Dla czekających na nowy odcinek mała rekompensata w postaci one-shota. Nic wielkiego, takie małe natchnienie w pracy, napisane pod wpływem słów piosenki "Namieszałeś w mojej głowie, jednym gestem jednym słowem". Miłego czytania. Postaram się dodać odcinek jak najszybciej.
Wieczór był chłodny i wietrzny.Czarnowłosy chłopak szedł wolno uliczkami, kładącego się do snu miasta. Kolejne, zapalające się przy drożne latarnie, rozświetlały panujący półmrok. Adam naciągnął kaptur na głowę i potarł zmarznięte ramiona. W sumie sam nie wiedział dokąd idzie i czego szuka. Czuł, jakby to nogi prowadziły go same, w nieznanym mu kierunku. Chodził tak struty od kilku dni. To właśnie wtedy podjął trudną, ale konieczną decyzję. Rozstał się ze swoim chłopakiem. Dlaczego to zrobił ? Tłumaczył to sobie i jemu tym, że teraz czeka go wiele zmian. Nagrał właśnie swoją pierwszą piosenkę, która pojawiła się na listach przebojów. Miał stworzyć zespół, wydać płytę i ruszyć w trasę koncertową. Nie chciał, by jego chłopak czekał na niego tygodniami, miesiącami w samotności. Uważał, że rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem.Chciał dać im obu szansę na znalezienie własnego miejsca i szczęścia. Ale tak naprawdę wiedział, że nie jest to do końca prawda. Czuł, że coś się zmieniło. Może on sam...
Widok jego partnera nie wywoływał już u niego szybszego bicia serca i szczerego uśmiechu na twarzy. Jego dotyk już nie powodował przyjemnych dreszczy i uczucia podniecenia. Osłabła też potrzeba bliskości. Adam na chwilę zatrzymał się, poruszony myślą, która powstała w jego głowie - Czy w ogóle kiedykolwiek to czułem?
Jego chłopak był fajnym facetem. Świetnie się dogadywali, lubili spędzać razem czas i łączył ich dobry seks. Ale nigdy nie było motylków w brzuchu, szybszego bicia serca czy uśmiechu na twarzy wywołanego samą myślą o tej drugiej osobie. I seks zawsze był tylko fajny. Nie cudowny. Czarnowłosy zrozumiał teraz, że mówiąc "Kocham cię", wypowiadał 9 liter, tworzących dwa słowa, którym kolorytu nadał tylko ciepły ton jego głosu, a nie uczucia.Westchnął cicho z zrezygnowaniem i ruszył przed siebie.
Deszcz padał coraz mocniej, przenikając przez materiał cienkiej bluzy. Uczucie zimna wywoływało nie przyjemne dreszcze na całym jego ciele. Myśli go przytłaczały. Chociaż nie miał ochoty na zabawę, wstąpił do jednego z kolorowo oświetlonych klubów. Może chciał schronić się przed deszczem albo miał nadzieję, że głośna muzyka zagłuszy chaos panujący w jego głowie. Sam nie wiedział.
W klubie było sporo osób. Niektórzy tańczyli, inni pili drinki we wszystkich kolorach tęczy. Na twarzach imprezowiczów widać było uśmiechy. Nikt nie rozważał tu egzystencjalnych pytań. Adam rozejrzał się po parkiecie. Uśmiechnął się widząc razem tańczące pary homo i heteroseksualne. -Nawet kluby zaczynają być bi - pomyślał. Jemu to akurat całkowicie odpowiadało.
Usiadł przy barze, mierząc wzrokiem półki pełne różnych alkoholi. Chwilę się zastanawiał, czy może spróbować czegoś nowego skoro już tu trafił.
- Coś podać?- zapytał barman. Jego brązowe włosy w połączeniu z piwno-zielonymi oczami, tworzyły mieszankę, która z pewnością przyciągała wzrok kobiet i mężczyzn.
- Yyyy...whisky - odpowiedział, wybierając znów coś klasycznego.
Mężczyzna uśmiechnął się i odszedł na chwilę. Adam ściągnął kaptur. Palcem zatoczył kilka kółek na barowym blacie, wpatrując się tępo w jego mahoniową barwę.
- Ciężki dzień ?- zapytał barman , stawiając przed nim szklankę.
Adam nie miał ochoty rozmawiać i kiwnął tylko głową. Jednym duszkiem wypił alkohol.
- Jeszcze raz to samo - powiedział, nie patrząc już na bruneta. Wziął do ręki tekturową podkładkę i palcem wodził po jej krawędzi. Myśli znów kłębiły się w jego głowie.
Z letargu wyrwał go głos barmana - Co dla ciebie, Tommy?
- Whisky - odpowiedział blondyn. Adam nawet nie zauważył, kiedy mężczyzna pojawił się koło niego.
- Świetnie dziś gracie. To zasługa nowej gitary ?- zapytał brunet za barem.
- Tak, gra sama za mnie. Ale jeszcze kilka kawałków i wieczór wolny. Schłodź coś dobrego - zaśmiał się muzyk.
- A i póki pamiętam, powodzenia za parę dni. Daj czadu.
- Dzięki - odpowiedział blondyn. Wziął szklankę i mimochodem spojrzał na czarnowłosego. Jako jedyny siedział sam w klubie.
- Na zdrowie - powiedział Tommy i delikatnie trącił jego szklankę. Zaskoczony Lambert podniósł głowę i zmusił się do uśmiechu. - Na zdrowie - wyszeptał i podniósł szklankę w geście toastu. Obaj jednocześnie przechylili złoty trunek.
Wzrok Adama padł na twarz mężczyzny. Miał na głowie artystyczny nieład, jak na muzyka przystało. Z jednej strony miał wygolone włosy, z drugiej półdługie, blond kosmyki opadały my niesfornie na twarz. Gdy je odgarniał, chaotycznym już gestem, można było dostrzec jego kocie, brązowe oczy. Niby zwyczajne, ale dziwnie intrygujące. W połączeniu z jego naturalnym uśmiechem, wszystko tworzyło ciekawą i pociągającą całość. Tommy spojrzał na Lamberta, czują na sobie jego wzrok. Czarnowłosy automatycznie zmierzył jego ciało, zatrzymując się wzrok na skórzanych spodniach. Dokładnie na wysokości rozporka. Poczuł po chwili, jak jego twarz pokrywa się purpurą, gdy zorientował się, że muzyk śledzi jego poczynania.
Tommy odłożył szklankę, nie spuszczając wzroku z Adama. Mimo, że panował półmrok, dostrzegł rumieńce na twarzy mężczyzny. Uśmiechnął się go niego, wprowadzając Lamberta w jeszcze większe zakłopotanie. Blondyn chciał coś powiedzieć, ale czuł dziwną pustkę w głowie. Zawsze był bardzo wygadany, a teraz żadne słowo nie chciało przejść przez jego usta. Adam ponownie spojrzał w jego oczy, zdobywając się na odwagę, by odwzajemnić uśmiech. Ta surrealistyczna scena trwała dłuższą chwilę. Krótkie spojrzenia, przeplatały się z ciepłymi uśmiechami. Nie padło żadne słowo, żaden gest.
- Tommy, hej - krzyknął barman, potrząsając go za ramię.
Blondyn momentalnie wypuścił powietrze, które nieświadomie trzymał w płucach przez kilka sekund .
- Wołają cię na scenę - oznajmił brunet.
Ratliff pokiwał głową. Spojrzał jeszcze raz na Adama - Na razie- rzekł zdziwiony, że w ogóle zdołał coś powiedzieć. Nie rozumiał tego, co przed chwilą się stało. Niby nic, ale...
Postawił kilka kroków w kierunku sceny, ale coś kazało mu się zatrzymać. Odwrócił się w stronę Lamberta - Yyyy...może kiedy skończę grać, yyyy...no wiesz...sorry, nieważne - powiedział pośpiesznie i pobiegł na scenę. Czarnowłosy siedział skołowany, nie bardzo rozumiejąc, jak odebrać zachowanie blondyna. Barman po chwili zaczął się śmiać, wycierając białą ściereczką szkło.
- Coś nie tak? - zapytał Adam, sam delikatnie się uśmiechając.
- Nie, tylko znam Tommy'ego kilka lat i nie pamiętam sytuacji, żeby zabrakło mu języka w gębie, tak jak teraz. Zabawny chłopak. Chyba mu wpadłeś w oko - powiedział brunet, obserwując reakcję Lamberta.
- Ja? No co ty, przecież nawet nie zamienił ze mną słowa.
- No właśnie...
Adam pokiwał z niedowierzaniem głową. Kiedy padły pierwsze, mocne, basowe, gitarowe dźwięki odwrócił się w kierunku sceny. Jego wzrok przykuł basista z czerwoną gitarą. Nie mógł uwierzyć, że to gra ten sam chłopka, który przed chwilą nie potrafił wydukać jednego słowa. Na scenie był kimś innym. Jego ciało bujało się w rytm muzyki. Miał zamknięte oczy, a jego palce odruchowo wędrowały po strunach, wydobywając niezwykłe dźwięki z Fendera. Jakby robił to od zawsze, urodził się, by grać. Adam miał wrażenie, że granie przenosi blondyna w inny świat. Nie grał z nut tylko prosto z serca. Jakby każda melodia była wyjątkowa, miała swoją własną duszę.
Publiczność w klubie zebrała się pod sceną. Wszyscy klaskali i śpiewali grane piosenki, ale kiedy Tommy zagrał swoją najlepszą solówkę, ludzie zwariowali. Był naprawdę świetny w tym co robił. Czarnowłosy nawet nie zauważył jak mijały kolejne piosenki. Zahipnotyzowany wpatrywał się w jeden, ruchomy punkt, który nim się zorientował znów stał obok niego.
- Jestem Tommy - powiedział blondyn i wyciągnął rękę w kierunku Adama.
Lambert uścisnął ją delikatnie. Poczuł dziwne uczucie w żołądku, kiedy jego dłoń dotknęła skóry blondyna. Czuł jakby przy muzyku, każde słowo nabierało wyjątkowego znaczenia, a gesty wywoływały intensywniejsze doznania.
- Adam - odpowiedział wokalista. Jego głos przybrał ciepłą, niską barwę. Zawsze tak zaczynał mówić, gdy ktoś szczególnie przypadł mu go gustu.
Zamówili po drinku i kolejnym. Czas płyną im szybko, ale też bardzo miło.
- Wspaniale grałeś - powiedział Adama.
- Znasz się na tym?
- Jestem wokalistą. Właśnie kompletuje zespół, może byłbyś zainteresowany?
Tommy spojrzał na niego i uśmiechnął się - Wiesz, schlebiasz mi, ale za kilka dni już idę na jakieś przesłuchanie. Więc spóźniłeś się trochę.
- Szkoda - powiedział Adam - Jesteś naprawdę świetny.
Wypili po kolejnej szklance whisky. Obaj nabierali coraz większej pewności siebie, a dystans między nimi co rusz się zmniejszał. Odkładając szklankę na blat, Tommy delikatnie musnął dłoń Adama. Czarnowłosy zacisnął zęby i przełknął głośno ślinę. Nie wiedział czemu tak mocno reagował na blondyna. Co więcej, nagle przy nim myśli kłębiące się w jego głowie, przestały być już tak natarczywe. Wszystko jakby przestało się liczyć, prócz czekoladowych oczy basisty.
- Nigdy cię nie widziałem tutaj - powiedział blondyn.
- Jestem tu pierwszy raz.
- Rzadko można tu spotkać samotnego i tak przystojnego faceta.
Delikatnie chrząknął, nie mogąc uwierzyć, że wypowiedział to na głos.
Adam spuścił głowę i nerwowo zacisnął dłonie - Dzięki - wyszeptał.
Barman stał z boku i przyglądał im się dłuższą chwilę. Śmiał się sam do siebie. Przypadkowe dotknięcia, uśmiechy, komplementy i spojrzenia pełne emocji. Wiedział, co to oznacza. Widział to już nie raz. Chociaż teraz miał wrażenie, że wszystko jest między nimi jakby bardziej naładowane uczuciowo.
- Tommy przynieś mi z zaplecza kilka butelek - powiedział barman, co nieco zdziwiło blondyna, bo nigdy wcześniej go o to nie prosił.
- Jasne- odpowiedział niepewnie basista. Kiedy już wszedł za bar i podszedł do małych drzwi prowadzących na zaplecze, odwrócił się w stronę Adama. Chwilę patrzyli na siebie, jakby próbowali odczytać ze swych oczu swoje zamiary i pragnienia.
-Pomóc ci ?- zapytał wokalista. Tommy uśmiechnął się i pokiwał głową. Po chwili obaj zniknęli za drewnianymi drzwiami.
Nim zdążyli przejść kilka kroków, Tommy musnął dłoń Adama. Pragnął chodź przez chwilę poczuć dotyk jego skóry, jak wtedy gdy podali sobie dłonie. Zamiast szukać butelek, stanęli na przeciwko siebie. Milczeli, delikatnie uśmiechając się do siebie. Co chwilę któryś z nich spuszczał głowę i rumienił się. Obaj nie wiedzieli co mają robić, jak się zachować, ale ta sytuacja bardzo im się podobała. Adam podszedł bliżej Tommy'ego. Dłonią dotknął jego policzka.
- Masz śliczne oczy - wyszeptał, wpatrując się w brązowe, świdrujące spojrzenie.
- Pocałuj mnie - powiedział Tommy. Cofnął się kilka kroków i oparł plecami o ścianę, czekając na reakcję Adama. Czarnowłosy podążył za nim i po chwili ich usta dzieliły milimetry. Oddychali tym samych powietrzem. Obaj słyszeli szybsze bicie swych serc, spowodowane tak intensywną bliskością. Adam delikatnie przyłożył swoje usta do warg Tommy'ego. Mężczyzna rozchylił je, dając przyzwolenie wokaliście na głębszy pocałunek. Lambert wsunął mu swój język. Pocałunek z początku delikatny, zaczynał nabierać intensywności. Dłonie mężczyzn błądziły po ich ciałach. Kiedy Tommy wsunął swoją rękę pod koszulkę Adama, ten odskoczył. Położył rękę na brzuchu. Nie bolał go. To co poczuł było dziwne. Przypominało jakby...motylki.To nie możliwe...-pomyślał.
- Przepraszam - powiedział Tommy, widząc reakcję Lamberta - Nie chciałem , to znaczy chciałem cię dotknął, ale..
- To moja wina, za dużo wypiłem.
Tommy westchnął i spuścił głowę - A więc to tylko alkohol ?
Adam nie wiedział co powiedzieć. Czuł w głębi serca, że to nie procenty tak na niego działają, ale bliskość blondyna. W innych okolicznościach, na innym etapie życia, nie odpuściłby, ale teraz nie chciał ani ranić siebie ani jego.
- Tak...- wyszeptał - Przepraszam.
Na chwilę jeszcze raz spojrzał w oczy Tommy'ego. Zrozumiał, że mógłby patrzeć w nie każdego dnia i tonąć w nich bezgranicznie. Po chwili wybiegł z zaplecza i wyszedł z klubu.
Ani deszcz, ani zimny wiatr nie miały teraz dla niego znaczenia. Wciąż czuł szybsze bicie serce, dziwne kłucie w żołądku i uczucie gorąca, przeszywające jego ciało, gdy tylko pomyślał o blondynie. Krople deszczu mieszały się z jego łzami. Machnął ręką na mijającą go taksówkę. Chciał jak najszybciej wrócić do domu, zanurzyć się w ciepłej, bawełnianej pościeli i ukoić swoje nerwy.
Kolejny tydzień spędził w domu. Potrzebował trochę samotności. Za parę dni miał wybrać z setek chętnych członków swojego zespołu. Miał wiele wątpliwości. Czy dobrze trafi? Jak im się będzie współpracować? Czy stworzą zgrany zespół? Czy jeszcze kiedyś go zobaczę?...Nie nie wolno mi o tym myśleć- upominał się w myślach. Lecz to było silniejsze. Wciąż pamiętał smak tych delikatnych warg, gładkość skóry. Co chwilę do jego głowy powracało wspomnienie brązowo-miodowych oczu Tommy'ego.
W dniu przesłuchań był w kiepskim nastroju. Patrząc na długą listę chętnych, wiedział,że to będzie ciężki dzień, ale też początek nowego etapu w jego życiu. Kolejne osoby wchodziły do pomieszczenia, gdzie Adam siedział ze swoim managerem i członkami z wytwórni płytowej. Słuchali perkusistów, gitarzystów, keyboardzistów. Na koniec został do wybrania basista.Wokalista był już zmęczony. Siedzieli tam już 10 godzin, słuchając raz lepszych, raz gorszych wykonów. Ból pleców sprawiał, że nie mógł się na niczym skupić. Sączył kawę z papierowego kubka i nerwowo spoglądał na zegarek.Chciał, by ten dzień już się skończył. Kiedy robił notatki na kartce po występie ostatnie osoby, ktoś zaczął grać.I nagle stanął czas. Dłoń Adama zatrzymała w połowie jakiegoś słowa. Kubek z kawą przewrócił się pod wpływem nie kontrolowanego gestu. Czarna ciecz rozmyła litery na białych kartkach. Nagle słyszana melodia wydała mu się dziwnie znana. Powoli podniósł głowę, czując jak jego serce przyspiesza. Przed nim stał drobny blondyn z czerwonym Fenderem. Wyglądał tak jak w tamten wieczór na scenie. Zamknięty w świecie muzyki, poddający się jej wpływowi.Wokalista położył rękę na żołądku, czyją znów te dziwne uczucie.
- Jest świetny- wyszeptał manager do ucha Adama. Czarnowłosy tylko pokiwał głową.
Kiedy blondyn skończył grać, spojrzał na słuchaczy. Jego wzrok od razu padł na Lamberta. Wziął głęboki wdech, zaskoczony jego widokiem. Jego dłoń zacisnęła się za czarnej koszulce na wysokości żołądka. Poczuł uczucie gorąca przeszywające jego ciało.Chciał z stamtąd wybiec, jak czarnowłosy w tamten wieczór i pozostawić ich bez słowa wyjaśnień, ale zależało mu na tej pracy.Wszyscy pochlebnie wypowiadali się o jego grze, tylko Adam milczał. Wciąż wpatrywał się w drobnego mężczyznę, próbując zapanować na emocjami.
- Jest pan gotowy, poświęcić się dla zespołu? Planowana trasa koncertowa będzie trwała parę miesięcy - powiedział przedstawiciel wytwórni.
- Nic mnie nie trzyma na miejscu. Z chęcią się stąd wyrwę.
- Co ty na to Adam?...Adam słyszysz mnie - Manager potrząsnął go za ramię.
- Tak, jasne. Jest ok.
- Jeśli panu coś nie odpowiada, to proszę powiedzieć - rzekł Tommy do czarnowłosego.
- Jest idealnie - powiedział spokojnym głosem, próbując zachować pozory opanowania.
- Nic nie jest idealne - powiedział blondyn- Jest pan pewien? Nie chce się potem rozczarować, nagłą zmianą decyzji z jakiegoś błahego powodu.
- Jestem zdecydowany.
- Nie wiem czy to jest gwarancją czegokolwiek. A zmienność nastojów?Może to tylko chwilowa słabość albo zmęczenie dzisiejszym dniem?
Pozostałe osoby z nierozumieniem przysłuchiwały się tej rozmowie.
- Nie - powiedział Lambert - Chce żebyś został...proszę.
- Zaproponujemy ci dobre warunki kontraktu. Doceniamy dobrych muzyków - powiedział manager. Miał wrażenie, że coś tu jest nie tak. To Ratliff powinien starać się o pracę, a nie oni o niego. Prośba Adama była w ogóle abstrakcją.
- Miło mi to słyszeć. Lubię mieć wszystko czarno na biały, wtedy nie ma niedomówień - powiedział blondyn.
- Jutro rano ustalimy szczegóły - powiedział przedstawiciel wytwórni i zapisał sobie coś na kartce.
- Chciałbym jeszcze z panem porozmawiać - rzekł Lambert do basisty - Na osobności. Skoro mamy razem pracować chce się dowiedzieć kilku rzeczy.
Tommy pokiwał głową. Adam wstał od stołu i wskazał mu ręką drzwi. Po chwili wyszli na korytarz i przeszli do innego pomieszczenia.
- O czym chciałeś rozmawiać? A może chcesz ustalić jakieś granice? Żadnego wspólnego picia i macania, tak dobrze?- zapytał z wyrzutem blondyn.
- Tommy przestań. To nie jest tak jak myślisz.
- Nie? A jak? Nigdy nie zaczepiam nieznajomych w barze, pierwszy raz zagadałem do jakiegoś faceta. Wydałeś mi się taki miły i ...pociągający. A ty nagle zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia. Myślałem, że...
- Dobrze myślałeś. To nie alkohol wtedy mnie tak oszołomił, ale ty. Przecież widziałeś jak na ciebie patrzę.
- Widziałem, ale chyba źle to odczytałem.
Adam wiedział, że tłumaczenia nic tu nie pomogą. Popchnął blondyna na ścianę i wpił się w jego usta. Ale tym razem napotkał opór.
- Dziś też piłeś ?- zapytał z blondyn z ironią w głosie.
- Jestem pijany twoją bliskością. Wtedy w klubie, kiedy na mnie spojrzałeś, przepadłem bezpowrotnie. Utonąłem w twoim oczach, rozpuściłem się w brzmieniu twego głosu. Nie chciałem cię zranić czy wykorzystać. Zrozum mnie. Miałem wyjechać za kilka tygodni na wiele miesięcy. Nie chciałem, by ten wieczór , w którym cię poznałem, był wieczorem jednego numerku, ale momentem, w którym pierwszy raz poczułem dziwne uczucie w żołądku, falę gorąca przechodzącą przez moje ciało i szybsze...
- ...bicie serce - wyszeptał Tommy.
- Tak...i czuję to znów, gdy jesteś tu przy mnie. Obiecuję ci, że tym razem nie ucieknę.
Dłoń Lamberta wsunęła się pod koszulkę blondyna. Jego skóra była gorąca i delikatna. Obaj szybko oddychali. Ich usta połączyły się w pocałunku, który po chwili nabrał na intensywności.
- Nie - powiedział Tommy.
- Proszę cię...
- Nie...nie tu i nie teraz -powiedział Tommy - Mamy na to czas. Poczekam na ciebie.
- Na pewno?
- Tak.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy, uśmiechając się słodko. Lambert przejechał dłonią po policzku blondyna.
- Namieszałeś w mojej głowie, jednym gestem, jednym słowem - wyszeptał Adam i znów zasmakował czerwonych warg blondyna. Czuł, że zaczął się nowy rozdział w jego życiu, w którym odnajdzie swoje miejsce i szczęście.
Wieczór był chłodny i wietrzny.Czarnowłosy chłopak szedł wolno uliczkami, kładącego się do snu miasta. Kolejne, zapalające się przy drożne latarnie, rozświetlały panujący półmrok. Adam naciągnął kaptur na głowę i potarł zmarznięte ramiona. W sumie sam nie wiedział dokąd idzie i czego szuka. Czuł, jakby to nogi prowadziły go same, w nieznanym mu kierunku. Chodził tak struty od kilku dni. To właśnie wtedy podjął trudną, ale konieczną decyzję. Rozstał się ze swoim chłopakiem. Dlaczego to zrobił ? Tłumaczył to sobie i jemu tym, że teraz czeka go wiele zmian. Nagrał właśnie swoją pierwszą piosenkę, która pojawiła się na listach przebojów. Miał stworzyć zespół, wydać płytę i ruszyć w trasę koncertową. Nie chciał, by jego chłopak czekał na niego tygodniami, miesiącami w samotności. Uważał, że rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem.Chciał dać im obu szansę na znalezienie własnego miejsca i szczęścia. Ale tak naprawdę wiedział, że nie jest to do końca prawda. Czuł, że coś się zmieniło. Może on sam...
Widok jego partnera nie wywoływał już u niego szybszego bicia serca i szczerego uśmiechu na twarzy. Jego dotyk już nie powodował przyjemnych dreszczy i uczucia podniecenia. Osłabła też potrzeba bliskości. Adam na chwilę zatrzymał się, poruszony myślą, która powstała w jego głowie - Czy w ogóle kiedykolwiek to czułem?
Jego chłopak był fajnym facetem. Świetnie się dogadywali, lubili spędzać razem czas i łączył ich dobry seks. Ale nigdy nie było motylków w brzuchu, szybszego bicia serca czy uśmiechu na twarzy wywołanego samą myślą o tej drugiej osobie. I seks zawsze był tylko fajny. Nie cudowny. Czarnowłosy zrozumiał teraz, że mówiąc "Kocham cię", wypowiadał 9 liter, tworzących dwa słowa, którym kolorytu nadał tylko ciepły ton jego głosu, a nie uczucia.Westchnął cicho z zrezygnowaniem i ruszył przed siebie.
Deszcz padał coraz mocniej, przenikając przez materiał cienkiej bluzy. Uczucie zimna wywoływało nie przyjemne dreszcze na całym jego ciele. Myśli go przytłaczały. Chociaż nie miał ochoty na zabawę, wstąpił do jednego z kolorowo oświetlonych klubów. Może chciał schronić się przed deszczem albo miał nadzieję, że głośna muzyka zagłuszy chaos panujący w jego głowie. Sam nie wiedział.
W klubie było sporo osób. Niektórzy tańczyli, inni pili drinki we wszystkich kolorach tęczy. Na twarzach imprezowiczów widać było uśmiechy. Nikt nie rozważał tu egzystencjalnych pytań. Adam rozejrzał się po parkiecie. Uśmiechnął się widząc razem tańczące pary homo i heteroseksualne. -Nawet kluby zaczynają być bi - pomyślał. Jemu to akurat całkowicie odpowiadało.
Usiadł przy barze, mierząc wzrokiem półki pełne różnych alkoholi. Chwilę się zastanawiał, czy może spróbować czegoś nowego skoro już tu trafił.
- Coś podać?- zapytał barman. Jego brązowe włosy w połączeniu z piwno-zielonymi oczami, tworzyły mieszankę, która z pewnością przyciągała wzrok kobiet i mężczyzn.
- Yyyy...whisky - odpowiedział, wybierając znów coś klasycznego.
Mężczyzna uśmiechnął się i odszedł na chwilę. Adam ściągnął kaptur. Palcem zatoczył kilka kółek na barowym blacie, wpatrując się tępo w jego mahoniową barwę.
- Ciężki dzień ?- zapytał barman , stawiając przed nim szklankę.
Adam nie miał ochoty rozmawiać i kiwnął tylko głową. Jednym duszkiem wypił alkohol.
- Jeszcze raz to samo - powiedział, nie patrząc już na bruneta. Wziął do ręki tekturową podkładkę i palcem wodził po jej krawędzi. Myśli znów kłębiły się w jego głowie.
Z letargu wyrwał go głos barmana - Co dla ciebie, Tommy?
- Whisky - odpowiedział blondyn. Adam nawet nie zauważył, kiedy mężczyzna pojawił się koło niego.
- Świetnie dziś gracie. To zasługa nowej gitary ?- zapytał brunet za barem.
- Tak, gra sama za mnie. Ale jeszcze kilka kawałków i wieczór wolny. Schłodź coś dobrego - zaśmiał się muzyk.
- A i póki pamiętam, powodzenia za parę dni. Daj czadu.
- Dzięki - odpowiedział blondyn. Wziął szklankę i mimochodem spojrzał na czarnowłosego. Jako jedyny siedział sam w klubie.
- Na zdrowie - powiedział Tommy i delikatnie trącił jego szklankę. Zaskoczony Lambert podniósł głowę i zmusił się do uśmiechu. - Na zdrowie - wyszeptał i podniósł szklankę w geście toastu. Obaj jednocześnie przechylili złoty trunek.
Wzrok Adama padł na twarz mężczyzny. Miał na głowie artystyczny nieład, jak na muzyka przystało. Z jednej strony miał wygolone włosy, z drugiej półdługie, blond kosmyki opadały my niesfornie na twarz. Gdy je odgarniał, chaotycznym już gestem, można było dostrzec jego kocie, brązowe oczy. Niby zwyczajne, ale dziwnie intrygujące. W połączeniu z jego naturalnym uśmiechem, wszystko tworzyło ciekawą i pociągającą całość. Tommy spojrzał na Lamberta, czują na sobie jego wzrok. Czarnowłosy automatycznie zmierzył jego ciało, zatrzymując się wzrok na skórzanych spodniach. Dokładnie na wysokości rozporka. Poczuł po chwili, jak jego twarz pokrywa się purpurą, gdy zorientował się, że muzyk śledzi jego poczynania.
Tommy odłożył szklankę, nie spuszczając wzroku z Adama. Mimo, że panował półmrok, dostrzegł rumieńce na twarzy mężczyzny. Uśmiechnął się go niego, wprowadzając Lamberta w jeszcze większe zakłopotanie. Blondyn chciał coś powiedzieć, ale czuł dziwną pustkę w głowie. Zawsze był bardzo wygadany, a teraz żadne słowo nie chciało przejść przez jego usta. Adam ponownie spojrzał w jego oczy, zdobywając się na odwagę, by odwzajemnić uśmiech. Ta surrealistyczna scena trwała dłuższą chwilę. Krótkie spojrzenia, przeplatały się z ciepłymi uśmiechami. Nie padło żadne słowo, żaden gest.
- Tommy, hej - krzyknął barman, potrząsając go za ramię.
Blondyn momentalnie wypuścił powietrze, które nieświadomie trzymał w płucach przez kilka sekund .
- Wołają cię na scenę - oznajmił brunet.
Ratliff pokiwał głową. Spojrzał jeszcze raz na Adama - Na razie- rzekł zdziwiony, że w ogóle zdołał coś powiedzieć. Nie rozumiał tego, co przed chwilą się stało. Niby nic, ale...
Postawił kilka kroków w kierunku sceny, ale coś kazało mu się zatrzymać. Odwrócił się w stronę Lamberta - Yyyy...może kiedy skończę grać, yyyy...no wiesz...sorry, nieważne - powiedział pośpiesznie i pobiegł na scenę. Czarnowłosy siedział skołowany, nie bardzo rozumiejąc, jak odebrać zachowanie blondyna. Barman po chwili zaczął się śmiać, wycierając białą ściereczką szkło.
- Coś nie tak? - zapytał Adam, sam delikatnie się uśmiechając.
- Nie, tylko znam Tommy'ego kilka lat i nie pamiętam sytuacji, żeby zabrakło mu języka w gębie, tak jak teraz. Zabawny chłopak. Chyba mu wpadłeś w oko - powiedział brunet, obserwując reakcję Lamberta.
- Ja? No co ty, przecież nawet nie zamienił ze mną słowa.
- No właśnie...
Adam pokiwał z niedowierzaniem głową. Kiedy padły pierwsze, mocne, basowe, gitarowe dźwięki odwrócił się w kierunku sceny. Jego wzrok przykuł basista z czerwoną gitarą. Nie mógł uwierzyć, że to gra ten sam chłopka, który przed chwilą nie potrafił wydukać jednego słowa. Na scenie był kimś innym. Jego ciało bujało się w rytm muzyki. Miał zamknięte oczy, a jego palce odruchowo wędrowały po strunach, wydobywając niezwykłe dźwięki z Fendera. Jakby robił to od zawsze, urodził się, by grać. Adam miał wrażenie, że granie przenosi blondyna w inny świat. Nie grał z nut tylko prosto z serca. Jakby każda melodia była wyjątkowa, miała swoją własną duszę.
Publiczność w klubie zebrała się pod sceną. Wszyscy klaskali i śpiewali grane piosenki, ale kiedy Tommy zagrał swoją najlepszą solówkę, ludzie zwariowali. Był naprawdę świetny w tym co robił. Czarnowłosy nawet nie zauważył jak mijały kolejne piosenki. Zahipnotyzowany wpatrywał się w jeden, ruchomy punkt, który nim się zorientował znów stał obok niego.
- Jestem Tommy - powiedział blondyn i wyciągnął rękę w kierunku Adama.
Lambert uścisnął ją delikatnie. Poczuł dziwne uczucie w żołądku, kiedy jego dłoń dotknęła skóry blondyna. Czuł jakby przy muzyku, każde słowo nabierało wyjątkowego znaczenia, a gesty wywoływały intensywniejsze doznania.
- Adam - odpowiedział wokalista. Jego głos przybrał ciepłą, niską barwę. Zawsze tak zaczynał mówić, gdy ktoś szczególnie przypadł mu go gustu.
Zamówili po drinku i kolejnym. Czas płyną im szybko, ale też bardzo miło.
- Wspaniale grałeś - powiedział Adama.
- Znasz się na tym?
- Jestem wokalistą. Właśnie kompletuje zespół, może byłbyś zainteresowany?
Tommy spojrzał na niego i uśmiechnął się - Wiesz, schlebiasz mi, ale za kilka dni już idę na jakieś przesłuchanie. Więc spóźniłeś się trochę.
- Szkoda - powiedział Adam - Jesteś naprawdę świetny.
Wypili po kolejnej szklance whisky. Obaj nabierali coraz większej pewności siebie, a dystans między nimi co rusz się zmniejszał. Odkładając szklankę na blat, Tommy delikatnie musnął dłoń Adama. Czarnowłosy zacisnął zęby i przełknął głośno ślinę. Nie wiedział czemu tak mocno reagował na blondyna. Co więcej, nagle przy nim myśli kłębiące się w jego głowie, przestały być już tak natarczywe. Wszystko jakby przestało się liczyć, prócz czekoladowych oczy basisty.
- Nigdy cię nie widziałem tutaj - powiedział blondyn.
- Jestem tu pierwszy raz.
- Rzadko można tu spotkać samotnego i tak przystojnego faceta.
Delikatnie chrząknął, nie mogąc uwierzyć, że wypowiedział to na głos.
Adam spuścił głowę i nerwowo zacisnął dłonie - Dzięki - wyszeptał.
Barman stał z boku i przyglądał im się dłuższą chwilę. Śmiał się sam do siebie. Przypadkowe dotknięcia, uśmiechy, komplementy i spojrzenia pełne emocji. Wiedział, co to oznacza. Widział to już nie raz. Chociaż teraz miał wrażenie, że wszystko jest między nimi jakby bardziej naładowane uczuciowo.
- Tommy przynieś mi z zaplecza kilka butelek - powiedział barman, co nieco zdziwiło blondyna, bo nigdy wcześniej go o to nie prosił.
- Jasne- odpowiedział niepewnie basista. Kiedy już wszedł za bar i podszedł do małych drzwi prowadzących na zaplecze, odwrócił się w stronę Adama. Chwilę patrzyli na siebie, jakby próbowali odczytać ze swych oczu swoje zamiary i pragnienia.
-Pomóc ci ?- zapytał wokalista. Tommy uśmiechnął się i pokiwał głową. Po chwili obaj zniknęli za drewnianymi drzwiami.
Nim zdążyli przejść kilka kroków, Tommy musnął dłoń Adama. Pragnął chodź przez chwilę poczuć dotyk jego skóry, jak wtedy gdy podali sobie dłonie. Zamiast szukać butelek, stanęli na przeciwko siebie. Milczeli, delikatnie uśmiechając się do siebie. Co chwilę któryś z nich spuszczał głowę i rumienił się. Obaj nie wiedzieli co mają robić, jak się zachować, ale ta sytuacja bardzo im się podobała. Adam podszedł bliżej Tommy'ego. Dłonią dotknął jego policzka.
- Masz śliczne oczy - wyszeptał, wpatrując się w brązowe, świdrujące spojrzenie.
- Pocałuj mnie - powiedział Tommy. Cofnął się kilka kroków i oparł plecami o ścianę, czekając na reakcję Adama. Czarnowłosy podążył za nim i po chwili ich usta dzieliły milimetry. Oddychali tym samych powietrzem. Obaj słyszeli szybsze bicie swych serc, spowodowane tak intensywną bliskością. Adam delikatnie przyłożył swoje usta do warg Tommy'ego. Mężczyzna rozchylił je, dając przyzwolenie wokaliście na głębszy pocałunek. Lambert wsunął mu swój język. Pocałunek z początku delikatny, zaczynał nabierać intensywności. Dłonie mężczyzn błądziły po ich ciałach. Kiedy Tommy wsunął swoją rękę pod koszulkę Adama, ten odskoczył. Położył rękę na brzuchu. Nie bolał go. To co poczuł było dziwne. Przypominało jakby...motylki.To nie możliwe...-pomyślał.
- Przepraszam - powiedział Tommy, widząc reakcję Lamberta - Nie chciałem , to znaczy chciałem cię dotknął, ale..
- To moja wina, za dużo wypiłem.
Tommy westchnął i spuścił głowę - A więc to tylko alkohol ?
Adam nie wiedział co powiedzieć. Czuł w głębi serca, że to nie procenty tak na niego działają, ale bliskość blondyna. W innych okolicznościach, na innym etapie życia, nie odpuściłby, ale teraz nie chciał ani ranić siebie ani jego.
- Tak...- wyszeptał - Przepraszam.
Na chwilę jeszcze raz spojrzał w oczy Tommy'ego. Zrozumiał, że mógłby patrzeć w nie każdego dnia i tonąć w nich bezgranicznie. Po chwili wybiegł z zaplecza i wyszedł z klubu.
Ani deszcz, ani zimny wiatr nie miały teraz dla niego znaczenia. Wciąż czuł szybsze bicie serce, dziwne kłucie w żołądku i uczucie gorąca, przeszywające jego ciało, gdy tylko pomyślał o blondynie. Krople deszczu mieszały się z jego łzami. Machnął ręką na mijającą go taksówkę. Chciał jak najszybciej wrócić do domu, zanurzyć się w ciepłej, bawełnianej pościeli i ukoić swoje nerwy.
Kolejny tydzień spędził w domu. Potrzebował trochę samotności. Za parę dni miał wybrać z setek chętnych członków swojego zespołu. Miał wiele wątpliwości. Czy dobrze trafi? Jak im się będzie współpracować? Czy stworzą zgrany zespół? Czy jeszcze kiedyś go zobaczę?...Nie nie wolno mi o tym myśleć- upominał się w myślach. Lecz to było silniejsze. Wciąż pamiętał smak tych delikatnych warg, gładkość skóry. Co chwilę do jego głowy powracało wspomnienie brązowo-miodowych oczu Tommy'ego.
W dniu przesłuchań był w kiepskim nastroju. Patrząc na długą listę chętnych, wiedział,że to będzie ciężki dzień, ale też początek nowego etapu w jego życiu. Kolejne osoby wchodziły do pomieszczenia, gdzie Adam siedział ze swoim managerem i członkami z wytwórni płytowej. Słuchali perkusistów, gitarzystów, keyboardzistów. Na koniec został do wybrania basista.Wokalista był już zmęczony. Siedzieli tam już 10 godzin, słuchając raz lepszych, raz gorszych wykonów. Ból pleców sprawiał, że nie mógł się na niczym skupić. Sączył kawę z papierowego kubka i nerwowo spoglądał na zegarek.Chciał, by ten dzień już się skończył. Kiedy robił notatki na kartce po występie ostatnie osoby, ktoś zaczął grać.I nagle stanął czas. Dłoń Adama zatrzymała w połowie jakiegoś słowa. Kubek z kawą przewrócił się pod wpływem nie kontrolowanego gestu. Czarna ciecz rozmyła litery na białych kartkach. Nagle słyszana melodia wydała mu się dziwnie znana. Powoli podniósł głowę, czując jak jego serce przyspiesza. Przed nim stał drobny blondyn z czerwonym Fenderem. Wyglądał tak jak w tamten wieczór na scenie. Zamknięty w świecie muzyki, poddający się jej wpływowi.Wokalista położył rękę na żołądku, czyją znów te dziwne uczucie.
- Jest świetny- wyszeptał manager do ucha Adama. Czarnowłosy tylko pokiwał głową.
Kiedy blondyn skończył grać, spojrzał na słuchaczy. Jego wzrok od razu padł na Lamberta. Wziął głęboki wdech, zaskoczony jego widokiem. Jego dłoń zacisnęła się za czarnej koszulce na wysokości żołądka. Poczuł uczucie gorąca przeszywające jego ciało.Chciał z stamtąd wybiec, jak czarnowłosy w tamten wieczór i pozostawić ich bez słowa wyjaśnień, ale zależało mu na tej pracy.Wszyscy pochlebnie wypowiadali się o jego grze, tylko Adam milczał. Wciąż wpatrywał się w drobnego mężczyznę, próbując zapanować na emocjami.
- Jest pan gotowy, poświęcić się dla zespołu? Planowana trasa koncertowa będzie trwała parę miesięcy - powiedział przedstawiciel wytwórni.
- Nic mnie nie trzyma na miejscu. Z chęcią się stąd wyrwę.
- Co ty na to Adam?...Adam słyszysz mnie - Manager potrząsnął go za ramię.
- Tak, jasne. Jest ok.
- Jeśli panu coś nie odpowiada, to proszę powiedzieć - rzekł Tommy do czarnowłosego.
- Jest idealnie - powiedział spokojnym głosem, próbując zachować pozory opanowania.
- Nic nie jest idealne - powiedział blondyn- Jest pan pewien? Nie chce się potem rozczarować, nagłą zmianą decyzji z jakiegoś błahego powodu.
- Jestem zdecydowany.
- Nie wiem czy to jest gwarancją czegokolwiek. A zmienność nastojów?Może to tylko chwilowa słabość albo zmęczenie dzisiejszym dniem?
Pozostałe osoby z nierozumieniem przysłuchiwały się tej rozmowie.
- Nie - powiedział Lambert - Chce żebyś został...proszę.
- Zaproponujemy ci dobre warunki kontraktu. Doceniamy dobrych muzyków - powiedział manager. Miał wrażenie, że coś tu jest nie tak. To Ratliff powinien starać się o pracę, a nie oni o niego. Prośba Adama była w ogóle abstrakcją.
- Miło mi to słyszeć. Lubię mieć wszystko czarno na biały, wtedy nie ma niedomówień - powiedział blondyn.
- Jutro rano ustalimy szczegóły - powiedział przedstawiciel wytwórni i zapisał sobie coś na kartce.
- Chciałbym jeszcze z panem porozmawiać - rzekł Lambert do basisty - Na osobności. Skoro mamy razem pracować chce się dowiedzieć kilku rzeczy.
Tommy pokiwał głową. Adam wstał od stołu i wskazał mu ręką drzwi. Po chwili wyszli na korytarz i przeszli do innego pomieszczenia.
- O czym chciałeś rozmawiać? A może chcesz ustalić jakieś granice? Żadnego wspólnego picia i macania, tak dobrze?- zapytał z wyrzutem blondyn.
- Tommy przestań. To nie jest tak jak myślisz.
- Nie? A jak? Nigdy nie zaczepiam nieznajomych w barze, pierwszy raz zagadałem do jakiegoś faceta. Wydałeś mi się taki miły i ...pociągający. A ty nagle zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia. Myślałem, że...
- Dobrze myślałeś. To nie alkohol wtedy mnie tak oszołomił, ale ty. Przecież widziałeś jak na ciebie patrzę.
- Widziałem, ale chyba źle to odczytałem.
Adam wiedział, że tłumaczenia nic tu nie pomogą. Popchnął blondyna na ścianę i wpił się w jego usta. Ale tym razem napotkał opór.
- Dziś też piłeś ?- zapytał z blondyn z ironią w głosie.
- Jestem pijany twoją bliskością. Wtedy w klubie, kiedy na mnie spojrzałeś, przepadłem bezpowrotnie. Utonąłem w twoim oczach, rozpuściłem się w brzmieniu twego głosu. Nie chciałem cię zranić czy wykorzystać. Zrozum mnie. Miałem wyjechać za kilka tygodni na wiele miesięcy. Nie chciałem, by ten wieczór , w którym cię poznałem, był wieczorem jednego numerku, ale momentem, w którym pierwszy raz poczułem dziwne uczucie w żołądku, falę gorąca przechodzącą przez moje ciało i szybsze...
- ...bicie serce - wyszeptał Tommy.
- Tak...i czuję to znów, gdy jesteś tu przy mnie. Obiecuję ci, że tym razem nie ucieknę.
Dłoń Lamberta wsunęła się pod koszulkę blondyna. Jego skóra była gorąca i delikatna. Obaj szybko oddychali. Ich usta połączyły się w pocałunku, który po chwili nabrał na intensywności.
- Nie - powiedział Tommy.
- Proszę cię...
- Nie...nie tu i nie teraz -powiedział Tommy - Mamy na to czas. Poczekam na ciebie.
- Na pewno?
- Tak.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy, uśmiechając się słodko. Lambert przejechał dłonią po policzku blondyna.
- Namieszałeś w mojej głowie, jednym gestem, jednym słowem - wyszeptał Adam i znów zasmakował czerwonych warg blondyna. Czuł, że zaczął się nowy rozdział w jego życiu, w którym odnajdzie swoje miejsce i szczęście.
Naprawdę ciekawie piszesz :) A kiedy dokładnie będzie następny odcinek Kreatywności uczuć?
OdpowiedzUsuńPostaram się go dodać do poniedziałku wieczór.
UsuńTo dobrze bo się już nie mogę doczekać ;D
UsuńPo wczorajszym dniu bardzo miło przeczytać taki tekst. Wielki plus za czas w którym się dzieje, wpasowałaś się w moje gusta. Uwielbiam opowiadania, które trochę mają prawdy ( przesłuchanie etc...) a jednak trochę wprowadzają chaosu, własnej inwencji twórczej. poszłaś o krok dalej, o razu wiedziałaś, że Tommy jest homoseksualny lub chociaż bi i pomimo, że jestem przyzwyczajona do innych scenariuszy, to przekonałaś mnie. Ten jednopart był słodki, ale nie kompletnie przerysowany.Świetny pomysł, mogłaby z tego wyjść całkiem fajna dłuższa opowieść. Ja się chyba nigdy nie znudzę Adommy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - nie komentuję często, ale jestem tu :P.
Przepraszam, że mało merytorycznej treści, ale rozmarzyłam się na temat miłości od pierwszego spojrzenia :.
Ps. Choć nie słucham muzyki popularnej też lubię tę piosenkę i jest ona inspirująca.
Cudowny! <3 Jak miło usiąść przed kompem w sobotnie popołudnie i przeczytać coś tak cudownego. Kitty, już Ci kiedyś powiedziałam, że wspaniale piszesz? ;)
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam na następny odcinek, pozdrawiam cieplutko! ;*