie podszedł do niego i objął go.
- Wybacz mi braciszku - wyszeptał.
Wokalista nic nie odpowiedział. Mocno przytulił brata. W tej chwili słowa były zbędne. Braterski gest zastąpił całe morze słów. Obaj płacząc cieszyli się swoją bliskością. Usiedli na podłodze koło łóżka. Dopiero wtedy Neil zdobył się na szczerą rozmowę z bratem. Mijały minuty, godziny wypełnione łzami . Ostatnie wspólne, braterskie chwile.
Tommy ułożył się wygodnie na kanapie. Czuł, że mężczyźni przegadają całą noc, a nawet jeśli nie to, że powinni ją spędzić razem. Wiedział, że obojętnie jakby się starał dla Neila to wsparcie Adama będzie najważniejsze. Sam wiedział, jak wiele potrafią zdziałać braterskie więzi, ale też jak dużo potrafią zniszczyć. Miał nadzieję, że Neil i Adam nigdy o tym drugim się nie przekonają.
Ale się przyjemnie zrobiło. Aż pozazdrościć Tommy'emu takiej teściowej i ciepłego przyjęcia w domu Lambertów. Teraz, gdy Glam Nation Tour się zakończyła, chłopaki wreszcie trochę odpoczną, w prawdzie basista tęskni za przyjacielem, ale niedługo się zobaczą. Bardzo przyjemny rozdział.
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie ciekawi, co takiego przydarzyło się w ośrodku. Podobało mi się to przywitanie w domu. Fajnie, że wszyscy traktują Tommyego jak członka rodziny. już nie mogłam się doczekać nowego rozdziału i nareszcie jest! :D
OdpowiedzUsuńA Tommy o tym drugim się przekonał?
OdpowiedzUsuńPrzywitanie było super <3 Takie rodzinne.
Dobrze, że Neil odważył się na rozmowę z Adamem.
Czekam na kolejny odcinek :)