Przepraszam wszystkich za taką przerwę. Niedawno odzyskałam internet i nadrabiam zaległości. Dziękuję wszystkim za cierpliwe oczekiwanie i pozytywne komentarze pod one- shotem. A teraz zapraszam do czytania.
Przerażającą ciszę panującą w szpitalnej sali, wypełniał dźwięk różnych urządzeń. Zwłaszcza jeden był niezwykle natarczywy. Miarowe, spokojne pikanie, wyznaczające rytm bicia serca Tommy'ego. Adam co chwilę nerwowo na niego zerkał. Jedyny dowód, że w tym drobnym, delikatnym ciele, leżącym bezwiednie na łóżku, wciąć tliło się życie.
- Nie chce żyć na świecie, w którym nie ma ciebie- wyszeptał Adam. Czuł w sercu ból i pustkę. Tracił to co miał w życiu najcenniejszego - Będę o ciebie walczył - powiedział, ocierając łzy z policzków. Ale sam nie wiedział czy ma szansę na wygraną. Przecież to była nierówna walka. On, słaby człowiek, czerpiący siłę z ogromu swojej miłości i choroba, nieznana, mroczna, wszechmocna.
- Kocham cię - powiedział wokalista i pocałował blado-różowe wargi ukochanego - Zrobię wszystko, obiecuje ci.
- Adam, musimy jechać - rzekł Isaac, kładąc dłoń na ramieniu czarnowłosego. Wokalista cicho jęknął - Tak ciężko jest mi go opuścić.Chciałbym, by czuł moją miłość i obecność.
- Zawsze ją czuje - zapewnił go brunet - Chodźmy już.
W drodze do ośrodka milczeli. Adam zastanawiał się co powiedzieć Ericowi, jak on zareaguje na jego wizytę i czy spełni jego prośbę.
- Powiesz mi co z tym Ericiem ? - Pytanie Isaaca przerwało panującą ciszę.
- To młodszy brat Tommy'ego. Razem trafili do ośrodka. Obaj byli ofiarami przemocy domowej i to popchało ich do brania. Zawsze trzymali się razem, aż to momentu, kiedy wydarzyła się tragedia. Zmarła dziewczyna, którą Raffi kochał. Nie chce wdawać się w szczegóły, ale winą za to obarczył swojego brata i siebie. Czuję, że do dzisiaj ani sobie, ani jemu nie wybaczył.
- Kiedyś przez przypadek widziałem jej zdjęcie. Śliczna dziewczyna. Tommy miał zawsze dobry gust.
Adam zaśmiał się - Dzięki, zabrzmiało to prawie jak komplement.
- I dobrze, bo to miałem na myśli. Już nie bądź taki skromny, dobrze wiesz jak przystojny jesteś.
Adam delikatnie się zarumienił - Czy dziś jest dzień dobroci dla Lamberta? Raczej unikasz wypowiadania miłych rzeczy pod moim adresem. W sumie to nie ukrywajmy, ale nie przepadasz za mną.
- I vice versa - rzucił Isaac z uśmiechem na twarzy.
- No wiesz, chciałeś mi zabrać faceta.
- Chciałem go przed tobą chronić. Raniłeś go.
- A ty buntowałeś go przeciwko mnie.
- Chciałem dać mu możliwość wyboru.
- Tak? Jaką? Ja albo ty?
Isaac się zaśmiał - To jakby wybierać między tortem a muffiną. Chodź mała babeczka może zaspokoić głód i pragnienie słodyczy, to tak naprawdę nie daje tyle przyjemności co rozkoszowanie się pysznym tortem. I chodź może cię zmulić albo będzie cię po nim bolał brzuch i tak powiesz, że warto było, bo był pyszny.
Lambert uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Tylko ty możesz zrozumieć co czuję teraz . Kochasz go jak ja - wyszeptał Adam.
- Czuję pustkę i ból - zaczął mówić brunet - Kiedy siedzę przy nim, mam wrażenie jakbym tracił jakąś część siebie. Błagam go żeby wrócił, ale on nie reaguje. Ogarnia mnie wtedy uczucie bezsilności i rozpaczy. Ale wtedy pojawia się Max i łatwiej mi to znieść.
- Ja mam tylko Tommy'ego. Jest całym moim światem - powiedział wokalista, w jego oczach pojawiły się łzy.
- Musisz być silny. Wiem, że to kiepskie pocieszenie, ale możesz na mnie liczyć. Będę przy tobie.
- Dzięki, Isaac. A jak ci się układa z Maxem?
- To cudowny chłopak. Wnosi w nasz związek tyle energii. Czasem namawia mnie na rzeczy, których bym się po sobie nie spodziewał. To chyba dobrze, kiedy druga osoba pozwala nam odkryć siebie na nowo. Przy nim czuję, że żyję. I jest tylko mój. To wspaniałe uczucie.
- Ja muszę się Tommym dzielić z tobą.
Isaac się zaśmiał - Daj spokój, dobrze wiesz, że on jest tylko twój.
- Dobrze wiem, że kocha cię na swój sposób i tego co was łączy nie jestem w stanie zrozumieć.
- A ja nie będę ci tego tłumaczył - odpowiedział brunet.
Wjechali w drogę, prowadzącą przez sosnowy las. Isaac przez chwilę wpatrywał się w mijane drzewa. Po chwili jego oczom ukazała się ogromny budynek, przypominający bardziej jakiś dworek niż ośrodek dla narkomanów.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Adam i wjechał na teren ośrodka. Czuł przyśpieszone bicie serca i drżenie rąk. Nie wiedział czego się spodziewać po spotkaniu z Ericiem.
- Pięknie tu -rzekł brunet, stojąc na schodach i wpatrując się w ogromne jezioro.
- I tu muszę się z tobą zgodzić - stwierdził czarnowłosy i poklepał go po ramieniu - Chodźmy do środka.
- Dzień dobry, Rose - powiedział Adam i podał dłoń kobiecie - To mój...przyjaciel Isaac.
- Miło mi poznać - zwrócił się do niej brunet.
- Adam, co z Tommy'm? Dzwoniliśmy do szpitala, ale nikt nie chciał nam nic powiedzieć, bo nie jesteśmy rodziną.
Lambert westchnął i spuścił głowę - Nie jest dobrze. Jest teraz nieprzytomny i nie ma z nim żadnego kontaktu. Rose, musimy porozmawiać z Ericiem. Lekarze potrzebują, by ktoś z rodziny pojawił się w szpitalu.
Kobieta pokiwał głową i zacisnęła usta - Powinien być u siebie w mieszkaniu. Na tyłach ośrodka jest wejście, ale nie oczkujcie zbyt wiele po tej rozmowie. Nie wiem jak on się zachowa. Wie,że Tommy miał wypadek, ale nawet nie zapytał o niego.
- Muszę spróbować - powiedział Adam.
- Powodzenia - odpowiedziała Rose i wskazała dłonią kierunek, w którym mają pójść.
Wąskie schody prowadziły do mieszkania na poddaszu. Pokonując kolejne stopnie, Adam czuł jak jego serce przyspiesza. Wyciągnął dłoń w kierunku dzwonka. Odgłos skowronka zwiastował gospodarzowi zjawienie się gości. Po chwili drzwi otworzyła młoda kobieta.
- Dzień dobry - wydukał zaskoczony wokalista - Jestem Adam Lambert, czy zastałem Erica?
- Mąż wyszedł na chwilę, powinien zaraz wrócić. Proszę wejść.
Mężczyźni spojrzeli na siebie i przekroczyli próg mieszkania.
- A panowie w jakiej sprawie ? - zapytała dziewczyna.
- Yyyy...Chciałem porozmawiać z Ericiem o jego bracie, Tommym.
- Wczoraj mąż dzwonił do szpitala, ale nie było lekarza prowadzącego i nikt mu nic nie powiedział.
Wyraz twarzy Adama zdradzał jego zaskoczenie.
- Dzwonił ? To miło z jego strony. Ja jestem partnerem Tommy'ego i w sumie przyjechałem ponieważ potrzebuję pełnomocnictwa . Eric jest jedyną jego rodziną i tylko on może podejmować decyzję w sprawie leczenia. Tommy jest nieprzytomny, dokładnie sparaliżowany i...-Lambertowi załamał się głos - Przepraszam...i nie ma z nim kontaktu.Wiem, że on i Eric nie utrzymują ze sobą kontaktów, więc nie chce go stawiać w trudnej sytuacji i zmuszać do jeżdżenia po szpitalach. Dlatego zjawiłem się tutaj.
- Ciężko mi coś powiedzieć. Muszą panowie na niego zaczekać. Może zrobię coś do picia?
- Dwie kawy - powiedział Isaac - Dziękujemy.
Kobieta zniknęła w kuchni. Adam zaczął rozglądać się po pokoju. Mieszkanie było skromnie urządzone , ale z smakiem. Miało bardzo ciepłą, domową atmosferę. Na ścianach wisiały rodzinne zdjęcia. Lambert dostrzegł na nich małą uśmiechniętą dziewczynkę, zapewne córkę Erica.
- Tommy nawet nie wie, że jest wujkiem.
Isaac wstał i podszedł bliżej, by przyjrzeć się fotografii- Podobna trochę do niego. On i Eric zresztą też. Trochę to przykre - powiedział trochę ciszej - Mieć jedyną rodzinę i nie utrzymywać z nią kontaktu - Na chwilę pomyślał o swoich rodzicach, z którymi też nie miał kontaktu.
W momencie, gdy kobieta stawiała dwie filiżanki na stole, do domu wszedł mężczyzna i mała dziewczynka.
- Mamo, zobacz co dziś narysowałam w przedszkolu - krzyczała od samego progu. Ale gdy wbiegła do salonu, zamilkła, zaczerwieniła się za twarzy i schowała za tatę.
- Dzień dobry - powiedział wokalista i wstał z kanapy - Jestem Adam Lambert a to Isaac Carpenter, przyjechaliśmy z panem porozmawiać.
- Miło mi, Eric. Proszę mi mówić o imieniu.
Brunet spojrzał na szwy na skroni czarnowłosego - Widziałem cię tu kilka dni temu z Tommym. To chyba twoim samochodem mieliście wypadek?
- Tak.
- Jak on się czuję? Przez telefon nic mi nie chcieli powiedzieć.
Adam wziął głęboki oddech - Kiepsko, jest nieprzytomny i sparaliżowany. Pękł mu guz u podstawy kręgosłupa.
Brunet, aż wzdrygnął na dźwięk tego słowa.
- Ponoć wasz tata miał coś takiego?
Eric pokiwał głową - A co was konkretnie sprowadza?
- Jestem partnerem Tommy'ego i...
- W pracy ?- przerwał mu brunet.
- Też, ale przede wszystkim życiowym. Jesteśmy razem od kilku miesięcy. Potrzebuję twojego pełnomocnictwa bym mógł podejmować decyzje o jego leczeniu. Niestety to,że go bardzo kocham, to w świetle prawa za mało. Potrzebuję zgodny kogoś z rodziny.
Eric usiadł na fotelu i kilka razy westchnął - Ale ja ciebie nie znam. To trochę dziwna prośba. Mam powierzyć życie brata w ręce całkowicie obcej mi osoby.
- Ale dla Tommy'ego najbliższej - wtrącił Isaac.
- Może dla ciebie, dla was jest to fakt oczywisty, ale dla mnie nie.
- W takim razie jedź z nami do szpitala. Trzeba podpisać jakieś dokumenty i wyrazić zgodę na podanie leków. Błagam cię, on musi żyć. Ja bez niego umrę.
Eric spojrzał na żonę. Kobieta pokiwał porozumiewawczo głową.
- Dobrze pojadę, chociaż to nie jest dla mnie łatwe.
Mężczyzna po chwili był już gotowy i cała trójka wsiadła do samochodu.
- Nie spodziewałem się, że Tommy zwiąże się z mężczyzną.
- Przeszkadza ci to? - zapytał Isaac.
- Nie, ale jestem tradycjonalistą. Rozumiecie co mam na myśli?
Adm westchnął. To były pierwsze słowa mężczyzny zdradzające jego niechęć do niego.
- Dla niego to też było zaskoczenie - zaśmiał się wokalista.
- W sumie minęło 10 lat. Człowiek w tym czasie może się zmienić nie do poznania.
- To przykre, że wasze drogi się tak rozeszły - powiedział wokalista.
- To on odszedł i mnie zostawił. Z resztą po co do tego wracać.
Resztę drogi milczeli. Isaac czasem tylko zerkał na Adama, sprawdzając jak on się trzyma.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił brunet.
Przed salą Tommy'ego na korytarzu siedziała Brook i Leila.
- Dobrze, że jesteście. Stan Tommy'ego się pogorszył. Nerki zaczęły gorzej pracować. Został zabrany na dializę. Synku, tak mi przykro - powiedziała kobieta i przytuliła syna.
- Eric, na końcu korytarza jest gabinet lekarski. Chodźmy załatwić formalności - powiedział Isaac. Widział w jak kiepskim stanie jest teraz Adam.
- Pójdę z wami - rzekł czarnowłosy- Chcę porozmawiać z lekarzem.
Erica poruszyła cała ta sytuacja. Czuwający przy Tommym przyjaciele, płacząca mama Adama i naprawdę załamany wokalista. Dostrzegł , jak ważny jest dla nich jego brat.
Kiedy weszli do gabinetu lekarza, można było wyczytać z jego twarzy, że nie ma dobrych wiadomości.
- Proszę podpisać te dokumenty - zwrócił się do Erica - Panowie, stan pacjenta uległ pogorszeniu. Nerki nie pracują tak wydajnie jak powinny. Jeżeli to się nie zmieni w ciągu kilki dni, trzeba będzie szukać dawcy. Zawartość guza dostała się do krwiobiegu i musi zostać z niego jak najszybciej usunięta, inaczej może dojść do powstania innych ognisk zapalnych w organizmie. A skoro nerki nie filtrują krwi w należyty sposób, może być to trudne.
- Ja mogę mu oddać nerkę- powiedział Adam, bez chwili wahania.
- Panie Lambert, to nie takie łatwe. Trzeba zrobić sporo badań na zgodność tkankową.
- To proszę je zlecić - rzekł Adam.
- Ja też chce je wykonać - powiedział Isaac.
- Najlepiej gdyby był to ktoś z rodziny. Wtedy zagrożenie odrzucenia przeszczepu jest mniejsze- wyjaśnił lekarz i spojrzał na Erica.
- Ja jestem jego jedyną rodziną, ale przykro mi nie mogę tego zrobić - odpowiedział mężczyzna
Wokalista zacisnął dłonie w pięść, a do oczu napłynęły łzy.
- Najlepiej to daj mi to pełnomocnictwo i wynoś się stąd, skoro i tak nie możesz nic dla niego zrobić. Ja oddałbym życie za niego, rozumiesz?
- Nie zapominaj się- powiedział Eric - W świetle prawa, ja mogę tylko o nim decydować. Ty masz prawo go tylko kochać, niestety to mu zdrowia nie przywróci- rzekła z ironią w głosie i wyszedł z gabinetu.
- Ty skurwysynu - krzyknął Adam, wybiegając za nim. Ale mężczyzna już zniknął na końcu korytarza.
Przerażającą ciszę panującą w szpitalnej sali, wypełniał dźwięk różnych urządzeń. Zwłaszcza jeden był niezwykle natarczywy. Miarowe, spokojne pikanie, wyznaczające rytm bicia serca Tommy'ego. Adam co chwilę nerwowo na niego zerkał. Jedyny dowód, że w tym drobnym, delikatnym ciele, leżącym bezwiednie na łóżku, wciąć tliło się życie.
- Nie chce żyć na świecie, w którym nie ma ciebie- wyszeptał Adam. Czuł w sercu ból i pustkę. Tracił to co miał w życiu najcenniejszego - Będę o ciebie walczył - powiedział, ocierając łzy z policzków. Ale sam nie wiedział czy ma szansę na wygraną. Przecież to była nierówna walka. On, słaby człowiek, czerpiący siłę z ogromu swojej miłości i choroba, nieznana, mroczna, wszechmocna.
- Kocham cię - powiedział wokalista i pocałował blado-różowe wargi ukochanego - Zrobię wszystko, obiecuje ci.
- Adam, musimy jechać - rzekł Isaac, kładąc dłoń na ramieniu czarnowłosego. Wokalista cicho jęknął - Tak ciężko jest mi go opuścić.Chciałbym, by czuł moją miłość i obecność.
- Zawsze ją czuje - zapewnił go brunet - Chodźmy już.
W drodze do ośrodka milczeli. Adam zastanawiał się co powiedzieć Ericowi, jak on zareaguje na jego wizytę i czy spełni jego prośbę.
- Powiesz mi co z tym Ericiem ? - Pytanie Isaaca przerwało panującą ciszę.
- To młodszy brat Tommy'ego. Razem trafili do ośrodka. Obaj byli ofiarami przemocy domowej i to popchało ich do brania. Zawsze trzymali się razem, aż to momentu, kiedy wydarzyła się tragedia. Zmarła dziewczyna, którą Raffi kochał. Nie chce wdawać się w szczegóły, ale winą za to obarczył swojego brata i siebie. Czuję, że do dzisiaj ani sobie, ani jemu nie wybaczył.
- Kiedyś przez przypadek widziałem jej zdjęcie. Śliczna dziewczyna. Tommy miał zawsze dobry gust.
Adam zaśmiał się - Dzięki, zabrzmiało to prawie jak komplement.
- I dobrze, bo to miałem na myśli. Już nie bądź taki skromny, dobrze wiesz jak przystojny jesteś.
Adam delikatnie się zarumienił - Czy dziś jest dzień dobroci dla Lamberta? Raczej unikasz wypowiadania miłych rzeczy pod moim adresem. W sumie to nie ukrywajmy, ale nie przepadasz za mną.
- I vice versa - rzucił Isaac z uśmiechem na twarzy.
- No wiesz, chciałeś mi zabrać faceta.
- Chciałem go przed tobą chronić. Raniłeś go.
- A ty buntowałeś go przeciwko mnie.
- Chciałem dać mu możliwość wyboru.
- Tak? Jaką? Ja albo ty?
Isaac się zaśmiał - To jakby wybierać między tortem a muffiną. Chodź mała babeczka może zaspokoić głód i pragnienie słodyczy, to tak naprawdę nie daje tyle przyjemności co rozkoszowanie się pysznym tortem. I chodź może cię zmulić albo będzie cię po nim bolał brzuch i tak powiesz, że warto było, bo był pyszny.
Lambert uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Tylko ty możesz zrozumieć co czuję teraz . Kochasz go jak ja - wyszeptał Adam.
- Czuję pustkę i ból - zaczął mówić brunet - Kiedy siedzę przy nim, mam wrażenie jakbym tracił jakąś część siebie. Błagam go żeby wrócił, ale on nie reaguje. Ogarnia mnie wtedy uczucie bezsilności i rozpaczy. Ale wtedy pojawia się Max i łatwiej mi to znieść.
- Ja mam tylko Tommy'ego. Jest całym moim światem - powiedział wokalista, w jego oczach pojawiły się łzy.
- Musisz być silny. Wiem, że to kiepskie pocieszenie, ale możesz na mnie liczyć. Będę przy tobie.
- Dzięki, Isaac. A jak ci się układa z Maxem?
- To cudowny chłopak. Wnosi w nasz związek tyle energii. Czasem namawia mnie na rzeczy, których bym się po sobie nie spodziewał. To chyba dobrze, kiedy druga osoba pozwala nam odkryć siebie na nowo. Przy nim czuję, że żyję. I jest tylko mój. To wspaniałe uczucie.
- Ja muszę się Tommym dzielić z tobą.
Isaac się zaśmiał - Daj spokój, dobrze wiesz, że on jest tylko twój.
- Dobrze wiem, że kocha cię na swój sposób i tego co was łączy nie jestem w stanie zrozumieć.
- A ja nie będę ci tego tłumaczył - odpowiedział brunet.
Wjechali w drogę, prowadzącą przez sosnowy las. Isaac przez chwilę wpatrywał się w mijane drzewa. Po chwili jego oczom ukazała się ogromny budynek, przypominający bardziej jakiś dworek niż ośrodek dla narkomanów.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Adam i wjechał na teren ośrodka. Czuł przyśpieszone bicie serca i drżenie rąk. Nie wiedział czego się spodziewać po spotkaniu z Ericiem.
- Pięknie tu -rzekł brunet, stojąc na schodach i wpatrując się w ogromne jezioro.
- I tu muszę się z tobą zgodzić - stwierdził czarnowłosy i poklepał go po ramieniu - Chodźmy do środka.
- Dzień dobry, Rose - powiedział Adam i podał dłoń kobiecie - To mój...przyjaciel Isaac.
- Miło mi poznać - zwrócił się do niej brunet.
- Adam, co z Tommy'm? Dzwoniliśmy do szpitala, ale nikt nie chciał nam nic powiedzieć, bo nie jesteśmy rodziną.
Lambert westchnął i spuścił głowę - Nie jest dobrze. Jest teraz nieprzytomny i nie ma z nim żadnego kontaktu. Rose, musimy porozmawiać z Ericiem. Lekarze potrzebują, by ktoś z rodziny pojawił się w szpitalu.
Kobieta pokiwał głową i zacisnęła usta - Powinien być u siebie w mieszkaniu. Na tyłach ośrodka jest wejście, ale nie oczkujcie zbyt wiele po tej rozmowie. Nie wiem jak on się zachowa. Wie,że Tommy miał wypadek, ale nawet nie zapytał o niego.
- Muszę spróbować - powiedział Adam.
- Powodzenia - odpowiedziała Rose i wskazała dłonią kierunek, w którym mają pójść.
Wąskie schody prowadziły do mieszkania na poddaszu. Pokonując kolejne stopnie, Adam czuł jak jego serce przyspiesza. Wyciągnął dłoń w kierunku dzwonka. Odgłos skowronka zwiastował gospodarzowi zjawienie się gości. Po chwili drzwi otworzyła młoda kobieta.
- Dzień dobry - wydukał zaskoczony wokalista - Jestem Adam Lambert, czy zastałem Erica?
- Mąż wyszedł na chwilę, powinien zaraz wrócić. Proszę wejść.
Mężczyźni spojrzeli na siebie i przekroczyli próg mieszkania.
- A panowie w jakiej sprawie ? - zapytała dziewczyna.
- Yyyy...Chciałem porozmawiać z Ericiem o jego bracie, Tommym.
- Wczoraj mąż dzwonił do szpitala, ale nie było lekarza prowadzącego i nikt mu nic nie powiedział.
Wyraz twarzy Adama zdradzał jego zaskoczenie.
- Dzwonił ? To miło z jego strony. Ja jestem partnerem Tommy'ego i w sumie przyjechałem ponieważ potrzebuję pełnomocnictwa . Eric jest jedyną jego rodziną i tylko on może podejmować decyzję w sprawie leczenia. Tommy jest nieprzytomny, dokładnie sparaliżowany i...-Lambertowi załamał się głos - Przepraszam...i nie ma z nim kontaktu.Wiem, że on i Eric nie utrzymują ze sobą kontaktów, więc nie chce go stawiać w trudnej sytuacji i zmuszać do jeżdżenia po szpitalach. Dlatego zjawiłem się tutaj.
- Ciężko mi coś powiedzieć. Muszą panowie na niego zaczekać. Może zrobię coś do picia?
- Dwie kawy - powiedział Isaac - Dziękujemy.
Kobieta zniknęła w kuchni. Adam zaczął rozglądać się po pokoju. Mieszkanie było skromnie urządzone , ale z smakiem. Miało bardzo ciepłą, domową atmosferę. Na ścianach wisiały rodzinne zdjęcia. Lambert dostrzegł na nich małą uśmiechniętą dziewczynkę, zapewne córkę Erica.
- Tommy nawet nie wie, że jest wujkiem.
Isaac wstał i podszedł bliżej, by przyjrzeć się fotografii- Podobna trochę do niego. On i Eric zresztą też. Trochę to przykre - powiedział trochę ciszej - Mieć jedyną rodzinę i nie utrzymywać z nią kontaktu - Na chwilę pomyślał o swoich rodzicach, z którymi też nie miał kontaktu.
W momencie, gdy kobieta stawiała dwie filiżanki na stole, do domu wszedł mężczyzna i mała dziewczynka.
- Mamo, zobacz co dziś narysowałam w przedszkolu - krzyczała od samego progu. Ale gdy wbiegła do salonu, zamilkła, zaczerwieniła się za twarzy i schowała za tatę.
- Dzień dobry - powiedział wokalista i wstał z kanapy - Jestem Adam Lambert a to Isaac Carpenter, przyjechaliśmy z panem porozmawiać.
- Miło mi, Eric. Proszę mi mówić o imieniu.
Brunet spojrzał na szwy na skroni czarnowłosego - Widziałem cię tu kilka dni temu z Tommym. To chyba twoim samochodem mieliście wypadek?
- Tak.
- Jak on się czuję? Przez telefon nic mi nie chcieli powiedzieć.
Adam wziął głęboki oddech - Kiepsko, jest nieprzytomny i sparaliżowany. Pękł mu guz u podstawy kręgosłupa.
Brunet, aż wzdrygnął na dźwięk tego słowa.
- Ponoć wasz tata miał coś takiego?
Eric pokiwał głową - A co was konkretnie sprowadza?
- Jestem partnerem Tommy'ego i...
- W pracy ?- przerwał mu brunet.
- Też, ale przede wszystkim życiowym. Jesteśmy razem od kilku miesięcy. Potrzebuję twojego pełnomocnictwa bym mógł podejmować decyzje o jego leczeniu. Niestety to,że go bardzo kocham, to w świetle prawa za mało. Potrzebuję zgodny kogoś z rodziny.
Eric usiadł na fotelu i kilka razy westchnął - Ale ja ciebie nie znam. To trochę dziwna prośba. Mam powierzyć życie brata w ręce całkowicie obcej mi osoby.
- Ale dla Tommy'ego najbliższej - wtrącił Isaac.
- Może dla ciebie, dla was jest to fakt oczywisty, ale dla mnie nie.
- W takim razie jedź z nami do szpitala. Trzeba podpisać jakieś dokumenty i wyrazić zgodę na podanie leków. Błagam cię, on musi żyć. Ja bez niego umrę.
Eric spojrzał na żonę. Kobieta pokiwał porozumiewawczo głową.
- Dobrze pojadę, chociaż to nie jest dla mnie łatwe.
Mężczyzna po chwili był już gotowy i cała trójka wsiadła do samochodu.
- Nie spodziewałem się, że Tommy zwiąże się z mężczyzną.
- Przeszkadza ci to? - zapytał Isaac.
- Nie, ale jestem tradycjonalistą. Rozumiecie co mam na myśli?
Adm westchnął. To były pierwsze słowa mężczyzny zdradzające jego niechęć do niego.
- Dla niego to też było zaskoczenie - zaśmiał się wokalista.
- W sumie minęło 10 lat. Człowiek w tym czasie może się zmienić nie do poznania.
- To przykre, że wasze drogi się tak rozeszły - powiedział wokalista.
- To on odszedł i mnie zostawił. Z resztą po co do tego wracać.
Resztę drogi milczeli. Isaac czasem tylko zerkał na Adama, sprawdzając jak on się trzyma.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił brunet.
Przed salą Tommy'ego na korytarzu siedziała Brook i Leila.
- Dobrze, że jesteście. Stan Tommy'ego się pogorszył. Nerki zaczęły gorzej pracować. Został zabrany na dializę. Synku, tak mi przykro - powiedziała kobieta i przytuliła syna.
- Eric, na końcu korytarza jest gabinet lekarski. Chodźmy załatwić formalności - powiedział Isaac. Widział w jak kiepskim stanie jest teraz Adam.
- Pójdę z wami - rzekł czarnowłosy- Chcę porozmawiać z lekarzem.
Erica poruszyła cała ta sytuacja. Czuwający przy Tommym przyjaciele, płacząca mama Adama i naprawdę załamany wokalista. Dostrzegł , jak ważny jest dla nich jego brat.
Kiedy weszli do gabinetu lekarza, można było wyczytać z jego twarzy, że nie ma dobrych wiadomości.
- Proszę podpisać te dokumenty - zwrócił się do Erica - Panowie, stan pacjenta uległ pogorszeniu. Nerki nie pracują tak wydajnie jak powinny. Jeżeli to się nie zmieni w ciągu kilki dni, trzeba będzie szukać dawcy. Zawartość guza dostała się do krwiobiegu i musi zostać z niego jak najszybciej usunięta, inaczej może dojść do powstania innych ognisk zapalnych w organizmie. A skoro nerki nie filtrują krwi w należyty sposób, może być to trudne.
- Ja mogę mu oddać nerkę- powiedział Adam, bez chwili wahania.
- Panie Lambert, to nie takie łatwe. Trzeba zrobić sporo badań na zgodność tkankową.
- To proszę je zlecić - rzekł Adam.
- Ja też chce je wykonać - powiedział Isaac.
- Najlepiej gdyby był to ktoś z rodziny. Wtedy zagrożenie odrzucenia przeszczepu jest mniejsze- wyjaśnił lekarz i spojrzał na Erica.
- Ja jestem jego jedyną rodziną, ale przykro mi nie mogę tego zrobić - odpowiedział mężczyzna
Wokalista zacisnął dłonie w pięść, a do oczu napłynęły łzy.
- Najlepiej to daj mi to pełnomocnictwo i wynoś się stąd, skoro i tak nie możesz nic dla niego zrobić. Ja oddałbym życie za niego, rozumiesz?
- Nie zapominaj się- powiedział Eric - W świetle prawa, ja mogę tylko o nim decydować. Ty masz prawo go tylko kochać, niestety to mu zdrowia nie przywróci- rzekła z ironią w głosie i wyszedł z gabinetu.
- Ty skurwysynu - krzyknął Adam, wybiegając za nim. Ale mężczyzna już zniknął na końcu korytarza.